-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2017-07-03
2017-06-28
2017-05-05
2017-01-29
2015-09-15
Najlepsza, jak dotąd, część Wojowników!
Ktoś, kto w szkole uczył się w grupie zaawansowanej, albo chodził na dodatkowe lekcje angielskiego, będzie w stanie przeczytać tę książkę. Niezależnie od tego, czy był orłem z tego języka, czy też nie. Ja orłem nie jestem, a dałam radę:) Nie czytajcie jej ze słownikiem w ręku! To bez sensu. Sprawdzajcie tylko te słówka, których faktycznie znaczenia nie znacie, resztę spróbujcie się domyślić. To działa! Po jakimś czasie będziecie czytać płynnie, strona po stronie.
Świetna książka dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z literaturą w obcym języku. Wiele słów się powtarza, więc zapamiętanie nowych nie będzie problemem.
Język jest prosty... Ale akcja trzyma w napięciu! Wiele razy zostałam zaskoczona przez książkowe sytuacje. Nie mogłam oderwać się od lektury! Zastanawiam się, skąd autorki (kryjące się pod pseudonimem Erin Hunter) biorą tak świetne pomysły na kocie przygody. Aż zacieram ręce przed przeczytaniem następnych tomów, które stoją na mojej półce.
To obszerny rodzaj baśni. W prostym świecie kryje się mnogość motywów i różnych przykładów ludzkich zachowań. Znajdziecie tam motyw lojalności wobec swojej grupy (Klanu), trwałości przyjaźni, rozstań z osobami, które kochamy, walki - nie tylko fizycznej, ale i psychicznej, nienawiści, bólu, cierpienia, ale także i radości. Jest tam nawet odniesienie do osób starszych i tradycyjnego już twierdzenia "A za moich czasów...".
Nie przypuszczałam, że będę tak dobrze bawić się przy tej książce.
Czytajcie, czytajcie, bo naprawdę warto! Nieważne, czy jesteście dziećmi, nastolatkami czy osobami dorosłymi.
Najlepsza, jak dotąd, część Wojowników!
Ktoś, kto w szkole uczył się w grupie zaawansowanej, albo chodził na dodatkowe lekcje angielskiego, będzie w stanie przeczytać tę książkę. Niezależnie od tego, czy był orłem z tego języka, czy też nie. Ja orłem nie jestem, a dałam radę:) Nie czytajcie jej ze słownikiem w ręku! To bez sensu. Sprawdzajcie tylko te słówka, których...
2015-07-26
Wszystkim rozpoczynającym swoją przygodę z Wiedźminem proponuję w pierwszej kolejności przeczytać "Ostatnie życzenie". Ja zaczęłam od tomu pierwszego, przez co ta historia była lekko zamglona... Dopiero po ostatniej lekturze wiele się wyjaśniło.
Kocham język Sapkowskiego. Jak zawsze, mistrzowski.
Na początku czytałam bez większego entuzjazmu. Może dlatego, że "męskie żarty" nie były już dla mnie zaskoczeniem. Dopiero, gdy pojawiły się postaci z pierwszego tomu, moja ciekawość sięgnęła zenitu. Niewtajemniczonym powiem, że najlepsze są ostatnie rozdziały :)
Wszystkim rozpoczynającym swoją przygodę z Wiedźminem proponuję w pierwszej kolejności przeczytać "Ostatnie życzenie". Ja zaczęłam od tomu pierwszego, przez co ta historia była lekko zamglona... Dopiero po ostatniej lekturze wiele się wyjaśniło.
Kocham język Sapkowskiego. Jak zawsze, mistrzowski.
Na początku czytałam bez większego entuzjazmu. Może dlatego, że "męskie...
2015-06-06
Kocham tę książkę!
Wszyscy wokół mnie mówią o Wiedźminie. Głównie o grze, która stała się już obiektem kultu Polaków i nie tylko. W sumie, nie dziwi mnie to, bo rodacy odwalili kawał dobrej roboty i sprawili, że to jeden z naszych znaków rozpoznawczych. Ale ja postanowiłam dotrzeć do źródła - czyli do książki.
