rozwińzwiń

Człowiek ze Złotym Pistoletem

Okładka książki Człowiek ze Złotym Pistoletem Ian Fleming
Okładka książki Człowiek ze Złotym Pistoletem
Ian Fleming Wydawnictwo: Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita” S.A. Cykl: James Bond (tom 13) Ekranizacje: Człowiek ze złotym pistoletem (1974) kryminał, sensacja, thriller
160 str. 2 godz. 40 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
James Bond (tom 13)
Tytuł oryginału:
The Man with the Golden Gun
Wydawnictwo:
Przedsiębiorstwo Wydawnicze „Rzeczpospolita” S.A.
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
160
Czas czytania
2 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788361565246
Tłumacz:
Jarosław Kotarski
Ekranizacje:
Człowiek ze złotym pistoletem (1974)
Tagi:
Bond zaufanie morderca
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki The James Bond Omnibus 004 Ian Fleming, Yaroslav Horak, Jim Lawrence
Ocena 6,0
The James Bond... Ian Fleming, Yarosl...
Okładka książki The James Bond Omnibus 003 Ian Fleming, Yaroslav Horak, Jim Lawrence
Ocena 0,0
The James Bond... Ian Fleming, Yarosl...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
115 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
58
4

Na półkach:

Tym razem jest to już ostatnia powieść o agencie 007 napisana przez Iana Fleminga - choć istnieją wątpliwości, co do jej autorstwa.

Bond schwytany w ZSRR przez KGB przechodzi pranie mózgu, a jego nową misją jest zabójstwo M, szefa brytyjskich tajnych służb. Agent 007 - spoglądający na sprawy wywiadu z zupełnie innej perspektywy - wraca do Wielkiej Brytanii, gdzie nieskutecznie próbuje zrealizować swoje zadanie.
M nie mogąc pogodzić się ze stratą swojego najlepszego agenta, po serii działań mających przywrócić Bondowi zdrowie, postanawia wysłać go na niemal samobójczą misję, która pozwoli stwierdzić, czy 007 wrócił do siebie lub da umrzeć mu w honorowy sposób. Jego zadaniem jest zlikwidowanie słynnego płatnego zabójcy, Francisco Scaramangi.
W takich okolicznościach James Bond wyjeżdża na gorące Karaiby, aby wykonać misję, od której wszystko zależy.

Książka przez pierwsze kilkadziesiąt stron trzyma naprawdę wysokie tempo, później akcja nieco zwalnia, jednak nie zmienia to faktu, iż fabuła ciągle dąży do przodu. Spowodowane może to być niewielką objętością książki, która sprawia wrażenie, iż powieść jest jednowątkowa, choć w rzeczywistości mieści w sobie ogrom różnych tematów.
Czytając "Człowieka ze Złotym Pistoletem" miałem wrażenie, iż w pewnym sensie autor przewidział swoją śmierć. Mimo że (najprawdopodobniej) powieść ta nie planowana była jako ostatnia o agencie 007, Fleming zawarł w niej dużą dawkę nostalgii. Prócz charakterystycznych postaci przewijających się w serii o Bondzie, możemy znaleźć tu wiele nawiązań do poprzednich książek. Na pierwszą myśl przychodzą chociażby miejsca, w których rozgrywa się fabuła "Człowieka ze Złotym Pistoletem" i w których kilka powieści wcześniej miała miejsce akcja "Doktora No".
W tej książce, o dziwo, nie dostajemy typowej "dziewczyny Bonda". Otrzymujemy za to pannę Mary Goodnight w nieco innym wydaniu niż widzieliśmy ją do tej pory. Było dla mnie miłym zaskoczeniem spotkać tą postać w większej roli, gdyż w poprzednich powieściach wprowadzała ona "powiew świeżości", a jej rozmowy z Bondem zawsze były ciekawym punktem w fabule; choć została ona przedstawiona czytelnikowi dopiero w powieści "W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości", gdzie zastąpiła sekretarkę Bonda, Loelię Ponsonby.
Francisco Paco "Pistolet" Scaramanga jest natomiast zwykłym czarnym charakterem, lecz na plus z pewnością zasługuje jego cięty język, który w pewien sposób skłania Bonda do bardziej przemyślanych docinek, dzięki czemu dialog czyta się z przyjemnością. Należy docenić również to, iż nie zostaje on przedstawiony nam jako kolejny "złol", który chce zniszczyć świat, a widzimy go jako płatnego zabójcę z widoczną determinacją i przemyślanym działaniem, choć w dalszej części książki zamknął się on niestety w ramach tajnych interesów dotyczących ogromnych pieniędzy.
Wiele osób uważa, iż "Żyje się tylko dwa razy" mogło być udanym zakończeniem serii, a "Człowiek ze Złotym Pistoletem" jest jedynie niepotrzebną kontynuacją pozostawiającą w nas niedosyt. Myślę jednak, że powieść ta dołożyła swoją cegiełkę do serii, a mimo wszystko, gdyby Fleming faktycznie planował zakończenie przygód Jamesa Bonda (co wydaje mi się mało prawdopodobne) jest to bardzo dobre zakończenie.
"Człowiek ze Złotym Pistoletem" zawiera w sobie (jak każda pojedyncza powieść o agencie 007) niepowtarzalny i unikalny klimat zostawiający w nas nutę sentymentu, a całość przede wszystkim spełnia swoją funkcję i daje nam rozrywkę.

