Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni ludzie wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów...albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki”

Ta powieść wydaje się być skierowana do dzieci, jednak każda Mamo, każdy Tato, Siostro, Bracie, Wujku, Ciociu - sięgnijcie. Ja wiem, że ta książka będzie miała swoje specjalne miejsce zarówno na półce jak i w sercu i kiedyś tam, może za jakieś 20 lat, przeczytam ją mojemu dziecku.

W „Małym Lichu i tajemnicy Niebożątka” poznajemy bardzo, bardzo dziwną, ale za to kochającą się rodzinkę - Bożka, Mamę, Licho, Wujka Konrada, Wujaszka Turu, Gucia, Krakersa i Tsadkiela. Mały Bożek wyrusza do szkoły dopiero w wieku 9 lat, ponieważ jego bliscy skrywają pewną tajemnicę. Nie może odnaleźć się w gronie rówieśników, gdzie każdy pragnie być taki sam. Wszystko zmienia się w Halloween, gdy Bożek niespodziewanie trafia w miejsce, z którego nie potrafi się wydostać. Na ratunek rusza Wujek Konrad. Podróż okazuje się wyjątkową lekcją akceptowania samego siebie.

Uwielbiam styl Pani Marty Kisiel, ale w tej książce odłożę go na bok. Dostajemy opowieść, bajkę, każdy nazwie to jak chce. Najpierw dozowane są informacje na temat rodziny Bożka, następnie bohaterowie odsłaniają coraz to więcej kart. Dowiadujemy się, kim jest ojciec chłopca, poznajemy bliżej Wujka Konrada. Musimy postarać się wcielić w rolę niekoniecznie dziecka, ale kogoś młodszego, by dać upust naszej wyobraźni i wykreować obraz tego domu, gdzie wszystko stoi na głowie. Zdecydowanie pomogą nam w tym świetne ilustracje.

Ja tę książkę porównuję do kultowego „Małego Księcia”. Porównywać w tym przypadku nie znaczy oskarżać o plagiat czy kopię, jednakże w obu dziełach spotykamy się z mocnym przesłaniem, przedstawionym za pomocą słów trafiających do wszystkich pokoleń. Bardzo mi się to podoba i chciałabym, by taka literatura pojawiała się częściej i było o niej głośno. Pamiętam, jak mając może 7-8 lat przeczytałam pierwszy raz „Małego Księcia”. Podeszłam do niego jak do książki dla „starszych”(dla mnie oznaczało to wtedy po prostu „dla gimnazjalistów”) . I przez to spodziewałam się czegoś dla mnie niezrozumiałego. Oczywiście tak nie było i jakieś swoje własne dziecięce przesłanie znalazłam (i uzupełniłam o to, które rzeczywiście dotarło do mnie gdy byłam tym „starszakiem”). Z „Małym Lichem i tajemnicą Niebożątka” było odwrotnie. Najpierw bałam się, że jestem już może mentalnie za stara, ale nie nie nie. Ja nadal jestem małym dzieckiem, które czerpało ogromną przyjemność z czytania o magicznych perypetiach małego chłopca, który różni się od reszty i musi znaleźć drogę do zaakceptowania samego siebie. I wiecie co? Bardzo się z tego powodu cieszę. Jestem przeszczęśliwa, że jeszcze mam coś w sobie z dziecka.

Dzieciństwo to wspaniały moment w naszym życiu. Ja aż taka stara nie jestem, ale to dla mnie również historia. Dla Was też? Nie martwcie się! Dzięki takim książkom jak ta, możecie wrócić choć na chwilę do swoich „wczesnych lat”. I nie będziecie czuć się zażenowani czy dziecinni, a dojrzali i podbudowani. Polecam!

„Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni ludzie wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów...albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki”

