Nie i Amen

Okładka książki Nie i Amen Uta Ranke-Heinemann
Okładka książki Nie i Amen
Uta Ranke-Heinemann Wydawnictwo: Uraeus filozofia, etyka
301 str. 5 godz. 1 min.
Kategoria:
filozofia, etyka
Tytuł oryginału:
Nein und Amen
Wydawnictwo:
Uraeus
Data wydania:
1994-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Liczba stron:
301
Czas czytania
5 godz. 1 min.
Język:
polski
ISBN:
8385732152
Tłumacz:
Karol Toeplitz
Tagi:
religia etyka historia teologia biblia filozofia
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
142
137

Na półkach:

Lektura obowiązkowa dla ludzi wolnych od przesądów i fałszywej historii.Dekonstrukcja mitów.

Lektura obowiązkowa dla ludzi wolnych od przesądów i fałszywej historii.Dekonstrukcja mitów.

Pokaż mimo to

avatar
297
297

Na półkach:

Złoto! I troszku szok, iż pozycję napisał teolog bo szczerze pisząc ta w sposób bardzo rzeczowy rozkłada na czynniki pierwsze oba Testamenty Biblii, napisać, że w krytyczny sposób to nic nie napisać. Autorka rozprawia się z mitami w niej zawartymi, nieścisłościami, oświeca jak powstawała, kto ją naprawdę napisał, czym się owi autorzy inspirowali, jak się z czasem zmieniała i jak się ma to co w niej zawarte do prawdziwego nauczania Jezusa. Szczerze pisząc dla człowieka wychowanego w naszym przaśnie pojmującym kwestie wiary kościele taka lektura to otrzeźwiający szok. Nie tylko z powodu tego co w niej przeczytał ale ze zdania sobie sprawy z faktu, że na zachodzie takich teologów jak autorka nie brakuje. Tam się o wierze dyskutuje a nie ślepo trzyma tego co mówi papież. To że kościół katolicki odciął się od autorki po tej publikacji nie dziwi. Cieszmy się, iż mamy takie czasy, że na szczęście nie spalił na stosie razem z wszystkimi egzemplarzami książki jak to miał w zwyczaju onegdaj. Polecam wszystkim, chociaż uprzedzam, że ludzi wierzących jej treść może zszokować.

Złoto! I troszku szok, iż pozycję napisał teolog bo szczerze pisząc ta w sposób bardzo rzeczowy rozkłada na czynniki pierwsze oba Testamenty Biblii, napisać, że w krytyczny sposób to nic nie napisać. Autorka rozprawia się z mitami w niej zawartymi, nieścisłościami, oświeca jak powstawała, kto ją naprawdę napisał, czym się owi autorzy inspirowali, jak się z czasem zmieniała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
611
568

Na półkach:

„Autorka podaje się za uczennicę R. Bultmanna. W radykalizmie i sceptycyzmie historycznym przeszła jednak swego mistrza, niepomna tego, że już w latach pięćdziesiątych jego uczniowie wystąpili zdecydowanie przeciw nihilizmowi historycznemu profesora z Marburga. Książka U. Ranke-Heinemann na tle współczesnych badań nad historycznością Jezusa i Ewangelii jest rażącym anachronizmem. Dla autorki "Nie i Amen" cały Nowy Testament jest zbiorem bajek i legend. Bajką jest opis Bożego Narodzenia i dzieciństwa Jezusa, zdrada Judasza i działalność apostołów. Ewangeliczny obraz Jezusa nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną. Albert Schweitzer, zajmujący się historią badań nad życiem Jezusa – cytowany przez J. Gnilkę – trafnie zauważył, że autorzy tzw. żywotów Jezusa "tchnęli w nie całą swą nienawiść lub całą swą miłość, do jakich byli zdolni" (s. 19). Sprawdziło się to również w książce U. Ranke-Heinemann. Tchnęła w nią całą swą niechęć i wrogość do Kościoła instytucjonalnego, broniąc przed nim – jak mniema – Chrystusa. Książki takie wprowadzają zamęt w umysłach nieprzygotowanych czytelników.” pisze ks. Józef Kudasiewicz we wstępie do książki Joachima Gnilki „Jezus z Nazaretu” (1997 s. 5n).

Czego można się dowiedzieć z tej książki ? Mnóstwa wiadomosci zbędnych bądź mylnych, a najczęściej jednych i drugich. „Po złożeniu Archelaosa z urzędu Judea w 6 roku n.e. przyporządkowana została rzymskiej prowincji Syrii. W tym samym 6 roku n.e. Kwiryniusz został przez cesarza powołany na stanowisko namiestnika (legatus) Syrii ze specjalnym zadaniem uporządkowania Judei. Jednocześnie Judea otrzymała regionalnego namiestnika (procurator; Luter tłumaczył to używając określenia: Landpfleger) jako zarządcę. Zarządcy zresztą nie mieli swojej siedziby w Jerozolimie, lecz w Cezarei Nadmorskiej. Tylko z okazji wielkich świąt, kiedy Żydzi tłumnie przybywali do Jerozolimy, również namiestnicy udawali się tam, by móc na miejscu opanować ewentualne rozruchy. Najbardziej znanym namiestnikiem był w latach 26 – 36 n.e. Poncjusz Piłat. (...) Pierwszym namiestnikiem (procurator) był, jak wspomnieliśmy, Koponiusz (6 – 9 r. n.e.). ” (spisuję z PDF, dlatego bez numeracji stron)

Do czego potrzebna jest wiadomość, jak to przetłumaczył Luter ? Może dla niemieckojęzycznych ma to jakieś znaczenie, lecz tłumacz mógł to pominąć. Zabrakło natomiast, że – jak wiadomo z napisu odkrytego w 1961 – urząd ten nosił nazwę „praefectus Iudaeae”.
https://www.judaism-and-rome.org/dedication-pontius-pilate-judea-ciip-ii-1277 https://renew.org/evidence-for-easter-part-2/

„W rzeczywistości nie dysponujemy żadnymi pewnymi danymi biograficznymi dotyczącymi roku narodzenia Jezusa. Żyli w tych czasach przecież historycy, którzy mogliby cokolwiek odnotować, na przykład Józef Flawiusz, ale on Jezusa nie wspomina.”

