-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
Cierpię na chroniczny brak czasu na czytanie, a w dodatku mam go jeszcze mniej na wstawianie moich recenzji.😢 Ale kiedy dostaje się TAKĄ książkę, nie sposób to zignorować. Tym bardziej że strasznie bałam się ją czytać 🙆♀️ Już tłumaczę dlaczego...
Jak wiecie, nie specjalnie przepadam za wątkiem mafii... Na NA czy YA czuję się już za stara... A tutaj dostałam obie te rzeczy 😂 Jesteście ciekawi, co z tego wyniknęło?
No dobrze... W "Księciu mafii" po pierwsze dostajemy caaaałkiem pokaźną liczbę stron. Kiedy to zobaczyłam, pomyślałam sobie, że albo historia będzie doprecyzowana, albo będzie się dłużyć. Na szczęście okazało się, że chodzi o to pierwsze. Relacja między bohaterami rozwija się w swoim tempie, w takim sensownym tempie, dodajmy. To naprawdę dobrze. Gdyby Ava i Sam pokochali się w tydzień, naprawdę byłabym rozczarowana. Poza tym autorka ładnie poprowadziła wątek hate/love, a ten, jak wiecie, po prostu kocham ❤️ Za to, naprawdę Ci @mathie.rocks dziękuję 😍
Pewnie jesteście ciekawi, co z tą mafią... No cóż, spodziewałam się schematu i z góry Cię, Mathie, za to przepraszam. Niestety do tego przyzwyczaił nas polski rynek wydawniczy, ale o tym już pisałam, więc nie będę się powtarzać. "Książę mafii" z kolei to książka odbiegająca od tego właśnie schematu. Mamy tutaj mafię, mamy trochę porachunków, mamy niebezpieczeństwo i w końcu mamy te wszystkie mafijne tradycje. Trochę mi nie grało, że rodzina Sama pała się gangsterką i... wszyscy o tym wiedzą, i to tak oficjalnie. To chyba mój jedyny zarzut, choć słowo "zarzut" to nadal zbyt wiele. Autorce udało się uwiarygodnić historię tak, że ta ogólna świadomość o zabawie w zorganizowaną grupę przestępczą przestała mi szybko przeszkadzać. Po prostu zostało to tak przedstawione, że najzwyczajniej w świecie miało sens.
Fabuła to kolejny plus historii Avy i Sama. Nie można się tutaj nudzić, ale i też nie mamy przesytu wydarzeń. Jest tak w sam raz. Ava trafia do nowej szkoły, a dzięki temu pragnie rzeczywiście rozpocząć wszystko od nowa. Niestety (chociaż w sumie stety 😂) nie udaje jej się pozostać w cieniu. Już na samym początku podpada Samowi - typowi spod ciemnej gwiazdy, przed którym drży cała społeczność. I szczerze? To mi się tak baaardzo spodobało! Poczułam, jakbym sama przeniosła się do liceum i mogła od nowa przeżywać te wszystkie dramaty 😂 Ostatecznie stwierdziłam, że chyba jednak polubię się z NA i YA, a nawet już zaczęłam poczytywać coś z tych gatunków. Kto wie, może i Szponarek stworzy coś w tym guście? 😏 Wróćmy jednak do Avy i Sama... To naprawdę fajna, wciągająca historia, od której ciężko było mi się oderwać. Autorka z pewnością przełamała schematy, a prolog książki jest po prostu genialny. Z niecierpliwością czekam na kolejną część i... przyznam, że całym sercem pokochałam Jordana 😂 Mam nadzieję, że też dostanie swoją książkę ❤️
@mathie.rocks , dziękuję Ci za zaufanie i już teraz mogę powiedzieć, że zostałam Twoją wierną fanką ❤️ powodzenia na tej wydawniczej drodze, kochana!
Cierpię na chroniczny brak czasu na czytanie, a w dodatku mam go jeszcze mniej na wstawianie moich recenzji.😢 Ale kiedy dostaje się TAKĄ książkę, nie sposób to zignorować. Tym bardziej że strasznie bałam się ją czytać 🙆♀️ Już tłumaczę dlaczego...
Jak wiecie, nie specjalnie przepadam za wątkiem mafii... Na NA czy YA czuję się już za stara... A tutaj dostałam obie te rzeczy...
Wzruszająca, na wskroś mądra, inteligentnie zabawna i rozświetlająca mrok – taka jest historia Sary i Cypriana, których losy splatają się zupełnie niespodziewanie. „Wybierz białego wilka” to coś więcej niż książka, to piękna bajka Romea i Julii napisana na nowo, to opowieść o młodych ludziach stawiających czoła największym zagrożeniom – konwenansom, lękom, ograniczeniom. Wreszcie, to powieść, którą każdy powinien przeczytać, bez względu na wiek.
