rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie wiem czy wstydem będzie się przyznać, że od drugiego tomu czyli od „Niepięknej” jestem fanką ZZ..? J
I mam szczerą nadzieję, że w czwartej lub piątej części odnajdę jego dalsze losy.
On jeden bowiem ma szansę na przemianę ale w druga stronę. Wszak poznajemy go jako dobrego, miłego i troskliwego „chłopca”..

Kontynuacja historii motocyklistów i ich rodzin, w większej mierze skupiona na Cage’u i Tagen i równolegle opowiadająca historię przemiany Dirty’ego..
Tagen osobiście przypadła mi do gustu – jest ruda, zawzięta, harda.
Zraniona i pogubiona ale twarda.
Ja w ogóle mam wrażenie, że pani Madeline Sheehan ujęła w wulgarne i mroczne ramy to, co boli najbardziej czyli traumę.
Każda bowiem z jej postaci jakąś traumę w sobie nosi.
Ponieważ jestem mamą ciężko było mi skupić się na postaci Michaela.
Osobiście przypominał mi miejscami Caleba z „the Dark Duet” - zraniony za dziecka, nie jest sobą i nie potrafi „normalnie” funkcjonować.
Ratuje go oczywiście miłość..
Plus za głębię postaci choć jak dla mnie – zbyt mało „wypatroszoną” – z tego wątku można było wycisnąć więcej.
Zaczynam się zastanawiać, jak świadomie genialnym zamysłem autorki jest to, by tak mroczne i ciężkie tematy ubierać przysłaniając je woalem prostactwa i wulgarności?
Jak bowiem zrozumieć w jaskrawym świetle to, że człowiek jest konstrukcją bardzo chwiejną i że wystarczy jeden kamyk rzucony weń za młodu by zrujnować całe życie?

Z każdym tomem przekonuję siebie bardziej do zdania, że nie jest to zwykłe i poczytne „romansidło erotyczne” a książka o bolesnym świecie, w którym bez wątpienia absolutnie każdy ma swoje piętno które dźwigać na co dzień musi.
Polecam pomimo ociekającego brzydotą języka.

Nie wiem czy wstydem będzie się przyznać, że od drugiego tomu czyli od „Niepięknej” jestem fanką ZZ..? J
I mam szczerą nadzieję, że w czwartej lub piątej części odnajdę jego dalsze losy.
On jeden bowiem ma szansę na przemianę ale w druga stronę. Wszak poznajemy go jako dobrego, miłego i troskliwego „chłopca”..

Kontynuacja historii motocyklistów i ich rodzin, w większej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja nie wiem, wszyscy wieszali psy na tej części dalszych losów Demonów i Jeźdźców a mnie się podobało.
Albo jestem już tak zepsuta że język ani styl tej serii mi nie przeszkadza albo nie przeszkadza mi nic gdy chodzi o miłość.
Bo przecież cała ta seria jest o miłości, prawda?
Każdy „tom” opowiada o miłości - brutalnej, brudnej, ostrej ale czego się spodziewać skoro autorka umiejscowiła swoich bohaterów w klubie motocyklowym który jest pralnią brudnych pieniędzy, miejscem dilerki narkotyków, etc etc..?
No przecież nie puchowej i cukrowej opowiastki?
Gdzieś tu przeczytałam, że troszkę mało jest prawdziwych facetów w tej książce. Czyżby?
Dla mnie/ale to moje skromne i bardzo subiektywne zdanie/prawdziwy facet to taki, który i walnie pięścią w stół ale i nie powstydzi się własnej słabości czy łez.
Sam testosteron to ciut za mało żeby ulepić zeń pełnowartościową postać męską.

Książka wciągnęła mnie tak, że łyknęłam w weekend.
Polecam tym których nie rażą wulgaryzmy i „uprzedmiotowienie” seksu.

Ja nie wiem, wszyscy wieszali psy na tej części dalszych losów Demonów i Jeźdźców a mnie się podobało.
Albo jestem już tak zepsuta że język ani styl tej serii mi nie przeszkadza albo nie przeszkadza mi nic gdy chodzi o miłość.
Bo przecież cała ta seria jest o miłości, prawda?
Każdy „tom” opowiada o miłości - brutalnej, brudnej, ostrej ale czego się spodziewać skoro autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo lubię książki pani Guzowskiej i choć Simona Mariem Ybl nie jest  jednak po jej przygody sięgnęłam z zapałem.
No i właśnie.. Niby wszystko jest na swoim miejscu.
Druga część przygód Simony jest o wiele ciekawsza niż pierwsza ale wciąż mi czegoś brakuje.
Pomysł świetny, gorzej z wykonaniem.
Podsuwanie czytelnikowi „fałszywego” rozwiązania celem zmylenia tropu - dziecinnie nachalne.
W ogóle wszystko tutaj jest jakieś takie dziecinne, infantylne, trącające myszką...
Nie powiem żeby mnie historia nie zaciekawiła ale to w 80% zasługa magii „złotego runa”.
Szczerze mówiąc, złapałam się na tym, że Simona mogłaby gdzieś po drodze z(a)ginąć a ja nadal czytałabym zaciekawiona tematem skarbu, który rzekomo nie istnieje, a o który zabijają się wszyscy wkoło.

