Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Lekka i przyjemna lektura na popołudnie. Niczego odkrywczego w zasadzie nie uświadczymy, nie ma tu analizy społeczeństwa na emigracji, ot luźna historia o emigracji w krzywym zwierciadle. Czyta się szybko, ale nawet jeżeli są tu jakieś głębsze przemyślenia, to nie zapadają w pamięć. Dokładnie jak przy czytaniu internetowych past. Mimo wszystko nie żałuję, polecam kupić na przecenie/wypożyczyć

Lekka i przyjemna lektura na popołudnie. Niczego odkrywczego w zasadzie nie uświadczymy, nie ma tu analizy społeczeństwa na emigracji, ot luźna historia o emigracji w krzywym zwierciadle. Czyta się szybko, ale nawet jeżeli są tu jakieś głębsze przemyślenia, to nie zapadają w pamięć. Dokładnie jak przy czytaniu internetowych past. Mimo wszystko nie żałuję, polecam kupić na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

pierwsze podejście do mroza i rewelacji nie ma. książka mogłaby równie dobrze być częścią 'serii niefortunnych zdarzeń', którymi jesteśmy zasypywani przez 600 stron. jedno niefortunne wydarzenie przechodzi w drugie, potem w trzecie i tak dalej. wszystko ładnie się ze sobą splata, wręcz dogodnie, żeby pchać fabułę dalej i potrzymać jeszcze czytelnika z książką.
do 'wotum nieufności' mam jednak ambiwalentne odczucia. z jednej strony, czyta się to dobrze. mróz nieźle operuje językiem, tworzy układankę próbując zafascynować czytelnika tematem, prowadzi fabułę iście serialowo. nie da się ukryć, że gdy przebrnie się przez początek, to historia potrafi wciągnąć. szkoda jedynie, że autor nie ograniczył tomu do 2/3 obszerności tego tomu. skrócenie o jakieś 200 stron byłoby korzystne.
jednak książka nie przekonuje mnie z kilku powodów. na minus na pewno łopatologiczna ekspozycja postaci oraz światka politycznego. tak usilnego umiejscowienia akcji w warszawie i tłumaczenia wszystkiego, jak nie przymierzając kretynowi, to dawno nie czytałem. rozumiem, że akcja dzieje się w np. belwederze, że politycy mają swoje miejsca spotkań w knajpach, gdzie się nie podsłuchuje, że autor chce przybliżyć kulisy polityki, ale robi to tak bezkompromisowo, że aż razi. nadto dobił mnie opis przemyśleń bohaterki, że w zimowy dzień zamiast do parku przy pałacu poszłaby na plac defilad na łyżwy. panie mróz - ok, rozumiemy, umiejscowiłeś polityków w warszawie.
chyba główny problem, to jednak samo political fiction. mróz zaczyna z grubej rury, od polityki międzynarodowej. i to zrozumiałe, bo polityka wewnętrzna kraju nie sprzedałaby się. kryzysy międzynarodowe są ciekawsze dla czytelników, ale przez to 'wotum nieufności' robi się w moim odczuciu oderwane od wszelkiej rzeczywistości. wątpię, aby wszystkie wydarzenia z książki, w tak krótkim czasie wydarzyły się w kraju nad wisłą. czytając trzeba się mocno natrudzić, żeby przypomnieć sobie, że 'to tylko political fiction, w tym świecie w polsce dzieje się nieprawdopodobnie dużo nieprawdopodobnych wydarzeń'.
na pewno jest to książka 'do poczytania'. rewelacji jednak nie ma, jest dobre rzemiosło. mimo wszystko szacunek za próbę wprowadzenia do polski political fiction.

