-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać438
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015
2017-06-22
"Pewnie, że nie miałabym nic przeciwko temu, by stać się bogatą i sławną. Bardzo chcę być bogata i sławna i kiedyś się tym zajmę, ale zamierzam też zachować osobowość. Chcę być sobą, kiedy któregoś pięknego ranka wstanę i zjem śniadanie u Tiffany'ego"
Urocza. Słodko - gorzka. Klimatyczna. Interesująca. Inna...
Książka opowiada o przyjaźni anonimowego pisarza i Holly Golightly, utrzymanki zamożnych mężczyzn. Holly pozwala pisarzowi, którego nazywa Fredem (od imienia swego brata) poznać siebie i swój specyficzny styl życia.
Fabuła nie wydała mi się banalna. Wręcz przeciwnie, historia bardzo mnie zaciekawiła, a bohaterowie wzbudzili wiele emocji. Najwięcej oczywiście Holly. To jedna z ciekawszych bohaterek literackich, z którymi się dotąd zetknęłam. Roztrzepana marzycielka, szukająca swego miejsca na ziemi, umiejąca postawić na swoim. No i te jej słynne powiedzenia, które, muszę przyznać, zaintrygowały mnie. W ciekawy sposób przedstawiono również Rusty'ego Trawlera i Mag Wildwood. A uczucie "Freda" do Holly? Interesujące; niekiedy zastanawiałam się: czy to naprawdę jest miłość?
Narracja prowadzona przez jednego z bohaterów bardzo mi odpowiadała, można było wyczuć zaangażowanie w opisywaną historię i poznać przebieg zdarzeń z perspektywy osoby z bliskiego otoczenia Holly. Wydarzenia opisywane są po upływie wielu lat, co również jest interesujące.
Co jeszcze podobało mi się w tej książce? Atmosfera, konsekwencja w kreacji Holly, wiarygodność, przeplatanie się wydarzeń radosnych i smutnych. Uważam, że powieść Capote'a to piękna historia o marzeniach, przyjaźni, poszukiwaniu szczęścia, trudności w przystosowaniu się do otaczającej nas rzeczywistości.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć o filmie Blake’a Edwardsa z 1961 r. Ja przeczytałam najpierw książkę. I nie żałuję. Wiele osób zachwyca się adaptacją utworu i przedkłada ją nad literacki pierwowzór. Ja osobiście wolę powieść Capote'a. Dlaczego? Z powodu jej wiarygodności (pisałam już o tym). Zakończenie filmu jest nieprawdopodobne, kompletnie nie pasuje do kreacji Holly. No cóż, wymogi Hollywood... Z kolei zakończenie książki jest bardziej realistyczne i dodatkowo tajemnicze. Ponadto mam wrażenie, że w filmie wszystko dzieje się zbyt szybko, podczas lektury można natomiast bardziej kontemplować niespiesznie rozwijającą się akcję. W kreacji filmowej Holly zabrakło mi ostrzejszego rysu, Audrey Hepburn prezentuje łagodniejszą wersję panny Golightly. Nie twierdzę jednak, że film jest zły. Oglądałam go z przyjemnością (najbardziej podobała mi się scena w salonie Tiffany'ego).
Reasumując - polecam i książkę, i film. Radzę jednak zacząć od książki, by mieć głowę wolną od wyobrażeń na temat Holly i rozwoju fabuły.
Polecam!
"Pewnie, że nie miałabym nic przeciwko temu, by stać się bogatą i sławną. Bardzo chcę być bogata i sławna i kiedyś się tym zajmę, ale zamierzam też zachować osobowość. Chcę być sobą, kiedy któregoś pięknego ranka wstanę i zjem śniadanie u Tiffany'ego"
Urocza. Słodko - gorzka. Klimatyczna. Interesująca. Inna...
Książka opowiada o przyjaźni anonimowego pisarza i Holly...
2014-11
"Takie jest nasze miłowanie, iż nie możesz ty umrzeć beze mnie, ani ja bez ciebie"
Tristana i Izoldy nie trzeba nikomu przedstawiać. Tytułowi bohaterowie opracowanego przez Bédiera utworu mogą z powodzeniem konkurować z Romeem i Julią o miano najsłynniejszej pary kochanków w literaturze.