Ta powieść wydaje się być skierowana do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam za sobą trzecią cześć serii (mojej ulubionej!!) stworzonej przez Annę Kańtoch. Ponownie spotkałam się z Niną i jej przyjaciółmi, którzy wspólnie muszą stawiać czoła wielu problemom. Dzieci pracują teraz jako Czerwone Kapturki na rzecz komunistów. Nina traci pamięć, budzi się w zaśnieżonym miasteczku, gdzie nie widać żywego ducha. Spacerując po Wilczych Dołach dowiaduje się, że nie jest sama.... ❄️ Sięgamy do wspomnień, gdy w akcji jest cały nasz kwartet: Nina, Huber, Jacek i Tamara. Razem z panią Ewą Wiśniewską spędzali ferie w pensjonacie Świerk i przygotowywali się do walki. Pankiewicz, później Marczak [NINA] nadal nie opanowała do końca swojej mocy, choć może się okazać, że jest ona jej niezmiernie potrzebna. Co rozłączyło przyjaciół? Dlaczego w Wilczych Dołach nie ma n i k o g o? Co oznacza tajemnicza data 26.02 godz.13:00? W „Tajemnicy godziny trzynastej” pojawia się nawiązanie zarówno do pierwszej, jak i drugiej części serii, dlatego nie chcę za bardzo zdradzać, o co biega 💔 Czas i miejsce, w których znajduje się Nina, jest dla niej wielką zagadką, którą musi czym prędzej rozwiązać. Może być ciężko, kiedy zdaje się, że nie ma nikogo obok. Tajemnicą jest również suknia z gorsetem, którą Nina ma na sobie, gdy budzi się w opuszczonym pałacu. Co to wszystko oznacza? Kańtoch ponownie trzyma nas w napięciu do ostatniej strony. Trzecia część podobała mi się co prawda najmniej ze wszystkich dotychczas wydanych, choć nie była zła. Po prostu w porównaniu do tych poprzednich wypadła troszkę słabiej. Oceniam na może 8,5/10 ⭐️, a to dlatego, że wraz z kolejnymi stronami, zaczęłam się trochę gubić w przebiegu tej historii i przez to też wydłużył się czas mojej lektury. Jednak to nie jest jakiś wielki, rażący problem - książkę i tak czyta się przyjemnie, zwłaszcza pod ciepłym, miłym kocem i z kubkiem cieplej herbaty w

Mam za sobą trzecią cześć serii (mojej ulubionej!!) stworzonej przez Annę Kańtoch. Ponownie spotkałam się z Niną i jej przyjaciółmi, którzy wspólnie muszą stawiać czoła wielu problemom. Dzieci pracują teraz jako Czerwone Kapturki na rzecz komunistów. Nina traci pamięć, budzi się w zaśnieżonym miasteczku, gdzie nie widać żywego ducha. Spacerując po Wilczych Dołach dowiaduje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Dwory” to fascynująca seria, która może nie porywa od pierwszej strony, ale wciąga wraz z kolejnymi. Coś dla fanów fantasy, ale nie tylko, ponieważ miłośnicy romansów również będą czuli się dopieszczeni. Co serwuje nam autorka w drugim tomie stworzonego przez siebie świata? Otóż odbiegamy od motywu „pięknej i bestii”, który mogliśmy ujrzeć w części pierwszej. Teraz sprawy nabierają mrocznych barw i sporego rozpędu. Przez co „Dwór mgieł i furii” wypada lepiej od „Dworu cierni i róż”.

Opis ocieka spoilerami, a ja nie chcę Wam tego serwować. Zgodzę się jednak z zamieszczonymi na okładce słowami „MROCZNA, ZMYSŁOWA I WCIĄGAJĄCA”.

W ACOMAF Feyra odkrywa swoje moce, bohaterowie okazują się być zupełnie inni, niż ich kreacje zaprezentowane w tomie pierwszym. I akcja zaczyna być o wiele bardziej rozbudowana (ponad 700 stron książki).

SPOJLER (jeśli czytałeś/aś opis „Dworu mgieł i furii”, możesz przeczytać, jeśli nie - pomiń i przejdź do kolejnego akapitu). Tamlin bardzo traci w oczach swoim zachowaniem, natomiast w ładny sposób na jego miejsce wchodzi Rhysand. Do zwolenników Tamlina, którzy dopiero zabierają się za drugą część - nie bójcie się, to nie będzie drastyczne, a w trakcie książki i tak zrobi się niezłe zamieszanie. Ogólnie drugi tom bardzo mi się podobał, ponieważ Dwór Nocy był o wiele ciekawszy, niż Dwór Wiosny i chociażby opisy otoczenia łapały mnie za serce. Bardzo chciałabym odwiedzić kiedyś takie miejsca, do których Rhys zabierał Feyrę.

Jeśli lubisz fantasy, uwielbiasz angażować się w losy książkowych postaci i wykreowanego świata - nie trać czasu! „Dwór mgieł i furii” dla niektórych jest banalny, ale dla mnie, osoby wcześniej nieprzekonanej do tego gatunku literatury, to naprawdę super sprawa. Polecam. Mimo że w niektórych momentach nie zgadzam się z autorką, nie mogę przeżyć, że nie przemyślała, który z bohaterów ma być tym dobrym, a który złym, później zrobiła niezłe zamieszanie, to wybaczam i chcę więcej. I nie zrażajcie się, kiedy zobaczycie jakiekolwiek spojlery - ta książka ma ponad 700 stron i uwierzcie, że nie tak łatwo jest zaspojlerować wszystko ze szczegółami, a diabeł, jak wiemy, tkwi właśnie w nich.

Nie mogę się doczekać, by poznać zakończenie tej historii, jednak wiem, że wiąże się to z rozstaniem z bohaterami, których pokochałam.