Muszę zwrócić uwagę, co do polskiego wydania książki. W tym przypadku, powieść po raz pierwszy nie została przetłumaczona przez świetnego Roberta Stillera. Fabułę na język Polski przełożył Jarosław Kotarski, który co tu dużo mówić, zrobił to w płynny sposób, jednak wykonał swoją pracę po prostu poprawnie. Zabrakło mi "paru słów od tłumacza", które zawsze na koniec książki serwował nam Robert Stiller. Można tam było znaleźć wyjaśnienie wielu fraz, które nie zostały objaśnione w powieści oraz ogrom ciekawostek, nie tylko (choć w dużej większości) o Jamesie Bondzie.
Książkę czytałem w pierwszym nakładzie wydawnictwa Rzeczpospolita i, co do tej pory było raczej niespotykane, spotkałem się tu z wieloma błędami i literówkami. Nie licząc przestawionych liter w niektórych słowach, spotykamy się tu również z błędami rzeczowymi. Nazwisko Bonda kilkukrotnie zapisywane jest z małej litery czy jak już ktoś wśród recenzentów zauważył, podana jest błędna informacja co do okoliczności w jakich Felix Leiter stracił swoją rękę, co jest błędem jedynie w polskim wydaniu książki.

Przedstawię również opinię co do, często podawanego w wątpliwość, autorstwa tej powieści.
Jeśli chodzi o mnie uważam, że Fleming faktycznie napisał (choćby nawet częściowo) "Człowieka ze Złotym Pistoletem". Kiedy przyjżymy się całej sprawie, możemy spostrzec, iż autor miał w zwyczaju zaczynać pisanie każdej powieści o Bondzie zaraz po oficjalnym ukazaniu się poprzedniej książki na rynku - bądź zasiadał do maszyny do pisania nieco wcześniej - a sam okres twórczy zajmował mu niedługi okres czasu, bo zazwyczaj zamykał się w kilku tygodniach. "Żyje się tylko dwa razy", czyli poprzednia powieść o Jamesie Bondzie, ukazała się w maju 1964 roku, czyli na dwa miesiące przed śmiercią Fleminga. Zważając na objętość książki, która nie jest zbyt wielka (a jest nawet najkrótsza ze wszystkich o agencie 007),możemy dojść do wniosku, iż Fleming miał wystarczająco dużo czasu przed śmiercią, aby napisać powieść. Mówi się, że autor od pewnego czasu nie był w formie ze względu na zły stan zdrowia, który przekładał się na jego wydajność pod względem twórczym. W takim przypadku uważam jednak, iż powieść była chociaż po części napisana przez Fleminga, a jeśli jej nie skończył to zrobił to za niego jego bliski przyjaciel Kingsley Amis, który z resztą później kontynuował serię książek o Jamesie Bondzie wydając "Pułkownika Sun'a", a już na początku lat 60' opublikował materiały na temat agenta 007, którego uważał za świetny twór.

