Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Bardzo nierówna. Kolejny w serii reportażowej Czarnego zbiór esejów nazywany "reportażem". Rozdziały naprawdę ciekawe i dobrze napisane (jak ten o cmentarzach) przeplatają się tu z nadmiernie rozwleczonymi opowiastkami bez większego związku z całością (jak drobiazgowo opisana historia oleodruków). Jako osoba mieszkająca na pograniczu, mocno związana ze Śląskiem, chyba liczyłam na coś więcej.

Bardzo nierówna. Kolejny w serii reportażowej Czarnego zbiór esejów nazywany "reportażem". Rozdziały naprawdę ciekawe i dobrze napisane (jak ten o cmentarzach) przeplatają się tu z nadmiernie rozwleczonymi opowiastkami bez większego związku z całością (jak drobiazgowo opisana historia oleodruków). Jako osoba mieszkająca na pograniczu, mocno związana ze Śląskiem, chyba...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie jest to z pewnością reportaż, a raczej esej pomieszany ze strumieniem świadomości. Autor zbyt często wplata w narrację rozbudowane dygresje, które nie mają wiele wspólnego z głównym tematem. Szkoda też, że jego Fuerteventura przedstawiona jest głównie jako niedostępne, prawie złe miejsce.

Nie jest to z pewnością reportaż, a raczej esej pomieszany ze strumieniem świadomości. Autor zbyt często wplata w narrację rozbudowane dygresje, które nie mają wiele wspólnego z głównym tematem. Szkoda też, że jego Fuerteventura przedstawiona jest głównie jako niedostępne, prawie złe miejsce.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Gdyby nie to, że była ze mną na wakacjach jako jedyna lektura, pewnie nie dałabym rady. Poziom zawiłości narracji, przy zadziwiająco prostej historii, nie był dla mnie. A szkoda, bo gadające koty dawały nadzieję.

Gdyby nie to, że była ze mną na wakacjach jako jedyna lektura, pewnie nie dałabym rady. Poziom zawiłości narracji, przy zadziwiająco prostej historii, nie był dla mnie. A szkoda, bo gadające koty dawały nadzieję.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Autor przez całą książkę nie może się zdecydować o czym ma ona być. Trochę o homoseksualistach, trochę o antysemityzmie, trochę o homofobii, trochę o SB, trochę o Warszawie i może trochę o seksie w toaletach, żeby dodać "pikanterii". Samej formie zdecydowanie bliżej do "strumienia świadomości" niż reportażu. Zmarnowany potencjał. Uciążliwe podczas czytania. Nie wiem kto podjął decyzję o umieszczeniu tej pozycji w serii "Reportaż" Czarnego. To nie była dobra decyzja.

Autor przez całą książkę nie może się zdecydować o czym ma ona być. Trochę o homoseksualistach, trochę o antysemityzmie, trochę o homofobii, trochę o SB, trochę o Warszawie i może trochę o seksie w toaletach, żeby dodać "pikanterii". Samej formie zdecydowanie bliżej do "strumienia świadomości" niż reportażu. Zmarnowany potencjał. Uciążliwe podczas czytania. Nie wiem kto...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przygody doktora Skórzewskiego i Roberta Storma nadal potrafią zaciekawić i wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, mam jednak wrażenie, że autor mocno już przesadza z manifestowaniem swoich poglądów politycznych. Delikatna wzmianka raz na jakiś czas jest jeszcze do zniesienia, ale "Reputacja" pełna jest bardzo bezpośrednich komentarzy, co odebrało mi prawie całkowicie radość z czytania. Szkoda.