"Dzieje Tristana i Izoldy" to fascynująca opowieść o przeznaczeniu, poświęceniu, miłości, konflikcie pomiędzy miłością a honorem. Znajdziemy tu niesamowity klimat, a także informacje na temat średniowiecznej obyczajowości oraz etosu rycerskiego. Nie zabraknie pojedynków, intryg, zdrad, wojen. Tak, wbrew pozorom będzie się działo;) Do tego mamy połączenie realizmu z magią i baśniowością, czyli dla każdego coś dobrego. Z kolei archaizacja języka to zabieg, który - choć przeraża uczniów - tak naprawdę pomaga odtworzyć dawne realia.
Jednak nie wszystko w tej historii jest łatwe i przyjemne. I nie chodzi mi wcale o mnogość szczegółów do zapamiętania, ale o coś zupełnie innego. Bo o ile w przypadku Romea i Julii nie mieliśmy wątpliwości, komu "kibicować", o tyle tutaj sytuacja trochę się komplikuje. Owszem, miłość to coś, o co warto walczyć, ale z drugiej strony mamy biednego, bo zakochanego i oszukiwanego przez najbliższych króla Marka... No i najważniejsza kwestia - miłość wywołana mocą magicznego napoju? Czy tylko mnie to nie przekonuje? A może to jakaś metafora? Trudno powiedzieć...
Do czego mogę się "przyczepić"? Niekiedy podczas lektury odnosiłam wrażenie, że wydarzenia opisywane są w sposób suchy i pozbawiony emocji, a tak nie powinno być. Nie zaszkodziłaby też bardziej pogłębiona charakterystyka postaci z naciskiem na psychologię. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o rozterkach króla Marka, o lękach Brangien i o uczuciach nękanej zazdrością Izoldy o Białych Dłoniach. No cóż, podane informacje muszą nam wystarczyć...
Zdaję sobie sprawę z tego, że "Dzieje Tristana i Izoldy" nie należą w opinii uczniów do ulubionych lektur szkolnych. Niemniej jednak zachęcam do zapoznania się z tym utworem, który powstał na gruncie kultury celtyckiej.
Polecam!
"Takie jest nasze miłowanie, iż nie możesz ty umrzeć beze mnie, ani ja bez ciebie"
Tristana i Izoldy nie trzeba nikomu przedstawiać. Tytułowi bohaterowie opracowanego przez Bédiera utworu mogą z powodzeniem konkurować z Romeem i Julią o miano najsłynniejszej pary kochanków w literaturze.
"Dzieje Tristana i Izoldy" to fascynująca opowieść o przeznaczeniu, poświęceniu,...
2016-01
Steinbeck w swym opus magnum stawia pytania o istotę dobra i zła. W tym celu sięga do biblijnej historii o Kainie i Ablu, nadając jej tym samym wymiar uniwersalny.
Główną oś fabularną utworu stanowią losy rodziny Trasków, na której ciąży kainowe piętno. Relacje między braćmi z kolejnych pokoleń (Adam i Karol, Aron i Kaleb) przypominają te, które łączyły Kaina i Abla.
Bohaterowie powieści to postaci nietuzinkowe. Na ich tle chyba najbardziej wyróżnia się Cathy Ames, kobieta demoniczna, określona przez narratora mianem bestii. Kobieta, która ludzkie słabości potrafi wykorzystać do własnych celów.
Steinbeck na kartach powieści snuje refleksje na temat ludzkiej natury, samotności, grzechu, przebaczenia. Odwołuje się nie tylko do Biblii, ale również do mądrości Wschodu (reprezentowanej m.in. przez Li).
Przesłanie utworu zawiera się w hebrajskim słowie: timszel- możesz. Daje ono nadzieję na to, że grzech można pokonać oraz na to, iż każdy człowiek, poprzez swoje czyny, może decydować o swoim losie.
Wspaniała powieść. Ciekawa fabuła, interesujący bohaterowie, ponadczasowa problematyka, biblijne aluzje. Gorąco polecam!
