Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki W tych szacownych murach Kelly Andrew, David Bell, Olivie Blake, Tori Bovalino, J.T. Ellison, Layne Fargo, James Tate Hill, M. L. Rio, Kate Weinberg, Susie Yang
Ocena 7,3
W tych szacown... Kelly Andrew, David...

Na półkach:

Czy są tu fani motywu dark academia? Przedstawiam wam „W tych szacownych murach”, czyli antologię, w której znajdziecie 12 historii, pełnych mroku i tajemnic. 🏫🕯️🗝️

Nie należę do fanów opowiadań. Zdecydowanie wolę dłuższe formy, bardziej rozbudowane. Dlatego na tę antologię patrzę jako na całość. I muszę przyznać, że wszyscy autorzy opowiadań uchwycili samą esencję estetyki dark academia. Znajdziemy tu tajemnice, poczucie lęku i niepewność. Niektóre opowiadania są mroczniejsze, a inne z kolei będą idealne dla tych, którzy dopiero zaczynają sięgać po literaturę z nurtu dark academia.

W antologii znajdziemy ogromny przekrój autorów - od tych bardziej znanych jak M.L. Rio czy Olivie Blake, jak i tych mniej znanych. Dzięki temu twórczość niektórych autorów dodałam na TBR, bo tak spodobały mi się ich opowiadania. Każde z opowiadań jest inne, porusza inne tematy. Każde z nich wywołało u mnie też inne odczucia. Przy niektórych czułam zaintrygowania, ale niektórym udało się wywołać u mnie ciarki.

Moi ulubieńcy:
- Weekend u Bertie
- Okrutne następstwa
- Fobos

Czy są tu fani motywu dark academia? Przedstawiam wam „W tych szacownych murach”, czyli antologię, w której znajdziecie 12 historii, pełnych mroku i tajemnic. 🏫🕯️🗝️

Nie należę do fanów opowiadań. Zdecydowanie wolę dłuższe formy, bardziej rozbudowane. Dlatego na tę antologię patrzę jako na całość. I muszę przyznać, że wszyscy autorzy opowiadań uchwycili samą esencję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak to jest kogoś kochać i wiedzieć, że ta miłość ma datę końcową? Że po ślubie nie ma wcale „i żyli długo i szczęśliwie”, a jest walka o każdy wspólny dzień? Jak nauczyć się żyć ze świadomością, że każdy dzień może być tym ostatnim?

Taka miłość jak Lauren i Josha nie zdarza się często. Szaleńczo zakochani, młodzi, świeżo po ślubie. I wtedy znienacka przychodzi prawdziwy cios. Lauren jest chora. Na IPF nie ma lekarstwa. Z każdym kolejnym dniem jej choroba postępuje, płuca odmawiają posłuszeństwa. Jej odejście jest kwestią kilku lat. To nieuniknione. Po swojej śmierci Lauren pozostawię dla Josha listy. 12 na każdy miesiąc życia bez niej. Wierzy, że oswoją go one z jej odejściem i pozwolą przejść przez żałobę.

To nie była łatwa lektura. Powiedzieć, że jest emocjonalna, to jak niemal nic nie powiedzieć. Oczami Laury doświadczamy, jak radzi sobie z rzeczywistością, w której umiera. Przechodzi przez trudny proces, najpierw zaprzeczenia, a w końcu akceptacji swojego zbyt krótkiego życia. Jednocześnie doświadczamy straty z perspektywy Josha. Jego złości, zgorzknienia, strachu i nieporadności. I zestawienie tych dwóch perspektyw łamie serce.

Na całe szczęście Kristan Higgins stworzyła niesamowicie uroczą i lekko ekscentryczną obsadę drugoplanowych postaci, które dodają książce humoru. Dzięki nim pojawiają się nie tylko łzy smutku, ale również łzy radości.

„Zdejmij z nieba księżyc” to szalenie poruszająca i chwytająca ze serce lektura. Pokazująca jak wygląda prawdziwa miłość i wszystkie jej odcienie. Przygotujcie się na smutek, ale też szczęśliwe momenty. Po prostu poznajcie Lauren i Josha.

Jak to jest kogoś kochać i wiedzieć, że ta miłość ma datę końcową? Że po ślubie nie ma wcale „i żyli długo i szczęśliwie”, a jest walka o każdy wspólny dzień? Jak nauczyć się żyć ze świadomością, że każdy dzień może być tym ostatnim?

Taka miłość jak Lauren i Josha nie zdarza się często. Szaleńczo zakochani, młodzi, świeżo po ślubie. I wtedy znienacka przychodzi prawdziwy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Witajcie w akademii Everfall. Miejscu pełnym magii śmierci, tajemnic i wielkich emocji.

Zoey z utęsknieniem czeka na przebudzenie swojej mocy. Wierzy, że tak jak matka będzie uzdrowicielką. Jednak w noc szkolnego balu, jej magia wszystkim się ukazuje. Jej moc powiązana jest z magią śmierci. Dziewczyna jest banshee i przewiduje śmierć kolegi ze szkoły. Jej świat kompletnie stanął na głowie. Stara się oswoić ze swoimi nowymi zdolnościami, ale śmierć chłopaka nie daje jej spokoju. Zaczyna prowadzić własne śledztwo i odkrywa, że każdy w szkole skrywa jakieś tajemnice...

Styl pisania Mony Kasten urzekł mnie już od pierwszych stron. Wszystkie wydarzenia opisuje w taki sposób, że przenosi czytelnika w środek akcji i pozwala mu odczuć wszystkie emocje bohaterów. Nawet nie zauważyłam, że mijały kolejne strony, a ja przybliżałam się do zakończenia.

Lubię, kiedy autorzy czerpią z bogactwa mitologii. Mona Kasten postanowiła przybliżyć nam mitologię celtycką, niezbyt często wybieraną przez pisarzy. I było to szalenie ciekawe. Razem z Zoey poznajemy wierzenia, system magiczny i jej magiczne możliwości.

