Opinie użytkownika
Škvorecký w wersji light, czyli niezwykle przyjemny zbiorek reakcyjnych opowiadań kryminalnych, a zarazem otwarcie trylogii przygód porucznika Borówki - śledczego Veřejné bezpečnosti o oczach zbitego bernardyna, dość szorstkich manierach i słabości do spiętych w kok włosów. Fakt, że mimo wielu subtelnie wbijanych państwowej ideologii szpileczek, książka wyszła w 1966 roku w...
więcej Pokaż mimo toŚmiech z Polaków, którzy czytają esej Kroutvora myśląc, że jest także o nich. Znaczy się śmiech i ze mnie, człeka wschodu.
Pokaż mimo toKażdy kraj ma takich żołnierzy wyklętych, na jakich zasłużył. Zwolennicy i przeciwnicy aktywnego udziału grupy braci Mašínów w rozpętanym przez komunistów po 1948 roku boju klasowym do dziś z namiętnością skaczą sobie (głównie w internecie) w Czechach do gardeł i w najbliższej przyszłości raczej nie zanosi się na wypracowanie społecznego konsensusu w kwestii ich...
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałem, żeby wiedzieć, co odpowiedzieć chłopakom w sztacheciarni na pytanie "Mordo, czytałeś nowego Łelbeka?" i w sumie nie było tragedii. Ejakulat leje się, jak na tego autora, niezbyt gęsto i, o dziwo, najobficiej nie tam, gdzie przygodnie poznane panny piłują narratorowi drążka, ale tam, gdzie próbuje on zgrywać wielkie intelektualne panisko, którym nie jest i nie...
więcej Pokaż mimo toZ pewnością nie jestem jedyną osobą, która przekopała się przez setki opinii użytkowników lubimyczytać.pl w poszukiwaniu recenzenckich smaczków. Chcąc uchronić potomnych przed wynikającą z długotrwałego przebywania w szkodliwym środowisku wizytą na oddziale onkologii, postanowiłem zebrać w jednym miejscu najponętniejsze z dostępnych tu analiz dzieła Conrada. Szanowni...
więcej Pokaż mimo toKolejny z reprezentantów zauważalnej we współczesnej czeskiej literaturze tendencji "Kobiety a Historia" - by wspomnieć tylko o Tučkovej i Katalpie. Można "Rybią krew" czytać - zgodnie z przeznaczeniem - jako bolesną i melancholijną powieść rozrachunkową, w której doświadczona przez życie 40-latka powraca w rodzinne strony, by definitywnie zabliźnić wciąż otwarte rany...
więcej Pokaż mimo toNie, żeby Šimáček był szczególnie dobrym pisarzem, ale w czasach, kiedy na sławetny "czeski humor" można natknąć się wyłącznie w książkowych rekomendacjach Mariusza Szczygła (koniecznie w konstrukcji z użyciem czasownika "okrasić"; wskazane też wykorzystanie rzeczowników: ironia, ciepło, dystans), trudno odmawiać tak bezczelnie rozmyślnej "prozie o niczym" pewnego...
więcej Pokaż mimo toJedyny tekst prozatorski tragicznie zmarłego w wieku 25 lat poety dałoby się oczywiście zbyć protekcjonalnymi uwagami o "czeskich beatnikach", "młodzieńczym buncie", "dupceniu się za konfitury" i "jazzie w zadymionej scenerii", ale ten drobniutki tekścik (podobnie jak większość utworów poetyckich HRABIEGO) zbyt pięknie - świadomie czy nie - przywołuje estetykę Grupy 42, bym...
więcej Pokaż mimo toKupione oczywiście WYŁĄCZNIE dla "Bassaxofonu", ale beniaminkom prozy czeskiej poleciłbym też ładny tekścik Klímy i jeden z nielicznych (a może nawet jedyny, nie pamiętam) polskich przekładów Jana Beneša - człowieka, któremu - w przeciwieństwie do jakiegoś Kundery - w życiu naprawdę "było trudno, było ciężko".
Pokaż mimo toPodstawowy problem z Rankovem jest taki, że udaje pisarza, a tak naprawdę jest ledwie przyzwoitym scenarzystą. 90% współczesnej czechosłowackiej prozy pozbawiona jest jakichkolwiek walorów językowych, a sympatyczny Słowak mógłby być symbolem tej nieznośnej tendencji. Fajne "przygodowe" czytanie o smutnych kobietach w gułagu, ale jak będę chciał powieści przygodowej to...
więcej Pokaż mimo to
Widzenie Profetuska z 2007 aka "Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tutaj będzie się opłacać" wciąż śmieszy, zwłaszcza w kontekście raczej depresyjnej wymowy niezobowiązującej mapy polskich dróg na Wyspach autorstwa Winnickiej.
Warto przedrzeć się przez przeszło 250 stron mniej lub bardziej powabnych opisów ludzkich dramatów i triumfów, patologii całkiem jawnych i...
Z całą pewnością lektura powieści Pynchona nie dostarcza czytelnikowi tyle rozrywki, co kontemplacja roczników Odważnego Tygodnika Młodej Polski braci Karnowskich o tym samym tytule, ale i tak przyznałbym autorowi Złotą Rybę. Z niecierpliwością czekam na Pynchonowskiego Harlequina.
Pokaż mimo to