Przygody doktora Skórzewskiego i Roberta Storma nadal potrafią zaciekawić i wywołać uśmiech na twarzy czytelnika, mam jednak wrażenie, że autor mocno już przesadza z manifestowaniem swoich poglądów politycznych. Delikatna wzmianka raz na jakiś czas jest jeszcze do zniesienia, ale "Reputacja" pełna jest bardzo bezpośrednich komentarzy, co odebrało mi prawie całkowicie radość...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kawał dobrej Zony, który nie ustrzegł się niedociągnięć. 6 „gwiazdek” ze względu na potencjał.
Nowa pozycja „Fabrycznej Zony” przenosi nas z powrotem do Strefy Zamkniętej wokół Elektrowni w Czarnobylu. Głównym bohaterem powieści jest wojskowy stacjonujący w karnym obozie „Na skraju strefy”. Wplątany przez nowe dowództwo w aferę z tajemniczą śmiercią w tle zmuszony jest uciekać w głąb Zony. Świeżak znający Ją tylko z wojskowych szkoleń musi nauczyć się co zrobić, aby przeżyć na tyle długo, by możliwa była ucieczka na Dużą Ziemię.
Przyznam szczerze, że pomysł na karny obóz i lekko „kryminałowy” początek całkiem do mnie przemówił. Fabuła wciągnęła, zwłaszcza w pierwszej połowie książki. Później zrobiło się bardziej standardowo, ale nie znaczy to, że gorzej.
Autor bardzo dobrze radzi sobie z opisami Zony. Mutanty, anomalie, artefakty i same krajobrazy są soczyste, wiarygodne i okraszone odpowiednią ilością przymiotników, by nadać im życia. Można by tak czytać i czytać o szarościach i brązach traw, nocnej przenikliwej ciszy czy przepełnionym ozonem powietrzu po emisji. Książka mogłaby wiele zyskać, gdyby takich opisów było więcej a mniej… dialogów. Czasami aż przykro było przez nie brnąć. Zdaję sobie sprawę, że sporo odbiorców stalkerowskiej serii to młodzież, ale nie usprawiedliwia to poziomu dialogów rodem z opowiadań pisanych na wczesnych etapach edukacji. Z tym problemem łączą się także wątki miłosne, które były całkowicie zbędne. Przekombinowane, za słodkie i kompletnie nie pasujące do całości. Bynajmniej nie uważam, że nie ma miejsca na uczucia czy seks w Zonie, ale z pewnością nie w takim wydaniu.
Akcja toczy się dość płynnie, czasami zdarzały się jednak zgrzyty. Trudno to zdefiniować, ale w niektórych sytuacjach bohaterowie z namaszczeniem jedli śniadanie a później w mgnieniu oka byli już w drodze. Coś działo się zbyt wolno a coś zdecydowania za szybko. Niepotrzebne były również częste rozmowy kończące się rzuconym, przez któregoś z bohaterów „Chodźmy już” czy „Musimy iść” i podobnymi zwrotami, które można zastąpić zwykłą narracją. No, ale to kosmetyka i chyba kwestia warsztatu, bowiem im dalej w Zonę tym było lepiej.
Podsumowując – poproszę o więcej Zony i mniej dialogów. Z zaciekawieniem czekam na ciąg dalszy, pomimo braku przywiązania do bohaterów (no może poza Skrętem). Czekam po prostu na więcej dobrej Zony.

Kawał dobrej Zony, który nie ustrzegł się niedociągnięć. 6 „gwiazdek” ze względu na potencjał.
Nowa pozycja „Fabrycznej Zony” przenosi nas z powrotem do Strefy Zamkniętej wokół Elektrowni w Czarnobylu. Głównym bohaterem powieści jest wojskowy stacjonujący w karnym obozie „Na skraju strefy”. Wplątany przez nowe dowództwo w aferę z tajemniczą śmiercią w tle zmuszony jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niestety. Czwarta powieść z Uniwersum Metro i trzecie rozczarowanie... Liczyłam na coś co przeczytam z przyjemnością, trafiłam na książkę, którą ledwo dało się czytać. Przeciągnięte opowiadanie na poziomie językowym gimnazjalisty o niewyobrażalnie nieprawdopodobnej fabule. Powoli dochodzę do wniosku, że Metro 2033 było jednorazowe a wielkie powieści z Uniwersum, których wydano u nas multum w dość krótkim czasie, mają tylko zarabiać na fali popularności pierwowzoru.

