-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-06-19
2015-02-23
Ostatnio mam zwyczaj nie zaglądania do notki na okładce przed przeczytaniem książki. Tym razem zajrzałam na tylną okładkę 40 stron przed zakończeniem książki i okazało się, że i to było za wcześnie. Nie, naprawdę się nie zorientowałam, widać jestem niedomyślna, ale pewnie jeszcze jest kilka takich osób. Dziękuję autorowi notatki za popsucie zabawy! Od razu przypomina mi się fragment z "Bruneta wieczorową porą", w którym spikerka zapowiada kryminał, wyjaśniając przy tym kto zabił, a na koniec życząc widzom "przyjemnych zaskoczeń".
Jeszcze jedna sprawa. Kiedy zmieniamy miejsce akcji w tekście nie ma nawet linijki przerwy. I czasami zastanawiałam się - Ten? A co on tu robi? Zaraz, zaraz jesteśmy już w innej części Dzisięciornicy (czyli statku kosmicznego w którym rozgrywa się cała historia)! Dla mnie to było bardzo irytujące.
Co do samego świata przyszłości przedstawionego w powieści. Pewnie, że wzięłam poprawkę, że to stara książka (pierwsze wydanie 1982), ale zwykle mi to zupełnie nie przeszkadza. Czasami nawet jest zabawnie (wbrew intencjom autora oczywiście). Jedyne co mi się podobało w świecie statku kosmicznego Dziesięciornica to pomysł ze ścianami udającymi krajobrazy. Mam jednak wrażenie, że autor najbardziej przyłożył się do opisu burdelu na jednym z poziomów statku.
W "Sennych zwycięzcach" nie ma też żadnej wyrazistej postaci. Czasami mam wrażenie, że ta gromadka bohaterów różni się tylko imionami.
W jednym z odcinków "Doktora Who" był podobny motyw, ale tam zrobili to prościej (obyło się bez Dwukolorowych), a rezultat był podobny.
Ogólnie nie poleciłabym tej książki nikomu, kto dopiero zaczyna swoją przygodę z fantastyką socjologiczną. Bo może okazać się dla niego ciężkostrawna. "Paradyzję", albo "Limes Inferior" Janusza Zajdla mogę polecić z czystym sumieniem. Ale "Senni zwycięzcy" tylko dla kogoś już "zaprawionego w bojach" jeżeli chodzi o tego typu literaturę.
Ostatnio mam zwyczaj nie zaglądania do notki na okładce przed przeczytaniem książki. Tym razem zajrzałam na tylną okładkę 40 stron przed zakończeniem książki i okazało się, że i to było za wcześnie. Nie, naprawdę się nie zorientowałam, widać jestem niedomyślna, ale pewnie jeszcze jest kilka takich osób. Dziękuję autorowi notatki za popsucie zabawy! Od razu przypomina mi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-01-26
2012-01-19
2014-05-19
2013-06-04
Długa Ziemia należy do opowieści, które rozbudzają wyobraźnię. Znaleźliśmy się w rzeczywistości w której istnieje nieskończenie dużo równoległych Ziem, w dodatku niezamieszkałych przez ludzi. Każdy kto posiada kroker, proste urządzenie z ziemniakiem w środku, może ruszyć na jego podbój. Jeżeli jesteś fanem dinozaurów, proszę bardzo, mamy świat dla ciebie. Jesteś samotnikiem? Nie ma sprawy, musisz tylko "odejść" bardzo, bardzo daleko. Niektórzy mają ułatwione zadanie i nie potrzebują do przekraczania nawet krokera, to naturalnie kroczący. Jednym z nich jest Joshua i to z nim przemierzamy kolejne światy w poszukiwaniu... no cóż odpowiedzi. Tymczasem rodzi się coraz więcej pytań. I tak jest ciekawie ;)
Długa Ziemia należy do opowieści, które rozbudzają wyobraźnię. Znaleźliśmy się w rzeczywistości w której istnieje nieskończenie dużo równoległych Ziem, w dodatku niezamieszkałych przez ludzi. Każdy kto posiada kroker, proste urządzenie z ziemniakiem w środku, może ruszyć na jego podbój. Jeżeli jesteś fanem dinozaurów, proszę bardzo, mamy świat dla ciebie. Jesteś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-01-05
Niestety książka braci Strugackich W krainie purpurowych obłoków należy do tych powieść fantastyczno-naukowych, które są już obecnie ciężkostrawne.