Niektórzy mogą uznać za SPOJLERY!
- Rhysand zyskał w moich oczach kosztem Tamlina, którego w drugim tomie znienawidziłam,
- Feyra nadal jest typową niezdecydowaną dziewczyną, która raz ucieka, by później żałować i wybaczać,
- Wątek więzi między Feyrą a Rhysem to jakiś kosmos, który bardzo mi pasuje <3
- Motyw wojny wcale nie był obszerny i krwawy, na szczęście, bo obawiałam się, że połowa książki zostanie poświęcona opisom z pola bitwy

„Dwory” to fascynująca seria, która może nie porywa od pierwszej strony, ale wciąga wraz z kolejnymi. Coś dla fanów fantasy, ale nie tylko, ponieważ miłośnicy romansów również będą czuli się dopieszczeni. Co serwuje nam autorka w drugim tomie stworzonego przez siebie świata? Otóż odbiegamy od motywu „pięknej i bestii”, który mogliśmy ujrzeć w części pierwszej. Teraz sprawy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nina ponownie zaprasza nas do przeżycia z nią kolejnej przygody. Tym razem nie mamy do czynienia z bestią, a komunistami, którzy zapraszają dziewczynkę i jej przyjaciół do Instytutu Totenwald. Chociaż...czy „zapraszają” to odpowiednie słowo? Czy można tak określić zabranie dziecka w nieznane miejsce, bez uzgodnienia tego z rodzicami i samym zainteresowanym? Na miejscu Nina spotyka Tamarę, Jacka i Huberta - nastolatków, z którymi spędziła ostatnie wakacje w Markotach. Porucznik Lis i sierżant Sowa nie pytają o zdanie - zadają jedynie pytania, na które zdaje się, że znają odpowiedź. Czy bystrość, którą Nina odziedziczyła po śmierci Wybrańca, pomoże jej wyjść cało z podejrzanego Instytutu? Co skrywa mgła? Dlaczego porucznik Lis wciąż podsuwa Ninie niezrozumiałe zagadki? „Tajemnica Nawiedzonego Lasu” podobała mi się jeszcze bardziej, niż pierwsza część. Stęskniłam się za piórem Pani Kańtoch. Uważam, że jest ona jedną z lepszych POLSKICH autorek, przygody Janiny Pankowicz są tego niepodważalnym dowodem. Napięcie rosło z każdą stroną. Książkę czytałam w nocy i miałam po prostu c i a r k i na plecach. Zdaje się, że to fantasy dla młodszych czytelników, ale zapewniam, że starsi również będą chcieli więcej przygód niesamowicie inteligentnej Niny. Bardzo podoba mi się wątek komunistów, dodaje on jeszcze więcej tajemniczego klimatu ⛪️🖤 Anna Kańtoch moją królową polskiego fantasy, Nina Pankowicz ulubioną bohaterką, a kolejne tomy to totalny must have! Nie zrażajcie się, że historia dotyczy nastolatków...to świetne połączenie horroru z literaturą fantastyczną, przygodową i obyczajową. Coś wspaniałego!

Nina ponownie zaprasza nas do przeżycia z nią kolejnej przygody. Tym razem nie mamy do czynienia z bestią, a komunistami, którzy zapraszają dziewczynkę i jej przyjaciół do Instytutu Totenwald. Chociaż...czy „zapraszają” to odpowiednie słowo? Czy można tak określić zabranie dziecka w nieznane miejsce, bez uzgodnienia tego z rodzicami i samym zainteresowanym? Na miejscu Nina...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Horst ma już trochę książek za sobą, lecz to nasze pierwsze spotkanie. Czy ostatnie? Raczej nie, choć jego kryminał nie porwał mnie aż tak jak „Księżniczka z lodu” Läckberg. Horst ma dobry styl, chociaż na początku bardzo mnie nużył. Czytałam dwie strony dziennie i tak zdarzyło mi się blisko trzy/cztery razy. Później zdecydowałam, że muszę przecież dokończyć, skoro już zaczęłam. I tak dopiero po kilkudziesięciu stronach zaczęłam w ogóle orientować się w opisywanych wydarzeniach. Co bardzo mnie zmartwiło, to fakt, że nie przywiązałam się do bohaterów, może wyłączając dziennikarkę VG, Line. Wykreowana przez Horsta historia i jej przebieg są naprawdę na wysokim poziomie, jednak nawet nazwisko głównej postaci, czyli Williama Wistinga, nie mogło zapaść mi w pamięć podczas czytania i w myśli nazywałam go „detektywem”. Śledztwo i cała ta afera związana z głową nabitą na pal - obrzydliwy majstersztyk. I to nie koniec. Bo na jednej sprawie się nie kończy...Może i nie zaprzyjaźniłam się z tym autorem, może miałam zły dzień, czytając tę książkę, może jeszcze kiedyś zdecyduję się na spotkanie z Horstem. Kto to wie, prawda? Aczkowiek wiem, że ta książka może się bardzo spodobać fanom kryminałów. Mnie kiedyś rajcowały one bardziej, niż teraz. Lubię przeczytać taką książkę, choć później jej po prostu nie przeżywam. Moim ulubionym wątkiem było śledztwo prowadzone przez dziennikarkę, córkę Wistinga, Line. Była ona bardzo spostrzegawcza, nadawała całej akcji jakiegoś rozmachu, węszyła i kojarzyła fakty. Przy niej sam Wisting wypada słabo w moich oczach. Uważam, że dzięki postaci Line, „Nocny człowiek” jest bardzo dobrym kryminałem, gdyż akcja dzięki niej staje się bardziej rozbudowana. Nie będzie on jednak w czołówce moich ulubionych dzieł. To po prostu TRZEBA przeczytać i ocenić samemu. A taka okazja nadarzy się już po 14 sierpnia. Miłośnikom powieści kryminalnych szczerze polecam, bo nie jest źle.

