Morderstwo w Theatre Royale

Okładka książki Morderstwo w Theatre Royale Ada Moncrieff
Okładka książki Morderstwo w Theatre Royale
Ada Moncrieff Wydawnictwo: Zysk i S-ka kryminał, sensacja, thriller
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2023-11-21
Data 1. wyd. pol.:
2023-11-21
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383350783
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
59 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
842
740

Na półkach:

Czy można wystawić „Opowieść wigilijną” bez Scrooge'a? Nie bardzo. Czy kiedy odtwórca głównej roli umiera na scenie jest to sensacja? Zapewne. Chociaż nie taka, jakiej życzyliby sobie reżyser i aktorzy ze spektaklu. Na takim wątku oparła swoja powieść „Morderstwo w Theatre Royale” Ada Moncrieff. Grudzień 1935 roku. Londyn. „Opowieść wigilijna” w reżyserii Chestera Harrisona już „na deskach”. I nagle odtwórca głównej roli dostaje zawału serca. Obecna na sali Daphne King, błyskotliwa dziennikarka, ma wątpliwości, czy śmieć aktora była z przyczyn naturalnych. Zaczyna „myszkować” i znajduje dowody na poparcie swojej tezy. Kobieta rozpoczyna własne śledztwo, aby przekonać się, kto może stać za zbrodnią. Dowiaduje się, że teatralna trupa to nie grupa przyjaciół, a kocioł pełen animozji.

„Morderstwo w Theatre Royale” to powieść stylizowana na klasyczny brytyjski kryminał. Efekt, jaki chciała uzyskać Ada Moncrieff przypomina mi książki Agathy Christie. Bohaterowie są grzeczni, eleganccy, a sprawę rozwiązuje inteligentna dziennikarka. Dużo rozmawia ze świadkami, podejrzanymi, znajomymi ofiary. Metodycznie zbiera dowody, aby znaleźć odpowiedzi.

Zatrzymam się na moment przy Daphne bo to świetna postać i najmocniejszy punkt tej powieści. Myślę, że tę bohaterkę szczególnie polubią panie. Inteligentna, ambitna, śmiało wałczy o swoje, ale nie jest w tym bezczelna, a wręcz skromna. Daphne jest dziennikarką. Prowadzi popularny kącik z poradami, ale chce więcej. Marzy jej się dziennikarstwo śledcze. Ma na swoim koncie jeden sukces i wierzy, że posiada tę szczególną intuicję, jaką powinien się wykazywać detektyw. Jednak redaktor gazety, w której pracuje, nie chce „dać się pobrudzić” kobiecie. Można powiedzieć, że Daphne znalazła się we właściwym miejscu i we właściwym czasie, że los dał jej szansę, aby rozwinęła swoją karierę.

Wracając do fabuły powieści. Niestety Adzie Moncrieff daleko do mistrzyni Christie. „Morderstwu w Theatre Royale” ewidentnie czegoś brakuje. Dla mnie ta książka była wręcz nużąca. Zabrakło tajemnicy, dramaturgii, a postacie (poza Daphne) były nijakie. Chyba właśnie kreacje bohaterów są dla mnie najbardziej problematyczne. Są to w większości aktorzy, ludzie sztuki i Ada Moncrieff chce ich pokazać jako specyficznych, ekscentrycznych. Natomiast dla mnie byli sztuczni. Nawet nie przerysowani, bo to byłby jakiś atut. Autorce nie udało się otoczyć ich blichtrem, beznadzieją... czymkolwiek, co uczyniłoby ich wyjątkowymi.

„Morderstwo w Theatre Royale” okazało się książką nijaką. Ada Moncrieff miała świetny pomysł, ale w wykonaniu czegoś zabrakło. Co prawda wykreowała świetną główną bohaterkę, ale to za mało, aby pociągnąć tę historię. Kiedy czytam kryminał, korci mnie, aby podejrzeć zakończenie. Tym razem autorka nie zaintrygowała mnie. Byłam obojętna wobec tego, co dla czytelników przygotowała.

Czy można wystawić „Opowieść wigilijną” bez Scrooge'a? Nie bardzo. Czy kiedy odtwórca głównej roli umiera na scenie jest to sensacja? Zapewne. Chociaż nie taka, jakiej życzyliby sobie reżyser i aktorzy ze spektaklu. Na takim wątku oparła swoja powieść „Morderstwo w Theatre Royale” Ada Moncrieff. Grudzień 1935 roku. Londyn. „Opowieść wigilijna” w reżyserii Chestera Harrisona...

więcej Pokaż mimo to

avatar
234
199

Na półkach:

Skusiła mnie okładka, mimo trudnych doświadczeń z poprzednią książką autorki.
I dobrze, że się skusiłam! Tym razem wsiąkłam i przeczytałam w rekordowym tempie. Dobrze napisana historia, z wątkiem kryminalno- teatralnym w tle.
Z czystym sumieniem mogę polecić :)

Skusiła mnie okładka, mimo trudnych doświadczeń z poprzednią książką autorki.
I dobrze, że się skusiłam! Tym razem wsiąkłam i przeczytałam w rekordowym tempie. Dobrze napisana historia, z wątkiem kryminalno- teatralnym w tle.
Z czystym sumieniem mogę polecić :)

Pokaż mimo to

avatar
207
204

Na półkach: , ,

"Morderstwo w Theatre Royale" Ada Moncrieff

Klasyka brytyjskiego kryminału do tej pory jakoś mnie nie pociągała. Być może dlatego że tamtejsze zbrodnie są mało wymyślne, a akcja posuwa się powolnym tempem. Tym razem zachęcił mnie tytuł i okładka.

