-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-07-15
2015-07-06
Wielka szkoda, że Michał Boym został tak bardzo pochłonięty przez historię, że zaledwie garstka osób zdaje sobie sprawę z jego niezwykłych dokonań, bo według mnie jego życiorys nadaje się na scenariusz filmowy:)
Sylwetkę Michała Boyma, jezuity w Chinach, podróżnika, botanika i właściwie możnaby powiedzieć etnografa, przybliża nam właśnie ta książka. Niestety jest ona niego pogmatwana, gdyż nie znam się za bardzo na geografii i historii Chin, przez co musiałabym niemal ciągle wisieć przy mapie Azji, aby załapać kto gdzie się podziewał.
Co do odkryć roślinnych, które najbardziej mnie interesowały, nie było ich wiele w książce, ale warto wspomnieć, że to właśnie Boym opisał drzewo Kaki, żeńszeń czy rabarbar:) Niestety publikacje nie doszły do skutku, a na materiałach naszego Marco Polo pracowali późniejsi, bardziej znani "łowcy roślin".
Niestety, smutna końcówka, niezbyt pozytywna, więc pewnie scenariusza się nie doczekam:P
Wielka szkoda, że Michał Boym został tak bardzo pochłonięty przez historię, że zaledwie garstka osób zdaje sobie sprawę z jego niezwykłych dokonań, bo według mnie jego życiorys nadaje się na scenariusz filmowy:)
Sylwetkę Michała Boyma, jezuity w Chinach, podróżnika, botanika i właściwie możnaby powiedzieć etnografa, przybliża nam właśnie ta książka. Niestety jest ona niego...
2016-04-28
Wciągająca książka, nawet nie wiem, kiedy ją przeczytałam. Polecam:)
Wciągająca książka, nawet nie wiem, kiedy ją przeczytałam. Polecam:)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-05-10
Przyznam szczerze, że sięgnęłam po "Narkotyki" (dziwnie to brzmi :D) z tego samego pewnie względu co wszyscy, czyli słynnego peyotlu. Niestety autor w pierwszych rozdziałach umieścił swoje wrażenia i opnie dotyczące alkoholu i nikotyny, przez co było naprawdę ciężko się przebić. Odnosiłam trochę wrażenie że pan Witkacy jest trochę hipokrytą, bo sam zażywał różnych środków od niemal dzieciństwa a wymaga wprowadzenia prohibicji:)
W każdym razie opis działania peyotlu mnie usatysfakcjonował:) Niezwykłe ile mocy posiada mały, meksykański kaktusik! Kolejne rozdziały czytało się nieźle, także lektura zaczyna się pod górkę, a potem się z niej zjeżdża. Polecam i przeciwnikom i zwolennikom wszelkich używek, tak dla poszerzenia wiedzy:)
Przyznam szczerze, że sięgnęłam po "Narkotyki" (dziwnie to brzmi :D) z tego samego pewnie względu co wszyscy, czyli słynnego peyotlu. Niestety autor w pierwszych rozdziałach umieścił swoje wrażenia i opnie dotyczące alkoholu i nikotyny, przez co było naprawdę ciężko się przebić. Odnosiłam trochę wrażenie że pan Witkacy jest trochę hipokrytą, bo sam zażywał różnych środków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-02-12
Całość na: http://chlorofilowy-dziennik.blogspot.com/2015/02/alchemia-kultury-od-opium-do-kawy.html
Jakoś tak zawsze się dzieje, że ludzi od wieków przyciągają wszelakie używki. Nasz gatunek jest na tyle specyficzny, że nęcą nas wszelkie sposoby na uzyskanie "odmiennego stanu" i jest to niemal naturalnie wpisane w nasz charakter. Bardzo ładnie ujął to pan Richard Rudgley we wstępie do swojej książki:
Fakt, że co noc śnimy, niezależnie od tego, czy pamiętamy o tym, czy nie,
wskazuje na naturalną skłonność człowieka do takich stanów;
Całość na: http://chlorofilowy-dziennik.blogspot.com/2015/02/alchemia-kultury-od-opium-do-kawy.html
Jakoś tak zawsze się dzieje, że ludzi od wieków przyciągają wszelakie używki. Nasz gatunek jest na tyle specyficzny, że nęcą nas wszelkie sposoby na uzyskanie "odmiennego stanu" i jest to niemal naturalnie wpisane w nasz charakter. Bardzo ładnie ujął to pan Richard Rudgley...
