rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Fajna retrospekcja. Być może Lee Child wziął pod uwagę, że jego bohater zwyczajnie się starzeje i trudno wkomponować w kryminalne rozgrywki, czy bijatyki 57-letniego faceta. A w roku 1996 Jack Reacher ma lat 36 i jest w pełni sił. Spisuje się oczywiście na medal i po raz kolejny ratuje świat. Wiemy z poprzednich książek, że w tym samym roku odejdzie z armii, co bardzo dziwi po lekturze "Sto milionów dolarów". Tutaj Jack wydaje się być zadowolony z pracy, choć da się zauważyć pewnego rodzaju malkontenctwo. Ale to już chyba cecha jego charakteru. Ciekawe, czy będą kolejne książki z serii, bo wydaje się, że pomysł powoli się wyczerpuje. Mam nadzieję, że jednak nie, bo za każdym razem, czytając o przygodach Jacka Reachera doskonale się bawię.

Fajna retrospekcja. Być może Lee Child wziął pod uwagę, że jego bohater zwyczajnie się starzeje i trudno wkomponować w kryminalne rozgrywki, czy bijatyki 57-letniego faceta. A w roku 1996 Jack Reacher ma lat 36 i jest w pełni sił. Spisuje się oczywiście na medal i po raz kolejny ratuje świat. Wiemy z poprzednich książek, że w tym samym roku odejdzie z armii, co bardzo dziwi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Diabelska krew Rebecca Cantrell, James Rollins
Ocena 7,4
Diabelska krew Rebecca Cantrell, J...

Na półkach: ,

Mocne. Z każdą częścią trylogii robi się mroczniej, ciekawiej i bardziej fantastycznie. Na pewno nie każdemu odpowiada taki rodzaj literatury i przygody, ja jestem jednak zachwycony. Nie wiem, oczywiście, ile jest w tym cyklu zasługi Rollinsa, a ile Cantrell, ale w porównaniu do innych pozycji tego pierwszego, więcej jest ucieczki w religię. W religię, ale od mistycznej, fantastycznej i mrocznej jej strony. O akcji powieści nie da się powiedzieć, że jest wartka lub dynamiczna. Ona jest szalona. Obrazy przesuwają się przed oczyma z prędkością dobrego przygodowego filmu. Jednocześnie są to obrazy pełne barw, nasycone tak bardzo, że człowiek czuje, iż mógłby prawie ich dotknąć. W każdym razie pomysł, jego realizacja, sprawność narracji, umiejętność budowania napięcia oraz spójność akcji bardzo mi się podobały. Trzecia część cyklu jest doskonałym jego podsumowaniem, a już jej zakończenie jawi mi się jako fantastyczne, w każdym znaczeniu tego słowa. Oczekiwałem fajerwerków i doczekałem się ich, a na koniec dostałem to, czego absolutnie się nie spodziewałem, kompletne zaskoczenie. A to chyba syci każdego czytelnika, niezależnie od tego, jakiego rodzaju książki lubi. Moja ocena jest wysoka i jestem entuzjastą tego duetu autorów. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze powrócą.

Mocne. Z każdą częścią trylogii robi się mroczniej, ciekawiej i bardziej fantastycznie. Na pewno nie każdemu odpowiada taki rodzaj literatury i przygody, ja jestem jednak zachwycony. Nie wiem, oczywiście, ile jest w tym cyklu zasługi Rollinsa, a ile Cantrell, ale w porównaniu do innych pozycji tego pierwszego, więcej jest ucieczki w religię. W religię, ale od mistycznej,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ewangelia Krwi Rebecca Cantrell, James Rollins
Ocena 7,0
Ewangelia Krwi Rebecca Cantrell, J...

Na półkach: ,

Coś nowego w wykonaniu Rollinsa. Duet z Cantrell to może być dobry pomysł, czekam na kontynuację.

Coś nowego w wykonaniu Rollinsa. Duet z Cantrell to może być dobry pomysł, czekam na kontynuację.

Pokaż mimo to

Okładka książki Niewinna krew Rebecca Cantrell, James Rollins
Ocena 7,4
Niewinna krew Rebecca Cantrell, J...