Londyn 1935 r., bożonarodzeniowy spektakl Opowieści wigilijnej i klasyczny brytyjski kryminał - wyglądało całkiem nieźle. Już oczami wyobraźni widziałam te angielskie damy i dżentelmenów. Atmosfera mi się udzieliła, a że wyobraźnię mam bujną, więc szybko przeniosłam się w tamte czasy.

Niedoceniana dziennikarka z zapędami "śledczymi" znana z rubryki porad dla kobiet "Droga Susan" zjawia się w Theatre Royale i... staje się świadkiem tragicznego zdarzenia. Miał być artykuł o niecodziennym spektaklu, a powstaje reportaż o śmierci aktora wcielającego się w rolę Scrooge’a. Daphne (a nie Susan, jakby się wydawało) postanawia odkryć co stało się naprawdę. I dociera do całkiem ciekawych faktów.

Książka nie dorównuje historiom Agathy Christie, ale czuć ten klimat dawnego Londynu. Trochę za mało mi było świątecznej atmosfery, ale czytało mi się bardzo dobrze.

Stroje, opisy Londynu, starannie wykreowani bohaterowie pozwalały wtopić się w epokę.
Zagadka jest nieco przewidywalna, co może zniechęcić doświadczonych miłośników kryminałów.
Podobieństwa do klasyków gatunku, takich jak twórczość Agathy Christie, są tu oczywiste i książkę pochłonęłam w jednym posiedzeniu.

Doskonale sprawdzi się jako przytulne, bożonarodzeniowe czytadło. Polecam dla odprężenia.

"Morderstwo w Theatre Royale" Ada Moncrieff

Klasyka brytyjskiego kryminału do tej pory jakoś mnie nie pociągała. Być może dlatego że tamtejsze zbrodnie są mało wymyślne, a akcja posuwa się powolnym tempem. Tym razem zachęcił mnie tytuł i okładka.

Londyn 1935 r., bożonarodzeniowy spektakl Opowieści wigilijnej i klasyczny brytyjski kryminał - wyglądało całkiem nieźle. Już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2793
1531

Na półkach: , , ,

Dość długo przyszło mi czekać na tę książkę. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowana po jej lekturze, a nawet więcej, zawiodłam się, bo liczyłam na coś zupełnie innego. Co prawda, jest to retro kryminał, którego fabuła osadzona jest w Londynie tuż przed Bożym Narodzeniem w 1935 roku, ale..., no właśnie, ale czegoś mi zabrakło...
Pomimo tego, że to dość cienka lektura i z powodzeniem można ją ogarnąć w jeden wieczór, to ja trochę czytałam na raty z powodu świątecznego galimatiasu w moim domu.

" Od jakichś sześciu dni z grudniowego nieba nad Londynem mżył deszcz przetykany śniegiem, chłoszcząc
od czasu do czasu gradem tych śmiałych - albo głupawych - ludzi ciągnących chodnikami w pogoni
za najlepszymi prezentami bożonarodzeniowymi."
Tuż przed Bożym Narodzeniem w londyńskim Theatre Royale odbywa się próba nowej adaptacji "Opowieści wigilijnej", niestety próba ta okaże się tragiczna w skutkach, bo na deskach teatru nagle umiera jeden z aktorów, niemal wszyscy podejrzewają, że aktor grający Scrooge’a zmarł z powodu niewydolności serca czy zawału. Jednak obecnej na próbie dziennikarce Daphne King, ta śmierć wydaje się nieco zagadkowa. Kobieta znana jako "Droga Susan" z pisania porad w popularnej kolumnie w "Chronicle", została wysłana do teatru w zastępstwie kolegi, żeby napisać reportaż i przeprowadzić wywiad ze słynnym reżyserem teatralnym oraz jego żoną, znana aktorką.
Jednak Daphne teraz uważa, że należy bardziej przyjrzeć się okolicznościom, w jakich zmarł aktor. Chociaż policja początkowo nie widzi nic dziwnego w tej śmierci, dziennikarka nie poddaje się tak łatwo i sama prowadzi nieformalne śledztwo. Okazuje się, że miała rację, to nie była śmierć spowodowana chorobami serca, chociaż tak się wydawało.
Umiejętności detektywistyczne Daphne znane są już miejscowej policji z poprzedniej sprawy, więc nie do końca wszyscy są zachwyceni jej udziałem w tym śledztwie. Jednak dziennikarka ma zamiar doprowadzić sprawę do końca i przy okazji odkrywa jeszcze wiele innych nieprawidłowości związanych również z zamordowanym aktorem...

