„Śniła, że daje mu kolejną szansę. Szeptał, że ją kocha.

W tym czasie Rafał wziął gruby sznur ze stodoły ojca i poszedł do nawiedzonego domu w Wilgach. Lena była ostatnią osobą, z którą próbował porozmawiać. To ona odnalazła jego ciało następnego dnia”.

Powiedzmy sobie szczerze – trudno dziś debiutować na polskim rynku kryminału. Mnogość tytułów sprawia, że poprzeczka zawieszona jest naprawdę wysoko. Nie dziwi więc, że trafiamy na powieści mniej i bardziej udane. Tym razem mam przyjemność recenzować tytuł z tej drugiej kategorii.

Jest to debiut Weroniki Mathii pod tytułem „Żar”. Po skończonej lekturze mogę powiedzieć, że autorka miała ambicje, aby napisać dobry kryminał. Kryminał, w którym nie skupia się tylko na samej zagadce czy postaci mordercy. „Żar” to książka z szeroko zarysowanym tłem obyczajowym, co bez wątpienia podnosi jej ocenę. Autorka naprawdę włożyła tu sporo serca, co według mnie odczuwamy podczas lektury.

Podczas upalnego lata Lena wyznaje miłość Rafałowi. Jest przekonana, że z tym chłopakiem spędzi resztę swojego życia. Tymczasem tego samego dnia Rafał popełnia samobójstwo. Skończyło się coś, co jeszcze się tak naprawdę nie zaczęło. Lena bardzo to przeżyła i sporo czasu zajęło jej ułożenie sobie życia na nowo. Czy jednak naprawdę jej się to udało?

Kiedy dwadzieścia lat później znika jej syn, koszmar z przeszłości wraca ze zdwojoną siłą. Jego dziewczyna wcześniej popełniła samobójstwo w tym samym miejscu, co Rafał. Czy to możliwe, że te dwie sprawy mogą być ze sobą powiązane? Dlaczego Jasiek zniknął? Dlaczego Kasia odebrała sobie życie?

W śledztwo angażuje się aspirant Jakub Zommer. Ciągle pozostaje w cieniu ojca, sławnego policjanta, który jest żywą legendą organów ścigania. Lena i Jakub łączą siły, aby znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Nie przypuszczają nawet, że gdy odkryją prawdę, nic nie będzie takie jak dotąd. To, czego się dowiedzą, zachwieje wszystkim tym, w co wierzyli do tej pory. Prawda bowiem nie zawsze wyzwala. Prawda może też zburzyć całe dotychczasowe życie i nasze wyobrażenia o bliskich nam osobach.

Czy Lena odnajdzie syna? Czy Jakub pozna sekret Kasi? Tymczasem z nieba ciągle leje się żar. Żar, który oblepia wszystko i wszystkich. Żar, przed którym nie ma ucieczki. Podobnie jak przed przeszłością, która powoli zaczyna wychodzić na jaw. Weronika Mathia nie oszczędza swoich bohaterów. Jest brutalnie szczera – każdy zły wybór oznacza daleko idące konsekwencje. Konsekwencje, przed którymi nie ma ucieczki.

„Żar” rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych. Autorka umiejętnie łączy wydarzenia z przeszłości z teraźniejszością. Chociaż wprowadza wielu bohaterów, to jednak każdy z nich ma do odegrania swoją rolę w tej historii.

Mimo że dostrzegłem pewne nieścisłości , to nie zmienia to jednak faktu, że całość oceniam naprawdę wysoko. Ciekaw jestem, czy Weronika Mathia utrzyma wysoką formę w swojej drugiej książce. Tymczasem pamiętajcie, gdy z nieba leje się „Żar”, to trzeba na siebie uważać.

Wojciech Sobański