rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Jakaż to jest słaba książka. Poza ładną okładką nie ma w sobie nic wartego uwagi. Wywiady są wyrywkowe, prowadzone pod tezę, krótkie i niepogłebione. Ot, taki folder reklamowy.

Jakaż to jest słaba książka. Poza ładną okładką nie ma w sobie nic wartego uwagi. Wywiady są wyrywkowe, prowadzone pod tezę, krótkie i niepogłebione. Ot, taki folder reklamowy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zbiór luźnych myśli o życiu dla nastolatek.

Zbiór luźnych myśli o życiu dla nastolatek.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak. Tak. Tak. TEGO szukam w literaturze. O takiej głębi introspekcji połączonej z perfekcyjnie celnym językiem większość współczesnych pisarzy może tylko pomarzyć. Bierzcie i czytajcie.

Tak. Tak. Tak. TEGO szukam w literaturze. O takiej głębi introspekcji połączonej z perfekcyjnie celnym językiem większość współczesnych pisarzy może tylko pomarzyć. Bierzcie i czytajcie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam wrażenie, że Houellebecq pisze wciąż tę samą książkę. Ten sam główny bohater (zgorzkniały mężczyzna w średnim wieku), ta sama fabuła (mężczyzna dorabia się dużych pieniędzy i odkrywa na nowo radość życia poprzez wdzięki pięknej, bardzo młodej dziewczyny, chętnej w każdym momencie), to samo zakończenie (dziewczyna znika, mężczyzna popada w marazm i zwątpienie). Przy 4 książce tego autora to staje się aż nazbyt widoczne, i już niestety - nudne.

To nadal dobry pisarz, choć bardziej wyrobnik niż artysta. Miał do przekazania jedną myśl - i do tego zdecydowanie wystarczyłaby jedna książka.

Mam wrażenie, że Houellebecq pisze wciąż tę samą książkę. Ten sam główny bohater (zgorzkniały mężczyzna w średnim wieku), ta sama fabuła (mężczyzna dorabia się dużych pieniędzy i odkrywa na nowo radość życia poprzez wdzięki pięknej, bardzo młodej dziewczyny, chętnej w każdym momencie), to samo zakończenie (dziewczyna znika, mężczyzna popada w marazm i zwątpienie). Przy 4...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O co cały ten szum? Książka jest tylko zgrabnie opowiedzianą historią kobiety w norweskiej scenerii, trauma z dzieciństwa, trochę romansu, jakiś dramat, jakieś morderstwo, ot, taka kobieca obyczajówka. I nic więcej.

O co cały ten szum? Książka jest tylko zgrabnie opowiedzianą historią kobiety w norweskiej scenerii, trauma z dzieciństwa, trochę romansu, jakiś dramat, jakieś morderstwo, ot, taka kobieca obyczajówka. I nic więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czegoś zabrakło. Zbyt to wszystko naiwne, powierzchowne, wtórne. Może dlatego, że pokolenie X to już nie moje pokolenie?

Czegoś zabrakło. Zbyt to wszystko naiwne, powierzchowne, wtórne. Może dlatego, że pokolenie X to już nie moje pokolenie?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Urok powieści z dzieciństwa, połączenie Szarej wilczycy i Winnetou. Są Indianie, są zwierzęta i jest las, jest podróż, jest dzikość i miłość. Jest dobrze.

Urok powieści z dzieciństwa, połączenie Szarej wilczycy i Winnetou. Są Indianie, są zwierzęta i jest las, jest podróż, jest dzikość i miłość. Jest dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli wiem, że książka opowiada o dziecku „na granicy dorosłości” i jego perypetiach – prawdopodobnie jej nie przeczytam. Jeżeli książka ta została uznana przez New York Times za jedną z najlepszych książek roku – prawie na pewno jej nie przeczytam. A jeśli w dodatku jest porównywana do „Buszującego w zbożu” – nie przeczytam jej nigdy, będę ją omijać szerokim łukiem, choćby mnie mieli rozżarzonym węglem…

Jak mówi stare przysłowie: „Nigdy nie mów nigdy”. Nie pamiętam już, jaki traf sprawił, że w końcu sięgnęłam po powieść Mitchella. Pamiętam za to doskonale co sprawiło, że przeczytałam 500 stron w dwa wieczory, raz po raz konstatując, że przecież nie jest to rodzaj książki, jakie lubię. Ot, takie są właśnie "Konstelacje" - mieszanina paradoksów.