"Czuła dziwne podniecenie wywołane koniecznością natychmiastowej reakcji, działania, jednocześnie wiedząc, że nic nie może zrobić. Coś wewnątrz niej krzyczało, że jest już za późno, że jest już za późno, że Robert tak po prostu nie zemdlał. Że był już martwy."
Tropy prowadzą w różnych kierunkach, często wyprowadzając ją na manowce, ale Daphne jest nieugięta i z pomocą kilku aktorów z teatru próbuje rozwikłać tę zagadkę.
Czy uda się dziennikarce dojść do prawdy? Kto jest winien morderstwa? Jakim powodem kierował się zabójca?
Książka nie jest zła, lecz pomimo tego, że fabuła toczy w okresie przedświątecznym i nawet przedstawienie jest z tym związane, to zabrakło mi tej typowo świątecznej atmosfery, tego klimatu świąt a także zabrakło mi nieco napięcia trzymającego do samego końca.
Dodam jeszcze, że główna bohaterka jest osoba bardzo wzbudzającą sympatię, taka serdeczną osóbką, przyjaciółką, która koniecznie chce udowodnić, że nie jest tylko "Drogą Susan", która doradza gospodyniom domowym na łamach pisma, ale że jest świetną dziennikarką i potrafi robić dobrą robotę.
Lecz oczywiście to moja opinia, a Wy jeśli chcecie się więcej dowiedzieć, to sami przeczytajcie i podzielcie się opinią.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Dość długo przyszło mi czekać na tę książkę. Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowana po jej lekturze, a nawet więcej, zawiodłam się, bo liczyłam na coś zupełnie innego. Co prawda, jest to retro kryminał, którego fabuła osadzona jest w Londynie tuż przed Bożym Narodzeniem w 1935 roku, ale..., no właśnie, ale czegoś mi zabrakło...
Pomimo tego, że to dość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
292
291

Na półkach: ,

Rok 1935, Londyn. Redaktorka działu porad praktycznych w „Daily Chronicle” marząca o zostaniu dziennikarką śledczą Daphne King przed Świętami Bożego Narodzenia nakłania swojego przełożonego do powierzenia jej ambitniejszego zadania. Wprawdzie wolałaby jakąś sprawę kryminalną, uważa bowiem, że ma naturalne predyspozycje do rozwiązywania takich zagadek, nie ma jednak wątpliwości, że artykuł w dziale kultury opublikowany pod jej własnym nazwiskiem to wyższa liga od prowadzenia kolumny dla gospodyń domowych. Panna King ma wejść za kulisy Theatre Royale, gdzie niedawno dotarła objazdowa trupa teatralna pod dyrekcją artystyczną Chestera Harrisona, aby uroczyście zakończyć kilkumiesięczne tournée pod znakiem „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa. Podczas ostatnich przygotowań do świątecznego spektaklu w stolicy Anglii następuje nieoczekiwany obrót spraw: Robert Stirling, wcielający się w postać Ebenezera Scrooge'a, żegna się z życiem na deskach teatru. I pewnie sprawiedliwości nie stałoby się zadość, gdyby nie determinacja bystrej dziennikarki świadkującej temu upiornemu zdarzeniu.

Urodzona w Londynie absolwentka University of Cambridge – kierunek anglistyka – doświadczenie zawodowe zbierająca w branży teatralnej i wydawniczej, Aine Mulkeen podczas kariery nauczycielskiej, w 2019 roku, zainteresowała się poszukiwaniami znajomego redaktora ukierunkowanymi na świąteczną powieść kryminalną. I doszła do wniosku, że mogłaby coś dla niego przygotować, a w najgorszym wypadku upewnić, że pisarstwo nie jest dla niej. Zainspirowana poprzednim zajęciem zarobkowym, cenną przygodą w wydawnictwie, gdzie odpowiadała za utwory kryminalne z lat 30. i 40. XX wieku, co zresztą korespondowało z jej osobistymi preferencjami czytelniczymi, wybrała klasyczny scenariusz w wiejskiej rezydencji. Retro kryminał z szufladki whodunit, pierwotnie opublikowany już w 2020 roku pod tytułem „Murder Most Festive” (pol. „Świąteczne morderstwo”; Zysk i S-ka 2021). Debiutancki występ pani Mulkeen na scenie literackiej, pod pseudonimem Ada Moncrieff i zarazem otwarcie luźnego cyklu „Christmas Mystery”. Niepowiązane zagadki kryminalne rozwiązywane przez różnych bohaterów w latach 30. XX wieku. W każdym razie w tym okresie toczy się akcja dotychczas odkrytych świątecznych kart marki Moncrieff. Drugą, „Murder at the Theatre Royale”, zaprezentowano w 2022 roku – w Polsce w 2023; wydarzenie pt. „Morderstwo w Theatre Royale” w szacie graficznej Pauliny Radomskiej-Skierkowskiej i tłumaczeniu Jarosława Skowrońskiego, trupa Zysk i S-ka – a trzecia ujawniła się rok później pod nazwą „Murder at Maybridge Castle”.

