-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-05-10
2021-05-08
Zaczęło się naprawdę dobrze, a potem jakoś entuzjazm wyparował.
Początek książki wrzuca nas w środek akcji: magowie napadają na klasztor, nasza bohaterka musi uciekać, ponieważ potrafi rozmawiać z bogami, co wystawia ją na celownik wrogiej armii, świat trawi wojna. Wszystko super, poznajemy trochę setting oraz bohaterów - dzieje się sporo i czyta się to dobrze (generalnie styl jest tu bardzo sympatyczny).
Problem jednak pojawia się, gdy nasza główna bohaterka (która do tego momentu była całkiem spoko) spotyka się ze swoim przyszłym miłosnym wybrankiem. Wtedy wszystko schodzi na drugi plan, a nam zostaje wielkie love story, które niestety cierpi na chorobę zwaną insta-love. Serio, jak chcecie autorzy pisać enemies-to-lovers, to róbcie to tak jak trzeba. Dajcie swoim postaciom czas, żeby najpierw nauczyli się akceptować siebie nawzajem jako ludzi (w końcu zaczynają będąc wrogami!), a dopiero potem wrzucajcie ich w romans. Tu jest zupełnie na odwrót - Nadia co chwilę wyzywa Malachiasza od heretyków, a w tym samym zdaniu wzdycha jaki to on śliczny i biedny i nie może się mu oprzeć UGH
Wszystkie wydarzenia, które mogłyby być ciekawe zostają potraktowane po łebkach, sytuacje potencjalnie niebezpieczne pozbawione są napięcia, postacie podejmują dużo nielogicznych decyzji, a kiedy chciałoby się wgryźć trochę głębiej w zasady działania tego świata czy choćby magii, jest to jakieś takie niejasne i dezorientujące (przyznam się szczerze, że niewiele zrozumiałam z tego co się wydarzyło w trakcie ostatecznej konfrontacji).
Naprawdę chciałam lubić tę książkę, bo zaciekawił mnie fakt, że została ponoć oparta na polskim folklorze, ale po przeczytaniu czuję rozczarowanie. Nie było tego wcale czuć (a język kraju, który niby wzorowano na Polsce nijak polskiego nie przypominał - ogółem źle się czyta te obce wstawki), zaś całość krzyczy "zmarnowany potencjał". Gdyby to był drugi tom serii, podobał by mi się o wiele bardziej - jako wprowadzenie sprawdza się słabo, bo po całej książce stwierdzam, że nijak nie potrafię się wczuć w te postacie i ich problemy.
Zaczęło się naprawdę dobrze, a potem jakoś entuzjazm wyparował.
Początek książki wrzuca nas w środek akcji: magowie napadają na klasztor, nasza bohaterka musi uciekać, ponieważ potrafi rozmawiać z bogami, co wystawia ją na celownik wrogiej armii, świat trawi wojna. Wszystko super, poznajemy trochę setting oraz bohaterów - dzieje się sporo i czyta się to dobrze (generalnie...
2021-03-08
Co tu się działo!
O ile "Królestwo mostu" budowało świat, bohaterów oraz ich relacje, tak "Zdradziecka królowa" korzysta z tego wszystkiego wrzucając czytelnika w wir akcji - postacie, które zdążyliśmy już poznać w poprzednim tomie na każdym kroku napotykają nowe wyzwania i problemy, którym muszą za wszelką cenę zapobiec dosłownie ocierając się o śmierć, ponieważ na szali są losy kilku królestw. Tyle się dzieje, że naprawdę ciężko się oderwać od czytania - mamy misje ratunkowe, bitwy, pościgi i ani chwili wytchnienia. W samym centrum tego wszystkiego jest zaś pełen angstu związek Lary i Arena, którzy muszą sobie jakoś poradzić z gnębiącymi ich wyrzutami sumienia.
Najfajniejszym dodatkiem tego tomu było definitywnie przedstawienie sióstr Lary, cudownie zobaczyć taką prawdziwą damską komitywę :) Zakończenie zaś jest satysfakcjonujące, choć zabrakło mi w nim porządnego epilogu. Co się jednak dziwić, już wiadomo że autorka szykuje co najmniej trzy inne tomy w tym uniwersum skupiające się tym razem na innych bohaterach, także pewnie dopiero wtedy doczekam się ostatecznej konkuzji. Nie zmienia to jednak faktu, że "Królestwo mostu" to póki co bardzo dobra, zamknięta duologia.