I tyle byłoby z porywającej historii zwariowanej złodziejki i archeologa w jednym.
Początek świetny, pierwsze kartki naprawdę wciągają, dalej niestety zaczyna wiać sztampą.

Nie zmienia to faktu, ze po książki pani Marty sięgnę jak tylko pojawią się nowości na rynku wydawniczym bo świat archeologów pociąga mnie w niewytłumaczalny sposób.
Poza tym bardzo lubię gdy pani Guzowska wplata w swoje dzieła „mitologię”, która bardzo mnie w jej książkach ciekawi i niesamowicie ubarwia całe powieści.

Bardzo lubię książki pani Guzowskiej i choć Simona Mariem Ybl nie jest  jednak po jej przygody sięgnęłam z zapałem.
No i właśnie.. Niby wszystko jest na swoim miejscu.
Druga część przygód Simony jest o wiele ciekawsza niż pierwsza ale wciąż mi czegoś brakuje.
Pomysł świetny, gorzej z wykonaniem.
Podsuwanie czytelnikowi „fałszywego” rozwiązania celem zmylenia tropu -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No dobra. Łyknęłam „erotyk” w jeden wieczór.
Nie powiem żebym po jego lekturze była „ubogacona” ale przyznać muszę, że historyjka wciąga, książkę czyta się lekko i przyjemnie.
A historyjka dotyczy miłości młodej dziewczyny i starszego o prawie 20 lat faceta.
Banał? Banał choć podszyty odrobina prawdy.
Miłość bowiem nie zawsze jest cukierkowa, słodka, bajkowa.
Bywa brutalna, nieokiełznana, brudna, zmącona, niezaspokojona, chora, niszcząca.
Ale to wciąż miłość.
I chyba o tym autorka chciała czytelnikom opowiedzieć.

Wulgarny język, seks, przemoc, emocje skrajne, momentami nierealne.
Pieprz zamiast wanilii.

Pod koniec książka nabiera tempa, nagle rozciągnięta w czasie akcja zostaje maksymalnie skurczona i podana czytelnikowi jak piekielnie mocne espresso.
Polecam na pluszowe jesienne wieczory.

No dobra. Łyknęłam „erotyk” w jeden wieczór.
Nie powiem żebym po jego lekturze była „ubogacona” ale przyznać muszę, że historyjka wciąga, książkę czyta się lekko i przyjemnie.
A historyjka dotyczy miłości młodej dziewczyny i starszego o prawie 20 lat faceta.
Banał? Banał choć podszyty odrobina prawdy.
Miłość bowiem nie zawsze jest cukierkowa, słodka, bajkowa.
Bywa brutalna,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem ta książką.. urzeczona.
Naprawdę. Niewiele jest książek o których mogę powiedzieć, że zostały we mnie na długo.
A „Martwe listy” takie są.
Mój stosunek do historii Avy i Zeldy może być osobisty ponieważ sama przeszłam podobne doświadczenia i może dlatego ta książka jest mi tak bliska.
Nie nazwałabym jej kryminałem choć watek „śmierci” Zeldy tworzy ramy powieści ale dla mnie jest to.. swoista „saga” rodzinna.
To opowieść o miłości, o wyborach, o dziedzictwie rodzinnym, o plastyce emocji które każde z nas nosi w sobie.
O tym jak rodzina, nasze domy, otoczenie nas kształtuje. I o tym, że od pewnych rzeczy odciąć się nie da.
Że każda decyzja i wybór nas kształtuje.
Klimatem ta książka przypominała mi „Miasteczko kłamców”.
Amerykańskie peryferia, mała społeczność..
Naprawdę polecam.
Skończyłam czytać kilka dni temu a nadal we mnie siedzi.

Jestem ta książką.. urzeczona.
Naprawdę. Niewiele jest książek o których mogę powiedzieć, że zostały we mnie na długo.
A „Martwe listy” takie są.
Mój stosunek do historii Avy i Zeldy może być osobisty ponieważ sama przeszłam podobne doświadczenia i może dlatego ta książka jest mi tak bliska.
Nie nazwałabym jej kryminałem choć watek „śmierci” Zeldy tworzy ramy powieści ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Genialna książka. Zdjęła mi z oczu ciut za różowe okulary 
Nie jest to opowiastka o kolorowym i beztroskim życiu hipisów ale prawdziwa „rozprawka” o tamtych czasach.
Próżno tu szukać pustej ideologii czy słów bez pokrycia bowiem każdy znak czasu, każda rewolta, ruch opisany jest „od korzenia” przez co mamy możliwość dotarcia do genezy problemu, zjawiska, zrywu, etc.
Jako „mentalne” dziecko-kwiat, miłośnik muzyki Joplin i Hendrixa, stylu i ducha lat 60/70 miałam bardzo przesłodzony obraz tamtych lat.
Pozycja J. Jarniewicza bardzo rzeczowo, wręcz brutalnie ukazała charakterystykę epoki dzieci kwiatów. Nie zawsze beztroską i kolorową.
Dla osób zainteresowanych klimatem czy bohaterami tamtych lat istna gratka na rynku wydawniczym.
Fascynująca jest dokładność z jaką autor przyłożył się do swojej pracy – mam wrażenie, że każde słowo jest tu w najdrobniejszym szczególe przemyślane i nie ma miejsca nawet na margines błędu.
Jedyne czego mi zabrakło w tej książce to odrobiny luzu - którym jednak tamte czasy trąciły, stąd ocena 9/10 
Historie takich ikon jak Bob Dylan czy Leonard Cohen – wciągające tak samo jak historia Woodstocku 69.
Ogromny plus za zdjęcia i plastyczność z jaką autor posługuje się wciągając czytelnika w klimat, ducha, smak i zapach lat 60-tych.
Polecam.