Zbierając moje rozważania w całość, powieść jest godnym (choć nieplanowanym) zakończeniem serii! Z wyczekiwaniem patrzę na "Ośmiorniczkę", zbiór opowiadań finalnie domykający przygody Jamesa Bonda 007 spod pióra jego twórcy, Iana Fleminga.

Tym razem jest to już ostatnia powieść o agencie 007 napisana przez Iana Fleminga - choć istnieją wątpliwości, co do jej autorstwa.

Bond schwytany w ZSRR przez KGB przechodzi pranie mózgu, a jego nową misją jest zabójstwo M, szefa brytyjskich tajnych służb. Agent 007 - spoglądający na sprawy wywiadu z zupełnie innej perspektywy - wraca do Wielkiej Brytanii, gdzie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
23

Na półkach:

Książka a film to dwie zupełnie inne historie (w tym przypadku film wypada lepiej). Nawet sam Bond jakiś taki bardziej wulgarny niż w filmowej adaptacji.
Co do samej książki to opowieść na wskroś prosta, przewidywalna i schematyczna; banalna wręcz. Jednak właśnie tego oczekujemy od pana Fleminga, także jest średnio, czyli ok.

Książka a film to dwie zupełnie inne historie (w tym przypadku film wypada lepiej). Nawet sam Bond jakiś taki bardziej wulgarny niż w filmowej adaptacji.
Co do samej książki to opowieść na wskroś prosta, przewidywalna i schematyczna; banalna wręcz. Jednak właśnie tego oczekujemy od pana Fleminga, także jest średnio, czyli ok.

Pokaż mimo to

avatar
481
476

Na półkach:

"Człowiek ze złotym pistoletem" zaczyna się tak, jak poprzedni tom się skończył: stężenie kiczu jest wysokie, ale w sposób sprzyjający dobrej zabawie. Rosjanie piorą Bondowi mózg i wysyłają go do Londynu, by wykonał egzekucję na M. Sytuacja jest tak niecodzienna i nieoczekiwana, że jej szybkie i rozczarowujące zakończenie boli dwa razy bardziej. Wkrótce potem na scenę wkracza tytułowy rewolwerowiec, Scaramanga, a Fleming, mimo że na pozór czerpie silnie z amerykańskich westernów, pisze w gruncie rzeczy nieudaną wariację na temat Goldfingera. "Człowiek ze złotym pistoletem" uważany jest powszechnie za spadek formy, usprawiedliwiany tym, że Fleming cierpiał wówczas na śmiertelną chorobę, ale moim zdaniem nie odstaje on szczególnie od innych kiepskich powieści z serii, takich jak "Diamenty są wieczne" czy "Moonraker".

"Człowiek ze złotym pistoletem" zaczyna się tak, jak poprzedni tom się skończył: stężenie kiczu jest wysokie, ale w sposób sprzyjający dobrej zabawie. Rosjanie piorą Bondowi mózg i wysyłają go do Londynu, by wykonał egzekucję na M. Sytuacja jest tak niecodzienna i nieoczekiwana, że jej szybkie i rozczarowujące zakończenie boli dwa razy bardziej. Wkrótce potem na scenę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
791
791

