rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"Przeciętna" to idealna ocena dla tej książki.
Nudna i słabo napisana.
Wydaję mi się, że 50 - latkowie nie powinni pisać książek dla młodzieży, a już szczególnie nie wypowiadając się w pierwszej osobie. Wyszło dziwnie i krępująco. W niektórych momentach wstydziłem się za głównego bohatera i nie mam na myśli jego picia, bo raczej nie było to wyjątkowo szokujące.
Sam pomysł na książkę, bohaterowie i niektóre wątki są interesujące, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia.

Po zakończeniu lektury zalecam wziąć whisky (bez 7up'a!), usiąść i rozkoszować się życiem Tu i Teraz, a "Cudowne tu i teraz" zostawić w przeszłości.

"Przeciętna" to idealna ocena dla tej książki.
Nudna i słabo napisana.
Wydaję mi się, że 50 - latkowie nie powinni pisać książek dla młodzieży, a już szczególnie nie wypowiadając się w pierwszej osobie. Wyszło dziwnie i krępująco. W niektórych momentach wstydziłem się za głównego bohatera i nie mam na myśli jego picia, bo raczej nie było to wyjątkowo szokujące.
Sam pomysł...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Mogli nas wybić do ostatniego człowieka, ale nie byli i nigdy nie będą w stanie pozbyć się tego, co w nas tkwi."

"Piąta fala. Bezkresne morze" to opowieść o ogromnej sile człowieka i chęci przetrwania. Nawet jeśli nie ma już żadnej nadziei, ludzie się nie poddają. Tylko śmierć może skończyć ich walkę o wolność.
Trudno znaleźć sens, by żyć dalej, kiedy wszyscy Twoi bliscy zginęli. Tak mogłoby wydawać się nam, zwykłym śmiertelnikom, ale jednostki, które przeżyły pięć fal ataku przybyszów z kosmosu nie mają tego problemu. Każdy martwi się o siebie, a przebywanie w grupie ma tylko zwiększyć szanse na przeżycie. Ale czy można pozostać obojętnym na cierpienie towarzyszy, z którymi spędzamy większość naszego czasu?

Grupa dzieciaków ocalonych z obozu, w którym byli szkoleni przez wrogów oraz ich wybawicielka Cassie ukrywają się w hotelu. Planują kolejny krok, zastanawiają się co zrobić, aby przeżyć. Mimo że są jednymi z ostatnich, którzy przetrwali, a świat wydaje się zbliżać ku upadkowi, nie tracą nadziei.

W tej części autor oddaje głos innej bohaterce żeńskiej - Ringer. Twardej dziewczynie, która przebywała w obozie, która nigdy się nie uśmiecha i nie ujawnia żadnych uczuć, która zdecydowała się opuścić stosunkowo bezpieczny hotel, aby znaleźć drogę ucieczki. Czy się jej uda? Czy zdoła oszukać superinteligentnych wrogów i ocalić swoich przyjaciół?

Drugim narratorem jest Evan Walker. Chłopak, który uratował Cassie od śmierci z wyziębienia,
zabierając ją do swojego domu. Jak pamiętacie z pierwszej części, nie jest to zwykły nastolatek. Jest jednym z nich. Jednym z najeźdźców. Ale miłość potrafi zmienić wrogów w kochanków. Evan obiecał Cassie, że przyjdzie do hotelu, jeśli przeżyję próbę uratowania jej małego braciszka z obozu. Dlaczego więc wciąż się nie pojawia? Czas, który mogą poświecić na oczekiwanie, szybko dobiega końca... Czy zakochani jeszcze kiedykolwiek się zobaczą?

Ta książka odpowiada na pytanie, jak daleko może posunąć się człowiek (i nie tylko), aby uratować ukochaną osobę. Uświadamia, jakich zbrodni może dopuścić się ktoś, kto chce zdobyć władzę. I chociaż powieść to typowe science-fiction i trudno doszukać się w niej wydarzeń, które mogłyby wydarzyć się w naszym realnym świecie, to jednak wystarczy zastąpić kosmitów ludźmi pragnącymi zapanować nad światem i patrząc na broń, jaką dysponuje ludzkość, reszta scenariusza przestaje być tylko wymysłem pisarza. Staje się sytuacją, której możemy być świadkami w przyszłości. Niedalekiej przyszłości.