Zaraz po skończeniu „Niezgodnej” zaczęłam „Krew Elfów”. W porównaniu z książką Roth, Sapkowski użył naprawdę barwnego języka. Lubię jego opisy – nie nudziły, ale oddawały klimat powieści. Zresztą, Sapkowski nawet dialogiem między postaciami przekazywał to, co działo się w otoczeniu. Uważam to za mistrzostwo.
Historia zawiera specyficzny humor. Jak to określił ktoś wcześniej – typowo męski. Powiem szczerze, że na samym początku mnie lekko raził. Ale z czasem przyzwyczaiłam się do niego, a nawet go polubiłam. Bo było to coś innego. Zwykle książki fantasy są przesycone powagą, a tu – wprost przeciwnie. Najzabawniejsze było to unikanie przez Sapkowskiego dobitnych określeń przez parę stron, zastępowanie ich „ładniejszymi” odpowiednikami, by w końcu rzucić jak bombę to konkretne słowo w dialogu Krasnoludów…
Ogromnie cieszę się, że książka została napisana w naszym pięknym, rodzimym języku i nie przeszła przez ręce tłumacza. Myślę, że żadne tłumaczenie nie byłoby w stanie oddać ducha tej opowieści oraz użytych w niej typowo polskich określeń.
W powieści jest poruszanych sporo spraw politycznych. Wiedziałam o tym jeszcze przed lekturą i to mnie od niej trochę odstraszało, bo nie lubię polityki. Ale okazało się, że nie była to strasznie olbrzymia dawka i perypetie państw zainteresowały nawet mnie. Co więcej, dały mi one do myślenia, ponieważ Sapkowski prezentował różne punkty widzenia poszczególnych jednostek.
To, co mnie jeszcze zaskoczyło, to mała ilość scen walki Geralta z potworami. Generalnie miałam wrażenie, że większość książki została poświęcona Ciri. Co wrażliwsi mogą też być wyczuleni na opisy krwawych walk.
Historia jest złożona z wielu opowiadań, co nasunęło mi w mojej wyobraźni język typowo filmowy. Nie podobał mi się tylko zabieg retrospekcji zastosowany w kilku miejscach. Troszkę się wtedy gubiłam w tej historii.
Dawno nie czytałam czegoś, co tak bardzo mnie wciągnęło. Zaraz po skończeniu pierwszego tomu zdecydowałam, że pójdę wypożyczyć następny. Naprawdę, szczerze polecam Wiedźmina!
Kocham tę książkę!
Wszyscy wokół mnie mówią o Wiedźminie. Głównie o grze, która stała się już obiektem kultu Polaków i nie tylko. W sumie, nie dziwi mnie to, bo rodacy odwalili kawał dobrej roboty i sprawili, że to jeden z naszych znaków rozpoznawczych. Ale ja postanowiłam dotrzeć do źródła - czyli do książki.
Zaraz po skończeniu „Niezgodnej” zaczęłam „Krew Elfów”. W...
2015-06-14
Trzy razy podchodziłam do tej książki. Dwa razy nie mogłam jej doczytać, bo zawsze miałam coś na głowie i musiałam przerwać czytanie. Pamiętam, że wtedy ta historia wydawała mi się strasznie uproszczona. Nie było w niej barwnych opisów, postaci były płytkie psychologicznie… Uważałam, że autorce lepiej wyszły „Kotolotki” i że pani Ursula nadaje się bardziej do pisania utworów dla dzieci… Dopiero niedawno udało mi się przeczytać „Czarnoksiężnika” w całości. Powiem szczerze, że książka pochłonęła mnie bez reszty. Jestem nią zachwycona. Uważam brak opisów za zaletę, za możliwość wyobrażenia sobie tamtejszego świata wedle upodobania. Le Guin postawiła na akcję i na konkretne cechy głównego bohatera. Ona przelała swoje osobiste doświadczenia w Geda, wytyczając nam tym samym ścieżkę, jaką powinniśmy się kierować i ostrzega przed złymi decyzjami. Muszę przyznać, że historia Czarnoksiężnika obudziła we mnie moją dziecięcą część. Do samego końca miałam nadzieję, że Ged nie umrze… (zmylił mnie opis na okładce). Myślałam sobie, że jeśli zginie na sam koniec, to marne będą jego wysiłki za życia… Myślałam, że gdy ta opowieść będzie miała dołujące zakończenie, to i ja będę miała doła. Całe szczęście, wszystko skończyło się pozytywnie. I to nadawało tej książce przysłowiowy smaczek. Historia była pełna powagi, ale i smutku, a zakończenie było olbrzymią iskrą nadziei i radości. Polecam ją wszystkim – nie tylko ze względu na to, że jest klasykiem literatury.