Co tu się działo!
O ile "Królestwo mostu" budowało świat, bohaterów oraz ich relacje, tak "Zdradziecka królowa" korzysta z tego wszystkiego wrzucając czytelnika w wir akcji - postacie, które zdążyliśmy już poznać w poprzednim tomie na każdym kroku napotykają nowe wyzwania i problemy, którym muszą za wszelką cenę zapobiec dosłownie ocierając się o śmierć, ponieważ na szali...
2021-03-07
"A Deal with the Elf King" to dobry romans i niestety lekko zmarnowany potencjał na fabułę.
Pod względem tego pierwszego ciężko się czepiać - jest chemia między bohaterami, a wielbiciele 'enemies to lovers' (oraz aranżowanych małżeństw) będą w siódmym niebie. Jednak osobiście trochę zawiodłam się na reszcie, ponieważ fajne pomysły jak ten dotyczący specyficznej magii jaką dysponowali Luella i Eldas (magia życia i magia śmierci), konfliktu w krainie elfów czy tematu łamania klątwy mogły być bardziej rozbudowane. Nie dało się pozbyć wrażenia że wiele ciekawych elementów zostaje poruszone zaledwie po łebkach i jest co najwyżej tłem dla rozwijającego się uczucia między bohaterami.
Nie zmienia to jednak faktu, że książkę czytało mi się przyjemnie, (ale nie kryję, że mam słabość do fantastyki Pani Kova po "Air Awakens") po prostu trzeba wiedzieć z góry czego się spodziewać.
"A Deal with the Elf King" to dobry romans i niestety lekko zmarnowany potencjał na fabułę.
Pod względem tego pierwszego ciężko się czepiać - jest chemia między bohaterami, a wielbiciele 'enemies to lovers' (oraz aranżowanych małżeństw) będą w siódmym niebie. Jednak osobiście trochę zawiodłam się na reszcie, ponieważ fajne pomysły jak ten dotyczący specyficznej magii jaką...
2021-03-05
Zawsze wspominam, że mam słabość do retellingów Pięknej i Bestii i nie inaczej jest z "A Curse so Dark and Lonely".
Książka ta to ni mniej, ni więcej: isekai. Czyli opowieść o tym jak dziewczyna z naszego świata (a dokładniej z Waszyngtonu) zostaje porwana do świata "fantasy", by przełamać klątwę ciążącą na księciu. Sęk jednak w tym, że dość szybko dowiaduje się jakie jest jej zadanie i... jak tu się w kimś tak naprawdę zakochać, kiedy wiesz, że właśnie tego się po Tobie oczekuje? Już nie mówiąc o tym, że książę bynajmniej nie zapunktował przez ten cały biznes z porwaniem.
Naprawdę podobali mi się bohaterowie, bo kryje się w nich więcej niż można wywnioskować na pierwszy rzut oka i np. taki Rhen pod fasadą czarującego podrywacza kryje podstępnego stratega planującego wszystko na 20 ruchów do przodu, a Harper... tej mimo bycia lekko niepełnosprawną (cierpi na dziecięce porażenie mózgowe, a przez to ma niedowład jednej nogi) nie brakuje ikry.
Generalnie książka serwuje fajny humor, fajny romans, a angst to pierwsza klasa. Na plus też trzeba dodać, że chociaż można tak założyć na początku, powieść ta nie idzie w trójkąt miłosny oszczędzając mi dużo zdrowia i nerwów ;P Co jednak najważniejsze - ACSDAL nie stoi samym romansem, serwując też interesujący konflikt tak w naszej jak i fantastycznej krainie... i ironicznie właśnie wtedy tak naprawdę relacja między naszą parką błyszczy najbardziej.
Zdecydowanie muszę zapolować na kontynuację!
Zawsze wspominam, że mam słabość do retellingów Pięknej i Bestii i nie inaczej jest z "A Curse so Dark and Lonely".