Na półkach: , , ,

147/150/2020
Wyzwanie LC listopad 2020 - Autor z kraju na zachód od Polski
To jest ważna książka, albowiem pojawiają się w niej personalia M. Admirał sir Miles Messervy.
A całą reszta, jak zwykle. Jest OK. Moimi faworytami są Moonraker i Dr No. Pozostałe oceniam równo na 6.
W Złotym Pistolecie Bond, żeby wykończyć tytułowego zakapiora, najmuje się jako jego asystent. Docelowo bandzior-pracodawca chce go zaciukać i prawie mu się udaje. W tle szemrane biznesy, spory między bandyckimi wspólnikami o zasadność inwestycji. Nie ma tym razem dziewczyny Bonda! Jest jego była asystentka Mary Goodnight, ale trudno nazwać ją nową i wyłącznie na potrzeby jednej książki. Aha i jedno dziewczę za barem w burdelu, ale nie załapuje się ona na amory z Bondem.
A na samym początku Bond z wypranym przez KGB mózgiem usiłuje zaciukać M. Na szczęście potem robią mu kolejne pranie, w proszku brytyjskim, i mózg Bonda wraca na właściwe ideologicznie miejsce.
Na koniec Bond odmawia przyjęcia tytułu szlacheckiego, bo, jak sam mówi, jest szkockim chłopem. A śp. Sean Connery podobno miał dziarę "Scotland forever". Może dlatego jest przez wielu uznawany za najlepszego Bonda ze wszystkich Bondów.
Odkąd zmarł Sean Connery usiłuję oddać mu hołd poprzez obejrzenie jednego z jego Bodów, ale jak na złość, te które biorę do czytania uparcie odtwarzane są przez Rogera Moore'a. Tradycyjnie, dopiszę o filmie o Złotym Pistolecie jak obejrzę. Z Moore'm w roli 007.
PS. Film. Zamiast na ukochanej Flemingowej Jamajce dzieje się głównie w Azji. Hongkong, Macau, Bangkok i takie tam. Azjatyckie łódki i sztuki walki. Bond (Moore) oczywiście też walczy, no i nie obeszło się bez pościgu na wodzie. Nie ma motywu mózgu wypranego w radzieckim proszku, ale z grubsza ekranizacja wierna. A Scaramanga to taki ekolog z lat 70-tych. Ma domową elektrownię słoneczną. Dobrze, że jednak technika poszła do przodu i teraz te ustrojstwa do produkcji prądu ze słońca nie są takie skomplikowane i wielkie. Bo by nikt nie miał paneli na dachu.

147/150/2020
Wyzwanie LC listopad 2020 - Autor z kraju na zachód od Polski
To jest ważna książka, albowiem pojawiają się w niej personalia M. Admirał sir Miles Messervy.
A całą reszta, jak zwykle. Jest OK. Moimi faworytami są Moonraker i Dr No. Pozostałe oceniam równo na 6.
W Złotym Pistolecie Bond, żeby wykończyć tytułowego zakapiora, najmuje się jako jego asystent....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1018
741

Na półkach:

Ciężko powiedzieć coś więcej o tej powieści niż już powiedziałem o poprzednich. Nie wybija się jakoś specjalnie ponad poziom poprzednich tomów,ale dostarcza to, do czego przyzwyczaił nas Ian Fleming. Kontrast między postacią Scaramangi z książki,a filmu jest dość duży przy czym przyznam,że jego wersja w wykonaniu Christophera Lee bije jego książkowy pierwowzór na głowę.

Ciężko powiedzieć coś więcej o tej powieści niż już powiedziałem o poprzednich. Nie wybija się jakoś specjalnie ponad poziom poprzednich tomów,ale dostarcza to, do czego przyzwyczaił nas Ian Fleming. Kontrast między postacią Scaramangi z książki,a filmu jest dość duży przy czym przyznam,że jego wersja w wykonaniu Christophera Lee bije jego książkowy pierwowzór na głowę.