Genialna książka. Zdjęła mi z oczu ciut za różowe okulary 
Nie jest to opowiastka o kolorowym i beztroskim życiu hipisów ale prawdziwa „rozprawka” o tamtych czasach.
Próżno tu szukać pustej ideologii czy słów bez pokrycia bowiem każdy znak czasu, każda rewolta, ruch opisany jest „od korzenia” przez co mamy możliwość dotarcia do genezy problemu, zjawiska, zrywu, etc.
Jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Żałuję, że przeczytałam tę książkę.
Przez moment rozumiałam rozterki i bolączki głównych bohaterów, ba, nawet im ciut współczułam.
Bywa bowiem, że każdy wpada w impas i ciężko mu dostrzec inne perspektywy.
Sama zresztą pracuję w korporacji..
I co z tego wynika?
Otóż to, że jestem na autorkę książki wściekła, żeby nie użyć mocniejszego słowa.
Wkurzona, że tak strasznie obnażyła „świnie” które korporacje hodują.
A może wręcz przeciwnie, do korporacji ciągną właśnie tacy ludzie, których niezaspokojona ambicja i ciągłe pragnienie bycia „ponad” i posiadania więcej pcha do przodu?
Powoduje, że pomimo WSZYSTKO stają w wyścigu do koryta?
Nie wiem sama.
Rozczarowałam się boleśnie bo o ile na początku bohaterowie byli ciemiężeni, słabi i należało im współczuć o tyle końcówka dobitnie dowiodła że są gorsi od swego „domniemanego” oprawcy.
I tak oto wyścig zaczyna się od nowa..

Książka o tym, jak łatwo ludzie dają się ponieść niezaspokojonym ambicjom i uleganiu głupiej modzie na to by mieć zamiast być.
Jak strasznie niskie poczucie własnej wartości potrafi człowieka zmienić, zniszczyć, upodlić i udławić.
O tym, że w sumie smutny to świat gdzie ludzie sądzą, iż definiuje ich posiadana pozycja społeczna, piastowane stanowisko, liczba zer na koncie.
Smutne to i gorzkie.
Ja jednak wolę w myśl za klasykiem nucić pod nosem, że „zawsze warto być człowiekiem”.
Bowiem moje być jest ważniejsze niż mieć.
Niech inni obgryzają sobie uszy i ogony w pogoni za.. no właśnie, czy jest w ogóle za czym..?
Książkę polecam bo jest po prostu dobra i mocna.

Żałuję, że przeczytałam tę książkę.
Przez moment rozumiałam rozterki i bolączki głównych bohaterów, ba, nawet im ciut współczułam.
Bywa bowiem, że każdy wpada w impas i ciężko mu dostrzec inne perspektywy.
Sama zresztą pracuję w korporacji..
I co z tego wynika?
Otóż to, że jestem na autorkę książki wściekła, żeby nie użyć mocniejszego słowa.
Wkurzona, że tak strasznie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ojejej, po lekturze tej książki miałam ochotę pojechać do Wrocławia i na własne oczy zobaczyć „Trójkąt Bermudzki”.
Powieść świetna, nie przekombinowana, lekko i przemyślanie napisana.
Czyta się przyjemnie pomimo brudu i przeraźliwego smutku jaki wydziera z kartek książki.
Niestety – czytając „Piętno Midasa” miałam nieodparte wrażenie że takich trudnych historii jest na świecie pełno.
Zarówno tych dotyczących głównego bohatera jak i kobiet które na jego drodze stają.
Paradoksalnie, najbliżej było mi do Anny i pani Jadwigi, główna bohaterka jakoś mnie nie porwała..
Pewnie dlatego sadystycznie wybrałam zakończenie/oczywiście opcję nr … :)/

No właśnie - ogromny plus dla autorki za dwa zakończenia!
Czytelnik sam może zdecydować w jaki sposób chce się z bohaterami pożegnać a to moim zdaniem jest niebywale pociągające.

Pozycja książkowa na jeden długi lub dwa krótsze wieczory, smutna, wciągająca, ciut nierealna ze względu na profesję głównego bohatera ale prawdziwa z uwagi na jego dzieciństwo.
Okrucieństwo lat dziecięcych które wielu ludzi nosi w sobie.

Polecam.

