Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Czy istnieje idealny dzień?
Theodore Finch zadaje to pytanie, stojąc na szczycie szkolnej wieży. Nie pamięta jak się tam znalazł – dopiero co się obudził ze Snu przez wielkie S, powrócił do „żywych”. Jednakże zawsze, gdy dostaje na nowo możliwość życia, myśli o śmierci. Czy to dobry dzień by umrzeć, akurat teraz, na szczycie wieży? W wyniku przypadku spotyka tam kogoś jeszcze: Violet Markey, ładną dziewczynę z dobrego domu, która należy do grupy stojącej na szczycie szkolnej hierarchii. Czemu osoba taka miałaby stać na krawędzi i dopuszczać do siebie myśl o samobójstwie? Gdy Finch poniekąd ratuje dziewczynę, zaczynają razem pracować nad projektem z geografii. Violet ze zdumieniem zdaje sobie sprawę, że „ten wariat Theodore” nie jest jednak takim wielkim kretynem, za jakiego wszyscy go uważają. Razem wyruszają w podróż, by odwiedzić miejsca piękne i brzydkie, dziwaczne i zaskakujące – wszystkie jasne miejsca.

Tak naprawdę nie do końca wiadomo, co jest głównym problemem Fincha. Problemy w domu, w szkole? Wszystkie jego myśli i doznania kumulują się, tworząc wielce skomplikowaną, ale i niezwykłą postać. Mimo wielkiego cierpienia, chłopak jest postacią pozytywną i zabawną, czego nie da się powiedzieć (przynajmniej na początku) o jego przyjaciółce: jest to zamknięta w sobie dziewczyna z traumą, która przeżyła śmierć siostry, o co się obwinia. Nie umie powrócić do zwykłego życia. Theodore na nowo uczy ją żyć, cieszyć się chwilą. Ich relacje opisane są naprawdę pięknie. Do mniej więcej połowy książki ma się wrażenie, że to Panna Markey bardziej potrzebuje pomocy i Finch musi być dla niej wsparciem. Niestety, potem sytuacja się odwraca i to dziewczyna musi zrobić wszystko, by pomóc towarzyszowi... Zanim będzie za późno na ratunek.

Książka porusza problem samobójstwa. Wszystko tworzy tę powieść tak niesamowicie prawdziwą, że widać, iż autorka zna się na temacie i wie o czym pisze... z własnego doświadczenia. Możemy przyglądać się nie tylko myślom samobójczym nastolatków, ale i żałobie, depresji, stracie bliskich, miłości.

,,Wszystkie jasne miejsca” są książką bardzo życiową, pełną uczuć i problemów młodych ludzi. Niesamowite przeżycie, wywiera piorunujące wrażenie. Przygotujcie się na nieprzespane noce i mnóstwo mokrych chusteczek!

Czy istnieje idealny dzień?
Theodore Finch zadaje to pytanie, stojąc na szczycie szkolnej wieży. Nie pamięta jak się tam znalazł – dopiero co się obudził ze Snu przez wielkie S, powrócił do „żywych”. Jednakże zawsze, gdy dostaje na nowo możliwość życia, myśli o śmierci. Czy to dobry dzień by umrzeć, akurat teraz, na szczycie wieży? W wyniku przypadku spotyka tam kogoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

No i wujek Rick nadal zaskakuje!
Można pomyśleć, że po tylu napisanych książkach o tematyce mitologii skończą mu się pomysły... Nic bardziej mylnego! Daje nam on kolejną dawkę śmiechu, przygody, wzruszenia zawartą w ledwie 351 stronach. Ofiaruje także coś niezwykłego – możliwość spoglądania na świat oczami próżnego boga mającego ponad cztery tysiące lat... Ups, pomyłka, EKSboga.

,,Zawsze czuję rozczarowanie, kiedy śmiertelnicy myślą tylko osobie i nie dostrzegają szerszej perspektywy – konieczności postawienia mnie na pierwszym miejscu.”
Tak oto zadufany w sobie dzieciak ,,z dobrego domu” przyzwyczajony do wygód i powszechnego zachwytu sobą musi zmierzyć się z rzeczywistością i przyznać, że nie zawsze jest tak kolorowo na świecie, jak na to wygląda z okien Olimpu. Że śmierć to już nie jest dobra rozrywka, że nie jest już tylko obserwatorem – że coś takiego może przydarzyć się także jemu. Dlaczego? Cóż, Zeus musiał na kogoś zwalić winę, kogoś, kto przyspieszył Przepowiednię Siedmiorga i pobłogosławił człowieka, który chciał dokonać mordu na setkach niewinnych herosów, satyrów, driad. I tak oto niegdyś nieśmiertelny Apollo ląduje w Nowym Jorku, w ciele niezdarnego szesnastoletniego chłopaka z trądzikiem.