Wzruszająca, na wskroś mądra, inteligentnie zabawna i rozświetlająca mrok – taka jest historia Sary i Cypriana, których losy splatają się zupełnie niespodziewanie. „Wybierz białego wilka” to coś więcej niż książka, to piękna bajka Romea i Julii napisana na nowo, to opowieść o młodych ludziach stawiających czoła największym zagrożeniom – konwenansom, lękom, ograniczeniom....
więcej mniej Pokaż mimo to
I od razu drugi tom o chłopakach z Bellamy Creek... Tutaj również sporą rolę odegrała okładka, nie powiem 😂
Tym razem jest troszkę poważniej i spokojniej. Bardzo się cieszę też, że zobaczyłam, co słychać u Griffa i Blair, uwielbiam tę parę. W "Make me yours" (swoją drogą, tytuł to strzał w dziesiatkę) otrzymujemy historię Cola, miejscowego policjanta, co samo w sobie daje mu całkiem sporą ilość plusów 😂, oraz Cheyenne, dziewczyny z sąsiedztwa, która kocha się w Cole'u od lat.
Tym, co ujęło mnie najbardziej, było poruszenie tematu depresji i radzenia sobie z atakami paniki. I, uwaga, wcale nie dotyczyło to postaci kobiecej. Pokazanie, że facet taki jak Cole - silny, męski, twardy - też może walczyć z tego typu problemami, było strzałem w dziesiątkę. Co mogę powiedzieć, po prostu chwyciła mnie ta historia za serce.
Szczerze polecam ❤️
I od razu drugi tom o chłopakach z Bellamy Creek... Tutaj również sporą rolę odegrała okładka, nie powiem 😂
Tym razem jest troszkę poważniej i spokojniej. Bardzo się cieszę też, że zobaczyłam, co słychać u Griffa i Blair, uwielbiam tę parę. W "Make me yours" (swoją drogą, tytuł to strzał w dziesiatkę) otrzymujemy historię Cola, miejscowego policjanta, co samo w sobie daje...
Dobra, przyznam się... Po całą serię Bellamy Creek sięgnęłam ze względu na okładki 🙈 Ale serio, widzicie je? Nie sposób przejść obok obojętnie... 😍
Pierwszy tom opowiada o Griffie, mężczyźnie cholernie upartym, pewnym siebie, dobrym, szlachetnym, zabawnym, niepokornym i... mogłabym tak bez końca. Uwielbiam go po prostu, no 😂 A kiedy trafił na troszkę szurniętą Blair, nie miałam nic więcej do dodania.
Powieść kupiła mnie, wzięła w swoje łapy, przemieliła i wypluła 😂 Nie mogłam się oderwać! Naprawdę. Bawiłam się świetnie i od razu zrozumiałam, że pochłonę całą serię. Nie może być inaczej.
Jeśli potrzebujecie zabawnej opowieści, pełnej uczuć, z happy endem i niesamowitymi emocjami, bierzcie "Drive me wild". Nie pożałujecie ❤️
Dobra, przyznam się... Po całą serię Bellamy Creek sięgnęłam ze względu na okładki 🙈 Ale serio, widzicie je? Nie sposób przejść obok obojętnie... 😍
Pierwszy tom opowiada o Griffie, mężczyźnie cholernie upartym, pewnym siebie, dobrym, szlachetnym, zabawnym, niepokornym i... mogłabym tak bez końca. Uwielbiam go po prostu, no 😂 A kiedy trafił na troszkę szurniętą Blair, nie...
Anielo, jak ja Cię uwielbiam po tej książce, wiesz 👏
Tak, właśnie tymi słowami chciałabym rozpocząć moją krótką recenzję 😂 Wiem, jak to zabrzmi, ale autorka zrobiła mi tą historią tak dobrze, że... ach 😂
Więc... Czego się spodziewałam? (I od razu Cię, Anielo, za to przepraszam 🙈) Myślałam, że dostanę kolejną mafijną historię o lasce, która nie chce, ale musi, plus lekki syndrom (no ten, o Sztokholm czy Bornholm chodzi, cytując klasyka 😉) i happy end rodem z tych, kiedy on staje się taki prawy i delikatny, a ona nie może bez niego żyć.
Dobra... Zwracam honor. Było zupełnie inaczej. Ale tak totalnie 😂
Zacznę od tego, że po książkę sięgnęłam dzięki komentarzom Anieli, które czytam sobie od czasu do czasu na wszelkich książkowych grupach. Serio, to się stało jakąś obsesją. Wybacz, kochana, ale obserwuję Cię jak pierwszorzędna stalkerka 😂 A to dlatego, że uwielbiam Twoje poczucie humoru. I właśnie ono skłoniło mnie do przeczytania "Księżniczki". Po raz kolejny nauczyłam się, że nie warto wierzyć pozorom. I co? Dostałam tak świetną historię, że postanowiłam kupić ją sobie w papierze, aby zdobiła półeczkę.
