rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Z romansami bywa u mnie bardzo różnie. Niektóre bardzo lubię, a inne niekoniecznie. A jak było z ,,Fake. I że ci nigdy nie odpuszczę?"

🤍,,o czym to było?" 🤍
Emma Thompson to dwudziestosześcioletnia mieszkanka Londynu. Jej życie wydaje się układać, aż do momentu straty pracy i mieszkania...
Nasza bohaterka jest zmuszona przeprowadzić się do... ekhm... śmierdzącej
nory, zresztą jak sama to miejsce nazywa.
Po całym tym incydencie zaczyna pracę w klubie fitness. Wszystko mogłoby się fajnie potoczyć gdyby nie... Dashwood, brat jej największego wroga, Alexa. Jest on stałym bywalcem klubu, a swoim urokiem zwala wszystkie kobiety z nóg. Oczywiście do tego grona należy też Emma. No bo jak mogłoby być inaczej...
Zaprasza ją na kolację, a tam okazuje się coś jeszcze bardziej niefrasobliwego- Will (czyli przystojniak z klubu) ma narzeczoną!
Czy Emmę może spotkać coś jeszcze gorszego? Ją? Oczywiście, że tak...
Kobieta zostaje wciągnięta w niecodzienny układ...
Alex proponuje jej by udawali małżeństwo! W dodatku wciągają to tego Willa i jego piekną narzeczoną, Camilię!!
Jakby tego było mało, mają to zrobić na rodzinnej kolacji, w posiadłości Dashwoodów!!!

Szykujcie się na dawkę emocji!

🤍moja opinia🤍
Styl pisania autorki jest bardzo przystępny. „Fake” czyta się szybko, lekko.
Nie czuć tutaj też, że śmieszne dialogi między bohaterami, czy jakieś sytuacje są wymuszone.

Autorka serwuje nam świetny romans. Bawi się schematami i dostarcza dawkę dobrego humoru. Trudno o niezaśmianie się podczas czytania, to niewykonalne!
Jednak podczas czytania potrzebne będą wam też chusteczki…
Ponieważ pomimo zapowiadającej się nam lekkiej lektury, nie do końca taką jest. Mamy tutaj dużo kwestii związanych z problemami nam znanych lub takich, które np. dotykają kogoś nam bliskiego…
Także, jest miło, zabawnie, ale i też poważnie.
Daje nam to naprawdę ciekawy obraz. (Swoją drogą, muszę się pochwalić, że od początku ta powieść mi się taka wydawała 😆🤪).

Bohaterowie zostali wykreowani bardzo dobrze, szczególnie sprawcy całego wydarzenia – „Thompson i Dashwood”, ale i innym nie można tego odmówić. 😉
Emma ujęła mnie całą swoją postacią. Tak samo, jak i jej babcia! 🤍
Po pewnym czasie takich postaci przybyło, ale gdybym o tym wspominała, zapewne byłby to spoiler.

Minusem jaki mogę wytknąć ,,Fake", jest to w jaki sposób ,,się to wszystko zaczęło". Mianowicie, zaproszenie Emmy na spotkanie, cały układ...
Jak dla mnie potoczyło się to wszystko za szybko. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej...
Czy wasz największy wróg byłby w stanie ot tak zaprosić was na kolację z rodzicami, w dodatku w waszym domu?
No... nie sądzę 😅

Oprócz tego, nie mam większych zarzutów.

Podsumowywując- nieoczywista, pełna tajemnic… wyśmienita!

Uważam czas spędzony z „Fake. I że ci nigdy nie odpuszczę” za czas spędzony dobrze i… owocnie 😉
To za sprawą nagranego przeze mnie filmiku na tiktoku. Zresztą… sami zobaczcie! (nazwa: deserowa_).

Także was zachęcam do przeczytania, autorce gratuluję świetnego debiutu, a wydawnictwu, Editio Red, dziękuję za egzemplarz!

Z romansami bywa u mnie bardzo różnie. Niektóre bardzo lubię, a inne niekoniecznie. A jak było z ,,Fake. I że ci nigdy nie odpuszczę?"

🤍,,o czym to było?" 🤍
Emma Thompson to dwudziestosześcioletnia mieszkanka Londynu. Jej życie wydaje się układać, aż do momentu straty pracy i mieszkania...
Nasza bohaterka jest zmuszona przeprowadzić się do... ekhm... śmierdzącej
nory,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem nawet, od czego zacząć.
„Światło głębin” to jedna z lepszych historii, jakie ostatnio czytałam.
Frances Hardinge zrobiła coś niewiarygodnego, pisząc tę książkę.
Wyszła poza wszelkie schematy, stereotypy…
Jak sama napisała, „złamałam prawa fizyki, pisząc tę książkę”.
Trudno jest powiedzieć, że było inaczej.

🤍 treść „Światła głębin” 🤍
(Większość to głównie streszczenie tego, co działo się na pierwszych stronach książki, także, jeśli chcecie poznać moje odczucia względem niej, zapraszam niżej ⬇️🤍)
Głównym bohaterem tego cudeńka jest piętnastoletni chłopiec, Hark. Mieszka on na Tęsknocie Pani, wyspie położonej w środku Miriad. Na co dzień jest drobnym krętaczem. Okłamuje ludzi w swoich własnych celach. Ma, wcale nie lepszego, starszego przyjaciela o imieniu Jelt. Razem łączy ich coś w rodzaju „więzi braterskiej”. Wspólnie wychowywali się w przytułku. Miejsce to zacieśniło relacje chłopców. Sprawiło, że nie byli dla siebie tylko przyjaciółmi.
Pewnego razu Jelt namawia Harka do wzięcia udziału w akcji gaszenia lamp. Wszystko to za sprawą Rigg, przywódczyni znanego wszystkim gangu, która każe zrobić to starszemu chłopakowi.
Hark na początku jest przeciwny pomysłowi przyjaciela, jednak zgadza się po pewnym czasie. W pewnym momencie, podczas tej niebezpiecznej wyprawy, łapią go gwardziści gubernatora.
Zostaje zesłany do więzienia.
Okazuje się, że z powodu wielkiego natężenia ludzi w lochach, będzie on wystawiony na licytację.
Wykupuje go doktor Vyne.
Ma on za zadanie szpiegować dla niej, w sanktuarium.
Zostaje tam jednym z nich, wtapia się w otoczenie.
Dowiaduje się niezwykłych, zdumiewających rzeczy o bogach oraz życiu przed ich wyginięciem.
Nigdy nie spodziewałby się, że część ciała starożytnego bóstwa może być w jego ręku…
Wydaje się czymś niezwykłym, dobrym i uzdrawiającym…
Okazuje się jednak, że nie jest tak cudowna, jak mówiono…
Rozpoczyna się walka o życie Jelta…
Czy będziesz walczyć wraz z Harkiem i jego towarzyszami za Jelta?
Czy zechcesz uratować świat przed złem?
Czy odważysz się?
Chcesz poznać historię bóstw oraz zagłębić się w tajemnicę głębin?
Sięgnij po tę książkę.

Ja to zrobiłam, zdecydowanie nie żałuję!

🤍 moje odczucia/opinia 🤍
Cała historia urzekła mnie. Autorka przez swoją książkę sprawiła, że na moment zapomniałam o Bożym świecie. Serio!
Frances Hardinge potrafi oczarować czytelnika swoim piórem. Taka wyobraźnia, jak w jej przypadku, jest bardzo mało spotykana.

Pierwsze strony, mogłabym nawet powiedzieć, że jakaś połowa książki to mój zachwyt nad jej warsztatem. (Autorki).
Kolejne strony to już tylko akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Nie ma miejsca na wciśnięcie hamulców. 😉

Wszystko jest utrzymane w klimacie „mrocznej baśni”. Trudno tego nie wyczuć.
Baśniowy styl przeplata się z mrocznymi perypetiami…

Moją ulubioną postacią (bez wątpienia!) była Selfin. (Córka szefowej gangu, Rigg).
Poczułam do niej wielką sympatię, nawet coś w rodzaju szacunku.
Jej determinacja, odwaga i wytrwałość w drodze do osiągnięcia celu, pomimo wielu niemiłych przeszkód, jest niesamowita.
Co ja mówię!
Ta dziewczyna jest niesamowita!
Cieszę się bardzo, że Ella zaproponowała Frances stworzenie tejże postaci.
To właśnie dzięki Selfin pokochałam tę powieść jeszcze bardziej.
Mogłabym rozwodzić się nad tą bohaterką godzinami, ale zostawię wam na jej temat jedno zdanie, coś w rodzaju przemyślenia:

To silna, niewiarygodnie wytrwała dziewczyna, we współczesnych realiach wiele młodych dziewczynek mogłoby mieć ją za dobry wzór.