Ojejej, po lekturze tej książki miałam ochotę pojechać do Wrocławia i na własne oczy zobaczyć „Trójkąt Bermudzki”.
Powieść świetna, nie przekombinowana, lekko i przemyślanie napisana.
Czyta się przyjemnie pomimo brudu i przeraźliwego smutku jaki wydziera z kartek książki.
Niestety – czytając „Piętno Midasa” miałam nieodparte wrażenie że takich trudnych historii jest na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam problem z tą książką.
Sięgnęłam po nią zachęcona pozytywnymi komentarzami i.. no właśnie, i nic.
Bo niby wszystko jest na swoim miejscu a jakoś się tak nie klei.
Gro fabuły stanowią opisy domu tak nierzeczywistego, że aż razi.
Ba! Domu przerażającego który jakby oddychał nie na równi z nami ale wyprzedzał nasz oddech a tym samym – zagarniał nam tlen z powietrza.
Nakreślone na jego tle postaci wypadają bezbarwnie, niekształtnie, nijak.
Są mdłe i przezroczyste jak okładka książki.
Owszem, niespodzianką było odkrycie kto stoi za zabójstwem Emmy i tu plus dla autora za zmylenie czytelnika, niemniej jednak całość trąci mi tu czymś „odrealnionym”.
Tak naprawdę pomimo licznych opisów głównych bohaterów nie czuje się z nimi żadnej więzi i nie są oni/moim skromnym zdaniem/postaciami z krwi i kości.
Są raczej równie nierealni jak niesamowicie nowoczesny i sterylny dom.

Mnie niestety ta książka nie uwiodła. Chyba mnie nawet nie wciągnęła.
Szkoda bo szumne slogany zapowiadały porywającą lekturę a tu nawet wietrzyk nie zawiał..

Mam problem z tą książką.
Sięgnęłam po nią zachęcona pozytywnymi komentarzami i.. no właśnie, i nic.
Bo niby wszystko jest na swoim miejscu a jakoś się tak nie klei.
Gro fabuły stanowią opisy domu tak nierzeczywistego, że aż razi.
Ba! Domu przerażającego który jakby oddychał nie na równi z nami ale wyprzedzał nasz oddech a tym samym – zagarniał nam tlen z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że lubię niegrzecznych chłopców.
Pewnie dlatego, że sama jestem nieco „zepsuta” i książki takie jak „Prokurator” są dla mnie świetną rozrywką.
Czyta się je gładko i szybko - jest wartka akcja, mamy ciekawe postaci, ostry język, trochę seksu, a tle historia która ma drugie dno.
Wszystko to okraszone polskim wymiarem sprawiedliwości który jaki jest, każdy widzi.
Świetnym zagraniem autorki jest narracja dwutorowa czyli perspektywa jej i jego.
Ciekawe posunięcie.
Początek naprawdę dobry i mocny, końcówka mnie ciut rozczarowała bo w ostatnich stronach książka traci coś ze swojej drapieżności a ja oczekiwałam mocniejszego zakończenia.
Zabrakło mi tu pazura z pierwszych stron ale może to celowy zabieg mający podkreślić proces „wyciszenia” bohaterów.

„Prokuratora” polecam osobom których nie razi ani cięty i wulgarny język ani sceny seksu odbiegające od romantycznych uniesień.
Nie ukrywam też, że gdyby pani Świst zdecydowała się na kontynuację dalszych losów bohaterów - chętnie się z nimi spotkam.

Zacznijmy od tego, że lubię niegrzecznych chłopców.
Pewnie dlatego, że sama jestem nieco „zepsuta” i książki takie jak „Prokurator” są dla mnie świetną rozrywką.
Czyta się je gładko i szybko - jest wartka akcja, mamy ciekawe postaci, ostry język, trochę seksu, a tle historia która ma drugie dno.
Wszystko to okraszone polskim wymiarem sprawiedliwości który jaki jest, każdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszak pół prawdy to już całe kłamstwo..
Powieść o tym, jak jedno niedomówienie poparte kolejnymi pół-prawdami potrafi totalnie zniekształcić obraz rzeczywistości.
Smutna historia z pudrowym zakończeniem ale podana nam w taki sposób, że od książki ciężko się oderwać.
I plus najważniejszy – ponieważ historię poznajemy od tyłu lektura wymaga od nas skupienia i zaangażowania.

Autorka w znakomity sposób ukazuje charakterystykę małomiasteczkowej społeczności.
Genialnie nakreśla też moim zdaniem postać Corinne, która skupia na sobie całą uwagę czytelnika.
Utkana niby tylko ze wspomnień, plotek i domysłów jest realna do bólu i wręcz namacalna.
Przy niej wszystkie pozostałe postaci wypadają po prostu blado.

Dla mnie „Miasteczko kłamców” to dobry thriller.
Autorka zręcznie myli tropy ukazując nam każdy szczegół w perspektywie krzywego zwierciadła, niejako zapraszając czytelnika do cyrkowej Sali luster.
Przy końcu okazuje się bowiem że nic nie jest tym, na co wygląda.

Szczerze polecam.