Dodam, iż wcześniej oceniałbym tę książkę niżej, jednak od połowy zaczęło COŚ się dziać i już nie patrzyłam na tę pozycję jak na coś, co mnie pogryzie i zabierze mi czas. Najpierw może troszkę tak było, bo sprawa dosłownie stała w miejscu....

Horst ma już trochę książek za sobą, lecz to nasze pierwsze spotkanie. Czy ostatnie? Raczej nie, choć jego kryminał nie porwał mnie aż tak jak „Księżniczka z lodu” Läckberg. Horst ma dobry styl, chociaż na początku bardzo mnie nużył. Czytałam dwie strony dziennie i tak zdarzyło mi się blisko trzy/cztery razy. Później zdecydowałam, że muszę przecież dokończyć, skoro już...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Miłość szeptem mówiona”

Jeśli szukacie książki, która najpierw was rozbawi, by później pogrążyć w lawinie łez - ten tytuł jest idealny. Nadal nie mogę pozbierać się po zakończeniu. Nienawidzę tego! Po prostu nienawidzę! Serce pękło mi na tysiąc kawałków.
No właśnie....czy może podobać nam się coś, co nas tak cholernie wzrusza? Czemu nie ma łatwej miłości? Dlaczego coś, co wyzwala w nas wolność i radość, jest jednocześnie ostrzem przebijającym nasze serce?
„Miłość szeptem mówiona” to rzeczywiście historia przyjaźni ubranej we wszystkie odcienie miłości. Tej bolesnej miłości. Poznajemy losy bohaterów, których życie potoczyłoby się inaczej, gdyby nie to niszczące, a jednocześnie wspaniałe uczucie.

Książka napisana jest bardzo lekko, jej przeczytanie zajęło mi łącznie 2 dni. Główną bohaterką powieści jest Margaret Megan Murphy. Zostaje ona zmuszona przez swoją babcię Zofię do spędzenia trzech miesięcy w Polsce, w rodzinnej wsi, skąd pochodzi rodzina Maggie. To ma być lekcja życia dla kochającej luksus Brytyjki, która musi nauczyć się pokory i zacząć postępować właściwie. Nie wie, jak bardzo wpłynie na nią znajomość z Mają i Tomaszem. Jak bardzo wywróci się jej życie do góry nogami......czy po upływie czasu spędzonego w Strzyczewicach Gosia nadal będzie wypierała się swojego polskiego pochodzenia?

„Miłość szeptem mówiona” niesamowicie przypadła mi do gustu. Ciężko było się pozbierać po takiej dawce emocji, jaką oferuje nam Pani Monika Joanna Cieluch. Strasznie przeżyłam wszystko to, co zostało zapisane na kartkach książki. Z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa, jak zakończy się opowiadana historia.
Moja ocena: 9⭐️/10.

„Miłość szeptem mówiona”

Jeśli szukacie książki, która najpierw was rozbawi, by później pogrążyć w lawinie łez - ten tytuł jest idealny. Nadal nie mogę pozbierać się po zakończeniu. Nienawidzę tego! Po prostu nienawidzę! Serce pękło mi na tysiąc kawałków.
No właśnie....czy może podobać nam się coś, co nas tak cholernie wzrusza? Czemu nie ma łatwej miłości? Dlaczego coś,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja przygoda z panią Henryką dobiegła końca. To znaczy...nasze pierwsze spotkanie! „Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” to komedia kryminalna. No właśnie. Aż dziwne, że tam, gdzie ktoś ginie (kryminał) jest jeszcze miejsce na śmiech (komedia). Jednak perypetie gości hotelu Yorkshire z rezolutną Henią na czele rzeczywiście potrafią umilić nam wieczór. Bo nie musimy rezerwować tygodnia, by pochłonąć dzieło pani Katarzyny Gurnard. Pani Henia tak nas wkręci w swoje śledztwo, że dosłownie przepadniecie! Ostrzegam jednak, że fani krwistych kryminałów będą zawiedzeni. „Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” owszem kryje w sobie morderstwo, na co wskazuje sam tytuł, jednak nie jest ono przedstawione brutalnie czy ostro. To nie taki rodzaj książki. To przede wszystkim lektura pokazująca nam, że nie trzeba mieć licencji detektywa, by pomóc w rozwiązaniu jakiegoś problemu, że nie warto ukrywać swoich marzeń i działań, jeśli sprawiają nam one przyjemność (motyw małżeństwa Liliany i Czarka), zdarza się popełniać błędy (pani Halinka, żona Ryszarda). Tak w zasadzie, to morderstwo okazuje się być czymś, wokół czego każdy się kręci i mógłby mieć motyw, jednocześnie ukazując swoją prawdziwą twarz i na tym się powinnismy skupić. Co bardzo mi się podoba! Poza tym taki Sherlock jak pani Henryka potrafi zadziwić! Strzeżcie się, gdyż elegancka pani Henia czuwa!