Na półkach: ,

Już z ogromną niecierpliwością czekam na dalsze efekty współpracy duetu Rollins - Cantrell, tym bardziej że tom drugi cyklu Zakon Sangwinistów podobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy. Jeśli tendencja miałaby się utrzymać, to nie mam nic przeciwko. Bohaterowie okrzepli i jakby wczuli się w role. Ostatecznie wyjaśniła się rola Erin i kolejny tom cyklu (a z treści powieści "Niewinna Krew" wynika, że takowy będzie) zapowiada się rewelacyjnie. Rhun, mimo całej swojej nieziemskości, stał się jakby bardziej ludzki, a Jordan, twardo stąpający po ziemi i do bólu ludzki, zyskał coś nieziemskiego. Świetnie, bo przed tą trójcą nowe wyzwania, przygody oraz niebezpieczeństwa, którym trzeba będzie stawić czoła. Mam nieodparte wrażenie, że w kolejnej części (kolejnych częściach) znowu towarzyszyć nam będzie przedstawiciel rodu Batorych, a gdzieś tam w tle jawił się będzie cień Rasputina. A dalsze losy bohaterów, w pewnym momencie wydawać się mogło przewidywalne, mocno się skomplikują. W końcu na drodze im stanie nie byle kto, jak można się domyślać. Nazywam się Legion...
"Niewinna krew" to świetnie, sprawnie i z charakterystycznym dla Rollinsa polotem napisana powieść fantasy, łącząca w sposób doskonały wątki religijne i historyczne. Autorzy doskonale i niejako naturalnie wplatają w nurt historii kościoła katolickiego losy fikcyjnych postaci w taki sposób, że wydaje nam się, iż byli oni autentycznymi świadkami minionych czasów. Książkę czyta się jednym tchem i ciężko jest oderwać się od lektury nawet na chwilę. Jestem fanem twórczości Jamesa Rollinsa, a jego współpracę z Rebeccą Cantrell uważam za strzał w dziesiątkę. Dlatego czekam na jej dalsze efekty. Oczywiście dalej uważam, że sztandarowym cyklem powieści JR jest "Sigma Force", ale czasami warto znaleźć się w zgoła odmiennym klimacie, jednocześnie nie gubiąc całej magii i lekkości pióra.

Już z ogromną niecierpliwością czekam na dalsze efekty współpracy duetu Rollins - Cantrell, tym bardziej że tom drugi cyklu Zakon Sangwinistów podobał mi się jeszcze bardziej niż pierwszy. Jeśli tendencja miałaby się utrzymać, to nie mam nic przeciwko. Bohaterowie okrzepli i jakby wczuli się w role. Ostatecznie wyjaśniła się rola Erin i kolejny tom cyklu (a z treści...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ja, Ibra. Moja historia Zlatan Ibrahimović, David Lagercrantz
Ocena 7,5
Ja, Ibra. Moja... Zlatan Ibrahimović,...

Na półkach: ,

Interesuję się sportem, a w szczególności piłką nożną. Siłą rzeczy sięgam czasami po biografie słynnych zawodników, czy trenerów. Muszę z całą stanowczością stwierdzić, że przy lekturze tej pozycji bawiłem się doskonale. Równie dobrze, jak przy biografii Wojciecha Kowalczyka. Oczywiście spora w tym zasługa Davida Lagercrantza, czyli autora kontynuacji trylogii Millenium. Dla sympatyków piłki nożnej, chociaż nie tylko, serdecznie polecam tę książkę.

Interesuję się sportem, a w szczególności piłką nożną. Siłą rzeczy sięgam czasami po biografie słynnych zawodników, czy trenerów. Muszę z całą stanowczością stwierdzić, że przy lekturze tej pozycji bawiłem się doskonale. Równie dobrze, jak przy biografii Wojciecha Kowalczyka. Oczywiście spora w tym zasługa Davida Lagercrantza, czyli autora kontynuacji trylogii Millenium....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Złodziej Clive Cussler, Justin Scott
Ocena 6,8
Złodziej Clive Cussler, Just...