Niestety. Czwarta powieść z Uniwersum Metro i trzecie rozczarowanie... Liczyłam na coś co przeczytam z przyjemnością, trafiłam na książkę, którą ledwo dało się czytać. Przeciągnięte opowiadanie na poziomie językowym gimnazjalisty o niewyobrażalnie nieprawdopodobnej fabule. Powoli dochodzę do wniosku, że Metro 2033 było jednorazowe a wielkie powieści z Uniwersum, których...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Niekończące się tunele moskiewskiego metra są najprawdopodobniej ostatnią enklawą ludzkości. Zdziesiątkowanej, bladej, niedożywionej, podzielonej, ale wciąż ludzkości. Pomoc Homo Novus została odrzucona, Hunter zaginął a życie toczy się dalej. Rok po wydarzeniach przedstawionych w „Metro 2033” lądujemy na Sewastopolskiej – zaopatrująca Hanzę w energię elektryczną twierdza jest w stanie nieustannego pogotowia. Tym razem pojawia się nowe, nieznane zagrożenie, którego wyjaśnienia podejmą się budzący niepokój brygadier oraz szukający natchnienia, samozwańczy kronikarz metra.

Dmitry Glukhovsky powalił na kolana swoją pierwszą powieścią w Uniwersum Metro stawiając sobie bardzo wysoko poprzeczkę – tak kompletne dzieło trudno jest odtworzyć. Tym razem autor skupił się na wewnętrznych rozterkach głównych bohaterów. Samotna Sasza, niespełniony Homer i dręczony przez przeszłość brygadier skupiają całą uwagę czytelnika. Mniej tutaj samego metra, jego przytłaczającego oddechu, zróżnicowanych mieszkańców i wszystkiego co sprawiało, że z niepokojem przerzucaliśmy kolejne strony „Metra 2033”.

Mam mieszane uczucia. Owszem, połknęłam w jeden dzień, ale chyba ze względu na to, że chciałam poznać los Huntera. Zakończenie – chyba mnie rozczarowało. Rozterki Homera – chyba do mnie nie przemówiły. Postać Saszy – chyba nie wzbudziła większych emocji. Jak dla mnie, niestety, za mało metra w „Metrze”.

Niekończące się tunele moskiewskiego metra są najprawdopodobniej ostatnią enklawą ludzkości. Zdziesiątkowanej, bladej, niedożywionej, podzielonej, ale wciąż ludzkości. Pomoc Homo Novus została odrzucona, Hunter zaginął a życie toczy się dalej. Rok po wydarzeniach przedstawionych w „Metro 2033” lądujemy na Sewastopolskiej – zaopatrująca Hanzę w energię elektryczną twierdza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Trzynaście kotów Ewa Białołęcka, Eugeniusz Dębski, Jacek Dukaj, Piotr Goraj, Włodzimierz Kalicki, Tomasz Kołodziejczak, Konrad T. Lewandowski, Andrzej Sapkowski, Marcin Wolski, Maciej Żerdziński, Andrzej Zimniak, Iwona Żółtowska
Ocena 6,6
Trzynaście kotów Ewa Białołęcka, Eug...

Na półkach: , ,

Przyznam szczerze, że od tego tomu oczekiwałam chyba zbyt wiele. Będąc maniakalną kociarą nie miałam najmniejszych wątpliwości co do tego, że „kotocentryczna” antologia będzie w sam raz dla mnie. Niestety, część opowiadań była, moim zdaniem, nijaka, niezapadająca w pamięć, płaska, przekombinowana i usypiająca. Szkoda. Być może czytałam tę książkę w złym momencie, w nieodpowiedni sposób, za dużo wymagałam – nie wiem. W kilku chwilach byłam bliska zrezygnowania z lektury.

Na szczęście wytrwałam! Okazało się, że tom miał do zaoferowania więcej, niż pokazał na samym początku. Znalazły się w nim dwie całkiem dowcipne opowiastki, których kpiący humor bardzo mi odpowiadał - mam tutaj na myśli „Kota typu Stealth” Włodzimierza Kalickiego oraz „Worek” Marcina Wolskiego. Warte wzmianki jest również opowiadanie Andrzeja Sapkowskiego będące dość udaną… No właśnie, czym? Parodią? Satyrą? Kpiną? Hołdem? Kto przeczytał może sam zdecydować w jaki sposób nasz rodzimy fantastyk potraktował „Alicję w Krainie Czarów”.