"Dziś dobry uczynek to grzech, a ceną miłości jest śmierć. Nie cielesna, ciało było kłamstwem. Prawdziwa śmierć. Śmierć człowieczeństwa. Duszy."

"Mogli nas wybić do ostatniego człowieka, ale nie byli i nigdy nie będą w stanie pozbyć się tego, co w nas tkwi."

"Piąta fala. Bezkresne morze" to opowieść o ogromnej sile człowieka i chęci przetrwania. Nawet jeśli nie ma już żadnej nadziei, ludzie się nie poddają. Tylko śmierć może skończyć ich walkę o wolność.
Trudno znaleźć sens, by żyć dalej, kiedy wszyscy Twoi bliscy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to piękna opowieść o przyjaźni, miłości i trudach życia.

"Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?"
Oryginalny tytuł książki to "Boy 21". Odnosi się on do Russa. Chłopca, który nie radząc sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł, wmówił sobie, że pochodzi z innej planety. Trudno jest mu się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Nie rozumie ludzkich zachowań, jednak nie odcina się od świata, wnikliwie obserwuje i analizuje nowe środowisko.

Mimo, że Russ jest tytułowym bohaterem, nie można nazwać go głównym. Książka od pierwszych stron opowiada historię Finley'a. A raczej to Finley opowiada nam swoją historię, chociaż na co dzień nie mówi wiele (z wyboru). Jest nastoletnim chłopcem. Mieszka w małym miasteczku ze swoim ojcem i dziadkiem, który w tajemniczych okolicznościach stracił obie nogi. Jakby tego było mało, w Belmont rządzą czarne gangi i irlandzka mafia. Dziwne? Dla mieszkańców takie życie stało się codziennością.
Finley ma dziewczynę. Właściwie to dwie dziewczyny, ale nie w tym samym czasie, to w końcu dobry chłopak. Poza sezonem jest to Erin, w sezonie - koszykówka. Erin uczęszcza do tej samej szkoły, co jej chłopak. Oboje kochają koszykówkę, siebie nawzajem i gwiazdy. Jest to postać, która wzbudza sympatię i swoim zwykłym zachowaniem sprawia, że chcemy dla niej wszystkiego dobrego. Czegoś więcej, niż to, co otrzymuje od życia.

Książka jest przeznaczona dla młodzieży I swoją objętością dorównuje tym „średniej długości” pozycjom, ale wartości, jakie przekazuje są olbrzymie. Autor pisze lekko, tak aby każdy mógł go zrozumieć, jednak historia, którą opowiada wzrusza i szokuje czytelnika. Wzbudza przeróżne emocje. Czytając, w niektórych momentach śmiałem się w głos, a w innych miałem łzy w oczach. A tego wszystkiego doświadczyłem w zaledwie dwa dni, bo przeczytanie tej lektury zajmuje zaledwie kilka godzin. Natomiast lekcje jakiej z niej wyniesiemy, zostaną w nas na długo.

"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to piękna opowieść o przyjaźni, miłości i trudach życia.

"Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?"
Oryginalny tytuł książki to "Boy 21". Odnosi się on do Russa. Chłopca, który nie radząc sobie z sytuacją, w jakiej się znalazł, wmówił sobie, że pochodzi z innej planety. Trudno jest mu się odnaleźć w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie oszukujmy się. Są ludzie, którzy nie zasługują na przebywanie na tym świecie.
Czasem mamy ochotę ich wyeliminować raz na zawsze.
Czasem kiedy padamy na łóżko i mówimy: "Mam ochotę strzelić sobie w łeb.", rzeczywiście tak myślimy, chociaż wszyscy sądzą, że to tylko takie gadanie.
Czasem doświadczamy okrutnych przeżyć, o których nikomu nie możemy powiedzieć, ale sami nie dajemy sobie z nimi rady.
Właśnie taką osobą, jak każdy z nas, jest Leonard Peacock - młody człowiek, który postanawia zakończyć swoje cierpienia.

Leo poznajemy w dniu jego osiemnastych urodzin. Dla większości nastolatków to ważny dzień - czas wejścia w dorosłość, dla naszego głównego bohatera również - czas rozliczenia się z życiem. Chłopiec przygotowuje broń, pakuje kilka prezentów, goli głowę na łyso i wychodzi z domu. Tak zaczyna się ta krótka, bo zaledwie jednodobowa historia. Po jej przeczytaniu nie uwierzycie, jak wiele może wydarzyć się jednego dnia.

