Gdy tylko zobaczyłam książkę „Kate. Przyszła Królowa” autorstwa Eva Grippa w zapowiedziach wydawnictwa wiedziałam, że tej pozycji nie odpuszczę. Ku mojemu niezadowoleniu w internetach nie było wtedy żadnej informacji na jej temat. Od tego czasu często wracałam myślami do tej książki. Do okładki, bo czy nie jest idealna? Nie da się obok niej przejść obojętnie. Wydanie jest przepiękne! Ale co z zawartością?

Zacznijmy od minusów. Zdjęcia! Gdzie są foteczki? Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, co delikatnie mnie zdziwiło to brak fotografii. Ja jestem sroka na fotki w tego typu książkach. Musiałam googlować je sama, gdy dana sytuacja mnie zaciekawiła i to nie było fajne.

I jeszcze jedna rzecz, która trochę utrudniła mi czytanie - skakanie po wydarzeniach. Zauważyłam, że nie tylko ja zwróciłam na to uwagę. Sytuację uratowało streszczenie i przedstawienie wszystkich wydarzeń chronologicznie pod koniec książki.

Pomijając te dwa niedociągnięcia, książka bardzo mi się podobała. Autorka przedstawiła życie księżnej Walii w ciekawy sposób. Wielokrotnie mnie zaskoczyła, bo chociaż interesuje mnie tematyka rodziny królewskiej, uświadomiłam sobie, że nie znam wielu ważnych faktów z życia królewskiej pary.

Pozycja godna uwagi, zwłaszcza dla „fanów royalsów”. Zawiera bardzo dużo ciekawostek, anegdot, ale również faktów.
Idealna, żeby poznać życie Catherine, ale bez naruszania jej prywatnie skrywanej przed publiką strefy.
Czy to dobrze?
Dla osób, które szukają bardzo dokładnej biografii żony przyszłego króla, może to być za mało. Dla mnie jest to pozycja wystarczająca.
Spójrzmy prawdzie w oczy - nie poznamy dokładnych szczegółów z życia Williama i Kate, dopóki oni sami nie zechcą nam ich pokazać.

A kierując się zasadą „Never complain, never explain” raczej nigdy to nie nastąpi 😉

Gdy tylko zobaczyłam książkę „Kate. Przyszła Królowa” autorstwa Eva Grippa w zapowiedziach wydawnictwa wiedziałam, że tej pozycji nie odpuszczę. Ku mojemu niezadowoleniu w internetach nie było wtedy żadnej informacji na jej temat. Od tego czasu często wracałam myślami do tej książki. Do okładki, bo czy nie jest idealna? Nie da się obok niej przejść obojętnie. Wydanie jest...