Na półkach: ,

Muszę przyznać, że nie byłem zachwycony pomysłem Clive'a Cusslera i jego współpracowników stworzenia nowego bohatera - Isaaca Bella oraz przeniesienia akcji powieści z jego udziałem o sto lat wstecz. Tworzone dotychczas akcje, osadzone mocno w realiach teraźniejszości, a nawet przenoszące czytelnika w nieodległą przyszłość wydawały mi się naturalnym środowiskiem pisarza. Jego bohaterowie, w szczególności uwielbiani przeze mnie Dirk Pitt, Al Giordino, Kurt Austin, Joe Zavala, czy Juan Cabrillo, całkowicie wystarczali mojej wyobraźni i wydawało się, że nie ma w niej miejsca dla następnego. Tak właśnie to wyglądało. Jednak z biegiem czasu i z ilością przeczytanych powieści z Isaac'iem Bellem w roli głównej zacząłem inaczej spoglądać na ww. tezę. Być może troszeczkę to zajęło, ale teraz, po przeczytaniu piątej części cyklu, jestem już całkowicie przekonany do nowego cusslerowskiego herosa. "Złodziej" to świetna przygodowo - sensacyjna pozycja. Świat początku XX wieku kipi emocjami, wyścigiem mocarstw o dominację, majaczącymi na horyzoncie konfliktami. Na tle potężnego skoku rozwojowego państw, rewolucji przemysłowej i obyczajowej Isaac Bell jawi się oczywiście jako nieskazitelny strażnik tego co najcenniejsze - miłości, przyjaźni, zasad i dobrych manier. Jednocześnie jest najtwardszym z twardych i najnieustępliwszym z nieustępliwych. Człowiek, posiadający wszystko (ogromny spadek, który zostawił mu dziadek i piękną kobietę, która go kocha) mógłby robić cokolwiek albo zgoła nic. On jednak postanowił zostać detektywem w największej agencji detektywistycznej tamtych czasów, dzięki swoim nieprzeciętnym zdolnościom i inteligencji, z czasem awansując na jej głównego śledczego. W opisywanej powieści Isaac Bell musi stawić czoła potędze kaiserowskich Niemiec, skupionej w zasadzie dookoła jednego przeciwnika. I nie zdradzę tu żadnej tajemnicy (bo kto czytał Cusslera, ten wie), że daje radę. Dla mnie książka "Złodziej" to literatura lekka i przyjemna, czyli taka, którą lubię najbardziej. I już nigdy nie będę kręcił nosem na Isaaca Bella oraz powieści z jego udziałem. Są świetne, tym bardziej, że autorzy dokładnie przygotowali się do ich napisania również pod względem historycznym, a historia, muszę przyznać, to moja nieskrywana miłość. Dlatego, jeśli ktoś chciałby spędzić wieczór w sposób ciekawy, niedrogi i emocjonujący zarazem - gorąco polecam lekturę książki "Złodziej".

Muszę przyznać, że nie byłem zachwycony pomysłem Clive'a Cusslera i jego współpracowników stworzenia nowego bohatera - Isaaca Bella oraz przeniesienia akcji powieści z jego udziałem o sto lat wstecz. Tworzone dotychczas akcje, osadzone mocno w realiach teraźniejszości, a nawet przenoszące czytelnika w nieodległą przyszłość wydawały mi się naturalnym środowiskiem pisarza....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Statek widmo Graham Brown, Clive Cussler
Ocena 7,4
Statek widmo Graham Brown, Clive...

Na półkach: ,

Tym razem dużo więcej sensacji niż przygody. Jak zwykle Kurt Austin i Joe Zavala spotykają na swojej drodze złych ludzi, którzy pragną coś zdobyć, kogoś zabić lub skrzywdzić i nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć korzyść. Kolejny tom przygód wymienionej dwójki nasycony jest elementami sensacji i kryminału. Trudno tutaj szukać przygody w rozumieniu opisów przyrody, czy tak powszechnych u Cusslera podwodnych wyczynów. Choć odrobina tego czytelników czeka. Twierdzę, że jest to powieść raczej dla czytelników lubujących się w literaturze typowo sensacyjno-szpiegowskiej. Pełno tutaj śledztw, poszukiwań, bijatyki, strzelaniny, a nawet akcji typowo wojskowych. Czyta się oczywiście bardzo dobrze, bo książka napisana jest sprawnie i ciekawie. Pojawiają się bodajże wszystkie najważniejsze dla całej twórczości Cusslera postaci. Wszystko kończy się dobrze, a najważniejszym motywem i przesłaniem powieści jest przyjaźń, na którą zawsze i wszędzie można liczyć. Na pewno nie żałuję czasu spędzonego z tą książką.