Jedyny minus jaki mogę wskazać, to relacja romantyczna. Bardzo żałuję, że było jej tak mało. To typowy slowburn, który ma swoje uzasadnienie w historii i rozwoju postaci. Jest to zdecydowanie dobry początek czegoś, co będzie mogło się rozwinąć w kolejnym tomie serii.

Jeśli lubicie książki z wątkiem akademii, magią i delikatnym romansem, to „Fallen Princess” to coś dla Was. A ja Wam polecam tę książkę z całego serca!

P.S.: To wydanie to wizualna uczta dla oczu!

Witajcie w akademii Everfall. Miejscu pełnym magii śmierci, tajemnic i wielkich emocji.

Zoey z utęsknieniem czeka na przebudzenie swojej mocy. Wierzy, że tak jak matka będzie uzdrowicielką. Jednak w noc szkolnego balu, jej magia wszystkim się ukazuje. Jej moc powiązana jest z magią śmierci. Dziewczyna jest banshee i przewiduje śmierć kolegi ze szkoły. Jej świat kompletnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie historie, które niezmiennie doprowadzają mnie do łez. Historie życiowe, pokazujące wszystkie jego odcienie. I właśnie taką historią jest ta opisana w „All in. Serce ze szkła”.

Kacey Dawson jest gitarzystką w słynnym girlsbandzie. Jednak sława niesie ze sobą pewne demony. Dziewczyna robi wszystko, żeby zapomnieć o swoich rodzicach, pogrążając się coraz mocniej w chaosie i bólu. Dopiero poznanie kierowcy limuzyny, Jonaha Fletchera, wyrywa ją z tego stanu. Nawiązują przyjaźń, dzięki której oboje zdają sobie sprawę, że w życiu chodzi o coś więcej. Kacey zdaje sobie sprawę, że powinna spełniać swoje marzenia, a Jonah uświadomił sobie, że nigdy nie zaznał prawdziwej miłości.

Właściwie od samego początku wiemy, jak zakończy się ta historia. Ale jednak jakaś mała cząstka mnie miała nadzieję, że nadejdzie cud i coś się zmieni. I mimo świadomości co nas czeka na ostatnich stronach książki, nic nie mogło mnie przygotować na to, jaki ból poczuję i ile łez wyleję.
Emma Scott sprawiła, że zakochałam się w Kacey i Jonahu, ich wspólnej historii. A kiedy całkowicie się w nią zaangażowałam, wbiła nóż w moje serce. To była boleśnie piękna lektura.

„All in. Serce ze szkła” to jedna z tych historii, które sprawiają, że jest się wdzięcznym za każdą chwilę, którą mamy. Ale mimo to, jej moralizatorski wydźwięk nie przytłacza, a zachęca do życia pełną piersią.

Są takie historie, które niezmiennie doprowadzają mnie do łez. Historie życiowe, pokazujące wszystkie jego odcienie. I właśnie taką historią jest ta opisana w „All in. Serce ze szkła”.

Kacey Dawson jest gitarzystką w słynnym girlsbandzie. Jednak sława niesie ze sobą pewne demony. Dziewczyna robi wszystko, żeby zapomnieć o swoich rodzicach, pogrążając się coraz mocniej w...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bliźniacze korony Catherine Doyle, Katherine Webber
Ocena 7,9
Bliźniacze korony Catherine Doyle, Ka...

Na półkach:

Królestwo, w którym magia jest zakazana. Jeden tron. I księżniczki, które są bliźniaczkami, ale nie mają pojęcia o swoim istnieniu.

Rose została wychowana na przyszłą królową. Od dziecka przyswajała kolejne lekcji historii, manier i sztuki. Wierzy, że jej rodzice zostali zabici przez czarownice, dlatego podczas swojego panowania chce je całkowicie zniszczyć. Skradziona z pałacu zaraz po urodzeniu Wren, jest jej bliźniaczką. Jest czarownicą i chce przywrócić swojemu gatunkowi należyty szacunek. Ma jeden cel. Zająć miejsce swojej siostry, założyć królewską koronę i zaprowadzić nowe rządy czarownic w królestwie.

Fabuła jest prowadzona z dwóch perspektyw. Minimalnie bardziej wolałam czytać rozdziały z perspektywy Wren, ale oba były dobrze poprowadzone. Rose odbyła prawdziwą podróż, by odkryć kim tak naprawdę jest, jaka jest jej historia i dziedzictwo. Z kolei Wren ma bardzo sarkastyczną i uszczypliwą osobowość, która nie raz wpędzała ją w kłopoty. Siostry idealnie się dopełniają i razem tworzą mieszankę wybuchową.

Momentami brakowało mi trochę magii. System magiczny jest jednym z fundamentów „Bliźniaczych koron”, ale nie był on rozbudowany. Poznaliśmy pewne podstawy i mam nadzieję, że w kolejnym tomie poznamy więcej szczegółów. W książce pojawia się też wątek romantyczny, a nawet dwa. Byłam zaskoczona, jak bardzo przypadły mi do gustu. Nie były one tylko dodatkiem, a faktycznie dodawały wiele do fabuły, napędzały akcję. Jestem ciekawa jak dalej się one rozwiną.

„Bliźniacze korony” to typowa fantastyka dla młodzieży, pełna humoru, dobrej zabawy i nagłych zwrotów akcji. I uwielbiałam absolutnie każdą minutę z czytania tej książki. To była czysta przyjemność. A zakończenie wbiło mnie w fotel. Potrzebuję 2 tomu najlepiej na wczoraj!

Królestwo, w którym magia jest zakazana. Jeden tron. I księżniczki, które są bliźniaczkami, ale nie mają pojęcia o swoim istnieniu.

