-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
Książka jest po prostu przebojowa. Wciąga od pierwszych stron. Dzięki Legimi zarwałam całą noc. Historia niezwykła. Można się naprawdę podbudować, bo pokazuje, że nawet z największych kłopotów da się w końcu wyjść. Bardzo optymistyczna, ciepła i życiowo mądra, a przy tym najzwyczajniej w świecie ciekawa (i dzieje się w świecie, nie byle jakim!). Na pewno należy do ciekawszych książek, jakie czytałam. Dla mnie 10/10.
Książka jest po prostu przebojowa. Wciąga od pierwszych stron. Dzięki Legimi zarwałam całą noc. Historia niezwykła. Można się naprawdę podbudować, bo pokazuje, że nawet z największych kłopotów da się w końcu wyjść. Bardzo optymistyczna, ciepła i życiowo mądra, a przy tym najzwyczajniej w świecie ciekawa (i dzieje się w świecie, nie byle jakim!). Na pewno należy do...
więcej mniej Pokaż mimo toBardzo mi się podobały te mądre przemyślenia głównych postaci, zwłaszcza Elizabeth Costello, o sprawach ważnych. Jako wegetarianka nie mam dylematów, które targają niektórymi bohaterami, ale rozumiem je. Bardzo przemyślana fabuła, inteligentnie podana.
Bardzo mi się podobały te mądre przemyślenia głównych postaci, zwłaszcza Elizabeth Costello, o sprawach ważnych. Jako wegetarianka nie mam dylematów, które targają niektórymi bohaterami, ale rozumiem je. Bardzo przemyślana fabuła, inteligentnie podana.
Pokaż mimo toTo będzie moja ulubiona książka Coetzee'go. Wszystko tu takie nieoczywiste, dwuznaczne, skomplikowane. Sceneria nie wróży nic dobrego, a tymczasem dzieje się wiele i ciekawie. Świetnie skrojona postać naczelnika fortu. Język bezbłędny. Polecam na długie jesienne wieczory.
To będzie moja ulubiona książka Coetzee'go. Wszystko tu takie nieoczywiste, dwuznaczne, skomplikowane. Sceneria nie wróży nic dobrego, a tymczasem dzieje się wiele i ciekawie. Świetnie skrojona postać naczelnika fortu. Język bezbłędny. Polecam na długie jesienne wieczory.
Pokaż mimo to
Podobno Balzac mawiał, że piękne jest tylko to, co trudne. Ta książka jest ciężka, ale naprawdę warta przeczytania. Fabuła jest mocno zagmatwana psychologicznie: relacje biali - czarni w RPA (w tym gwałt czarnego na białej i kwestia usprawiedliwienia w imię "dziejowej sprawiedliwości"), romans profesora w kwiecie wieku z młodą studentką, która ma chłopaka + konsekwencje, itp.
Jak czyta się o mizerii współczesnej RPA, to nie dziwi, że autor uciekł do Adelajdy. Ale opowiedziane historie mogłyby równie dobrze zdarzyć się w Australii, gdzie - z historycznego punktu widzenia - biali też mają wiele na sumieniu.
Podobno Balzac mawiał, że piękne jest tylko to, co trudne. Ta książka jest ciężka, ale naprawdę warta przeczytania. Fabuła jest mocno zagmatwana psychologicznie: relacje biali - czarni w RPA (w tym gwałt czarnego na białej i kwestia usprawiedliwienia w imię "dziejowej sprawiedliwości"), romans profesora w kwiecie wieku z młodą studentką, która ma chłopaka + konsekwencje,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-03
Przeczytałam już i <Wyleczonych> i <Pasożyta> tej autorki i mogę powiedzieć, że proza Alicji Horn bardzo przypadła mi do gustu. Ta pisarka naprawdę ma jakiś szczególny dar.