Urzekła mnie historia 13-letniego Jasona swoją prostotą. Wiernym odwzorowaniem, zarówno niepowtarzalnego spojrzenia na świat, jakiego doświadczają tylko dzieci, jak i przenikliwości prawd odkrywanych wraz z dorastaniem. Życie chłopca jest zwyczajne, wzloty i upadki powszechne, emocje naiwne. Ale czy nudne? Dla niego wszystko jest pierwsze, nowe, nieznane. Wszystko jest wyzwaniem, nieustającą walką o przetrwanie, błądzeniem po omacku w wielkim świecie Dorosłości.

Historia chłopca jest specyficzna pod jednym względem – Jason jąka się, więc stale stara się znajdywać nowe słowa dla wyrażenia tego co myśli, takie, które wypowie bez zająknięcia. Słowa pełnią więc tutaj podwójną rolę – z jednej strony trzymają go na uwięzi, z drugiej – otwierają horyzonty, z których może jeszcze nie zdaje sobie sprawy. Cały ten galimatias opowiedziany słowami, które mówią o słowach, które plączą się w gardle Jasona, które biją się w jego głowie nie dając odpowiedzi, które bezczelnie paradują na kartkach pisanych przez niego wierszy, którymi krzywdzą się jego rodzice, i którymi ranią go koledzy… I gdzieś, na końcu tego wszystkiego, jest Jason. Po prostu chłopiec z Black Swan Green. Po prostu ktoś, kto szuka swojej drogi.

Po prostu każdy z nas.

Jeżeli wiem, że książka opowiada o dziecku „na granicy dorosłości” i jego perypetiach – prawdopodobnie jej nie przeczytam. Jeżeli książka ta została uznana przez New York Times za jedną z najlepszych książek roku – prawie na pewno jej nie przeczytam. A jeśli w dodatku jest porównywana do „Buszującego w zbożu” – nie przeczytam jej nigdy, będę ją omijać szerokim łukiem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w pecha? W przeznaczenie? To może chociaż we wróżkę zębatkę? Nie? Nie szkodzi. Ono wierzy w was. Fuku wierzy w was. Fuku. Nieuchronna klątwa. Fuku. Historia, która się powtarza. Fuku. Jesteś Dominikańczykiem, i nic nie możesz na to poradzić. Fuku…

Fuku. Ciążące nad życiem Oscara od samego początku. Grubego, brzydkiego, nieporadnego Oscara, maniaka s-f i fantasy, którego jedynym marzeniem jest znalezienie dziewczyny. Oscara, który zna język elfów, ale nie potrafi zamienić z kobietą kilku sensownych słów. Oscara, który w swoich snach jest bohaterem ratującym ludzkość przed zagładą, a który nie umie ochronić siebie przed drwinami kolegów. Oscara, nieszczęśliwego jeszcze bardziej niż jego matka, zagubionego jeszcze bardziej niż siostra. W kraju, w którym wolność jest pojęciem względnym, a bieda i nienawiść rasowa czai się na każdym kroku. Ze swoim fuku na karku.

Wydaje się, że tym, co może uwolnić Oscara, jest miłość. Ta, której obsesyjnie pragnie, a która – o ironio – omija go szerokim łukiem. Po wielu latach nieudolnych usiłowań, po próbie samobójczej, zniechęcony, Oscar wyjeżdża, i zakochuje się... w starszej od siebie prostytutce. Na nieuchronny ciąg zdarzeń nie trzeba długo czekać.