2015-02-10
Popełniłam ogromny błąd!
Jak była młodsza, okładka tej książki kusiła mnie na półce w bibliotece, ale jakoś nie mogłam się zebrać. I tak o to, niemal 10 lat później w końcu sięgnęłam po "Atramentowe Serce". Zdecydowanie powinnam przeczytać tą książkę wcześniej. W podstawówce pewnie byłabym wniebowzięta, ale obecnie czarno-biały podział bohaterów troszkę mi tu burzył całokształt.
Dla dzieci idealne, dla starszych już trochę mniej, choć rzeczywiście jest tu dużo magii i znajomy fanatyzm książkowy:)
Popełniłam ogromny błąd!
Jak była młodsza, okładka tej książki kusiła mnie na półce w bibliotece, ale jakoś nie mogłam się zebrać. I tak o to, niemal 10 lat później w końcu sięgnęłam po "Atramentowe Serce". Zdecydowanie powinnam przeczytać tą książkę wcześniej. W podstawówce pewnie byłabym wniebowzięta, ale obecnie czarno-biały podział bohaterów troszkę mi tu burzył...
2014-04-30
Szczerze powiedziawszy książka ta jest przeciętna i w zasadzie nie wnosi wiele.
Być może wyrosłam już z takich rzeczy, ale nie zachwyciła mnie ani fabuła, ani bohaterowie, ani wampiry (przez wzgląd na nie głownie sięgnęłam po tą knigę), generalnie przeciętne czytadło, chyba tylko do czytania w miejscach, gdzie nie trzeba się skupiać na lekturze.
Ma niestety zbyt wiele minusów, a zbyt mało plusów :x
Szczerze powiedziawszy książka ta jest przeciętna i w zasadzie nie wnosi wiele.
Być może wyrosłam już z takich rzeczy, ale nie zachwyciła mnie ani fabuła, ani bohaterowie, ani wampiry (przez wzgląd na nie głownie sięgnęłam po tą knigę), generalnie przeciętne czytadło, chyba tylko do czytania w miejscach, gdzie nie trzeba się skupiać na lekturze.
Ma niestety zbyt wiele...
2014-03-10
Spodziewałam się czegoś innego, lepszego, ale nie zawiodłam się na Lynn Raven. Z początku postać Juliena denerwuje i odpycha, a głowna bohaterka jest strasznie "wylajtowana", ale po jakimś czasie zaczynają się te smaczki, które zaczynają wciągać czytelnika. Postacie z każdą kolejną stroną wydają się ciekawsze, aczkolwiek tylko głowna para:)
Spodziewałam się czegoś innego, lepszego, ale nie zawiodłam się na Lynn Raven. Z początku postać Juliena denerwuje i odpycha, a głowna bohaterka jest strasznie "wylajtowana", ale po jakimś czasie zaczynają się te smaczki, które zaczynają wciągać czytelnika. Postacie z każdą kolejną stroną wydają się ciekawsze, aczkolwiek tylko głowna para:)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo fajna książka, z początku nie mogłam się przyzwyczaić do bohaterów, ale szybko intrygi kardynała i Milady wciągnęły mnie w historię. Chyba najbardziej polubiłam Atosa z całej czwórki.
Jednak "Hrabia" bardziej przypadł mi do gustu:)
Bardzo fajna książka, z początku nie mogłam się przyzwyczaić do bohaterów, ale szybko intrygi kardynała i Milady wciągnęły mnie w historię. Chyba najbardziej polubiłam Atosa z całej czwórki.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJednak "Hrabia" bardziej przypadł mi do gustu:)