Czar przeszłości przywołany przez współczesną brytyjską powieściopisarkę zakochaną w twórczości Agathy Christie, Josephine Tey, Gladys Mitchell, Ngaio Marsh, Edmunda Crispina i przede wszystkim Margery Allingham. Murder mystery retro od Aine Mulkeen „grającej” Adę Moncrieff. Dramat sceniczny w 1935 roku. Minimalistyczna interpretacja ponadczasowej „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa. Sztuka w reżyserii przygasłej gwiazdy Chestera Harrisona, wspieranego przez ukochaną małżonkę, sławną aktorkę teatralną Theodorę D'Arby. Właściwie wszystko wskazuje na to, że dama ze sfinksowym wyrazem twarzy ten etap ma już za sobą, że całkowicie skupiła się na wspieraniu utalentowanego ukochanego. Bo nie wątpi w nadludzkie zdolności artysty, którego niezmordowanie strzeże. Cerber reżysera teatralnego, serdecznie witającego niespełnioną dziennikarkę w swoim świecie. Trzydziestoparoletnia Daphne King jest ofiarą własnego sukcesu. Od pięciu lat pracuje w „Daily Chronicle”, ale czytelnicy znają ją jako Drogą Susan, enigmatyczną doradczynię gospodyń domowych. Ludzie wyobrażają ją sobie jako nieprzesadnie wytworną, dojrzałą kobietę z malowniczej prowincji, pozostającą w szczęśliwym i najpewniej nie pierwszym związku małżeńskim. Perfekcyjną panią domu i ogrodu z sympatyczną buzią. Tymczasem zażegnująca małe kryzysy brytyjskich „żon ze Stepford” redaktorka poczytnej kolumny, jest panną z Londynu z obgryzionymi paznokciami. Rzadko umalowaną, często pokazującą się w znoszonych, nijakich ubraniach aspirującą dziennikarką śledczą. Jej autorytetem jest Nellie Bly (właściwie Elizabeth Cochran Seaman),a z postaci fikcyjnych najdobitniej przemawia do niej Sherlock Holmes, wybitny detektyw stworzony przez Arthura Conan Doyle'a; Daphne zainwestowała nawet w jeden z nieodłącznych atrybutów tego „niedościgłego mistrza dedukcji”. „Morderstwo w Theatre Royale” Ady Moncrieff otwiera przełomowa rozmowa głównej bohaterki z redaktorem naczelnym „Daily Chronicle” Martinem Hallidayem, faworyzującym męską część zespołu. Dziecko swojej epoki, protekcjonalnie traktujące przedstawicielki płci przeciwnej goniące za świetlaną karierą. Nierealne cele niewdzięcznej Daphne. Ubzdurała sobie, że może wykonywać pracę należną mężczyznom - zamiast gryź rękę swego łaskawcy, który przecież powierzył jej kolumnę w poważnej gazecie, powinna codziennie ją całować – że niczym nie ustępuje Jamiemu Jenkinsowi, czołowemu dziennikarzowi śledczemu „Chronicle”. Mało tego, panna King najwyraźniej ma się za lepszą od jego ulubieńca. Naprawdę próbuje mu wmówić, że w dziale kryminalnym z łatwością przyćmiłaby samego Jenkinsa? Śmiech na sali. Ale skoro tak stawia sprawę, to trudno, trzeba rzucić jej jakiś ochłap. Jeden tekst podpisany jej nazwiskiem powinien zaspokoić apetyt na prawdziwą robotę dziennikarską, ale niech nie myśli, że Droga Susan porad udzielać już nie będzie. Redaktor naczelny oczekuje, że po świętach Daphne z nowym zapałem przystąpi do zażegnywania drobnych katastrof w domach i ogrodach rodaków. Niech sobie bujające w obłokach dziewczątko chwilkę poobcuje z kulturą niekoniecznie wysoką. W sumie lepszego momentu wybrać nie mogła, bo Martin Halliday akurat rozglądał się za zastępstwem dla dziennikarza, który nagle podupadł na zdrowiu. Można zatem powiedzieć, że Daphne King z nieba mu z tym swoim szantażykiem spadła...

