rozwiń zwiń

Nie tylko na walentynki. Najpiękniejsze książki o miłości poleca redakcja Lubimyczytać

LubimyCzytać LubimyCzytać
14.02.2024

Kiedy, jak nie w walentynki, rozmawiać o miłości? W redakcji Lubimyczytać dzielimy się z wami książkami, które uderzają w nasze najczulsze struny i poruszają serca. To literatura wielka i zupełnie skromna, klasyki i świeże nowości. Zapraszamy w romantyczną podróż z najpiękniejszymi książkami o miłości, które sprawią, że wasze czytelnicze serca zabiją mocniej.

Nie tylko na walentynki. Najpiękniejsze książki o miłości poleca redakcja Lubimyczytać

W świecie literatury miłość od zawsze zajmowała szczególne miejsce. To niezgłębiona rzeka emocji, której źródło tkwi głęboko w ludzkiej duszy. Warto czasem zanurzyć się w jej nurcie, by odnaleźć wspaniałe opowieści, które poruszają i inspirują oraz pozostają z nami na zawsze.

Najpiękniejsze książki o miłości na Walentynki

Pierwsza myśl: łatwizna! Przecież niemal każda książka jest o miłości. Ale gdy przyszło do wskazania tytułów konkretnych publikacji, okazało się, że wybór lektury, która o tym uczuciu opowiada w sposób świeży i oryginalny, wcale nie jest taki łatwy. „Przeminęło z wiatrem” i love story z wojną w tle? „Ptaki ciernistych krzewów” z wielkim, zakazanym uczuciem? W końcu zdecydowałam się na dwie książki – klasykę z kanonu literatury angielskiej oraz nowość ostatnich tygodni, którą bez problemu znajdziecie w księgarniach.

„Wichrowe wzgórza”, jedyne dzieło Emily Jane Brontë, niegdyś czytałam każdej jesieni, gdy wichry za oknem przybierały na sile, szarpiąc bezlistnymi gałęziami drzew. Na kartach tej powieści odnajdziecie tak gęstą, mroczną atmosferę, że zapewni wam dreszcze – oraz gorące uczucie, które sprawi, że będziecie mieć ciarki. Jest silniejsze niż wola, niż zdrowy rozsądek, silniejsze niż sama śmierć. To miłość, jaka się nie zdarza, niemal nadnaturalna, szatańska (zresztą pod takim tytułem – „Szatańska miłość” – ukazał się w Polsce pierwszy przekład tej powieści). Rzadko to mówię, ale „Wichrowe wzgórza” to lektura obowiązkowa.

A jeśli wolicie książki, które mają mniej niż 177 lat, sięgnijcie po powieść Shelley Read o frapującym tytule „Popłynę przed siebie jak rzeka”. Uczucie, które w wyniku zupełnego przypadku połączy młodziutką i naiwną Victorię Nash z chłopakiem znikąd, pogardzanym Wilsonem Moonem, zaważy na całym ich życiu.

To opowieść o zbawiennej sile miłości, a także o odkrywaniu samego (samej!) siebie, o dawaniu sobie szansy, odnajdywaniu wewnętrznej mocy. Ważna książka dla kobiet szukających swojego głosu. Niesie ze sobą przesłanie – zawarte już w tytule. „Dla mnie to konieczność poruszania się naprzód, meandrowania, gdy to konieczne, szukania drogi. To metafora życia jako takiego” – tak opowiadała mi autorka w wywiadzie dla Lubimyczytać. Shelley pisała tę powieść przez 12 lat. To przemyślana, świetnie zbudowana i niezwykle poruszająca książka, ze średnią ocen 8,5/10. Nie pozwólcie, by przeszła obok was niezauważona.

„Nie miej mi za złe, że piszę dość nieudolnie, ale Temat przerasta formę. Myślę dużo ładniej!”, zapewniał Osiecką Jeremi Przybora i zapis miłości tych dwojga, „Listy na wyczerpanym papierze”, swego czasu rozjaśnił mi nieskończoną, zdawało się, zimę.