Tym razem dużo więcej sensacji niż przygody. Jak zwykle Kurt Austin i Joe Zavala spotykają na swojej drodze złych ludzi, którzy pragną coś zdobyć, kogoś zabić lub skrzywdzić i nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć korzyść. Kolejny tom przygód wymienionej dwójki nasycony jest elementami sensacji i kryminału. Trudno tutaj szukać przygody w rozumieniu opisów przyrody, czy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Punkt zero Graham Brown, Clive Cussler
Ocena 7,2
Punkt zero Graham Brown, Clive...

Na półkach: ,

Kolejna, całkiem solidna porcja przygód stworzonych przez zespół Cusslera. Jednak, tak jak pisałem przy innej okazji, powieści z udziałem Kurta Austina i Joego Zavali biją na głowę te, w których bohaterami są Sam i Remi Fargo. "Punkt Zero" to kolejny dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Wartka, spójna akcja oraz pełnokrwiste postaci stanowią o tym że zawsze chce się wracać do cyklu "Z archiwum NUMA". Swoją drogą ciekawe, że coraz więcej twórców literatury sensacyjno - przygodowej umiejscawia akcję swoich powieści pod ziemią, pod lodem, czy wręcz na Antarktydzie. Nie wiem czy odnoszę właściwe wrażenie, czy tylko przypadkiem przeczytałem kilka takich powieści w dość krótkim czasie. W każdym razie bohaterowie, zgodnie z kanonem Cusslera, ponownie ratują świat przed zagładą. Dzięki swojej inteligencji, pomysłowości, sprawności, sile i przede wszystkim niezłomności jawią się nam bez mała jako półbogowie. Potrafią wyjść cało z nieprawdopodobnych opresji, przy okazji więcej zyskując, niż tracąc. Że oklepane? I co z tego, kiedy czyta się jednym tchem, czasami z wypiekami na twarzy. Ja dziękuję zespołowi Cusslera za kawał dobrej rozrywki. Przeczytajcie, a wtedy możecie zgodzić się ze mną lub nie.

Kolejna, całkiem solidna porcja przygód stworzonych przez zespół Cusslera. Jednak, tak jak pisałem przy innej okazji, powieści z udziałem Kurta Austina i Joego Zavali biją na głowę te, w których bohaterami są Sam i Remi Fargo. "Punkt Zero" to kolejny dowód na potwierdzenie powyższej tezy. Wartka, spójna akcja oraz pełnokrwiste postaci stanowią o tym że zawsze chce się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Uwielbiam książki Jamesa Rollinsa, a w szczególności cykl Sigma. Tym razem muszę jednak przyznać, że jestem nieco zawiedziony. Dziesiąta część cyklu, jak dla mnie, nie ma takiego błysku, jak poprzednie. Przede wszystkim Rollins powraca niejako do tematyki zawartej w swojej debiutanckiej powieści. Jak dotychczas, właśnie jego debiut to jedyna książka, która mnie nie zachwyciła. Chyba zbyt mocno popuścił wodze fantazji i to co raziło mnie wtedy, razi i teraz. Owszem ponownie Painter, Greyson, Kat i reszta ekipy ratują świat przed kolejnymi szaleńcami, a przede wszystkim ich pomysłami, które mogą doprowadzić do zagłady planety, jednak moim zdaniem rozwój cyklu nie idzie w dobrą stronę. W tej powieści jest więcej niż w poprzednich danych technicznych, faktów i mitów historycznych oraz naukowego bełkotu, a mniej akcji. Bohaterowie głównie gonią po świecie, a gdy już kogoś dogonią, to opis rozstrzygającej akcji zajmuje jakieś dwie strony. Nie pomaga też fakt, że akcja toczy się równocześnie nawet w pięciu różnych miejscach, a autor skacze od jednego do drugiego. Rozumiem oczywiście, że ma to na celu potęgowanie emocji i budowanie napięcia, ale każda przesada w końcu zaczyna być denerwująca. No i wspomniany powrót do koncepcji opisanej w debiucie... Uwielbiam fikcję literacką, ale to jednak nie jest powieść fantasy. Mimo tych drobnych zastrzeżeń, nie żałuję czasu spędzonego z tą książką i dalej z niecierpliwością będę czekał na kolejne przygody członków Sigmy, a James Rollins pozostaje jednym z moich ulubionych twórców powieści przygodowo - sensacyjnych. Oby tylko poszedł za przykładem Karola Darwina i przestał myśleć o pewnej sprawie...