Wszak pół prawdy to już całe kłamstwo..
Powieść o tym, jak jedno niedomówienie poparte kolejnymi pół-prawdami potrafi totalnie zniekształcić obraz rzeczywistości.
Smutna historia z pudrowym zakończeniem ale podana nam w taki sposób, że od książki ciężko się oderwać.
I plus najważniejszy – ponieważ historię poznajemy od tyłu lektura wymaga od nas skupienia i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości dziwnej, pokrętnej, trudnej do zaakceptowania.
Takiej, która nie mogła a powinna się zdarzyć i się zdarzyła.

Długa zastanawiałam się jak definiować jej bohaterów.
Livvie zostaje porwana w wieku 18 lat. Od tego momentu nie ma wpływu na swoje życie bo to przez co przejdzie zdefiniuje ją na zawsze.
Caleb, Keleb, James.. też nie miał wpływu na to kim jest a raczej kogo z niego zrobiono.
Livvie ma świadomość tego, co się może z nią stać i moim zdaniem wbrew pozorom MA wybór.
Caleb go nie miał bo od dziecka skazano go na to, by był tym, kim jest.
Nie chcę go tu bronić ale jednak nie potrafię spojrzeć na całą tę historię inaczej niż na krzywdę wyrządzoną obojgu bohaterom.
Dla mnie nie jest to historia czarno-biała, jednoznaczna – on zły, ona biedna.
To nie tu i nie tak.

Od książek ciężko się oderwać.
Przedstawiają przede wszystkim zmienną perspektywę przez co możemy zobaczyć jak różnie tę samą sytuację odbierają główni bohaterowie.

Seria mroczna, ciężka, duszna, wręcz oleista ale i piękna.
Kanwą powieści a jednocześnie tłem całej tej historii jest problem który w XXI wieku wydawać by się mógł niemożliwy – czyli handel żywym towarem.
Handel ludźmi. Ludzkim życiem. Świat, w którym druga osoba nie znaczy dosłownie nic a jednocześnie jest na tyle cenna by oddać za nią wszystko.

Polecam czytelnikom otwartym na świat inny niż ten powszechnie akceptowalny, bowiem powieść może szokować, miejscami podniecać, brzydzić, dziwić i jednocześnie fascynować.

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości dziwnej, pokrętnej, trudnej do zaakceptowania.
Takiej, która nie mogła a powinna się zdarzyć i się zdarzyła.

Długa zastanawiałam się jak definiować jej bohaterów.
Livvie zostaje porwana w wieku 18 lat. Od tego momentu nie ma wpływu na swoje życie bo to przez co przejdzie zdefiniuje ją na zawsze.
Caleb, Keleb, James.. też nie miał wpływu na to kim jest a raczej kogo z niego zrobiono.
Livvie ma świadomość tego, co się może z nią stać i moim zdaniem wbrew pozorom MA wybór.
Caleb go nie miał bo od dziecka skazano go na to, by był tym, kim jest.
Nie chcę go tu bronić ale jednak nie potrafię spojrzeć na całą tę historię inaczej niż na krzywdę wyrządzoną obojgu bohaterom.
Dla mnie nie jest to historia czarno-biała, jednoznaczna – on zły, ona biedna.
To nie tu i nie tak.

Od książek ciężko się oderwać.
Przedstawiają przede wszystkim zmienną perspektywę przez co możemy zobaczyć jak różnie tę samą sytuację odbierają główni bohaterowie.

Seria mroczna, ciężka, duszna, wręcz oleista ale i piękna.
Kanwą powieści a jednocześnie tłem całej tej historii jest problem który w XXI wieku wydawać by się mógł niemożliwy – czyli handel żywym towarem.
Handel ludźmi. Ludzkim życiem. Świat, w którym druga osoba nie znaczy dosłownie nic a jednocześnie jest na tyle cenna by oddać za nią wszystko.

Polecam czytelnikom otwartym na świat inny niż ten powszechnie akceptowalny, bowiem powieść może szokować, miejscami podniecać, brzydzić, dziwić i jednocześnie fascynować.

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości dziwnej, pokrętnej, trudnej do zaakceptowania.
Takiej, która nie mogła a powinna się zdarzyć i się zdarzyła.

Długa zastanawiałam się jak definiować jej bohaterów.
Livvie zostaje porwana w wieku 18 lat. Od tego momentu nie ma wpływu na swoje życie bo to przez co przejdzie zdefiniuje ją na zawsze.
Caleb, Keleb, James.. też nie miał wpływu na to kim jest a raczej kogo z niego zrobiono.
Livvie ma świadomość tego, co się może z nią stać i moim zdaniem wbrew pozorom MA wybór.
Caleb go nie miał bo od dziecka skazano go na to, by był tym, kim jest.
Nie chcę go tu bronić ale jednak nie potrafię spojrzeć na całą tę historię inaczej niż na krzywdę wyrządzoną obojgu bohaterom.
Dla mnie nie jest to historia czarno-biała, jednoznaczna – on zły, ona biedna.
To nie tu i nie tak.

Od książek ciężko się oderwać.
Przedstawiają przede wszystkim zmienną perspektywę przez co możemy zobaczyć jak różnie tę samą sytuację odbierają główni bohaterowie.

