Byłam opiekunką w Niemczech
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Alfa Jolanta Skowrońska
- Data wydania:
- 2013-07-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-07-01
- Liczba stron:
- 102
- Czas czytania
- 1 godz. 42 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788393663705
- Tagi:
- praca za granicą
Autorka pracowała w latach 2011-2012 w Niemczech jako opiekunka osób starszych w różnych regionach Niemiec i różnych rodzinach. Wyjechała mając ponad 60 lat, bez znajomości języka i kraju, do którego jedzie. Nigdy nie wykonywała też takiej pracy, gdyż z zawodu jest pedagogiem. Sama dzisiaj przyznaje, że było to szaleństwo, lecz okazało się,że potrzeba jedynie dużo odwagi i konsekwencji, by osiągnąć sukces.
Książka ta jest zapisem autentycznych przeżyć i własnych przemyśleń dotyczących pracy opiekunki, ale także zawiera informacje o życiu w Niemczech i samych mieszkańcach, ich zwyczajach i poglądach. Jest to ciekawa pozycja dla wszystkich, gdyż przybliża nam obraz współczesnego Niemca. Dla osób wyjeżdżających do pracy jest stanowi rodzaj poradnika,ponieważ autorka opisuje między innymi sposób opieki w przypadku różnych schorzeń, a nawet podaje przepisy na ulubione w Niemczech potrawy.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 8
- 4
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
Jak łatwo się domyślić, książkę napisała kobieta, która pracowała jako opiekunka osób starszych w Niemczech. Kilka pierwszych zdań wprawiło mnie w euforię. Pomyślałam, że w końcu znalazła się opiekunka, która jest szczera wobec siebie i całego świata. Nie wymyśla żadnej ideologii, by wytłumaczyć, dlaczego podjęła się tej ciężkiej, niewdzięcznej pracy. Mówi jasno i wyraźnie, że zdecydowała się na nią ze względu na pieniądze.
Niestety dalsza treść ostudziła mój cały optymizm. Zastanawiałam się, jak można myśleć, że jest się świadomym swoich praw, nie mając jednocześnie o nich zielonego pojęcia. Emerytka w wieku sześćdziesięciu trzech lat, bez znajomości języka postanowiła wyjechać do Niemiec. O pracy nie wiedziała wiele, czyli tyle, ile wie większość opiekunek wyjeżdżających pierwszy raz. Była świadoma, że ma zająć się starszymi schorowanymi osobami. Tyle o opiece wie cała Polska: polska opiekunka jedzie myć Niemcom tyłki. W myśl tej zasady, kobieta zaopatrzyła się w jednorazowe rękawiczki i maseczki na twarz, aby nie zwymiotować podczas wykonywania najważniejszego (i w mniemaniu wielu osób chyba jedynego) w życiu opiekunki obowiązku. Proszę słowa „najważniejszego” i „jedynego” przyodziać w ironię. Przyjmowała różne oferty pracy. Jako opiekunka osób starszych, niektórych z nich w życiu bym się nie podjęła. Z innych uciekłabym, gdzie pieprz rośnie. Tymczasem Janina stawiała czoła wyzwaniom i trwała na posterunku. Nie rozumiała, dlaczego inne opiekunki skarżyły się na miejsca, do których ona trafiła, dlaczego nie żyły w zgodzie z podopiecznymi i ich rodzinami, dlaczego mówiły, że to piekło na ziemi. Była przekonana, że jest świadoma swoich praw. Kurczowo trzymała się jednego, jedynego punktu. Mianowicie, że ma prawo do dwóch wolnych godzin dziennie. W każdym opowiadaniu zaznaczała ona, że walczyła o te dwie godziny wolne, jak lwica. Mi natomiast opadały ręce, gdy czytałam, że musiała wstawać w nocy do