Książka ta to ni mniej, ni więcej: isekai. Czyli opowieść o tym jak dziewczyna z naszego świata (a dokładniej z Waszyngtonu) zostaje porwana do świata "fantasy", by przełamać klątwę ciążącą na księciu. Sęk jednak w tym, że dość szybko dowiaduje się jakie jest...
2021-03-01
Zabrałam się za A Million Junes, bo chciałam trochę zmienić klimat i... definitywnie jest to dość nietypowa historia.
Wbrew opisowi, który robi z niej Romeo i Julię ver. 2.0 (i nie przeczę, ten wątek też jest obecny, jako że mamy romans pośród dwóch skłóconych od pokoleń rodów), całość skupia się bardziej na miłości córki do zmarłego ojca oraz jak ta miłość się zmienia i ewoluuje, kiedy zaczyna poznawać przeszłość jego oraz swojej rodziny od strony, której wcześniej nie znała.
Duża część fabuły rozgrywa się we wspomnieniach, po których June może wędrować i jest to jednocześnie najlepszy i najgorszy element tej książki. Najlepszy, bo ciekawy, intrygujący, wprawiający czytelnika w swego rodzaju melancholię. Najgorszy, bo po pewnym czasie zaczęłam czuć się trochę przytłoczona i wolałam, by historia skupiła się trochę bardziej na tu i teraz. Nie brakuje w niej też duchów, starych klątw oraz magicznych wodospadów.
Całość napisana jest w całkiem ładnym stylu, autorka dobrze potrafi mieszać humor z głębszymi przemyśleniami, przez co całość czyta się szybko i lekko. Definitywnie jest to sympatyczna, nastrojowa, paranormalna jednotomówka.
Zabrałam się za A Million Junes, bo chciałam trochę zmienić klimat i... definitywnie jest to dość nietypowa historia.
Wbrew opisowi, który robi z niej Romeo i Julię ver. 2.0 (i nie przeczę, ten wątek też jest obecny, jako że mamy romans pośród dwóch skłóconych od pokoleń rodów), całość skupia się bardziej na miłości córki do zmarłego ojca oraz jak ta miłość się zmienia i...
2021-01-26
Zakończenie świetnej serii, które dało radę wytrzymać i nie ugiąć się pod oczekiwaniami jakie co do niego miałam (choć zaliczyło kilka drobnych dłużyzn, stąd oczko mniej do oceny w porównaniu do poprzedniczek).
Tom ten generalnie wywrócił do górami świat jaki znamy z dwóch wcześniejszych części - od zakończenia dwójki minęło kilka miesięcy, a głos sztucznej inteligencji czuwającej nad Ziemią nagle zamilkł.
Trójka skupia się nad jeszcze innymi elementami tej historii - religią, fanatyzmem, prawdziwą wiarę, niezależnością, poczuciem odpowiedzialności, dokonywaniem wyborów kiedy stawka nagle niesamowicie wzrasta, bo nieśmiertelność, która wcześniej była pewnikiem i swego rodzaju zabezpieczeniem, przestaje spełniać swoją rolę.
Znów mamy kilka ciekawych nowych postaci, starzy znajomi wreszcie łączą siły, a zakończenie... muszę przyznać, że absolutnie się nie spodziewałam, że autor pójdzie z historią w tę stronę, ale takie rozwiązanie bardzo mi się podobało i szczerze mówiąc chętnie przeczytałabym kontynuację ;)
Naprawdę rewelacyjna seria i jestem mocno zawiedziona, że polskie wydawnictwo z jakiegoś powodu postanowiło nie wydawać ostatniego tomu. Zagrywka absolutnie poniżej pasa ^^"
Zakończenie świetnej serii, które dało radę wytrzymać i nie ugiąć się pod oczekiwaniami jakie co do niego miałam (choć zaliczyło kilka drobnych dłużyzn, stąd oczko mniej do oceny w porównaniu do poprzedniczek).
Tom ten generalnie wywrócił do górami świat jaki znamy z dwóch wcześniejszych części - od zakończenia dwójki minęło kilka miesięcy, a głos sztucznej inteligencji...
2020-11-13
Kontynuacja trzymająca poziom poprzednika (wreszcie coś, co nie padło ofiarą "syndromu drugiego tomu").