Seria mroczna, ciężka, duszna, wręcz oleista ale i piękna.
Kanwą powieści a jednocześnie tłem całej tej historii jest problem który w XXI wieku wydawać by się mógł niemożliwy – czyli handel żywym towarem.
Handel ludźmi. Ludzkim życiem. Świat, w którym druga osoba nie znaczy dosłownie nic a jednocześnie jest na tyle cenna by oddać za nią wszystko.

Polecam czytelnikom otwartym na świat inny niż ten powszechnie akceptowalny, bowiem powieść może szokować, miejscami podniecać, brzydzić, dziwić i jednocześnie fascynować.

Zacznijmy od tego, że nie potrafię rozpatrywać każdej książki z osobna ale całą serię traktuję jako całość.
Jedni Dark Duet nazywają literaturą erotyczną, inni piszą o niej z niesmakiem lub szokiem jaki wywołuje.
A dla mnie jest to książka o miłości.
Owszem, do przesady przesiąknięta brutalnością i sadystycznym erotyzmem ale jednak opisująca historię miłości.
Miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest wina, nie ma kary..
Tak jednym zdaniem opisałabym tę książkę.
Klimat poruszony przez autora ryzykowny bo jest tu cały wachlarz „niewygodnych” tematów – dotykamy duchowieństwa, próbujemy rozwikłać zagadkowe morderstwo, a w tle zieje nam z kartek powieści homoseksualizm, prostytucja i szaleństwo.
Wszystko to takie brudne, do bólu polskie i beznadziejne.
Rzeczywistość opisana w tej książce jest beznamiętna, szara, przeraźliwie smutna.
Troszkę myliła mnie mnogość bohaterów, plątanina nazwisk, stanowisk, krótkich historii tego kto, z kim i dlaczego.
Ale przyznać musze, że 21:37 czyta się naprawdę gładko.
Jest w osobie Hipisa coś co przyciąga. Może to muzyka której słucha? Jego zawodowa bezkompromisowość? Bezradność w życiu prywatnym?
W ogóle w całej książce jest coś nieuchwytnego co sprawia, że pomimo szoku jaki wywołuje w nas obraz polskiej rzeczywistości, zwłaszcza sposobu funkcjonowania kleru i policji, zachłannie przerzuca się kartki.
Ja stawiam na profanum. A właściwie na profanum tego, co powinno być sacrum..
Książka obnażająca o wiele więcej niż chciałam wiedzieć.
I choć to tylko fikcja to moim zdaniem za każdą fikcją kryje się prawda.
A ta może być o wiele mroczniejsza i brudniejsza niż opisana przez autora.

Do pana Heinza wrócę jeszcze na pewno, pozwolę sobie tylko na chwilę oddechu żeby móc za nim zatęsknić.

Jest wina, nie ma kary..
Tak jednym zdaniem opisałabym tę książkę.
Klimat poruszony przez autora ryzykowny bo jest tu cały wachlarz „niewygodnych” tematów – dotykamy duchowieństwa, próbujemy rozwikłać zagadkowe morderstwo, a w tle zieje nam z kartek powieści homoseksualizm, prostytucja i szaleństwo.
Wszystko to takie brudne, do bólu polskie i beznadziejne.
Rzeczywistość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznijmy od tego, że od początku wiedziałam, iż z Simoną Brenner nie polubimy się od pierwszego spotkania.
Serię książek Marty Guzowskiej z Mariem Ybl w roli głównej połykałam zachłannie i choć ciekawa byłam jaką teraz postać stworzy autorka, to od czasu zapowiedzi /świadomie lub nie/ pannę Brenner trzymałam w rezerwie.

Simona jest postacią ani zimną, ani gorącą – ot, najlepsza złodziejka antycznej biżuterii jednak podana w tak sztampowy sposób, że nawet jej umiejętności, spryt czy pomysłowość nie powalają.
Owszem – są tu całkiem udane zwroty akcji, jest przemyślana intryga, ba! jest nawet konkretny plan działania ale coś w trakcie lektury powoduje, ze książka nie przyprawia o utratę tchu a miejscami nuży i mierzi.
Jest tu coś w rodzaju utartego schematu, powtarzalności której nazwać nie potrafię.
Bohaterowie powieści?
Postać Ivana, notabene - do bólu przewidywalna - moim zdaniem wplątana jest w fabułę tylko celem zalążku akcji.
Nic bowiem do fabuły nie wnosi i jest totalnie bez smaku.

Z przykrością muszę stwierdzić, że Simona niestety ale mojego serca nie skradła.
A szkoda bo lubię książki pani Guzowskiej i uważam, ze ogromnym jej plusem jest to, że potrafi wciągnąć czytelnika w świat i pracę archeologów nawet, jeśli ten jest nudny jak stratygrafia.
Nawet, a właśnie może dlatego, że z kartek jej książek dosłownie można wyczuć i dotknąć miejsca, w którym osadzona jest akcja.

Zakończenie a właściwie rozwiązanie zagadki zaskakujące ale znowu podane w tak szary i bezkształtny sposób że nie powala.

Cóż. Do księgarni właśnie weszła „Reguła nr 1” opisująca dalsze losy panny Brenner.
Skuszę się, bo panią Guzowską czytać lubię.
Mam tylko nadzieję, że tym razem, tak jak w przypadku Maria, druga historia będzie tą lepszą i mocniejszą w odbiorze.