Ostatnie strony książki to coś niesamowitego. Decyzje naszych bohaterów wprawiają w drżenie.
Raz złościmy się i mamy ochotę powiedzieć naszym bohaterom, żeby natychmiast zmienili zdanie,
niekiedy zaś wręcz wyskakujemy z fotela, ucieszeni tym, co zadziało się w książce,
momentami dopada nas wzruszenie…

Przez ostatnie strony (nomen omen) się płynie, dryfuje…

„Światło głębin” zasługuje na wasze uznanie i jak największy rozgłos!
Czytajcie! 🤍
Moja ocena – 8/10

Nie wiem nawet, od czego zacząć.
„Światło głębin” to jedna z lepszych historii, jakie ostatnio czytałam.
Frances Hardinge zrobiła coś niewiarygodnego, pisząc tę książkę.
Wyszła poza wszelkie schematy, stereotypy…
Jak sama napisała, „złamałam prawa fizyki, pisząc tę książkę”.
Trudno jest powiedzieć, że było inaczej.

🤍 treść „Światła głębin” 🤍
(Większość to głównie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

𝙧𝙚𝙘𝙚𝙣𝙯𝙟𝙖 𝙗𝙚𝙯𝙥𝙤𝙟𝙡𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖
„Korona w mroku” najzwyczajniej w świecie mnie zachwyciła.
Jest to drugi tom serii „Szklany tron”, znanej już zapewne większej części czytelników.
Opinia ta będzie bezspojlerowa, postaram się bardziej skupić na uczuciach towarzyszących mi przy czytaniu, niż na samej fabule.

Owa część, moim zdaniem, została napisana dojrzałej, niż poprzednia.
Mamy tutaj więcej fantastyki, niżeli wątków obyczajowych (jak było w poprzednim tomie).
Punkt ten zdecydowanie na plus. W „Szklanym tronie” brakowało mi magii, tamta część skupiała się bardziej na wystawnych ucztach, strojach, dworskich plotkach…
Czyli tym, wokół czego, kręci się życie na zamku.
Tutaj zaś, mamy więcej niesamowitych zdarzeń, potworów, zaklęć…

Tym razem także czułam sympatię do głównej bohaterki, Celaeny. Może została ona trochę nadszarpana, ze względu na niektóre jej decyzje, jednak nadal pozostała.

Czytając, miałam po prostu wrażenie, że jestem tam, gdzie Celaena. Autorka potrafi opisać wszystko, tak, iż wręcz mamy to wszystko przed oczami.

Początek był troszkę nużący. W około 150 stronie przerwałam czytanie.
Dopiero po kilkunastu dniach powróciłam do tej historii.
Po tym zdarzeniu pochłonęłam ją.
Kolejne strony przewracały się jakby same.
Lektura tej powieści była świetnym uczuciem.

Zakończenie zdecydowanie było… ach!
Bardzo, ale to bardzo niespodziewane i zapadające w pamięć. Myślę, że takiego zwrotu akcji mało kto się spodziewał.

Pokłony dla Sarah J. Mass za tę książkę!
Nie mogę doczekać się, aż poznam dalsze losy Celaeny!
Ta część była lepsza od swojej poprzedniczki, na to samo liczę w związku z „Dziedzictwem ognia”.
Jeśli tom pierwszy nie trafił w wasze gusta, zaopatrzcie się w „Koronę mroku”, jestem pewna, że spodoba się wam ona bardziej. Głównie fanom fantastyki.
Moja ocena to 8/10, polecam!

𝙧𝙚𝙘𝙚𝙣𝙯𝙟𝙖 𝙗𝙚𝙯𝙥𝙤𝙟𝙡𝙚𝙧𝙤𝙬𝙖
„Korona w mroku” najzwyczajniej w świecie mnie zachwyciła.
Jest to drugi tom serii „Szklany tron”, znanej już zapewne większej części czytelników.
Opinia ta będzie bezspojlerowa, postaram się bardziej skupić na uczuciach towarzyszących mi przy czytaniu, niż na samej fabule.

Owa część, moim zdaniem, została napisana dojrzałej, niż poprzednia.
Mamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za kryminałami nie przepadam. Z reguły ich nie czytam.
Jeśli już sięgnę po jakiś, znaczy to, że ma naprawdę dobry, intrygujący opis.
Tak właśnie było w przypadku „Brudu”. Zainteresowała mnie jego zapowiedź.
Tor w Służewcu, szykująca się transakcja dziesięciolecia.
W „walce” o kupno mierzą się Bułgarzy, Szwajcarzy oraz Polacy, a ściślej, mówiąc, Waldemar Skoneczny.
Jest on niejako faworytem przetargu, ma dobrą ofertę i jest miliarderem.
Wszystko wydaje się jasne i iść po jego myśli – to on wygra.
Ma pieniądze, dobrą pozycję.
Okazuje się jednak inaczej, a ataków medialnych na jego osobę przybywa coraz więcej.
Dziennikarz śledczy, Wiktor Zybert dostaje dodatkowo teczkę z IPN i sporą sumę pieniędzy od swojego szefa.
W zamian za to, Zybert, ma za zadanie prześwietlić biznesmena.
Reputacja Skonecznego spada, a dziennikarz dowiaduje się coraz to nowych faktów w sprawie, na domiar wszystkiego spotyka na swojej drodze Zofię Staruchowską, byłą asystentkę miliardera. Na jaw wychodzą coraz to nowe informacje o Skonecznym, ale czy aby na pewno prawdziwe?
Ktoś próbuje oczernić biznesmena, za wszelką cenę.
Wiktor Zybert postanawia, wbrew wszystkiemu, dowieść kto mógłby za tym stać. Czy jego plan się powiedzie? Jak daleko jest w stanie posunąć się ktoś żądny pogrążyć miliardera?
Czy to, aby na pewno bezpieczne wplątywać się w sam środek afery? Ile jeszcze brudów ujży światło dzienne?

Bartosz Kurek w swoim debiucie ukazuje nam kulisy pracy dziennikarzy.
Jak nam wiadomo, sam był nim przez kilkanaście lat.
Mamy tutaj smaczki związane z owym tematem.
Możemy poznać wszystko „od kuchni”.

Książka była bardzo realistyczna, w pewnym momencie można powiedzieć, że to, co się tam wydarzyło, miało swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Być może miałam takie wrażenie dzięki postaciom „Brudu”.
Bohaterowie tutaj nie należą tutaj do tych „z gatunku płaskich”.
Sam główny bohater, Wiktor, zachowuje się naturalnie, można powiedzieć o nim, że to np. zwykły przechodzień z ulicy.
Nie jest jakoś specjalnie wyniosły, ani też od razu „prostacki”.
Myślę więc, że wielu czytelników polubi Zyberta ;).
To samo można powiedzieć o innych, tych z tego trochę dalszego planu, są tacy życiowi, po prostu, jak jedni z nas.

„Brud” to książka zaskakująca, pełna napięcia. W głowie co chwilę pojawia się myśl – „co będzie dalej”, albo „jak to możliwe?!”.
Nieraz można złapać się za głowę w związku z wydarzeniami tego tytułu.

Myślałam, że zakończenie nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. A tu proszę. Okazało się całkiem inaczej. Pozostawiło ono wiele znaków zapytania i tak naprawdę jest furtką do nowej historii. Należy się za to duży plus.

Cała historia pochłonęła mnie, by na końcu zostawić z rozdziawioną buzią w geście zapytania.
Świetny kryminał zmieniający nieco moje podejście do tego gatunku.
Akcji tutaj nie brakuje, zagadek też… Normalnie bomba!
Bardzo dobra pozycja no i debiut oczywiście, za całość należy się 7/10. Polecam!

