-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
1987-07-26
2018-01-07
Margaret Atwood już kilkakrotnie pozytywnie zaskoczyła mnie swoimi wizjami. Tym razem opowiedziała mi historię pewnej służącej, która dopuściła się współudziału w morderstwie państwa u których pracowała. Działo się to w połowie XIX wieku w Kanadzie. Zanim bohaterka dotarła tam ze swoją rodziną, musiała odbyć z całą rodziną podróż z Irlandii Północnej przez ocean statkiem. Podczas podróży zmarła jej matka. Ojciec, słaby i niezaradny alkoholik prowadził dzieci ku niechybnej zgubie. Grace była najstarsza, więc wysłał ją do pracy. Dostała się na posadę służącej.
Oto sposób w jaki sposób Mary Whitney opisała status służącej:
"Powiedziała, że bycie służącą jest równie dobre, jak wszystko inne, że dzięki temu mogę się nauczyć rzeczy, których nie nauczyłabym się gdzie indziej. Na przykład zawsze kazano nam trzymać się na tyłach domu, żebyśmy nie wchodzili w drogę rodzinie, ale naprawdę to było całkiem na odwrót: frontowe schody były po to, żeby rodzina nam nie przeszkadzała. Mogli się kręcić w przedniej części domu w tych swoich wymyślnych ubraniach, a za ich plecami odbywała się prawdziwa praca i nie potrzebowaliśmy, żeby nam przeszkadzali i wtrącali się we wszystko.Były to słabe i głupie, choć bogate stworzenia i większość z nich nie umiałaby rozpalić ognia, nawet gdyby im stopy marzły na kość, nie wiedzieli bowiem, jak to zrobić. Aż dziw, że potrafili wydmuchać nos czy podetrzeć sobie tyłek. Byli bezużyteczni jak kutas u księdza - pan wybaczy, ale Mary tak to właśnie ujęła - i gdyby stracili wszystkie swoje pieniądze i znaleźli się na ulicy, nie potrafiliby zarobić na życie jak uczciwa kurwa, bo nawet nie wiedzieliby, co się do czego wkłada, i skończyliby - nie wymówię tego słowa - w rynsztoku. Większość z nich nie odróżniała własnej dupy od dziury w ziemi. Powiedziała też coś o kobietach, ale było to tak ordynarne, ze nie śmiem powtórzyć, proszę pana, chociaż bardzo się z tego śmiałyśmy".
Historia oparta na autentycznych faktach, podparta dowodami i aktami rozprawy. Atwood wykonała kawał dobrej roboty, przykładając się do poznania wszelkiej dokumentacji, tworząc klimat tamtych czasów musiała sięgnąć do źródeł opisujących zwyczaje panujące w XIX w., także w więzieniach i domach psychiatrycznych. Polecam!
Margaret Atwood już kilkakrotnie pozytywnie zaskoczyła mnie swoimi wizjami. Tym razem opowiedziała mi historię pewnej służącej, która dopuściła się współudziału w morderstwie państwa u których pracowała. Działo się to w połowie XIX wieku w Kanadzie. Zanim bohaterka dotarła tam ze swoją rodziną, musiała odbyć z całą rodziną podróż z Irlandii Północnej przez ocean statkiem....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11
Piękne bestie
Na biurku leżą dwie części „Bestiariusza słowiańskiego”. Paweł Zych i Witold Vargas to autorzy tych pięknych ilustracji i z mozołem zebranych informacji o duchach, duszkach i strasznych stworzeniach z czasów, kiedy na naszych ziemiach żyli nasi słowiańscy przodkowie, wierzący w wyjątkowość świata przyrody, pełnego bóstw przychylnych, ale też złośliwych i krwiożerczych. Dlaczego wierzono w liczne licha, rusałki, wampiry, strzygi? Łatwiej jest obarczyć winą za niepowodzenie, chorobę, czy śmierć coś, co ma cielesność, oblicze straszne, długie pazury i upiorne oczy, niż przyznać się do własnej nieporadności i niewiedzy. Kiedy niewiadome dostaje twarz, zostaje nazwane, nie jest już takie straszne, bo wiadomo co należy uczynić, by odczynić urok, albo odegnać złe z chaty.
Dzisiaj Paweł Zych i Witold Vargas powracają w swoich pracach do opowieści regionalnych, które przetrwały przez wiele lat w pamięci. Przekazywane w opowiadaniach z pokolenia na pokolenie , stają się spuścizną po naszych przodkach. Człowiek potrzebuje strachu tak samo, jak miłości, radości i smutku.