Po pierwsze, zawiązuje wciągające wątki kryminalne i na końcu je w zaskakujący sposób rozplątuje. Ani razu nie domyśliłam się finału. Gdy już wiedziałam, kto morduje, okazywało się, że sedno historii leży gdzie indziej. Autorka umie więc porządnie wyprowadzić w pole.
Po drugie, wszystko jest w tych książkach bardzo logiczne. Czytam dużo kryminałów i thrillerów i wiem, że logika to główna zagwozdka wielu autorów, nawet piszących wciągająco. Tu nie ma z tym problemu.
Po trzecie, autorka wplata wyśmienite wątki obyczajowe, z życia prywatnego i zawodowego wzięte, które dobrze komponują się z intrygą kryminalną. Powodują, że sensacja jest lżejsza, bardziej przystępna.
Po czwarte, często czytając, zarówno dialogi, jak i opisy, uśmiałam się. To rzadkie przy takim rodzaju prozy. Np. kapitalne są historie <Waginistki> w <Pasożycie> i byłego męża głównej bohaterki w <Wyleczonych>.
Po piąte, nie ma w tych książkach niepotrzebnych treści, czyli zbędnych elementów przedłużających. Całość jest spójna.
Po szóste, obie książki dają do myślenia, jeszcze jakiś czas po skończeniu ich czytania. Sekunduję bowiem działaniom głównych bohaterów, którzy na własną rękę eliminują w bardzo wyrafinowany sposób (ktoś napisał nawet w swojej recenzji: w sposób niespotykany w literaturze sensacyjnej) niebezpiecznych kryminalistów, z którymi nie daje sobie rady wymiar sprawiedliwości, a którzy zagrażają społeczeństwu. W porządku, rozumiem ten kontekst. Ale, z drugiej strony, taka aktywność budzi poważne zastrzeżenia etyczne, jest niezgodna z normami moralnymi, w jakich zostałam wychowana. Moje myśli intensywnie krążą wokół tej sprzeczności. Zastanawiam się, jak sama zachowałabym się w podobnej sytuacji, gdybym miała wiedzę o takich kryminalistach i zawodowe możliwości głównych bohaterów (a prywatnie kochanków) – lekarki Marty Wolskiej i komisarza policji Michała Łazowskiego. Proza Alicji Horn budzi więc poważne przemyślenia, choć głównie ma relaksować i to czyni.
Po siódme wreszcie, obie powieści są napisane ładnym, dojrzałym językiem. To ważne, przynajmniej dla mnie.
Nie dziwcie się, że oceniam te książki jako (w swojej kategorii) wybitne. Będę z niecierpliwością czekała na kolejne tej pisarki.
Przeczytałam już i <Wyleczonych> i <Pasożyta> tej autorki i mogę powiedzieć, że proza Alicji Horn bardzo przypadła mi do gustu. Ta pisarka naprawdę ma jakiś szczególny dar.
Po pierwsze, zawiązuje wciągające wątki kryminalne i na końcu je w zaskakujący sposób rozplątuje. Ani razu nie domyśliłam się finału. Gdy już wiedziałam, kto morduje, okazywało się, że sedno historii...
Najmniej przypadła mi ta powieść z całej twórczości peruwiańskiego mistrza. Może dlatego, że jest tak hermetyczna i monotematyczna.
Najmniej przypadła mi ta powieść z całej twórczości peruwiańskiego mistrza. Może dlatego, że jest tak hermetyczna i monotematyczna.
Pokaż mimo toTo książka bardziej dla ludu, przypominająca mi historię Dołęgi-Mostowicza, który po napisaniu takich arcydzieł jak Znachor czy Kariera Nikodema Dyzmy, wziął się za tworzenie czytadeł, które się dobrze sprzedawały. Wolę Buicka od pomnika, mawiał. Również Llosa ma w swoim repertuarze kilka powieści tego typu. Sami bohaterowie są ciekawi, ale historia raczej tania. Ale na pewno dobrze się sprzedała.