Za kryminałami nie przepadam. Z reguły ich nie czytam.
Jeśli już sięgnę po jakiś, znaczy to, że ma naprawdę dobry, intrygujący opis.
Tak właśnie było w przypadku „Brudu”. Zainteresowała mnie jego zapowiedź.
Tor w Służewcu, szykująca się transakcja dziesięciolecia.
W „walce” o kupno mierzą się Bułgarzy, Szwajcarzy oraz Polacy, a ściślej, mówiąc, Waldemar Skoneczny.
Jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ten tytuł zna już chyba każdy książkoholik. Przynajmniej ten, który już trochę siedzi w „internetach” ;)
Moja opinia pewnie zginie w gąszczu innych, ale co tam zapraszam na moje odczucia co do tej historii!
„Szklany tron” to pierwszy tom serii o tym samym tytule.
Opowiada on o losach osiemnastoletniej Celeaeny znanej całemu ludowi zabójczyni. W wieku siedemnastu lat została ona skazana na niewolniczą pracę w kopalniach soli.
Po roku od tego momentu przybywa do niej następca tronu.
Ma dla niej propozycję
– albo weźmie udział w turnieju o miano królewskiej obrończyni i po czterech latach służby zostanie uwolniona,
– lub nadal będzie musiała pracować w wyniszczających warunkach w Endovier. Decyzja o wyborze tej pierwszej opcji wydaje się jasna, lecz dla zabójczyni taką nie jest. Przecież to król skazał ją na karkołomne prace w kopalni. To on zabił tysiące buntowników, którzy próbowali mu się przeciwstawić…
Jednak wolność jest kusząca, a w dodatku na wyciągnięcie ręki…
Celaena wybiera się do Endovier, by stoczyć walkę z innymi przeciwnikami o miano obrończyni.
Wydawać, by się mogło to bułką z masłem dla kogoś jej pokroju, jednak w zamku ktoś potajemnie zabija uczestników turnieju.
Są to okrutne zabójstwa, które nie zostawiają po sobie…
mózgu martwego…
Napięcie w zamku rośnie.
Czy Celeana zdoła podołać zadaniu? Może nie uda się jej to…? Kto jest zabójcą uczestników? Jakie zagadki skrywa władca? Czy jej trener, Chaol, zdoła być milszym, niż jest i będzie mnie opryskliwy? (musiałam 😂).



Książka z początku nie ponosi. Mamy tutaj raczej przewidywalną fabułę, zwykłe dworskie intrygi… Poza tym zaś zero magii, fantastyki. Te osoby, które tego właśnie poszukują w „Szklanym tronie” mogą być na początku zawiedzione. To dopiero około w połowie zaczyna się dziać… sporo, bardzo sporo…

Spędziłam miły czas, czytając tę pozycję. Z początku trudno było mi się wkręcić, ale potem… Pokochałam ten świat i postacie<3


O dziwo główna bohaterka nie irytowała mnie. Jest to jeszcze bardziej dziwne ze względu na to, że do prawie każdego, czy każdej bohaterki (tych głównych) mam jakieś lekkie uprzedzenia, czasami ich decyzje mnie dziwią, zachowanie irytuje… Tutaj zaś tak nie było. Bardzo polubiłam Celaenę (choć przecież była zabójczynią!) i jej charakterek.
Co do innych postaci, Dorian i Chaol nie byli idealni, to prawda, ale jeśliby ich złączyć… (wiem, że może się to wydawać dziwne) ACH! Z pewnością dla niejednej czytelniczki byłby to taki „książkowy mąż”. Dosłownie! Dobra, nie ukrywajmy, dla mnie też 😏.
Właśnie z tego powodu nie jestem, ani team Chaol, ani team Dorian.


Jak wspominałam, akcja zaczyna nabierać tempa dopiero w końcowej części „Szklanego tronu”. Poza tym rzeczy dzieją się tutaj bardzo powoli i wręcz „sielsko”.

Jak mówi większa część czytelników pierwsza i druga część to tylko przedsmak przed kolejnymi tomami… Jestem ciekawa jak przypadną mi one do gustu.
Póki co moja ocena tego tytułu to 7/10, głównie dlatego, żeby potem nie było komplikacji co do tego, który tom jest lepszy, oraz by nie zabrakło skali ocen :DD

Ten tytuł zna już chyba każdy książkoholik. Przynajmniej ten, który już trochę siedzi w „internetach” ;)
Moja opinia pewnie zginie w gąszczu innych, ale co tam zapraszam na moje odczucia co do tej historii!
„Szklany tron” to pierwszy tom serii o tym samym tytule.
Opowiada on o losach osiemnastoletniej Celeaeny znanej całemu ludowi zabójczyni. W wieku siedemnastu lat...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wypalenie. Jak wyrwać się z błędnego koła stresu Amelia Nagoski, Emily Nagoski
Ocena 7,0
Wypalenie. Jak... Amelia Nagoski, Emi...

Na półkach:

Tak, tak, nie czytasz poradników.
Owszem, owszem, owszem, odpycha cię samo to słowo. I wiesz co? Ja też tak miałam. Do czasu przeczytania ,,Wypalenia".
Z reguły nie czytałam ich i większość uważałam po prostu za odgrzewane kotlety. (Poniekąd nadal mam takie zdanie) Większość zazwyczaj mówi o samoakceptacji i często pojawiają się zdania typu: uwierz w siebie, jesteś najlepsza!
To błahe formułki, które, chyba każda z nas, zna już na pamięć i już od dawien dawna nie działają na nas.
Świat wręcz zalewa nas tego typu książkami, stosując (co najważniejsze- działające) chwyty marketingowe.
Nim się zorientujemy, a sami kupujemy coś w tym stylu...
Bo która z nas nie skusiła się kiedyś na coś z powodu okładki? Albo niezłej ,,rekomendacji..."

Jednak zostawmy to na inny post, teraz nie o tym.

Poradnik ten jest dla każdej kobiety, która „ma już dość”. Od kobiet dla kobiet. „Wypalenie” nie zostało napisane w sposób naukowy, ani też potoczny. Idealnie zbalansowane, łączy w sobie te dwa style, dając nam znakomitą całość. Łączy przykłady życia codziennego i potoczne określenia ze sformułowaniami i badaniami naukowymi. Mogłoby wydawać się, że łatwo jest się, w tym pogubić.
To nieprawda. Autorki „prowadzą nas za ręce” przez całość. Na końcu mamy spis (swoją drogą bardzo długi) wszystkich źródeł. Uważam jednak, że po przeczytaniu i treściwym wytłumaczeniu wszystkiego przez autorki, w żaden sposób nie będzie to nam potrzebne.

Warte wspomnienia jest też to, że w książce czuć feministyczne podejście Emily i Amelii do sprawy. Nie patyczkują się i nazywają wszystko po imieniu. Same, w podziękowaniach, podkreślają, że chciały, aby „wypalenie” było w jak najwyższym stopniu feministycznym poradnikiem.
Przyznam też, że zwróciły one moją uwagę na postępowanie wobec innych kobiet oraz na to, jak wiele nas, kobiety łączy, jak wiele musimy w życiu przechodzić...

Choć w teorii książka ma za zadanie odpowiedzieć nam, w jaki sposób poradzić sobie ze stresem oraz, jak nie doprowadzić do życiowego wypalenia, to mówi też o innych ważnych dla nas zagadnieniach.
O niektórych z nich pewnie nawet nie miałyście pojęcia… Zresztą, tak, jak i ja. Zagadnienia nam nieznane, ale stale obecne w codziennym życiu.

Stałam się dzięki tej pozycji bardziej świadoma na problemy otaczającego nas, współczesnego świata. Pomogła mi też ona w pewien sposób spojrzeć w inaczej na niektóre sprawy…

Ważna i godna przeczytania. Nawet jeśli nie macie w zwyczaju czytać tego typu książek, przeczytajcie.
Daję wysoką, bo 8/10, ocenę.

Tak, tak, nie czytasz poradników.
Owszem, owszem, owszem, odpycha cię samo to słowo. I wiesz co? Ja też tak miałam. Do czasu przeczytania ,,Wypalenia".
Z reguły nie czytałam ich i większość uważałam po prostu za odgrzewane kotlety. (Poniekąd nadal mam takie zdanie) Większość zazwyczaj mówi o samoakceptacji i często pojawiają się zdania typu: uwierz w siebie, jesteś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

‼Recenzja zawierać będzie spojlery także, nie polecam czytać bez znajomości pierwszego tomu.‼

Po wydarzeniach z „Tuszu” nasza główna bohaterka jest w patowej sytuacji.
Straciła zaufanie swoich najbliższych, jak i rządu. Ma wybór – zostać wydana na publiczny sąd przez naznaczonych lub szpiegować dla nich, w krainie nienaznaczonych.
Jest zmuszona wybrać to drugie.
Wybiera się, więc, w bardzo niebezpieczną, podróż, do Featherstone.
Czeka ją wyprawa w głąb prawdziwego miejsca urodzenia…
Czy nienaznaczeni przyjmą ją z otwartymi ramionami? Czy też będą zachowywali się jak opowiadano w strasznych bajkach…? Czy Leora dochowa w tajemnicy fakt, że tak naprawdę jest szpiegiem?