Złoty Wiek Kryminału według Ady Moncrieff. W czasach ekspansji powieści kryminalnych z solidnym podłożem obyczajowym i społecznym, wielowątkowych śledztw prowadzonych przez drobiazgowo przedstawione postaci, pojawia się taki oto ryzykowny cykl, jak „Christmas Mystery”. Ryzykowne, bo trąci myszką. Nieistotne, że robi to specjalnie – grunt, że nie odpowiada na zapotrzebowanie. Zadowoli mniejszość, „niepoprawnych zwolenników” naiwnych historyjek o geniuszach dedukcji i Napoleonach zbrodni. Lupa, fajka i melonik. Nada się też „stara” panna, która minęła się z powołaniem. Można się spierać, czy Daphne King to urodzona sprzedawczyni, czy dziennikarka śledcza, ale prowadzenie kolumny z poradami praktycznymi można już wykluczyć. Zawodowy sukces, który jakoś jej nie cieszy. Dobrze wie, czego chce, a Theodora D'Arby z tą sprzedawczynią raczyła żartować. Tak czy owak, nie ma takiej siły, która mogłaby zawrócić pannę King z dawno obranej drogi. Dość już czasu zmarnowała na „Drogą Susan”. Pięć lat czekania na wymarzony awans! Pora pokazać pazurki, przyprzeć do muru szowinistę z sumiastym wąsem. Przybyła do Theatre Royale z zamiarem zebrania materiału do artykułu o ostatnim przystanku trupy teatralnej skompletowanej przez Chestera Harrisona. Adaptacja „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, z którą reżyser wiązał ogromne nadzieje. Czy jego plan odzyskania wysokiej pozycji w środowisku artystycznym zakładał zamordowanie przyjaciela w razie frekwencyjnego fiaska i nieprzychylnych recenzji liczących się krytyków? Szok przechodzący w rozpacz niby temu przeczą, ale może podobnie jak Daphne minął się z powołaniem. Lepszy aktor niż reżyser? Niewykluczone, ale w tym smutnym towarzystwie łebska dziennikarka prędko wypatrzy ciekawsze okazy. Narcystyczny Donald Hartforth, w poczwórnej roli Trzech Wigilijnych Duchów i Jakuba Marleya albo twardo stojąca u jego boku Irene Juniper, rozgoryczona odtwórczyni Maleńkiego Tima. Nie zapominajmy o wyniosłej Theodorze D'Arby, królowej śniegu ze wzrokiem bazyliszka oraz zabójczo przystojnym Cecilu, obiecującym aktorze złowionym przez bezsprzecznie zamordowanego Richarda Stirlinga, słynącego z przygodnych związków. Niewzruszony łamacz kobiecych serc albo biedak pomawiany nawet po, jakkolwiek nietaktownie to zabrzmi, spektakularnym zejściu z tego świata. A rodzeństwo Burfordów? Życzliwy Alfred i charyzmatyczna Veronica, nowa przyjaciółka Daphne King. Dramatopisarka z mgławicy dymu tytoniowego. Niegryząca się w język, lubiąca prowokować, siać zgorszenie w śmietankach towarzyskich, nienadążająca za błyskotliwą dziennikarką nie tyle żeńska wersja doktora Watsona, ile jego żywiołowe alter ego. Wspomnieć wypada też inspektora Marklowa, polegającego na instynkcie panny King, w duchu może jednak przeklinać Opatrzność, bo jędza tak to zorganizowała, by spadły na niego gromy z małżeńskiego nieba. Trup w świątecznej gorączce nie wystarczył. O nie, trzeba było rzucić większą kłodę pod nogi może i niewzorowego policjanta, ale na pewno oddanego męża. Skromne życzenie bożonarodzeniowe przepracowanego człowieka, w spełnieniu którego przeszkodzić może najgorszy z możliwych świadków zdarzenia w Theatre Royale. Inspektor Marklow lubi i szanuje Daphne King, ale przez nią może mieć nieliche kłopoty w domu. Nie dość, że posłała po niego, to jeszcze rozwiała nadzieje podejrzanie zasiane przez Donalda Hartfortha. Atak serca odpada, gdy w garderobie nieboszczyka znajdujesz... Zbrodnie zimową porą Ady Moncrieff. Duch Wigilijnej Przeszłości zaklęty na kartach „Morderstwa w Theatre Royale”. Przaśna opowieść kryminalna z barwnymi postaciami najpewniej zamierzenie niepogłębionymi. W końcu w latach 30. XX wieku nie przywiązywano takiej wagi do portretów psychologicznych protagonistów i antagonistów literackich światów przedstawionych. Opowieść, która u mnie dodatkowo zapunktowała lekko ironicznym poczuciem humoru i niespodziewaną odpowiedzią na jedyne pytanie postawione przez autorkę. „Kto zabił?” - majordomusa nie widać, ale sprawca prawdopodobnie jest wśród nich.

Niemodny kryminał z pieczątką „Christmas Mystery”. Część pierwszego pisarskiego przedsięwzięcia belferki z Madrytu. Rodowitej Angielki porządnie wyedukowanej na gatunkowej prozie z pierwszej połowy XX wieku. „Morderstwo w Theatre Royala” Ady Moncrieff (właściwie Aine Mulkeen) to bynajmniej bezpośrednia kontynuacja podroży w czasie odnotowanej jako powieściowy debiut tej pani. Stara szkoła rozwiązywania zagadek kryminalnych. Współczesny utwór starannie wystylizowany. Polecam miłośnikom przygód Sherlocka Holmesa, Herkulesa Poirot i Jane Marple.