To książka bardziej dla ludu, przypominająca mi historię Dołęgi-Mostowicza, który po napisaniu takich arcydzieł jak Znachor czy Kariera Nikodema Dyzmy, wziął się za tworzenie czytadeł, które się dobrze sprzedawały. Wolę Buicka od pomnika, mawiał. Również Llosa ma w swoim repertuarze kilka powieści tego typu. Sami bohaterowie są ciekawi, ale historia raczej tania. Ale na...
więcej mniej Pokaż mimo toZamknięty świat wojskowej akademii ze swoimi zakazanymi uliczkami, którymi kroczą zwykłe ludzkie, "niepatriotyczne" ułomności. Ta książka mówi o rozbracie teorii z praktyką. Ludzie, którzy mają bronić ojczyzny są tu zwykle zwykłymi łajdakami. Ci zaś, którzy żyją ideałami muszą zaznać upokorzenia i przegranej. Świat jest jednak głównie zły. Llosa to uzewnętrznia. My staramy się nie wierzyć i żyć ułudą. Powieść kapitalna.
Zamknięty świat wojskowej akademii ze swoimi zakazanymi uliczkami, którymi kroczą zwykłe ludzkie, "niepatriotyczne" ułomności. Ta książka mówi o rozbracie teorii z praktyką. Ludzie, którzy mają bronić ojczyzny są tu zwykle zwykłymi łajdakami. Ci zaś, którzy żyją ideałami muszą zaznać upokorzenia i przegranej. Świat jest jednak głównie zły. Llosa to uzewnętrznia. My staramy...
więcej mniej Pokaż mimo toPeru prowincjonalne. Pełne namiętności i zazdrości. Ciekawie skonstruowane problemy i postaci. Kryminał i "obyczajówka" w jednym. Może nie najlepsza książka Llosy, ale dla mnie udana.
Peru prowincjonalne. Pełne namiętności i zazdrości. Ciekawie skonstruowane problemy i postaci. Kryminał i "obyczajówka" w jednym. Może nie najlepsza książka Llosy, ale dla mnie udana.
Pokaż mimo toPowieść wciągająca już od pierwszej strony. Spójna i bez dłużyzn, a książki LLosa przecież nie zawsze takie są. "Międzynarodowa", bo akcja wychyla się daleko poza Limę. O miłości dziwnej, ale przecież możliwej. Kunszt pióra.
Powieść wciągająca już od pierwszej strony. Spójna i bez dłużyzn, a książki LLosa przecież nie zawsze takie są. "Międzynarodowa", bo akcja wychyla się daleko poza Limę. O miłości dziwnej, ale przecież możliwej. Kunszt pióra.
Pokaż mimo to
Przy tej pozycji mile spędziłam trzy wieczory. Ale po kolei. Przede wszystkim uważam, że dobrze dzieje się, gdy w powieści kryminalnej oprócz samej kryminalnej intrygi są również wątki obyczajowe, zawodowe, psychologiczne albo społeczne. Wtedy do końca nie wiadomo, gdzie kończy się fikcja, a gdzie zaczyna rzeczywistość.
W pierwszym tomie Wyleczonych pani Horn z oddaniem przedstawia problemy systemu opieki zdrowotnej, które były, są i pewnie długo jeszcze będą aktualne. Częściowo i na swój sposób sytuację zmienia teraz pandemia, ale istniejących problemów de facto nikomu nie udaje się systemowo rozwiązać. Może dlatego, że z budżetu płyną do służby zdrowia wielkie pieniądze, a tam, gdzie one są jest także ogromne pole do nadużyć. Autorka w fascynujący sposób ukazuje kondycję systemu widzianego od środka, to jak dojony jest on przez różnej maści cwaniaków, głównie jednak z grona farmaceutycznego, administracyjnego, lekarskiego i pacjenckiego.
W konsekwencji jednym z głównych bohaterów książki jest sam system ochrony zdrowia, chory tak jak niektórzy pacjenci szpitala Błeńskiej. Choć do placówki trafiają też symulanci, co bywa, że kończy się dla nich źle. Bo ta klinika to momentami prawdziwa nemocnica.