pierwsze podejście do mroza i rewelacji nie ma. książka mogłaby równie dobrze być częścią 'serii niefortunnych zdarzeń', którymi jesteśmy zasypywani przez 600 stron. jedno niefortunne wydarzenie przechodzi w drugie, potem w trzecie i tak dalej. wszystko ładnie się ze sobą splata, wręcz dogodnie, żeby pchać fabułę dalej i potrzymać jeszcze czytelnika z książką.
do 'wotum...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

jeśli czytelnik przyjmie odpowiednią perspektywę, to ta książka, jest bardzo miłą pozycją na lato, gdzie nie ma siły na czytanie skomplikowanych wielowątkowych historii. podlewski operuje językiem gawędziarskim, więc czyta się ten zbiór opowiadań dosyć szybko. ponadto sam zamysł, już w swoim koncepcie, jest zabawny, a autor miejscami umie podkreślić absurd sytuacji, w jakie wplątani są bohaterowie (np. opowiadanie z krasnalami ogrodowymi). jednak zawiodą się ci, którzy lubią urban fantasy "na poważnie" oraz ci szukający książki detektywistycznej/ kryminału.
"wars i sawa" to zbiór serialowo-komediowych opowiadań. miłych, acz nie urywających poszczególnych części ciała. jasne, mają wady, ale zarzucanie im luk w fabule, to trochę jak zarzucanie "supernatural", że bracia winchester jeszcze żyją, bo to przecież nierealistyczne.
polecam, ale najlepiej bez nastawiania się na boską lekturę. po prostu, jest to przyzwoite, letnie czytadło. a autora należy obserwować, bo ma potencjał na pisanie niezłych rzeczy.
ps. redakcja/ korekta książki woła o pomstę do nieba

jeśli czytelnik przyjmie odpowiednią perspektywę, to ta książka, jest bardzo miłą pozycją na lato, gdzie nie ma siły na czytanie skomplikowanych wielowątkowych historii. podlewski operuje językiem gawędziarskim, więc czyta się ten zbiór opowiadań dosyć szybko. ponadto sam zamysł, już w swoim koncepcie, jest zabawny, a autor miejscami umie podkreślić absurd sytuacji, w jakie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

inteligentne i humorystyczne. styl pisania mrożka wyczuwalny w każdym zdaniu, ciągle rozpływam się nad tym, jak on zdania tworzy. jest jednak jeden mały minus, acz znaczący. te trzy dłuższe historie są, jak dla mnie, za długie. bardziej brnąłem przez lekturę niż uskuteczniałem pływanie. szkoda. konkluzja jest jednak taka, że żal tych historii nie przeczytać.

inteligentne i humorystyczne. styl pisania mrożka wyczuwalny w każdym zdaniu, ciągle rozpływam się nad tym, jak on zdania tworzy. jest jednak jeden mały minus, acz znaczący. te trzy dłuższe historie są, jak dla mnie, za długie. bardziej brnąłem przez lekturę niż uskuteczniałem pływanie. szkoda. konkluzja jest jednak taka, że żal tych historii nie przeczytać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

gdzieś przeczytałem, że kereta czyta się dla humoru i absurdu. i właściwie ciężko nie zgodzić się z takim postawieniem sprawy, bo każdy, kto natknął się na tego pisarza, wie do czego zdolna jest jego wyobraźnia.
tym bardziej 'siedem dobrych lat' zaskakuje. wciąż mamy do czynienia z humorem, ale już nie z abstrakcją. nie mamy tutaj macicy, pizzerii dla samobójców, agentów mosadu - czyli czegoś z pogranicza dziecięcej wyobraźni połączonej z gore :). mamy zwykłe, codzienne życie zamknięte w krótkich formach, do których keret nas przyzwyczaił.pierwsze co nasuwa mi się po przeczytaniu tego zbioru, to refleksja, że autor dojrzał. nie chodzi o to, że był dziecinny w poprzednich zbiorach, ale że dojrzał do opowiedzenia o sobie [nawet jeśli to tylko zabieg i część z rzeczy opisanych mu się nie przytrafiła], przez co czytelnik ma poczucie [pozornej lub nie] więzi z pisarzem. jednak ten czytelnik też musi dojrzeć. samemu zajęło mi trochę żeby powrócić do tej książki, bowiem uwielbiałem kereta za poprzednie opowiadania - im bardziej absurdalne, tym lepsze - a tutaj musiałem zmierzyć się z ciosem w podbródek, że dostaję po prostu wycinki z życia. po długim czasie wróciłem do 'siedmu dobrych lat' i nie żałuję. krótkie opowiadania z historiami prawdopodobnymi fabularnie, w których kryje się i szczypta humoru i trochę smutku, żalu, ale i niekiedy wydają się być [mimo wszystko] uroczo abstrakcyjne.
mamy tu więc wszystko to, do czego keret nas przyzwyczajał przez lata. krótkie formy i rozprawianie się z rzeczywistością, w sposób, który na pewno rozbawi czytelników. w odróżnieniu jednak od poprzednich opowiadań, w 'siedmiu dobrych latach' rzeczywistość jest nam zdecydowanie bliższa, niezniekształcona przez pryzmat dziecięjej wyobraźni.

