Cytaty
Loki stanął na palce i pocałował Gabriela. – Aniołku, nie rób scen. Jak możesz być tak małostkowy? – Jeszcze raz mnie pocałujesz – Gabriel ze wstrętem wytarł policzek – a zobaczysz, dlaczego zwą mnie posłańcem śmierci.
-[Percy Jackson] Wiesz co, ciągle mi się wydaje, że pozabijałem już wszystko, co pojawia się w greckiej mitologii. Ale ta lista zdaje nie mieć końca. - [Apollo] Nie zabiłeś jeszcze mnie - zauważyłem. - Nie kuś.
- Pan narusza moją prywatność! Proszę stąd natychmiast wyjść albo zaraz zadzwonię na policję. Przybysz westchnął ciężko. - Ciekaw jestem, co im powiesz. "Przepraszam, panie władzo, ale przyszedł do mnie jakiś facet i nie pozwala mi się powiesić"?
- Piper McLean - mruknęła - to byłe bez wątpienia najgłupsze ryzyko, jakie kiedykolwiek widziałam, a chodzę z wyjątkowo tępym ryzykantem.
-A zatem to prawda. Jesteś całkowicie śmiertelny. Otacza cię aura śmierci, poważne ryzyko śmierci. [...] Will położył dłoń na ramieniu Nica. -Nico, musimy znów porozmawiać o twoich umiejętnościach interpersonalnych. -Ej, ja tylko stwierdzam fakty. Jeśli to jest Apollo i umrze, to wszyscy mamy kłopoty. Will odwrócił się do mnie. -Przepraszam za mojego chłopaka. Nico przewrócił ...
RozwińZacząłem ją [gitarę] stroić, ale przerwałem, kiedy zorientowałem się, że Valentina płacze. - To było takie piękne! - Otarła łzę z policzka. - Co to za piosenka? Zamrugałem. - To się nazywa strojenie.
Siedzący przy stole Hermesa Connor Hood uniósł rękę. - Czy to oznacza, że domek Aresa ma wsadzić głowę Appollina do kibla? Sherman Yang przy stole Aresa parsknął. - Nie robimy tego każdemu, Connor. (...) - Dziękuję, Shermanie - kontynuował Chejron - Dobrze wiedzieć, że nie zamierzasz wkładać głowy boga łucznictwa do toalety.
W końcu teraz wszyscy bawimy się w podchody z gatunku: ,,Kto jest bardziej szalony i nieobliczalny". A w tej grze moja matka to nasza tajna broń.
Może jestem sentymentalny, ale wolałbym żebyś pozostała w jednym kawałku.
- Własne ostrze się ciebie wyrzekło. Wyczuwa moje skrzydła. Nie jesteś już Rafaelem.(...) - Jakież to smutne. Przywódca bez podwładnych. Anioł z odciętymi skrzydłami. Wojownik bez miecza. - Belial krąży szyderczo wokół Raffego, niczym rekin wokół ofiary. - Nic ci nie pozostało. - Ja mu pozostałam! - wołam.
- Nie jesteśmy znowu takimi prymitywami. Unosi brew w idealny, przepełniony sceptycyzmem łuk. - Wynaleźliśmy viagrę.
Myślałem, że pójdziesz po rozum do głowy, ale najwyraźniej pójście po rozum do głowy przekracza twoje możliwości intelektualne.
- Nie trudź się Susan. - Loki skrzywił się w pełnym złośliwości uśmiechu. - Nie jest zbyt rozgarnięty i na dodatek nie zna angielskiego. Wyobrażasz sobie? Ale masz rację. Warto się było potrudzić. - Ty? Potrudzić? - zapytała rudowłosa z rozbawieniem. - Ależ skarbie, zawsze miałaś każdego jakiego tylko zapragnęłaś. Blondynka uśmiechnęła się promiennie. Jak myśliwy, który ustrze...
Rozwiń- Czy ja dobrze słyszałem? - zapytał stojącego najbliżej dzieciaka. - Czy ona właśnie kazała mi się pierdolić?