Zacznijmy od tego, że od początku wiedziałam, iż z Simoną Brenner nie polubimy się od pierwszego spotkania.
Serię książek Marty Guzowskiej z Mariem Ybl w roli głównej połykałam zachłannie i choć ciekawa byłam jaką teraz postać stworzy autorka, to od czasu zapowiedzi /świadomie lub nie/ pannę Brenner trzymałam w rezerwie.

Simona jest postacią ani zimną, ani gorącą – ot,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czwarta, i jak na razie ostatnia książka z Mariem Ybl w roli głównej jest moim zdaniem – najlepszą z całej serii.
Oto mamy nasze rodzime podwórko – małą, zatęchłą i duszna mieścinę tak „przepolską” że aż boli.
Zamiast antycznych wykopalisk –małomiasteczkowe klimaty z tłem religijnym na pierwszym planie. Oczywiście – jedynym słusznym.
Autorce książki w doskonały sposób udało się uchwycić polską mentalność, obnażyć zaściankowość i symboliczną pruderię polskiej społeczności małych miasteczek.
Świetny pomysł na ulokowanie wydarzeń zwłaszcza, że są one umiejscowione przy akompaniamencie świetnie skrojonych postaci drugoplanowych.
Tym razem są one godne uwagi, zwłaszcza postaci tak nieszablonowe jak Maurycy, ksiądz proboszcz czy terapeuta.
Nie byłabym sobą gdybym nie napisała, że podoba mi się to odrywanie po troszkę w każdej książce postaci głównego bohatera.
Tu bowiem oprócz ciętego języka, mistrzowskiej i zgryźliwej riposty, morza alkoholu i przewidywalnych już „zagrywek” Maria pojawia się postać jego matki a także strzępki obrazu dzieciństwa genialnego antropologa.
Dodatkowym plusem jest dla mnie to, że pod koniec książka odsłania choć trochę ludzkiej twarzy głównego bohatera.
Zakończenie? Tym razem naprawdę zaskakujące i satysfakcjonujące – moim zdaniem styl pani Marty ewoluuje a wraz z nim – główni bohaterowie.
Z niecierpliwością czekam na kolejną odsłonę przygód genialnego Maria.

Czwarta, i jak na razie ostatnia książka z Mariem Ybl w roli głównej jest moim zdaniem – najlepszą z całej serii.
Oto mamy nasze rodzime podwórko – małą, zatęchłą i duszna mieścinę tak „przepolską” że aż boli.
Zamiast antycznych wykopalisk –małomiasteczkowe klimaty z tłem religijnym na pierwszym planie. Oczywiście – jedynym słusznym.
Autorce książki w doskonały sposób udało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trzeci tom przygód Maria jak dla mnie – najbardziej naciągany i zagmatwany.
Znowu mamy zagadkę kryminalną z archeologią w tle, cięty język głównego bohatera, czarny humor i (jakże!) mdłą Polę.
W tej odsłonie kryminalnej pojawia się sporo ciekawie nakreślonych postaci „drugo- i trzecioligowych” które tworzą scenerię dla głównego bohatera i wydarzeń powieści.
Mamy morderstwo, mamy prawie trop, ale wciąż nam coś umyka.
Opisy miejscowej ludności, ich zwyczaje, klimat wielkanocny osadzony w tradycji greckiej, niby wszystko jest ale jakieś takie właśnie bez wyrazu i smaku.
Zagadka kryminalna dla bystrzejszego czytelnika - do rozwiązania po dość krótkim czasie, w książce ciągnie się i dłuży a samo zakończenie – szybkie, zbyt efektowne a przez to mało realne.
Moim zdaniem – niestety, jest to powieść najbardziej chaotyczna, najsłabsza i najmniej czytelna z całej serii o genialnym antropologu, Mariu Ybl.