Zenon Kosidowski w „Opowieściach Ewangelistów” zaprzeczał prawdziwości „Dawnych dziejów Izraela” 18, 3, 3: „W tym czasie żył Jezus, człowiek mądry, jeżeli w ogóle można go nazwać człowiekiem. Czynił bowiem rzeczy niezwykłe i był nauczycielem ludzi, którzy z radością przyjmowali prawdę. Poszło za nim wielu Żydów, jako też pogan. On to był Chrystusem. A gdy wskutek doniesienia najznakomitszych u nas mężów, Piłat zasądził go na śmierć krzyżową, jego dawni wyznawcy nie przestali go miłować. Albowiem trzeciego dnia ukazał im się znów jako żywy, jak to o nim wiele innych zdumiewających rzeczy przepowiadali boscy prorocy. I odtąd, aż po dzień dzisiejszy, istnieje społeczność chrześcijan, którzy od niego otrzymali tę nazwę”. Daniel Rops w „Dziejach Chrystusa” z mniej zrozumiałych powodów także powątpiewał, jednak co najmniej od 1971 znana jest arabskojęzyczna wersja tego cytatu, opuszczająca m. in. „on to był Chrystusem”, przez co brzmiąca bardziej wiarygodnie.
Tymczasem autorka, używając jej terminologii, o tym „nie wspomina.”

Gdy mowa o spisie ludności z Łk 2,1 „Żaden rzymski cesarz nie wydał nigdy tak bezsensownego rozkazu wędrówki ludów, sprawiającego, by mieszkańcy Imperium przemierzali wzdłuż i wszerz kraje, aby udać się do miast i miejsc swoich narodzin, a następnie powracać do miejsc pobytu czy zamieszkania.” Jakiś spis Oktawian zarządzić musiał, skoro Tyberiusz „kazał przynieść i odczytać pamiętnik (libellus),który zawierał spis zasobów państwa, liczbę obywateli i sprzymierzeńców pod bronią, liczbę flot, zależnych królestw i prowincyj, bezpośrednich albo pośrednich podatków jako też koniecznych wydatków i prezentów. Wszystko to spisał własnoręcznie August …” (Tacyt „Roczniki” 1, 11) Oktawian „z trzech dodatkowych zwojów w jednym zawarł polecenia dotyczące jego pogrzebu, w drugim wykaz czynów przez siebie dokonanych, które kazał wyryć na tablicach spiżowych, przeznaczonych do umieszczenia przed Mauzoleum, w trzecim krótki przegląd całego państwa z wyliczeniem, ile jest wojska pod bronią i gdzie, ile pieniędzy w skarbie państwowym i kasach cesarskich i jakie podatki nie zostały jeszcze ściągnięte (tertio breviarium totius imperii, quantum militum sub signis ubique esset, quantum pecuniae in aerario et fiscis et vectigaliorum residuis)” (Swetoniusz „Boski August” 101).
Flawiusz w „Dawnych dziejach” 18, 2, 1 napomyka o spisie Kwiryniusza w 6 n. e „w trzydziestym siódmym roku po zwycięstwie Cezara nad Antoniuszem pod Akcjum”. Według Mt 2,1 Jezus narodził się za czasów Heroda, który „objął władzę królewską osiągając ją w czasie 184 olimpiady, gdy konsulami byli Gnejusz Domicjusz Kalwinus po raz drugi oraz Gajusz Asinius Pollio” („Dawne dzieje” 14, 14, 5) czyli w 40 p.n.e. panował zaś „37 lat od chwili, gdy go Rzymianie mianowali królem” (tamże 17, 8, 1) czyli (według wyliczeń Keplera uwzględniając zaćmienie Księżyca w 17, 6, 4) w 4 p.n.e.

Łk 2,2 αυτη η απογραφη πρωτη εγενετο ηγεμονευοντος της συριας κυρηνιου różnie można tłumaczyć, zamiast „pierwszy” może „wpierw”, „spis ów odbył się przed spisem przeprowadzonym przez Kwiryniusza, namiestnika Syrii” (Frederick Fyvie Bruce „Wiarygodność pism Nowego Testamentu” s. 112) podobnie
J 1, 15 i 30 był wcześniej ode mnie (pierwej był niż ja) εμπροσθεν μου γεγονεν οτι πρωτος μου ην
J 10, 40 gdzie dawniej Jan chrzcił οπου ην ιωαννης το πρωτον βαπτιζων
J 15, 18 Mnie pierwej znienawidził πρωτον υμων μεμισηκεν

„W porze deszczowej, a więc zimą, o posuwaniu się naprzód, z powodu rozmokłej drogi, trudno w ogóle myśleć. Dlatego też jest absurdem, że historię Bożego Narodzenia umiejscawiamy w grudniu ("pośrodku zimnej zimy").” Tu nie wiadomo, co obala, skoro Ewangelie nie podają pory roku.