Miała 28 lat, on – 49. Ona – „panienka z Saskiej Kępy”, piękna i nieco szalona; on – uwielbiany i szanowany starszy pan, będący w pełnym rozkwicie swej sławy inteligent, domator. Przybora przepadł od razu. „Zagubiony w Tobie jestem, porozrzucany po zwrotkach Twoich piosenek, zamroczony tak samo Twoimi ustami jak tym, co one mówią (...)”, pisał. Tymczasem Osiecka pozostawała niezdecydowana. Przyborę uwiodła z przyzwyczajenia – jak tylu innych. Gdy wreszcie się zakochała, zakochała się w listach poety. Dopiero potem – w nim samym.

Poetyckością listów poprzeczkę zawiesili sobie wyjątkowo wysoko. Prawdziwe spotkania kochanków stanowiły wyzwanie i udowadniały, że wszystkie formy pośrednie były między nimi niemożliwe. Wszystko albo nic.

Proza życia finalnie przegrała z poezją. Relacja przetrwała dwa lata. Zachowała się – jako niedościgniony zapis miłości do słów.

Wymyśliłem sobie język, a może nie wymyśliłem go, tylko to był i jest po prostu mój język i tylko mój. I nagle ktoś do mnie przemówił tym samym językiem, ktoś mówiący inaczej, ale na pewno tym samym językiem. Więc jak mógłbym nie być olśniony tym, że tak jest, że ktoś mówił tak pięknie i śpiewa tak pięknie tym samym językiem co ja?…
J. Przybora w „Listach…”

Zdawałoby się: nic prostszego, ot – znaleźć książkę o miłości. A tymczasem wybór drugiej pozycji nastręczył mi niejakich trudności.

Moje wędrujące po półkach oczy napotykały same miłości niespełnione, nierzadko tragiczne, strony boleściwe, w najlepszym wypadku – pełne porywów madame Bovary, więc wreszcie decyduję się na powieściowy debiut mojego arcymistrza i, dla złamania konwencji, wyjątkową miłość ojca do syna.

Bohater wykształcony w mieście wraca do rodzinnej wsi i próbuje na powrót odnaleźć się w świecie swojego dzieciństwa, w wyidealizowanym wizerunku dziecka rojonym przez rodzica, bo przecież – pisze Wiesław Myśliwski – „byłem tylko taki, jakim mnie zmyślił, bo jedynym moim istnieniem, do którego się przyznaję, było to zmyślenie jego”.

„Nagi sad” to zapis miłości pełnej domysłów, wyrażanej drobnymi gestami. I ciągłego poszukiwania siebie nawzajem.

– Chciałeś czego?
– Nie, nic (…). Tylko czy jesteś.

A gdyby tak poczytać o miłości między ludźmi oczami... czworonoga? A przy okazji poznać twórczość Virginii Woolf od innej strony niż ta, którą mogliśmy podziwiać w „Falach” czy „Orlandzie”? Od strony, nie bójmy się tego napisać, bardziej optymistycznej? „Flush” to opowieść o miłości poetki Elizabeth Barrett Browning i poety Roberta Browninga przedstawiona z perspektywy ich psa, czyli tytułowego Flusha. Flusha, który został kiedyś podarowany Barrett Browning przez jej przyjaciółkę Mary Russell Mitford. Dlaczego Woolf zdecydowała się przyjąć tę psią perspektywę w książce? Być może dlatego, że i ona sama była, jak dzisiaj byśmy powiedzieli, psiarą. Jej czworonożnego przyjaciela podarowała jej Vita Sackville-West.

W jednym z opisów „Flusha” możemy przeczytać, że to „historia wielkiego romansu pewnej ekscentrycznej pary z epoki wiktoriańskiej”. „Romans” to słowo kojarzące się ze związkiem, który rodzi się ze zdrady innego partnera/partnerki, i czymś raczej krótkotrwałym. Tu jest inaczej: „Flush” to historia naprawdę niezwykłej miłości, która – wybaczcie truizm – pokonała wiele przeszkód, by mogła zostać zrealizowana. Barrett Browning przez całe życie była schorowana, ale bardzo tego życia głodna. Gdy wtedy-jeszcze-panna Barrett całymi dniami leżała w swoim łóżku w domu w Londynie, odwiedził ją, zafascynowany jej twórczością „dandys w żółtych rękawiczkach” Robert Browning. Reszta to już historia, opisana przez Woolf we „Flushu” na podstawie listów, jakie wymieniali między sobą zakochani. Więcej nie zdradzę, może tylko to, że historia tej wieloletniej miłości przypomina scenariusz fascynującego filmu osadzonego w epoce wiktoriańskiej.