„Usta boga”, „Marobet” oraz „Rydwan bogini Freyi” czytało się całkiem przyjemnie. Bez szału, ale przyjemnie. Pewne rozwiązania były dość świeże i przyciągające uwagę. Chwilkę dłużej chciałabym się natomiast zatrzymać przy utworze Andrzeja Zimniaka. Z początku dziwne i niecodzienne opowiadanie „Rozpakuj ten świat, Evitt” stało się dla mnie jednym z bardziej magicznych jakie czytałam w ogóle. Jeśli gdzieś zastosować można określenie „uczta wyobraźni” to właśnie tutaj! Sam pomysł, sposób w jaki autor gra słowami kreując rzeczywistość przed i po „rozpakowaniu” i umiejscowienie w tym wszystkim kota – dla mnie wielkie łał i brak słów.

„Dotyk pamięci” Tomasza Kołodziejczaka wywołał we mnie bardzo dużo emocji i wzruszenia. To już bardzo subiektywne odczucie, ale uważam, że to po prostu piękne opowiadanie o miłości.

Tom zakończyli „Muzykanci” Sapkowskiego. Poszarpani, mocni, dosłowni. Tych kilkanaście stron pozostawia po sobie gorycz i niesmak, gdy uświadomimy sobie jak wiele osób zasługuje na los jaki zgotował im autor opowiadania.

Kończąc prosto, zwięźle i na temat - moim zdaniem antologia nierówna, ale dobra.

Przyznam szczerze, że od tego tomu oczekiwałam chyba zbyt wiele. Będąc maniakalną kociarą nie miałam najmniejszych wątpliwości co do tego, że „kotocentryczna” antologia będzie w sam raz dla mnie. Niestety, część opowiadań była, moim zdaniem, nijaka, niezapadająca w pamięć, płaska, przekombinowana i usypiająca. Szkoda. Być może czytałam tę książkę w złym momencie, w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ludzie istnieją. Mieszkają w Zielonym Kraju. Hodują konie. Jeżdżą na Targ. Kochają. Umierają. Z pozoru wszystko jest na swoim miejscu. Dlaczego więc ukochany dziadek Michał pojawia się wśród żywych już po swoim pogrzebie? Dlaczego żywi nie chcą mieć z nim zbyt wiele wspólnego? „Extensa” to nieprzerwany ciąg pytań. Czytelnik stale musi się nad czymś zastanawiać, błądząc jednocześnie wśród wyszukanego słownictwa raz przesiąkniętego terminologią naukową, innym razem ociekającego emocjami.

Bezimienny główny bohater staje się częścią tajemnicy, o której większość woli nie wspominać. Autor pozostawia czytelnikowi ogromne pole do popisu – interpretacja należy tylko i wyłącznie do nas. Nic nie jest podane na tacy, brak tu oczywistości. Przemierzając kosmos, wraz z extensą Bohatera, pozostaje nam tylko refleksja nad tym, co właściwie istnieje wokół? Co się wydarzyło prócz tego, że „przeszedł przeze mnie dwumetrowej średnicy meteor”? Czym jest śmierć? Jaka jest cena nieśmiertelności?

„Extensa” nie jest dla każdego. Może przytłoczyć, przestraszyć, zniechęcić, ale jednocześnie wkraść się w codzienność nie pozwalając już na zwyczajny dzień w pracy. Połykając kolejne słowa, tworzące kombinacje składające się na całe systemy, przenosimy się w inny świat stanowiący preludium naszej wędrówki po kosmosie. Złożoność Dukajowskiej prozy, z każdą kolejną stroną, zachwyca coraz bardziej.

Pytania pozostają otwarte, dzięki czemu każdy może na nie odpowiedzieć inaczej. Odbiór „Extensy” zależy od nas samych – niezła książka science-fiction albo wielopłaszczyznowe dzieło o życiu. Jakkolwiek byśmy jej nie określili nie sposób nie dostrzec tego, w jak umiejętny sposób autor kreuje swój świat nie pozwalając na pozostanie wobec niego obojętnym.

Magia słów. Magia obrazów. Magia tworzenia. Niewiele więcej trzeba dodawać. „Extensa” Jacka Dukaja jest jak prezent zapakowany w nieskończoną ilość pudełek – otwieramy kolejne z coraz większym zniecierpliwieniem, by na końcu dostrzec… no właśnie, co?