„Iskra” jest, moim zdaniem, zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki, „Tuszu”.
W części tej mamy zdecydowanie więcej akcji, zwrotów wydarzeń.
Wszystko to mogłoby być naprawdę czymś dobrym i bardzo wysoko przeze mnie ocenionym, gdyby nie…
Główna bohaterka. Tak, właśnie ona.
Już na samym początku odstręczało mnie jej zachowanie i miałam ochotę własnoręcznie ją ukatrupić.
Rozumiem zastosowany zabieg przez autorkę. (tutaj może być mały spojler ‼) W końcu nie ot tak porzuca się coś, w co się wierzyło przez całe dotychczasowe życie. Leora po prostu nie mogła ot tak przejść na inną stroną. Bardzo jednak irytował mnie fakt, jak pozostawała po swojej stronie barykady.
Było to poniekąd nielogiczne, jak i po prostu – zaprzeczało faktom, stanowi faktycznemu
(‼ część już bez spojlerowa).
Jak w pierwszej części jeszcze rozumiałam motywy postępowania bohaterki, tak tutaj było to dla mnie nie do pomyślenia jak postępowała.
Bardzo polubiłam się za to z Gull.
Cieszę się, że była tutaj pokazana część jej historii, życia.
Dzięki temu łatwiej było mi ją zrozumieć, jak i… nawiązać z nią jakąś więź.
Była w wielu aspektach podobna do mnie samej…

Zakończenie było trochę nieoczekiwane, jak i łatwe do przewidzenia.
Większego zaskoczenia tutaj nie było.
W sumie jak przez większość „Tuszu”.Nie „Iskry”!
Nadal pozostaje dla mnie ciekawą, jak i taką… hmm w tej części trochę mroczną, taką doprawdy przenoszącą w inny świat…
Może to ten świat sprawił, że moja ocena jest taka, a nie inna…

Jeśli nadal czytacie tę „recenzję”, to zapewne „Tusz” już macie za sobą, i najzwyczajniej w świecie sprawdzacie, czy kolejna część jest równa pierwszej, czy może jest lepsza i warto poświęcić jej czas.
Ja jestem za tym drugim.
„Tusz” zawiódł was? Czujecie niedosyt po zakończeniu? Macie wątpliwości co do „Iskry”?
Chciałabym rozwiać je, a teraz przytoczyć to, co najważniejsze przy wyborze.
-Główna jest bardzo nieznośna i irytująca. Kto nie polubił jej w 1 tomie tutaj może wyrywać sobie włosy i myśleć nad tym jak może być taka głupia. (No co, ma być szczerze 😂)
-Jeśli interesuje was „druga strona medalu” życia w tamtym świecie to jak najbardziej warto sięgnąć po „Iskrę”
- „Tusz” jest moim zdaniem trochę uboższy w akcję, ale tam, jak już jest, to jest to akcja „mocna”.
„Iskra” pod tym względem wygląda trochę inaczej. Tu mamy więcej wątków akcji, ale nie są one tak „mocne”.

Moja ocena to 7/10.

‼Recenzja zawierać będzie spojlery także, nie polecam czytać bez znajomości pierwszego tomu.‼

Po wydarzeniach z „Tuszu” nasza główna bohaterka jest w patowej sytuacji.
Straciła zaufanie swoich najbliższych, jak i rządu. Ma wybór – zostać wydana na publiczny sąd przez naznaczonych lub szpiegować dla nich, w krainie nienaznaczonych.
Jest zmuszona wybrać to drugie.
Wybiera...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szesnastoletnia Leora żyje w świecie, gdzie każdy uczynek, chwile z życia, są zapisywane za pomocą tatuaży na skórze.
W ten sposób, po śmierci, oskórowaniu i bindowaniu, możemy dowiedzieć się o tym, jakie życie prowadził dany człowiek, czy zasługiwał na zapamiętanie, czy wręcz przeciwnie.
Jednak istnieje problem, a mianowicie, w społeczeństwie, pomimo wygnania, żyją jeszcze nienaznaczeni rebelianci, ludzie którzy nie chcieli uwiecznić swojego życia na skórze.
Są oni uznawani za niebezpiecznych i czyhających na życie naznaczonych.

Akcja zaczyna się w nietypowym momencie – śmierci ojca głównej bohaterki.
Leora jest tym faktem zrozpaczona.
Ma nadzieję, że uda się mu zostać zapamiętanym, ba, po prostu to wie, bo przecież jej ojciec był najlepszym człowiekiem, którego znała.

Niestety okazuję się inaczej, a Leora dowiaduję się tego przez przypadek.
Mianowicie pewnego dnia, gdy chce zajrzeć do muzeum, w którym znajdują się księgi ojca, otrzymuje informację o skonfiskowaniu ich.
Jest w szoku.
Czy jej uczciwy ojciec?… wcale taki nie jest? Czy jej życiowy autorytet, tak naprawdę nie powinien nim być…?
Leora postanawia dowiedzieć się prawdy o swoim ojcu. Czy jednak przyniesie to zgubne skutki…?

Zdecydowanie, na samym początku, warto pochwalić oryginalny pomysł na całą fabułę. Myślę, że mało kto spotkał się z czymś w podobnym stylu.
W dzisiejszym świecie, gdzie spotykamy się z tymi samymi schematami, tyle że że zmienionymi imionami bohaterów, czy innym zakończeniem, to nowość, coś innego, świeżego.

Akcja toczyła się tutaj bardzo wolno.
Większość książki to opis codziennego życia głównej bohaterki.

Pomimo panujących opinii o tym, że główna bohaterka wielu osobom nieprzypadła do gustu, ja ją polubiłam. Ale tylko z początku. Na samym końcu moje zdanie, bardzo, ale to bardzo się zmieniło…

Prawdą jest, że inne postacie w książce powinny być bardziej rozbudowane.
Bardzo brakuje mi tego.

Podsumowując – mi książka podobała się tak średnio.
Uważam jednak, że „tusz” warto przeczytać.
Moja ocena, to 6/10, głównie za sam pomysł.

Szesnastoletnia Leora żyje w świecie, gdzie każdy uczynek, chwile z życia, są zapisywane za pomocą tatuaży na skórze.
W ten sposób, po śmierci, oskórowaniu i bindowaniu, możemy dowiedzieć się o tym, jakie życie prowadził dany człowiek, czy zasługiwał na zapamiętanie, czy wręcz przeciwnie.
Jednak istnieje problem, a mianowicie, w społeczeństwie, pomimo wygnania, żyją jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pan Barnaba zwiedził wszystkie zakątki świata. Zna kilka języków i umie się nimi posługiwać. Za swojego życia poznał takie osobistości jak Maria Skłodkowska-Curie, czy Albert Einstein.
No… okej? I co w związku z tym?
A to, że Barnaba jest kotem. Najzwyczajniejszym w świecie, czarnym kotem. Chociaż to, co zrobił nie jest zwyczajne… prawda?


Przybył on do Polski, do Krakowa by potwierdzić hipotezę wartą milion dolarów. Kot zdecydowanie nie jest typem, który lubi towarzystwo dzieci, a co dopiero głaskanie…
Lecz, niestety, musi „zapukać” do drzwi domu trzynastoletniego Antka w sprawie owej hipotezy.
Na pewno dla obu nie będzie to najmilsze spotkanie…
Antek niezbyt lubi kota, a Barnaba niezbyt lubi chłopca…
Wspólnie muszą połączyć siły by chronić dowód hipotezy i dać go pewnemu profesorowi…


Czy uda się im to? Czy nie pobiją się nawzajem?


Pokochałam tę historię i bohaterów, w ogóle cały magiczny Kraków…
Fantastyka miesza się ze światem realistycznym, tworząc coś na pozór zwykłego, a jednak niesamowitego…

Trudno narzekać tutaj na brak akcji. Tytuł sprawdził się w roli książki przygodowej. Jak na 300 stron działo się tutaj sporo.

Właśnie, co do tytułu… Autorka wyjaśnia nam o co chodzi w całej hipotezie Reimana w sposób przystępny i sympatyczny.
(Tak, że nie musimy drapać się po głowie na te słowa.).
Także bez obaw dla najmłodszych czytelników.