Steinbeck w swym opus magnum stawia pytania o istotę dobra i zła. W tym celu sięga do biblijnej historii o Kainie i Ablu, nadając jej tym samym wymiar uniwersalny.
Główną oś fabularną utworu stanowią losy rodziny Trasków, na której ciąży kainowe piętno. Relacje między braćmi z kolejnych pokoleń (Adam i Karol, Aron i Kaleb) przypominają te, które łączyły Kaina i...
2017-02
"Oczywistość (...) stać się może wątpliwa nawet dla doświadczonego człowieka (...)"
Dorastanie, inność, odrzucenie przez grupę, przyjaźń, erotyczne fascynacje, tajemnicze zniknięcie, solidarność koleżeńska, inicjacje - a to wszystko w malowniczym Gdańsku i okolicach.
Huelle w swej powieści porusza wiele problemów i serwuje czytelnikowi dwie płaszczyzny czasowe, zderzenie świata dorosłych ze światem dzieci, arkadię, strefę sacrum i profanum. Atmosfera w utworze jest magiczna, tajemnicza. Język odznacza się poetyckością i plastycznością.
Autor w utworze zadaje pytania: co jest prawdą, a co - iluzją? Czy to, co jest odrzucane przez rozum, mogło się rzeczywiście wydarzyć?
"Weiser Dawidek" to wspaniała kronika dorastania, sielskiego dzieciństwa i niesamowity obraz Gdańska. To próba ocalenia tego, co święte i nienaruszalne. W utworze nie brak odniesień do innych utworów literackich, do polityki czy współczesnej historii Polski. Otwarte zakończenie pozwala czytelnikowi na własną interpretację rozwoju wypadków.
Warto zapoznać się z historią Szymka, Pawła, Piotra, Elki i zastanowić się, kim właściwie był Weiser. A może on w ogóle nie istniał?
Polecam!
"Oczywistość (...) stać się może wątpliwa nawet dla doświadczonego człowieka (...)"
Dorastanie, inność, odrzucenie przez grupę, przyjaźń, erotyczne fascynacje, tajemnicze zniknięcie, solidarność koleżeńska, inicjacje - a to wszystko w malowniczym Gdańsku i okolicach.
Huelle w swej powieści porusza wiele problemów i serwuje czytelnikowi dwie płaszczyzny czasowe, zderzenie...
2014-03
"Czas jest tym, co powstrzymuje historię przed tym, by wydarzyła się od razu cała, w jednej chwili; czas jest tempem, w którym znika przeszłość"
"Atlas Chmur" to niezwykła podróż w czasie i przestrzeni, to sześć fascynujących, odrębnych z pozoru historii, które jednak są ze sobą ściśle powiązane.
Każda z przedstawionych historii to okazja do ukazania innej problematyki. Mamy tu np. idealizm, przyjaźń, zdradę, zazdrość, walkę o wolność, marzenia, talent i ambicję, miłość. Bohaterów jest wielu, ich przygody potrafią zaciekawić czytelnika.
W tej powieści jest wszystko: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Język w każdej z ukazanych z historii jest odmienny i przystosowany do czasów, w których się ona rozgrywa. W utworze zastosowano ciekawy zabieg: historie urywają się w pewnych momentach, by zrobić miejsce na przygody innych bohaterów, w innych czasach.
"Atlas Chmur" wywarł na mnie ogromne wrażenie. Książkę pożyczyła mi Koleżanka, która poddała się po pierwszej stronie (archaiczny język). Uwaga - nie warto tego robić!
Jeśli chodzi o ekranizację - jest pełna rozmachu i dosyć dobra, ale lepiej nie rezygnować na jej rzecz z lektury książki, tylko traktować ją jako uzupełnienie literackiego pierwowzoru. To będzie uczta dla oczu; książka natomiast to pożywka dla duszy:)
Polecam!
"Czas jest tym, co powstrzymuje historię przed tym, by wydarzyła się od razu cała, w jednej chwili; czas jest tempem, w którym znika przeszłość"
"Atlas Chmur" to niezwykła podróż w czasie i przestrzeni, to sześć fascynujących, odrębnych z pozoru historii, które jednak są ze sobą ściśle powiązane.
