Kto się zakochał w opowieściach o Garstkach z Ustki, ten po „Tajemnicę domu Uklejów” sięga w ciemno, znajduje starych znajomych i zupełnie nową główną bohaterkę. Kto się z Garstkami nie zna, ten też spokojnie może sięgać, bo opowieść jest zacna.
Nina Rawicz jest cicha, spokojna i ma jedno wielkie marzenie – wydać powieść, najlepiej nie jedną. Życie jednak nie głaska i nie ułatwia, ale Nina ma dwa bardzo potężne źródła przewagi – przyjaciółki, co to wszystko rzucą i przybędą wspierać i motywować oraz „matkę chrzestną jak z bajki”, czyli swoją pracodawczynię, która decyduje, że jej rodzinny dom w Polsce odziedziczy właśnie Nina. I oto dziewczyna przybywa w okolice Ustki, przemiły pan notariusz przekazuje klucze i jakby nieco się martwi, czy wszystko będzie dobrze, Nina twierdzi, że oczywiście, bo przecież co złego może się stać w starym domu i… pierwszej nocy spada na nią burza i trup.
Zakochałam się w tej opowieści, bo ona jest o sile babskiego, bezwarunkowego wsparcia, o ludziach, których spotyka się przypadkiem, a okazują się osobami po prostu dobrymi, o spełnianiu marzeń, kiedy to wcale nie jest łatwe i o tym, że czasami trzeba skoczyć, chociaż diabli wiedzą nie tylko, czy basen jest pełny czy pusty, ale nawet czy w ogóle ten basen istnieje. I jest to znacznie więcej niż komedia kryminalna.
Uprzedzam tylko, że dom Uklejów zaplanowany jest na kilka tomów i w pierwszym wyjaśnia się sporo, ale nie wszystko, więc niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

Kto się zakochał w opowieściach o Garstkach z Ustki, ten po „Tajemnicę domu Uklejów” sięga w ciemno, znajduje starych znajomych i zupełnie nową główną bohaterkę. Kto się z Garstkami nie zna, ten też spokojnie może sięgać, bo opowieść jest zacna.
Nina Rawicz jest cicha, spokojna i ma jedno wielkie marzenie – wydać powieść, najlepiej nie jedną. Życie jednak nie głaska i nie...