A teraz czas przejść do właściwej recenzji 😂 Pokochałam Blankę, czyli główną bohaterkę powieści. Jej charyzma, sarkazm, ironiczny stosunek do świata... ach, to po prostu majstersztyk w tworzeniu konsekwentnej, przemyślanej i po prostu dobrej postaci kobiecej. Do tego sama fabuła. Ciekawa, zabawna, trzymająca w napięciu... No i Red 😏 Czy ja mogę go sobie przygarnąć? Proszę? Rzadko wybieram sobie książkowych mężów, ale on z pewnością będzie jednym z nich. I co z tego, że trąca lekko psychopatycznymi skłonnościami? 😂 Jest boski. I cały mój, tyle. 😂
Nie mogę doczekać się "Księcia" i już wiem, że to będzie kolejny sztosik. Przy okazji Aniela znalazła we mnie wierną fankę. Naprawdę doceniam jej kunszt, genialne nawiązania nie tylko do popkultury, ale i literatury i w ogóle świata. Wydawałoby się, że historia jest lekka i zabawna, a jednak... trzeba czytać ją uważnie, by wyłapać wszelkie zawiłości i chwyty, którymi autorka dosłownie się bawi. Wielki, wielki szacunek za to, co tutaj stworzyłaś, Anielo.
A kto nie przeczyta, ten gapa.
Moja ocena: 10!
Anielo, jak ja Cię uwielbiam po tej książce, wiesz 👏
Tak, właśnie tymi słowami chciałabym rozpocząć moją krótką recenzję 😂 Wiem, jak to zabrzmi, ale autorka zrobiła mi tą historią tak dobrze, że... ach 😂
Więc... Czego się spodziewałam? (I od razu Cię, Anielo, za to przepraszam 🙈) Myślałam, że dostanę kolejną mafijną historię o lasce, która nie chce, ale musi, plus lekki...
Przyznam, że to było moje pierwsze spotkanie z autorką, ale z pewnością zaliczę je do udanych. Co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę właśnie książkę? Tytuł 😂 Naprawdę. Nietuzinkowy i ciekawy, sprawił, że od razu chciałam sprawdzić, co skrywa się pod nim. I sprawdziłam.
"Czekam w pokoju 206" to historia Michała. Facet skradł moje serce od razu. Nie był wymuskanym elegancikiem, jakiego można się spodziewać. To prawdziwy mężczyzna, a co ważniejsze - prawdziwy człowiek. Z problemami, z przeszłością, ze słabościami. I chyba to podobało mi się w tej książce najbardziej, jej realistyczność, prawda, jaka wyzierała z każdej strony.
Do tego dostajemy naprawdę ciekawą fabułę pełną sekretów i niedomówień. Sprawiło to, że książka praktycznie była "nieodkładalna". Po prostu chciałam dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.
Szczerze polecam tę historię i sama przyznam, że dopisałam sobie Ewelinę do listy autorek, które biorę w ciemno. Nie mogę się doczekać najnowszej premiery i gratuluję świetnej historii ❤️
Przyznam, że to było moje pierwsze spotkanie z autorką, ale z pewnością zaliczę je do udanych. Co skłoniło mnie do sięgnięcia po tę właśnie książkę? Tytuł 😂 Naprawdę. Nietuzinkowy i ciekawy, sprawił, że od razu chciałam sprawdzić, co skrywa się pod nim. I sprawdziłam.
"Czekam w pokoju 206" to historia Michała. Facet skradł moje serce od razu. Nie był wymuskanym...
Ależ to była książka!
Przyznam szczerze, że podeszłam do niej dość sceptycznie, bo w opisie znalazłam w sumie wszystko, czego na co dzień po prostu nie lubię. No, ale... Jestem takim czytelnikiem, który lubi ryzykować i wystawiać sobie samodzielne opinie na temat książek budzących duże poruszenie w naszym bookstagramowym świecie. Tak też zrobiłam i przyznam szczerze, że nie żałuję.
W "Hush, hush" poznajemy historię Aubrey - dziewczyny, która na początku dość mocno mnie irytowała. Z każdą kolejną kartą zyskiwała jednak w moich oczach i powoli zaczynałam rozumieć jej sposób bycia. Bohaterka walczy z wieloma problemami, a w końcu jej jedynym wyjściem jest stanie się... dziewczyną do towarzystwa. Trafia do elitarnego klubu i właściwie to tam zaczyna się cała historia.
Co dostaniemy? Zakazany związek, mnóstwo namiętności, cały wachlarz scen erotycznych, które jednak są napisane z gustem i nie rażą w oczy wulgarnością. A najważniejsze - emocje. Uczucie, jakie rodzi się między Aubrey a Jamesem jest czymś, co najbardziej ujęło mnie w tej książce. Bohaterowie walczą ze sobą, odpychają się i przyciągają, a dzięki temu my dostajemy kilkaset stron prawdziwego rollercoastera emocji.
Bawiłam się z tą książką świetnie. Mam świadomość, że nie wszystkim przypadnie ona do gustu, więc wybór zostawiam Wam ❤️
Ależ to była książka!
