rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Re-read po latach.
Nie zawiodłam się. Tak samo dobra, równa przez całą swoją majestatyczną grubość. Martinowi należy oddać jedną rzecz: potrafi wykreować bohatera w taki sposób, że czytelnik będzie dążył go sympatią bez względu na wady. Bardzo wyraźnie rysuje się to w postaci Tyriona.
Jedna rzecz się zmieniła na przestrzeni lat. Wątek Daenerys, który kiedyś był dla mnie najciekawszy w całej sadze, teraz mógłby nie istnieć. Za to zaczęłam doceniać wojnę psychologiczną jaką Tytuon prowadzi z Cercei.

Re-read po latach.
Nie zawiodłam się. Tak samo dobra, równa przez całą swoją majestatyczną grubość. Martinowi należy oddać jedną rzecz: potrafi wykreować bohatera w taki sposób, że czytelnik będzie dążył go sympatią bez względu na wady. Bardzo wyraźnie rysuje się to w postaci Tyriona.
Jedna rzecz się zmieniła na przestrzeni lat. Wątek Daenerys, który kiedyś był dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zrażona lekturą innej książki z siódemką i Evelyn w tytule, nie spodziewałam się po lekturze tej książki niczego. Ot, chciałam zobaczyć o co było tyle szumu kilka lat temu, gdy wychodziła. No i przepadłam.

Świat wykreowany w "siedmiu mężach,...." jest tak żywy, że momentami zapominałam, że nie jest to autentyczna biografia jakieś gwiazdy filmowej. W bohaterów się wierzy, a historia Evelyn porywa z każdą stroną.

Problemem tej książki są wszystkie fragmenty, gdy do głosu dochodzi Monique (mam nadzieję, że imię poprawne, naprawdę musiałam się zastanowić, jak ta kobieta się nazywała). Jej przemyślenia stanowią niepotrzebny rozpraszacz zamiast klamry kompozycyjnej. Rozczarowuje szczególnie główna tajemnica łącząca obie główne bohaterki, która jest jasna mniej więcej od połowy historii, jeśli się w życiu przeczytało więcej niż jedną książkę i oglądnęło kilka filmów.

Książkę polecam, ale z poprawką na chwilowe oderwania od przyjemnej lektury na rzecz przynudzania Monique.

Zrażona lekturą innej książki z siódemką i Evelyn w tytule, nie spodziewałam się po lekturze tej książki niczego. Ot, chciałam zobaczyć o co było tyle szumu kilka lat temu, gdy wychodziła. No i przepadłam.

Świat wykreowany w "siedmiu mężach,...." jest tak żywy, że momentami zapominałam, że nie jest to autentyczna biografia jakieś gwiazdy filmowej. W bohaterów się wierzy, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Re-read po wielu latach.

Czytając "Grę o tron" po raz pierwszy byłam sporo młodsza (zdecydowanie poniżej granicy wieku, który przydałoby się osiągnąć, by czytać książki Martina) byłam oczarowana. Bogate charaktery, cięte dialogi, naturalizm scen, piękne opisy.

Przynajmniej tak to zapamiętałam.

Teraz dochodzę do wniosku, że pierwsza część sagi jest książką przeciętną. O ile "Pieśń lodu i ognia" w formie w jakiej znajduje się teraz (wciąż głęboko wierzę w wydanie "wichrów zimy" i "snu o wiośnie" ) stanowi misternie utkaną sieć genialnych momentami intryg, zwrotów akcji i szalonych teorii snutych przez fanów, tak "Gra o tron" stanowi zdecydowanie długi prolog tej historii.

Zaletą "Gry" jest lekkość z jaką jest napisana. Kolejne rozdziały czyta się szybko i płynnie. Przy pierwszym zetknięciu utrudnieniem będą setki, jeśli nie tysiące nazwisk, imion, koligacji rodzinnych i okołorodzinnych, nazw siedzib, miejscowości i miejsc, które pojawiają się w niektórych rozdziałach jakby je z karabina maszynowego wystrzelił.

Podsumowując: jako początek serii, wprowadzenie bohaterów i zarysowanie akcji : 9/10. Jako samodzielna książka niestety 5/10. I piszę to jako zagorzała fanka "Gry o tron" zarówno książkowej, jak i serialowej (ostatnie sezony niech przykryje zasłona milczenia)

Re-read po wielu latach.

Czytając "Grę o tron" po raz pierwszy byłam sporo młodsza (zdecydowanie poniżej granicy wieku, który przydałoby się osiągnąć, by czytać książki Martina) byłam oczarowana. Bogate charaktery, cięte dialogi, naturalizm scen, piękne opisy.

Przynajmniej tak to zapamiętałam.

Teraz dochodzę do wniosku, że pierwsza część sagi jest książką przeciętną. O...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam ciekawa rozwiązania całej zagadki. Nie zawiodło mnie samo rozwiązanie zagadki kto jest mordercą, ale wyjaśnienie nadnaturalności było takie hmmm niesatysfakcjonujące. Książkę trochę się męczy, szczególnie niektóre momenty. Generalnie książka była nudna. Dopiero Ostatnie sto stron czyta się za jednym zamachem.