W powieści świetnie utkane są ciekawe sploty okoliczności, które pozwalają młodej lekarce, doktor Wolskiej, poradzić sobie z własną przeszłością i kryminalną patologią, z którą chcąc nie chcąc ma do czynienia. Przy okazji Wolska traci męża, by spotkać na swojej życiowej drodze drugiego mężczyznę, komisarza Łazowskiego. Ich relacja jest bardzo specyficzna. To właściwie związek ciekawych osobowości, ze szczególnymi perspektywami. Emocji więc nie może zabraknąć.
Z postaci drugoplanowych bardzo podobała mi się kochanka byłego męża, przedstawiona cudownie złośliwie. Jej opisy są naprawdę mocne:
… W rozmowach Marty z Dorotą, Dagmara Góralska zawsze pozostawała Tępą Dzidą. Na początku Marta używała określenia Wary Obciągary, z powodu ust Dagmary, monstrualnie powiększonych kwasem hialuronowym w Wiadomo Jakim Celu, ale Dorota uznała, że jest to zbyt wulgarne….
albo
…Dagmara Góralska okazała się być Assistant Managerem (Marta nie wiedziała nawet, co to znaczy) z fatalnie zrobionymi ustami i świetnie powiększonym biustem, który pchał się na pierwszy plan każdego jej zdjęcia w Internecie...
Po tej lekturze moje wymagania wobec powieści kryminalnych rosną. Dzięki wielkie za tyle realizmu mieszającego się z fikcją i za to, że ostatecznie nie wiadomo, co jest prawdą, a co wymysłem. I dzięki za humor! Ja odwdzięczam się zasłużoną oceną.
Szczerze polecam, również i Pacjentkę, książkę przeczytaną niemal równocześnie (jej recenzję też napisałam - ach te wakacje!) 😊
Przy tej pozycji mile spędziłam trzy wieczory. Ale po kolei. Przede wszystkim uważam, że dobrze dzieje się, gdy w powieści kryminalnej oprócz samej kryminalnej intrygi są również wątki obyczajowe, zawodowe, psychologiczne albo społeczne. Wtedy do końca nie wiadomo, gdzie kończy się fikcja, a gdzie zaczyna rzeczywistość.
W pierwszym tomie Wyleczonych pani Horn z oddaniem...
Skończyłam w tym samym tygodniu dwie powieści o podobnej problematyce: Pacjentkę i Wyleczonych. Pacjentka dzieje się w Londynie, głównie w szpitalu psychiatrycznym. Jest to lekki thriller psychologiczny. Akcja Wyleczonych toczy się w Warszawie, głównie na oddziale szpitala zakaźnego. To lekki thriller medyczny z rozbudowanym tłem obyczajowym. Obie są świetne, na swój sposób. Ale i dalece różne. W tej sprawie nie będę wchodziła w szczegóły. Powiem tylko, że Pacjentka jest utrzymana w bardzo poważnym tonie, a przy Wyleczonych można się uśmiać.
Obie powieści mają – oprócz spraw medycznych – pewne cechy wspólne. Po pierwsze, w zakończeniu następuje zaskakujący zwrot akcji, kompletnie nie do przewidzenia. Tak właśnie powinno być w dobrym thrillerze. Po drugie, fabuła i tu i tam była bardzo logiczna i różne wątki z czasem się poukładały w całość (aczkolwiek w Wyleczonych kończy się tylko część wątków, bo to tom pierwszy serii). Po trzecie, w obu przypadkach mamy do czynienia z obiecującymi debiutami.
O Wyleczonych napisałam w innym miejscu. Tutaj pozwolę sobie jeszcze na kilka zdań o Pacjentce. Powieść jest niesztampowa, bo mocno przewrotna. Bohaterowie są, jak to się mówi, z krwi i kości, dość nieprzewidywalni – co też jest zaletą.