Sequel jest pełen akcji, wprowadza kilku dodatkowych bohaterów, których poprowadzi w niespodziewany sposób, nakreśla też nam bardziej sztuczną inteligencję czuwającą nad światem. Ten aspekt był jednym z moich ulubionych w całej serii, ponieważ zamiast iść w oklepany koncept "SI = zło", autor pokazał ją z dużo bardziej pozytywnej, może wręcz idealistycznej strony, co okazało się niezwykle orzeźwiającym podejściem do tematu. Na plus też wypadła relacja Citry i Rowana - podobało mi się, że choć dużo czasu spędzają osobno, a ich metody i podejście do tematu Kosiarzy jest odmienne jak dzień i noc, mimo wszystko ich osobista więź nie słabnie i nie generuje sztucznych problemów - i tak bohaterowie mają ich aż nadto bez tego :)
Tom kończy się z przytupem!
Kontynuacja trzymająca poziom poprzednika (wreszcie coś, co nie padło ofiarą "syndromu drugiego tomu").
Sequel jest pełen akcji, wprowadza kilku dodatkowych bohaterów, których poprowadzi w niespodziewany sposób, nakreśla też nam bardziej sztuczną inteligencję czuwającą nad światem. Ten aspekt był jednym z moich ulubionych w całej serii, ponieważ zamiast iść w oklepany...
2020-10-28
Jeden z bardziej unikalnych pomysłów jakie miałam okazję czytać ostatnimi czasy.
Autorowi udało się tu stworzyć naprawdę unikalny setting - prawdziwą utopię. I tak, nie dystopię, a właśnie utopię... która mimo wszystko też ma kilka problemów do rozwiązania, bo jak się okazuje nieśmiertelność nie jest receptą do szczęścia. Książka niesamowicie wciąga od samego początku, porusza interesujące dylematy moralne (zawód Kosiarza, który legalnie może odbierać ludziom życie dla przerzedzenia społeczeństwa to kopalnia ciekawych pomysłów), bohaterowie są fajnie ogarnięci, a częste zwroty akcji wręcz nie pozwalały mi się od niej oderwać.
Jeden z bardziej unikalnych pomysłów jakie miałam okazję czytać ostatnimi czasy.
Autorowi udało się tu stworzyć naprawdę unikalny setting - prawdziwą utopię. I tak, nie dystopię, a właśnie utopię... która mimo wszystko też ma kilka problemów do rozwiązania, bo jak się okazuje nieśmiertelność nie jest receptą do szczęścia. Książka niesamowicie wciąga od samego początku,...
2020-10-23
Satysfakcjonujące zakończenie kolejnego świetnego cyklu Ziemiańskiego. Jeśli lubi się jego styl pisarski oraz świat, który stworzył przy okazji Achai, jest to definitywnie pozycja obowiązkowa. Mamy humor, zwroty akcji, sympatyczne postacie i dużo kombinowania. Osobiście bawiłam się świetnie, a przygody młodego Viriona, kiedy mamy w głowie wizję tego jak wygląda kiedy poraz pierwszy spotykamy go w Achai, są czymś absolutnie niespodziewanym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu ^^).
Satysfakcjonujące zakończenie kolejnego świetnego cyklu Ziemiańskiego. Jeśli lubi się jego styl pisarski oraz świat, który stworzył przy okazji Achai, jest to definitywnie pozycja obowiązkowa. Mamy humor, zwroty akcji, sympatyczne postacie i dużo kombinowania. Osobiście bawiłam się świetnie, a przygody młodego Viriona, kiedy mamy w głowie wizję tego jak wygląda kiedy poraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-26
2020-09-24
"Cyrk nocy" to bardzo niezwykła książka... oraz zdecydowanie książka nie dla każdego.
Głównym tematem oczywiście jest cyrk - staje się on miejscem pojedynku dwójki magów (takich prawdziwych, nie zwykłych iluzjonistów), którzy tak naprawdę nie wiedzą na czym ich wyzwanie polega oraz co zadecyduje o zwycięstwie, ponieważ wszystko ukartowali ich opiekunowie kiedy Ci byli jeszcze dziećmi. Powieść rozgrywa się na przestrzeni wielu wielu lat, widzimy jak nasi bohaterowie dorastają, jak dojrzewają, jak rozpoczynają swoją karierę w cyrku... i tak to trwa. Równolegle też mamy wątek pewnego na pozór niezwiązanego z fabułą prostego chłopca. Nie ma w tej książce zawrotnego tempa akcji, tak po prawdzie za wiele się nie dzieje, ale atmosfera, którą "Cyrk nocy" potrafi zbudować, porywa nas wręcz do innego świata pięknymi opisami cudownych miejsc czy pokazów magicznych oraz czającą się za rogiem tajemnicą.