Mam mieszane uczucia. Z jednej strony byłam ciekawa rozwiązania całej zagadki. Nie zawiodło mnie samo rozwiązanie zagadki kto jest mordercą, ale wyjaśnienie nadnaturalności było takie hmmm niesatysfakcjonujące. Książkę trochę się męczy, szczególnie niektóre momenty. Generalnie książka była nudna. Dopiero Ostatnie sto stron czyta się za jednym zamachem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Eh… pierwszy tom mnie zmęczył. Właściwie pierwsze półtora tomu. Druga połowa drugiego tomu dała mi nadzieje, że zrozumiem dlaczego pół internetu tak uwielbia te serie. Trzeci tom pozbawił mnie złudzeń. Znowu mam problem z dłużyznami, pseudofilozoficznych dywagacjami w których autorka w tym tomie rozkochała się w zupełności. Ilość zdrad i niepowodzeń, jakie spadają na główną bohaterkę jest tak przesadzony, że robi się komiczny. Jedyne co ratuje te serie to Kitaj i Venka, bo Rin w trzecim tomie robi się tak irytująca, że liczyłam strony do końca.

Eh… pierwszy tom mnie zmęczył. Właściwie pierwsze półtora tomu. Druga połowa drugiego tomu dała mi nadzieje, że zrozumiem dlaczego pół internetu tak uwielbia te serie. Trzeci tom pozbawił mnie złudzeń. Znowu mam problem z dłużyznami, pseudofilozoficznych dywagacjami w których autorka w tym tomie rozkochała się w zupełności. Ilość zdrad i niepowodzeń, jakie spadają na główną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po niesamowicie męczącej części pierwszej i połowie części drugiej (które w mojej opinii ciągną się w nieskończoność jak przydługi, nudnawy prolog), drugą połowa Republiki Smoka czyta się jednym tchem. Napięcie jest, akcja jest, czuć stawkę wydarzeń. Tylko co z tego, jeśli ostateczny zwrot akcji, nie zaskakuje już zupełnie, bo bohaterkę spotkało tyle nieszczęść, zdrad i różnych nieprzyjemności, że jeszcze jedna właściwie nie robi czytelnikowi różnicy?

Po niesamowicie męczącej części pierwszej i połowie części drugiej (które w mojej opinii ciągną się w nieskończoność jak przydługi, nudnawy prolog), drugą połowa Republiki Smoka czyta się jednym tchem. Napięcie jest, akcja jest, czuć stawkę wydarzeń. Tylko co z tego, jeśli ostateczny zwrot akcji, nie zaskakuje już zupełnie, bo bohaterkę spotkało tyle nieszczęść, zdrad i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zachęcona tym, że pół internetu (conajmniej) zachwyca się „wojną makową” sięgnęłam po te książkę w dobrej wierze. No i się mocno zawiodłam. Dawno już nie męczyłam się tak okrutnie. Opowieść jest bardzo nie równa - raz czyta się ekspresowo, akcja jest wartka, ciekawa, by następne sto stron zajęło trzy dni. Rin jako bohaterka jest postacią bardzo ludzką - wiele rzeczy jej nie wychodzi, wiele musi wywalczyć. Jednak historia nie porywa. Być może problemem jest bardzo długi czasu akcji. Przez całą książkę miałam wrażenie, że czytam prolog do tomu drugiego. Największy problem mam jednak z brutalnością tej książki ( i to nie tak, że brutalności nie lubię, owszem lubię), która jest tak wyolbrzymiona, że aż przerysowana.

Zachęcona tym, że pół internetu (conajmniej) zachwyca się „wojną makową” sięgnęłam po te książkę w dobrej wierze. No i się mocno zawiodłam. Dawno już nie męczyłam się tak okrutnie. Opowieść jest bardzo nie równa - raz czyta się ekspresowo, akcja jest wartka, ciekawa, by następne sto stron zajęło trzy dni. Rin jako bohaterka jest postacią bardzo ludzką - wiele rzeczy jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po drugiej części, niezbyt porywającej w porównaniu do pierwszej, nie spodziewałam się za wiele. Ale o matko. Finał jest zdecydowanie najlepszą częścią trylogii. Akcja niemal nie hamuje, trzyma równe tempo. Wzrusza, wkurza i zaskakuje. Zakończenie historii w pełni mnie zadowoliło.