Pokaż mimo to

avatar
85
67

Na półkach:

Cienkie zakończenie serii.
Nie dlatego, że słabe, choć dało się odczuć, że Fleming już osiągnął swój zenit przy poprzednich powieściach, a tu już odrobinę odpuścił. Powiedziałbym, że to dłuższe opowiadanie niż pełnoprawna powieść. Pojawiają się też plotki, że Fleming napisał tylko fragmenty, a po jego śmierci inny autor dokończył.
Należy zaznaczyć, że poprzednia powieść (Żyje się tylko dwa razy) kończy się w taki sposób, że po prostu musimy natychmiast sięgnąć po kontynuację. I po historii tak mocnej i pasjonującej otrzymujemy dużo bardziej letni ciąg dalszy.
Tak czy inaczej, mamy tu wiekszość stałych elementów - konkretny złoczyńca z planem nielegalnego wzbogacenia się, Bonda skrupulatnie przygotowującego się do powstrzymania go oraz momenty gdy wszystko wymyka się spod kontroli jednemu i drugiemu. Niby wszystko na swoim miejscu ale czegoś jednak brakuje.
Niezależnie od opinii, kto przeczytał "Żyje się tylko dwa razy" ten i tak przeczyta "Człowieka ze złotym pistoletem".
W momencie gdy skonczyłem czytać ostatnia ksiażkę Fleminga o agencie 007, ogarniała mnie niemal rozpacz - tak się zżyłem z tym klimatem, z postaciami: Leiterem, M i oczywiście z Bondem - osobnikiem o o wiele bardziej złożonym charakterze i usposobieniu niż ten filmowy (Timothy Dalton był zdecydowanie najbliżej) - ze wszystkim co mnie tak przykuwało do każdej z tych opowieści i natychmiast kazało sięgnąć po kolejną.
Przyszedł więc czas na tytuły innych autorów.
Zobaczymy jak to będzie.

Cienkie zakończenie serii.
Nie dlatego, że słabe, choć dało się odczuć, że Fleming już osiągnął swój zenit przy poprzednich powieściach, a tu już odrobinę odpuścił. Powiedziałbym, że to dłuższe opowiadanie niż pełnoprawna powieść. Pojawiają się też plotki, że Fleming napisał tylko fragmenty, a po jego śmierci inny autor dokończył.
Należy zaznaczyć, że poprzednia powieść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
178
177

Na półkach: ,

Tytuł "Człowiek ze Złotym Pistoletem" od wielu lat kojarzy się wyłącznie z czymś niedobrym, zarówno jeśli chodzi o film, jak i książkę. Ten z Moore'em był według krytyków tak słaby, że na kilka dobrych lat przestano myśleć o kręceniu nowych części. Potrzebna była zmiana formuły, dzięki czemu powstały takie "potworki", jak "Szpieg, który mnie kochał" i "Moonraker".

Mi osobiście z Rogerem podobał się wyłącznie "Tylko dla twoich oczu", ale lubię też "Żyj i pozwól umrzeć" oraz właśnie "Człowieka ze Złotym Pistoletem". Przypominają mi klimatem te z Seanem i Georgem, które wręcz uwielbiam.

Jednak o wiele więcej kontrowersji wywołało wydanie powieści pod tym tytułem. Problem polegał na tym, że Fleming nie żył, a jego dzieło, które szlifował przed śmiercią, nie zostało wydane za jego życia. I tutaj zaczęły się teorie spiskowe. Jedni mówili, że Fleming tego nie napisał, tylko Kingsley Amis. Kolejne plotki twierdziły, że dokończył to jego syn. A wszystko za sprawą śmierci autora oraz słabej literatury, jaka została wypuszczona na rynek. Znawcy zauważali pewne niedociągnięcia, których Ian nie robił. Oficjalne oświadczenie mówi jednak, że Fleming na kilka tygodni przed śmiercią przesłał do wydawcy "Człowieka..." z listem, że nie będzie nic poprawiał, że nie "czuje" już Bonda, a formuła całkowicie się mu wypaliła.

