-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2021-11-21
2021-11-13
2021-08-06
2021-07-25
2021-04-22
To co najwyżej poprawna książka, a ja znowu nie rozumiem powszechnego zachwytu. Nie wątpię w to, że Twardoch jest dobrym pisarzem, bo pokazał już, na co go stać, ale w tej powieści nie rozwija skrzydeł - wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że sporo kalki zostało zużyte na napisanie "Pokory".
Oczywiście książka ma swoje momenty i interesujące aspekty - dla każdego inne - dla mnie np. dobry początek opisujący śląskie dzieciństwo i wartką końcówkę, gdzie dzieje się za dużo, za szybko w porównaniu do nudnawego środka. Największą wartość na pewno stanowiło dla mnie to, co składa się na tożsamość śląskich bohaterów - ze wszystkimi sprzecznościami, mozaiką językową i obyczajowością, za to więc duży plus. Natomiast opisana w powieści rewolucja jest senna i mało ciekawa, ale może tak wygląda rewolucja od środka, kto z nas może wiedzieć. W każdym razie to epizod berliński ponosi winę za to, że "Pokorę" czytałam ponad miesiąc.
Z powieści Twardocha najlepiej pamiętam "Króla", więc łatwo mi dostrzec paralele - znowu bohater, który nigdzie do końca nie przynależy, znowu w ostatniej chwili rozpada się jego strefa komfortu, znowu ten stwór - Litani czy też Agnes - ciągle rzucający cień na bohatera. To marny zarzut, ale podczas czytania ciągle miałam tę powtarzalność z tyłu głowy i osobiście nie do końca mi się to podobało. Chciałabym jednak otrzymać od Twardocha coś wychodzącego poza sprawdzone schematy, które wykorzystał już w swoim pisarstwie.
To co najwyżej poprawna książka, a ja znowu nie rozumiem powszechnego zachwytu. Nie wątpię w to, że Twardoch jest dobrym pisarzem, bo pokazał już, na co go stać, ale w tej powieści nie rozwija skrzydeł - wręcz przeciwnie, mam wrażenie, że sporo kalki zostało zużyte na napisanie "Pokory".
Oczywiście książka ma swoje momenty i interesujące aspekty - dla każdego inne - dla...
Kursoksiążka mieszkaniowa, czyli jak kupić ebooka i żałować
Żałuję, że nie sprawdziłam lubimyczytac przed zakupem. Średnia ocen nie zachęca, więc dałoby mi to do myślenia. Śledziłam za to pieing na instagramie i ceniłam jej profil. Do głowy mi nie przyszło, że jej ebook to taki monstrualny bubel.
Kupiłam go na promocji i zapłaciłam za zgrabnie spakowany plik 89 zł. 89 zł! - dawno tyle nie wydałam na żadną książkę, ale stojąc przed ważną decyzją o zakupie mieszkania, która jest decyzją przerażającą, tonący brzytwy się chwyta. Uznałam, że autorka naprawdę podpowie, z czym to się je. Koncertowo się rozczarowałam.
Na czym się skupić? Forma czy treść? Chyba forma, bo woła o pomstę do nieba. Tekst ebooka jest pełen baboli językowych. Od literówek, po błędy ortograficzne, fatalną składnię i nieporadny styl (tak, miało wyjść luzacko, wiem). To naprawdę ciężko się czyta. Wielokrotnie gubiłam wątek, bo odmiana słowa nie pasowała do reszty zdania. Jeden rozdział urywa się w pół słowa! Najśmieszniejsze jest to, że w pewnym fragmencie autorka nawiązuje do komentarza "korektora" (pan Michał Rzeczycki - robił korektę na czas albo z zamkniętymi oczami) - i w tym momencie wali literówkę. Nie wyobrażam sobie, żeby cokolwiek w cenie 89 zł (a regularna to przecież aż 119 zł) mogło być napisane w tak niechlujny sposób.
A teraz treść - we wstępie do książki Magdalena Milert od razu zaznacza, że nie przeprowadzi nas przez tajniki finansowania czy formalności - zachęca nas do poszukania tego w internecie. Wielka szkoda, bo przy zakupie kierowałam się tym, że w spisie treści mamy przecież do czynienia z rozdziałem "Formalności"! Przełknęłabym tę gorzką pigułkę, ale niestety treść faktycznie oferowana przez pieing jest po prostu w 90% infantylna. Nie mam pojęcia, kto jest targetem tej książki - ludzie urodzeni wczoraj? Znajdziemy tam takie odkrywcze prawdy, jak "Przeważnie mieszkania położone w dzielnicach centralnych są droższe, a najkorzystniej cenowo wypadają te na peryferiach". Kiedy już zaczynało się robić ciekawie, np. w rozdziale porównującym rynek pierwotny i wtórny, autorka nigdy nie rozwija tematu (np. sugeruje "zweryfikuj stan instalacji, okien i drzwi" - warto byłoby podać jakieś sposoby, jak to zrobić. Podobnie na stronach, gdzie pieing zachęca do korzystania z agencji nieruchomości - gdzie jakaś przestroga dla czytelnika co do umów zawieranych na dzień dobry, za samo obejrzenie mieszkania? gdzie głębsza analiza za i przeciw korzystania z pośrednika? serio pośrednicy, którzy od kupujących pobierają gigantyczne kwoty dosłownie ZA NIC zasługują na dodatkową reklamę?). Zamiast wiedzy praktycznej, pochodzącej od bądź co bądź praktyka (pardon, praktyczki?), mamy garść "ćwiczeń", które... naprawdę nie wiem jak skomentować. Jako przykład niech posłuży chociażby niezwykle cenny formularz, gdzie porównujemy mieszkania, a rubryki to kolejno: "Mieszkanie" "Ocena" (skala 1-10) "Wady" i "Zalety". Inny formularz to tabelka, do której wpisujemy plan dnia. Na wypadek, gdybyście zapomnieli, że czas dojazdu do pracy wlicza się przecież do codziennego planu dnia. To jest ta wiedza, ten "wytrych" wart Waszych pieniędzy. Brakowało mi tylko mapy myśli z chmurką "Wymarzone mieszkanie" po prostu i prośbą do czytelnika o wpisanie tego, co przychodzi nam do głowy.
Wielokrotnie odkładałam ebooka ze złością, ze dałam nabić się w butelkę. Towaru cyfrowego chyba nie da się zwrócić, a za czytanie i tak zabrałam się za późno, by oddać go w ciągu 14 dni. Jedyne, co mogę zrobić, to przestrzec innych. Liczycie na konkrety, rzetelne wskazówki, omówienie procesu zakupu mieszkania? No to nie tutaj. Magdalena Milert na wstępie zachęca, by tych informacji poszukać sobie w internecie. Potwierdzam - więcej w tym temacie znajdziecie w sieci. A jeśli chodzi np. o plusy i minusy życia w kamienicy, to możecie zapłacić pieing ponad stówkę, a możecie też poprosić o rozprawkę na ten temat Waszą nastoletnią siostrzenicę - jest nawet szansa, że po drodze zrobi mniej błędów niż autorka tego ebooka.
Kursoksiążka mieszkaniowa, czyli jak kupić ebooka i żałować
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŻałuję, że nie sprawdziłam lubimyczytac przed zakupem. Średnia ocen nie zachęca, więc dałoby mi to do myślenia. Śledziłam za to pieing na instagramie i ceniłam jej profil. Do głowy mi nie przyszło, że jej ebook to taki monstrualny bubel.
Kupiłam go na promocji i zapłaciłam za zgrabnie spakowany plik 89 zł. 89 zł!...