Każda z przedstawionych historii to okazja do ukazania innej problematyki....
"Płyń z prądem, przyjacielu, i gdy Cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj"
Wojna w Wietnamie, spotkanie z Richardem Nixonem, zawody tenisa stołowego, uratowanie Mao Tse - tunga... To tylko kilka z licznych przygód głównego bohatera, sympatycznego, choć nieobdarzonego wybitną inteligencją Forresta.
Hm... Nie mam zamiaru czepiać się tego, że wydarzenia ukazane w powieści są mało lub wręcz nieprawdopodobne. W książkach wszystko jest możliwe:) Chodzi mi raczej o to, że było tego zdecydowanie za dużo, kompletny miszmasz. Dzięki temu fabuła nie nudzi, ale brakuje czasu na jakiekolwiek lekturowe refleksje. A "Forrest Gump" powinien stać się przyczynkiem do rozważań na temat marzeń a rzeczywistości, pokonywania barier, ludzkiej determinacji. Dobrze by było, gdyby autor w tym względzie dodał coś więcej od siebie, aby pobudził czytelnika do rozważań. Niektórzy potrzebują właśnie takiego "kopa".
Z drugiej strony - książka jest bardzo przyjemna w odbiorze, pełna optymizmu, nadziei. Główny bohater jest zabawny, autentyczny i budzi sympatię. Jego przykład obala stereotypy i dowodzi, że człowiek z upośledzeniem umysłowym może dokonać wielkich rzeczy. Czy to przypomina bajkę? Być może. Chociaż w powieści nie brakuje również wydarzeń smutnych; pojawia się kalectwo, śmierć... Zaliczam to na plus; nie lubię, gdy książka jest przesłodzona.
Reasumując - polecam tę powieść jako ciepłą historię o człowieku, którego życie obfituje w niezwykłe przygody, o człowieku, który pokonuje swoje ograniczenia i dokonuje niesamowitych czynów.
Polecam też ekranizację, ale radzę zacząć od książki. Film bardzo, ale to bardzo różni się od literackiego pierwowzoru. Trudno mi stwierdzić, czy jest lepszy, trzeba to ocenić samemu.
Polecam!
"Płyń z prądem, przyjacielu, i gdy Cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj"
Wojna w Wietnamie, spotkanie z Richardem Nixonem, zawody tenisa stołowego, uratowanie Mao Tse - tunga... To tylko kilka z licznych przygód głównego bohatera, sympatycznego, choć nieobdarzonego wybitną inteligencją Forresta.
Hm... Nie mam...
"Doli nie zmienię, a jak się zacznę buntować, to jakbym stryczek sobie zaciągała. Nie, nie można. Życie nie składa się ze szczęścia, a raczej szczęście powinno być spokojem sumienia"
Książkę poleciła mi moja Babcia, mówiąc, że jest podobna do "Trędowatej". Ja powieści Mniszkówny jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że ten stan rzeczy niebawem ulegnie zmianie:)
Bohaterka powieści, Kazia Szpanowska, zostaje zmuszona do poślubienia zamożnego Andrzeja Sanickiego. Sama zakochana jest w innym mężczyźnie, a Andrzej spotyka się ze starszą od siebie panią Celiną. Czy Kazi pisane jest szczęście w małżeństwie? Czy da się przezwyciężyć różnice istniejące między małżonkami?
Rodziewiczówna w swej powieści zajmuje się problemem nieszczęśliwej miłości i podziałów społecznych. Przepełnione nieszczęściem życie biedoty zostaje przeciwstawione jałowej egzystencji bogaczy. Tematyka ważna, a sposób jej przedstawienia ciekawy. Niesamowity klimat, piękny język i ciekawi bohaterowie. Kazia Szpanowska to jedna z moich ulubionych bohaterek literackich; wzbudziła we mnie podziw i współczucie. Ciekawy wydał mi się tytuł utworu w odniesieniu do kreacji bohaterki.
"Wrzos" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Rodziewiczówny, ale jestem pewna, że nie ostatnie.
Polecam!