https://horror-buffy1977.blogspot.com/

Rok 1935, Londyn. Redaktorka działu porad praktycznych w „Daily Chronicle” marząca o zostaniu dziennikarką śledczą Daphne King przed Świętami Bożego Narodzenia nakłania swojego przełożonego do powierzenia jej ambitniejszego zadania. Wprawdzie wolałaby jakąś sprawę kryminalną, uważa bowiem, że ma naturalne predyspozycje do rozwiązywania takich zagadek, nie ma jednak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
310
196

Na półkach:

"Morderstwo w Theatre Royale" to opowieść, która zabiera nas do grudnia 1935 roku, w sam środek Londynu. Gdyż to właśnie tam ma odbyć się spektakl "Opowieści wigilijnej". Scena, na której mają wystąpić aktorzy niespodziewanie zamienia się w miejsce śmierci samego Scrooge'a. Świadkiem całego zdarzenia staje się Daphne King, dziennikarka, która marzy o przeniesieniu do rubryki śledczej w gazecie, zamiast ciągle pisać porady dla gospodyń domowych. To właśnie ona zauważa poszlaki, które dość jasno sugerują, że była świadkiem morderstwa z premedytacją. Postanawia wykorzystać swoje umiejętności i odkryć prawdę. Skupia się na poznaniu całej trupy teatralnej, aby dowiedzieć się o nich jak najwięcej. Ponieważ jak możecie sobie wyobrazić aktorzy nie jednego "trupa" mają w swojej garderobie.

Książkę czyta się z zaciekawieniem, ponieważ do samego końca nie wiadomo kto stoi za popełnioną zbrodnią. Co prawda nastawiłam się na jakiś bożonarodzeniowy nastrój w tle powieści, ale niestety w tym zakresie się zawiodłam. Jednakże mimo wszystko uważam, że jest to książka, która potrafi wciągnąć czytelnika do swojego świata i prawie do ostatniej strony nie daje nam domyślić się zakończenia.

"Morderstwo w Theatre Royale" to opowieść, która zabiera nas do grudnia 1935 roku, w sam środek Londynu. Gdyż to właśnie tam ma odbyć się spektakl "Opowieści wigilijnej". Scena, na której mają wystąpić aktorzy niespodziewanie zamienia się w miejsce śmierci samego Scrooge'a. Świadkiem całego zdarzenia staje się Daphne King, dziennikarka, która marzy o przeniesieniu do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2047
475

Na półkach:

Kolejny rozczarowujący kryminał ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. "Morderstwo w Theatre Royale" okazało się tak samo słabe jak czytana przeze mnie rok temu "Zbrodnia Wigilijna". Pozycja ta mogłaby startować w kategorii "najnudniejsza powieść roku" i byłaby wysoko. Nie wiem po co się wydaje tak mierne książki, nie szkoda na to papieru? Dotrwałam do końca tylko dlatego, że była krótka i nawet nie za bardzo mnie interesowało kto opowiadał za podwójne morderstwo w teatrze. Dodatkowo główna bohaterka nie wzbudziła we mnie żadnych żywszych uczuć. Niska ocena na LB i tak zawyżona. Odradzam.

Kolejny rozczarowujący kryminał ze Świętami Bożego Narodzenia w tle. "Morderstwo w Theatre Royale" okazało się tak samo słabe jak czytana przeze mnie rok temu "Zbrodnia Wigilijna". Pozycja ta mogłaby startować w kategorii "najnudniejsza powieść roku" i byłaby wysoko. Nie wiem po co się wydaje tak mierne książki, nie szkoda na to papieru? Dotrwałam do końca tylko dlatego, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1125
1067

Na półkach: ,

„…Daphne zauważyła brak zwyczajowych drobiazgów i gadżetów świadczących o zakulisowym blichtrze. Żadnych flakonów z perfumami ani fotografii w pozłacanych ramkach na toaletce. Jedynie poobijane blaszane pudełko, obiecujące, że kryje w sobie wyborowe herbatniki…”

Boże Narodzenie 1935 roku w londyńskim teatrze – dramat sceniczny przeradza się w ten prawdziwy. Grudzień 1935 roku. Objazdowy spektakl „Opowieści wigilijnej” w reżyserii Chestera Harrisona ma za sobą trudny okres. Kiedy kilka dni przed Bożym Narodzeniem trupa dociera do ostatniego przystanku – londyńskiego Theatre Royale – napięcia wśród obsady sięgają zenitu.

Odbiorca dostrzega motyw drogi, życia, ale i jego kresu. Odkrywamy obraz Londynu, który jest najbardziej wyczekiwanym podarkiem dla tej powieści. Książka jest pełna uroku, ale i poważna. Czy dotkniemy chłodnego opanowania i profesjonalizmu? Nasza główna bohaterka poszukuje prawdy i sprawiedliwości. Drąży temat.

Autorką książki jest Ada Moncrieff, która urodziła się w Londynie, mieszkała w Madrycie i Paryżu. Studiowała anglistykę na Uniwersytecie w Cambridge, pracowała w teatrze, branży wydawniczej oraz jako nauczycielka. „Morderstwo w Theatre Royale” to jej druga powieść.