Po skończeniu powieści i odłożeniu jej na półkę, zacząłem się zastanawiać: kto prosi Leonarda o wybaczenie? Nie mogłem przestać o tym myśleć i doszedłem do wniosku, że to świat powinien błagać go o to na kolanach. Świat, który wyrządził mu tyle cierpienia, powinien teraz zrobić wszystko, aby zatrzymać na swojej powierzchni osobę, która w porównaniu do większości ludzkości, rzeczywiście zasługuje na to, aby żyć i czerpać z tego życia przyjemność.

Czytanie tej książki nie jest miłe. I dobrze. To jedna z tych pozycji, która ma nas rozerwać na kawałki i sprawić, że będziemy się zastanawiać, jak życie może dać nam w kość i jak wdzięczni powinniśmy być, że nie jesteśmy w sytuacji bohatera. Odpowiada na pytanie, jak wiele krzywdy może wyrządzić nam jedna osoba. Wydawać by się mogło, że niewiele. W końcu czym jest jeden człowiek w naszej ziemskiej społeczności, liczącej kilka miliardów ludzi? Okazuje się, że wystarczy on, aby zniszczyć sens naszego istnienia.

Matthew Quick porusza tematy trudne. Tematy pomijane w rozmowach z młodymi ludźmi, uważane za wstydliwe, przez niektórych wyśmiewane, jednak to wszystko nie zmienia faktu, że są one bardzo ważne i dyskusja o nich jest niezbędna. Bo jeśli będziemy zachowywać się tak, jakby one nie istniały, możemy stracić przyszłość. Przyszłość, którą stanowią młodzi ludzie, z których wielu się podda i opuści nasz świat, nie potrafiąc znaleźć wsparcia, nie mając siły, by walczyć każdego kolejnego dnia reszty swojego życia.

Nie oszukujmy się. Są ludzie, którzy nie zasługują na przebywanie na tym świecie.
Czasem mamy ochotę ich wyeliminować raz na zawsze.
Czasem kiedy padamy na łóżko i mówimy: "Mam ochotę strzelić sobie w łeb.", rzeczywiście tak myślimy, chociaż wszyscy sądzą, że to tylko takie gadanie.
Czasem doświadczamy okrutnych przeżyć, o których nikomu nie możemy powiedzieć, ale sami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Fajna książka!

Tak, wiem, to najgorsze słowo, jakiego można użyć... Ale ta powieść naprawdę jest fajna!

Na początku przedstawię minusy. Głównym z nich jest korekta - porażka. Ja rozumiem, małe wydawnictwo, niszowe książki, może nie zarabiają milionów, ale to jest ich podstawowy obowiązek! Przekładając kolejne kartki, zastanawiałem się "Czy w ogóle ktoś to czytał?" i właściwie to wciąż nie jestem tego pewny...
Muszę niestety przyznać, że styl autora też nie jest najlepszy, ale to dopiero debiut, więc nie stawiam tego za priorytet.

Dla mnie najważniejsza w książce jest historia, czyli całość świata przedstawionego - bohaterowie, miejsca, wydarzenia...
A historia przedstawiona w tej pozycji jest bardzo wciągająca. Oczywiście pojawiają się tu pewne schematy, występujące w fantasy od jej początków - sierota, wypełniająca ważną misję, motyw wędrówki, ale naprawdę nie rozumiem ludzi, którzy uważają to za kopiowanie innych. Bo jeśli tak, to czemu nikt nie ma pretensji do pani Rowling? Przecież Harry Potter to nikt inny, jak Frodo Baggins umieszczony w innym świecie. Idąc dalej tym tropem, nie zapominajmy o szanownym panu Martinie, który wykreował Daenerys Targaryen - żeńską wersję Conana z Cymerii (no dobra, trochę przesadziłem, ale sierotą jest!).