Przyznam szczerze, że podeszłam do niej dość sceptycznie, bo w opisie znalazłam w sumie wszystko, czego na co dzień po prostu nie lubię. No, ale... Jestem takim czytelnikiem, który lubi ryzykować i wystawiać sobie samodzielne opinie na temat książek budzących duże poruszenie w naszym bookstagramowym świecie. Tak też zrobiłam i przyznam szczerze, że...
"Zaproszenie" od Vi Keeland to pozycja idealna dla tych, którzy potrzebują czegoś na poprawę humoru. Historia jest lekka, zabawna, a w dodatku pełna uczuć. No, fakt... Może i nie jest to najlepsza książka autorki, ale nadal plasuje się wysoko w moim prywatnym rankingu. A to dlaczego? Zdecydowanie duży wpływ na to miał cały zamysł fabularny osadzony na komizmie sytuacyjnym. Wyobraźcie sobie: Stella podszywa się pod swoją koleżankę i trafią na wesele ludzi, których nic zna. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że trafiła tam na Hudsona - mężczyznę, który bardzo szybko odkrył prawdę i postawił naszą bohaterkę w bardzo niezręcznej sytuacji. No komu może się to nie spodobać?! 😂 Oczywiście Stella jest później zmuszona, by znaleźć człowieka, który ją skompromitował, i... historia leci już dalej sama.
Przyjemna lektura, świetnie spędzony czas. Polecam, naprawdę.
"Zaproszenie" od Vi Keeland to pozycja idealna dla tych, którzy potrzebują czegoś na poprawę humoru. Historia jest lekka, zabawna, a w dodatku pełna uczuć. No, fakt... Może i nie jest to najlepsza książka autorki, ale nadal plasuje się wysoko w moim prywatnym rankingu. A to dlaczego? Zdecydowanie duży wpływ na to miał cały zamysł fabularny osadzony na komizmie sytuacyjnym....
więcej mniej Pokaż mimo to
- ᴊᴇsᴛᴇᴍ ᴅᴏsᴋᴏɴᴀᴌʏᴍ ᴋɪᴇʀᴏᴡᴄą, ɴᴀᴊʟᴇᴘsᴢʏᴍ sᴛʀᴢᴇʟᴄᴇᴍ ᴡ ᴍɪᴇśᴄɪᴇ ɪ...
- ɪ...?
- ɪ ᴏᴅᴅᴀᴍ ᴢᴀ ᴄɪᴇʙɪᴇ żʏᴄɪᴇ, ᴊᴇśʟɪ ʙęᴅᴢɪᴇ ᴛʀᴢᴇʙᴀ.
Nikt nie musiał mnie namawiać, bym chciała wrócić do Niko... 😍 Powiem szczerze, że zrobiłam to z przyjemnością...po raz trzeci 😅 I już Wam tłumaczę, co w historii @meg_adams_autorka ujęło mnie najbardziej.
Może jestem dziwna, ale lubię, kiedy książka mnie wkurza 😁 Kiedy wywołuje skrajne emocje. I te dobre, jak radość czy śmiech, i te złe - zdenerwowanie, złość, rozżalenie.
Tak było przy "Ochroniarzu". Czasami chciałam krzyczeć, dlaczego, Autorko, mi to robisz. Czasami śmiałam się do łez, a czasami, no cóż, wzruszałam. I to jest coś, co tygryski takie jak ja lubią najbardziej.
Przy historii Niko i Leny nie można się nudzić. Akcja rozwija się świetnie i niejednokrotnie nas zaskakuje. Wydawać by się mogło, że w takim gatunku wszystko jest przewidywalne, ależ nie! Można zrobić dobry romans, który zaskoczy, który poniesie, który wreszcie zachwyci. Taki jest "Ochroniarz".
Uwielbiam styl Meg i zakochałam się w nim właśnie dzięki "Ochroniarzowi". Później brałam już do rąk wszystko, co tylko autorka wydała, i wiem, że będę robić tak nadal. Tutaj po prostu nie można się zawieść.
Historię Nikolaja przypomniałam sobie, by ze spokojnym sumieniem wrócić do "Niezniszczalnych" przy drugim tomie, który niedawno miał swoją premierę. Nie żałuję ani chwili poświęconej na lekturę i naprawdę szczerze Wam ją polecam.
Jeśli lubicie wyraźnych, ciekawych i konsekwentnie poprowadzonych bohaterów, bierzcie się za "Ochroniarza". Jeśli chcecie przeżyć prawdziwy rollercoaster emocji, bierzcie się za "Ochroniarza". Serio. Nie pożałujecie.
Moja ocena: 8/10 ❤️
A teraz lecę na spotkanie z Konradem 😍
- ᴊᴇsᴛᴇᴍ ᴅᴏsᴋᴏɴᴀᴌʏᴍ ᴋɪᴇʀᴏᴡᴄą, ɴᴀᴊʟᴇᴘsᴢʏᴍ sᴛʀᴢᴇʟᴄᴇᴍ ᴡ ᴍɪᴇśᴄɪᴇ ɪ...