Rose została wychowana na przyszłą królową. Od dziecka przyswajała kolejne lekcji historii, manier i sztuki. Wierzy, że jej rodzice zostali zabici przez czarownice, dlatego podczas swojego panowania chce je całkowicie zniszczyć. Skradziona z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Quinn miał jasny plan. Świetnie bawić się na urodzinach przyjaciela i zakończyć swój związek. I pewnie wszystko by szło po jego myśli, gdyby nie fakt, że podczas imprezy musiał uciekać przed stworzeniami jak z koszmaru i uległ ciężkiemu wypadkowi. Matylda to jego sąsiadka, która od dziecka jest w nim nieszczęśliwie zakochana. Sprawę komplikują jej bardzo religijni rodzicie, którzy na wiele nie pozwalają. Quinn po wypadku zaczyna widzieć i słyszeć rzeczy, które bardziej pasują do opowieści fantasy, a nie rzeczywistości. I tylko Matilda zdaje się mu wierzyć. Jednak to dopiero początek ich przygód.

„Niezapominajka” to książka pełna niejasnych wątków i niespodziewanych zwrotów akcji. Quinn i Matylda zabierają czytelnika w świat pełen magii, kolorów i fantazji.

Kerstin Gier powróciła na rynek książki w wielkim stylu. „Niezapominajka” to książka, która poprawia samopoczucie i daje poczucie ciepła porównywalne z otuleniem kocem. A dzieje się tak za sprawą humoru i lekkości pióra autorki. Zabawne momenty, ciekawe postaci i mnóstwo sarkastycznych dialogów sprawiają, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością.

Czytaniu tej książki towarzyszyło mi ogromne poczucie nostalgii. W „Niezapominajce” pojawiały się nawiązania do „Trylogii Czasu”, którą w czasach gimnazjalnych uwielbiałam. Muszę przyznać, że w pewnym sensie moja miłość do książek zaczęła się właśnie od Kerstin Gier, więc to jej twórczość wpłynęła na to, jak teraz odbieram książki.

Matylda i Quinn zdobyli moje serce. Ich przekomarzanki i wyzwania, którym razem stawiają czoło wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Zdecydowanie nie mogę się doczekać kolejnej książki z tej serii!

Quinn miał jasny plan. Świetnie bawić się na urodzinach przyjaciela i zakończyć swój związek. I pewnie wszystko by szło po jego myśli, gdyby nie fakt, że podczas imprezy musiał uciekać przed stworzeniami jak z koszmaru i uległ ciężkiemu wypadkowi. Matylda to jego sąsiadka, która od dziecka jest w nim nieszczęśliwie zakochana. Sprawę komplikują jej bardzo religijni rodzicie,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Well Played. Zakład o więcej niż wszystko Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,2
Well Played. Z... Vi Keeland, Penelop...

Na półkach:

Duet Keeland i Ward nigdy nie zawodzi!

Kiedy Levi wraz ze swoim bratankiem dziedziczy połowę zajazdu w spadku po swoim dziadku, chce go od razu sprzedać. Jest tylko jeden problem. Do zajazdu przeprowadza się Presley, była jego brata, która chce wychować jego bratanka w małym miasteczku, z dala od zgiełku wielkiego miasta. W taki oto sposób zaczynają mieszkać razem pod jednym dachem, po to, żeby razem zadecydować o losach zajazdu. Jednak niespodziewanie między Levim a Presley rodzi się uczucie. Czy poczucie winy wobec brata powstrzyma mężczyznę przed byciem z kobietą swoich marzeń?

Historia Leviego i Presley to była romantyczna doskonałość. Uwielbiam książki z motywem zakazanego romansu. Jest coś magicznego w dwójce ludzi, którzy zakochują się w sobie, pomimo przeciwności i walczy o swoje uczucie.

Fakt, że Presley zakochała się w bracie swojego byłego, początkowo był dla mnie trochę dziwny. Obawiałam się, że ten motyw po prostu nie zagra. Ale okazało się, że z odpowiednimi umiejętnościami pisarskimi całość była naprawdę dobra. Romans przesycony jest humorem, a to sprawia, że poruszone trudne tematy nie są dla czytelnika zbyt przygnębiające. Choć oczywiście trafiają się momenty smutne.

Jestem absolutnie uzależniona od sposobu, w jaki ten duet autorek opowiada swoje historie. Zostałam wciągnięta w akcję „Well played” od pierwszej strony i nie mogłam się oderwać od tej historii aż do samego końca. A cóż to był za koniec! Byłam bardzo szczęśliwa z końcowego obrotu spraw. Zakończenie było naprawdę satysfakcjonujące. Ta książka to była szalona przejażdżka, ale warta każdej chwili.

Duet Keeland i Ward nigdy nie zawodzi!

Kiedy Levi wraz ze swoim bratankiem dziedziczy połowę zajazdu w spadku po swoim dziadku, chce go od razu sprzedać. Jest tylko jeden problem. Do zajazdu przeprowadza się Presley, była jego brata, która chce wychować jego bratanka w małym miasteczku, z dala od zgiełku wielkiego miasta. W taki oto sposób zaczynają mieszkać razem pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Urocza okładka skrywa gorące wnętrze...

Penny ciężko przeżywa swój ostatni związek. Została poważnie zraniona i tworzy listę seksualnych doświadczeń, które chciałaby przeżyć, a które pozwoliłyby odzyskać jej kontrolę na swoim życiem. Potrzebuje do tego tylko partnera. I tu pojawia się Cooper. Kapitan drużyny hokejowej z reputacją playboya. Czy może coś pójść nie tak?

„Ucieczka” to drugi tom serii Beyond the play. I choć bardzo polubiłam Jamesa w pierwszy tomie, to Coop mnie w sobie rozkochał. Był pełen sprzeczności. Z jednej strony beztroski i pełen życia, z drugiej opiekuńczy, cierpliwy i wyrozumiały. Jego relacja z Penny zmieniała się, ewaluowała, ale zawsze byli dla siebie w najgorszych momentach.

Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że Grace Reilly zrezygnowała z third act breakup. Mimo młodego wieku, bohaterowi byli dość dojrzali i zawsze, kiedy akcja w książce potencjalnie prowadziła do zerwania, oni radzili sobie z tym, rozmawiali ze sobą. Sprawiło to, że historia była wciągająca i odświeżająca, bez niepotrzebnego dramatyzmu.

Książka zdecydowanie jest przeznaczona dla czytelników +18. Jest w niej sporo scen bardzo sugestywnie opisanych. Ale co ważne, nie jest to romans bez fabuły. Oprócz gorących scen jest tutaj poruszonych sporo ważnych tematów. Począwszy od relacji rodzic-dziecko, do radzenia sobie traumą.

Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu i spotkania z trzecim z braci Callahan <3

Urocza okładka skrywa gorące wnętrze...

Penny ciężko przeżywa swój ostatni związek. Została poważnie zraniona i tworzy listę seksualnych doświadczeń, które chciałaby przeżyć, a które pozwoliłyby odzyskać jej kontrolę na swoim życiem. Potrzebuje do tego tylko partnera. I tu pojawia się Cooper. Kapitan drużyny hokejowej z reputacją playboya. Czy może coś pójść nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Tego nie było w planie” to idealne lekarstwo na wszystkie kłopoty tego świata, smutek, ból i ponury nastrój. To czysta radość i pozytywna energia w postaci książki. Wystarczy kilka rozdziałów, a na pewno i ty pokochasz tę historię!

Andie całe życie chciała pomagać ludziom. Jest to swego rodzaju mechanizm obrony przed własnymi problemami. Kiedy w trakcie semestru przenosi się na uczelnię swoich marzeń myśli, że teraz wszystko się ułoży. Będzie studiowała razem ze swoim chłopakiem, na uniwersytecie, gdzie poznali się jej rodzice. Na miejscu okazuje się jednak, że jej chłopak w tajemnicy przeniósł się na uczelnię Andie, nie radzi sobie z nauką, a spuścizna mamy zaczyna ją przytłaczać. W końcu jej matka założyła tajemną audycję dla studentów „Nocną Wartę”. Andie musi się odnaleźć w nowym świecie i nawiązać nowe znajomości.

Postacie wykreowane przez Emmę Lord mają wady, popełniają błędy, muszą radzić sobie z własnym bagażem emocjonalnym. Ale uwielbiałam absolutnie każdego z nich. Ile dałabym, żeby przenieść się do Blue Ridge State i razem z nimi zajadać się bajglami, brać udział w wieczorach gier i słuchać Nocnej Warty.

Ta książka naszpikowana jest ważnymi tematami. Rozwój Andie, pogodzenie się ze swoją przeszłością i odnalezienie prawdziwego celu w życiu to najlepsze części „Tego nie było w planie”. No i jest oczywiście Milo... Opiekun akademika, z którym Andie szybko znajduje wspólny język. Był lojalny, przezabawny, ale przy tym mądry i bardzo dojrzały. No, pokochałam go!

Jeżeli szukacie książki autentycznej, która chwyci Was za serce, to myślę, że właśnie ją znaleźliście!

„Tego nie było w planie” to idealne lekarstwo na wszystkie kłopoty tego świata, smutek, ból i ponury nastrój. To czysta radość i pozytywna energia w postaci książki. Wystarczy kilka rozdziałów, a na pewno i ty pokochasz tę historię!

Andie całe życie chciała pomagać ludziom. Jest to swego rodzaju mechanizm obrony przed własnymi problemami. Kiedy w trakcie semestru przenosi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak bardzo potrzebowałam tej książki. Idealna doza słodyczy, zabawy i miłości. Idealna pozycja na walentynki!

Kto z nas będąc nastolatkiem nie marzył o związku ze swoim idolem? Jenny od najmłodszych lat jest oddana muzyce, a konkretnie grze na wiolonczeli. Pewnego dnia w barze jej wujka poznaje pewnego chłopaka. Spędzają ze sobą wieczór dobrze się bawiąc. On jednak następnego dnia wraca do Korei. Życie Jenny jeszcze bardziej się komplikuje, gdy razem z mamą wyjeżdża do Seulu, by zaopiekować się chorą babcią i spędzić z nią trochę czasu. Na miejscu okazuje się, że tajemniczy chłopak jest członkiem jednego z najpopularniejszych k-popowych boysbandów – XOXO. A gdyby tego było mało będą razem chodzić o szkoły.

To jest taki typ książki, w którym wszyscy bohaterowie, zarówno ci główni, jak i ci poboczni zdobywają sympatię czytelnika od pierwszych stron. Są nastolatkami, popełniają błędy, przeżywają swoje lepsze i gorsze momenty, ale my cały czas im kibicujemy.

Niezwykle ważnym aspektem w tej książce jest kultura koreańska. Mimo, że Jenny jest Koreanką, to całe swoje życie spędziła w Stanach. Więc jej podróż o babci wiąże się z poznawaniem kultury, języka i obyczajów również dla niej. Do tej pory nigdy szczególnie nie interesowałam się tamtym obszarem świata, ale po lekturze tej książki zapragnęłam zwiedzić Seul!

Axie Oh porusza kilka trudnych tematów. Jednak jednym z największych jest ten jak ogromną presję czują gwiazdy. Z jednej strony są wdzięczni swoim fanom za wsparcie i miłość, z drugiej oddają całą swoją prywatność. Relacja między Jenny a Jaewoo była przeurocza. Strasznie im kibicowałam na każdym etapie. Każde z nich musiało coś z siebie oddać i poświęcić, żeby ich związek miał jakąkolwiek szansę.

Tak bardzo potrzebowałam tej książki. Idealna doza słodyczy, zabawy i miłości. Idealna pozycja na walentynki!