Książkę czyta się bardzo dobrze, jest napisana lekkim, łatwym językiem, nie ma w niej trudnych nazw i zwrotów zapożyczonych z innej mowy. Sama historia wciąga, tym bardziej, że wszystko dzieje się bardzo szybko (czasami za szybko, bo niektóre ciekawe wydarzenia są zaledwie wspomniane).
Postacie wzbudzają sympatię, ale są jednobarwne. Każdy jest albo dobry, albo zły, przez co brak momentów zaskoczenia, można przewidzieć ich zachowanie, ale to wszystko można dopracować. W końcu to dopiero pierwsza książka autora i pierwsza część przygód Ariona, a na kontynuację szczerze czekam i liczę, że wszystkie te minusy znikną i dostaniemy kawał dobrej i mocnej lektury.

PS Jest mapka! A czymże jest fantasy bez mapki? Śledzenie wędrówki bohaterów to chyba najlepszy dodatek do czytania, pozwalający jeszcze bardziej "wkręcić się" w lekturę.

Fajna książka!

Tak, wiem, to najgorsze słowo, jakiego można użyć... Ale ta powieść naprawdę jest fajna!

Na początku przedstawię minusy. Głównym z nich jest korekta - porażka. Ja rozumiem, małe wydawnictwo, niszowe książki, może nie zarabiają milionów, ale to jest ich podstawowy obowiązek! Przekładając kolejne kartki, zastanawiałem się "Czy w ogóle ktoś to czytał?" i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Druga książka młodej pisarki Alexandry Bracken, pierwsza przetłumaczona na język polski. Patrząc na wiek autorki i poziom książki, można liczyć że w przyszłości otrzymamy od niej wiele ciekawych pozycji.

"Mroczne umysły" - pierwszy tom trylogii o tym samym tytule rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych w bliżej nieokreślonej przyszłości. Liczebność mieszkańców dziesiątkuje nowa, potworna choroba ujawniająca się w wieku dojrzewania. Rodzice boją się własnych dzieci, wysyłają je do "obozów rehabilitacyjnych", ale nikt nie zna dramatycznej prawdy na ich temat. A może każdy ją zna, ale wszyscy wolą udawać, że wszystko gra, bo tak jest dla nich lepiej?

Tytułowe "Mroczne umysły" mają odnosić się do chorych nastolatków o niezwykłych zdolnościach, ale warto się nad tym zastanowić: czy mroczne są bezbronne dzieci, niepotrafiące poradzić sobie z nowymi umiejętnościami i lękiem przed śmiercią, czy może dorośli dbający o własne dobro, skazujący dzieci na cierpienie, a nawet śmierć?
"Nie, oni nie lękali się o dzieci, które mogły umrzeć. Nie martwili się pustką, którą miały po sobie pozostawić."

Dramatyczna. Wzruszająca. Chwilami zabawna. Warta przeczytania!

"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy."

Druga książka młodej pisarki Alexandry Bracken, pierwsza przetłumaczona na język polski. Patrząc na wiek autorki i poziom książki, można liczyć że w przyszłości otrzymamy od niej wiele ciekawych pozycji.

"Mroczne umysły" - pierwszy tom trylogii o tym samym tytule rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych w bliżej nieokreślonej przyszłości. Liczebność mieszkańców dziesiątkuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Z dużym dystansem podchodziłem do tej książki. W końcu to kontynuacja tego jakże kultowego "Lśnienia". Oczywiście wmawiałem sobie, że nie będę porównywał, bo to przecież niemożliwe, żeby powstała druga taka książka i obiecałem sobie, że nie będę się na nic nastawiał. Cóż...
Czasem się mylimy i tyle.

Czy ktoś jeszcze pamięta o małym chłopcu z dziwnymi zdolnościami, który ponad 30 lat temu przeżył okropną zimę w górach Kolorado? Okazuje się, że tak. Nawet sam jego twórca czasem zastanawia się, jak potoczyły się jego losy. Aż dochodzi do wniosku: potoczyły się źle, ale czy do końca? Moim zdaniem nie do końca, ostatecznie przecież wygrał ze złem i odnalazł rodzinę.

Danny Torrance + Carrie White - "zły" rodzic = ABRA STONE
Właściwie to gdyby ktoś zapytał mnie o głównego bohatera tej książki, trudno byłoby mi jednoznacznie odpowiedzieć. Czy Abra nie przyćmiewa Dana? No cóż, na pewno jej moc jest większa. To również dzięki niej zniszczony zostaje "Prawdziwy Węzeł". Ale przecież nie dokonałaby tego sama, a więc mamy duet głównych bohaterów.

Spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale zostałem pozytywnie zaskoczony. Klimat całkowicie różni się od "Lśnienia", ale porównywanie tych dwóch tytułów nie ma żadnego sensu. To zupełnie inna historia, nowy rozdział w życiu Dana i myślę, że również w życiu samego Kinga. Każdy kiedyś musi dorosnąć.

"Na koniec słowo przestrogi: kiedy będziecie na autostradach i drogach Ameryki, uważajcie na te wszystkie winnebago i boundery. Nigdy nie wiadomo, kto siedzi w środku."

Z dużym dystansem podchodziłem do tej książki. W końcu to kontynuacja tego jakże kultowego "Lśnienia". Oczywiście wmawiałem sobie, że nie będę porównywał, bo to przecież niemożliwe, żeby powstała druga taka książka i obiecałem sobie, że nie będę się na nic nastawiał. Cóż...
Czasem się mylimy i tyle.

Czy ktoś jeszcze pamięta o małym chłopcu z dziwnymi zdolnościami, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W końcu nadszedł ten moment, na którym skończyła się ekranizacja. Poprzednio części czytało się dobrze, tę - świetnie. "Nawałnica mieczy" jest zdecydowanie lepsza od swoich poprzedniczek. Dzieje się dużo, ale nie ma problemów z nadążaniem za akcją. Dwa pierwsze tomy momentami były męczące, ale teraz, gdy znamy już wszystkich bohaterów i miejsca jest łatwiej. Jedyny minus to przywiązanie do bohaterów, których życie niekoniecznie toczy się w sposób, jakiego byśmy sobie życzyli...

Kraina Lodu i Ognia wciąga. Piękna, tajemnicza, fantastyczna i zabójcza. Zaskakuje na każdym kroku. Baśnie i legendy stają się realne. Straszne opowieści sprzed tysięcy lat są aktualnym zagrożeniem. Nigdzie nie jest bezpiecznie, nieważne jak wysoko jesteś w hierarchii. W grze o tron nikt nie może czuć się pewnie.

W końcu nadszedł ten moment, na którym skończyła się ekranizacja. Poprzednio części czytało się dobrze, tę - świetnie. "Nawałnica mieczy" jest zdecydowanie lepsza od swoich poprzedniczek. Dzieje się dużo, ale nie ma problemów z nadążaniem za akcją. Dwa pierwsze tomy momentami były męczące, ale teraz, gdy znamy już wszystkich bohaterów i miejsca jest łatwiej. Jedyny minus to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Opis książki nie zaciekawił mnie w ogóle. O całym zamachu wiedziałem tyle, ile przeciętny człowiek, a może i mniej. Jednak bardzo lubię Kinga, a to jeden z najlepiej ocenianych tytułów jego autorstwa więc po części czułem się zobowiązany, żeby go przeczytać. Kiedy więc byłby lepszy moment, żeby zabrać się za tę obszerną powieść jeśli nie 50. rocznica śmierci Kennedy'ego?

Próba powstrzymania zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy'ego to właściwie tylko część tej opowieści. Wszystko kręci się wokół niej, ale (przynajmniej w moim przypadku) nie wzbudza ona największych emocji. Dzieje się bardzo dużo, właściwie nie można powiedzieć, że książka jest za długa, jak w przypadku wielu innych kilkuset stronnicowych pozycji.

Jeśli zastanawiasz się, czy warto, już nie musisz. W tym przypadku warto zdać się na opinie innych i poświęcić swój czas na zapoznanie się z tą piękną (?) historią.

Opis książki nie zaciekawił mnie w ogóle. O całym zamachu wiedziałem tyle, ile przeciętny człowiek, a może i mniej. Jednak bardzo lubię Kinga, a to jeden z najlepiej ocenianych tytułów jego autorstwa więc po części czułem się zobowiązany, żeby go przeczytać. Kiedy więc byłby lepszy moment, żeby zabrać się za tę obszerną powieść jeśli nie 50. rocznica śmierci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niby krótka, a tyle w sobie mieści. Momentami zabawna, momentami wzruszająca. Szczególnie do gustu przypadł mi początek i koniec, chociaż są one skrajnie różne. Książka pokazuje, że nieważny jest czas, ale osoby, z którymi go spędzamy. Można być takim samym człowiekiem przez całe życie i zmienić się o 180 stopni lub odkryć samego siebie pod wpływem przyjaciół w ciągu kilku miesięcy. Każda przeżyta przygoda wzbogaca nas o nowe doświadczenia i mimo tego że „Przygody! To znaczy: nieprzyjemności, zburzony spokój, brak wygód.", to chyba jednak warto ich doświadczać.