Nadeszły długie listopadowe wieczory. Każdy mocniejszy podmuch wiatru, stuknięcie, trzask, jęk, czy zawodzenie pobudzają naszą wyobraźnię i kierują myśli w stronę pierwotnego lęku przed potężnymi siłami natury. Lektura „Bestiariusza słowiańskiego” pozwoli nam nazwać niektóre z niepokojących odgłosów. Może niektórzy z Was napiszą opowiadanie z udziałem bestii przedstawionych w obu częściach Legendarza?
Autorzy: Paweł Zych, Witold Vargas
Tytuł: „Bestiariusz słowiański. Część druga”
Wydawnictwo Bosz, Olszanica 2016
ISBN 978-83-7576-297-6
Piękne bestie
Na biurku leżą dwie części „Bestiariusza słowiańskiego”. Paweł Zych i Witold Vargas to autorzy tych pięknych ilustracji i z mozołem zebranych informacji o duchach, duszkach i strasznych stworzeniach z czasów, kiedy na naszych ziemiach żyli nasi słowiańscy przodkowie, wierzący w wyjątkowość świata przyrody, pełnego bóstw przychylnych, ale też złośliwych i...
2016-07
Perła dzielnicy francuskiej
Patricka Modiano zaczęłam poznawać od „Perełki”, potem „Przejechał cyrk” i „Zagubiona dzielnica”. Teraz przyszedł do mnie z „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”. Wszystkie opowiadania dotyczą Paryża, postrzeganego przez pryzmat nostalgicznych wspomnień sprzed lat. Autor nie daje czasu na poznanie bohaterów, wprowadza czytelnika niemal w środek toczącej się akcji spokojnego życia, w którym coś zaczyna się dziać. Poprzez wspomnienia z lat dziecięcych bohater stara się rozwiązać nurtującą go zagadkę z przeszłości – swojego pochodzenia. Obrazy niewyraźne, zatarte „...jak bańki mydlane lub strzępy snu...”. Nazwiska i adresy prowadzą go do miejsc i osób, które mogłyby pomóc w przypomnieniu sobie dzieciństwa z trudem wydartego strzępami zdarzeń z zapamiętanych wspomnień i urwanych dialogów. To poszukiwanie po omacku doprowadza go do pewnego etapu i nagle urywa się, jakby wstrząs przed poznaniem całkowitej prawdy był zbyt wielki do zniesienia. Książka kończy się niedopowiedzeniem, jakby historia z przeszłości była zbyt traumatyczna, zbyt intymna, by doprowadzić czytelnika do jej samego końca.
Perła dzielnicy francuskiej
Patricka Modiano zaczęłam poznawać od „Perełki”, potem „Przejechał cyrk” i „Zagubiona dzielnica”. Teraz przyszedł do mnie z „Żebyś nie zgubił się w dzielnicy”. Wszystkie opowiadania dotyczą Paryża, postrzeganego przez pryzmat nostalgicznych wspomnień sprzed lat. Autor nie daje czasu na poznanie bohaterów, wprowadza czytelnika niemal w środek...
"Manitou" Mastertona i kontynuację czytałam będąc nastolatką, czyli przeszło 20 lat temu. Dzisiaj to klasyka horroru, opierająca się na twórczości Stephena Kinga, H.P. Lovecrafta i mniej znanego w Polsce Harlana Ellisona.
Masterton to mistrz strachu. Sięgnął głębi historii swego kontynentu i nie pomylił się - ludzie, którzy przybyli do Ameryki, zniszczyli kulturę Indian, obawiają się odwetu. Pierwotne zło tkwi w tej ziemi, gdyż nie jest zrozumiałe dla białych. Indianie zostali odkryci, wraz z urodzajnymi ziemiami, ale nikt nigdy nie próbował nawet zrozumieć ich zwyczajów i kultury. Braki te są źródłem strachu, bo wszystko co niezrozumiałe budzi lęk.
Świetna literatura!
Podałam datę przeczytania 1987-07-26, ale nie jestem jej na 100% pewna. Serię "Manitou" czytałam przeszło 20 lat temu.
"Manitou" Mastertona i kontynuację czytałam będąc nastolatką, czyli przeszło 20 lat temu. Dzisiaj to klasyka horroru, opierająca się na twórczości Stephena Kinga, H.P. Lovecrafta i mniej znanego w Polsce Harlana Ellisona.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMasterton to mistrz strachu. Sięgnął głębi historii swego kontynentu i nie pomylił się - ludzie, którzy przybyli do Ameryki, zniszczyli kulturę Indian,...