Takie książki są bardzo potrzebne. Myślę, że niejeden dzieciak, który miłością do czytania nie pała, sukcesywnie zmieni swoje zdanie.

Nie było tutaj też takiego, wymuszonego slangu młodzieżowego. Zazwyczaj w książkach tego typu jest on dodawany trochę na siłę i nie czyta się tego najlepiej. Zaś w tym tytule… wszystko toczyło się naturalnie i nie odczuwałam czegoś w rodzaju wymuszonego „coolerstwa”.


Książka została napisana naprawdę bardzo dobrze. Mogłaby być lepsza w tym aspekcie od niejednej młodzieżówki, czy nawet książek dla dorosłych.


Polubiłam się z piórem Pani Katarzyny i z pewnością sięgnę po jej wcześniejszą historię, debiut literacki.

Skoro książka dla dzieci została napisana w taki sposób, to jestem ciekawa jak będzie z powieścią obyczajową skierowaną dla starszych osób.
Jeśli tak dobrze jak ta to… 🤯


Bardzo, bardzo zachęcam do przeczytania 🤎.

Pan Barnaba zwiedził wszystkie zakątki świata. Zna kilka języków i umie się nimi posługiwać. Za swojego życia poznał takie osobistości jak Maria Skłodkowska-Curie, czy Albert Einstein.
No… okej? I co w związku z tym?
A to, że Barnaba jest kotem. Najzwyczajniejszym w świecie, czarnym kotem. Chociaż to, co zrobił nie jest zwyczajne… prawda?


Przybył on do Polski, do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌌 ᴄ ᴢ ᴀ ʀ ᴀ ᴄ ɪ ᴇ ɴ ɪ 🌌
„Czara cieni” to historia, jak mówi opis, dziewczynki o niedźwiedzim sercu. Dwunastoletnia Zgódka żyje w XX VII wiecznej Anglii. Posiada niecodzienny dar jakim jest możliwość przechowywania w jej ciele duchów. Umie ona bronić się przed nimi, jednak pewnego razu, jednak do jej ciała niepostrzeżenie wkrada się duch. Jest on dziki i brutalny, lecz, być może, będzie on jedynym jej sprzymierzeńcem, kiedy przybędzie do domu bogatej rodziny swego ojca. Skrywają oni mroczne sekrety i potrzebują takich jak ona by utrzymać je w sekrecie. Dodatkowo zaostrza się konflikt na linii król – parlament. Prowadzi to do wojny domowej.
Zgódka będzie zmuszona wybierać – czy uciekać przed mroczną rodziną ojca i jej sekretami, czy dać się im opętać
.
.
.
.
.
Jak początek niezbyt wciąga tak z kolejnymi stronami jest o wiele lepiej.

Mamy tutaj wątek wojny domowej, w której pogrążona była Anglia. Mógłby on, co prawda, zostać przeprowadzony trochę lepiej, ale według mnie był bardzo dobry.

Książka jest poniekąd znana ze swojej pięknej okładki, ale treść… jest równie cudowna, jeśli nie lepsza.

Ta fantastyczna powieść zwraca naszą uwagę na ważne wartości, między innymi, takie jak przyjaźń.

Piękna, wzruszająca, momentami mroczna.
Takimi słowami mogłabym określić ten tytuł.

Niesamowicie wykreowany świat i postacie.
Trudno jest nie przenieść się do niego wraz z naszymi bohaterami.

Po przeczytaniu, ciągle miałam w myślach Zgódkę i jej losy…
Nietuzinkowy pomysł na całą fabułę i ten styl…

„Czara cieni” jest zdecydowanie historią godną polecenia. I przeczytania rzecz jasna. Dlatego gorąco, jak przystało na ten czas, zachęcam do sięgnięcia po ów tytuł. Dajcie uwieść się magii tej powieści….

🌌 ᴄ ᴢ ᴀ ʀ ᴀ ᴄ ɪ ᴇ ɴ ɪ 🌌
„Czara cieni” to historia, jak mówi opis, dziewczynki o niedźwiedzim sercu. Dwunastoletnia Zgódka żyje w XX VII wiecznej Anglii. Posiada niecodzienny dar jakim jest możliwość przechowywania w jej ciele duchów. Umie ona bronić się przed nimi, jednak pewnego razu, jednak do jej ciała niepostrzeżenie wkrada się duch. Jest on dziki i brutalny, lecz, być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Śnieżka" to debiutancki tytuł młodej autorki, Weroniki Cichoń. Pod koniec tego miesiąca, wydana zostanie kontynuacja ,,W cieniu śnieżki".

Wiktoria to studentka. Ma plany przyszłość. I nieciekawą przeszłość...
To właśnie ona sprawiła, że znalazła się, tam, gdzie się znalazła. Pod nadzorem nieufnych rodziców, uczy się, ma dobre oceny i unika wszelakich imprez.
Pewnego dnia, za sprawą niejakiego Stefana, spotyka Aleksa.
Chłopaka, na którego widok, serce Wiktorii zaczyna bić szybciej.
Wytatuowany, mocno stąpający po ziemi, blondyn, wkracza do jej życia i wywraca wszystko do góry nogami.
Po tym spotkaniu nic już nie będzie dla nich takie samo.

Demony przeszłości budzą się do życia i sprowadzają za sobą masę... delikatnie mówiąc kłopotów.

Wydarzenia były opowiadane z perspektywy głównej bohaterki, Wiktorii.
Nie polubiłam się z nią. Momentami, denerwowało mnie jej irracjonalne zachowanie.
Często uważała się za tą najbardziej pokrzywdzoną, a w rzeczywistości niekoniecznie tak nie było.
Kiedy inni wytykali jej przeszłość, ta zanosiła się płaczem.
Jej zaś nie przeszkadzało robienie tego samego. (Mam tu raczej na myśli ,,rozmowy" z Aleksem)

On też nie lepszy, no dobra, może trochę.
Jak to mówią... trafił swój na swojego.

Samego Aleksa darzyłam jednak większą sympatią. Pomimo opisu książki, który stawia go w niekorzystnym świetle, okazał się fajnym chłopakiem. 😉

W ,,Śnieżce" nie można narzekać na przewidywalność. Zdecydowanie nie.
Kiedy mamy wrażenie, że wszystko się już układa, akcja przybiera całkowicie inny tor. I to nie taki, który chcielibyśmy.

Dynamiczna akcja i cięty język bohaterów, charakteryzują ten tytuł.

Jeśli ktoś jest wrażliwy na wulgaryzmy to... zdecydowanie nie polecam.
Historia ciągnie za sobą masę przekleństw i nie sądzę, żeby (jak wskazuje kategoria w empiku) była przeznaczona dla młodzieży. Tej młodszej rzecz jasna.

Na początku, książkę, czytało mi się średnio.
W pewnym momencie zdecydowałam nawet, że przerwę czytanie.
Do lektury powróciłam jakieś pół roku później.
Myślę, że to dobra decyzja. Nabrałam do ,,Śnieżki" lekkiego dystansu i od razu czytało mi się ją przyjemniej.
Zwiększyło to też moją ocenę.
A jeśli już mowa o ocenach... To chyba te wszystkie ochy i achy sprawiły, że zaprzestałam czytania. Miałam wygórowane oczekiwania i nie spełniały się one zbytnio, w trakcie pierwszego podejścia do lektury.
Czułam coś w rodzaju niesmaku.
Cieszę się, że nie został on ze mną na długo.

Jeśli mowa o zakończeniu, było... jakby to powiedzieć... szokujące.
Tutaj muszę zgodzić się z głosami co do tego, że było miażdżące.
Ponieważ było. I to mocno. Nawet jeśli ktoś nie miał w zamiarze sięgać po 2 część tak jak ja, to...
Nie ma o tym mowy po takim zwieńczeniu ,,Śnieżki".
Tym bardziej że ,, W Cieniu Śnieżki", czyli kontynuacji, historia jest opowiadana z perspektywy Aleksa.
Wiem o tym, bo na wattpadzie autorki zamieszczone są pierwsze rozdziały tego tytułu. (No co? Zakończenie serio zwalało z nóg. Musiałam po prostu. 😂)
Nie pozostaje mi nic innego niż wyczekiwać końca miesiąca (Mam świadomość, że to dopiero początek) i premiery tej książki.