I to były dla mnie informacje, które były ciekawe, zanim skończyłem czytać "Żyje się tylko dwa razy". Gdy zobaczyłem tak wspaniałą końcówkę książki, która wywracała całą serię do góry nogami, strasznie mnie zdenerwowała myśl, że ktoś tak sobie potrafił ubrudzić zbroję od wewnątrz wydając kolejny tom przygód, która się przecież skończyła!

Ale przejdźmy do fabuły. Bond ze swoją amnezją jedzie do ZSRR, by się jej w końcu pozbyć. Łapią go agenci KGB, którzy spiorą mu mózg na kwaśne jabłko (swoją drogą to Raymond Chandler podrzucił Flemingowi taki pomysł, twierdząc, że nie wyobraża sobie gorszej tortury, niż pranie mózgu),po czym wysyłają go do M, by go unicestwił. Nie udaje się tego osiągnąć, a zamiast zabijać/wyrzucić Bonda, M postanawia wysłać go na niebezpieczną misję zabicia Scaramangi, Człowieka ze Złotym Pistoletem i trzecim sutkiem - mordercą pracującym dla Smiersza i zabijającym agentów Secret Service.

Po zakończeniu lektury uważam, że nie jest wcale taka zła, ale wyżyny to to nie są. Miejscami naiwna, zwłaszcza, gdy zaczynamy kwestionować sens używania 007 po wielu traumatycznych przeżyciach, jakie doznał. Terapia potraktowana po macoszemu, biorąc pod uwagę, jak Ian potrafił budować tego typu rozdziały, brak takiego jest rozczarowaniem. Jest również pewien epizod, który przypomniał mi bezsensowną "współpracę" Jamesa z Goldfingerem w "Goldfingerze". Całe szczęście, tutaj jakoś łatwo idzie przejść różnego tego typu bajeczki. Brakuje wielu opisów przyrody, które wcześniej były znakiem rozpoznawczym Fleminga. Wygląda więc na to, że to co trzyma się w ręku to czysta esencja, którą bardzo łatwo się czyta, ale nie jest czymś co łatwo można zaliczyć do ciekawych dzieł. Pozbawienie opisów, które zawsze mnie drażniły jeśli były w nadmiarze, zrzuciło książkę na półkę dawnych kryminałów sprzedawanych na dworcach, o konsystencji "papiru do podciru". A końcówka jest taka, że można byłoby się spodziewać kolejnych części. Bohater cały i zdrowy kończy misję i jakiegoś epickiego zakończenia w nim nie ma. Co jest o tyle śmieszniejsze, że we wcześniejszym "Żyje się tylko dwa razy" było...

Ale największą frajdą, jaką mi sprawiła książka, było tłumaczenie. Do tej pory Rzeczpospolita w swoich wydaniach używała dobrej roboty Roberta Stillera. Nie wydali, o dziwo, "Casino Royale", ale nie mogłem się przyczepić do formy tych książek. Zawierały słowniczek, nie tylko obcych słów, ale także słów wprowadzających, które można było pominąć. W każdym razie troska o czytacza była. Nie wiem, jakim cudem, ale "Człowiek ze Złotym Pistoletem" jest przetłumaczony przez Jarosława Kotarskiego, który w słowniki nie wierzy. Wcześniejsze wydanie tej samej książki, również jest przetłumaczone przez tą samą osobę i również nie zawiera słowniczka. Oznacza to, że posłużono się pewnie starym tłumaczeniem, a nikt z redakcji nie miał zamiaru skorygować, dopełnić, stworzyć coś na wzór tego, co robił Stiller. W takim wypadku musimy działać na własną rękę, a żadne zwroty, miejsca i ich historia nie będą nam przybliżone. Idziemy z czasem - I will use Google before asking dumb questions...

A teraz autentyczna opowieść o tym, jak tłumacz, po cichaczu zrobiwszy z Fleminga debila, został złapany i publicznie zbesztany, przez sukinlisa spisana.