Wystąpienie Jana Chrzciciela wg Łk 3,1n miało miejsce w 15 roku panowania Tyberiusza. Autorka nie omieszkała wyśmiać dalszego ciągu „"za czasów najwyższego kapłana Annasza i Kajfasza". Najpierw, o dziwo, Łukasz o obydwu pisze w liczbie pojedynczej. Po wtóre, każdy rozumie, że podane daty dotyczą okresu ich urzędowania, nie zaś życia od urodzenia do śmierci. Okres sprawowania urzędu przez Annasza (Ananosa) skończył się w 15 roku n.e. Ówczesny rzymski namiestnik Waleriusz Gratius (15 – 26 n.e.),poprzednik Poncjusza Piłata, pozbawił go wtedy urzędu (Józef Flawiusz, Dawne 18, 2, 2). Okres piastowania urzędu przez Kajfasza rozpoczął się w roku 18 n.e. Między jednym a drugim mamy więc cztery lata, w których czterech innych arcykapłanów piastowało krótko ten urząd. Łukasz zapewne nie ma żadnego pojęcia o rzeczywistych historycznych datach, co pozwala mu praktycznie stwierdzić, z jednej strony, że Jezus działał w latach od 15 do 18 (to minimalny przedział czasowy, w którym zarówno Annasz jak i Kajfasz byli arcykapłanami),z drugiej – że w roku 29. Łukasz dokonuje więc gwałtu na historii podobnego do tego, jakiego dokonał podając rok narodzin Jezusa, które datował, z jednej strony na czasy Heroda (ten zm. w 4 r. p.n.e.),a z drugiej – na czas spisu ludności pod rządami Kwiryniusza (6 r. p.n.e.). Dzisiaj usiłuje się uchylić problem błędnego datowania "pod arcykapłanem Annaszem i Kajfaszem" wyjaśniając, że jeden z arcykapłanów (Annasz) wprawdzie nie piastował już urzędu, ale było to za czasów jego życia, gdy miał przecież jeszcze wpływy, kiedy Jezus w roku 29 rozpoczynał swoją działalność. Jeśli nawet Łukasz rzeczywiście nie zamierzał ujmować dat precyzyjnie, chociaż z drugiej strony czyni to wyraźnie stwierdzając, że Jezus działał publicznie za czasów urzędowania Annasza i Kajfasza – to jednak późniejsi teologowie traktowali jego wypowiedzi dosłownie. Dowodzi tego choćby rzut oka na słynną Historię Kościoła Euzebiusza z Cezarei w Palestynie (zm. w 339 roku n.e.). Euzebiusz rozumie Łukasza tak, jak Łukasz napisał, że mianowicie działalność publiczna Jezusa przypada na lata od Annasza do Kajfasza. Jednocześnie aprobuje jednak także rok 29. Tym sposobem Euzebiusz prezentuje następujące bezsensowne stanowisko: "Było to [w czasach] kiedy rządził w 15 roku Tyberiusz… Boskie Pismo opowiada [komentarz: nieścisłość Łukasza nabrała w międzyczasie charakteru boskiego], że Jezus rozwinął swoją działalność nauczycielską, kiedy Annasz i Kajfasz byli arcykapłanami; Pismo chce nam przekazać, że cały okres Jego działalności nauczycielskiej w zupełności pokrywał się z latami, które upłynęły między piastowaniem urzędów przez tych dwóch ludzi. Ponieważ Jezus rozpoczął swą działalność za czasów arcykapłana Annasza i działał do czasów sprawowania urzędu arcykapłana przez Kajfasza – okres ten wynosi niespełna cztery lata. Gdyż od Annasza po Kajfasza czterech arcykapłanów w przeciągu czterech lat, każdy po roku, wypełniało swoje obowiązki" (1, 10, 1 – 3).”
Po pierwsze, nie potrafi zacytować prostego zdania (chyba, że to winą tłumacza) επ αρχιερεων Άννα και Καϊάφα znaczy „za arcykapłanów Annasza i Kajfasza”, αρχιερεων jest w liczbie mnogiej. Po drugie „pozwala mu praktycznie stwierdzić”, „wyraźnie stwierdzając” itd. to jej słowa, nie Łukasza. Opaczne pojęcie czasu „od Annasza do Kajfasza” jest wymysłem Euzebiusza, jednak przypisała to Łukaszowi.
Po trzecie sama przytacza wyjaśnienie „jeden już nie sprawował urzędu, lecz zachował wpływy”, zatem co tu obala?
Flawiusz też nie zawsze zaznacza, który z arcykapłanów jest były. „Arcykapłan Ananiasz [były], zdobywał wielki rozgłos zjednując sobie szczególniejszą przychylność i poszanowanie u obywateli. Hojnie szafował pieniędzmi i starał się pozyskać względy zarówno Albinosa [prokuratora], jak i arcykapłana śląc im nieustannie dary. Dobrał sobie jako służbę ludzi najniegodziwszych, którzy pospołu z awanturnikami udawali się na klepiska i przemocą grabili dziesięcinę należną kapłanom, a jeśli się kto opierał nie szczędzili mu razów.” („Dawne dzieje Izraela” 20, 9, 2 tłum. Jan Radożycki, uwagi w nawiasach Piratka)
Po wybuchu wojny „Nazajutrz został schwytany arcykapłan Ananiasz, ukrywający się koło kanału wodnego w pałacu królewskim, i wraz z bratem Ezechiaszem zamordowany przez rozbójników”. („Wojna” 2, 17, 9) W owym czasie arcykapłanem był kto inny. „Urząd arcykapłana odebrał [Agryppa II] Jezusowi /Jozuemu/ synowi Gamaliela, i oddał go Mattiasowi /Maciejowi/, synowi Teofila, za którego urzędowania zaczęła się wojna Żydów z Rzymianami.” („Dawne dzieje” 20, 9, 7)

„Kiedy anioł zaszedł był do Marii, powiedział: "Bądź pozdrowiona, pełna łaski." Nie zapukał, aniołowie nie pukają, a drzwi stały zapewne i tak otwarte. Gorące słońce stało wysoko; cień zagradzał gorącu drogę do wnętrza domu. W Nazarecie była pora obiadowa, a pylistą drogą przez wieś nie poruszyło się nic; było cicho, tak cicho, jak gdyby na świecie nie było nikogo więcej, albo raczej tak, jak gdyby świata nie było. Była to pora obiadowych demonów i prawdopodobnie obiadowych aniołów. Aniołowie, jak wiadomo, nie rzucają cienia, ale mimo to nagle i tak do sieni padło coś w rodzaju cienia; i oto stał tam anioł i mówił: "Bądź pozdrowiona!" Nie wypowiedział swego imienia, a i dziewczyna nie zapytała o jego imię, wiedziała natychmiast bez jakiegokolwiek pytania: to był Gabriel, "wysłannik Boga" My, do których żaden anioł nigdy nie przybył, chętnie dowiedzielibyśmy się o nim czegoś więcej. Chcielibyśmy na przykład wiedzieć, jak wyglądał, czy był wysoki, czy niski, chudy czy pełny, czy wyglądał jak zdrowy młody człowiek, czy też może był podobny do astronauty. A może w ogóle nie był młody, lecz przeciwnie – stary, może tak stary jak świat? Okoliczności były przecież ani tyle sprzyjające dla Ewangelisty, by móc nam odrobinę więcej o nim opowiedzieć, albo o aniołach w ogóle, na przykład, jak udaje im się – jako że są przecież duchami – czynić siebie widocznymi, a może także – dlaczego istnieją tylko aniołowie męscy.”
Czemu miałby być „podobny do astronauty” ? Naczytała się Danikena ?
Przez następnych kilkanaście stron co o aniołach mówi Stary Testament, a co apokryficzna Księga Henocha, a co pisma z Qumran i jeszcze co mówi o nich Talmud i jeszcze co mówi o nich Koran. A także co można przeczytać o aniołach w uchwałach któregoś tam soboru.
Co wnosi to do sprawy, nie wiadomo.
Próbka słownictwa „Twardziel zmiękł, to co straszne stało się delikatne i przyjacielskie. Anioł spożył zapewne wcześniej jakiś niebiański środek zmiękczający charakter i głos.”

Z podobnym znawstwem w paru miejscach, co Jezus „naprawdę głosił” a co zostało „później dopisane”.

„Wielu też ludzi w okresie pierwszych trzech stuleci nie wpadło na myśl, by Jezusa, 'Syna Bożego', uznać za boga (samego) i stawiać na równi z Bogiem. Stało się to dopiero po długich walkach na soborze w Nicei w 325 roku.”
Jakby z Dana Browna, choć jego tfurczość jest późniejsza.
Warto wiedzieć (o czym była mowa przy „Zelocie” Aslana) co przeszło 200 lat przed tym soborem Pliniusz Młodszy pisze w sprawozdaniu do Trajana o chrześcijanach, „essent soliti stato die ante lucem convenire: carmenque Christo, quasi Deo, dicere” czyli „mieli zwyczaj w określonym dniu o świcie gromadzić się i śpiewać na przemian pieśni ku czci Chrystusa jako Boga” (tłum. Anna Świderkówna).

„z wymienionymi u Mateusza (13, 55 i n.) i Marka (6, 3) braćmi i siostrami Jezusa, których Maria i Józef mieli jeszcze po Jezusie. Chodzi o czterech braci Jezusa, których się wylicza i przedstawia z imienia: Jakuba, Józefa, Szymona i Judę. Ponadto miał Jezus nie wymienione z imienia "siostry", a więc przynajmniej dwie.”
To „których Maria i Józef mieli jeszcze po Jezusie” sobie dośpiewała, z wymienionych miejsc to nie wynika. Maria, matka Jakuba i Józefa zwanych braćmi Jezusa jest wyraźnie odróżniona od Marii, matki Jezusa (Mt 27,56; Mk 15,40; Łk 24,10; J 19,25).