Ludzie istnieją. Mieszkają w Zielonym Kraju. Hodują konie. Jeżdżą na Targ. Kochają. Umierają. Z pozoru wszystko jest na swoim miejscu. Dlaczego więc ukochany dziadek Michał pojawia się wśród żywych już po swoim pogrzebie? Dlaczego żywi nie chcą mieć z nim zbyt wiele wspólnego? „Extensa” to nieprzerwany ciąg pytań. Czytelnik stale musi się nad czymś zastanawiać, błądząc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejna sensacyjno-historyczno-mistyczno-baśniowa powieść Dana Browna traktująca o przygodach badacza symboli Roberta Langdona. Waszyngton, wpływowi masoni, badania nad siłą ludzkich umysłów i szaleniec próbujący stać się doskonałością - wszystko to splata się ze sobą tworząc niezwykle dynamiczną historię, której nie czytamy a połykamy. Książki Browna posiadają pewną dziwną właściwość. Zdajemy sobie sprawę, że wszystko co w nich opisano jest półbaśnią, wymysłem autora, nagięciem pewnych faktów, ale spójność, którą się charakteryzują sprawia, że w napięciu śledzimy co będzie dalej nie zwracając uwagi na pewne "naciągnięcia". Moim zdaniem po tym właśnie poznać można udaną książkę sensacyjną. Wolnomularskie tajemnice i zagadkowe symbole tylko dojadą jej smaku, choć przyznam, że są już odrobinę odgrzewane. W "Aniołach i Demonach" znaleźć można było dużo świeżości, tutaj mamy powielenie schematu zamknięte w ramach nieco innej historii. Nie zmienia to jednak faktu, że "Zaginiony symbol" to kawał twardej sensacji z teoriami spiskowymi w tle - na jesienne wieczory nie potrzeba nic więcej.

Kolejna sensacyjno-historyczno-mistyczno-baśniowa powieść Dana Browna traktująca o przygodach badacza symboli Roberta Langdona. Waszyngton, wpływowi masoni, badania nad siłą ludzkich umysłów i szaleniec próbujący stać się doskonałością - wszystko to splata się ze sobą tworząc niezwykle dynamiczną historię, której nie czytamy a połykamy. Książki Browna posiadają pewną dziwną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jak bardzo można bać się czytając książkę? Jak bardzo można czuć się przytłoczonym przez ciasne tunele? Jak bardzo samotnym można być, gdy nigdzie nie ma ani śladu, palonych przez ocalałych ludzi, ognisk? Jak ciężko oddycha się w ciemnym korytarzu, który sprawia, że słyszysz rzeczy tak bardzo niepojęte? Od dawna żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Przyznam szczerze, że autor do perfekcji "zaraża" czytelników stanami emocjonalnymi głównego bohatera. Niezrozumiałe senne wizje, mroczne zakamarki metra, nieznane stworzenia, dziki i obcy świat na powierzchni - wszystko to zostało zilustrowane tak sugestywnie, że chwilami stajemy się zagubionym Artemem, szukającym swojego przeznaczenia chłopakiem, który nie pamięta już jak było "przed". Historie kolejnych ludzi próbujących jakoś ułożyć sobie życie pod ziemią, głoszone przez nich hasła ideologiczne, toczone wojny, zawierane sojusze etc. scharakteryzowane zostały w sposób, przynajmniej moim zdaniem, tak niezwykle prawdopodobny, że nawet Wyznawcy Wielkiego Czerwia do całej tej mieszaniny pasują jak ulał. Największe wrażanie zdecydowanie wywiera dzikość świata na powierzchni, który kusi i przeraża jednocześnie, w którym nawet gwiazdy Kremla zdają się żyć własnym życiem...

Jak bardzo można bać się czytając książkę? Jak bardzo można czuć się przytłoczonym przez ciasne tunele? Jak bardzo samotnym można być, gdy nigdzie nie ma ani śladu, palonych przez ocalałych ludzi, ognisk? Jak ciężko oddycha się w ciemnym korytarzu, który sprawia, że słyszysz rzeczy tak bardzo niepojęte? Od dawna żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji. Przyznam...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to