Rozpisałam się trochę, a nie miałam tego w zamiarze. Jednak te wszystkie wątki, historia...
Mogłabym dorzucić jeszcze parę słów, ale nie chcę już przynudzać. 😜

Możecie teraz zobaczyć sami, czy to coś dla was, czy wręcz przeciwnie.

,,Śnieżka" to debiutancki tytuł młodej autorki, Weroniki Cichoń. Pod koniec tego miesiąca, wydana zostanie kontynuacja ,,W cieniu śnieżki".

Wiktoria to studentka. Ma plany przyszłość. I nieciekawą przeszłość...
To właśnie ona sprawiła, że znalazła się, tam, gdzie się znalazła. Pod nadzorem nieufnych rodziców, uczy się, ma dobre oceny i unika wszelakich imprez.
Pewnego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Królewna w lśniącej zbroi, czyli trochę inne bajki dla dziewczynek i chłopców Karrie Fransman, Jonathan Plackett
Ocena 8,0
Królewna w lśn... Karrie Fransman, Jo...

Na półkach:

🌌 ᴏ ᴘ ɪ ɴ ɪ ᴀ 🌌
,,Królewna w lśniącej zbroi, czyli trochę inne bajki dla dziewczynek i chłopców" to zbiór 12 kultowych baśni znanych od pokoleń.
Tyle, że... tutaj to Roszpunek zapada w stuletni sen, a księżniczka go ratuje...

Można powiedzieć, że nic niezwykłego. Ot, po prostu autorzy zamienili sobie płeć bohaterów.
Nic bardziej mylnego.
Przedstawili nam oni świat z innej perspektywy, nowych barwach.
Zlękniony książę wyczekuje na swoją wspaniałą, waleczną wybawczyni.
Przełamują schematy, dają nowy obraz na, poniekąd, nasze życie.
Zwykła niezwykłość.

Książka jest przepięknie wydana. Ilustracje które znajdują się w książce, pobudzają wyobraźnię młodych czytelników i umilają czytanie. Czcionka jest, moim zdaniem, odpowiednia do tego, by ci najmłodsi ,,czytacze" mogli zagłębić się w owy niezwykły świat baśni...
Ekskluzywne wydanie, ekskluzywna treść.

Jednym minusem który dostrzegłam (Jak to ja) były zakończenia niektórych historii. Sama wychowywałam się na trochę innych baśniach...
Lecz to tylko moje spostrzeżenie. Sama nie mam pojęcia czy owe bajki, w których się zaczytywałam, nie były zmienione.

Momentami zapominałam nawet, że postacie mają zmienioną płeć.

Cudowne historie dla najmłodszych, jak i trochę starszych.
Warto mieć to wydanie nawet ze względu na samą oprawę. Mało kiedy, w Polsce, spotyka się tak wydanie książki. (Dodam, że tytuł ten jest oprawiony w twardą okładkę)

Polecam! ♡

moja ocena- 7/10

🌌 ᴏ ᴘ ɪ ɴ ɪ ᴀ 🌌
,,Królewna w lśniącej zbroi, czyli trochę inne bajki dla dziewczynek i chłopców" to zbiór 12 kultowych baśni znanych od pokoleń.
Tyle, że... tutaj to Roszpunek zapada w stuletni sen, a księżniczka go ratuje...

Można powiedzieć, że nic niezwykłego. Ot, po prostu autorzy zamienili sobie płeć bohaterów.
Nic bardziej mylnego.
Przedstawili nam oni świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

🌌 ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊᴇ ᴍᴏᴢɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴄ ʙᴇᴢ ᴢɴᴀᴊᴏᴍᴏsᴄɪ 1 ᴛᴏᴍᴜ 🌌
Weź łyk herbaty, jakiej tam lubisz, trochę pilńców, umość się wygodnie na siedzeniu i wysłuchaj w cykanie koników polnych, na Mazurskiej wsi, w letni wieczór...

,,Kontynuacja ,,Zapachu mazur" zmiata z planszy. I to mocno.
Ta część była zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki, pomimo krążących opinii o niej.
W ,,Barwach mazur" niedoskonałości z pierwszego tomu zacierają się gdzieś.
Mamy tutaj więcej emocji, więcej historii z życia naszych bohaterów.
Możemy poznać całą historię z innych perspektyw. Daje to nam nowe światło na całą sytuację.
Sama książka została wzbogacona o oddzielne rozdziały dla poszczególnych czasów, czego brakowało mi przy części pierwszej.
Mam na myśli to, że przy rozpoczęciu danego rozdziału, widnieje napis z informacją, o czasie i miejscu gdzie będą rozgrywane wydarzenia.
Np. Olsztyn, 18 sierpnia 1987.
To ułatwiało poniekąd czytanie i zrobiło się estetyczniej.
Jak ,,Zapach mazur" nie był jakimś arcydziełem i (przyznam) nie miało się zbytnio ochoty sięgnąć po drugi tom, tak ,,Barwy mazur"...
Och! Cóż to była za cudowna historia. Myślę, że najlepsza, jak dotąd, z przeczytanych przeze mnie w tym roku.
Wzruszająca, urokliwa, momentami brutalna opowieść o zwyczajnych ludziach, takich jak my, którym przyszło zmierzyć się z niewyobrażalnym złem...

Osobiście cieszę się, że przyszło nam żyć w świecie bez wojny...
To ważne i w książce też jest o tym mowa, żeby mówić o tamtych czasach, żeby pokazywać młodym pokoleniem jakie żniwa niesie ze sobą ten czas...

Warto wspomnieć też, a ja, (o ile mnie pamięć nie myli,) nie zrobiłam tego, że główna bohaterka, Gertruda była z pochodzenia Niemką...


Historia do bólu prawdziwa, do bólu pokazuje nam jak podli mogą być ludzie...
Lecz pokazuje też, że pomimo wszech obecnego zła, wszech obecnej śmierci, można pozostać dobrym człowiekiem. Nieść nadzieję, dobroć.. Każdemu kto tego potrzebuje. Bez względu na narodowość czy kolor skóry...

Serdecznie polecam, dziękuję wydawnictwu WasPos i autorce za możliwość przeczytania obu części i cóż... pozostaje mi tylko wypatrywać premiery 3 tomu, ,,Dotyku mazur"...

🌌 ʀᴇᴄᴇɴᴢᴊᴇ ᴍᴏᴢɴᴀ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴄ ʙᴇᴢ ᴢɴᴀᴊᴏᴍᴏsᴄɪ 1 ᴛᴏᴍᴜ 🌌
Weź łyk herbaty, jakiej tam lubisz, trochę pilńców, umość się wygodnie na siedzeniu i wysłuchaj w cykanie koników polnych, na Mazurskiej wsi, w letni wieczór...

,,Kontynuacja ,,Zapachu mazur" zmiata z planszy. I to mocno.
Ta część była zdecydowanie lepsza od swojej poprzedniczki, pomimo krążących opinii o niej.
W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Cordelia" to historia utrzymana w dziewiętnastowiecznym, wiktoriańskim klimacie.
Od początku uwiodło mnie to.
Lecz zanim przejdę do moich odczuć względem tego tytułu- kilka słów o samej książce.

Główną bohaterką jest tytułowa Cordelia. Prowadzi spokojne życie przepełnione obowiązkami domowymi. W pewnym momencie w jej życiu pojawia się Brook Ferguson. Po śmierci żony, za namową ojca, ma zamiar wziąść ją sobie za żonę. Cordelia, nastawiona względem niego pozytywnie zgadza się.
Kiedy małżeństwo dochodzi do skutku i Cordelia zamieszkuje w rezydencji atmosfera gęstnieje. Cicha wojna o dominację w domu pomiędzy dziewczyną, a starym Fergusonem zaostrza się.
Na jaw wychodzą nowe fakty. Okazuje się że, być może pierwsza żona Brooka wcale nie zmarła z oczywistych powodów, a do jej śmierci przyczynili się Fergusonowie... Cordelia dotąd nie zainteresowana tą sprawą nabiera podejrzeń...
Dodatkowo na jej drodze pojawia się przystojny, dysyngowany Stephen Crossley, właściciel teatru...
Zauroczona dziewczyna będzie musiała zdecydować- głos serca czy rozsądku.
.
.
Miałam spore oczekiwania względem ,,Cordeli".
Ale czy spełniły się one?
Muszę powiedzieć, że... spełniły się. Połowicznie. Zaskakujące? Dla mnie też.
Czytając, momentami moje serce zaczynało mocniej bić, czułam ekscytację...
Lecz potem pojawiały się chwile, gdzie miałam ochotę skończyć z czytaniem tego tytułu i zabrać się za coś innego.
Nużące chwile przeplatały się z tymi ciekawszymi. (Ciekawy miks, nieprawdaż?)
Sprawiło to, że nie można powiedzieć o tej książce iż była lekka, ani tego, że była ciężka do czytania.
Co do bohaterów to nie związałam się z nimi jakoś szczególnie.
Emocje towarzyszące im były jak najbardziej prawdziwe

Samo zakończenie historii było jakieś dziwne. Nie mogę powiedzieć, że mnie zaskoczyło. Jednak było niespodziewane.

