Katolickie wydawnictwo publikuje książkę zdeklarowanej feministki na temat pornografii - a jednak, to możliwe. Temat, który porusza "Pornoland" jest bardzo ważny, choć istniejący na marginesie debaty publicznej. Autorka precyzyjnie pokazuje, że zagrożenie pornografią to nie tylko wymysł grupy dewotek, ale rzeczywistość, z którą mierzą się miliony osób na całym świecie - będąc jego konsumentami i producentami. Gail Dines przywołuje wprost jak wygląda współczesna pornografia i trzeba uczciwie przyznać, że są to opisy, które wielu wrażliwych czytelników mogą po prostu na tyle zniesmaczyć, że zaprzestaną oni dalszego czytania książki. Dines niemal przez całą książkę epatuje dosłownymi opisami scen filmów porno, aby zszokować i uświadomić czytelników, ale wydaje się, że "dosłowności" jest tu zdecydowanie zbyt wiele i po pewnym czasie zaczynają one po prostu już nudzić i budzić obrzydzenie. Oprócz tego dużym minusem książki jest mała liczba faktów i badań, które pokazywałyby zgubny wpływ pornografii na odbiorców. Autorka skupia się na przedmiotowym wykorzystywaniu kobiet (gdzieś na marginesie wspomina, że również mężczyzn) i epatuje swoim feminizmem, zapędzając się czasem w politycznej poprawności, zapominając o tym, co jest tematem książki. Te fragmenty są zdecydowanie niepotrzebne i przez to książka traci. OK - jest trochę o wpływie pornografii na kulturę i seksualność, ale wydaje się, że temat ten zasługuje na szersze i poważniejsze potraktowanie co najmniej na kilku płaszczyznach. Niemniej jednak - choćby ze względu na temat, warto docenić tę próbę i należałoby życzyć sobie więcej uwagi poświęconej przemysłowi porno przez media i innych twórców.

Katolickie wydawnictwo publikuje książkę zdeklarowanej feministki na temat pornografii - a jednak, to możliwe. Temat, który porusza "Pornoland" jest bardzo ważny, choć istniejący na marginesie debaty publicznej. Autorka precyzyjnie pokazuje, że zagrożenie pornografią to nie tylko wymysł grupy dewotek, ale rzeczywistość, z którą mierzą się miliony osób na całym świecie -...