Uwielbiam książki Jamesa Rollinsa, a w szczególności cykl Sigma. Tym razem muszę jednak przyznać, że jestem nieco zawiedziony. Dziesiąta część cyklu, jak dla mnie, nie ma takiego błysku, jak poprzednie. Przede wszystkim Rollins powraca niejako do tematyki zawartej w swojej debiutanckiej powieści. Jak dotychczas, właśnie jego debiut to jedyna książka, która mnie nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem jak to się stało, ale to jedyna część przygód Sigmy, której wcześniej nie czytałem i teraz, przy kompletowaniu całego cyklu, nareszcie miałem ku temu okazję. Oczywiście znowu byłem zaczarowany, a przy okazji wyjaśniły mi się pewne wątki, których do końca nie rozumiałem, czytając późniejsze pozycje z cyklu. Jako że całkowita jasność części mojego umysłu odpowiedzialnej za przygodę nastąpiła dosyć szybko, mogłem w pełni poświęcić się lekturze. Po raz kolejny zanurzyłem się w mrokach i blaskach historii (a jest to temat, który bardzo mnie interesuje), napisanych jednak tak lekko, że nawet przez najmniejszy moment nie przytłaczają one czytelnika. Nie jestem fanem historii sztuki, ale przyznam, że i w tym temacie nie czułem się zupełnie zagubiony. A to wszystko zasługa Rollinsa, który nawet laikowi mojego pokroju potrafił przybliżyć świat sztuki czasów przeszłych. Przybliżyć w sposób nienachalny, niepsujący głównego nurtu niczym nieskrępowanej przygody, pełnej jednocześnie niebezpieczeństwa, jak i pokazującej siłę ludzkich uczuć, nawet w najbardziej nieprawdopodobnych sytuacjach. Po dzikiej jeździe, którą stanowi lektura tej książki, człowiekowi chce się jeszcze i jeszcze. Czy nie o to właśnie chodzi w literaturze sensacyjno - przygodowej? Po raz kolejny - brawo Rollins.

Nie wiem jak to się stało, ale to jedyna część przygód Sigmy, której wcześniej nie czytałem i teraz, przy kompletowaniu całego cyklu, nareszcie miałem ku temu okazję. Oczywiście znowu byłem zaczarowany, a przy okazji wyjaśniły mi się pewne wątki, których do końca nie rozumiałem, czytając późniejsze pozycje z cyklu. Jako że całkowita jasność części mojego umysłu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka!!!

Klasyka!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka!!!

Klasyka!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka!!!

Klasyka!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka!!!