Wieczór otwarcia przynosi katastrofę: aktor grający Scrooge’a umiera na scenie, najwyraźniej z powodu ataku serca. Obecna na sali dziennikarka Daphne King, najbardziej znana z pisania porad w kolumnie „Droga Susan”, podejrzewa, że mogło dojść do przestępstwa. Postanawia wykorzystać swoje umiejętności detektywistyczne, aby odkryć prawdę.

Gazeta jest fajnie określana, jak „żywe i oddychające zwierzę”. Jeśli dziennikarz umie pisać, to ma balansować pomiędzy tajemniczością, rozsądkiem, a nonsensem. Daphne jest takim objawieniem. Miała ten komfort, że mogła pracować nierozpoznawalna. Jej czytelniczki zapewne wyobrażały sobie, że Susan jest elegancką – ale bez przesady – panią domu. Zna wiele sposobów i zastosowań, by życie i codzienne obowiązki były łatwiejsze. Daphne mogła siedzieć wygodnie za maszyną do pisania. Przenosimy się też do tego aktorskiego świata, który jest zarówno interesujący, jak i niebezpieczny. To także zabawne anegdoty, oraz garderobiane wpadki.

Towarzyskie teatralne ploteczki to jedno, a sianie wrednych pomówień, to coś zupełnie innego. Daphne jest kobietą przenikliwą. Kobieta analizuje wiele portretów psychologicznych, to także myśli o zmienności aktorskiej natury. Pomieszczenia Theatre Royale zdradzają osobowości. Kto ma np. osobliwie rozrośniętą gałąź jemioły przed lustrem?

Daphne nie miała lekko w redakcji. To inni byli wychwalani. Nie ona. Szef – Halliday mówił, że gazeta jest, jak życie, że pracują w niej również i prawdziwy reporterzy, jak Jamie. Chciała się rozwijać, ale Martin, nie bardzo jej na to pozwolił. Czy tym się przejmuje? Może szósty zmysł do rozwiązywania tych trudnych zagadek się na coś przyda? Kto będzie się cieszył słodkim życiem?

Gorąco polecam
Katarzyna Żarska
http://zarska18.blogspot.com/

Wydawnictwo: Zysk i S – ka
Premiera: 21.11.2023 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Projekt okładki i stron tytułowych: Paulina Radomska – Skierkowska
Tłumaczył: Jarosław Skowroński
Wydanie I
Liczba stron: 240
(nowość wydawnicza)

„…Daphne zauważyła brak zwyczajowych drobiazgów i gadżetów świadczących o zakulisowym blichtrze. Żadnych flakonów z perfumami ani fotografii w pozłacanych ramkach na toaletce. Jedynie poobijane blaszane pudełko, obiecujące, że kryje w sobie wyborowe herbatniki…”

Boże Narodzenie 1935 roku w londyńskim teatrze – dramat sceniczny przeradza się w ten prawdziwy. Grudzień 1935...

więcej Pokaż mimo to

avatar
10
8

Na półkach:

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Chciałabym rozpocząć tę recenzję od czegoś o czym pomyślałam już na początku jej lektury.
Akcja powieści "Morderstwo w Theatre Royale" dzieje się w Anglii w 1935 roku - kilka dni przed Świętami.
Młoda kobieta Daphne King prowadzi swoją poczytną lecz nudną i mało rozwojową kolumnę w gazecie gdzie jako anonimowa "Droga Susan" udziela rad dla kobiet odnośnie każdego możliwego tematu. Ma swoje wierne fanki, ale czuje, że jest stworzona do czegoś więcej. Postanawia wziąć sprawy w swoje ręce - ALE TO NIE TAKIE PROSTE.
Czemu? 1935 rok w Anglii to tak naprawdę dopiero początek równouprawnienia kobiet, z którym i tak wielu mężczyzn nie umie się zgodzić, ani pogodzić.

Sięgnęłam do historii i w listopadzie 1918 około 8,4 mln kobiet mogło w Anglii zacząć głosować - musieli spełniać wtedy pewne kryteria majątkowe.
W 1928 roku wprowadzono powszechne prawa wyborcze dla kobiet i dopiero to był przełom.
Jednak jak wszyscy pamiętają z historii wielu mężczyzn - szczególnie wysoko postawionych - dalej uważało, że kobieta jest jednostką niższego rzędu i nie zdatna do wykorzystania w polityce, kulturze lub prasie. Traktowano je często jako obiekt seksualny oraz gospodynię domową - mającą sprzątać, gotować i odchować dzieci.
Czemu o tym wszystkim mówię? Ponieważ uważam, że książka ma w sobie ukłon w stronę kobiet, które postanowiły sięgnąć wyżej.

Wracając do książki - Daphne w końcu stawia na swoim i dostaje zupełnie nowe zadanie w gazecie. Ma napisać recenzję sztuki przedstawionej w Teatrze Royale.
A tam - dochodzi do śmierci głównego bohatera - a tak naprawdę aktora, który odgrywa swoją rolę.
I chociaż wydarzenie to jest traumatyczne to Daphne widzi w tym swoją szansę - chce rozwiązać tę zagadkę i znaleźć mordercę.
Jest zdeterminowana i nie zatrzyma jej nic, ani nikt.