Trzy razy podchodziłam do tej książki. Dwa razy nie mogłam jej doczytać, bo zawsze miałam coś na głowie i musiałam przerwać czytanie. Pamiętam, że wtedy ta historia wydawała mi się strasznie uproszczona. Nie było w niej barwnych opisów, postaci były płytkie psychologicznie… Uważałam, że autorce lepiej wyszły „Kotolotki” i że pani Ursula nadaje się bardziej do pisania...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDla początkujących w języku angielskim jest bardzo dobra.
Dla początkujących w języku angielskim jest bardzo dobra.
Pokaż mimo to2015-02-07
Książka zmienia sposób patrzenia na rzeczywistość.
Wszystkie poradniki, artykuły psychologiczne, które czytałam, mówiły o tym, skąd biorą się problemy natury psychologicznej - ale żadne z nich nie dawały wskazówek, jak je rozwiązać. A w tej książce wszystko jest cierpliwie wytłumaczone, pewne informacje często się powtarzają - ale właśnie o to chodzi. Żeby je zapamiętać. I żeby wbić pewne fakty do podświadomości:)
Oczywiście, nic samo się nie zrobi. To od nas wszystko zależy. I to właśnie pani Pawlikowska chce nam przekazać. Ale nie robi tego, rozkazując. To ma być nasz świadomy, wolny wybór.
Książka, rzecz jasna, nie da odpowiedzi na wszystkie nurtujące nas pytania... Ale jest świetną podstawą do tego, żeby samemu zacząć ich szukać.
Książka zmienia sposób patrzenia na rzeczywistość.
Wszystkie poradniki, artykuły psychologiczne, które czytałam, mówiły o tym, skąd biorą się problemy natury psychologicznej - ale żadne z nich nie dawały wskazówek, jak je rozwiązać. A w tej książce wszystko jest cierpliwie wytłumaczone, pewne informacje często się powtarzają - ale właśnie o to chodzi. Żeby je zapamiętać....
Czytałam jako dziecko. Historia jest ciekawa, choć krótka. Uważam, że dużo lepsza, niż część pierwsza.
Czytałam jako dziecko. Historia jest ciekawa, choć krótka. Uważam, że dużo lepsza, niż część pierwsza.
Pokaż mimo toUkochana książka z dzieciństwa! Niestety, jak dla mnie, za krótka (chociaż w sumie to nie ma co się temu dziwić, to miała być książka dla dzieci). Pisana prostymi zdaniami, ale bardzo sympatyczna.
Ukochana książka z dzieciństwa! Niestety, jak dla mnie, za krótka (chociaż w sumie to nie ma co się temu dziwić, to miała być książka dla dzieci). Pisana prostymi zdaniami, ale bardzo sympatyczna.
Pokaż mimo toKsiążka znacznie różni się od filmu Walta Disneya. Jest na mój gust dużo bardziej zwariowana, niż animacja.
Książka znacznie różni się od filmu Walta Disneya. Jest na mój gust dużo bardziej zwariowana, niż animacja.
Pokaż mimo to
Książka zmuszająca do myślenia. Nie tylko nad sensem istnienia, ale i nad sensem nauki w ogóle - bo, kto wie, w jakim kierunku ona zmierza...
Na początku nie byłam do niej entuzjastycznie nastawiona, ale w miarę wczytywania się, zachwycałam się coraz bardziej.
Zakończenie - zaskakujące.
Nic dodać, nic ująć. Zastrzeżenia mam tylko do okładki, bo wygląda jak z lat dziewięćdziesiątych. Grafik się nie postarał.
Książka zmuszająca do myślenia. Nie tylko nad sensem istnienia, ale i nad sensem nauki w ogóle - bo, kto wie, w jakim kierunku ona zmierza...
więcej Pokaż mimo toNa początku nie byłam do niej entuzjastycznie nastawiona, ale w miarę wczytywania się, zachwycałam się coraz bardziej.
Zakończenie - zaskakujące.
Nic dodać, nic ująć. Zastrzeżenia mam tylko do okładki, bo wygląda jak z lat...