- ɪ...?
- ɪ ᴏᴅᴅᴀᴍ ᴢᴀ ᴄɪᴇʙɪᴇ żʏᴄɪᴇ, ᴊᴇśʟɪ ʙęᴅᴢɪᴇ ᴛʀᴢᴇʙᴀ.
Nikt nie musiał mnie namawiać, bym chciała wrócić do Niko... 😍 Powiem szczerze, że zrobiłam to z przyjemnością...po raz trzeci 😅 I już Wam tłumaczę, co w historii @meg_adams_autorka ujęło mnie najbardziej.
Może jestem dziwna, ale lubię, kiedy książka...
ɴᴀᴅᴀʟ ɴɪᴇ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌᴀᴍ, ᴊᴀᴋ ᴡʏɢʟąᴅᴀ ᴍężᴄᴢʏᴢɴᴀ sᴛᴏᴊąᴄʏ ᴢᴀ ᴍᴏɪᴍɪ ᴘʟᴇᴄᴀᴍɪ. ᴄᴢᴜᴌᴀᴍ ᴛʏʟᴋᴏ ᴡᴌᴀᴅᴢę ʙɪᴊąᴄą ᴏᴅ ᴊᴇɢᴏ ᴄɪᴀᴌᴀ ɪ ᴅᴏᴛᴀʀᴌᴏ ᴅᴏ ᴍɴɪᴇ, żᴇ ᴡᴌᴀśɴɪᴇ ᴘᴏᴢɴᴀᴌᴀᴍ, ᴄᴢʏᴍ ᴊᴇsᴛ ᴘʀᴀᴡᴅᴢɪᴡʏ sᴛʀᴀᴄʜ.
ᴘʀᴢᴇᴡɪᴅʏᴡᴀʟɴᴏść ᴜsʏᴘɪᴀ ɪɴsᴛʏɴᴋᴛ ᴘʀᴢᴇᴛʀᴡᴀɴɪᴀ, ᴀ sᴛąᴅ ᴊᴜż ᴛʏʟᴋᴏ ᴋʀᴏᴋ ᴅᴏ śᴍɪᴇʀᴄɪ.
ᴅʟᴀ ɢʀᴜᴢɪɴóᴡ ᴋᴏʙɪᴇᴛʏ ᴛᴏ ɢᴡɪᴀᴢᴅʏ, ᴋᴛóʀᴇ ᴊᴀᴋɪᴍś ɴɪᴇᴡʏᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴀʟɴʏᴍ sᴘᴏsᴏʙᴇᴍ sᴘᴀᴅᴌʏ ᴢ ɴɪᴇʙᴀ. ᴜᴡᴀżᴀᴊą, żᴇ ᴋᴏʙɪᴇᴛʏ ᴇᴍᴀɴᴜᴊą ɪᴄʜ ʙʟᴀsᴋɪᴇᴍ ɪ ᴛᴏ ᴡ ɴɪᴍ ᴊᴇsᴛ ᴜᴋʀʏᴛᴀ ᴋᴏʙɪᴇᴄᴀ ᴍąᴅʀᴏść ɪ ᴡʀᴀżʟɪᴡᴏść.
Hej!
Dzisiaj wpadam do Was z recenzją "Ławrusznika" od @paulinajurga_ ❤️ Chociaż w tym przypadku "recenzja" to złe słowo... Ale o tym na koniec 😉
Po raz pierwszy miałam w dłoniach książkę, której jednocześnie nie chciałam czytać, i której nie mogłam się doczekać. Trwałam w takim dziwnym, ambiwalentnym zawieszeniu przez kilka dni, raz biorąc Ławrusznika do rąk, raz odkładając na półkę. Dlaczego? Myślę, że wszyscy, którzy znają serię Matrioszka, znają odpowiedź na to pytanie. Dla mnie było to jednak coś bardziej osobistego niż zakończenie, jakiego się przecież spodziewałam. Po prostu wiedziałam, że ta książka zniszczy mnie, rozwali, pozostawi strzępy w serduchu i przeora przez morze bezkresnych i bolesnych emocji.
Nie chciałabym zdradzać Wam zbyt wielu szczegółów z fabuły, bo uważam, że sami powinniście przejść się drogą wyznaczoną przez Paulinę. Skupię się za to na kilku rozwiązaniach, które spowodowały, że myślałam nad autorskim ołtarzykiem dla Pauliny 😂
Po pierwsze: Igor Wasin, pseudonim Rzeźnik, torpieda, egzekutor, pozbawiony uczuć zabójca. Może to nie za dobrze o mnie świadczy, ale pokochałam go już przy okazji poprzednich książek. Ma bowiem w sobie coś, co powoduje, że serce bije szybciej. I wcale nie chodzi o wygląd, choć i tu nie mam nic do zarzucenia. Chodzi o KONSEKWENCJĘ w kreacji bohatera, a ta cecha pisarskiego warsztatu od zawsze była dla mnie najważniejsza. Postać Igora właśnie taka jest; wykreowana konsekwentnie, przemyślana, dopieszczona do granic możliwości.