Kto z nas będąc nastolatkiem nie marzył o związku ze swoim idolem? Jenny od najmłodszych lat jest oddana muzyce, a konkretnie grze na wiolonczeli. Pewnego dnia w barze jej wujka poznaje pewnego chłopaka. Spędzają ze sobą wieczór dobrze się bawiąc. On jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fake dating, gwiazda sportu i romans w college’u. To wszystko znane i sprawdzone wątki. Ale jak tu ich nie kochać?

Bex jest świeżo po rozstaniu ze zdradzającym ją chłopakiem. Jednak do niego nie dociera, że to koniec i stale ją nachodzi. Zrozpaczona dziewczyna postanawia poprosić znajomego o pomoc. Idą więc na układ. Ona będzie mu udzielała korepetycji, a on w zamian za to będzie udawał, że są w związku. Sprawa nie jest jednak taka prosta, bo James to rozgrywający drużyny futbolowej, w której jest również były Bex.

Ale ja się świetnie bawiłam na tej książce. Oczywiście fabuła przypomina inne książki dostępne na rynku, ale ma w sobie mimo to jakąś świeżość. Bohaterowie są w młodym wieku, ale w odróżnieniu od innych książek tego typu ze sobą rozmawiają. I ta rozmowa jest bardzo ważna w ich relacji, pozwala wiele rozwiązać.

James i Bex stworzyli zabawną, zalotną i zapadającą w pamięć parę. Rozwój ich relacji strasznie mi się podobał, bo był bardzo dojrzały. Od nieznajomych, przez zwykłych znajomych, aż do fałszywej pary.

Przez całą książkę byłam bardzo zaangażowana w historię. „Pierwsza próba” nie należy do najgrubszych książek, ale przez to, pochłonęłam ją niemal na raz. Kiedy się już wciągnęłam, to nie mogłam się od niej oderwać.

„Pierwsza próba” to początek serii. James ma interesujących braci, którzy również są sportowcami, i przeczuwam, że ich historie mogą zaskoczyć. Nie mogę się już doczekać, kiedy będę mogła sięgnąć po kolejną książkę od Grace Reilly.

Fake dating, gwiazda sportu i romans w college’u. To wszystko znane i sprawdzone wątki. Ale jak tu ich nie kochać?

Bex jest świeżo po rozstaniu ze zdradzającym ją chłopakiem. Jednak do niego nie dociera, że to koniec i stale ją nachodzi. Zrozpaczona dziewczyna postanawia poprosić znajomego o pomoc. Idą więc na układ. Ona będzie mu udzielała korepetycji, a on w zamian za to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozgrywki wśród arystokratów bywają niebezpieczne. Ale dworskie intrygi w połączeniu z magią to śmiertelnie pułapka!

Camille po śmierci rodziców walczy o przetrwanie swoje i jej rodzeństwa. Młodsza siostra zdrowieje po chorobie, a brat popada w problemy alkoholowe. Dziewczyna używa magii, żeby przemienić zwykłe śmieci w pieniądze. Magia ją osłabia, powoduje ból. Camille marzy o lepszym życiu, zmianie. Postanawia więc przebrać się za arystokratkę i za pomocą magii oszukiwać bogaczy podczas gier hazardowych. Jednak nie wie, jak szybko wpadnie w sam środek dworskich intryg.

„Wszystko co lśni” to młodzieżówka, która po mistrzowsku łączy fikcję historyczną z fantasy. Autorka opisała życie dworskie w XIX wiecznej Francji, dworskie intrygi i niepokoje społeczne. Ta historia ma swój niepowtarzalny charakter i niesamowitą świeżość. Niektóre elementy są znane z innych popularnych historii, ale autorka wiele nowego wprowadziła. System magiczny jest zdecydowanie czymś innym, choć nie ukrywam, że mógłby być lepiej rozwinięty.

Książką ma kilka wątków, z których każdy coś wnosi. Historia Camille pokazuje, jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić dla lepszego jutra. Często też zaślepieni wizją czegoś, nie potrafimy się zatrzymać. Autorka wplotła w to wszystko bardzo subtelny i uroczy wątek romantyczny, a także pokazała wiele z codzienności ludzi w tamtym czasie.

Klimat w tej książce jest niesamowity. Podczas lektury czułam się tak, jakbym znalazła się w Paryżu, czuła zapach świeżej bagietki z pobliskiej piekarni, zachwycała się pięknem Wersalu i czuła zbliżającą się rewolucję.

Rozgrywki wśród arystokratów bywają niebezpieczne. Ale dworskie intrygi w połączeniu z magią to śmiertelnie pułapka!

Camille po śmierci rodziców walczy o przetrwanie swoje i jej rodzeństwa. Młodsza siostra zdrowieje po chorobie, a brat popada w problemy alkoholowe. Dziewczyna używa magii, żeby przemienić zwykłe śmieci w pieniądze. Magia ją osłabia, powoduje ból. Camille...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Seryjny morderca na wolności. Magia, która ujawnia się tylko w świetle księżyca. Wyjątkowa sceneria małego miasteczka. To ten typ książki, której nie można odłożyć. Ale kiedy już to zrobiłam, nie mogłam się doczekać, żeby znowu po nią sięgnąć.

Cat to sierota, która jako mała dziewczynka, która została oddana pod opiekę Sióstr Światła. Gdy podrosła zaczęła pracę u architekta przy budowie Sanktuarium. Pewnej nocy podczas kontroli rusztowania Catrin jest świadkiem ucieczki pewnego mężczyzny. Dziewczyna po skończonej pracy znajduje zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Szybko zostaje wyznaczony śledczy, który ma znaleźć sprawcę. Cat staje się jego pomocnicą, bo jako jedyna cokolwiek wie w tej sprawie. Tylko jak wytłumaczyć, że jest świadkiem morderstwa, tylko dlatego, że w świetle księżyca obudziła się jej moc?