Moim zdaniem książka przemówi do tych wszystkich, którzy tamtymi czasami się interesują, jak i tych czytelników, co nie lubią koniecznie chcą mieć z tego typu literaturą do czynienia.
To dobra alternatywa dla np. współczesnych romansów lub obyczajówek. Zawsze można wyjść poza swoje horyzonty czytelnicze i poczytać coś innego.

Doprawdy, ciekawy tytuł.
Uważam, że mimo wszystko warto zwrócić na niego uwagę. Jestem ciekawa czy ktoś miał podobne odczucia, co ja podczas czytania.

moja ocena- 5/10

,,Cordelia" to historia utrzymana w dziewiętnastowiecznym, wiktoriańskim klimacie.
Od początku uwiodło mnie to.
Lecz zanim przejdę do moich odczuć względem tego tytułu- kilka słów o samej książce.

Główną bohaterką jest tytułowa Cordelia. Prowadzi spokojne życie przepełnione obowiązkami domowymi. W pewnym momencie w jej życiu pojawia się Brook Ferguson. Po śmierci żony,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest opowiadana w dwóch perspektywach czasowych- teraźniejszej oraz za czasów dzieciństwa i młodości Gertrudy.
Akcja zaczyna się w momencie kiedy Julka otrzymuje list z opieki społecznej o tym iż pewna kobieta wskazała ją jako tą która zaopiekuje się nią na Mazurach, w miejscowości Barwiny.
Pełna sprzeczności, wiedziona myślą o tym, że jej mąż nie miał żadnej rodziny jedzie na miejsce. Spotyka tam sympatyczną staruszkę. Podczas wizyty dowiaduje się ciekawych rzeczy o jej przeszłości...
Co może wyniknąć ze spotkania tych dwóch kobiet? Jakie tajemnice skrywa Gertruda? Czy Julka dowie się dlaczego mąż ukrywał przed nią, jego babcię? Jakie tajemnice ukrywał Artur przed swoją własną żoną? Czy kryje się za tym coś głębszego?
Tego i nie tylko, możecie dowiedzieć się, zagłębiając się w tej jakże niezwykłej historii...
.
.
Samą lekturę oceniam pozytywnie. Wątek o rodzinie Trudy zaintrygował mnie zdecydowanie bardziej niż ten teraźniejszy. Lektura pochłania niewiele czasu bo i szybko się przez nią płynie.
Mamy tutaj wątek miłosny, owy wojenny, trochę kryminalny, obyczajowy...
Mogło by się wydawać, że to kolejna taka książka na rynku.
Muszę stwierdzić iż... tak. Kolejna taka. Jednakowoż ten tytuł odznacza się od większości silnymi bohaterkami...
Nie, nie bohaterami.
.
.
Obie samotne. Obie opuszczone przez rodzinę. Obie doświadczone przez los...

Gertruda, mogłoby się wydawać przeżyła już największe udręki podczas wojny. Ale okazuje się, że nadejdzie coś gorszego... Życie w samotności.
Julka większość swojego życia poświęciła dla swojego męża i dziecka. Mąż wemigrował do innego kraju, a ona sama musiała zająć się i dzieckiem i obowiązkami domowymi. W samotności, bez towarzystwa widziała jak jej jedyny syn wkracza w dorosłość...
I... w pewnym momencie wyjeżdża do ojca i jego małżonki... by tam przeżywać dalsze życie...
.
Historia tych kobiet jest jeszcze bardziej pokręcona, ale ze względu na to by nie zaspojlerować treści powstrzymać się z jej dopowiedzeniem...
.
.
Można tylko sobie wyobrazić co przeżywały...
.
.
.
Z kolejnymi stronami odkrywamy coraz to nowsze fakty o rodzinie Gertudy...
Jak wspomniałam, wątek teraźniejszy nie interesował mnie za bardzo. Dialogi były średnio dopracowane. Np. mamy sytuację gdzie Julka rozmawia sobie z Trudą o tym i owym, a nagle, znikąd babcia wjeżdża z historią o swoich losach.
Jak najbardziej, nie przeszkadzało mi to, bo opowieści te bardzo mnie wciągnęły, jednak można było zrobić to w bardziej przemyślany sposób.
Sama fabuła była skonstruowana świetnie i nie dało się wychwycić jakichś nielogiczności. Te wszystkie losy, zawirowania rodziny... wszystko tutaj współgrało.
.
.
.
Także bardzo polecam, sama jestem w trakcie czytania 2 tomu tej trylogii.

Książka jest opowiadana w dwóch perspektywach czasowych- teraźniejszej oraz za czasów dzieciństwa i młodości Gertrudy.
Akcja zaczyna się w momencie kiedy Julka otrzymuje list z opieki społecznej o tym iż pewna kobieta wskazała ją jako tą która zaopiekuje się nią na Mazurach, w miejscowości Barwiny.
Pełna sprzeczności, wiedziona myślą o tym, że jej mąż nie miał żadnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Feyre żyje z dnia na dzień. Jej myśli zaprzętuje jedna myśl- czy uda jej się tym razem nakarmić rodzinę? Czy zawiedzie ich i zostaną bez pokarmu?
Razem z rodziną żyje w krainie śmiertelników. Od krainy w której żyją fae oddziela ich tylko mur. Feyre nienawidzi tego narodu.
Pewnego dnia wybiera się jak zwykle na polowanie. Nie wie jeszcze co za niedługo ją czeka...
Okazuje się, że wilk którego zabiła jest w istocie fae.
Do jej chaty wpada bestia (fae Tamlin).
Żąda aby Feyre zamieszkała z nim przez całe życie w jego krainie. Jeśli zaś tego nie zrobi będzie zabita. Życie za życia.
Dziewczyna, za namową bliskich rusza z bestią w podróż do jego rezydencji.
.
.
.
Mroczna, wciągająca, namiętna.
Tymi słowami można opisać tą historię.
Akcja była nieprzewidywalna...
Kiedy wszystko wydało się w porządku, sielanka nagle dobiegła końca... Wystarczyło jedno: BUM! A wszystko nagle obierało inny tor. To sprawiało, że nie było się pewnym co stanie się za chwilę, za stronę...
Trudno mi nawet opisać to wszystko... Z rozpoczęciem wydarzeń wydarzyło się tyle rzeczy 🤯
.
.
Co do bohaterów to byli bardzo barwni, realistyczni.
Na początku bardzo denerwowało mnie zachowanie Feyry (z przybyciem do rezydencji).
Zaś potem, przekonałam się do niej.
Wiadomo- jednych można pokochać, a drugich znienawidzić... tak i było w tym tytule.
.
Z początku miałam wątpliwości co do ,,Dworu cierni i róż" zaś mogę śmiało stwierdzić, że niesłuszne!
Książkę pomimo 500 stron czyta się przyjemnie i szybko. Ciekawe jak będzie z 2 częścią, która jak wiecie, ma chyba 800 stron-
.
Warto podkreślić też, że mamy tu zarówno dużo fantastyki jak i domieszkę romansu. Bałam się trochę, że romans zagra pierwsze skrzypce, jednak jestem usatysfakcjonowana.
.
Nie ma co, to kultowa seria i jak myślę, większość młodszych czytelników już ma ją za sobą. Jednak to nie tylko historia dla tej grupy wiekowej. Uważam, że trochę starsi książkocholicy też będą zadowoleni. Szczególnie fani owej fantastyki i romansu.
.
.
Także, jeśli jeszcze nie czytaliście historii o losach Feyry i Tamlina to koniecznie musicie to zrobić. m u s i c i e !


Emocje podczas czytania? Gwarantowane!