To naprawdę unikalna, pobudzająca wyobraźnię powieść, wręcz bym powiedziała, że idealna dla marzycieli. Więc jeśli szukasz czegoś, żeby dać się oczarować i na chwilę odpłynąć gdzieś indziej, polecam dać jej dać szansę. Jeśli jednak wolisz coś konkretniejszego, dynamicznego, z bardziej namacalną fabułą, to bardzo możliwe, że Cię znudzi i rozczaruje.
"Cyrk nocy" to bardzo niezwykła książka... oraz zdecydowanie książka nie dla każdego.
Głównym tematem oczywiście jest cyrk - staje się on miejscem pojedynku dwójki magów (takich prawdziwych, nie zwykłych iluzjonistów), którzy tak naprawdę nie wiedzą na czym ich wyzwanie polega oraz co zadecyduje o zwycięstwie, ponieważ wszystko ukartowali ich opiekunowie kiedy Ci byli...
2020-09-15
Trzeci tom to definitywnie postęp po absolutnie męczącej i bezcelowej dwójce. Rozkręca się powoli, ale jak już zacznie się coś dziać, to czyta się nawet szybko, książka popełnia jednak sporo grzeszków, które sporo wpływają na ostateczną ocenę.
"Główny zły" zostaje nagle wprowadzony w tym tomie, Akkarin ma ni z gruszki ni z pietruszki tragiczne backstory i zwrot osobowości o 180 stopni, bohaterowie robią wiele bezcelowych rzeczy, które do niczego nie prowadzą (np. najpierw robimy dramę ze szkolenia Rothena na szpiega -> on i tak w końcu nie jedzie wypełnić misję), zakończenie jest bezsensowne (najpierw omawiamy plan, później i tak z niego nie korzystamy, bo... no właśnie? Bo lepiej dla dramaturgii wrzucić do fabuły heroiczną? śmierć jednej z postaci? Mimo że spokojnie mogli zrobić to co sobie wymyślili i nikt by nie zginął? Gdzie tu logika?), nie rozmawiajmy też o wątku miłosnym, który pojawił się z kosmosu i ja go nie kupiłam.
Generalnie Trylogia Czarnego Maga pokazała mi, że nie zaprzyjaźnię się z Panią Canavan. Finał historii był jakby pisany na kolanie, a wszystkie trzy książki, choć popularne, dla mnie okazały się strasznie rozlezione i marnujące potencjał tkwiący w tym świecie. Całość miała momenty, ale to wszystko.
Trzeci tom to definitywnie postęp po absolutnie męczącej i bezcelowej dwójce. Rozkręca się powoli, ale jak już zacznie się coś dziać, to czyta się nawet szybko, książka popełnia jednak sporo grzeszków, które sporo wpływają na ostateczną ocenę.
"Główny zły" zostaje nagle wprowadzony w tym tomie, Akkarin ma ni z gruszki ni z pietruszki tragiczne backstory i zwrot osobowości...
2020-09-10
Wróciłam po latach, żeby nareszcie dokończyć Trylogię Czarnego Maga i... jakże ja się przy tej książce męczyłam!
Nowicjuszka to ni mniej, ni więcej, 500 stron o bullyingu. Sonea rozpoczyna naukę magii w Gildii i oczywiście nikt jej nie lubi. Absolutnie nikt. Ani uczniowie, ani nauczyciele, nope. Jeden z innych nowicjuszy oczywiście upatruje sobie ją za cel znęcania i tak lecą kolejne strony kiedy czytamy jak Regin wymyśla tylko nowe (i bardziej absurdalne) sposoby zmieniania życia Sonei w piekło. A ona to akceptuje. Nikt też oczywiście jej nie pomoże, a z powodów fabularnych te kilka osób, którym naprawdę na niej zależy, ma niestety związane ręce. Jest też drugi wątek o Dannylu bawiącym się w ambasadora i badacza, ale generalnie nie wiem czy służył czemuś poza daniem Dannylowi coming out story.