Klasyka!!!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna seria powieści, w której każda z książek jest gotowym scenariuszem filmowym. Wyobraźcie sobie (oczywiście po lekturze książki) Hugh Jackmana jako Myrona Bolitara. Myron to były koszykarz, a Jackman ma ok. 190 cm, więc wszystko gra. Postać Myrona jest nakreślona w sposób niesamowicie barwny. Z jednej strony doświadczony facet, którego życie nie oszczędzało (wręcz w pewnym momencie postawiło ścianę nie do przebicia), z drugiej zaś wieczny chłopiec, twardo wierzący w zasady, sprawiedliwość, rodzinę i przyjaźń. Człowiek, który dla tych wartości gotów jest poświęcić wszystko, łącznie z własnym życiem. I jak go nie lubić? Nie potrafię. Zaletą cyklu powieści z Myronem w roli głównej jest również to, że każda następna jest tak dobra lub lepsza od poprzedniej. No i jeszcze jedna niesamowita postać - Win!!! Przyznam, że lubię go co najmniej tak samo, jak Myrona, choć potrafi być..., no cóż..., przeczytajcie! A w filmie, kto mógłby go zagrać? Tutaj mam hit - Owen Wilson, idealnie. Choć, jako facet, oczywiście największy sentyment mam do Małej Pocahontas! W tej roli Sama Hayek i wszystko w temacie! Oczywiście jest też jedna, mocno męcząca mnie i działająca mi na nerwy postać, czyli Jessica i ją z kolei mogłaby zagrać Alicja Bachleda-Curuś. Zadziała idealnie. Ale na szczęście występuje tylko w dwóch bodajże powieściach z cyklu. Jednym zdaniem, kto nie czytał, zrobił błąd. Ale wszystko przed Wami...

Kolejna seria powieści, w której każda z książek jest gotowym scenariuszem filmowym. Wyobraźcie sobie (oczywiście po lekturze książki) Hugh Jackmana jako Myrona Bolitara. Myron to były koszykarz, a Jackman ma ok. 190 cm, więc wszystko gra. Postać Myrona jest nakreślona w sposób niesamowicie barwny. Z jednej strony doświadczony facet, którego życie nie oszczędzało (wręcz w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I co dalej drodzy tłumacze i wydawcy? Cisza. A przecież Andy spisuje się na medal i w Polsce na wydanie czekają co najmniej trzy (tytuły oczywiście mogą się zmienić)następne powieści, a mianowicie "Proroctwo Valhalli", "Świątynia bogów", "Królestwo ciemności". Do roboty...

I co dalej drodzy tłumacze i wydawcy? Cisza. A przecież Andy spisuje się na medal i w Polsce na wydanie czekają co najmniej trzy (tytuły oczywiście mogą się zmienić)następne powieści, a mianowicie "Proroctwo Valhalli", "Świątynia bogów", "Królestwo ciemności". Do roboty...

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna seria przygodówek, które uwielbiam. Polecam jako lekturę leciutką, pełną wartkiej akcji, szalonych przygód z zacięciem kryminalno - sensacyjnym. Dziwię się, że żadna książka z tej serii nie doczekała się jeszcze ekranizacji, bo to gotowy scenariusz. Hollywood poszło co prawda teraz mocno w Marvella, ale dobrze zrealizowana przygodówka w stylu Indiany Jonesa zawsze ściąga do kin tłumy. Tym bardziej, że jest idealny aktor do zagrania Eddiego Chase'a, a mianowicie Jason Statham. Kto nie wierzy, niech przeczyta, ja w trakcie lektury widzę Stathama...

Kolejna seria przygodówek, które uwielbiam. Polecam jako lekturę leciutką, pełną wartkiej akcji, szalonych przygód z zacięciem kryminalno - sensacyjnym. Dziwię się, że żadna książka z tej serii nie doczekała się jeszcze ekranizacji, bo to gotowy scenariusz. Hollywood poszło co prawda teraz mocno w Marvella, ale dobrze zrealizowana przygodówka w stylu Indiany Jonesa zawsze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetny cykl, zdecydowanie najlepszy w wykonaniu Rollinsa. Nie pamiętam, kiedy dokładnie go zacząłem, stąd taka dziwna data zakończenia lektury. Jednak po przeczytaniu "Burzy piaskowej" w dość krótkim czasie skompletowałem resztę wtedy dostępnych książek. A od tamtego czasu z niecierpliwością czekam na kolejne powieści. Teraz, z okazji wydania dziesiątej części cyklu, postanowiłem wrócić do początków. Zwyczajnie zapomniałem już jak to wszystko się zaczęło. Często zdarza mi się po latach wracać do przeczytanych wcześniej książek, ale nie zawsze wywierają one na mnie takie samo wrażenie. Tym razem nic się nie zmieniło, a nie wiem czy nie jestem nawet bardziej zachwycony. Fajnie wrócić do czasów, kiedy Pan Dyrektor - komandor dr Painter Crowe sam był jeszcze agentem terenowym. Kiedy popełniał błędy, które bardzo szybko naprawiał oczywiście. Świetnie było skonstatować, że nie pomyliłem się i to co zafascynowało mnie u Rollinsa kilka lat temu, fascynuje mnie do dzisiaj. Zadziwia mnie w dalszym ciągu łatwość w kreśleniu przez autora skomplikowanej intrygi, przy jednocześnie niebywałej lekkości pióra. Człowiek czytając, ani przez moment się nie nudzi. Atmosfera powieści wciąga tak bardzo, że momentami czuć na skórze palące słońce Omanu, w nozdrzach zapach kurzu pustyni, a w ustach smak krystalicznie czystej wody ze źródła oazy. Dodając do tego, jak zwykle u Rollinsa, rozwiązanie kolejnej zagadki, od stuleci intrygującej ludzkość oraz doskonale odmalowane ludzkie namiętności, pragnienia i słabości, trzymamy w ręku naprawdę kawał świetnej rozrywki. Bawiłem się przez kilka godzin wczorajszego dnia, tj. 13.05.2016 r. Było świetnie. To wszystko powoduje, że choć pierwotnie oceniałem książkę na osiem gwiazdek, teraz dodaję jeszcze jedną.