Niby krótka, a tyle w sobie mieści. Momentami zabawna, momentami wzruszająca. Szczególnie do gustu przypadł mi początek i koniec, chociaż są one skrajnie różne. Książka pokazuje, że nieważny jest czas, ale osoby, z którymi go spędzamy. Można być takim samym człowiekiem przez całe życie i zmienić się o 180 stopni lub odkryć samego siebie pod wpływem przyjaciół w ciągu kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Według mnie poziom książki jest nierówny. Niektóre rozdziały są niesamowite, a inne czyta się z myślą 'oby zaraz się skończył'. Szczególnie jest tak w pierwszej połowie, później akcja się rozwija... Jednak mimo wszystko, jestem mile zaskoczony, tak jak po pierwszym tomie sagi, czyli "Grze o Tron", ponieważ zacząłem już po obejrzeniu serialu, a mimo to, nie mogłem się oderwać od lektury i ciągle miałem ją w głowie. Polecam każdemu, szczególnie na deszczowe dni i długie wieczory.

Według mnie poziom książki jest nierówny. Niektóre rozdziały są niesamowite, a inne czyta się z myślą 'oby zaraz się skończył'. Szczególnie jest tak w pierwszej połowie, później akcja się rozwija... Jednak mimo wszystko, jestem mile zaskoczony, tak jak po pierwszym tomie sagi, czyli "Grze o Tron", ponieważ zacząłem już po obejrzeniu serialu, a mimo to, nie mogłem się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co nasunęło mi się na myśl od razu po skończeniu książki - to nie są już Igrzyska Śmierci. Teraz to tylko naprawa tego, co po nich zostało.

"Kosogłos" to dla mnie trochę klaustrofobiczna książka. Duża część akcji odgrywa się w sterylnych pomieszczeniach Dystryktu 13., atmosfera ciągłego przebywania pod ziemią jest dosyć przytłaczająca. Niestety nie czułem już ciągłego napięcia, tylko w kilku momentach byłem na prawdę zaskoczony.
Mimo braku akcji, książka nie odstaje jakością od swoich poprzednich części. Na pewno jest najbardziej przygnębiająca.

Podczas wyprawy na Kapitol ginie Finnick - przyjazny, zakochany chłopak. Nie mogę powiedzieć, że bardzo mnie to ruszyło, ale od razu pomyślałem: Annie. Jak poradzi sobie bez jedynej osoby, której ufała? Nie dowiemy się szybko, bo Collins chwilowo zrezygnowała z informacji o 13. Dystrykcie.

Najgorszy moment: spadochrony. Wybuchają. Zabijając dziesiątki dzieci. Gdy wydaje się, że nie może stać się nic gorszego: Prim. I w tym momencie wszystko traci jakikolwiek sens. Wystarczyłoby, że Katniss nie zgłosiłaby się za siostrę. Kosogłos nie wywołałby rebelii. Prim zginęłaby, ale co z tego? I tak umiera. Śmierć tysięcy ludzi, tak na prawdę dla o rok dłuższego życia biednej dziewczynki z 12. Dystryktu. I koniec. Rebelianci zwyciężyli. Szczęśliwe zakończenie. Ale dla kogo? Dla przyszłych pokoleń ludzi żyjących w Panem. Tylko dla nich. Rebelianci przegrali. Stracili domy, rodziny. To prawdziwy koniec.
Igrzyska Śmierci uważam za zamknięte. Każdy przegrał - jak zawsze.

Co nasunęło mi się na myśl od razu po skończeniu książki - to nie są już Igrzyska Śmierci. Teraz to tylko naprawa tego, co po nich zostało.

"Kosogłos" to dla mnie trochę klaustrofobiczna książka. Duża część akcji odgrywa się w sterylnych pomieszczeniach Dystryktu 13., atmosfera ciągłego przebywania pod ziemią jest dosyć przytłaczająca. Niestety nie czułem już ciągłego...

więcej Pokaż mimo to