gdzieś przeczytałem, że kereta czyta się dla humoru i absurdu. i właściwie ciężko nie zgodzić się z takim postawieniem sprawy, bo każdy, kto natknął się na tego pisarza, wie do czego zdolna jest jego wyobraźnia.
tym bardziej 'siedem dobrych lat' zaskakuje. wciąż mamy do czynienia z humorem, ale już nie z abstrakcją. nie mamy tutaj macicy, pizzerii dla samobójców, agentów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

w ostateczności nie okazała się tak dobra, jak można by sądzić po opisie. na pewno są momenty, na pewno jest groteska, na pewno jest miłość, samotność i te wszystkie pierdoły wypisane na tyle okładki. ale ta filozofia ukazana w książce, ta metafora, ten wędrujący miś - wszystko niezbyt do mnie trafia. więc konkluzja jest podwójna i prawdopodobna w dwójnasób. albo ja jestem głupi i nie zrozumiałem wybornej powieści, albo autor niezbyt przemyślanie wybrał środki przekazu i do całkiem dobrego, groteskowego pomysłu o sądzie nad misiem, wrzucił zbyt toporne wątki filozoficzne. książka zła nie jest i chyba na 5 nie zasługuje, raczej trochę więcej, ale na pewno, jak na taką krótką bajkę, srogo nuży.

w ostateczności nie okazała się tak dobra, jak można by sądzić po opisie. na pewno są momenty, na pewno jest groteska, na pewno jest miłość, samotność i te wszystkie pierdoły wypisane na tyle okładki. ale ta filozofia ukazana w książce, ta metafora, ten wędrujący miś - wszystko niezbyt do mnie trafia. więc konkluzja jest podwójna i prawdopodobna w dwójnasób. albo ja jestem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Takie 6.5, bo czyta się jak zwykle bardzo szybko, a to zawsze plus. Jednak historia, mimo że można się z nią na jakiejś płaszczyźnie utożsamiać, skierowana jest raczej dla rówieśników bohaterów powieści.fabuła w pewnym momencie staje się przewidywalna, acz mniej tu bezsensownych zachowań postaci, co nie oznacza ich braku, niż w poprzednich książkach. Można poczytać w wolne wieczory, bo poczucia straty czasu czytelnik nie ma po skończeniu lektury.

Takie 6.5, bo czyta się jak zwykle bardzo szybko, a to zawsze plus. Jednak historia, mimo że można się z nią na jakiejś płaszczyźnie utożsamiać, skierowana jest raczej dla rówieśników bohaterów powieści.fabuła w pewnym momencie staje się przewidywalna, acz mniej tu bezsensownych zachowań postaci, co nie oznacza ich braku, niż w poprzednich książkach. Można poczytać w wolne...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

trochę, jak 'stuart. życie od tyłu'. poznajemy bohatera, cofamy się do jego młodych lat, aż poznajemy jego traumę, przez którą stał się tym, kim jest. koncept odkrywczy nie jest, ale taka historia zawsze robi wrażenie, kiedy wiemy, że oparta jest na faktach. na pewno wrażenie robi historia przyjaciela i klimatyzatora. oj robi.

trochę, jak 'stuart. życie od tyłu'. poznajemy bohatera, cofamy się do jego młodych lat, aż poznajemy jego traumę, przez którą stał się tym, kim jest. koncept odkrywczy nie jest, ale taka historia zawsze robi wrażenie, kiedy wiemy, że oparta jest na faktach. na pewno wrażenie robi historia przyjaciela i klimatyzatora. oj robi.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