Świetny cykl, zdecydowanie najlepszy w wykonaniu Rollinsa. Nie pamiętam, kiedy dokładnie go zacząłem, stąd taka dziwna data zakończenia lektury. Jednak po przeczytaniu "Burzy piaskowej" w dość krótkim czasie skompletowałem resztę wtedy dostępnych książek. A od tamtego czasu z niecierpliwością czekam na kolejne powieści. Teraz, z okazji wydania dziesiątej części cyklu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cały cykl rewelacyjny. Do lektury namówiła mnie Żona, bo nie wiedzieć dlaczego uważałem "Millenium" za cykl dla kobiet. Nie wiem nawet, czy ktoś mi to wcześniej zasugerował, czy zwyczajnie coś samo wcisnęło się nie w to miejsce, w które miało... Koniec końców przeczytałem i jestem wdzięczny mojej Żonie za to namawianie. Po dwuletniej przerwie sięgnąłem po 4 część cyklu, już innego autora oczywiście i także się nie zawiodłem. Ale piszę o tym w innym miejscu. Dlatego traktuję cykl "Millenium" jako tetralogię, a nie trylogię, mimo dwóch autorów.

Cały cykl rewelacyjny. Do lektury namówiła mnie Żona, bo nie wiedzieć dlaczego uważałem "Millenium" za cykl dla kobiet. Nie wiem nawet, czy ktoś mi to wcześniej zasugerował, czy zwyczajnie coś samo wcisnęło się nie w to miejsce, w które miało... Koniec końców przeczytałem i jestem wdzięczny mojej Żonie za to namawianie. Po dwuletniej przerwie sięgnąłem po 4 część cyklu, już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cały cykl rewelacyjny. Do lektury namówiła mnie Żona, bo nie wiedzieć dlaczego uważałem "Millenium" z cykl dla kobiet. Nie wiem nawet, czy ktoś mi to wcześniej zasugerował, czy zwyczajnie coś samo wcisnęło się nie w to miejsce, w które miało... Koniec końców przeczytałem i jestem wdzięczny mojej Żonie za to namawianie. Po dwuletniej przerwie sięgnąłem po 4 część cyklu, już innego autora oczywiście i także się nie zawiodłem. Ale piszę o tym w innym miejscu. Dlatego traktuję cykl "Millenium" jako tetralogię, a nie trylogię, mimo dwóch autorów.

Cały cykl rewelacyjny. Do lektury namówiła mnie Żona, bo nie wiedzieć dlaczego uważałem "Millenium" z cykl dla kobiet. Nie wiem nawet, czy ktoś mi to wcześniej zasugerował, czy zwyczajnie coś samo wcisnęło się nie w to miejsce, w które miało... Koniec końców przeczytałem i jestem wdzięczny mojej Żonie za to namawianie. Po dwuletniej przerwie sięgnąłem po 4 część cyklu, już...

więcej Pokaż mimo to