Jego styl bycia, charakter, wewnętrzny kodeks moralny, szacunek do tradycji, ale i umiejętność krytycznej oceny sytuacji – to wszystko spowodowało, że nie mogłabym przejść obok Igora obojętnie.
Po drugie: klimat. Z perspektywy autorki dobrze rozumiem, ile kosztowało Paulinę stworzenie każdego zdania. Już wspominałam Ci, Paulino, że jesteś dla mnie guru reaserchu. I tak już zostanie. Wykreowany przez Ciebie świat gruzińskiej mafii wciąga w swoją mroczną otchłań i nie pozostawia na czytelniku suchej nitki. Zmiażdżyłaś mnie dokładnością opisów i skradłaś moje serce wstawkami opowiadającymi o gruzińskich legendach. Wielki, powtórzę: wielki szacunek mam do Ciebie za to, co tutaj zrobiłaś.
Po trzecie: emocje. Ciężko jest stworzyć książkę, której zakończenie znamy już na dzień dobry, i która trzymałaby nas w napięciu do samego końca. Kto poznał wcześniejszą serię, dobrze wie, jak skończy się Ławrusznik. Na początku sądziłam, że to kiepskie rozwiązanie, że ciężko będzie Paulinie utrzymać mnie w napięciu, skoro wiem, dokąd to zmierza. Myliłam się i, szczerze, bardzo lubię się mylić. Zaskoczyłaś mnie, i to tak, że z wrażenia dochodziłam do siebie przez wiele dni. Zresztą wiesz, pisałam Ci, że masz sobie pójść za to, co mi zrobiłaś.
Wreszcie po czwarte: poprzeczka. Bardzo, oj bardzo wysoko ją sobie podniosłaś, Paulino. Matrioszka już była bardzo dobra, już osiągnęłaś wysoki poziom tamtą historią, ale tutaj? Cholera, osiągnęłaś coś, co bardzo rzadko zdarza się na naszym rodzinnym poletku. Osiągnęłaś mistrzostwo. W tej książce naprawdę nie ma niczego, do czego można byłoby się przyczepić. Mam nadzieję, że wiesz, co sama sobie zrobiłaś, bo przy następnej książce oczekuję (i pewnie nie tylko ja), że utrzymasz ten poziom.
Tyle ode mnie… Gratuluję, Paulino „Ławrusznika”. A Tobie, drogi Wydawco, wysyłam podziękowanie za to, że dostrzegliście Jurgę. Coś czuję, że ta autorka jeszcze namiesza w naszym wydawniczym świecie.
Nie ocenię w skali Igora… Wykracza poza nią, zdecydowanie. I właśnie dlatego to nie jest recenzja. To list pochwalny dla Pauliny Jurgi i Wydawnictwa Otwartego.
ɴᴀᴅᴀʟ ɴɪᴇ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌᴀᴍ, ᴊᴀᴋ ᴡʏɢʟąᴅᴀ ᴍężᴄᴢʏᴢɴᴀ sᴛᴏᴊąᴄʏ ᴢᴀ ᴍᴏɪᴍɪ ᴘʟᴇᴄᴀᴍɪ. ᴄᴢᴜᴌᴀᴍ ᴛʏʟᴋᴏ ᴡᴌᴀᴅᴢę ʙɪᴊąᴄą ᴏᴅ ᴊᴇɢᴏ ᴄɪᴀᴌᴀ ɪ ᴅᴏᴛᴀʀᴌᴏ ᴅᴏ ᴍɴɪᴇ, żᴇ ᴡᴌᴀśɴɪᴇ ᴘᴏᴢɴᴀᴌᴀᴍ, ᴄᴢʏᴍ ᴊᴇsᴛ ᴘʀᴀᴡᴅᴢɪᴡʏ sᴛʀᴀᴄʜ.
ᴘʀᴢᴇᴡɪᴅʏᴡᴀʟɴᴏść ᴜsʏᴘɪᴀ ɪɴsᴛʏɴᴋᴛ ᴘʀᴢᴇᴛʀᴡᴀɴɪᴀ, ᴀ sᴛąᴅ ᴊᴜż ᴛʏʟᴋᴏ ᴋʀᴏᴋ ᴅᴏ śᴍɪᴇʀᴄɪ.
ᴅʟᴀ ɢʀᴜᴢɪɴóᴡ ᴋᴏʙɪᴇᴛʏ ᴛᴏ ɢᴡɪᴀᴢᴅʏ, ᴋᴛóʀᴇ ᴊᴀᴋɪᴍś ɴɪᴇᴡʏᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴀʟɴʏᴍ sᴘᴏsᴏʙᴇᴍ sᴘᴀᴅᴌʏ ᴢ ɴɪᴇʙᴀ. ᴜᴡᴀżᴀᴊą, żᴇ ᴋᴏʙɪᴇᴛʏ ᴇᴍᴀɴᴜᴊą...