Po drugiej części, niezbyt porywającej w porównaniu do pierwszej, nie spodziewałam się za wiele. Ale o matko. Finał jest zdecydowanie najlepszą częścią trylogii. Akcja niemal nie hamuje, trzyma równe tempo. Wzrusza, wkurza i zaskakuje. Zakończenie historii w pełni mnie zadowoliło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Igrzyska pokochałam od pierwszych stron. Z "Balladą" musiałam się dotrzeć. Jest to książka dużo spokojniejsza niż oryginalna trylogia. w końcu nikt nie wpycha narratora na arenę na której walczy o życie. Jest to ciekawe spojrzenie na przeszłość Snowa, ale nie tylko jego, bo i samych igrzysk. Nie umiem określić, czy była to książka potrzebna do dopełnienia trylogii. Na pewno można ją pominąć, czytając "Igrzyska" i nie pozostanie się z luką fabularną. Jednak otwiera ona oczy na specyficzną relację pomiędzy Snowem, a Katniss.

Igrzyska pokochałam od pierwszych stron. Z "Balladą" musiałam się dotrzeć. Jest to książka dużo spokojniejsza niż oryginalna trylogia. w końcu nikt nie wpycha narratora na arenę na której walczy o życie. Jest to ciekawe spojrzenie na przeszłość Snowa, ale nie tylko jego, bo i samych igrzysk. Nie umiem określić, czy była to książka potrzebna do dopełnienia trylogii. Na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyta się bardzo przyjemnie. Od tej autorki nie wymagam poezji. Nie piszę ona wybitnej literatury, ale pełną akcji o mocno zarysowanych bohaterach. No i jak tu nie kochać Adrianna? Polecam

Czyta się bardzo przyjemnie. Od tej autorki nie wymagam poezji. Nie piszę ona wybitnej literatury, ale pełną akcji o mocno zarysowanych bohaterach. No i jak tu nie kochać Adrianna? Polecam

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czasami, gdy zaczynam czytać książkę, robię to ot tak, z nudów. Tę zaczęłam, by na chwilę oderwać się od lektury cyklu, który akurat czytałam. I tak się składa, że coś, co miało być krótkim przerywnikiem, wciągnęło mnie dl tego stopnia, że przeczytałam wszystkie trzy części hurtem.
Książka początkowo za bardzo przypominała mi Igrzyska Śmierci ( bohaterka biegająca z łukiem), jednak w miarę rozwoju sytuacji i akcji, nie potrafiłam już oderwać się od lektury. Dawno nie spotkałam książki, która tak bardzo potrafiłaby wstrząsnąć moimi emocjami, a bogaterowie byli tak wykreowani, iż za każdym zranieniem ich bolało mnie życie. Dosłownie.

Czasami, gdy zaczynam czytać książkę, robię to ot tak, z nudów. Tę zaczęłam, by na chwilę oderwać się od lektury cyklu, który akurat czytałam. I tak się składa, że coś, co miało być krótkim przerywnikiem, wciągnęło mnie dl tego stopnia, że przeczytałam wszystkie trzy części hurtem.
Książka początkowo za bardzo przypominała mi Igrzyska Śmierci ( bohaterka biegająca z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy ta książka zmieniła moje życie? Niespecjalnie
Czy żałuję że ją przeczytałam? Nie
Momentami zabawna, chwilami wzruszająca i porywająca, czasami nudna. Może nie zabrałabym się za nią drugi raz, jednak perypetie Katy i Daemona są na tyle interesujące, że warto skończyć. Także wątek istot pozaziemskich jest rozwiązany tu niezwykle ciekawie. Nie odepchnął mnie, chociaż niespecjalnie za nim przepadam

Czy ta książka zmieniła moje życie? Niespecjalnie
Czy żałuję że ją przeczytałam? Nie
Momentami zabawna, chwilami wzruszająca i porywająca, czasami nudna. Może nie zabrałabym się za nią drugi raz, jednak perypetie Katy i Daemona są na tyle interesujące, że warto skończyć. Także wątek istot pozaziemskich jest rozwiązany tu niezwykle ciekawie. Nie odepchnął mnie, chociaż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaczynając czytać tą serię, nie ukrywam, nie byłam zachwycona. Momentami treść zamieniała się w opis sytuacji, straszliwie irytowała mnie także matka głównej bohaterki. Jednak w miarę rozwoju akcji coraz bardziej zakochiwałam się w głównej bohaterce, co nie zdarza mi się często. Suzanne Ee stworzyła coś niezwykłego, co zapadnie mi w pamięć na długie lata. Związki między bohaterami nie są oczywiste, nie jest to także typowe romansidło. Ostatnia część trylogii rozkręca się niezwykle porywająco, czytając ją, nie zauważa się upływu czasu. Zastosowane rozwiązania sytuacji są zaskakujące i nieoczywiste. Polecam

Zaczynając czytać tą serię, nie ukrywam, nie byłam zachwycona. Momentami treść zamieniała się w opis sytuacji, straszliwie irytowała mnie także matka głównej bohaterki. Jednak w miarę rozwoju akcji coraz bardziej zakochiwałam się w głównej bohaterce, co nie zdarza mi się często. Suzanne Ee stworzyła coś niezwykłego, co zapadnie mi w pamięć na długie lata. Związki między...

więcej Pokaż mimo to