Doceniam to, w jaki sposób książka została napisana. Autorka posługuje się pięknym, poprawnym językiem, choć czasami możemy odnieść wrażenie, że aż nazbyt. Nie jest to jednak wada i nie należy przywoływać powiedzenia „co za dużo, to niezdrowo”, ponieważ jest to dopiero pierwsza część ciekawie zapowiadającej się serii przygód pani Henryki. Widać włożoną pracę, widać pomysł i zaangażowanie. Chyba to najbardziej mnie urzeka w książkach. Nawet to, co wydaje się być nudnawe, w efekcie ma swoje dobre strony. Co prawda podczas czytania tej książki nie zdarzało mi się nudzić, jednak zdecydowałam się wnieść takową dygresję, gdyż nie każdemu perypetie bohaterów mogą się spodobać.

Jest to książka lekka, napisana ze smakiem i niosąca za sobą wiele pozytywnych wrażeń. Miłe ulepszenie wieczoru!

Moja przygoda z panią Henryką dobiegła końca. To znaczy...nasze pierwsze spotkanie! „Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie” to komedia kryminalna. No właśnie. Aż dziwne, że tam, gdzie ktoś ginie (kryminał) jest jeszcze miejsce na śmiech (komedia). Jednak perypetie gości hotelu Yorkshire z rezolutną Henią na czele rzeczywiście potrafią umilić nam wieczór. Bo nie musimy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Singielka w Londynie” to idealna powieść na letnie popołudnie. Lekka, zabawna i porywająca. Nie wymaga od czytelnika, by się głęboko zaangażował w losy bohaterów, ale zaprasza nas do przeżywania perypetii rezolutnej Ewy, która decyduje się na wyjazd do Londynu. W Polsce zostawia pracę, niewiernego narzeczonego i rodzinę, ale wie, że by móc rozpocząć nowe życie, musi coś poświęcić.

Już na samym początku Ewa zdradza nam, że nie jest zbyt wielką szczęściarą i ciągle dotyka ją nieznośny pech. Kawa na białych jeansach, próba podpalenia atrapy drewna w kominku, zagubiony bagaż - nasza kochana Ewcia w pełnej krasie.

Tylko że bohaterka, oprócz pracy, szuka jeszcze jednego...mowa oczywiście o .....MIŁOŚCI.
W Londynie pojawia się tak wielu kandydatów, że głowa mała!
Strażak, lekarz, pracownik kafejki internetowej lub warzywniaka - każdy napotkany facet wydaje się być niesamowicie intrygujący.

Co jeszcze spotka Ewę? Czy nowa praca, nowi znajomi, nowe otoczenie sprawi, że dziewczyna ulokuje swoje uczucia w odpowiednim miejscu?

Polecam „Singielkę w Londynie” Marty Matulewicz każdej dziewczynie/kobiecie, która chce odpocząć od przytłaczającego tempa życia, oderwać się na moment od ciążących spraw. Mnie się bardzo podobało i chętnie sięgnę po kolejną część!

