Ku mojemu nieszczęściu najpierw natknęłam się na ekranizacje książki, która momentalnie wspięła się bardzo wysoka na mojej liście ukochanych filmów, równocześnie niezwykle wysoko stawiając barierkę oczekiwań dla książkowej wersji "Nerve". Obie produkcje różnią się od siebie niemiłosiernie - zaczynając od postaci, ich relacji, rozwoju osobistego, przeszłości, charakteru jak i również przechodząc przez wydarzenia czasu rzeczywistego oraz przez główny wątek powieści, jakimi są wyzwania. Jednym z wielu motywów, które mnie urzekły w filmowej wersji, a zawiodły w powieści była kreacja głównej bohaterki. Książkowa Vee, jako niezdecydowana, naiwna oraz wręcz irytująca swoim zachowaniem i brakiem pomyślunku postać działała mi na nerwy przez większość lektury. Kolejnym minusem, jak dla mnie, były wyzwania, których bohaterowie mieli się podejmować, a mianowicie finałowe zadanie, które w wersji filmowej było ukazane jako o wiele bardziej poważne czy emocjonujące. Drażni mnie też niewiedza na temat dalszych losów postaci biorących udział w owym finale - co się z nimi stało? Czy dalej planują zemstę na dezerterach, jakimi stali się Vee oraz Ian? Czy policja jednak zdążyła ich dosięgnąć? Jednakże, reasumując, "Nerve" mimo posiadania kilku niedoskonałości wciąż zajmuje specjalne miejsce w mojej biblioteczce, aczkolwiek wciąż skłaniam się w stronę przyznania tych laurów ekranizacji, a nie samej lekturze.

Ku mojemu nieszczęściu najpierw natknęłam się na ekranizacje książki, która momentalnie wspięła się bardzo wysoka na mojej liście ukochanych filmów, równocześnie niezwykle wysoko stawiając barierkę oczekiwań dla książkowej wersji "Nerve". Obie produkcje różnią się od siebie niemiłosiernie - zaczynając od postaci, ich relacji, rozwoju osobistego, przeszłości, charakteru jak...