podopiecznego, ale na szczęście miała te dwie godziny wolne i wtedy odsypiała. Biłam się po głowie i pytałam: czy dwie godziny wolne, to czas na odsypianie nieprzespanych nocy? Jeśli ktoś wstaje w nocy, ma mieć przeznaczony czas nas sen za dnia, poza tymi godzinami wolnymi. Dwie godziny wolne są dla opiekunki. Nie po to, żeby odsypiała przepracowaną noc, lecz po to, by zrobiła coś dla siebie. Wyszła na spacer, na miasto, na lody, umówiła się z kimś, przeczytała książkę… Dalej było już tylko gorzej. Czytałam, jak uczyła się na podopiecznej robić zastrzyki z insuliny, mierzyć jej cukier. – Kryminał – pomyślałam. Siedziała ze staruszkami przed telewizorem, przenosiła ich bez potrzebnego do tego sprzętu, czy tez pomocy drugiej osoby, sprzątała całymi dniami trafiając na podopieczną, która lubiła porządek. Wszystko to robiła w przekonaniu, że powinna pracować od 7.00 do 22. 00. Jeden podopieczny siedział nawet do północy. W rzeczywistości wstawała nawet w nocy. Dziwowała się, dlaczego poprzedniczki się skarżyły, dlaczego nie chciały wrócić, dlaczego coś robiły inaczej, niż ona. Wysuwała w związku z tym nawet jakieś chore przypuszczenia, osądzając jedną z nich, że jej zainteresowania ograniczały się do mężczyzn oraz imprezowania i dlatego nie potrafiła ona znaleźć wspólnego języka z podopieczną. Właściwie nie napisała ona, skąd takie wnioski.
Myślę, że warto przeczytać tą książkę, by zobaczyć, jak często wygląda opieka nad osobami w Niemczech. Przed lekturą radzę poszukać informacji, jak powinna ona wyglądać. Niestety takich Janin jest mnóstwo. Nie przeszkadza mi, jeśli taka Janina siedzi w Polsce i myśli, że polska opiekunka w Niemczech faktycznie musi spełniać wszystkie zachcianki podopiecznych przez całą dobę. Natomiast jeśli taka Janina faktycznie wyjedzie do pracy, robi się problem. Uczy ona Niemców, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie miał pojęcia o własnych prawach i trzymając się kurczowo dwóch godzin wolnych, o których zazwyczaj jest mowa w umowie, mimo wszystko da się wykorzystywać na każdym kroku.
Janina to typowy obraz „matki Polki”, która nie rozumie, że nie zawsze musi koło kogoś biegać, że ma prawo zająć się samym sobą. Czytając, jak obsługuje rodzinne imprezy i dziwi się, że Niemcy czekają z jedzeniem, aż ona przestanie się krzątać po kuchni i usiądzie do stołu, zastanawiałam się, kiedy polskie kobiety wyzwolą się z tego przymusu obsługiwania wszystkim. Czy przyjdą kiedyś takie czasy, że polska kobieta będzie siedziała zrelaksowana przy stole i cieszyła się towarzystwem?
Osobom, które sięgną po książkę, radzę przymknąć oko na wiele informacji. Np. na opisywane niemieckie zwyczaje, na padające kwoty, na rozumowanie świata widzianego okiem starszej pani, która jak sama przyznaje nie włada dobrze językiem niemieckim.
Gwiazdek dałam pięć. Ani mnie ta książka nie zaskoczyła, ani niczego nie nauczyła.
Jak łatwo się domyślić, książkę napisała kobieta, która pracowała jako opiekunka osób starszych w Niemczech. Kilka pierwszych zdań wprawiło mnie w euforię. Pomyślałam, że w końcu znalazła się opiekunka, która jest szczera wobec siebie i całego świata. Nie wymyśla żadnej ideologii, by wytłumaczyć, dlaczego podjęła się tej ciężkiej, niewdzięcznej pracy. Mówi jasno i wyraźnie,...
więcej Pokaż mimo to