„Singielka w Londynie” to idealna powieść na letnie popołudnie. Lekka, zabawna i porywająca. Nie wymaga od czytelnika, by się głęboko zaangażował w losy bohaterów, ale zaprasza nas do przeżywania perypetii rezolutnej Ewy, która decyduje się na wyjazd do Londynu. W Polsce zostawia pracę, niewiernego narzeczonego i rodzinę, ale wie, że by móc rozpocząć nowe życie, musi coś...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku było mi ciężko wpasować się do świata Anny, Pawła i Michaliny (moje ulubione imię!). Nie mogłam się zdecydować, czy jest to dobra książka czy słaba. Dlaczego? Otóż szukałam czegoś więcej niż pokazywanie osobowości postaci. I to był mój błąd. Ta książka jest po prostu stricte oparta na tym, jacy są ludzie. Do czego prowadzą ich ambicje. Nie jest ważne tu tło, nie są ważni poboczni bohaterowie. Nie jest ważny ojciec dziecka 📍 [SPOJLER], który i tak wkrótce się pojawi. Odebrałam to jako zabieg, który ma pokazać, jak zazdrość i nienawiść w stosunku do Michaliny, skłaniała Annę do takich czynów jak chociażby odszukanie ojca Michasia/Piotrusia i udowodnienie sobie samej, że Michalina nie jest kimś niezwykłym, skoro Turek zwrócił uwagę również na inną kobietę. W ogóle Anna strasznie fanatycznie podchodziła do tego chłopca, który jeszcze się nie narodził 😱. [KONIEC SPOJLERA]📍 W „To nie jest twoje dziecko” M.Falkowskiej nie doszukujmy się samych logicznych rzeczy. Tutaj nie o to chodzi. Rzecz w tym, że psychika ludzka i jej działanie w różnych sytuacjach została ukazana z tak wielu perspektyw, że to jest dobre. Na początku - sielanka, na końcu - obrót o 180 stopni przez jedną zmianę - ciężarną kobietę pukającą do drzwi gabinetu. Poza tym co mnie ciekawiło w małżeństwie Anny i Pawła - to jakimi manipulantami byli. Jak podkreślali wagę pieniędzy. My mamy to, mamy tamto. Nienawidzę takich osób! Nienawidzę tego, gdy ktoś podkreśla swoje wykształcenie, idealne życie. Nie ma ideałów. Anna nam to jeszcze dosadniej udowadnia. 📍[SPOJLER] Latanie ze sztucznym brzuchem. Będąc LEKARZEM. I jej mąż, który w zasadzie zaślepiony miłością, wszystko ignorował. To były osoby, które leczyły kobiety, które powinny widzieć, kiedy coś jest nie tak. Ale ładne kwiatki w gabinecie nie wystarczą. Samo podejście do pacjentów zdradzało, jakimi są ludźmi. [KONIEC] 📍Książka bardzo mi się podobała, ale nie od początku. Oceniam ją jednak pozytywnie, gdyż pozycja ta chce nam coś przekazać, a ja to niesamowicie doceniam.

Na początku było mi ciężko wpasować się do świata Anny, Pawła i Michaliny (moje ulubione imię!). Nie mogłam się zdecydować, czy jest to dobra książka czy słaba. Dlaczego? Otóż szukałam czegoś więcej niż pokazywanie osobowości postaci. I to był mój błąd. Ta książka jest po prostu stricte oparta na tym, jacy są ludzie. Do czego prowadzą ich ambicje. Nie jest ważne tu tło,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pamiętacie kultową „Piękną i bestię”? Dziewczynę, która zgodziła się zamieszkać w pałacu potwora, by odkupić to, co zostało poczynione wbrew jego woli?
Autorka „Dworu cierni i róż” zaprasza nas do tajemniczego świata fantasy, w którym również spotkamy księżniczkę....nie, przepraszam. Spotkamy Feyrę - młodą, odważną kobietę mieszkającą w starej, okropnej chacie z dwiema siostrami i schorowanym ojcem. Feyra ponosi odpowiedzialność za wyżywienie rodziny, dlatego bardzo wcześnie nauczyła się polować na dzikie zwierzęta. Ten jeden strzał sprawia, że nic nie będzie takie jak dotąd. Kiedy udaje jej się ustrzelić potężnego wilka, sprzedać jego skórę i zdobyć trochę pieniędzy, by jej rodzina mogła przetrwać, dziewczyna nie wie, że tak naprawdę ściąga na siebie wielki problem - gniew fae wielkiego rodu, księcia Dworu Wiosny - Tamlina.
Ale czy rzeczywiście wszystko jest takie, jakim się wydaje?

Czytając „Dwór cierni i róż” wielokrotnie marszczyłam czoło nie tyle ze zdziwienia spowodowanego fabułą, co z zaskoczenia, że sięgnęłam dopiero teraz po tę książkę. Pokochałam bohaterów, ten dopracowany świat, intrygi, tajemnice. Książkę czyta się bardzo lekko, choć ostatnie strony zdawały mi się dłużyć. Moją ulubioną postacią jest zdecydowanie Tamlin, który stanowi wręcz ideał prawdziwego, oddanego mężczyzny. Co bardzo mi zaimponowało w tej powieści? Pomysł to jedno, ale lekkość opowiadania historii. Jak łatwo pokonujemy stronę po stronie, przeżywamy to, co się dzieje, za moment jesteśmy gotowi wziąć na swoje barki kolejne wydarzenia. Po prostu c u d o. W dodatku subtelne elementy erotyczne wplatane przez autorkę są naprawdę tak nienarzucające, że bardzo przyjemnie się je czyta. Zazwyczaj zwracam na to uwagę, gdyż odpycha mnie kreślenie scen czysto łóżkowych, czasami zbędnie upiększanych i wygórowanych, momentami obrzydliwych.
Tutaj tego nie znalazłam.