,,Zeus potrzebował kozła ofiarnego, więc oczywiście wybrał najprzystojniejszego,najbardziej utalentowanego i najpopularniejszego boga z całego panteonu – mnie.”
Zdezorientowany, słaby, przestraszony Apollo potrzebuje pomocy – zwłaszcza że ma wielu wrogów, którzy chętnie skorzystają z tej jakże kuszącej okazji do pozbycia się boga raz na zawsze. Z pomocą starego znajomego (którego i my znamy z poprzednich książek) oraz irytującej dziewczynki (która, można powiedzieć, dosłownie wzięła go w niewolę) udaje się do azylu współczesnych półbogów, miejsca zwanego Obozem Herosów. Lecz nawet i tutaj nie może odpocząć, ponieważ bezpieczna przystań boskich dzieci również ma kłopoty.

,,-Rachel? - Nie odważyłem się powiedzieć nic więcej. Ona nie była sobą.
Po czym przypomniałem sobie, że ja również.”
Wyrocznia Delficka nadal nie działa, więc herosi zostali odcięci od jakichkolwiek możliwości poznania przyszłości. Niestety, bardzo by się to przydało, ponieważ w obozie co jakiś czas znikają herosi. Czy to ucieczka? Porwanie? Czy inni też są w niebezpieczeństwie? Cały Obóz Herosów pozostał sam sobie, bez możliwości pomocy ze strony Rzymian – wszystkie drogi kontaktu przestały działać. Na domiar złego w lesie obozu przebudziła się tajemnicza, prastara i zapomniana siła, coś, z czym nie można zmierzyć się zwykłym mieczem. Apollo, który spodziewał się dostać pomoc zdaje sobie sprawę, że wszyscy oczekują, by to ON im pomógł wyjść z tej trudnej sytuacji.

,,Mój ojciec Zeus mnie nie kochał. Herosi w Obozie Herosów mnie nie kochali. Pyton, Bestia i jego kumple z Holding Triumwirat nie kochali mnie.
Byłem na granicy swojej samooceny.”
Apollo z przerażeniem uświadamia sobie, że nie jest pępkiem świata. Możemy zobaczyć, że próżny, narcystyczny bóg nie jest już... tak bardzo zadufany w sobie? Poznajemy jego obawy, rozterki, problemy. Nie wszystko było takie idealne jak to opisują w mitach. Nawet bóg trzyma w swoim sercu rozpacz, wyrzuty sumienia oraz wspomnienia swoich dwóch wielkich miłości, do których śmierci sam doprowadził.

,,Nie ma nic bardziej tragicznego, niż kochać kogoś z całej duszy i wiedzieć, że ten ktoś nigdy nie odwzajemni tego uczucia.”
Teraz bóg ma szansę odkupić swe dawne winy miłosne: zaprzyjaźnia się z dwunastoletnią irytującą dziewczynką, która momentami traktuje go jak psa uwiązanego na smyczy i pozwala sobie na zbyt wiele (o, zgrozo!) ciągnąc za tą smycz. Ja rozumiem, że wiele osób marzy o własnym bogu na zawołanie, ale nie przesadzajmy, prawda? Mnie osobiście ta postać nie przypadła do gustu, lecz mimo wszystko ich relacje są urocze i miło patrzeć, jak Apollinowi zaczyna na niej zależeć, ale sam się do tego nie chce przyznać (nie łączy ich żadne romantyczne uczucie, chociaż dziewczynka przypomina mu jego byłą dziewczynę...).

,,Bestia powiedział, że jego organizacja jest wszędzie – przypomniałem sobie – Wspomniał, że ma kolegów.”
Możemy się dowiedzieć także skąd i Luke i Oktawian mieli pieniądze na statek, machiny wojenne. Poznajemy organizację, która wspiera „tych złych”... Ale dlaczego? I kim właściwie są trzej mężczyźni z tej „firmy”? Będziemy mieli do czynienia tym razem z oszalałym bogiem, nikczenym tytanem, okrutnym gigantem, a może zwykłym człowiekiem?

