-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
"Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała"
II wojna światowa. Ojciec Pons prowadzi sierociniec, w którym schronienie znajdują dzieci chrześcijańskie i żydowskie (wśród nich Joseph). Dzieci i ich opiekun wspólnie stawiają czoła niebezpieczeństwom ze strony Gestapo. Pomaga im mademoiselle Marcelle, kobieta z pozoru szorstka i surowa, ale w rzeczywistości obdarzona wielkim sercem i empatią.
Powieść Schmitta to wspaniała opowieść o dorastaniu, przyjaźni i tolerancji w zakresie religii. To także przykład walki o zachowanie żydowskiej kultury, która w czasie II wojny światowej była szczególnie narażona na zniszczenie. To przejmująca historia dzieci rozłączonych z rodzicami i opowieść o brutalnej wojennej rzeczywistości.
Niepozorna książeczka Schmitta zawiera uniwersalne i ponadczasowe wartości. Daje nadzieję na to, że nawet najtrudniejsze sytuacje można przetrwać. Napisana jest prostym językiem, co pomaga w odbiorze treści. To utwór dla każdego; jest okazją do refleksji na wiele tematów. Nie pozostawia obojętnym, ale i nie przytłacza, choć porusza ważne problemy. Warto ją znać.
Polecam!
"Miłość to trudna rzecz, nie można jej wywołać ani kontrolować, ani też zmusić, aby trwała"
II wojna światowa. Ojciec Pons prowadzi sierociniec, w którym schronienie znajdują dzieci chrześcijańskie i żydowskie (wśród nich Joseph). Dzieci i ich opiekun wspólnie stawiają czoła niebezpieczeństwom ze strony Gestapo. Pomaga im mademoiselle Marcelle, kobieta z pozoru szorstka i...
"Płyń z prądem, przyjacielu, i gdy Cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj"
Wojna w Wietnamie, spotkanie z Richardem Nixonem, zawody tenisa stołowego, uratowanie Mao Tse - tunga... To tylko kilka z licznych przygód głównego bohatera, sympatycznego, choć nieobdarzonego wybitną inteligencją Forresta.
Hm... Nie mam zamiaru czepiać się tego, że wydarzenia ukazane w powieści są mało lub wręcz nieprawdopodobne. W książkach wszystko jest możliwe:) Chodzi mi raczej o to, że było tego zdecydowanie za dużo, kompletny miszmasz. Dzięki temu fabuła nie nudzi, ale brakuje czasu na jakiekolwiek lekturowe refleksje. A "Forrest Gump" powinien stać się przyczynkiem do rozważań na temat marzeń a rzeczywistości, pokonywania barier, ludzkiej determinacji. Dobrze by było, gdyby autor w tym względzie dodał coś więcej od siebie, aby pobudził czytelnika do rozważań. Niektórzy potrzebują właśnie takiego "kopa".
Z drugiej strony - książka jest bardzo przyjemna w odbiorze, pełna optymizmu, nadziei. Główny bohater jest zabawny, autentyczny i budzi sympatię. Jego przykład obala stereotypy i dowodzi, że człowiek z upośledzeniem umysłowym może dokonać wielkich rzeczy. Czy to przypomina bajkę? Być może. Chociaż w powieści nie brakuje również wydarzeń smutnych; pojawia się kalectwo, śmierć... Zaliczam to na plus; nie lubię, gdy książka jest przesłodzona.
Reasumując - polecam tę powieść jako ciepłą historię o człowieku, którego życie obfituje w niezwykłe przygody, o człowieku, który pokonuje swoje ograniczenia i dokonuje niesamowitych czynów.
Polecam też ekranizację, ale radzę zacząć od książki. Film bardzo, ale to bardzo różni się od literackiego pierwowzoru. Trudno mi stwierdzić, czy jest lepszy, trzeba to ocenić samemu.
Polecam!
"Płyń z prądem, przyjacielu, i gdy Cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj"
Wojna w Wietnamie, spotkanie z Richardem Nixonem, zawody tenisa stołowego, uratowanie Mao Tse - tunga... To tylko kilka z licznych przygód głównego bohatera, sympatycznego, choć nieobdarzonego wybitną inteligencją Forresta.
Hm... Nie mam...
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy dzień. To ona pomaga mu oswoić śmierć.
Utwór Érica-Emmanuela Schmitta traktuje o chorobie, cierpieniu, dojrzałości, godności ludzkiej, Bogu, śmierci, przyjaźni. Udowadnia, że o sprawach najważniejszych można mówić w sposób prosty, pozbawiony patosu. Jest próbą przetłumaczenia śmierci na ludzki język. Bo Śmierć jest niewyrażalna. Co z tego, że stworzono wiele jej definicji? Wieczny sen, oddzielenie duszy od ciała, przejście z jednego świata do drugiego... Ale do jakiego? Śmierć jest za trudna, by człowiek mógł ją zrozumieć. Jak wytłumaczyć to, że nagle serce przestaje bić? Tego nie da się wytłumaczyć. Można to tylko przyjąć do wiadomości.