Przysięgam, że dzięki tej książce szczerze pokochałam gatunek fantasy. Wcześniej - uprzedzona, teraz - zakochana. Jestem pod wrażeniem, że można stworzyć coś tak wspaniałego. Tak złożonego, jednolitego, fantastycznego. Inny świat, inne zasady, inne istoty. To wszystko budzi wielki podziw. Jestem skłonna rzec, że ta książka uzależnia.

Co mnie martwi - z opisu kolejnych części wynika, że Feyra i Tamlin nie będą ze sobą, a był to mój ulubiony wątek. Mam nadzieję, że w praniu (tzn. w czytaniu :p) wyjdzie to jakoś bardziej sensownie niż w czytanych pobieżnie opisach i nie pęknie mi serce! 💔

Wiem, że to nie moje ostatnie spotkanie z tą autorką. Chętnie sięgnę po kolejny tom przygód bohaterów „Dworu cierni i róż”.

Pamiętacie kultową „Piękną i bestię”? Dziewczynę, która zgodziła się zamieszkać w pałacu potwora, by odkupić to, co zostało poczynione wbrew jego woli?
Autorka „Dworu cierni i róż” zaprasza nas do tajemniczego świata fantasy, w którym również spotkamy księżniczkę....nie, przepraszam. Spotkamy Feyrę - młodą, odważną kobietę mieszkającą w starej, okropnej chacie z dwiema...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawe połączenie literatury młodzieżowej z elementami fantasy oraz historii- wprowadzenie cudownych aniołów i złych komunistów, którzy chcą ich zwalczać.
Nina zostaje zaproszona przez jednego z aniołów do klasztoru w Markotach, gdzie ma spędzić wakacje. Podróż nie przypomina sielanki, a i punkt docelowy nie jest spełnieniem marzeń. Owiany tajemnicą, chłodny, mroczny klasztor, który niegdyś należał do sióstr franciszkanek kryje jeszcze więcej sekretów, niż mogłoby się wydawać. Pojawia się postać Maury - malarki mieszkającej dawniej w klasztorze wraz z siostrami (jej problem naprawdę mnie zaciekawił). Wątki są nakreślone naprawdę wspaniale, intrygująco i wciągają czytelnika w swój przebieg.
Książka jest bardzo obszerna, zaczyna się dość nudnawo (nastolatka dowiaduje się, że musi jechać do Markotów, w podróży poznaje kolegę, ucieka z pociągu i tak dalej). Jednak wszystko zmienia się po przybyciu na miejsce. Wydawało mi się, że czuję chłód bijący z klasztoru, biorę udział w wydarzeniach i jestem jednym z dzieciaków, które również otrzymały zaproszenie na wakacje w Markotach.
Nina najlepiej dogaduje się z Tamarą i Jackiem. W oddali krąży również tajemniczy Adam, za którym nikt nie przepada, bo jest strasznym lizusem. Jednak nawet on skrywa jakąś tajemnicę, która nie umyka sprytowi Niny i jej przyjaciół.
Jedno z trzynastu zaproszonych jest wybrańcem. Ale czy aby na pewno wszystko odbywa się tak, jak powinno? Co kryje tajemniczy diabelski krąg? Co się stało ze Staszkiem, który wyparował gubiąc przedtem skarpetkę? Dlaczego Małgosia mówi przez sen straszne rzeczy? Gdzie jest Tymek? Czy każdy jest tym, za kogo się podaje?

Każda strona niesie za sobą kolejne pytania.
Polecam dzieło Anny Kańtoch przede wszystkim fanom fantasy, ale również tym, którzy chcą zacząć swoją przygodę z czytaniem. Ta książka na pewno Was zachęci do pochłaniania kolejnych.
Mnie bardzo się podobało, oceniam 9⭐️/10.

Ciekawe połączenie literatury młodzieżowej z elementami fantasy oraz historii- wprowadzenie cudownych aniołów i złych komunistów, którzy chcą ich zwalczać.
Nina zostaje zaproszona przez jednego z aniołów do klasztoru w Markotach, gdzie ma spędzić wakacje. Podróż nie przypomina sielanki, a i punkt docelowy nie jest spełnieniem marzeń. Owiany tajemnicą, chłodny, mroczny...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Toń” Marty Kisiel to niebanalna historia, która porywa już na samym początku. Dżusi otwiera drzwi nie tylko przed niepożądanym Ramzesem, ale również przed nami. Wchodzimy do mieszkania przy Lompy i łamiemy jedną z trzech zasad, które miały zostać nienaruszone. Zaczynamy brodzić ponad pas w zakręconej historii Sternów, antykwariackich tajemnicach i budzących podziw umiejętnościach bohaterów.

Pierwsze strony powieści zmyliły mnie - myślałam, że mam do czynienia z powieścią skierowaną głównie do młodzieży. Zaskoczyłam się więc zatem, gdy fabuła okazała się ukazywać coraz to mroczniejsze zakamarki, jakie chciała ukryć ciotka Klara przed Justyną i Eleonorą.