Całą fabułę tej powieści można skrócić w jakieś dwa rozdziały dołożone do trzeciego tomu i seria by na tym tylko zyskała. Książka męczy i przytłacza, a akcja praktycznie nie posuwa się do przodu. Syndrom drugiego tomu chyba w najgorszym wydaniu jakie widziałam ^^"
Wróciłam po latach, żeby nareszcie dokończyć Trylogię Czarnego Maga i... jakże ja się przy tej książce męczyłam!
Nowicjuszka to ni mniej, ni więcej, 500 stron o bullyingu. Sonea rozpoczyna naukę magii w Gildii i oczywiście nikt jej nie lubi. Absolutnie nikt. Ani uczniowie, ani nauczyciele, nope. Jeden z innych nowicjuszy oczywiście upatruje sobie ją za cel znęcania i tak...
2020-08-21
Historia oparta na wschodnio europejskich legendach i do tego napisana przez Polkę? Brzmi świetnie, dlatego bardzo chciałam się polubić z tą książką, ale niestety się nie udało.
Główny problem Don't Call the Wolf jest taki, że autorka po prostu starała się za bardzo. Angielski tekst jest wypchany polskimi zwrotami, co zapewne miało zbudować klimat, ale mnie osobiście wytrącało ciągle z rytmu. I jeśli taką reakcję książka wywołuje u kogoś, kto przecież wszystkie te polskie zwroty rozumiał, to jak odbierze ją zagraniczny czytelnik, nie mając pojęcia o czym czyta? Bo niestety duża ilość słów użyta jest tylko dla stylistyki, gdyż nie ma obok wytłumaczenia, choćby opisowego co znaczą, w stylu "bigos, potrawa z kapusty i mięsa". Nie. Ludzie czytający na całym świecie mają po prostu wiedzieć czym jest bigos i basta.
Drugi problem: setting jest strasznie chaotyczny. Do końca książki nie rozgryzłam jak ten świat wygląda i w jakich czasach miała niby się dziać ta opowieść, bo z jednej strony mamy coś w stylu średniowiecza, z drugiej cywilizacja wydaje się bardziej rozwinięta, z trzeciej jest magiczny las rządzony przez smoka.
Trzeci problem: zakończenie!!! Przed końcem chciałam tak właściwie wystawić tutaj ciut wyższą ocenę, ale nope, zakończenie jest okropne. Dosłownie urywa się niby? happy?? endem??? wtedy kiedy historia konfliktu napędzającego fabułę robi się tak naprawdę najciekawsza. Ale nie. Główna parka się spiknęła, to można kończyć.
Generalnie strasznie narzekam, ale nie jest to aż tak zła książka. Pomysł jest ciekawy. Podobała mi się postać Koszmara (tak, to jego imię). Niektóre elementy wykonania jak przeplatanie rozdziałów o aktualnych wydarzeniach z rozdziałami o poszczególnych zaginionych braciach Lukasza były fajne. Styl pisania mi osobiście nie siadł przez nadużycie celowych powtórzeń, ale generalnie jest całkiem ładny. Sęk jednak w tym, że strasznie brnęłam przez Don't Call the Wolf. A co to za zabawa z czytania, kiedy się przez to tylko męczysz?
Historia oparta na wschodnio europejskich legendach i do tego napisana przez Polkę? Brzmi świetnie, dlatego bardzo chciałam się polubić z tą książką, ale niestety się nie udało.
Główny problem Don't Call the Wolf jest taki, że autorka po prostu starała się za bardzo. Angielski tekst jest wypchany polskimi zwrotami, co zapewne miało zbudować klimat, ale mnie osobiście...
2020-06-28
Bardzo podobała mi się Trylogia Klątwy od Pani Jensen i na szczęście Królestwo Mostu nie zawiodło moich oczekiwań.