„Jest to przecież teologiczna schizofrenia, jeżeli dobry katolik może powiedzieć, więcej - powinien powiedzieć: "Jezus jest potomkiem Dawida", a nie wolno mu powiedzieć: "Jezus jest synem Józefa", za pośrednictwem którego jedynie przecież ten pierwszy jest potomkiem Dawida. I na odwrót: jeżeli Jezus jest tylko rzekomym synem Józefa, jest też tylko rzekomym potomkiem Dawida.” W Łk 3, 23 Jezus „był, jak przypuszczano (ως ενομιζετο),synem Józefa”, w Mt 1, 16 „Jakub był ojcem Józefa, męża (ανδρα) Marii, z której narodził się (εγεννηθη) Jezus” zatem Józef nie jest nazwany ojcem, a tylko mężem matki. Czemu mają służyć rodowody Józefa, nie wiem. Skład Apostolski o Dawidzie milczy. W Ewangeliach Jezus jest nazywany „Synem Dawida” (Mt 15, 22 Łk 18, 38) lecz jak zapytuje „Jeśli więc Dawid nazywa Go Panem, to jak może być [tylko] jego synem?” (Mt 22, 45 Mk 12, 37; Łk 20, 44).
Cóż zatem tu Uta obala ?

„Wbrew obiegowym poglądom dominującym w chrześcijaństwie, zgodnie z którymi Jezus spożywał wieczerzę w towarzystwie wyłącznie mężczyzn – realistyczne byłoby dopuścić myśl, że uczestniczyły w niej również kobiety. Z faktu, że się kobiet nie wymienia, nie wynika, że ich tam nie było; po wielokroć w tych czterech męskich Ewangeliach ani się ich nie liczy, ani nawet nie wspomina, jak to widzieliśmy na przykład w opowieści o cudownym rozmnażaniu chleba.”
Można było to samo napisać spokojniej „Ostatni wieczór swego życia spędził Jezus w Jerozolimie w kręgu swych uczniów. Nie należy przy tym wykluczać, że obecne były tam również uczennice, które przybyły z Nim do Jerozolimy (por. Mk 15,40n). Przypis: Wzmianka o Dwunastu w Mk 14,17 nie musi tego wykluczać. Ma ona charakter redakcyjny (…) i chce tylko zapewnić, że owych Dwunastu było tam w charakterze świadków.” (Joachim Gnilka „Jezus z Nazaretu” s. 335)

„Rzeczywisty przebieg wydarzeń związanych ze skazaniem i wykonaniem wyroku na Jezusie jest dzisiaj niemożliwy do zrekonstruowania.”
Słuszne, chociaż mało odkrywcze.
Po chwili sobie zaprzecza „Podczas gdy proces przed Wysoką Radą w rzeczywistości nie miał miejsca, to proces przed Piłatem zapewne się odbył, co nie musi być równoznaczne z faktem, że Piłat zajął się Jezusem osobiście, gdyż był to dla niego jeden spośród licznych oskarżonych. Temu, że miał miejsce rzymski proces, nie może zaprzeczyć żaden z Ewangelistów. W tym przypadku wszyscy czterej ewangeliści starają się możliwie najstaranniej oczyścić Piłata.”
A skąd to niby wie, że „jeden spośród licznych oskarżonych” ? Miała objawienia czy wyczytała to w jakimś nieznanym dotąd źródle ?

Wedle Tacyta „Chrystus przez Piłata skazany na śmierć” („Dzieje” 15, 44) co Uta przytacza jako bardziej wiarygodne od Składu Apostolskiego „pod Piłatem”. Wedle Flawiusza (vide supra) „Piłat zasądził na śmierć” oraz że namiestnik Judei „otrzymał od cesarza władzę zwierzchnią łącznie z prawem wymierzania kary śmierci" („Wojna” 2, 8, 1)
Według Kasjusza Diona (53, 13, 6n) Oktawian zarządził, by namiestnicy mogli karać śmiercią podwładnych żołnierzy. A fortiori cywilów mogli karać tym bardziej.
Digesta 1, 16, 6 pr. (Ulpian w księdze pierwszej o obowiązkach prokonsula): „nec enim potest quis gladii potestatem sibi datam vel cuius alterius coercitionis ad alium transferre" (nikt nie może przenieść na drugiego przyznanego sobie prawa wymierzania kary śmierci ani innej kary).
Z edyktem z Cyreny, o którym pisałam przy Warrena Carrolla „Narodzinach Chrześcijaństwa”, gdzie namiestnik wydawał wyrok sam lub powierzał to wyznaczonym przez siebie sędziom, nie musi to być sprzeczne, jeśli taka była wola cesarza.
W Judei brak danych o takich sędziach, namiestnik jedynie nardzał się z doradcami (συμβουλιου Dz 25, 12),Kumanus aby zapobiec rozruchom „kazał za radą przyjaciół (συμβουλευσάντων καὶ τῶν φίλων) ściąć żołnierza, który dopuścił się zniewagi (…) praw” („Dawne dzieje” 20, 5, 4)
Po śmierci Heroda wybuchły rozruchy stłumione przez Kwintyliusza Warusa (tego z lasu Teutoburskiego),ukrzyżowano przy tym dwa tysiące ludzi („Dawne dzieje” 17, 10, 10). Tak jednak nie było codziennie, według Tacyta za Tyberiusza w Judei był „spokój” („Dzieje” 9),czemu zatem Piłat nie miałby rozpatrywać spraw osobiście?
Zwłaszcza, że sama Uta dalej twierdzi „Ponieważ Jezus został stracony wraz z dwoma tak zwanymi "zbójcami", którzy zostali zapewne skazani z podobnych politycznych powodów co sam Jezus, należy założyć, po pierwsze, że wszyscy trzej zostali skazani w jednym i tym samym procesie” skąd zatem bierze „licznych oskarżonych” ?

Uta „wiedzę” o zbrodniach hitlerowskich, którą tu wplata, czerpie z antypolskiego barachła „Shoah” Lanzmanna.