,,-[...] Na razie proszę, sprawcie, żeby Apollo poczuł się jak w domu. Traktujcie go tak jak każdego innego obozowicza.
Siedzący przy stole Hermesa Connor Hood uniósł rękę.
-Czy to oznacza, że domek Aresa ma wsadzić głowę Apollina do kibla?”
Czytając, możemy mieć wrażenie, że znowu znaleźliśmy się w Obozie Herosów, i duchem, i ciałem. Czuć klimat serii ,,Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” - jest to coś, czego brakowało mi w ,,Olimpijskich Herosach” i nawet Schody Hiszpańskie w Rzymie ani lody włoskie w Grecji (,,Cała Europa stoi do góry nogami”) tego nie wynagradzały. Magii obozu nie da się podrobić ani wytłumaczyć – ona po prostu jest. I z ,,Ukrytą Wyrocznią” powróciła!

,,-Wygląda na to, że się uczysz – powiedziałem. - Dobra robota.
Percy prychnął.
-Nienawidzę się uczyć. Mam zapewniony wstęp z pełnym stypendium na Uniwersytet Nowego Rzymu, ale nawet oni wymagają ode mnie zaliczenie wszystkich szkolnych przedmiotów (…). Uwierzyłbyś?”
Powrócił nie tylko Obóz Herosów, ale także i jego mieszkańcy – chociażby Percy, Rachel, Nico i inni. Każdy z nich się zmienił i na swój sposób wydoroślał. Niegdyś główni bohaterowie, teraz tylko postacie drugoplanowe bądź epizodyczne. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie ich więcej. Dorastałam z nimi, przeżywałam ich rozterki, pierwsze zauroczenia, problemy. Aż ciężko uwierzyć, że oni także się starzeją, że mają plany, idą na studia. Trudno sobie wyobrazić niektórych w nowych rolach. Clarisse na Uniwersytecie, Rachel w sukience, Nico uśmiechnięty, Percy zdaje maturę, Sally spodziewa się drugiego dziecka. Dziwne, prawda? :')

Jeżeli tęsknił ktoś za Obozem Herosów i ,,dawnymi czasami", to zdecydowanie polecam mu tę książkę ;)

No i wujek Rick nadal zaskakuje!
Można pomyśleć, że po tylu napisanych książkach o tematyce mitologii skończą mu się pomysły... Nic bardziej mylnego! Daje nam on kolejną dawkę śmiechu, przygody, wzruszenia zawartą w ledwie 351 stronach. Ofiaruje także coś niezwykłego – możliwość spoglądania na świat oczami próżnego boga mającego ponad cztery tysiące lat... Ups, pomyłka,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

,,Córa mądrości samotnie kroczy,
Znamię Ateny przez Rzym ogniem się toczy.
Już węszą mdły oddech anioła bliźnięta,
pod którego strażą wiecznej śmierci pęta.
Blednie olbrzymów zmora ozłocona,
z utkanego więzienia w bólu uwolniona.”

Ta książka powoli wchodziła się do mojego serca i rozgościła się, zostając tam na stałe. I robiąc całkowite pobojowisko. Mimo że czytałam to trzy lata temu, ,,Znak Ateny” nadal wypełnia mnie skrajnymi emocjami – od zachwytu i miłości przez rozpacz do frustracji. Nadal zbiera mi się na płacz, czytając jedną z końcowych scen... Niesamowite!

,,Doprowadź ich tam! Przyrzeknij!”

Herosów z przepowiedni jest siedmioro, lecz można powiedzieć, że tym razem główną bohaterką jest (uwielbiana przeze mnie) Annabeth – to jej misja, jej zadanie, jej rozpacz, jej problemem jest tytułowy Znak Ateny. Znamy Annabeth już od dawna, obserwowaliśmy jej dorastanie oraz kiełkującą miłość do Percy'ego. Lecz ta książka pokazuje nam tę postać z zupełnie innej perspektywy – możemy obserwować wydarzenia jej oczami. Co tak naprawdę czuła, gdy zaginął jej chłopak? Jakie emocje nią targały gdy Atena, własna matka, wyrzekła się jej skazując jednocześnie na samobójczą misję? Czy półbogini sprosta ciążącym na niej oczekiwaniom i stawi czoło swojemu największemu wrogowi, a zarazem swojemu przerażającemu lękowi?

Mnóstwo potworów, zabawnych bogów, śmiechu, niesamowitych umiejętności i akcji. Niestety bądź stety – końcówka rozerwała moje serce na tysiąc kawałków i zostawiła mnie zwijającą się z rozpaczy ;-; Polecam!

,,Córa mądrości samotnie kroczy,
Znamię Ateny przez Rzym ogniem się toczy.
Już węszą mdły oddech anioła bliźnięta,
pod którego strażą wiecznej śmierci pęta.
Blednie olbrzymów zmora ozłocona,
z utkanego więzienia w bólu uwolniona.”