Nie do końca odpowiadała mi forma pamiętnika, choć jego wplecenie w treść okazało się ostatecznie bardzo potrzebne, a nawet niezbędne. W częściach pamiętnikowych dziwne było jednak to, że raz stosowana była narracja w pierwszej osobie, na przykład opowiadająca o czyjejś rozmowie, a innym razem serwowane całe dialogi (nietypowe dla pamiętnika - nie wiem, czy to polubiłam), niestety dialogi miejscami były dość sztywne, zwłaszcza, gdyż mąż rozmawiał z żoną. Oboje się kochali, a rozmawiali jakby byli jakimiś kuzynami. To jednak detal. Innym może się podobać, a nawet być dla nich normalne.
Szczerze polecam (również i Wyleczonych) 😊
P.S. Moje ulubione frazy to:
... Kathy ... zaprosiła mnie do życia, a ja chwyciłem się go obiema rękami.
i
...większość ludzi nie żyje tak naprawdę; kroczy przez życie jak lunatycy...
Skończyłam w tym samym tygodniu dwie powieści o podobnej problematyce: Pacjentkę i Wyleczonych. Pacjentka dzieje się w Londynie, głównie w szpitalu psychiatrycznym. Jest to lekki thriller psychologiczny. Akcja Wyleczonych toczy się w Warszawie, głównie na oddziale szpitala zakaźnego. To lekki thriller medyczny z rozbudowanym tłem obyczajowym. Obie są świetne, na swój...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta debiutancka powieść nigeryjskiej pisarki nie jest jeszcze tak dobra, jak kolejne. Ale już dojrzała. Adiechie bez wątpienia jest pisarką psychologizującą i obserwacje oraz przemyślenia natury psychologicznej ma również ‘Purple Hibiscus’. To powieść o rodzinnej tragedii, życiu w bojaźni, dojrzewaniu, miłości i jej wynaturzeniach, a właściwie o tym, jak odmiennie można miłość postrzegać i różnie „kochać”.
To także historia o mocy etniczności, religijności i rodzinnych hierarchii. Ale też i o tym, jak z tych askryptywnych i kulturowych więzów można się wyzwalać, jeśli ma się silną osobowość, wewnętrzny bunt i odwagę. A trudno o te atrybuty w młodym wieku. Człowiek, który doświadcza poważnych problemów w młodości dojrzewa jednak szybciej. Tak właśnie dzieje się w przypadku Kambili, nieletniej bohaterki.
Ta powieść daje również dogłębny wgląd w mentalność Afrykanów. Co cenne, mentalność opisywaną i analizowaną przez samą Afrykankę. Mamy tu zatem opowieść o odrzucaniu prawd, które nie pasują i o „odwracaniu priorytetów”, a także o tym, jak wyobrażenia mogą stawać się rzeczywistością.
Świetne jest to retoryczne pytanie fanatyka religijnego, ojca Kambili, odnoszące się do łamania przez córkę pewnych zasad religijnych: Diabeł koczuje w moim domu?
Ta debiutancka powieść nigeryjskiej pisarki nie jest jeszcze tak dobra, jak kolejne. Ale już dojrzała. Adiechie bez wątpienia jest pisarką psychologizującą i obserwacje oraz przemyślenia natury psychologicznej ma również ‘Purple Hibiscus’. To powieść o rodzinnej tragedii, życiu w bojaźni, dojrzewaniu, miłości i jej wynaturzeniach, a właściwie o tym, jak odmiennie można...
więcej mniej Pokaż mimo to
To zbiór niczego sobie opowiadań o sprawach życiowych i społecznych czarnoskórych bohaterów żyjących w Nigerii i Stanach Zjednoczonych. Sprawach to może za słabo powiedziane, mamy tu bowiem problemy natury psychicznej i egzystencjalnej. Jest dużo o samotności, tęsknocie, byciu obcym i wyalienowanym. Autorka gdzieś na drugim planie dywaguje o cenie, jaką trzeba zapłacić za bycie emigrantem i imigrantem – to wątek obecny również w jej świetnej powieści ‘Amerykaana’.