Jednocześnie okazuje się, że legendarna Klara Stern, powściągliwa i ostrożna, zachowała także swoją ludzką twarz i gdyby nie pewne wydarzenia, dziewczynki nigdy nie patrzyłyby na nią w pozbawiony zrozumienia sposób. Marta Kisiel stworzyła niesamowicie złożoną opowieść. „Toń” może umilić nam wieczór, ale również skłonić do pewnych refleksji. Jakich? Każdy odnajdzie własne sięgając po tę wspaniałą powieść!

Polubiłam Sternów i ich przygody. Poczułam się częścią ich zwariowanego towarzystwa i mam nadzieję, że to nie koniec tej historii, że jeszcze kiedyś przeniosę się w czasie, spotkam Ramzesa, Matyldę, Gerda i El, których wątek bardzo mnie ciekawi oraz Klarę, Dżusi i Karolka. Bohaterowie powieści Marty Kisiel są tak uzależniający, że chciałoby się przebywać z nimi dłużej i częściej!

Polecam tę powieść każdemu. Nie tylko fanom fantastyki, ale po prostu wszystkim, którzy są głodni niezapomnianych wrażeń. Ja pod takim wrażeniem zostaję i wiem, że nie warto opowiadać o tej książce - ją po prostu trzeba przeczytać.

„Toń” Marty Kisiel to niebanalna historia, która porywa już na samym początku. Dżusi otwiera drzwi nie tylko przed niepożądanym Ramzesem, ale również przed nami. Wchodzimy do mieszkania przy Lompy i łamiemy jedną z trzech zasad, które miały zostać nienaruszone. Zaczynamy brodzić ponad pas w zakręconej historii Sternów, antykwariackich tajemnicach i budzących podziw...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy rozmawialiście kiedyś z obcym człowiekiem o swoim życiu? Spowiadaliście mu się z tego, co się w nim działo? A może to Wy byliście w roli spowiednika, który wiernie i w milczeniu słucha tego, co ktoś ma do powiedzenia?

Beth ma 21 lat, jest totalnie nieszczęśliwa i samotna. W swoim życiu pełniła chyba wszystkie role, oprócz bycia w pełni zaakceptowaną i kochaną. Już jako dziecko musiała pokonywać stawiane na jej krętej drodze przeszkody.

Teraz Bethany żyje w zamknięciu. Odsiaduje wyrok w więzieniu. Co zrobiła? Coś bardzo złego, za co czuje się niesamowicie winna. Co odebrało jej dech, sens życia i jakiekolwiek światło, które mogłoby przegonić ciążące ciemne chmury przeszłości, kłębiące się w jej myślach.

Kiedy terapeutka Erika zadaje Beth pracę domową polegającą na spisaniu wszystkich dobrych rzeczy, jakie pojawiły się na drodze młodej kobiety, poznajemy całe jej życie. Trudne, złe, zupełnie nie takie, jakie powinny wieść małe dzieci, później nastolatki, a na końcu żony, matki, przyjaciółki.

Ale na czym tak naprawdę polega ŻYCIE? Na rozpamiętywaniu przeszłości (tej złej) czy kreowaniu planów na przyszłość, która na pewno nadejdzie? Czy Beth nigdy nie zaznała szczęścia?

Otóż czytając "Wszystkie małe rzeczy" dowiadujemy się, jak wiele szczęścia towarzyszyło jej krok w krok z dręczącym bólem. Dostrzegamy, że główna bohaterka odnajduje to, co było dla niej najlepsze w tym, co mu uważamy za zwykłe, nijakie.

Czytając książkę Clare Fisher czułam się jak na herbacie u przyjaciółki, z którą nie widziałam się kupę lat, a która miała mi tyle do opowiedzenia. Prowadzona narracja przyczynia się do tych odczuć, gdyż Beth wprowadza w swoją opowieść dygresje, stosuje apostrofy. Wiemy, że nie mówi konkretnie do nas, ale czujemy się tak, jakby właśnie to robiła lub jakby chciała, żebyśmy my też to słyszeli. "Wszystkie małe rzeczy" to niesamowita lektura dla każdego z nas. Dla każdego, kto choć raz powiedział sobie: jestem beznadziejny, w moim życiu nie dzieje się nic dobrego.
Czyżby?

Czy rozmawialiście kiedyś z obcym człowiekiem o swoim życiu? Spowiadaliście mu się z tego, co się w nim działo? A może to Wy byliście w roli spowiednika, który wiernie i w milczeniu słucha tego, co ktoś ma do powiedzenia?

Beth ma 21 lat, jest totalnie nieszczęśliwa i samotna. W swoim życiu pełniła chyba wszystkie role, oprócz bycia w pełni zaakceptowaną i kochaną. Już jako...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to