Moje odczucia o tej książce - to nie jest wybitne arcydzieło.
Język jest dosyć prosty, a bohaterowie małostkowi.
Ja jednak jak wspomniałam na początku recenzji widzę w tej książce coś więcej niż lekki kryminał na jeden wieczór.
Widzę w tym historię kobiety, której nie łatwo jest być tym kim chce być.

A czy jej się uda? Zobaczcie.
A zakończenie na pewno Was zaskoczy.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Chciałabym rozpocząć tę recenzję od czegoś o czym pomyślałam już na początku jej lektury.
Akcja powieści "Morderstwo w Theatre Royale" dzieje się w Anglii w 1935 roku - kilka dni przed Świętami.
Młoda kobieta Daphne King prowadzi swoją poczytną lecz nudną i mało rozwojową kolumnę w gazecie gdzie jako anonimowa "Droga...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1514
1210

Na półkach: , , ,

Lubię powieści, których akcja osadzona jest w przeszłości. Dlatego też zdecydowałam się na lekturę książki Ady Moncrieff, która miała mnie przenieść do lat 30. ubiegłego wieku. Liczyłam na to, że poczuję ówczesny klimat i ten dreszczyk emocji, jakiego spodziewa się chyba każdy sięgający po kryminał. Tymczasem trochę się rozczarowałam, choć nie powiem, by czas spędzony z Morderstwem w Theatre Royale był całkowicie stracony.

Przede wszystkim brakowało mi w tej książce słownictwa, a właściwie sposobu wysławiania się bohaterów, które nawiązywałyby do tamtego czasu. Wydały mi się one mocno współczesne, przez co miałam lekki dysonans w odbiorze. Bo z jednej strony opisy były mocno pociągające i klimatyczne, z drugiej psuły to wrażenie właśnie dialogi.

Kolejna rzecz, że spodziewałam się kryminału… Może nawet z retro zacięciem. Tymczasem była to powieść obyczajowa z kryminalną nutą. Brakowało mi w niej rosnącego napięcia, tego uczucia niepewności, co wydarzy się dalej, jakie będą postępy w śledztwie i jak rozwinie się akcja. No i oczywiście, któż okaże się mordercą i jak ów rozwiązanie zaserwuje autorka. Nie powiem, nudziłam się trochę przewracając kartki, czasami musiałam wykrzesać z siebie trochę więcej dobrej woli, by czytać, licząc, że może jednak już za chwilę zrobi się dużo ciekawiej. Nie zrobiło. Po prostu płynęłam z nurtem historii, który nie był specjalnie wartki. Ot, spokojny rejs po rzecze w ostatnim jej odcinku, kiedy to zbliżamy się do jej ujścia. Trochę taki senny. Sprawiający, że oczy zaczynają się zamykać, a człowiek trwa w czymś na kształt półsnu.

Bohaterowie za to są mocniejszym elementem tej historii. Zdecydowanie są ciekawi, nie tylko przez wzgląd tego, że są artystami. Udało się Adzie Moncrieff ich uwypuklić na tle tej historii. Dodatkowo bardzo fajnie wyszła jej ta różnorodność charakterów. Bo są i wybuchowe jednostki i takie wycofane. Zupełnie jak we współczesnym świecie artystycznym.

Żałuję, że książka ta nie okazała się lepsza, bo sam pomysł na nią był świetny. Szkoda, że autorce nie udało się wykorzystać potencjału, że nie wtłoczyła w tę historię emocji, które wypełniałyby strony Morderstwa w Theatre Royale i sprawiały, że czytelnik zagryzałby paznokcie w oczekiwaniu na to, jak skończy się ta powieść i kto okaże się mordercą.

Jeśli więc lubicie senne historie, które bardziej nadają się jako alternatywa dla tabletek nasennych, to ta książka nada się idealnie. Choć może akurat Wam bardziej przypadnie do gustu i znajdziecie w niej więcej plusów...

Lubię powieści, których akcja osadzona jest w przeszłości. Dlatego też zdecydowałam się na lekturę książki Ady Moncrieff, która miała mnie przenieść do lat 30. ubiegłego wieku. Liczyłam na to, że poczuję ówczesny klimat i ten dreszczyk emocji, jakiego spodziewa się chyba każdy sięgający po kryminał. Tymczasem trochę się rozczarowałam, choć nie powiem, by czas spędzony z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    67
  • Chcę przeczytać
    57
  • Posiadam
    12
  • 2023
    8
  • Legimi
    5
  • 2024
    5
  • E-book
    3
  • Świąteczne
    2
  • Kolejka
    1
  • KRYMINAŁ, SENSACJA, THRILLER
    1

Cytaty

Więcej
Ada Moncrieff Morderstwo w Theatre Royale Zobacz więcej
Ada Moncrieff Morderstwo w Theatre Royale Zobacz więcej
Ada Moncrieff Morderstwo w Theatre Royale Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także