Erin Beaty zabiera czytelnika w fascynującą podróż w głąb umysły kryminalisty. Razem z bohaterami prowadzimy śledztwo w sprawie morderstw, poznajemy tajemnice małego miasta i jego mieszkańców. W związku z tym, że autorka główny nacisk położyła na zagadkę kryminalną, elementy magii pozostawiają kilka niewiadomych. Dlatego strasznie się cieszę, że czeka na nas kontynuacja, która pozwoli lepiej zrozumieć system magiczny.

Powieść od początku do końca trzymała mnie w napięciu. Przez całą lekturę snułam domysły i zastanawiałam się, kto może być sprawcą. Lektura tej książki nie zawsze była lekka, bo autorka nie boi się zagłębiać w drastyczne szczegóły morderstw, a także dotyka tematu chorób psychicznych. Ani przez moment nie straciłam zainteresowania tą książką, na żadnym jej etapie. Słodko-gorzkie zakończenie sprawiło, że oczy mi zwilgotniały na krótką chwilę.

Seryjny morderca na wolności. Magia, która ujawnia się tylko w świetle księżyca. Wyjątkowa sceneria małego miasteczka. To ten typ książki, której nie można odłożyć. Ale kiedy już to zrobiłam, nie mogłam się doczekać, żeby znowu po nią sięgnąć.

Cat to sierota, która jako mała dziewczynka, która została oddana pod opiekę Sióstr Światła. Gdy podrosła zaczęła pracę u...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Słuchacie radia? A może wolicie podcasty?
Shay od dzieciństwa jest wielką miłośniczką radia. Od kilku lat pracuje jako realizatorka w rozgłośni. Nie jest to może praca jej marzeń, ale jest z niej zadowolona. Jej spokój zaburza pojawienie się w radiu Dominica. Świeżo upieczony magister dziennikarstwa jest przekonany o swojej nieomylności i wielkim talencie. Kiedy szef proponuje im wspólny program są zaskoczeni. Ale wizja zwolnienia sprawia, że się na to zgadzają. Mają na antenie udawać swoich eks i poprowadzić audycję o tym, co nie wyszło im w związku.
Ta książka to prawdziwa mieszanka popularnych motywów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Jest oczywiście enemies to lovers, motyw romansu w pracy i udawanego związku. Każdy nich jest świetnie poprowadzony i rozpisany.
Uwielbiam to, że autorka jako miejsce akcji wybrała rozgłośnie radiową, tak inną od typowego biura w korporacji. Opisy audycji prowadzonej przez Shay i Dominica potrafiły rozbawić mnie do łez. W swoim życiu miałam mały epizod z radiem i doceniam research autorki, który wykonała.
Postacie wykreowane przez Rachel Lynn Solomon są autentyczne, słodkie i urocze. To ten typ, który wprawia w dobry nastrój, rozgrzewa serce i napełnia pozytywną energią. Dostarczając przy tym piekielnie seksownych dialogów.
Oczywiście „Porozmawiajmy o eksie” to romans. Ale prawda jest taka, że ta książka to o wiele więcej. To również historia o pogoni za marzeniami, pracy, czasami trudnych relacjach, radzeniu sobie z dorosłością i oczekiwaniami wobec samego siebie. To wszystko jest doprawione humorem i subtelnym napięciem między Shay i Dominikiem.

Słuchacie radia? A może wolicie podcasty?
Shay od dzieciństwa jest wielką miłośniczką radia. Od kilku lat pracuje jako realizatorka w rozgłośni. Nie jest to może praca jej marzeń, ale jest z niej zadowolona. Jej spokój zaburza pojawienie się w radiu Dominica. Świeżo upieczony magister dziennikarstwa jest przekonany o swojej nieomylności i wielkim talencie. Kiedy szef...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami i powoli zaczynamy robić podsumowania. Macie już listę najlepszych książek, które przeczytaliście w 2023 r.? Koniecznie sięgnijscie po „Księgarnie i kościopył” bo dla mnie to książka, która jest w absolutnej czołówce tego roku!

Viv jako młoda najemniczka razem ze swoją grupą walczy z armią szkieletów. Podczas walki zostaje ranna i w związku z tym przywódca zostawia ją w nadmorskim miasteczku, żeby przeszła proces rekonwalescencji. Męczona nudą pewnego dnia odwiedza podupadającą księgarnie. Po raz pierwszy spotyka się z książkami i zakochuje w czytaniu. Powoli wtapia się w życie miasteczka i jego mieszkańców. Jednak okazuje się, że w pobliżu czai się niebezpieczeństwo.

Jestem absolutnie zakochana w stylu Travisa Baldree. Jego historie wcale nie stoją akcją, a bohaterami. I jasne, choć wszyscy lubimy sceny walki czy elementy polityczne w książkach fantasy, tak od czasu do czasu, miło jest sięgnąć po książkę, która wywoła uśmiech na twarzy i ciepło w sercu.

Strasznie się rozczuliłam czytając historię Viv. Oto orczyca, która jest przyzwyczajona do walki, odkrywa nagle radość płynącą z posiadania przyjaciół. Autor prezentuje cały wachlarz magicznych stworzeń, zupełnie od siebie różnych. Poznacie szczurołaczkę, gnomkę, elfy, krasnoludy...

„Księgarnie i kościopył” to prequel „Legend i latte”. W mojej ocenie jednak kolejność czytania tych książek nie wpłynie znacząco na ich odbiór, więc możecie czytać je w różnej kolejności. Jeśli jednak czytaliście już „Legendy i latte” i poczuliście, że może czegoś tamtej książce brakowało, to koniecznie sięgnijcie po prequel. Otrzymacie zdecydowanie więcej magii, akcji i niebezpieczeństw.