Brzmi jak kawał dobrej literatury? Niekoniecznie. Owszem, Díaz przedstawia historię Oscara i jego rodziny bardzo sugestywnie. Gęsty, nie wygładzony język, reportażowy styl narracji, całość poprzeplatana hiszpańskimi zwrotami daje efekt żywej, nowoczesnej prozy. Technicznie wszystko dopracowane jest perfekcyjnie, a jednak czegoś tu zabrakło. Może lepiej rozbudowanej psychiki bohaterów, może lekkości stylu, wyjścia poza warsztat. A może zaszkodził przerost formy nad treścią - w zachwycie nad techniczną sprawnością autora można przegapić pustkę, która przebija spomiędzy zręcznie poskładanych zdań. Podobno to jeden z najlepszych współczesnych pisarzy, podobno dostał bardzo zasłużonego Pulitzera, podobno „to się czyta”. Podobno.

Wierzycie w pecha? W przeznaczenie? To może chociaż we wróżkę zębatkę? Nie? Nie szkodzi. Ono wierzy w was. Fuku wierzy w was. Fuku. Nieuchronna klątwa. Fuku. Historia, która się powtarza. Fuku. Jesteś Dominikańczykiem, i nic nie możesz na to poradzić. Fuku…

Fuku. Ciążące nad życiem Oscara od samego początku. Grubego, brzydkiego, nieporadnego Oscara, maniaka s-f i fantasy,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tak, jest po prostu o miłości. Tak, jest żywo, dosadnie, prawdziwie, obsesyjnie, i brudno. Ale jest jednocześnie tak prosto, z delikatnością i głębią, jakiej nie spotkałam jeszcze nigdzie.

Chwytający za gardło, serce i jaja - majstersztyk.

Tak, jest po prostu o miłości. Tak, jest żywo, dosadnie, prawdziwie, obsesyjnie, i brudno. Ale jest jednocześnie tak prosto, z delikatnością i głębią, jakiej nie spotkałam jeszcze nigdzie.

Chwytający za gardło, serce i jaja - majstersztyk.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy sięgnęłam po "Grę w klasy" po raz pierwszy (lat naście, w głowie bajzel). Ktoś do mnie mówi moim językiem. To niemożliwe. To się dzieje naprawdę.

Właściwa książka we właściwym czasie.

Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy sięgnęłam po "Grę w klasy" po raz pierwszy (lat naście, w głowie bajzel). Ktoś do mnie mówi moim językiem. To niemożliwe. To się dzieje naprawdę.

Właściwa książka we właściwym czasie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Pory roku Boris Akunin, Anna Borisowa
Ocena 6,9
Pory roku Boris Akunin, Anna ...

Na półkach: ,

Akunina stać na więcej.

Tutaj dostajemy ciekawą historię, opowiedzianą charakterystycznym dla autora językiem, ale sposób prowadzenia fabuły - skróty, uproszczenia, pourywane wątki - sprawia, że książka wydaje się bardziej szkicem wielotomowej powieści niż zamkniętą całością.
A szkoda, bo dobrze się zapowiadało.

Akunina stać na więcej.

Tutaj dostajemy ciekawą historię, opowiedzianą charakterystycznym dla autora językiem, ale sposób prowadzenia fabuły - skróty, uproszczenia, pourywane wątki - sprawia, że książka wydaje się bardziej szkicem wielotomowej powieści niż zamkniętą całością.
A szkoda, bo dobrze się zapowiadało.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo nierówny zbiór opowiadań, ale dla tych kilku perełek warto po niego sięgnąć.

Bardzo nierówny zbiór opowiadań, ale dla tych kilku perełek warto po niego sięgnąć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie tego się spodziewałam. Miało być filozoficzno-ironicznie, wyszło - przede wszystkim banalnie. Po takim autorze spodziewałabym się nieco bardziej dociekliwej i głębszej refleksji nad problemami z jakimi zmaga się człowiek XXI wieku. A tu mamy sztampę - generalnie wszystko masz, a szukasz nie wiadomo czego, marudzisz, nie wiesz czego chcesz, i ja Ci człowieku dam na to jedną odpowiedź - zostań stoikiem i "sam pisz swoją księgę."
Komu nie powiało Coelho, ręka do góry?

