-
ArtykułyOto najlepsze kryminały. Znamy finalistów Nagrody Wielkiego Kalibru 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel25
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik3
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
Biblioteczka
Po przeczytaniu kilku książek profesora, pokuszę się o opinię, że kolejne, niczego nowego nie wnoszą. To- z grubsza-te same historie, przedstawione na podobnym poziomie wnikliwości.
Po przeczytaniu kilku książek profesora, pokuszę się o opinię, że kolejne, niczego nowego nie wnoszą. To- z grubsza-te same historie, przedstawione na podobnym poziomie wnikliwości.
Pokaż mimo toPrzede wszystkim zniechęca układ graficzny książki. Ciężko się ją czyta, próbując śledzić dwa osobne wątki, w dwóch różnych szpaltach. Po drugie zniechęca połączenie nudnej wyliczanki encyklopedycznej (w tym miesiącu tego roku było to, w tym miesiącu tego roku było tamto) z zupełnie bezrefleksyjnym przedstawianiem legend. Może denerwuje mnie to tym bardziej, że pisałam o konflikcie biskupa Stanisława z Bolesławem Śmiałym, pisałam o smoku wawelskim, o czakramie, o Wandzie, o Kraku, o Mariackim. I przedstawione tu krótkie opowiastki rażą mnie błahym potraktowaniem tematu. Drażni mnie język tej książki, ale może to rozbisurmanienie po lekturze książek prof. M. Rożka, prof. K. Estreichera mł. i wydaniach Rocznika Krakowskiego.
Przede wszystkim zniechęca układ graficzny książki. Ciężko się ją czyta, próbując śledzić dwa osobne wątki, w dwóch różnych szpaltach. Po drugie zniechęca połączenie nudnej wyliczanki encyklopedycznej (w tym miesiącu tego roku było to, w tym miesiącu tego roku było tamto) z zupełnie bezrefleksyjnym przedstawianiem legend. Może denerwuje mnie to tym bardziej, że pisałam o...
więcej mniej Pokaż mimo toMam mieszane uczucia. Z jednej strony- to jest książka dla dzieci, fikcja, bajka. Z drugiej - bazuje na legendach. Na chłopski rozum, dobrze by było, gdyby owe legendy przekazywano odbiorcom w miarę wiernie. Zgrabnie pomieszane tu jest wszystko ze wszystkim. Tak gładko, że łyka się tę zupełnie nową wersję legendy. To bawi. Ale bawi mnie- osobę dorosłą, która dokładnie zapoznała się z genezą legend krakowskich. Ta książka z mojego punktu widzenia jest miło przedstawioną wariacją. Dzieciom jej nie polecam. Nie tłumaczy niczego, niestety szerzy mylne wyobrażenie. Efektem takich książek jest to, że potem młodzież zastanawia się, czy może dinozaury i ludzie żyli jednocześnie. Książka bardzo fajna dla znających temat. Dezinformująca dzieci.
Mam mieszane uczucia. Z jednej strony- to jest książka dla dzieci, fikcja, bajka. Z drugiej - bazuje na legendach. Na chłopski rozum, dobrze by było, gdyby owe legendy przekazywano odbiorcom w miarę wiernie. Zgrabnie pomieszane tu jest wszystko ze wszystkim. Tak gładko, że łyka się tę zupełnie nową wersję legendy. To bawi. Ale bawi mnie- osobę dorosłą, która dokładnie...
więcej mniej Pokaż mimo toNapisana bardzo przyjemnym językiem. Książki tego autora wchodzą gładko, pisane ze swadą. Tylko pod koniec powieka mi drgnęła, gdy autor rzeczowym, beznamiętnym tonem wspomniał, że w zbiorach muzeum znajduje się paczka, w której Niemcy przysłali z obozu koncentracyjnego prochy prof. Estreichera. Jego ojca.
Napisana bardzo przyjemnym językiem. Książki tego autora wchodzą gładko, pisane ze swadą. Tylko pod koniec powieka mi drgnęła, gdy autor rzeczowym, beznamiętnym tonem wspomniał, że w zbiorach muzeum znajduje się paczka, w której Niemcy przysłali z obozu koncentracyjnego prochy prof. Estreichera. Jego ojca.
Pokaż mimo to
Mocne. Trafiające w punkt. Czuły. Lubię do tej książki zajrzeć, odpłynąć na kilka stron. Emocje, które we mnie wzbudza są takie oczyszczające.
Mocne. Trafiające w punkt. Czuły. Lubię do tej książki zajrzeć, odpłynąć na kilka stron. Emocje, które we mnie wzbudza są takie oczyszczające.
Pokaż mimo to