Opinie użytkownika
Nie wiedziałam, że tak można pisać. I choć jestem pod ogromnym wrażeniem, nie mam na myśli jakiegoś szczególnego języka... Chodzi mi o to, że nie wiedziałam, że tak wolno. Że to się tak godzi i że, że właśnie to się tak daje godzić. Pewnie trzeba być poetą i reporterem, żeby do takiego połączenia doszło, ale nie wiedziałam, że to tak można, więc za to jestem tym razem...
więcej Pokaż mimo to
Szlag by Cię, Twardoch.
Za to, że też jesteś ze Śląska. Za to, że tę całą naszą pieprzoną zgodę, to posłuszeństwo, czasem trudno powiedzieć, czemu; czemuś! - ohydne, zawsze najważniejsze, zawsze ponad, jakby chodziło tylko o to, żeby sobie znaleźć jakiś autorytet, udowodnić sobie, że jest ktoś ważniejszy, coś ważniejszego, co; coś! - Drach może? - żeś to tak opisał.
Za to,...
Najpierw: do cholery, znowu!?
Potem: znowu. Znowu się nie znosi, nie rozumie i rozumie, i się dziwi, dlaczego się tak rozumie, co w człowieku jest takiego, że lubił o sobie myśleć, jak to jest zupełnie inny, a może jednak nie, może całkiem podobny, może wszyscyśmy trochę tacy, jak on, jak główny bohater - o nim mówię.
Może dlatego, że czytałam popadając już w lekko...
Pamiętam, że kiedy zobaczyłam tę pozycję w księgarni - moją uwagę przykuła okładka - i sprawdziłam opis z tyłu, zniechęciłam się. Potem zaczęłam słyszeć pozytywne opinie... dostałam ją w prezencie... no i wsiąkłam w tego pana Twardocha, jak nic.
Nie wiedziałam, że można aż tak nie znosić głównego bohatera. Aż tak się brzydzić i bać przez większość lektury. Że można tak nie...
Zacznę od drugiej części książki, bo nie napiszę o niej zbyt wiele - trudno mi się odnieść do analizy psychologicznej Osieckiej, której czytać czy chciałam, do końca nie byłam pewna. Czytałam więc raczej z przyzwoitości, ale faktem jest, ze niektóre spostrzeżenia i komentarze były dla mnie cenne; także w tym sensie, że mogłam je odnieść do samej siebie :)
Natomiast sama...
Prawdopodobnie jestem dość bezkrytyczna wobec twórczości Springera. Ta książka, podobnie jak inne jego autorstwa, które czytałam do tej pory, zwyczajnie bardzo mi się podoba. Pewnego rodzaju wybiórczością, nie dosłownym, a jednak czytelnym przedstawianiem własnego punktu widzenia lub może po prostu tego, co akurat przykuło uwagę reportera.
Pokaż mimo to
Przeczytałam już sporo czasu temu, więc daję "zachowawczą" liczbę gwiazdek, pamiętając, że świetnie się bawiłam przy tej lekturze, i że, zarazem, nie było tu nic powalającego.
Polecam wybierającym się do Islandii!
Prawie wszystkie książki tej serii czytałam, będąc we Włoszech, między innymi - w Neapolu. Być może dlatego "weszłam w nią" tak głęboko, a może po prostu dlatego, że talent głównej bohaterki (zdecydowanie nie jest nią dla mnie Lila, lecz Elena) do nieustającej autoanalizy, porównywania się z innymi (oczywiście tak, żeby na tym tle wypaść gorzej), olbrzymia samokrytyka - są...
więcej Pokaż mimo to
Cabre w pełnej krasie. Jak zawsze, wciąga i jak zawsze, zatrzymuje uwagę czytelnika także w każdej chwili lekturze nie poświęconej. I jeszcze czas jakiś po tej lektury zakończeniu.
Wierzę w te historie, znam te emocje, lubię ten sposób ich opowiadania.
O książkach, o pisarzach tego kalibru, trudno powiedzieć coś nowego... To ogromna przyjemność, móc obcować z takim pięknem.
Książka jest powodem mojego zarejestrowania się w tym serwisie; czuję potrzebę odradzenia jej potencjalnym czytelnikom...
Byłam na Islandii i przed tamtą podróżą przeczytałam na jej temat kilka artykułów i książek.
Czytając książkę "Rekin i baran" miałam nieustanne wrażenie wtórności i braku wiarygodności. Jest powtarzaniem stereotypów, kreowaniem odrealnionych osobowości...