Styczeń 2011, dom mojej ukochanej. Ona pochrapuje, a ja oddaję się lekturze niepotrzebnemu światu "Człowieka ze Złotym Pistoletem". Gdy akcja zaczyna być w końcu wciągająca, natrafiam na tajemniczą stronę 92. Z rozdziawioną paszczęką studiuję od początku linijki do końca, razy kilka, i nie wierzę własnym oczom. Analizuję w myślach, rachuję wszystkie tomy Jamesa Bonda i przypisuję, zarówno postaci, jak i wydarzenia do konkretnych tytułów. Ciężko idzie coś. A co widzę na stronie 92? Takie oto zdanie:

"Choć Leiter miał stalowy hak zamiast prawej dłoni (pamiątka po pewnych diamentach),był jednym z najlepszych leworęcznych strzelców w USA, a hak jako taki stanowił w jego przypadku bardzo groźną broń na krótkie dystanse."

Nieźle! Flemingowi mocna przygrzało przed śmiercią w kopułę. Czasami zdarza się, że autor zapomina niektórych rzeczy wyjaśnić, czasem sam się gubi w swojej historii. Raymond Chandler zapomniał o jednym morderstwie w "Głębokim śnie", czego i większość normalnych czytelników nie zauważyło. Przyłapany na tym Chandler sam był zaskoczony, że coś takiego mu umknęło. Pratchett też mówił, że ma kłopoty z zapamiętaniem postaci, które tworzy. Chociaż u niego rozwinęło się to bardziej i dostał oficjalne zaproszenie do Alzheimera. A co u Fleminga? Wprowadził postać Felixa Leitera, który rzeczywiście miał hak i brał udział w akcji, gdzie chodziło o diamenty. Problem polega na tym, że te dwie informacje mają ze sobą tyle wspólnego, co Abbott i Laurel (Flip),albo Hardy (Flap) i Costello. Leiter stracił dłoń w "Żyj i pozwól umrzeć", drugim tomie o 007. Nie było tam diamentów, ale monety. Niech będzie, że skarb. Diamenty pojawiły się w czwartym tomie, w "Diamenty są wieczne", gdzie Leiter miał już w tym momencie hak (pamiątka po pewnym rekinie). W takim wypadku Fleming strzelił niezłą gafę. Ale cóż zdarza się. Zakładam jednak stronę 92 paragonem wydanym 5 stycznia 2011 roku za bilet ulgowy. Zaś w domu otwieram moją angielską kopię "The Man with the Golden Gun" z 1965 roku i szukam odpowiednika 92 strony. Niech mnie kobyłka u płotu!

'Although Leiter had only a steel hook instead of a right arm - a memento of one of those assignments - he was one of the finest left-handed one-armed shots in the States and the hook itself could be a devastating weapon at close quarters.'

Skąd te those? Ponieważ kilka zdań wcześniej było napisane o Bondzie: 'He had worked with Leiter on some of his most hazardous assignments.'.

Jak 'assignments' zmieniło się na "diamenty" do licha ciężkiego?! Przecież w tym momencie można było wszystko wstawić, a z angielskiego wyrazu można było nawet ułożyć, jakiś pieprzny tekścik. Występuje przecież tam ukryte słowo 'ass'. Ale dobra, niech będzie. Tłumacz chciał pokazać, że wie o czym pisze, temat ma obcykany, prawda? Prawda?!

A gówno! Już wcześniej udowodniłem, że żadnych diamentów z hakiem nie ma. Jak by wyglądała moja recenzja, gdybym nie sprawdził oryginału? "Widać pewne stetryczenie umysłowe Fleminga, ale cóż się dziwić, był stary i umierający. Każdy z nas może zapomnieć o pochodzeniu haka naszego własnego Felixa Leitera".