Dzisiaj wpadam do Was z powieścią od @katarzynarzepecka_pl pt. "Na rok". Ostatni tydzień nieźle mnie przeczołgał, więc nie miałam zbyt dużo czasu, by poczytać. Jesteście ciekawi, czy historia Amelii i Matta skradła moje serce? Za chwilę się przekonacie.
Gdzieś w odmętach internetu trafiłam na informację, że "Na rok" to debiut Kasi, który teraz wydała sama. I już ten fakt powoduje, że książka zasłużyła sobie na uznanie. Gratuluję, Kasiu <3 Self nie jest ani łatwy, ani przyjemny, a Ty odwaliłaś tutaj kawał dobrej roboty. Okładka jest szalenie dobra i kiedy tylko ją zobaczyłam, czułam, że wiem, kto maczał w niej paluszki 😂 @hermetycznie_zamkniete, brawo <3 Zacytuje klasyka: co tylko dotkniesz, zamienia się w złoto 😂 Tak więc wydawniczo książka jest sztosikiem. Czy środek zachwycił mnie równie mocno?
Otóż... tak 😂 Styl Kasi lubię i szanuję. W zasadzie sięgam po jej książki w ciemno, bo po prostu wiem, że będzie dobrze. Jeśli chodzi o historię Matta i Amelii, dobra, może i było trochę przewidywalnie, ale to z pewnością nie jest minus tej książki. W końcu mamy do czynienia z romansem i... szczerze? Konwencja w tym gatunku zakłada konkretne rozwiązania fabularne. Albo to kochamy, albo nienawidzimy 😂
Mocną stroną tej historii są emocje wylewające się z kartek. Ponadto dostaniemy tutaj cały ich wachlarz: złość, wzruszenie, radość i smutek. Sam motyw aranżowanego małżeństwa pojawiał się już tyle razy w różnych książkach, że naprawdę ciężko tutaj wymyślić coś nowego. Może i historia testamentu oraz połączenia Polski z Amerykaninem jest mało prawdopodobna, ale w końcu mamy do czynienia z fikcją literacką. Mnie się podobało. Była to powieść, z którą mile spędziłam czas, relaksując się po ciężkim dniu. A Matt? Cóż, bohater idealny 😏 Szalenie podobała mi się kreacja tej postaci: milioner, ale nie arogant (rzadkość, prawda?😂). W dodatku konsekwentny, uroczy, przystojny, ach... Po prostu wspaniały!
Polecam "Na rok" z czystym sumieniem, kochani <3 👇 I daję jej 8/10 punktów w mojej prywatnej skali <3
Dzisiaj wpadam do Was z powieścią od @katarzynarzepecka_pl pt. "Na rok". Ostatni tydzień nieźle mnie przeczołgał, więc nie miałam zbyt dużo czasu, by poczytać. Jesteście ciekawi, czy historia Amelii i Matta skradła moje serce? Za chwilę się przekonacie.
Gdzieś w odmętach internetu trafiłam na informację, że "Na rok" to debiut Kasi, który teraz wydała sama. I już ten fakt...
Przyznam, że książkę "Jak rozpoznać psychopatę" przeczytałam w ramach riserczu do mojej nowej powieści... I chyba dlatego ciężko mi ją ocenić. Z pewnością znajdą się osoby, które będą nią zachwycone: czytelnicy chcący po prostu poczytać ciekawą historię o zaburzeniu, które spędza sen z powiek psychiatrom i psychologom od dziesięcioleci. I tutaj książka spełni swoje zadanie: jest napisana przystępnym językiem, styl autora również zasługuje na miano lekkiego i łatwego w odbiorze. Książkę czyta się dosłownie w chwilę i na raz (tak naprawdę treści nie ma tu zbyt wiele i już na dzień dobry zauważyłam mocno rozstrzelony tekst, ale wiadomo, że liczyć się jakość, a nie ilość).
Dlatego właśnie jako czytelniczka oceniam tę propozycję bardzo wysoko. Jako autorka szukająca dobrego riserczu: niestety nie. Niewiele mi pomogła, choć z pewnością poszerzyła moją wiedzę na temat psychopatii.
Przyznam, że książkę "Jak rozpoznać psychopatę" przeczytałam w ramach riserczu do mojej nowej powieści... I chyba dlatego ciężko mi ją ocenić. Z pewnością znajdą się osoby, które będą nią zachwycone: czytelnicy chcący po prostu poczytać ciekawą historię o zaburzeniu, które spędza sen z powiek psychiatrom i psychologom od dziesięcioleci. I tutaj książka spełni swoje zadanie:...
więcej mniej Pokaż mimo to
𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐝𝐨𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞𝐦𝐲 𝐰 ż𝐲𝐜𝐢𝐮 𝐭𝐨, 𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐛𝐲ś𝐦𝐲 𝐜𝐡𝐜𝐢𝐞𝐥𝐢. 𝐂𝐳𝐚𝐬𝐚𝐦𝐢 𝐝𝐨𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞𝐦𝐲 𝐭𝐨, 𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐭𝐫𝐳𝐞𝐛𝐮𝐣𝐞𝐦𝐲.