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami i powoli zaczynamy robić podsumowania. Macie już listę najlepszych książek, które przeczytaliście w 2023 r.? Koniecznie sięgnijscie po „Księgarnie i kościopył” bo dla mnie to książka, która jest w absolutnej czołówce tego roku!

Viv jako młoda najemniczka razem ze swoją grupą walczy z armią szkieletów. Podczas walki zostaje ranna i w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prywatne liceum. Grupa przyjaciół. Jedno morderstwo sprzed lat. Zabójca, który wycofuje się ze swoich zeznań. I prawdziwy sprawca na wolności.

Gold Cost Prep to jedno z najlepszych prywatnych liceów na świecie. Szkołą rządzą Gracze - grupa najstarszych i najbogatszych dzieciaków. Mają nieskończone możliwości przed sobą. Każdy chce do nich dołączyć. Żeby to zrobić muszą przejść skomplikowane wyzwania. Właśnie podczas jednego z takich wyzwań kilka lat temu zginęła jedna z dziewcząt. Winnemu jej zabójstwa uznano jej chłopaka, który oszołomiony przyznał się do winy. Jednak po latach wycofuje się ze swoich zeznań. Uważa, że został wrobiony, a prawdziwy zabójca jest na wolności. I jest jednym z graczy.

Autorce udało się idealnie sportretować problemy młodzieży. Radzenie sobie z presją rówieśniczą i tą, którą sami na siebie nakładamy. Chęć sprostania oczekiwaniom i próba odnalezienia siebie. Grupa graczy, choć składała się z kilku osób, została bardzo dobrze nakreślona. Każdy z nich był inny, miał swoje problemy i marzenia.

Generalnie mogłabym podzielić tę książkę na dwie fazy. Pierwsza to sam początek książki, który niesamowicie mnie zainteresował. Wciągnęłam się już od pierwszych stron. Później nastąpił moment, kiedy straciłam lekkie zainteresowanie historią. Około środka tej historii poczułam pewne znużenie, miałam wrażenie, że wszystko się ciągnie i niewiele jest mnie w stanie zaskoczyć. Za to później, nie mogłam odłożyć książki. Im bliżej końca, tym bardziej zaangażowana byłam. I to zakończenie mnie właśnie w pełni usatysfakcjonowało. Miałam swoje przypuszczenia i tropy, ale żaden z nich się nie sprawdził.

Prywatne liceum. Grupa przyjaciół. Jedno morderstwo sprzed lat. Zabójca, który wycofuje się ze swoich zeznań. I prawdziwy sprawca na wolności.

Gold Cost Prep to jedno z najlepszych prywatnych liceów na świecie. Szkołą rządzą Gracze - grupa najstarszych i najbogatszych dzieciaków. Mają nieskończone możliwości przed sobą. Każdy chce do nich dołączyć. Żeby to zrobić muszą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wolicie herbatę czy kawę? Od dziecka kocham herbatę. Mam wrażenie, że towarzyszy mi w wielu momentach życia. Dla mnie ten gorący napój potrafi nie tylko ogrzać, ale również poprawić humor. Dlatego, kiedy zobaczyłam, że „Napar z magii i trucizny” jest książką, w której parzenie herbaty jest rytuałem magicznym, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I zachwyciłam się.

Rodzina Ning przeżywa ogromną tragedię. Jej matka została otruta, a siostra jest poważnie chora. Kiedy więc dziewczyna dowiaduje się, że w cesarstwie odbywa się konkurs na najlepszego shénnóng-shi, wie że to jest jej szansa na uratowanie siostry. Jednak na jej drodze stoi wielu rywali. A droga do wygrania jest pełna przeszkód, tajemnic i pułapek.

Autorka stworzyła świat magiczny, w którym herbata i mistrzowie, którzy potrafią ją odpowiednio zaparzyć mają ogromną moc. Shénnóng-shi potrafią leczyć, poznać sekrety, a także dać człowiekowi niezwykłą moc. I ta koncepcja dla mnie, jako prawdziwej miłośniczki herbaty, był niesamowity.

Ta historia mnie zachwyciła, a czytanie jej było czystą przyjemnością. Judy I. Lin stworzyła niesamowity klimat, z parą unoszącą się znad filiżanek. Udało jej się też niejednokrotnie mnie zaskoczyć, choć myślałam, że będzie to niemożliwe przy tego typu historii.

Na pewno ta historia nie wszystkim przypadnie do gustu. Dlatego, że mamy tu dość mocno rozbudowany wątek polityczny, dotyczący losów cesarstwa. W drugiej połowie to on wybija się na pierwszy plan, a konkurencja w zawodach herbacianych trochę odchodzi w cień. I żałuję, że te proporcje nie były bardziej wyrównane. Mimo to, świetnie się bawiłam.

Wolicie herbatę czy kawę? Od dziecka kocham herbatę. Mam wrażenie, że towarzyszy mi w wielu momentach życia. Dla mnie ten gorący napój potrafi nie tylko ogrzać, ale również poprawić humor. Dlatego, kiedy zobaczyłam, że „Napar z magii i trucizny” jest książką, w której parzenie herbaty jest rytuałem magicznym, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. I zachwyciłam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeszcze kilka lat temu, gdybym miała jakieś 15 lat, pewnie pokochałabym tę książkę. Płakałabym nad losami bohaterów i przeżywała na długo po skończeniu tej historii. A tak za jakiś tydzień pewnie zapomnę o „Gdyby był ze mną”.

„Gdyby był ze mną” to historia Autumn i Finny’ego. Dwójki przyjaciół, którzy są nierozłączni już od dzieciństwa. W pewnym momencie życia jednak się od siebie oddalają. I Finny ginie. Ale tylko Autumn zna jego ostatnie chwile. I wie co doprowadziło do tego wypadku.