„Ponieważ Jezus był prawdziwym barankiem paschalnym, a baranki paschalne w rzeczywistym życiu zarzynano po obiedzie w przededniu Święta Paschy, musiał więc także umrzeć po południu przed Świętem Paschy. Ale ten głęboki sens teologiczny rodzi bezsens historyczny, wtedy bowiem ukrzyżowanie musiałoby się odbyć w czasie bezpośrednio poprzedzającym Paschę i szabat – które u Jana przypadają na jeden i ten sam dzień – i martwi wiszący na krzyżu zaciągnęliby nieczystość na cały kraj. Zgodnie z prawem (5 Mojż 21, 23),straceni musieli nie tylko zostać zdjęci z krzyża, ale i pochowani przed zachodem Słońca. Oczywiście skazani musieli przedtem skonać. Na to wszystko jednak nie było czasu w krótkim okresie między ukrzyżowaniem po południu i niedługo potem nadchodzącym zachodem słońca. Agonia ludzi ukrzyżowanych trwała nierzadko kilka dni. Nawet wyproszone przez Żydów dla utrzymania czystości w okresie szabatu łamanie goleni (crurifragium) nie pomogłoby w tym wypadku.”
Dlaczego „nie pomogłoby”, nie wiadomo.
Pod koniec lat 40 rentgenolog Hermann Moedder z Kolonii przeprowadzał doświadczenia z ochotnikami wieszając ich za ręce, od czego dość szybko mdleli. Ofiara ukrzyżowania musi podciągać się dla zaczerpnięcia oddechu, dlatego kaci łamali nogi, aby to podciąganie uniemożliwić. A w połączeniu z uprzednim biczowaniem mogło to wystarczyć do przyśpieszonego zgonu (Ian Wilson „Całun Turyński” rozdział 3 i 4).

„Poprzez owo Janowe wyreżyserowanie śmierci według wzoru religijnego epoki kamienia łupanego i według scenariusza, w którym manipuluje się śmiercią Jezusa – ustalenie rzeczywistego, historycznie ścisłego momentu Jego śmierci stało się niemożliwe.”
Zdań z podobnym słownictwem widać tam więcej.
„Nawet dzień tygodnia, choć wszyscy czterej Ewangeliści wymieniają piątek, nie jest wcale pewny. Do pomyślenia jest także inny dzień tygodnia. Już sam krótki odstęp czasowy pomiędzy Ostatnią Wieczerzą Jezusa, czy też odbytym posiłkiem paschalnym (synoptycy) lub nie odbytym (Jan),i ukrzyżowaniem – jest nierealny.”
Czemu?
Dodaje do tego, wprawdzie bez przekonania, jakoby Ostatnia Wieczerza nastąpiła już we wtorek wieczorem „według kalendarza z Qumran”. Co Jezusa miałoby łączyć z Qumran, nie wiadomo.
Do opisu pogrzebu z J 19, 38 – 42:
„Ta relacja dotycząca pogrzebu wskazuje, z jednej strony na pośpiech, z jakim pochowano Jezusa i sprawia dlatego wrażenie, że grób był przejściowego charakteru. Z drugiej strony, tak wystawny pogrzeb wymaga czasu. Rzeczy te kłócą się ze sobą, podobnie jak w ogóle wydarzenia Męki Pańskiej nie mieszczą się w ramach czasowych naszkicowanych przez Jana, o czym już wspominaliśmy; ukrzyżowanie, śmierć i pochówek mające miejsce tego samego popołudnia do godziny osiemnastej, kiedy to rozpoczynał się szabat i Pascha. Jezus nie miał tu w ogóle czasu na to, by skonać.”
Znów czemu?
„Każdy, kto kiedykolwiek był świadkiem żydowskiego wesela, wie, że wydarzeniu temu może towarzyszyć nadzwyczaj długi i bogaty ceremoniał. Ewangeliczny opis wesela w Kanie Galilejskiej jest tylko jedną ze wskazówek, jak daleko w głąb historii sięgającego korzenie. Żydowski pogrzeb jest z kolei uroczystością najczęściej przygotowywaną w pośpiechu i bardzo prostą. Wszystkie świadectwa wskazują wszakże, że obowiązujące w nim tradycyjne ryty również pochodzą z bardzo odległych czasów.” (Ian Wilson „Krew i Całun” s. 57)

„Ponadto wspomniany Józef z Arymatei nie jest rzeczywistym, realnie istniejącym człowiekiem, ale postacią fikcyjną, tym niemniej dla opisanego pogrzebu idealną kombinacją; jest on zarówno uczniem Jezusa, jak i członkiem Wysokiej Rady, a jednocześnie kimś, kto ma dobre stosunki z Piłatem (Jan 19, 38). Ponadto jest zamożny (Mt 27, 57). Takie połączenie, jak w przypadku Józefa z Arymatei, jest praktycznie nie do pomyślenia.”
Gdzie wyczytała, żeby Józefa łączyły z Piłatem jakieś „stosunki” ? Pierwszy „poprosił” (ηρωτησεν),drugi „zezwolił” (επετρεψεν). A jeśli Józef był bogaty, a Filon z Aleksandrii („Legatio ad Gaium” 302) wśród „zalet” Piłata wylicza „przemoc (ὕβρεις),grabieże (άρπαγας),brutalność (αἰκίας)”, to cóż w tym niemożliwego ?

„Ponieważ Jezus został stracony wraz z dwoma tak zwanymi "zbójcami", którzy zostali zapewne skazani z podobnych politycznych powodów co sam Jezus, należy założyć, po pierwsze, że wszyscy trzej zostali skazani w jednym i tym samym procesie oraz, po wtóre, że zostali pochowani w jednym i tym samym wspólnym grobie. (…) Tymi, którzy Go pochowali we wspólnym grobie, byli Rzymianie. W dodatku przy dużej liczbie pogrzebów groby natychmiast zrównywano z ziemią i nikt już nie mógł powiedzieć, gdzie się ten grób znajdował. Tak więc pogrzebowi Jezusa nie towarzyszy żaden blask, nie było też żadnych stu funtów mirry i aloesu.”
Jakieś źródło „dużej liczby pogrzebów” i tak dalej ?
Po pierwsze „Żydzi tak bardzo dbali o chowanie zmarłych, że nawet zwłoki ukrzyżowanych z wyroku sądu zdejmowano przed zachodem Słońca i grzebano” („Wojna żydowska” 4, 5, 2 tłum. Jan Radożycki) zatem za pogrzeb nie odpowiadali „Rzymianie”.
Uta cytuje wtedy Flawiusza wtedy, gdy odpowiada to jej założeniom i pomija, gdy nie odpowiada.
Po drugie od roku 1968 znany jest przypadek grobu ukrzyżowanego Jehohanana, szczątki znajdowały się w ossuarium z jego imieniem. https://www.historymuseum.ca/cmc/exhibitions/civil/israel/isrel59ae.html gwóźdź będący dowodem ukrzyżowania http://cojs.org/wp-content/uploads/Crucifixion_bone_fragment_close-up.jpg