Ta książka powoli wchodziła się do mojego serca i rozgościła się, zostając tam na stałe. I robiąc całkowite pobojowisko. Mimo że czytałam to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Długo czekałam na ,,Miecz Lata”. Gdy tylko dowiedziałam się, że ma powstać kolejna książka Riordana, byłam wniebowzięta – no bo... Kuzyn Annabeth? Mitologia nordycka? Super! Przez pewien czas nie sięgałam po inne książki, zauroczona światem stworzonym przez wujka Ricka. Jednak po przeczytaniu brutalnych opisów z ,,Gone” ta książka wydawała mi się już nieco... dziecinna? A może to ja zmieniłam swój pogląd na tego typu powieści.

Bohaterowie innych serii/trylogii Riordana są różni, jednak w pewien sposób podobni do siebie – może chodzi o poczucie humoru, nie wiem. Więc mimo iż pomysł wydawał się świetny, ,,Miecz Lata” nieco mnie rozczarował. Często przerywałam czytanie, sięgając po inne książki. Po pewnym czasie uznałam, że nie mogę zostawiać niedokończonych lektur i postanowiłam wmusić w siebie historię o Magnusie. Całe to „wmuszanie” trwało jakieś 10 stron. Na nowo wciągnęłam się w tą opowieść, ponownie zakochując się w stylu pisania Ricka. Był to powrót do ,,dawnych czasów”, do dziesięcioletniej mnie która z zapałem śledziła przygody Percy'ego – tym razem jednak Magnusa.

Plusy za końcówkę, która była pełna akcji, ale i wyciskała łzy z oczu. Naprawdę szkoda mi postaci, które umarły (bez spoilerów)... Chyba najlepiej wykreowanym bohaterem był przepełniony cierpieniem Hearthstone – głuchoniemy elf, studiujący magię run wstyd rodziny. Zaciekawił mnie także wątek głównego bohatera i Sam. Czyżby Rick szykował nam trójkącik Magnus/Samira/Amir? :D No i postać Annabeth, którą znamy z serii PJiBO oraz OH - kolejny powód, by sięgnąć po tą książkę.

Moja ocena 7,5/10 – może dałabym niższą ze względu na to, że akcja nie zawsze była wciągająca, ale ze względu na mój sentyment do książek Ricka nie mogę dać mniej niż 7 gwiazdek ;) Polecam.

Długo czekałam na ,,Miecz Lata”. Gdy tylko dowiedziałam się, że ma powstać kolejna książka Riordana, byłam wniebowzięta – no bo... Kuzyn Annabeth? Mitologia nordycka? Super! Przez pewien czas nie sięgałam po inne książki, zauroczona światem stworzonym przez wujka Ricka. Jednak po przeczytaniu brutalnych opisów z ,,Gone” ta książka wydawała mi się już nieco... dziecinna? A...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieść ,,Wybrani” co prawda spodobała mi się, ale nie była jakoś szczególnie zachwycająca. Główna bohaterka momentami wydawała mi się zbyt nijaka, płytka, niemająca określonego charakteru. Znaczną część książki zajmowały relacje damsko-męskie Allie z Carterem lub Sylvainem (tak, zgadza się, kolejny trójkącik!). Momentami nic się działo, a czasem jednak działo się zbyt dużo – chociażby podczas balu. Zdecydowanym plusem książki są sceny przywołujące gęsią skórkę (dlatego nie radzę czytać jej w nocy) oraz pomysł Nocnej Szkoły; był intrygujący. Czytając możemy zadawać sobie pytania: Kto zabił jedną z uczennic? Kim jest tajemniczy Nathaniel? Co tak naprawdę stało się z Christopherem? Dlaczego wszyscy kłamią? Czym jest Nocna Szkoła? Co ma z tym wszystkim wspólnego Allie... i czy grozi jej niebezpieczeństwo?

Powieść ,,Wybrani” co prawda spodobała mi się, ale nie była jakoś szczególnie zachwycająca. Główna bohaterka momentami wydawała mi się zbyt nijaka, płytka, niemająca określonego charakteru. Znaczną część książki zajmowały relacje damsko-męskie Allie z Carterem lub Sylvainem (tak, zgadza się, kolejny trójkącik!). Momentami nic się działo, a czasem jednak działo się zbyt dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,Mogę ci ofiarować swoje życie, jednak to będzie krótkie życie; mogę ci oddać serce, choć nie wiem, ile jeszcze uderzeń wytrzyma. Ale kocham cię bardzo i mam nadzieję, że wybaczysz mi samolubne pragnienie, żeby posmakować szczęścia, spędzając resztę życia z tobą.”