dobra, wiadomo, że nazwisko zobowiązuje i jak bierzesz się za ishiguro, który nazywa swoją powieść 'nie opuszczaj mnie', to pewnikiem on ją na końcu zostawi/ ona go na końcu zostawi - generalnie, będzie smutno. niby się trochę odzierasz ze złudzeń, że wszystko będzie dobrze, bo wiesz, że nie, bo to ten autor, co nie umie (dobra - nie chce) pisać o wesołej, prostej miłości, wśród śpiewu słowików. czy to wpływa jednak na odbiór książki? absolutnie nie. zwłaszcza, że tutaj ishiguro przedstawia naprawdę wykręconą wizję świata. nie bawi się już w romantyczną wenecję, jak w 'nokturnach', czy angielskie klimaty a la downton abbey [patrz: 'okruchy dnia'] - choć te ostatnie tutaj są, bo rzecz dzieje się w brytanii. niby jest to nasz świat, ale coś poszło zdecydowanie nie tak, w które to 'nie tak' wplątani są nasi bohaterowie.
generalnie jest o miłości, o trudnym dorastaniu, o odmienności, a przede wszystkim wyziera z powieści motto, że nie wszystkie krzywdy da się naprawić i nie zawsze miłość jest remedium na wszystkie bolączki.
fabularnie znowu sztos. co może razić to efekciarsko-gawędziarski styl, w którym autor musi nam dobitnie wyjaśnić podwaliny każdej decyzji bohaterów, każdej sytuacji, w jakiej się znaleźli. wszystko ma tu swój ciąg przyczynowo-skutkowy, chociaż trochę skaczemy po osi czasu bohaterów powieści.

dobra, wiadomo, że nazwisko zobowiązuje i jak bierzesz się za ishiguro, który nazywa swoją powieść 'nie opuszczaj mnie', to pewnikiem on ją na końcu zostawi/ ona go na końcu zostawi - generalnie, będzie smutno. niby się trochę odzierasz ze złudzeń, że wszystko będzie dobrze, bo wiesz, że nie, bo to ten autor, co nie umie (dobra - nie chce) pisać o wesołej, prostej miłości,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

dla takich (nie)fanów kryminałów jak ja, jest to pozycja wręcz fenomenalna.bo wątek morderstwa jest opowiedziany bez zbędnych dłużyzn, przeciągnięć - prosto, jasno i przyjemnie. nie lubię się zastanawiać kto zabił, tutaj nie miałem czasu tego robić, gdyż akcja prze jak dzik przez las w poszukiwaniu trufli.
a na poważnie, trzeba również oddać haddonowi co cesarskie, książka napisana jest tak przyjaznym językiem, że łyka się to w zasadzie w jeden wieczór. a przecież nie jest to wcale aż tak optymistyczna książka. 8.5/10

dla takich (nie)fanów kryminałów jak ja, jest to pozycja wręcz fenomenalna.bo wątek morderstwa jest opowiedziany bez zbędnych dłużyzn, przeciągnięć - prosto, jasno i przyjemnie. nie lubię się zastanawiać kto zabił, tutaj nie miałem czasu tego robić, gdyż akcja prze jak dzik przez las w poszukiwaniu trufli.
a na poważnie, trzeba również oddać haddonowi co cesarskie, książka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

jednego beckettowi odmówić nie można - pióro ma lekkie. 'chemię śmierci' czyta się bardzo lekko i przyjemnie, przez co nawet taki niefan gatunku, jak ja, nie cierpiał zbytnio podczas obcowania z przygodami dr. huntera.
jednakże nie nazwałbym 'chemii śmierci' książką rewelacyjną. jest co najwyżej dobra. miałem wrażenie, że opowieść becketta świetnie sprawdziłaby się jako scenariusz do jakiegoś thrillera, który puszczał będzie polsat w któryś poniedziałek. bo pierwsza część cyklu o davidzie hunterze to nic innego jak thriller/ sensacja [zwał jak zwał], która stylizowana jest na coś więcej. autor rzuca nam kilka ciekawostek ze świata medycyny sądowej i antropologii przez co powieść zdaje się być różna od setki innych kryminałów dostępnych na półkach empiku. niestety, jak ktoś obcował z 'trupią farmą' to te wszystkie smaczki u becketta - owszem - są przyjemne, ale jest tego za mało żeby cokolwiek cię zaskoczyło, poruszyło, zaciekawiło. podobnie jest z historią, która może i by trzymała w napięciu, ale tutaj pociągnięta jest nazbyt sztampowo [chodzi bardziej o samą akcję i tempo historii, bowiem to kto zabił mnie tak naprawdę nie interesuje w tego typu literaturze - jak wspomniałem, jestem niefanem kryminałów, jeśli ktoś chciałby się czepiać].
podsumowując. książka przyzwoita, acz nie skłoniła mnie do sięgnięcia po następne tomy. poprowadzenie historii trochę kliszowate, ale sam język książki na plus. jeśli kogoś ciekawi medycyna sądowa/ antropologia/ rozkład zwłok lepiej sięgnąć po 'trupią farmę' bassa