"Doli nie zmienię, a jak się zacznę buntować, to jakbym stryczek sobie zaciągała. Nie, nie można. Życie nie składa się ze szczęścia, a raczej szczęście powinno być spokojem sumienia"
Książkę poleciła mi moja Babcia, mówiąc, że jest podobna do "Trędowatej". Ja powieści Mniszkówny jeszcze nie czytałam, ale mam nadzieję, że ten stan rzeczy niebawem ulegnie...
2016-09
Moja ulubiona komedia Szekspira :-)
Akcja rozgrywa się w Mesynie. Mamy 3 wątki:
1. Hero i Claudio
Choć "Wiele hałasu o nic" to komedia, ten wątek jest pesymistyczny.
Dotyczy miłości wystawionej na próbę poprzez intrygę Don Johna i jego zauszników.
2. Beatrycze i Benedick
"Kto się czubi, ten się lubi" - te słowa najlepiej oddają charakter relacji pomiędzy bohaterami. Między tym dwojgiem aż iskrzy. Oboje mają cięty język - to sprawia, że ich rozmowy rozbawią każdego.
To zdecydowanie moja ulubiona Szekspirowska para.
3. Morwa i Kwasik
Ci dwoje mają to do siebie, że mylą utarte zwroty i używają nieadekwatnych do sytuacji słów (np. despekt zamiast respektu czy też taki "szlagier": "towarzystwo wzajemnej odoryzacji" - w tłum. Barańczaka). Są niezwykle zabawni i sympatyczni.
Dlaczego warto przeczytać ten utwór? M.in. ze względu na ciekawą, wielowątkową fabułę, brak "cukierkowości" (zaprawiony goryczą wątek Hero i Claudia), wyrazistych bohaterów (nawet Don Johna, typowego czarnego charakteru, nie można nie lubić). Do tego świetny humor, wspaniała wiejska atmosfera (spotęgowana przez występujące w utworze przyśpiewki). Każda z intryg występujących w utworze jest interesująca i przyciąga uwagę czytelnika.
Polecam też ekranizację komedii w reż. Kennetha Branagha z 1993 r. Duet Branagh-Thompson jest świetny!
Moja ulubiona komedia Szekspira :-)
Akcja rozgrywa się w Mesynie. Mamy 3 wątki:
1. Hero i Claudio
Choć "Wiele hałasu o nic" to komedia, ten wątek jest pesymistyczny.
Dotyczy miłości wystawionej na próbę poprzez intrygę Don Johna i jego zauszników.
2. Beatrycze i Benedick
"Kto się czubi, ten się lubi" - te słowa najlepiej oddają charakter relacji pomiędzy bohaterami....
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy dzień. To ona pomaga mu oswoić śmierć.
Utwór Érica-Emmanuela Schmitta traktuje o chorobie, cierpieniu, dojrzałości, godności ludzkiej, Bogu, śmierci, przyjaźni. Udowadnia, że o sprawach najważniejszych można mówić w sposób prosty, pozbawiony patosu. Jest próbą przetłumaczenia śmierci na ludzki język. Bo Śmierć jest niewyrażalna. Co z tego, że stworzono wiele jej definicji? Wieczny sen, oddzielenie duszy od ciała, przejście z jednego świata do drugiego... Ale do jakiego? Śmierć jest za trudna, by człowiek mógł ją zrozumieć. Jak wytłumaczyć to, że nagle serce przestaje bić? Tego nie da się wytłumaczyć. Można to tylko przyjąć do wiadomości.
Warto przyjrzeć się bliżej rodzicom Oskara. Ich zachowanie bardzo chłopca irytuje. Pewnie wielu Czytelników również. Bo jak to tak? Kto ma o tym rozmawiać z dzieckiem, jak nie rodzice? Niech się wreszcie ogarną! Są w końcu dorośli! Zresztą, i tak wszyscy kiedyś umrzemy. Ale momencik... To, że kiedyś umrzemy, to jedyna pewna rzecz na tym świecie. No dobrze. Wielu z nas pewnie śmierć już w jakiś sposób dotknęła, poprzez odejście bliskich. No dobrze. Czy to znaczy, że powinniśmy być na nią przygotowani? Być może. Ale czy jesteśmy? Chyba nie. Dlatego rozumiem zachowanie rodziców chłopca, ich niemożność stawienia czoła faktom, ich strach. To takie ludzkie... Może o to własnie chodzi? O to, że śmierci nie trzeba rozumieć i w jej obliczu nie trzeba być herosem?