Musiałam poczekać trochę aż emocję opadną, ponieważ... Wow. Ta książka zwala z nóg. Naprawdę. Świetne, rozbudowane postacie. Magiczny klimat Londynu z XIX wieku. Cudowna okładka. Tajemnicze nazwy rozdziałów. Wciągająca akcja. Zaskakujące zakończenie. I ten wątek miłosny... W ,,Diabelskich Maszynach” jest chyba najbardziej frustrujący i ciekawy trójkącik na jaki trafiłam! Cieszę się, że nie jestem na miejscu Tessy, bo sama nie potrafiłabym się zdecydować ;) Z Jemem tworzy jedną z najbardziej uroczych par w literaturze, lecz nadal strasznie żal mi Willa, zwłaszcza gdy w ,,Mechanicznym Księciu” możemy się dowiedzieć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej, dlaczego wszystkich odpycha i jakie wydarzenie z przeszłości jest temu winne.

,,Nie, nie złamałam mu serca - odpowiedziała Tessa. - Tylko moje pękło na pół”
Dodatkowe plusy za postać Magnusa, którą znają wszyscy czytający inną serię Pani Clare ,,Dary Anioła”, za wątek Charlotte i Henry'ego oraz za znalezienie adoratora dla Sophie :) Bardzo spodobali mi się także bracia Lightwood, chociaż w zasadzie nie wiem dlaczego. Niestety, ogromnie żal było mi Jessie – sporo wycierpiała w życiu, a teraz na własne życzenie dołożyła sobie więcej smutku...

Gorąco polecam wszystkim osobom lubiącym fantasy, a zwłaszcza fanom Cassandry Clare.

,,Mogę ci ofiarować swoje życie, jednak to będzie krótkie życie; mogę ci oddać serce, choć nie wiem, ile jeszcze uderzeń wytrzyma. Ale kocham cię bardzo i mam nadzieję, że wybaczysz mi samolubne pragnienie, żeby posmakować szczęścia, spędzając resztę życia z tobą.”

Musiałam poczekać trochę aż emocję opadną, ponieważ... Wow. Ta książka zwala z nóg. Naprawdę. Świetne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

,,To tylko ETAP”
Dokładnie pamiętam, jak 12 września 2015 roku chodziłam wzdłuż regałów w księgarni, szukając „czegoś nowego”, czegoś, co pozwoliłoby mi oderwać się od szarej, gimnazjalnej rzeczywistości i zatonąć w całkiem nowym, intrygującym świecie. Natrafiłam na ,,Gone”. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że był to dobry wybór.

Pomimo niezbyt zachęcającego początku zakochałam się w tej powieści. ,,Puffnięcie” było genialnym pomysłem autora: otwierało drogę do nietypowego świata – miejsca, gdzie nie ma dorosłych. Brzmi jak istny raj, prawda? Cóż, wygląda to nieco inaczej...

Sam Temple jest zwykłym nastolatkiem. Wszystko jednak zmienia się wraz ze zniknięciem osób powyżej czternastego roku życia. Na skutek pewnego bohaterskiego zachowania oraz wydarzeń z przeszłości zostaje nieoficjalnym przywódcą – czy to mu się podoba, czy nie. Gdy do miasta przyjeżdża grupka uczniów ze szkoły ,,dla bogatych, zadufanych w sobie dzieciaków” sprawy nieco się komplikują... Nie wszystkim podoba się, że ludzie ufają tylko Samowi. Gdy do władzy dochodzi ambitny, charyzmatyczny Caine, piękna, podstępna Diana i sadystyczny, agresywny Drake zaczyna się nowy ETAP w życiu wszystkich. Niektórzy zyskują także nietypowe zdolności, a Caine zrobi wszystko, by wytępić mutantów, zmuszając Sama i jego przyjaciół do ucieczki. Czy zdesperowane, przestraszone dzieci będą zmuszone walczyć przeciwko sobie? Do tego trzeba wymyślić sposób na przetrwanie, a czasu jest niewiele, bo za 299 godzin i 54 minuty główny bohater skończy piętnaście lat... i zniknie?

,,To tylko ETAP”
Dokładnie pamiętam, jak 12 września 2015 roku chodziłam wzdłuż regałów w księgarni, szukając „czegoś nowego”, czegoś, co pozwoliłoby mi oderwać się od szarej, gimnazjalnej rzeczywistości i zatonąć w całkiem nowym, intrygującym świecie. Natrafiłam na ,,Gone”. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że był to dobry wybór.

Pomimo niezbyt zachęcającego...

więcej Pokaż mimo to