Trzeci tom przygód Maria jak dla mnie – najbardziej naciągany i zagmatwany.
Znowu mamy zagadkę kryminalną z archeologią w tle, cięty język głównego bohatera, czarny humor i (jakże!) mdłą Polę.
W tej odsłonie kryminalnej pojawia się sporo ciekawie nakreślonych postaci „drugo- i trzecioligowych” które tworzą scenerię dla głównego bohatera i wydarzeń powieści.
Mamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W drugiej części „kryminalnych przygód” Mario powraca w mroczniejszym klimacie.
Z gorącej i dusznej Troi przenosimy się do lodowato zimnego i wietrznego Zamku w Nieborowie.
Klimat powieści tym razem cięższy, pomimo chłodu i głodu zbrodnie są bardziej wyrafinowane a cały klimat książki więcej niż makabryczny no bo kto odcina głowę i inscenizuje z niej popiersie umieszczone na forum?
Postaci tej powieści kryminalnej są ostrzej nakreślone, wyraźniejsze a cały konspekt książki moim zdaniem bardziej dopracowany.
I tym razem mam wrażenie, że pani Marta potrafi (przynajmniej mnie J) przenieść opisami w klimat miejsca gdzie toczy się akcja bo dosłownie mamy szansę poczuć dławiący zapach pasty do podłóg, usłyszeć skrzypienie desek pod stopami lub poczuć zaduch i mrok wąskich schodków ukrytych gdzieś w zamkowej wieży..
Mnogość bohaterów pomimo jednego, głównego tylko wątku nie pozwala się nudzić a specyficzne poczucie humoru nie opuszcza głównego bohatera ani na minutę.
Zapalczywość z jaką ten pozornie zimny drań stara się złapać mordercę wplątuje go znowu w kłopoty i sprawia, że z nyktofobią będzie musiał się znowu zmierzyć sam i nie sam..
Bohaterka towarzysząca Mario moim zdaniem – znowu - wypada na jego tle blado ale myślę, że jest to celowy zabieg autorki która zdaje sobie sprawę z tego, że jeden Mario wystarcza za kilku bohaterów.
Jest bowiem tak wyrazisty, specyficzny i nieokrzesany że nie daje szansy na zaistnienie na kartach książki nikomu innemu oprócz siebie.
Mnie osobiście przypomina trochę Dr. Housa – z jednej strony cyniczny, genialny i wierzący we własną potęgę, mądrość i nieomylność, z drugiej zaś słaby bo ograniczony nałogami, licznymi przywarami charakteru i fobią nad którą totalnie nie panuje.
Książka wciąga choć nie ukrywam że momentami jest brutalna i może zemdlić zwłaszcza osoby o słabszych nerwach które nie przywykły do opisów zbeszczeszczonych i ponadrywanych zwłok ludzkich.
Jedyne „ale” z mojej strony dotyczy dość pobieżnego rozwiązania zagadki – tzn. nie jest oczywistym kto i dlaczego zabija jednak sama akcja „ujęcia” sprawcy działa się dla mnie za szybko, za prosto, za chaotycznie a przez to mało wiarygodnie.
Niemniej jednak że lubię książki pani Guzowskiej „Głowę Niobe” i tym razem szczerze polecam.

W drugiej części „kryminalnych przygód” Mario powraca w mroczniejszym klimacie.
Z gorącej i dusznej Troi przenosimy się do lodowato zimnego i wietrznego Zamku w Nieborowie.
Klimat powieści tym razem cięższy, pomimo chłodu i głodu zbrodnie są bardziej wyrafinowane a cały klimat książki więcej niż makabryczny no bo kto odcina głowę i inscenizuje z niej popiersie umieszczone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę od tego że jestem fanką Mario Ybl’a.
Polubiłam go od momentu kiedy w ręce wpadła mi właśnie „Ofiara Polikseny” – mój notbene pierwszy kryminał.
Ale zaczynając od początku..
Mamy wykopaliska archeologiczne w starożytnej Troi, zabójstwo wyglądające na rytualny mord i głównego bohatera który przez większość powieści jest cyniczny, złośliwy, często podpity ale i szalenie inteligentny, spostrzegawczy, bystry.
Mamy też Polę która przy Mariu wydaje się nijaka i mdła co jednak pozytywnie kontrastuje z głównym bohaterem który, co tu dużo mówić, zagarnia całym sobą kartki powieści.
Zagadka kryminalna w „Ofierze Polikseny” jest dość ciekawie nakreślona ponieważ autorka myliła tropy, podpowiadała czytelnikowi rozwiązania bliskie prawdy a i tak potrafiła zaskoczyć nieoczekiwanym rozwiązaniem.
Autorka myliła tropy, podpowiadała rozwiązania bliskie prawdzie a i tak potrafi zaskoczyć rozwiązaniem zagadki.
W książce podobał mi się przede wszystkim przedstawiony w pierwszoosobowej narracji tok myślenia głównego bohatera, miejscami mroczne opisy ofiar, subtelnie wplecione w to wszystko tło mityczne, nudny obraz pracy archeologa, cięte dialogi, klimat wykopalisk - momentami miałam wrażenie że daje się odczuć upał wylewający się z kartek powieści a i nie raz zdarzyło mi się zaśmiać w głos pod wpływem wygłaszanych przez Maria uszczypliwości.
Plusy dla pani Marty Guzowskiej za stworzenie niesztampowego bohatera którego z jednej strony nie sposób lubić bo jest zgryźliwy, porażająco bezpośredni i miejscami wulgarny a z drugiej ciężko go nie lubić za jego specyficzne poczucie humoru i fobie które nim targają.
„Ofiara Polikseny” w moim odczuciu jest książką dowcipną, wciągającą, przyjemną.
Szczerze polecam tym bardziej, że seria z Mariem Ybl liczy jeszcze kilka pozycji.

Zacznę od tego że jestem fanką Mario Ybl’a.
Polubiłam go od momentu kiedy w ręce wpadła mi właśnie „Ofiara Polikseny” – mój notbene pierwszy kryminał.
Ale zaczynając od początku..
Mamy wykopaliska archeologiczne w starożytnej Troi, zabójstwo wyglądające na rytualny mord i głównego bohatera który przez większość powieści jest cyniczny, złośliwy, często podpity ale i...

więcej Pokaż mimo to