Źródla prawa rzymskiego znane z późniejszych czasów są z tym jakby niesprzeczne, pierwsze z nich powołuje się na cesarza Oktawiana, poprzednika Tyberiusza.
Digesta 48,24,1 Ulpian w 9 księdze o urzędzie prokonsula:
„Ciał ludzi skazanych na karę śmierci nie odmawia się ich bliskim. Ubóstwiony August odnotował w ósmej księdze o swym życiu, że przestrzegał tego zwyczaju. Dziś jednak tych, którzy zostali straceni nie grzebie się inaczej, jak tylko wtedy, kiedy o ich ciała poproszono i zostało wydane pozwolenie, a czasami pozwolenia nie ma, zwłaszcza w sprawach o zdradę stanu. Prosić można również o ciała tych, którzy zostali skazani na spalenie, naturalnie w tym celu, by mogły zostać zebrane i przeniesione do grobu ich kości i prochy”
48.24.3 Paulus w księdze pierwszej sententiarum:
„Ciała straconych w egzekucjach należy wydawać do pochowania każdemu, kto o nie poprosi” (za: Maciej Jońca „Przestępstwo znieważenia grobu w rzymskim prawie karnym” Lublin 2013 s. 22)

„Autorka podaje się za uczennicę R. Bultmanna. W radykalizmie i sceptycyzmie historycznym przeszła jednak swego mistrza, niepomna tego, że już w latach pięćdziesiątych jego uczniowie wystąpili zdecydowanie przeciw nihilizmowi historycznemu profesora z Marburga. Książka U. Ranke-Heinemann na tle współczesnych badań nad historycznością Jezusa i Ewangelii jest rażącym...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
276
25

Na półkach:

Prawie zrezygnowałem z przeczytania "Nie i amen" Uty Ranke-Heinemann. W pierwszym akapicie "słów od tłumacza" padają przekorne słowa, że to książka dla ludzi głęboko wierzących. Ludzie małej wiary "się zgorszą". Jako, że nie uważam się za zbyt religijnego, trochę się zniechęciłem. Nie wiem, może z obawy, że stracę czas. Popełniłbym ogromny błąd. Ominęłaby mnie rzeczowa, merytoryczna i w dodatku bliska moim poglądom pozycja. W moim mniemaniu książka stawia banalną, ale zarazem rewolucyjną tezę, w naszym kraju nie podejmowaną (u nas niestety nie ma podatnego gruntu na tego typu rozważania) i co ważne argumentuje ją krok po kroku. Co prawda w kilku miejscach może trochę naciąga fakty, ale to wyjątki, zresztą wcale nie nieprawdopodobne. Czyta się lepiej niż "Boga urojonego" Dawkinsa ( żeby było jasne, nie zrównuję obu pozycji). Autorka serwuje nam nowe, zupełnie inne spojrzenie na wiarę, które (moim zdaniem) jeśli chrześcijaństwo nie chce upaść, powinno zastąpić obecny porządek. Z książki rownież można się dowiedzieć wielu innych rzeczy, niekoniecznie związanych z wiarą. Polecam "Nie i amen" zarówno ateistom jak i wierzącym, wątpiącym, poszukującym jak i ludziom o ukształtowanych poglądach, bo pozwala spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.

Prawie zrezygnowałem z przeczytania "Nie i amen" Uty Ranke-Heinemann. W pierwszym akapicie "słów od tłumacza" padają przekorne słowa, że to książka dla ludzi głęboko wierzących. Ludzie małej wiary "się zgorszą". Jako, że nie uważam się za zbyt religijnego, trochę się zniechęciłem. Nie wiem, może z obawy, że stracę czas. Popełniłbym ogromny błąd. Ominęłaby mnie rzeczowa,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
935
935

Na półkach: ,

Profesjonalna, pisana pięknym językiem rozprawa z kłamstwami i połprawdami zawartymi w kanonicznych pismach kościoła katolickiego. Autorka - profesorka teologii i osoba dużej Wiary, oswaja dla czytelnika ewangelie, zaprzyjaźnia z diabłem, a zwłaszcza porządkuje chronologicznie zdarzenia przedstawione w kanonie i w apokryfach. Polecam każdemu, kto ma ochotę wyjść poza przedstawienia brodatego starca, diabla z rogami i gadającego węża.

Profesjonalna, pisana pięknym językiem rozprawa z kłamstwami i połprawdami zawartymi w kanonicznych pismach kościoła katolickiego. Autorka - profesorka teologii i osoba dużej Wiary, oswaja dla czytelnika ewangelie, zaprzyjaźnia z diabłem, a zwłaszcza porządkuje chronologicznie zdarzenia przedstawione w kanonie i w apokryfach. Polecam każdemu, kto ma ochotę wyjść poza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
236

Na półkach: , , , , , , ,

Niesamowita książka, którą wyszperałam z półki Zuby (kto jeszcze nie zna Zuby, to niech to szybko nadrobi; to mądra i ciepła osoba z inspirującą biblioteką). Pani profesor teologii Uta wyjaśnia wiele biblijnych dziwactw, o których, przynajmniej za moich szkolnych czasów, nie można było dyskutować z katechetą na lekcji religii. Biblia była wzbogacana i okrajana, w zależności od poglądów późniejszych teoretyków kościoła. Najbardziej interesujące są wątki stopniowego usuwania kobiet przez twórców chrześcijaństwa z kręgu pełnoprawnych członków wspólnoty (zdaniem Uty ostatnim przyjacielem kobiet był Jezus) oraz transformacji pokojowej, lokalnej sekty w masochistyczną, fanatyczną i krwawą szwarc-religię (śmierć na krzyżu, symboliczne picie krwi Chrystusa, kult męczeństwa, brutalna misyjność, inkwizycja itd.). Mocne to tezy, z powodu których Uta nie miała lekkiego życia. Jeśli o mnie chodzi, uświadomiłam sobie, że religia chrześcijańska mogłaby naprawdę całkiem inaczej wyglądać, gdyby nie ideologia różnych grup i osób, które na przestrzeni dwóch tysięcy lat traktowali ją jak instrument władzy.

Teraz pojawiła się na rynku kolejna książka Uty Ranke "Seks. Odwieczny problem Kościoła", która zapowiada się na równie interesującą lekturę. Od jakiegoś czasu bowiem zadaję sobie pytanie, skąd ta obsesja Kościoła katolickiego na punkcie seksu, skąd ten dziwoląg, ta histeryczna perwersja, i mam nadzieję, że Uta uchyli rąbka tajemnicy.*

*W sumie żadna tajemnica, i tak wiadomo o co chodzi.