Czy jeden obraz wystarczy za tysiąc słów? Szczerze mówiąc, jako osoba bardziej zainteresowana literaturą niż np. malarstwem nie zgadzam się z tą opinią, tzn. nie zgadzam się w odniesieniu do mnie. Na mnie zazwyczaj najbardziej działa tekst. No chyba że mowa o „Dwojgu ludziach” Iwony Chmielewskiej. Autorka wydawanych przede wszystkim w Korei Południowej picturebooków opowiedziała w „Dwojgu ludziach” o miłości, dowodząc, że słowa (których w jej książce jest niewiele) i obrazy pięknie się uzupełniają. 

Twórczyni, jak zaznacza, stara się tworzyć taki związek tekstu z obrazem, by powstał rodzaj hybrydy, w której i tekst jest niepełny bez obrazu, i obraz bez tekstu. W „Dwojgu ludziach”, moim zdaniem, udaje jej się w pozbawiony pompatyczności, „harlequinowatości” sposób, dzięki metaforom, porównaniom, ukazać relacje, nomen omen, między dwojgiem ludzi. A te możemy odczytywać, w zależności od tego, kiedy po książkę sięgniemy, na jakim etapie życia czy związku, w inny sposób. Bo „gdy dwoje ludzi żyje razem, to jest im łatwiej, bo są razem i jest im trudniej, bo są razem”.

Dlaczego czytamy książki o miłości? Rzecz jasna żeby poznać pewną historię, ale to samo możemy powiedzieć o innych gatunkach, dlaczego zatem akurat romanse? Bo są przesycone emocjami, przedstawiają związki uczuciowe, weryfikują nasze stereotypowe wyobrażenia na temat miłosnych relacji? A może po prostu – uczą nas mówić o miłości, uczą języka miłości?

Ów język miłości, czy też raczej dyskurs miłosny, znalazł się w kręgu zainteresowania francuskiego filozofa Rolanda Barthes’a, który we „Fragmentach dyskursu miłosnego” bada podmiot miłosny w działaniu, czyli wtedy, gdy ten o miłości mówi. Tak samo jak obserwuje się tancerza, gdy wykonuje figury taneczne, a nie gdy jest w spoczynku, tak samo jak patrzy się z zachwytem na lekkoatletę, gdy biegnie, a nie odpoczywa, tak samo jak przygląda się dziecku, gdy heroicznie zaczyna raczkować, a nie gdy śpi. Barthes przy tym nie tworzy spójnej filozofii miłości – interesuje go tylko to, co i jak można o niej powiedzieć. Bo czy da się doświadczać miłości w sposób, który nie ma swojego językowego ekwiwalentu?

Z fabuł polecę natomiast „Annę Kareninę” – monumentalną powieść obyczajową Lwa Tołstoja, który przedstawił dzieje kilku rodzin uwikłanych w złożone relacje uczuciowe, w tym miłosne. O tytułowej Annie, która uległa porywowi namiętności i porzuciła męża oraz dziecko, mówi się, że jest to jedna z najbardziej złożonych postaci w dziejach literatury. Ale znajdziemy tu również całą plejadę innych wspaniałych bohaterów – jej oblubieńca Wrońskiego, porzuconego Karenina, zdradzaną Darię Obłońską czy zakochanych w sobie Kitty oraz Lewina. Nikt tak nie pisał o miłości jak klasycy, warto więc do wielkich powieści wracać przy każdej możliwej okazji, a takową z pewnością stanowią walentynki. 


komentarze [33]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Katalina 17.02.2024 20:56
Czytelniczka

Jedyna historia oraz  Małe życie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Jedyna historia  Małe życie
Marzena_P 17.02.2024 16:37
Czytelniczka

Do podanych proporcji dorzucam -R.J.Waller "Co się wydarzyło w Madison Country". 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Paulina 17.02.2024 09:28
Czytelniczka

Dla mnie  Jesienna miłość. Historię tę poznałam w filmie "Szkoła uczuć". Piękna, bolesna, albo po prostu boleśnie piękna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Jesienna miłość
Sea_Of_Darkness 16.02.2024 18:50
Czytelniczka

Sporo podanych tu przykładów utwierdza mnie w przekonaniu, że miłość bardzo często mylona jest z pożądaniem i z fascynacją. Dla mnie powieść o miłości to nie historia płomiennego romansu, który spala oboje do cna, ale powieść o uczuciu trwałym, które płonie jednostajnie i ogrzewa, lecz nie parzy. Dla mnie książką o miłości jest np.  Światło między oceanami