Polecam zwłaszcza opowiadanie, którego tytuł przyjął cały zbiór – ‘To coś na twojej szyi’. Zagadkowo powiem, że jest ono między innymi o mieszaninie ignorancji i arogancji. I jest trochę przewrotne jak na przewidywalną jednak Adichie.
Warta uwagi jest też ‘Uparta histeryczka’. Stawia tu m.in. pytanie o to, jak pomóc kobiecie, która zapłakuje się z przyczyn niewartych łez.
Zaznaczę, że opowiadania wydają mi się nierówne, to znaczy niektóre są słabsze od innych, ale może to tylko moja subiektywna obserwacja. Oczywiście pióro Adichie cenię i zawsze chętnie czytam. Kto inny, jak nie ona ma nam opowiadać o współczesnych rozterkach Afrykanów z klasy średniej?
To zbiór niczego sobie opowiadań o sprawach życiowych i społecznych czarnoskórych bohaterów żyjących w Nigerii i Stanach Zjednoczonych. Sprawach to może za słabo powiedziane, mamy tu bowiem problemy natury psychicznej i egzystencjalnej. Jest dużo o samotności, tęsknocie, byciu obcym i wyalienowanym. Autorka gdzieś na drugim planie dywaguje o cenie, jaką trzeba zapłacić za...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mówiąc krótko, to powieść o cenie, jaką trzeba zapłacić za bycie emigrantem i imigrantem, rozdartym między rodzimą Nigerię i raj poszukiwany – Stany Zjednoczone lub Wielką Brytanię (w zależności od bohatera i czasu). To powieść o radzeniu sobie z samotnością, tęsknotą, wspomnieniami. O trudnej, ale nierdzewiejącej miłości, takiej której zlepem jest wspólna historia. A także o życiu, w którym nie jest się ani szczęśliwym, ani nieszczęśliwym. Gdzieś pomiędzy.
W tej powieści Adichie osiągnęła najwyższy poziom swego pisarskiego kunsztu, zwłaszcza w odniesieniu do opisów ludzkich charakterów – ‘lubił powtarzać, że to była miłość od pierwszego śmiechu’, ‘szczerość i prawda zależą od kontekstu’, ‘wypłukany z namiętności’, ‘pytania na temat życia, jakie zadawał były zupełnie inne od tych, które zadawała ona’, ‘szanowała moją potrzebę czasu i przestrzeni’, ‘emanował cichą siłą’.
Summa summarum, nie jest to powieść łatwa. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z prozą Adichie, proponuję wpierw sięgnąć po wybitną ‘Połówkę żółtego słońca’. Mimo, że ta ostania toczy się w kontekście biafrańskiej wojny secesyjnej. Obie powieści mają niewiele ze sobą wspólnego. Ale ta druga daje większą możliwość polubienia stylu Adichie, psychologizującego, niekiedy sentymentalnego, by nie nazwać go smutnawym. W obu natomiast mamy piękny język i wybitne przemyślenia o dramacie najważniejszego dziś państwa Afryki, ponad dwustumilionowej Nigerii – państwa ‘społecznie podzielonego’, w którym przyszło autorce przyjść na świat i spędzić znaczną część życia.
Mówiąc krótko, to powieść o cenie, jaką trzeba zapłacić za bycie emigrantem i imigrantem, rozdartym między rodzimą Nigerię i raj poszukiwany – Stany Zjednoczone lub Wielką Brytanię (w zależności od bohatera i czasu). To powieść o radzeniu sobie z samotnością, tęsknotą, wspomnieniami. O trudnej, ale nierdzewiejącej miłości, takiej której zlepem jest wspólna historia. A także...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rzecz to pięknie napisana, choć o strasznych sprawach. Mamy koniec lat 60. XX wieku i brutalną wojnę w Biafrze, która chce się oderwać od Nigerii i tworzy własne quasi-państwo. Wszystko to dzieje się w atmosferze międzyetnicznych i międzyreligijnych tarć w Federacji Nigerii – nowopowstałym pokolonialnym tworze państwowym, który ma poważne problemy z ukształtowaniem jedności.
