-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2014-01-18
2014-01-18
2014-01-18
2014-01-18
2014-01-18
2014-01-13
2014-01-04
2014-01-08
2013-12-23
2013-12-30
2013-11-24
"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" jest opowieścią nie tylko o skrępowanym przez tradycję pełnym cierpień życiu chińskich kobiet, ale także sile, w jaką uzbroić może człowieka prawdziwa przyjaźń. Osiemdziesięcioletnia Lilia niczym Szeherezada snuje hipnotyzującą czytelnika historię swojego pełnego cierpień życia w XIX-wiecznych Chinach, nie pomijając żadnego z jego aspektów. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że jest to jej ostatnia spowiedź...
"Problem długiego życia polega głównie na tym, że tyle osób odchodzi przed nami. Popełniłam największy błąd, jaki może zrobić kobieta, która zna nu shu - zlekceważyłam zabarwienie emocjonalne, kontekst i znaczenie tekstu."
Snując swoją opowieść Lilia wyjawia czym jest nu shu, opisuje nikłą rolę kobiety w ówczesnym świecie oraz potęgę więzów laotong - dozgonnej przyjaźni z Kwiatem Śniegu. Po przeczytaniu książki wiemy już, jak wielkie mamy szczęście żyjąc jako kobiety tu i teraz...
"Jesteśmy uważane za kompletnie bezużyteczne. Nawet jeżeli rodziny, w których przyszłyśmy na świat kochają nas, to jednak jesteśmy dla nich ciężarem. Potem wchodzimy w nowe rodziny, udajemy się do domu męża, którego nigdy wcześniej nie widziałyśmy, idziemy do łóżka z obcym człowiekiem i podporządkowujemy się wymaganiom teściowej. Jeżeli szczęście nam sprzyja rodzimy dzieci i umacniamy naszą pozycję w rodzinie męża. Jeżeli nie, czekają nas obraźliwe drwiny teściowych, kąśliwe uwagi konkubin męża i rozczarowane spojrzenia naszych własnych córek."
Jeżeli więc kobieta nie wyjdzie za mąż, jest nikim... Książka bez wątpienia skłania do refleksji nad życiem kobiet w dzisiejszym świecie. Niejednokrotnie narzekamy na teściowe czy też mężów. Być może po lekturze książki spojrzymy na to inaczej, a kiedy porównamy naszą sytuację i prawa z położeniem Lilii czy też Kwiatu Śniegu, dojdziemy do wniosku, że wcale nie jest tak źle ;) W końcu mamy możliwość powiedzenia NIE... Życie chińskich kobiet już od najmłodszych lat pełne było łez i cierpienia, a to ze względu na tradycję krępowania stóp... Muszę przyznać, że dopóki nie przeczytałam książki, moja wiedza na ten temat była naprawdę znikoma. Zaręczam jednak, że książkę warto przeczytać choćby po to, aby zrozumieć związany z tym ból oraz wplyw krępowania na życie ówczesnych kobiet, które od tego czasu nie mogły już biegać ani poznawać świata zewnętrznego - świata mężczyzn... Okrutny zwyczaj krępowania stóp, czyli tak naprawdę nieludzkie łamanie palców sześcioletnim dziewczynkom zmieniał całe ich życie, ponieważ im mniejsza stopa, tym większa perspektywa bogatszego zamążpójścia...
"Nikt nie wyjawił, że mogę umrzeć. Wielkość stóp miała zadecydować o tym, jakie małżeństwo będzie mi dane..."
"Kwiat śniegu i sekretny wachlarz" to lektura, którą polecam szczególnie płci pięknej, ponieważ w niezwykle szeroki sposób opisuje życie kobiet od chwili narodzin do śmierci, kreśląc jednocześnie doskonały portret ówczesnego świata... Warto przeczytać, jak wygląda życie pozbawione prawa do małżeństwa z miłości, w którym kobieta traktowana jest jak przedmiot...
"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" jest opowieścią nie tylko o skrępowanym przez tradycję pełnym cierpień życiu chińskich kobiet, ale także sile, w jaką uzbroić może człowieka prawdziwa przyjaźń. Osiemdziesięcioletnia Lilia niczym Szeherezada snuje hipnotyzującą czytelnika historię swojego pełnego cierpień życia w XIX-wiecznych Chinach, nie pomijając żadnego z jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-25
2013-11-23
2013-11-09
Zapraszam do obejrzenia mojej VIDEOrecenzji: http://www.youtube.com/watch?v=y3hMMtzQENs
Zapraszam do obejrzenia mojej VIDEOrecenzji: http://www.youtube.com/watch?v=y3hMMtzQENs
Pokaż mimo to2013-11-16
2013-10-31
Historia Martyny wciągnęła mnie już od samego początku, ponieważ nie miałam pojęcia o poważnym wypadku, którego doświadczyła i który wpłynął na właściwie całe jej dalsze życie, stawiając pod znakiem zapytania wiele marzeń i planów... Do tej pory myślałam o niej jako o sympatycznej podróżniczce i miłośniczce motoryzacji, która ma ogromne szczęście, ponieważ może pojechać gdziekolwiek zechce, a jej życie jest po prostu idealne. Książka "Przesunąć horyzont" uświadomiła mi jak bardzo myliłam się sądząc, że Martynie wszystko przychodzi bez wysiłku, podczas gdy ja, aby cokolwiek osiągnąć, muszę się nieźle "nachodzić" i napracować, a i tak nie mam żadnej gwarancji, że się uda...