Przyszedł czas na jedną z moich ulubionych książek ❤️ Jeśli uważnie czytacie moje recenzje, nikogo nie zaskoczy, że autorką jest @ludkaskrzydlewska_autorka 😂 Serio, kobieto, jak ja kocham Twoje książki 😂
Ale wróćmy do tematu... "Niepokorne serca" to książka idealna. Poważnie. Ma wszystko, czego potrzebuję od dobrej lektury: charakterną postać kobiecą, mężczyznę, który złamie niejedno czytelnicze serduszko, niespotykaną historię i... E M O C J E ! Tak, specjalnie napisałam to w ten sposób, żebyście wiedziały, jak bardzo ważną rolę odegrały tutaj uczucia.
Historia Randy jest... Nawet nie wiem, jak określić ją jednym słowem. Uwielbiam takie bohaterki; z charakterem, poczuciem humoru, potwornie pewne siebie, ale nie aroganckie, umiejące walczyć o to, na czym im zależy. Randy skradła moje serce już na początku książki, gdy okazało się jak dobrze włada kijem bejsbolowym 😂 A jakby tych zachwytów było mamy, Ludka dała nam jeszcze Ace'a... Cholera, co to był za facet. Na mojej liście książkowym mężów zajmuje zdecydowanie pierwsze miejsce (ex aequo z paroma innymi gagatkami, jak możecie wywnioskować z moich recenzji 😂). Były żołnierz, ale przecież to nie o to chodzi, że mam słabość do mundurów... Co to, to nie 😂 Ace po prostu jest facetem z krwi i kości. I uwaga, będzie spojler, do tego nie musi poniżać swojej kobiety, być aroganckim dupkiem i chamem 😉 Nie za często spotykamy taką sytuacje w romansach, prawda? Dobra, przyznam, że i Ace ma niezły charakterek, ale z pewnością wie, co to znaczy szacunek do kobiet. Wie też, że warto w życiu walczyć o to, co się kocha.
Cytat, jaki wrzuciłam na górę tego posta, siedzi mi w sercu, odkąd przeczytałam "Niepokorne serca"... po raz pierwszy 🙃 Ta, przyznam się. Jest to jedna z nielicznych książek, do której wróciłam po czasie. I jestem pewna, że znów to zrobię.
Powiem na koniec jedno: czytajcie Ludkę! Serio. A jak nie, to będziecie mieli ze mną do czynienia 😂
𝐍𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞 𝐝𝐨𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞𝐦𝐲 𝐰 ż𝐲𝐜𝐢𝐮 𝐭𝐨, 𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐛𝐲ś𝐦𝐲 𝐜𝐡𝐜𝐢𝐞𝐥𝐢. 𝐂𝐳𝐚𝐬𝐚𝐦𝐢 𝐝𝐨𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞𝐦𝐲 𝐭𝐨, 𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐩𝐨𝐭𝐫𝐳𝐞𝐛𝐮𝐣𝐞𝐦𝐲.
Przyszedł czas na jedną z moich ulubionych książek ❤️ Jeśli uważnie czytacie moje recenzje, nikogo nie zaskoczy, że autorką jest @ludkaskrzydlewska_autorka 😂 Serio, kobieto, jak ja kocham Twoje książki 😂
Ale wróćmy do tematu... "Niepokorne serca" to książka idealna. Poważnie....
Aniela Wilk znów w formie :) Przysięgam, że nie znam drugiej autorki, która w tak udany sposób potrafi operować inteligentnym humorem, czasem wręcz groteską, a do tego dokłada gorący romans i ciekawe wątki kryminalne. Naprawdę, brawo! "Książę" jest kontynuacją "Księżniczki". Długo czekałam na tę książkę i kiedy w końcu ją dorwałam, pochłonęłam dosłownie w chwilę. Jeśli szukacie zdecydowanie nie-cukierkowego bohatera, o silnym charakterze i wyjątkowo seksownej aparycji, a do tego cenicie sobie dobre dialogi, barwne tło i wciąż trzymającą w napięciu akcję - nie moglibyście wybrać lepiej.
I wciąż czekam na "Królestwo" :) Mam nadzieję, że zostanie wkrótce wydane.
Aniela Wilk znów w formie :) Przysięgam, że nie znam drugiej autorki, która w tak udany sposób potrafi operować inteligentnym humorem, czasem wręcz groteską, a do tego dokłada gorący romans i ciekawe wątki kryminalne. Naprawdę, brawo! "Książę" jest kontynuacją "Księżniczki". Długo czekałam na tę książkę i kiedy w końcu ją dorwałam, pochłonęłam dosłownie w chwilę. Jeśli...
więcej Pokaż mimo to