Feyre żyje z dnia na dzień. Jej myśli zaprzętuje jedna myśl- czy uda jej się tym razem nakarmić rodzinę? Czy zawiedzie ich i zostaną bez pokarmu?
Razem z rodziną żyje w krainie śmiertelników. Od krainy w której żyją fae oddziela ich tylko mur. Feyre nienawidzi tego narodu.
Pewnego dnia wybiera się jak zwykle na polowanie. Nie wie jeszcze co za niedługo ją czeka...
Okazuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,Narzeczona na chwilę" to debiut literacki Moniki Serafin. Możecie kojarzyć tą pozycję z wattpada.
.
.
Mackenzie to zwykła prosta dziewczyna. Pracuje jako sprzątaczka w Warrick Industries. Musi zarobić na utrzymanie swojej siostrzenicy która straciła oboje rodziców w tragicznym wypadku.
.
Pewnego dnia gdy pracuje na najwyższych piętrach budynku, spotyka samego Quintena Warricka.
.
Ich spotkanie zaowocuje wieloma wydarzeniami z których chcąc nie chcąc wyniknie pomysł na to by Mackenzie została narzeczoną na niby Warricka do momentu przejęcia przez niego udziałów...
.
.
Czy ten pomysł ma prawo się udać?
Czy poradzą sobie z tym wyzwaniem?
Czy może wszystko się wyda...?
.
.
Chociaż pomysł z ,,narzeczeństwem" jest już trochę oklepany, to jednak zakończenie i tak mnie zaskoczyło.
Akcja bądź co bądź była to przewidzenia.
Lekka książka, idealna na jeden, dwa wieczory. Bohaterzy są cudowni. Nie da się ich nie lubić.
Jak na początkującą autorkę Monika Serafin świetnie sobie poradziła. Od tej historii trudno się oderwać... I nie dać jej się nie urzec!
Jeśli lubicie takie klimaty to ta historia jest dla was!

,,Narzeczona na chwilę" to debiut literacki Moniki Serafin. Możecie kojarzyć tą pozycję z wattpada.
.
.
Mackenzie to zwykła prosta dziewczyna. Pracuje jako sprzątaczka w Warrick Industries. Musi zarobić na utrzymanie swojej siostrzenicy która straciła oboje rodziców w tragicznym wypadku.
.
Pewnego dnia gdy pracuje na najwyższych piętrach budynku, spotyka samego Quintena...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie Jess nie należy do najłatwiejszych, ba! Gdyby chociaż można je tak nazwać... Dziewczyna wychowuje się bez ojca, mieszka razem ze swoją siostrą Hollie i mamą. Próbują przeżyć z dnia na dzień... Jess zmaga się ze swoją otyłością i... czymś jeszcze...
.
Kez to na pozór zwyczajna nastolatka, a nawet więcej niż zwyczajna... Mieszka w wpięknym, zadbanym domu z swoimi rodzicami. Nie może na nic narzekać. Na pozór...
.
Losy tych dwóch dziewczyn stykają się w szkole.
.
Historia opowiedziana jest z dwóch perspektyw: dręczycielki i jej ofiary. Wydarzenia rozgrywają się w ciągu 7 dni. To tak mało, a zarazem tyle...
.
W książce jest poruszone wiele wątków, ale skupię się na tym który przeważa czyli
przemocy w szkole, tak powszechny, a jednocześnie tak jakby niewidzialny...
Myślę, że każdy z nas choć raz zetknął się tego rodzaju przemocą... czy to był jej świadkiem czy przeżywał ją na własnej skórze... Nauczyciele wtedy nagle nic nie widzą, nie słyszą... Każdy zamyka oczy i usta... Obojętnieje...
.
,,7 dni" bardzo mi się spodobało, poruszone zostały tutaj wątki których normalnie każdy chce unikać... Niestety... Moim zdaniem to obowiązkowa lektura dla osób w każdym wieku. Bez wykluczeń. Dla dziewczyn, chłopaków... Płeć i wiek nie mają tu znaczenia. To trzeba przeczytać, trzeba w końcu otworzyć oczy na te tematy, na te wątki które zostały tu zawarte. Bez wyjątku.

Życie Jess nie należy do najłatwiejszych, ba! Gdyby chociaż można je tak nazwać... Dziewczyna wychowuje się bez ojca, mieszka razem ze swoją siostrą Hollie i mamą. Próbują przeżyć z dnia na dzień... Jess zmaga się ze swoją otyłością i... czymś jeszcze...
.
Kez to na pozór zwyczajna nastolatka, a nawet więcej niż zwyczajna... Mieszka w wpięknym, zadbanym domu z swoimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

,,13. poprzeczna" opowiada o problemach z którymi codziennie zmagają się nastolatki.
Agata po śmierci swojego ojca traci nadzieję, chęć życia. Ubiera się na czarno i oddala od rówieśników. Ma ochotę przejść na stronę taty...
Zosia to typowa prymuska. Zawsze ma same piątki i nigdy nie przychodzi do szkoły nieprzygotowana. Klasa jej za to nie cierpi...
Klaudia szkołę ma w nosie. Interesują ją tylko chłopacy i imprezowanie do późna w nocy...
Co może połączyć tak inne, skrajne osoby? Czy ich ścieżki mogą się złączyć?
.
.
Książka pomimo, że napisana ponad 13 lat temu (!) bardzo współgra z współczesnymi czasami, osobowościami... Wydaje mi się, że nawet okładka się dopasowywuje (czytaj: spodnie dzwony) Myślę, że to pozycja dobra nie tylko dla młodzieży, ale też dla ich rodziców którzy próbują za nimi nadążyć, zrozumieć... Obowiązkowa dla tych którzy wchodzą w dorosłość i dla tych co mają ją już za sobą.
Książka nie jest arcydziełem. Przyznaję. Pojawiało się trochę nie logicznych sytuacji. Coś typu:
-co to kryminały?
Powiedział zamykając ,,Kasację" autorstwa Remigiusza Mroza.
Jednak takowe nie pojawiały się raczej w wątku głównym powieści. Pomimo tego ,,13. poprzeczna" niesie ze sobą coś dobrego, przesłanie, nadzieję... Z bohaterek najbardziej polubiłam Agatę. Postacie nie te były idealne, ale za to bardzo przypominające nas, tak, nasze charaktery, osobowości...
Zakończenie całkowicie nie spełniło moich oczekiwań. Było według mnie największym minusem całej historii. Wszystko skończyło się w momencie kiedy tak naprawdę mogło się rozwinąć. Co obniża moją ocenę. Książkę oceniam jednak pozytywnie. Szkoda tylko, że nie ma kontynuacji.
moja ocena:
⭐⭐⭐⭐⭐⭐/10

,,13. poprzeczna" opowiada o problemach z którymi codziennie zmagają się nastolatki.
Agata po śmierci swojego ojca traci nadzieję, chęć życia. Ubiera się na czarno i oddala od rówieśników. Ma ochotę przejść na stronę taty...
Zosia to typowa prymuska. Zawsze ma same piątki i nigdy nie przychodzi do szkoły nieprzygotowana. Klasa jej za to nie cierpi...
Klaudia szkołę ma w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ,,Zakałamani" wciąga od pierwszych stron. Trudno się od niej oderwać choćby na chwilę. Świetnie wykreowani bohaterowie sprawiają, że czyta się tą powieść jak czyjąś prawdziwą historię, jakbyśmy przez chwilę przypatrywali się czyjemuś życiu Naprawdę. Jak nie przepadam za. kryminałami tak ten pochłonęłam. Liczne zwroty akcji i... sieć kłamstw. Ciężko się domyślić w tym wszystkim co jest prawdą, a co nie koniecznie. Jedynym minusem jaki można powiedzieć o tej książce był za bardzo przedłużający się wątek romansu. Narastające napięcie towarzyszące ,,Zakłamanym" nie pozwalało oderwać się od tej pozycji.
Nie sposób się nudzić przy tym tytule. To świetny debiut godny waszej uwagi. Wczytując się można odkryć również ważne przesłanie... Polecam i jak najbardziej w najbliższym czasie zabiorę się za czytanie 2 części.

Książka ,,Zakałamani" wciąga od pierwszych stron. Trudno się od niej oderwać choćby na chwilę. Świetnie wykreowani bohaterowie sprawiają, że czyta się tą powieść jak czyjąś prawdziwą historię, jakbyśmy przez chwilę przypatrywali się czyjemuś życiu Naprawdę. Jak nie przepadam za. kryminałami tak ten pochłonęłam. Liczne zwroty akcji i... sieć kłamstw. Ciężko się domyślić w...

więcej Pokaż mimo to