Nie tego się spodziewałam. Miało być filozoficzno-ironicznie, wyszło - przede wszystkim banalnie. Po takim autorze spodziewałabym się nieco bardziej dociekliwej i głębszej refleksji nad problemami z jakimi zmaga się człowiek XXI wieku. A tu mamy sztampę - generalnie wszystko masz, a szukasz nie wiadomo czego, marudzisz, nie wiesz czego chcesz, i ja Ci człowieku dam na to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co może powstać ze skrzyżowania brazylijskiej telenoweli z książką kucharską? Turecki bestseller! Nie wierzycie?

A jednak. Elif Safak dziwnym sposobem udało się zachwycić swoją powieścią rzesze krytyków i czytelników na świecie oraz wywołać burzę w swoim ojczystym kraju, z pozwaniem do sądu włącznie. Trzeba przyznać, że temat wybrała aż nadto zręcznie. Konflikt turecko-ormiański, nierozwiązany i nierozwiązywalny (jak wiele konfliktów, w których obie strony czują się ofiarami, a przepraszać nikt nie ma ochoty), stanowiący nierzadko temat tabu, to obszar, gdzie niejasne są nawet historyczne fakty. Temat bolesny i trudny zarówno dla Turków, jak i dla Ormian. Autorka zajęła się nie tyle docieraniem do prawdy, co pokazaniem wpływu tamtych wydarzeń na dzisiejszą świadomość i relacje między ludźmi.

Nie ulega wątpliwości, że warto poruszać tematy trudne, dwuznaczne, zachęcać do dyskusji. Autorka (świadomie lub nie) zmieniła jednak całą powieść w farsę. Całkowite pozbycie się mężczyzn (z wyjątkiem jednego, służącego za przykład), bo przecież meżczyźni to zło. Banalne, sztampowe postaci i miejsca (grono ciotek, przyjaciółki nastolatki, kawiarnia wykolejeńców). Przesadnie zawiła i mocno naciągana fabuła. Dziecinne rozwiązania w postaci dwóch wszystkowiedzących dżinów. I najgorsze – oblanie całej książki morzem jedzenia. Tytułami rozdziałów są nazwy produktów spożywczych, połowa akcji dzieje się przy stole, dziesiątki zdań z opisami turecko-ormiańskich śniadań, obiadów i kolacji. Autorka chciała pokazać w ten sposób jedność obu narodów, wskazać miejsce, które ich łączy zamiast dzielić, ale… trzeba było zachować umiar. Wyszło – niesmacznie i mdło.

Żałuję, że nie mogę powiedzieć więcej dobrego o powieści, która zgarnia tyle pozytywnych ocen. Nie mogę jednak wybaczyć autorce pójścia na łatwiznę. Bo pisząc, trzeba szukać nowych dróg – inaczej po co w ogóle pisać?

Co może powstać ze skrzyżowania brazylijskiej telenoweli z książką kucharską? Turecki bestseller! Nie wierzycie?

A jednak. Elif Safak dziwnym sposobem udało się zachwycić swoją powieścią rzesze krytyków i czytelników na świecie oraz wywołać burzę w swoim ojczystym kraju, z pozwaniem do sądu włącznie. Trzeba przyznać, że temat wybrała aż nadto zręcznie. Konflikt...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gniot, niestety. Mnóstwo bezcelowo użytych przekleństw, fabuła oparta na zaliczaniu przez bohatera kolejnych panienek, i brak jakichkolwiek wniosków, czy podsumowań, które tłumaczyłyby co autor chciał przekazać.

Aż trudno uwierzyć, że znalazł się na to wydawca.

Gniot, niestety. Mnóstwo bezcelowo użytych przekleństw, fabuła oparta na zaliczaniu przez bohatera kolejnych panienek, i brak jakichkolwiek wniosków, czy podsumowań, które tłumaczyłyby co autor chciał przekazać.

Aż trudno uwierzyć, że znalazł się na to wydawca.

Pokaż mimo to