"Oskar i Pani Róża" to książka niezwykła. Pomimo niewielkich rozmiarów jest pełna mądrych treści, ponadczasowych i uniwersalnych, bliskich wszystkim ludziom. Treści przekazanych w sposób możliwie najprostszy, taki, który trafi do każdego. To nie tylko utwór o śmierci i cierpieniu, ale również o tym, że trzeba wykorzystać każdy dzień jak najlepiej, bo nie wiadomo, ile jest ich jeszcze przed nami. Jak przeżyć życie? Oskar ma na to sposób: "dla życia nie ma innego rozwiązania niż żyć". Prawda?
Serdecznie polecam!
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy...
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem"
Jedna z moich ulubionych lektur w liceum. Historia ambicji, bezwzględności, winy i kary. Cudo. Ale po kolei...
Makbet jest mężnym szkockim rycerzem i wodzem, szanowanym przez króla Dunkana. Pewnego razu spotyka na swej drodze czarownice, które przepowiadają mu, że kiedyś zostanie władcą Szkocji. Te słowa mocno wryją się w pamięć naszemu bohaterowi, co uruchomi tragiczny splot zdarzeń.
Mój Boże, do czego się przyczepić??! Nie, nie znajdę wad. Nie chodzi tu o moją miłość do Szekspira, po prostu uważam "Makbeta" za wielkie dzieło. Dlaczego? Bo jego bohaterowie zostali wykreowani w sposób niezwykle intrygujący i prawdopodobny, podlegają przemianom (Makbet i jego żona), targają nimi rozmaite uczucia. Id i superego pozostają w konflikcie, co nie wróży nic dobrego...
Do tego arcyciekawa fabuła (spiski, zbrodnie, obłęd, przepowiednie czarownic...), splot fantastyki i realizmu, złamanie zasady decorum (jako jedna z cech dramatu szekspirowskiego), niesamowity średniowieczny klimat (i jak tu się dziwić, że marzę o tym, by biegać boso po szkockich wrzosowiskach?) przesycony aurą tajemniczości. Dodajmy jeszcze uniwersalną problematykę władzy, sumienia, ambicji, rozdarcia i pytania - kogo należy winić za zabicie szkockiego władcy? Jaką rolę odgrywają tu Lady Makbet i czarownice? Czy fatum ma wpływ na ludzkie życie?
No i cytaty, cytaty! Bez nich nic nie ma sensu ;) W "Makbecie" znalazłam sporo godnych odnotowania zdań. Ale to nie tylko słowa, słowa, słowa, jak uważał Hamlet - oj, nie, one niosą ze sobą głęboką treść. Szczególnie te traktujące o ludzkiej naturze i o istocie egzystencji. Słynne słowa Makbeta z piątego aktu z powodzeniem mogą konkurować z wielkim monologiem Hamleta.
Kurczę, mam wrażenie, że pominęłam tyle kwestii, w głowie mam mnóstwo myśli, a w sercu wiele emocji.
Na zakończenie - bardzo polecam lekturę "Makbeta". Ekranizacja z 2015 r. też nie była taka zła. A jeśli tak jak ja lubicie operę, to polecam "Makbeta" Verdiego, pod którego jestem jeszcze wrażeniem. Chyba dlatego napisałam tę opinię :)
Polecam, polecam, polecam.
"Życie jest tylko przechodnim półcieniem"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJedna z moich ulubionych lektur w liceum. Historia ambicji, bezwzględności, winy i kary. Cudo. Ale po kolei...
Makbet jest mężnym szkockim rycerzem i wodzem, szanowanym przez króla Dunkana. Pewnego razu spotyka na swej drodze czarownice, które przepowiadają mu, że kiedyś zostanie władcą Szkocji. Te słowa mocno wryją się w pamięć...