Niesamowita książka, którą wyszperałam z półki Zuby (kto jeszcze nie zna Zuby, to niech to szybko nadrobi; to mądra i ciepła osoba z inspirującą biblioteką). Pani profesor teologii Uta wyjaśnia wiele biblijnych dziwactw, o których, przynajmniej za moich szkolnych czasów, nie można było dyskutować z katechetą na lekcji religii. Biblia była wzbogacana i okrajana, w zależności...

więcej Pokaż mimo to

avatar
527
60

Na półkach: , , , , ,

Cytat:
"Ale również diabeł jest aniołem, i nie ma nikogo, komu uczyniono by tyle niesprawiedliwości, kogo by tak zdiabolizowano, jak właśnie diabła. Słusznie zatem używa się w języku ludowym zwrotu: „Ty biedny diable." W Starym Testamencie, w którym się prawie nie pojawia i odgrywa jedynie marginesową rolę, należy on do „synów Bożych" (Hiob 1, 6),co jest zresztą także synonimicznym określeniem aniołów. On nie został przez Boga wyklęty i nie odłączył się też od społeczności Bożej. Jednakże nawet jeśli nie należy do tych aniołów, którzy „stoją w obliczu Boga" - jak to jest powiedziane o Gabrielu - to przecież należy do tych, którzy mają z Bogiem bezpośredni kontakt i którzy zaliczeni zostali do niebiańskiego dworu.
Spełnia przed Bogiem rolę oskarżyciela ludzi. Dzieje się tak na przykład w przypadku Hioba, w którego pobożność powątpiewa. Starotestamentowe hebrajskie słowo „szatan" pochodzi z języka prawniczego i oznacza „oskarżyciela w sądzie", i w tym samym sensie antagonistę. Szatan jest czymś w rodzaju niebiańskiego prokuratora. W greckim przekładzie słowo "szatan" oddawane zostało przez diabolos, co oznacza „oskarżyciel, oszczerca", jako że człowiek wcale nierzadko czuje się spotwarzony, kiedy wysuwa się przeciwko niemu zarzuty. Z greckiego diabolos zrodziło się w języku niemieckim zapożyczenie (Teufel),co znaczy „diabeł". Dodajmy, iż wąż w raju nie był diabłem, był to jedynie demon przysparzający szkody, albo po prostu symbol pokusy, któremu dopiero później w wyobrażeniach ludu nadano znaczenie diabła.
W związku z kościelnymi procedurami beatyfikacyjnymi do niedawna posługiwano się jeszcze pojęciem advocatus diaboli. Jest to w pełni oryginalne miano nadawane duchownemu wyłuszczającemu ewentualne zarzuty (Generalglaubensanwalt) mogące stanowić przeszkodę w procesie kanonizacyjnym; ale trafiono w przysłowiową dziesiątkę. W tym określeniu pojawia się stare pojmowanie szatana. Rzecz jasna, adwokat, o którym mowa nie jest w tym znaczeniu adwokatem diabła, że mógłby wywołać negatywny wpływ, zły skutek. Adwokat ten jest raczej rzecznikiem występującym w interesie znalezienia prawdy, który podnosi te zarzuty, jakie można by wysunąć przeciwko kanonizacji danej osoby. Jest szatanem w pierwotnym rozumieniu tego słowa.
Tylko w jednym miejscu, zupełnie jakby drugorzędnym, w Starym Testamencie określa się szatana jako inspiratora grzechu; zawarta ta myśl jest w I Księdze Kronik (21, 1): Dawid zostaje przezeń przywiedziony i zwiedziony do policzenia ludności Izraela. A Bóg był przeciwko dokonywaniu spisu ludności. Jednakże w paralelnym miejscu w II księdze Samuelowej (24, 1) to Bóg sam namawia Dawida do grzechu przeprowadzenia spisu ludności. Szatan nie jest więc właściwie jeszcze mocą, która całkowicie oddzieliła się od Boga.
Dopiero w postarotestamentowym żydowskim piśmiennictwie, a więc w ciągu dwóch stuleci przed narodzeniem Chrystusa, ma miejsce proces przeciwstawiania sobie Boga i szatana jako wrogów. Z oskarżającego antagonisty człowieka przekształca się on w antagonistę Boga i przywódcę antyboskiego królestwa, staje się po prostu synonimem złej zasady. Ludzka fantazja wytwarza więc, w celu odciążenia Boga od zła, coraz większy dystans między Bogiem i szatanem. W cytowanej już Księdze Henocha, w nawiązaniu do starego podania o związkach niebiańskich mężczyzn (=aniołów) z ludzkimi kobietami[61], wyłuszczono obszernie w mroczno fantastyczny sposób ideę upadku aniołów. Inspiratorem i przywódcą upadłych aniołów jest - według Henocha - szatan. Z anielskich „dzieci z nieprawego łoża", owoców anielskiej rozpusty powstają demony; są one (tylko) dychami wywołującymi szkody i choroby.
W Nowym Testamencie szatan jest już nosicielem wszystkich negatywnych, wrogich Bogu cech, które ukształtowały się w okresie późnego judaizmu. Szatan jest nadludzkiej miary sprawcą zła. Pierwotne rozróżnienie między szatanem a demonami zostaje w Nowym Testamencie jeszcze w znacznej mierze utrzymane. Jednak od czasów ojców Kościoła różnice te zacierają się coraz bardziej; opętanie diabelskie i demoniczne zlewają się w jedno. Ów całkowicie późnohebrajski, nowotestamentowy i chrześcijański diabelsko-demoniczny upiór jest jeszcze dzisiaj żywy wśród biskupów i innych skromnych poczciwców.
Wiara w diabła jako pierwotnego sprawcę zła jest zabobonem. Człowiek wynalazł diabła po to, by odciążyć samego siebie. Człowiek nie chce być odpowiedzialny za swoje czyny, ale to właśnie on jest jedynie za nie odpowiedzialny. On i tylko on, nikt inny, jest księciem piekła tej ziemi. Nie oznacza to, że powinno się przez to pomniejszać moc zła i demoniczność zła w świecie..."

- Uta Ranke-Heinemann - Nie i Amen

Cytat:
"Ale również diabeł jest aniołem, i nie ma nikogo, komu uczyniono by tyle niesprawiedliwości, kogo by tak zdiabolizowano, jak właśnie diabła. Słusznie zatem używa się w języku ludowym zwrotu: „Ty biedny diable." W Starym Testamencie, w którym się prawie nie pojawia i odgrywa jedynie marginesową rolę, należy on do „synów Bożych" (Hiob 1, 6),co jest zresztą także...

więcej Pokaż mimo to

avatar
564
49

Na półkach:

SPIS TREŚCI

Od tłumacza 11
Przedmowa 15
Wprowadzenie 17
I. Bożonarodzeniowa bajka Łukasza 19
II. Mateuszowa bajkowa opowieść o dzieciństwie 33
III. Matka-dziewica 45
IV. Aniołowie 64
V. Drzewa genealogiczne Jezusa 73
VI. Cuda Jezusa 89
VII. Wielki Piątek 106
VIII. Bajka o zdrajcy Judaszu 130
IX. Wielkanoc 137
X. Wniebowstąpienie 148
XI. Zielone Świątki 156
XII. Bajki Dziejów Apostolskich 166
XIII. Piotr w Rzymie ? 182
XIV. Apokryfy 193
XV. Fałszerstwa i nieprawdziwi autorzy 214
XVI. Piekło 230
XVII. Jezus i zwoje znad Morza Martwego 249
XVIII. Zbawienie przez stracenie 268
Posłowie 296
Indeks osób 300
[ Nota o autorce ] 304