Warto przyjrzeć się bliżej rodzicom Oskara. Ich zachowanie bardzo chłopca irytuje. Pewnie wielu Czytelników również. Bo jak to tak? Kto ma o tym rozmawiać z dzieckiem, jak nie rodzice? Niech się wreszcie ogarną! Są w końcu dorośli! Zresztą, i tak wszyscy kiedyś umrzemy. Ale momencik... To, że kiedyś umrzemy, to jedyna pewna rzecz na tym świecie. No dobrze. Wielu z nas pewnie śmierć już w jakiś sposób dotknęła, poprzez odejście bliskich. No dobrze. Czy to znaczy, że powinniśmy być na nią przygotowani? Być może. Ale czy jesteśmy? Chyba nie. Dlatego rozumiem zachowanie rodziców chłopca, ich niemożność stawienia czoła faktom, ich strach. To takie ludzkie... Może o to własnie chodzi? O to, że śmierci nie trzeba rozumieć i w jej obliczu nie trzeba być herosem?
"Oskar i Pani Róża" to książka niezwykła. Pomimo niewielkich rozmiarów jest pełna mądrych treści, ponadczasowych i uniwersalnych, bliskich wszystkim ludziom. Treści przekazanych w sposób możliwie najprostszy, taki, który trafi do każdego. To nie tylko utwór o śmierci i cierpieniu, ale również o tym, że trzeba wykorzystać każdy dzień jak najlepiej, bo nie wiadomo, ile jest ich jeszcze przed nami. Jak przeżyć życie? Oskar ma na to sposób: "dla życia nie ma innego rozwiązania niż żyć". Prawda?
Serdecznie polecam!
"Oskarze, z chorobą jest tak jak ze śmiercią. Jest faktem. Nie jest żadną karą"
Tytułowy Oskar to chłopiec chory na białaczkę. Jego rodzice nie chcą z nim otwarcie rozmawiać o chorobie i śmierci, co budzi w nim gniew. Powierniczkę znajduje w osobie Pani Róży, wolontariuszki. To z nią spędza wiele czasu, dzięki niej poznaje Boga i uczy się w pełni wykorzystywać każdy...
"Świat należy do silnych, przyjacielu! Nasza egzystencja oparta jest na zasadzie, że silni rosną w siłę, pożerając słabszych. Musimy się z tym pogodzić. To zupełnie normalne. Poniekąd prawo przyrody"
McMurphy, aby uniknąć czekającego go wyroku, wpada na genialny pomysł. Jest przekonany, że udawanie choroby psychicznej to strzał w dziesiątkę. Wkrótce okazuje się jednak, że ten pomysł nie jest tak genialny, jak bohater początkowo sądził. A to wszystko za sprawą Siostry Ratched, Wielkiej Oddziałowej...
Powieść Keseya ukazuje walkę jednostki z bezwzględnym systemem. Czy będzie to walka z wiatrakami? A może to McMurphy okaże się silniejszy?
"Lot nad kukułczym gniazdem" to także opowieść o ludzkiej godności i człowieczeństwie, czyli o czymś, czego warto bronić zawsze i wszędzie, choć niekiedy okoliczności temu nie sprzyjają. Tak było zdecydowanie w przypadku pacjentów szpitala psychiatrycznego w powieści. Charles Cheswick, Billy Bibbit, Dale Harding, Ellis, Pete Bancini, Martini, George Sorenson - każdy z nich miał swoją historię, był wyjątkowy. McMurphy pozwolił im to dostrzec i sprawił, ze uwierzyli w siebie.
Ciekawa fabuła, ponadczasowa i uniwersalna problematyka, intrygujący bohaterowie - to wszystko świadczy o sile utworu. I choć pesymizm i brutalność będące częścią świata przedstawionego mogą niekiedy przytłaczać, choć czasem nasuną się skojarzenia z utworem "Rok 1984", to zawsze pozostaje promyczek nadziei. A będzie nim McMurphy.
Gorąco polecam!
"Świat należy do silnych, przyjacielu! Nasza egzystencja oparta jest na zasadzie, że silni rosną w siłę, pożerając słabszych. Musimy się z tym pogodzić. To zupełnie normalne. Poniekąd prawo przyrody"
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMcMurphy, aby uniknąć czekającego go wyroku, wpada na genialny pomysł. Jest przekonany, że udawanie choroby psychicznej to strzał w dziesiątkę. Wkrótce okazuje się jednak, że...