Mamy tu bardzo ciekawe budowanie świata. Naprawdę podobał mi się pomysł z tajemniczym mostem łączącym wyspy i dzięki temu utrzymującym handel między kilkom krajami. Pierwsze skrzypce gra tu też wątek miłosny, jako że główna parka musi sobie poradzić z zaaranżowanym małżeństwem i faktem, że Lara wychodzi za mąż tylko po to, żeby mieć przykrywkę jako szpieg, a potem w odpowiednim momencie sprzątnąć swojego "ukochanego". Sprawa się komplikuje, kiedy zaczyna ich łączyć coś prawdziwszego, a złe królestwo jej męża może niekoniecznie jest tak okropne jak jej wmawiano.
Nietrudno przewidzieć zwrot akcji, ale nie ma to najmniejszego znaczenia, ponieważ całość ma sens i miło się książkę czyta. Do tego Lara to naprawdę bohaterka z ikrą, także nie sposób się nudzić czytając o jej pokrętnych machlojkach czy wręcz kaskaderskich popisach zręczności. Koniec jest mega wredny!! xD
Bardzo podobała mi się Trylogia Klątwy od Pani Jensen i na szczęście Królestwo Mostu nie zawiodło moich oczekiwań.
Mamy tu bardzo ciekawe budowanie świata. Naprawdę podobał mi się pomysł z tajemniczym mostem łączącym wyspy i dzięki temu utrzymującym handel między kilkom krajami. Pierwsze skrzypce gra tu też wątek miłosny, jako że główna parka musi sobie poradzić z...
Opis tej książki jest trochę mylący i chyba przez to czuję takie rozczarowanie.
Na tylnej okładce czytamy "zapach to magia", a więc założyłam, że dostaniemy tutaj system magiczny oparty na zapachach - super intrygujący pomysł, prawda? Tyle że zupełnie nie o to chodzi. Cały wątek zapachowy zamyka się w tym, że bogaci ludzie mają obsesję na punkcie zapachów i każdy nosi ze sobą flakonik perfum - przez to bycie perfumiarzem to intratny biznes, zaś nasza główna bohaterka ma bardzo wyczulony nos i próbuje dzięki niemu zarobić na leczenie swojego ojca. Ot, tyle. Rakel czasem będzie komentowała co jak pachnie, albo narzekała na smród, jednak generalnie element ten - zaznaczmy, najciekawszy i najbardziej unikatowy pomysł w całej książce - nie odgrywa w niej niestety większej roli.
W gruncie rzeczy jest to absolutnie przeciętny debiut, a miało być tak świetnie. Wyprawa po tajemnicze składniki potrzebne do wyprodukowania odtrutki na starożytną truciznę? Brzmi super, ale w teorii. Powieść niby nie jest zła, ale do dobrej jej też daleko. Najgorsza jest narracja: sucha i bez polotu. Czytanie dłuższych fragmentów niemiłosiernie nudzi i przyznaję się, że od pewnego momentu zaczęłam je tylko przelatywać wzrokiem. Fabuła też nie zwala na kolana. Mamy dwa punty widzenia - o ile Rakel jest jeszcze ok, tak początkowe rozdziały z POV Asha są zwyczajnie nużące i nieciekawe. Końcówka trochę ratuje sytuację, tyle że po drodze trzeba zmęczyć pozornie interesujące wątki, które są rozwiązywane w dwie strony. Napięcie nie istnieje, bo dosłownie wszystko co sobie bohaterowie zażyczą spada im z nieba. No i nie mogę też nie wspomnieć o wątku miłosnym, który pojawia się praktycznie znikąd. Bohaterowie pod koniec są w sobie super zakochani, ale kiedy? jak? dlaczego? Tego nie wie nikt (tyle dobrze, że historia się na nim przesadnie nie skupia).
Kwiat mroku to książka, która miała ogromny potencjał, ale autorka go nie wykorzystała moim zdaniem skupiając się nie na tych elementach co trzeba.
Opis tej książki jest trochę mylący i chyba przez to czuję takie rozczarowanie.
więcej Pokaż mimo toNa tylnej okładce czytamy "zapach to magia", a więc założyłam, że dostaniemy tutaj system magiczny oparty na zapachach - super intrygujący pomysł, prawda? Tyle że zupełnie nie o to chodzi. Cały wątek zapachowy zamyka się w tym, że bogaci ludzie mają obsesję na punkcie zapachów i każdy nosi ze...