jednego beckettowi odmówić nie można - pióro ma lekkie. 'chemię śmierci' czyta się bardzo lekko i przyjemnie, przez co nawet taki niefan gatunku, jak ja, nie cierpiał zbytnio podczas obcowania z przygodami dr. huntera.
jednakże nie nazwałbym 'chemii śmierci' książką rewelacyjną. jest co najwyżej dobra. miałem wrażenie, że opowieść becketta świetnie sprawdziłaby się jako...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

odkąd ukazał się film na podstawie niniejszej książki, zewsząd słyszałem głosy, że super opowieść, że pozostawia mętlik w głowie, że muszę zobaczyć film. na przekór zacząłem od książki. tak naprawdę to mi wpadła w ręce przypadkiem, to przeczytałem. i faktycznie, przez ostatnie 15 stron towarzyszyło mi tylko jedno słowo w głowie - mindfuck. lehane bardzo ładnie zabawił się z czytelnikiem, bo początkowo wszystko jest jak w rasowym kryminale, sprawa znalezienia pacjentki przez szeryfów federalnych, którą trzeba rozwiązać. luzik, nie takie rzeczy panowie w swojej karierze robili. potem robi się co najmniej dziwnie, by na końcu przerobić mózg czytelnika na popcorn. najlepsze jest to, że lehane nie udaje, że jego książka ma być wiekopomnym kryminałem czy dziełem sztuki. język, którym operuje jest prosty, opisy wartkie, a świat jaki nam wykreował - idealny. klaustrofobiczna wyspa, która skrywa jednak wiele zakamarków, na której można się zgubić. no i ten huragan. polecam fanom kryminałów i historii niejednoznacznych, gdzie nawet jeśli domyślasz się zakończenia, to okazuje się, że tylko się domyślałeś.

odkąd ukazał się film na podstawie niniejszej książki, zewsząd słyszałem głosy, że super opowieść, że pozostawia mętlik w głowie, że muszę zobaczyć film. na przekór zacząłem od książki. tak naprawdę to mi wpadła w ręce przypadkiem, to przeczytałem. i faktycznie, przez ostatnie 15 stron towarzyszyło mi tylko jedno słowo w głowie - mindfuck. lehane bardzo ładnie zabawił się z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

jeden z moich profesorów miał zarzut do leszka kołakowskiego, że jedna z jego książek -nie pomnę która - jest rewelacyjna, ale za krótka. i dokładnie ta sama myśl przyświeca mi po lekturze 'człowieka z wysokiego zamku'. marzy mi się taka epopeja, niczym u folletta, gdzie świat ukazany jest ze wszech miar, gdzie można zatopić się w tym co nam autor wykreuje. a kreacja jest świetna i przerażająca zarazem (o tejże rozpisywano się już wielokrotnie, więc pominę; tak, niemcy wygrały wojnę).choć nie wiem czy bardziej przeraża mnie kreacja powojennego ładu, który mógłby nastać, czy złowieszcza końcówka książki. początkowa mnogość bohaterów nie przeszkadza w odbiorze lektury, choć trochę mnie to przerażało. poprowadzenie fabuły, to jak się ona zazębia, jak bohaterowie wpływają na swoje losy i w jakie sytuacje zostają wpakowani - miód. dick prostym językiem stworzył świat, który przemówi nie tylko do zwolenników science-fiction. nie po raz pierwszy zresztą.

jeden z moich profesorów miał zarzut do leszka kołakowskiego, że jedna z jego książek -nie pomnę która - jest rewelacyjna, ale za krótka. i dokładnie ta sama myśl przyświeca mi po lekturze 'człowieka z wysokiego zamku'. marzy mi się taka epopeja, niczym u folletta, gdzie świat ukazany jest ze wszech miar, gdzie można zatopić się w tym co nam autor wykreuje. a kreacja jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to