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Światło między oceanami  Zatoka Francuza
domekzkart 16.02.2024 18:47
Czytelniczka

Anna Karenina jedna z ulubionych książek miłosnych! Aż zachciało mi się jeszcze raz przeczytać

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
beatyfiksacja 16.02.2024 13:24
Czytelniczka

Piękna powieść o miłości - Rubio. A dla tych czytelników,  którzy,  jak wspomniał @SekstusEmpiryk , nie lubią cukierkowo, polecam Nana i genialną Lolita Miłej lektury!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Rubio  Nana  Lolita
Caroline_Q 16.02.2024 15:10
Czytelniczka

Polecanie Lolity w kontekście miłości jest dość osobliwe. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
beatyfiksacja 16.02.2024 16:28
Czytelniczka

@Caroline_Q, chyba niepotrzebnie się tak obruszyłaś. "Lolita" to najwyższej próby literatura. To genialna powieść o niegodziwej miłości i chorej obsesji. Idąc tokiem Twojego rozumowania, nie mogłoby powstać wiele znakomitych powieści o rzeczach złych-  o wojnie, ludobójstwie, morderstwach, biedzie, ubóstwie, kłamstwie, oszustwie. Są dobre miłości i są złe, naznaczone...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Caroline_Q 16.02.2024 16:42
Czytelniczka

Nie oburzam się o istnienie Lolity, zwyczajnie wydaje mi się dziwne, że polecasz ją jako książkę o miłości z okazji Walentynek. W ogóle odcięłabym pojęcie miłości od tego tytułu. Tak jak powiedziałaś - chora obsesja, niegodziwość, grooming i pedofilia, ale nie miłość.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
beatyfiksacja 16.02.2024 17:58
Czytelniczka

Wiesz... w moim rozumieniu ten portal jest dla ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez czytania. Wchodzimy tu po to, by się wymieniać refleksjami, opiniami. By się inspirować, wskazywać sobie wzajemnie książki warte przeczytania. Tytuł czytelniczego wyzwania to dla mnie raczej pewien pretekst. Dyskutując, często krążymy wokół wskazanego tematu i często z niego nieco...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Caroline_Q 16.02.2024 18:15
Czytelniczka

Nie wiem co ma na celu Twoje zwracanie się do mnie per nogam, jakbym krytykowała istnienie kontrowersyjnych dzieł literackich, a nie kontekst w którym te dzieła polecasz.
Usprawiedliwiasz literackiego pedofila, który molestował dwunastoletnią dziewczynkę, otumaniał ją lekami, udawał jej ojca, uprawiał seks z dzieckiem, ale był tym udręczony, więc mamy mu współczuć? Jest...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
beatyfiksacja 16.02.2024 18:34
Czytelniczka

Zupełnie inaczej odczytałam tę powieść. Jakbyśmy czytały dwie różne. Dyskutując z Tobą, nie mam na myśli niczego złego, w żadnym wypadku Cię nie krytykuję. Odpowiadam tylko na Twoją refleksję. Ja mam kompletnie inną. Tylko tyle. 
Spokojnego wieczoru.  

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Caroline_Q 16.02.2024 18:46
Czytelniczka

To fascynujące, jak dwie osoby mogą mieć skrajnie różne wspomnienia i odczucia z jakiejś lektury. Ciebie oczarował język Humberta, mnie obrzydziły jego czyny.
Spokojnego wieczoru i Tobie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 16.02.2024 09:26
Czytelnik

Spóźnieni kochankowie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
SekstusEmpiryk 15.02.2024 22:00
Czytelnik

Ja bym polecił Śmieszne miłości Milana Kundery. Szczególnie tym, którzy nie lubią na cukierkowo.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ajka 14.02.2024 22:43
Czytelniczka

Książki o miłości: 
"Pamiętnik" N. Sparks, "Była sobie miłość" C. Harasimowicz,  "Miłość, proszę pani" A. Jeż, "Miłość w Powstaniu Warszawskim" S. Koper. Miłość- niby jedno uczucie, a tyle różnych emocji wywołuje! Najsilniejsza z wszystkich sił na świecie! 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Daybyday 14.02.2024 20:51
Czytelniczka

Pokuta

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Pokuta