W tym kontekście politycznym muszą żyć zwykli i „niezwykli” ludzie. No bo jakżeby inaczej? Piszę niezwykli, bowiem część historii dzieje się w kręgach uczelnianych intelektualistów, głównie z grupy etnicznej Igbo. Oczywiście mamy tu ukazane pewne elementy tej akademickiej egzystencji, ale przede wszystkim Adichie pięknie maluje losy ludzkie w momentach tragedii. Jest to też po części powieść drogi, właściwie zaś o ucieczce bohaterów przed konfliktem, przed zbliżającą się armią federalną i opcją nieuchronnej śmierci. Wybór jest oczywisty, choć nie łatwy. Biafra jest skutecznie głodzona, a człowiek musi przecież jeść. To problem wszystkich, zarówno tych zwykłych, jak i niezwykłych. Notabene, do dziś badacze głowią się, czy władze Nigerii dopuściły się w Biafrze ludobójstwa, Igbów, Ijaw i innych rodzimych grup, właśnie głównie poprzez ich zagłodzenie.
W tym całym dramatycznym otoczeniu mamy miłość, losy rodziny, brzemię odpowiedzialności za bliskich, przyjaźń, tęsknotę, konieczność podejmowania trudnych wyborów.
Wzruszająca to opowieść i edukacyjna. Wojna to bowiem czas, w którym łatwiej być nieprzyzwoitym, ale za pewną cenę można również zachować przyzwoitość. Ale i jest tu i inny wymiar narracji. Mianowicie wojna nie pozwala głównym bohaterom, jak pisze Adichie, spłycić małżeństwa i sprowadzić go do szarzyzny partnerstwa. Kiedy jestem z nim, czuję, że niczego więcej mi nie trzeba – mówi bohaterka.
Problematyka nie jest zatem łatwa. Ale za to „kobiecy”, czy też delikatny język Adichie relacjonuje dramat wojny w relatywnie spokojny, a nawet nieco wycofany sposób.
Rzecz to pięknie napisana, choć o strasznych sprawach. Mamy koniec lat 60. XX wieku i brutalną wojnę w Biafrze, która chce się oderwać od Nigerii i tworzy własne quasi-państwo. Wszystko to dzieje się w atmosferze międzyetnicznych i międzyreligijnych tarć w Federacji Nigerii – nowopowstałym pokolonialnym tworze państwowym, który ma poważne problemy z ukształtowaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Pierwszorzędne historie, tajemnica sprzed lat, mocne zagrania głównych bohaterów i między nimi (pani doktor jest jednak chyba sprytniejsza od komisarza), inteligentne zabójstwa w białych rękawiczkach. Książka lekka, mogłaby być jeszcze dłuższa, ale to już taki styl autorki, bez dłużyzn, spójnie, każdy akapit ma sens, jest potrzebny. Jeszcze lepsza od Pasożyta i Diagnozy, autorka wyraźnie się rozkręca. Cieszę się, że w ogóle jest autorka, która pisze dla wymagających czytelników, których nie bawi głupi rozlew krwi i patchwork niepotrzebnych wstawek. Nie musiałam omijać żadnego akapitu. Gratulacje za udane połączenie powieści kryminalnej z obyczajową.
Pierwszorzędne historie, tajemnica sprzed lat, mocne zagrania głównych bohaterów i między nimi (pani doktor jest jednak chyba sprytniejsza od komisarza), inteligentne zabójstwa w białych rękawiczkach. Książka lekka, mogłaby być jeszcze dłuższa, ale to już taki styl autorki, bez dłużyzn, spójnie, każdy akapit ma sens, jest potrzebny. Jeszcze lepsza od Pasożyta i Diagnozy,...
więcej Pokaż mimo to