Można nie mieć szacunku do klientów, do własnej roboty. Ale trzeba walczyć o szacunek do samego siebie. Jeśli nie sprawdzi się sto razy informacji, której nie jest się do końca pewnym - trzeba się liczyć z tym, że wykrzyczy swój sprzeciw, jakiś wypierdek mamuta, który sprawdzi oryginał i wytknie błędy. Tego tłumacza wyszła jeszcze "Ośmiorniczka". Na czyjeś nieszczęście i tego również mam oryginał!

A wracając do Fleminga i do jego dzieła. Książka nie jest zła. Całkiem ciekawa, ale zarazem bardzo niepotrzebna. Ta powieść zinfantylizowała całą serię. Coś co można było zakończyć w "Żyje się tylko dwa razy", nie skończyło się w "Człowieku ze Złotym Pistoletem". Trzeba było może napisać nieco dłuższe, krótkie opowiadanie, które nie miałoby początku nawiązującego do końca wcześniejszego tomu. A tutaj, Bond odnalazł to, czego pragnął się dowiedzieć. A to coś, na samym końcu, okazało się... miałkie.


http://majinfox.blogspot.com/

Tytuł "Człowiek ze Złotym Pistoletem" od wielu lat kojarzy się wyłącznie z czymś niedobrym, zarówno jeśli chodzi o film, jak i książkę. Ten z Moore'em był według krytyków tak słaby, że na kilka dobrych lat przestano myśleć o kręceniu nowych części. Potrzebna była zmiana formuły, dzięki czemu powstały takie "potworki", jak "Szpieg, który mnie kochał" i "Moonraker".

Mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
535
106

Na półkach: , ,

Nie jest to może najlepsza powieść Fleminga (są nawet wątpliwości co do tego czy faktycznie on był jej autorem),ale czyta się ją całkiem dobrze. Największym rozczarowaniem jest postać Scaramangi - ot, nieco bardziej wyszczekany morderca i gangster, ma parę niezłych momentów i tyle. Dużo więcej szczęścia miał ten jegomość w wersji filmowej, gdzie świetnie wcielił się niego Christopher Lee. Z kolei znacznie lepszą i ciekawszą postacią jest książkowa panna Goodnight (lubię Britt Ekland, ale w filmie zrobili z niej zwykłą tępą seksowną blondi, której zadanie to dobrze wyglądać w bikini i... tyle). Fajnie także, że powrócił Felix Leiter, znowuż to znacznie ciekawsza pomoc dla 007 niż filmowy porucznik Hip, jego karate-siostrzenice czy irytujący szeryf Pepper. Sam początek (z wracającym do Anglii "nieco odmienionym" po wizycie na wschodzie Bondem) mistrzowski - mam nadzieję, że twórcy filmów kiedyś po niego sięgną - tym bardziej, że Craig jest wprost stworzony do odegrania takiego wydarzenia z życia 007. Reszta - ok, zakończenie sympatyczne. Powiedziałbym, że obie wersje (książkowa i filmowa) trzymają jednakowy poziom.

Nie jest to może najlepsza powieść Fleminga (są nawet wątpliwości co do tego czy faktycznie on był jej autorem),ale czyta się ją całkiem dobrze. Największym rozczarowaniem jest postać Scaramangi - ot, nieco bardziej wyszczekany morderca i gangster, ma parę niezłych momentów i tyle. Dużo więcej szczęścia miał ten jegomość w wersji filmowej, gdzie świetnie wcielił się niego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
480
417

Na półkach: , ,

Och James - 007 znowu w akcji. Film to film, ksiązką klimatyczna!

Och James - 007 znowu w akcji. Film to film, ksiązką klimatyczna!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    218
  • Przeczytane
    182
  • Posiadam
    81
  • Chcę w prezencie
    8
  • Ulubione
    4
  • 2013
    3
  • Teraz czytam
    3
  • James Bond
    3
  • Thriller/sensacja/kryminał
    3
  • 2012
    2

Cytaty

Więcej
Ian Fleming Człowiek ze Złotym Pistoletem Zobacz więcej
Ian Fleming Człowiek ze Złotym Pistoletem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także