Powieść została wydana w 1959, w czasach w których autorzy starali się wykazać wiedzą techniczną i astronomiczną. Jednym słowem udowodnić, że wiedzą o czym piszą. W krainie purpurowych obłoków składa się z trzech części. I tak pierwsza z nich "Siódmy poligon" to opis poligonu badawczego ukrytego w radzieckiej tajdze. Dowiadujemy się jak funkcjonuje taka instytucja, poznajemy opis Malucha, czyli prototypu pojazdu, który ma być wysłany na Wenus i zasady funkcjonowania rakiety fotonowej, oraz oczywiście dostajemy garść informacji o stanie wiedzy o Wenus jako takiej. Poznajemy też bohaterów: Aleksandra Bykowa, specjalistę od pustyń, dwóch geologów: Włodzimierza Jurkowskiego i Dougego, Bogdana Spicyna - pilota, Michała Krutikowa - nawigatora i wreszcie samego dowódce Anatola Jermakowa. Załoga ma wyruszyć w podróż na Wenus w nowej typie statku kosmicznego z silnikiem fotonowym - Hiusie. Wcześniej odbyło się już kilka wypraw na tę planetę. Wszystkie skończyły się niepowodzeniem. Te statki, które wylądowały na powierzchni planety przepadły bez wieści. Misja wygląda więc w zasadzie na samobójczą. Dlaczego członkowie załogi zdecydowali się więc na wzięcie w jej udziału? Nie wiadomo, a przynajmniej nie oczekujmy, że najdziemy na to odpowiedź w samej książce. Autorzy wspomnieni, że dowódca Jermakow "zawziął się". Brał już udział w kilku ekspedycjach na Wenus nigdy jednak nie dostał szansy na wylądowanie na jej powierzchni. Bykow ma za sobą jakąś niejasną historie miłosną, nie wyglądająca jednak na zbyt melodramatyczną. Co do reszty, naprawdę nie wiadomo po co się tam pchają.
W drugiej części "Kosmos i ludzie" nasi bohaterowie lecą. Lecą i lecą, Jurkowski czyta swoje wiersze, dowódca rozmawia z twórcą Hiusa i dowiaduje się, że głównym celem misji nie jest jak wcześniej przypuszczał sprawdzenie jakie rzadkie minerały znajdują się na Wenus, ale to, żeby Hius w ogóle wrócił z misji. Krajuchin, który nadzoruje misję z Ziemi wierzy w siłę Hiusa, ale ma wielu wrogów. Musi udowodnić, że fundusze, które pozyskał poszły na właściwy cel. zaczynają się problemy z połączeniem radiowym i promieniowaniem kosmicznym, które dostaje się do wnętrza statku i stwarza zagrożenie dla życia pasażerów. Nie jest to może sytuacja jak z "Houston, mamy problem", ale kosztuje dowódce statku trochę nerwów.
W trzeciej części "Na granicy Uranowej Golkondy" nasi bohaterowie wreszcie lądują na Wenus. Pierwsze zaskoczenie to sama powierzchnia planety. Spodziewali się pyłu, a tu proszę... Patrz okładka rosyjskiego wydania. W powieści wreszcie zaczyna się coś dziać, tyle, że nie za dużo. Bo i na planecie nie ma za wiele do oglądania. Tylko geolodzy są zadowoleni. Oczywiście dochodzi do dramatycznych wydarzeń, choć nie czytałam tych stron z wypiekami na twarzy. Może dlatego, że nie miałam szansy polubić bohaterów. Za mało się o nich dowiadujemy. Aha i jest jeszcze zagadka czerwonych kręgów - przyczyny niepowodzenia ostatniej misji. Nie spodziewajmy się jednak żadnych fajerwerków.
Podsumowując, braci Strugackich warto czytać, choć nie należy zaczynać od tej powieści. Są dużo lepsze.
Niestety książka braci Strugackich W krainie purpurowych obłoków należy do tych powieść fantastyczno-naukowych, które są już obecnie ciężkostrawne.
Powieść została wydana w 1959, w czasach w których autorzy starali się wykazać wiedzą techniczną i astronomiczną. Jednym słowem udowodnić, że wiedzą o czym piszą. W krainie purpurowych obłoków składa się z trzech części. I tak...
2012-08-17
2012-02-19
2012-02-14
2012-01-30
2012-01-30
2012-01-25
2011-12-30
2011-12-19
2011-09-19
"Unicestwienie" czyli pierwsza część trylogii Southern Raech, to przykład na to, że nawet powieści których akcja sunie bardzo powoli, mało się dzieje po prostu, mogą wciągać bez reszty. W tym przypadku chodzi o atmosferę, to powolne budowanie napięcia. Unicestwienie "połknęłam", wykorzystując każdą wolna chwilę.
Pierwsze skojarzenie z powieściową Strefą X, to oczywiście Zona z "Pikniku na skraju drogi". Na szczęście to zupełnie inny przypadek. Chociaż, nie czytałam jeszcze 3 tomu, więc nie wiem jak to się dalej rozwinie. Mamy więc tajemniczą strefę X i grupę ochotniczek, które mają zamiar wydrzeć jej tajemnicę. Potem jest trochę jak z "The Blair Witch Project" (też nie do końca, oczywiście).
To nie jest powieść grozy, straszy tylko trochę, subtelnie. Mam nadzieję, że autor ma pomysł na zakończenie tej historii i już nie mogę się doczekać trzeciego tomu.
"Unicestwienie" czyli pierwsza część trylogii Southern Raech, to przykład na to, że nawet powieści których akcja sunie bardzo powoli, mało się dzieje po prostu, mogą wciągać bez reszty. W tym przypadku chodzi o atmosferę, to powolne budowanie napięcia. Unicestwienie "połknęłam", wykorzystując każdą wolna chwilę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPierwsze skojarzenie z powieściową Strefą X, to oczywiście...