Mam wrażenie, że o tej książce zapomnę szybko. Główna bohaterka mnie irytowała, styl autorki niczym mnie nie zachwycił, a sama historia była do bólu przewidywalna i schematyczna. Mam wrażenie, że podobnych historii na przestrzeni lat przeczytałam kilka, jeśli nie kilkanaście.

Muszę jednak przyznać, że książkę czytało się błyskawicznie. Kilkustronicowe rozdziały pozwalały na wprowadzenie tak potrzebnej dynamiki do tej historii.

Trochę żałuję, że nie zapałałam miłością do tej historii. Bo bardzo chciałam.

Jeszcze kilka lat temu, gdybym miała jakieś 15 lat, pewnie pokochałabym tę książkę. Płakałabym nad losami bohaterów i przeżywała na długo po skończeniu tej historii. A tak za jakiś tydzień pewnie zapomnę o „Gdyby był ze mną”.

„Gdyby był ze mną” to historia Autumn i Finny’ego. Dwójki przyjaciół, którzy są nierozłączni już od dzieciństwa. W pewnym momencie życia jednak się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie czytać historie o duchach? A co powiedziecie na romans?

Florence Day jest ghostwriterką popularnej autorki romansów. Jednak ma ogromny problem z ukończeniem ostatniej książki. Po trudnym rozstaniu Florence nie wierzy już w miłość. Jakby tego było mało kobieta nie miała typowego dzieciństwa. Jej rodzice prowadzą zakład pogrzebowy, a ona sama widzi duchy, którym następnie próbuje pomoc odejść w spokoju. Wszyscy członkowie rodziny potrafią znaleźć delikatną równowagę między życiem a śmiercią. Jednak nic nie może przygotować Florence na śmierć ojca. I kiedy Florence otwiera drzwi rodzinnego zakładu pogrzebowego, wita ją duch jej redaktora, z którym dzień wcześniej się całowała. I to duch, który potrzebuje jej pomocy.

Z czystym sercem mogę powiedzieć, że uwielbiam tę książkę. Od sarkastycznego tonu autorki, po ujmujących i trochę zwariowanych członków rodziny i oczywiście świetnie zrealizowaną paranormalną historię miłosną. „Poważny i nie-romantyczna” to historia, która daje nam nadzieję w momencie przygnębienia.

Napięcie i chemia między Florence a Benem, duchem redaktora, były namacalne już od pierwszych stron. I choć nie mogli się dotknąć, to autorce udało się stworzyć jedną z najpiękniejszych i najbardziej rozdzierających serce historii miłosnych. Ashley Poston w ten romans wplotła jeszcze smutek, melancholię i ból rozdzierający serce. A to wszystko zostało wykonane w naprawdę piękny sposób.

Jeśli sięgnięcie po tę książkę otrzymacie wciągającą opowieść o miłości i stracie, radzeniu sobie ze śmiercią i radości z życia, a także o zaakceptowaniu siebie. I choć początkowo założyłam sobie, że dostanę po prostu komedie romantyczną, to gdzieś przy końcu książki miałam łzy w oczach. Wzruszyłam się, bo Ashley Poston poruszyła we mnie wrażliwe nuty w mojej duszy.

Lubicie czytać historie o duchach? A co powiedziecie na romans?

Florence Day jest ghostwriterką popularnej autorki romansów. Jednak ma ogromny problem z ukończeniem ostatniej książki. Po trudnym rozstaniu Florence nie wierzy już w miłość. Jakby tego było mało kobieta nie miała typowego dzieciństwa. Jej rodzice prowadzą zakład pogrzebowy, a ona sama widzi duchy, którym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Quinn całe swoje życie organizowała poprzez tworzenie w swoim zeszycie różnych list. Pozwalało
jej to na uporządkowanie myśli i uczuć. Na papier przelewała swoje najskrytsze obawy i wymarzone
cele. Jednak pewnego dnia jej dziennik ginie. A wtedy Quinn pada ofiarą szantażu. Albo będzie
wypełniała zadania albo jej zapiski ujrzą światło dzienne.

A skoro Quinn tak kochała listy, to i ja postanowiłam stworzyć listę powodów, dla których kocham
tę książkę:
1. To była niesamowicie mądra młodzieżówka, która wiele mnie nauczyła. Fascynująca była obserwacja postaci, które zmagają się z kryzysem tożsamości. Z problemami zupełnie innymi niż osoby białe na co dzień. Pozwoliło mi to, na spojrzenie na świat z trochę innej perspektywy.
2. Quinn jest cudowną postacią. Ma wiele wad. Ale to sprawia, że jest prawdziwa, a jej przemiana wewnętrzna, podczas której uczy się akceptować siebie i swoje życie, sprawiła, że jej postać była bardziej ujmująca i wiarygodna.
3. Nienachalny romans. „Czasami jestem morzem łez” to historia, która ma wątek enemies to lovers, ale ta relacja jest budowana stopniowo. Autorka postawiła przedstawić nam relację, której łatwo kibicować i wspierać.
4. Styl Joyi Goffney sprawia, że książkę się połyka. Jest lekko napisana, z humorem, a przy tym nadal jest miejsce na ważne tematy. W książce pojawiają się wątki dotyczące rasy, tożsamości, a także radzenia sobie ze stratą bliskich osób. Mimo to książka w żadnych miejscu nie jest zbyt „ciężka” w odbiorze.
„Czasami jestem morzem łez” to coś więcej niż lekki, podnoszący na duchu romans. To książka, która skłoni was do refleksji.

Quinn całe swoje życie organizowała poprzez tworzenie w swoim zeszycie różnych list. Pozwalało
jej to na uporządkowanie myśli i uczuć. Na papier przelewała swoje najskrytsze obawy i wymarzone
cele. Jednak pewnego dnia jej dziennik ginie. A wtedy Quinn pada ofiarą szantażu. Albo będzie
wypełniała zadania albo jej zapiski ujrzą światło dzienne.

A skoro Quinn tak kochała...

więcej Pokaż mimo to