Mówi się, że dla sławy człowiek gotowy jest zrobić wszystko. Jednak czy Martyna wchodziła na Everest z tego powodu? Głupie pytanie - oczywiście, że nie. Mount Everest stał się dla niej czymś znacznie więcej, niż górą. Kiedy weszła na jego szczyt zrozumiała, że absolutnie każde marzenie ma szanse się spełnić. Tyle, że najpierw trzeba solidnie pracować i naprawdę mocno w siebie wierzyć. Bez walki z samym sobą, własnymi słabościami nigdy nie uda nam się go osiągnąć. Marzysz o podróży dookoła świata? Nic prostrzego - po prostu zacznij działać. Nigdy nie mów sobie "to niemożliwe", bo w końcu przestaniesz marzyć - Twoje życie zostanie pozbawione celu...
Książkę "Przesunąć horyzont" czyta się naprawdę szybko i bardzo przyjemnie. Z całą pewnością nie sprawi problemu osobom, które nigdy wcześniej nie zetknęły się z tematyką "wysokogórską", ponieważ nawet specjalistyczne pojęcia wytłumaczone zostały w bardzo przystępny sposób. Na wewnętrznej stronie okładki mieści się mapa trasy, którą przebyła ekspedycja, dlatego bardzo łatwo możemy sobie wszystko zobrazować. "Przesunąć horyzont" Martyny Wojciechowską polecam nie tylko miłośnikom książek podróżniczych, ale również (a może raczej przede wszystkim) tym, którzy wątpią w możliwość spełnienia własnych marzeń oraz odnalezienia drogi życiowej, która doprowadzi ich do celu.
WIĘCEJ RECENZJI NA: http://esaczyta.blogspot.com/
Historia Martyny wciągnęła mnie już od samego początku, ponieważ nie miałam pojęcia o poważnym wypadku, którego doświadczyła i który wpłynął na właściwie całe jej dalsze życie, stawiając pod znakiem zapytania wiele marzeń i planów... Do tej pory myślałam o niej jako o sympatycznej podróżniczce i miłośniczce motoryzacji, która ma ogromne szczęście, ponieważ może pojechać...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-11-13
2013-11-13
Książką Marcina Wolskiego zainteresowałam się z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ sesja zbliża się wielkimi krokami miałam ochotę na zbiór opowiadań. Chciałam poznać kilka nowych, krótkich historii, które mogłabym czytać podczas przerw w nauce. Po drugie, długie, zimowe wieczory sprawiają, że mam ochotę na czytanie tajemniczych, mrożących krew w żyłach opowieści. Cóż. Typowej grozy w opowiadaniach Marcina Wolskiego nie znalazłam i prawdę mówiąc nie powinno mnie to zdziwić, skoro przedstawiają one Polskę lat 70. z przymrużeniem oka, ale... nic nie poradzę na to, że ilekroć spojrzę na okładkę spodziewam się zobaczyć wyłaniającego się z mgły hrabiego Draculę :)Książka zawiera dwa dłuższe opowiadania (w tym moje ulubione, tytułowe "I stała się ciemność") oraz ponad dwadzieścia krótszych, o tak intrygujących tytułach jak np."Koza ofiarna" czy "Demon". Dla każdego coś ciekawego :) Pomimo tego, że opowiadania zostały napisane przez autora jeszcze w latach 70. i że są satyrą na ówczesną rzeczywistość, przez te kilkadziesiąt lat nie straciły na wartości, a jeżeli po ich przeczytaniu zdobędziemy się na chwilę refleksji, to dojdziemy do wniosku, że ich ponadczasowość może... przerażać... ;) Niby w telewizji oglądamy inne osoby niż trzydzieści, czy czterdzieści lat temu, a jednak kiedy przyjrzymy się im bliżej, dojdziemy do wniosku, że różnice pomiędzy nimi wcale nie są tak ogromne, jak początkowo się nam wydawało... Sylwetki ludzi przedstawionych na kartach opowiadań Wolskiego mogą wydać się nam znajome...
Książkę przeczytałam naprawdę szybko i z prawdziwą przyjemnością, a jej okładką do tej pory nie mogę przestać się zachwycać. Chyba ma w sobie to hipnotyzujące "coś". Lubicie powieści obyczajowe? Polecam. Fantastykę? Polecam. Kryminały? POLECAM! :) Tak jak wspominałam - absolutnie każdy znajdzie w książce Marcina Wolskiego opowiadania, które zapamięta na bardzo, bardzo długo. Opowiadania, które będzie zaliczał do swoich ulubionych. Ponadto jest to pozycja idealna dla wszystkich tych, którzy nie mają czasu na czytanie opasłych powieści :)
Książką Marcina Wolskiego zainteresowałam się z dwóch powodów. Po pierwsze, ponieważ sesja zbliża się wielkimi krokami miałam ochotę na zbiór opowiadań. Chciałam poznać kilka nowych, krótkich historii, które mogłabym czytać podczas przerw w nauce. Po drugie, długie, zimowe wieczory sprawiają, że mam ochotę na czytanie tajemniczych, mrożących krew w żyłach opowieści. Cóż....
więcej Pokaż mimo to