Nota o Autorce
Uta Ranke-Heinemann urodziła się w 1927 roku w Essen. Ojciec Jej, doktor prawa, Gustav Heinemann, był w latach 1969-1974 prezydentem Republiki Federalnej Niemiec. W 1954 wyszła za mąż za Edmunda Rankego; obecnie jest matką dwóch dorosłych synów Johannesa i Andreasa. Po ukończeniu w roku 1947 gimnazjum i zdaniu z wyróżnieniem matury, Uta Ranke-Heinemann do 1953 studiowała teologię ewangelicką w Oxfordzie, Bonn, Bazylei i Montpellier. W roku 1953 przeszła na katolicyzm, studiując odtąd teologię katolicką w Monachium. W 1954 uzyskała doktorat i jako pierwsza kobieta na świecie habilitowała się w 1969 r. z teologii katolickiej. Wykładała na różnych uczelniach.
Jako pierwsza i jedyna kobieta otrzymała w 1970 roku profesurę i katedrę teologii katolickiej na uniwersytecie w Duisburgu, a potem w Essen, gdzie wykładała Nowy Testament i Starożytną Historię Kościoła.
Za krytykę Kościoła i interpretowanie dziewiczego poczęcia Marii wyłącznie z teologicznego, a nie z biologicznego punktu widzenia, została pozbawiona katedry. Z końcem 1987 roku na tym samym uniwersytecie objęła niezależną od Kościoła Katedrę Historii Religii.
Poza pracą naukową Uta Ranke-Heinemann zaangażowana była w wiele projektów związanych z rozwojem państw trzeciego świata i pomocą humanitarną. Jeździła do Wietnamu północnego, Indii, Kambodży i Moskwy.
W mediach wywołała wiele kontrowersyjnych dyskusji. Występowała przeciwko "pesymizmowi seksualnemu" i ostro krytykowała Kościół, odnoszący się nietolerancyjnie do małżeństw mieszanych. Krytyką pism Albertusa Magnusa "Frauenfeind und Antijudaist" (Wróg kobiet i antysemita) doprowadziła do ostrych kontrowersji z zakonem dominikanów. Słynna jest głównie ze swych odważnych tez dotyczących dziewiczego poczęcia Marii.
Uta Ranke-Heinemann jest autorką wielu publikacji i książek. Szczególnie dwa tytuły: "Nein und Amen" (Nie i Amen) oraz "Eunuchen für das Himmelreich" (Eunuchy do raju),zwróciły uwagę całego świata. Przetłumaczono je na wiele języków i wydawano jako wielonakładowe bestsellery.

Warto przeczytać wywiad z Autorką, który ukazał się w "Polityce" z 25 kwietnia 1998 roku (nr 17): http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,662

SPIS TREŚCI

Od tłumacza 11
Przedmowa 15
Wprowadzenie 17
I. Bożonarodzeniowa bajka Łukasza 19
II. Mateuszowa bajkowa opowieść o dzieciństwie 33
III. Matka-dziewica 45
IV. Aniołowie 64
V. Drzewa genealogiczne Jezusa 73
VI. Cuda Jezusa 89
VII. Wielki Piątek 106
VIII. Bajka o zdrajcy Judaszu 130
IX. Wielkanoc 137
X....

więcej Pokaż mimo to

avatar
273
33

Na półkach: ,

Pierwsze
"Człowiek jest istotą ufną, łatwowierną. Tym samym stanowi on idealną bazę dla religii."
i ostatnie zdanie z książki
" Nie jest pewne, czy czasem chrześcijaństwo, za sprawą swojej nieludzkiej teologii krzyża-zamiast ludzi czynić bardziej ludzkimi-nie wspiera tylko tego, co nieludzkie w ludziach."
Chrześcijaństwo jest uwielbieniem tortur, rozlewu krwi i śmierci. Kościół dostrzega zbawienie przez krew.

Pierwsze
"Człowiek jest istotą ufną, łatwowierną. Tym samym stanowi on idealną bazę dla religii."
i ostatnie zdanie z książki
" Nie jest pewne, czy czasem chrześcijaństwo, za sprawą swojej nieludzkiej teologii krzyża-zamiast ludzi czynić bardziej ludzkimi-nie wspiera tylko tego, co nieludzkie w ludziach."
Chrześcijaństwo jest uwielbieniem tortur, rozlewu krwi i śmierci....

więcej Pokaż mimo to

avatar
644
487

Na półkach: ,

Myślałam, że nie ma takich książek. "Nie i amen" było dla mnie odkryciem. Jest to książka o chrześcijaństwie pisana przez osobę wierzącą, ale jednocześnie na tyle odważną i bezkompromisową, że nie boi się zauważać ewidentnych nieścisłości w relacjach ewangelicznych, zapożyczeń historii nowotestamentowych z innych źródeł oraz tworzenia coraz bardziej rozbudowanych konstrukcji teologicznych w celu uzasadniania mnogości bytów (np. aniołów i świętych),dogmatów i wizji zbawienia, winy, kary itp. Moją podstawową refleksją w trakcie czytania było: nie dziwię się, że Kościół do niedawna nie pozwalał świeckim czytać Pisma Świętego, czytanie ze zrozumieniem mogło wyrządzić niepowetowane szkody. Jest to pozycja dla tych, którzy potrzebują zrozumieć, nie przechodzą do porządku dziennego nad sprzecznościami między historiami ewangelicznymi (i autorka nie pisze o żadnej 'drobnicy' a o sprawach fundamentalnych),którzy nigdy nie pomyśleli, że cały ten magiczny pakiet opowieści nie musi być połknięty w całości. Szczególnie polecam rozdziały o Bożym Narodzeniu, cudach Jezusa, skazaniu przez Piłata, dziewictwie Maryi i wniebowstąpieniu Jezusa. Zresztą polecam całość, nie jest łatwa i prosta ale warto przeczytać.

Myślałam, że nie ma takich książek. "Nie i amen" było dla mnie odkryciem. Jest to książka o chrześcijaństwie pisana przez osobę wierzącą, ale jednocześnie na tyle odważną i bezkompromisową, że nie boi się zauważać ewidentnych nieścisłości w relacjach ewangelicznych, zapożyczeń historii nowotestamentowych z innych źródeł oraz tworzenia coraz bardziej rozbudowanych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    177
  • Przeczytane
    101
  • Posiadam
    30
  • Religia
    9
  • Teraz czytam
    6
  • Ulubione
    5
  • Historia
    3
  • Religie
    2
  • 2014
    2
  • Antychrześcijaństwo
    2

Cytaty

Więcej
Uta Ranke-Heinemann Nie i Amen Zobacz więcej
Uta Ranke-Heinemann Nie i Amen Zobacz więcej
Uta Ranke-Heinemann Nie i Amen Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także