rozwińzwiń

Pochłonięte

Okładka książki Pochłonięte Martyna Bielska
Okładka książki Pochłonięte
Martyna Bielska Wydawnictwo: Novae Res kryminał, sensacja, thriller
286 str. 4 godz. 46 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2023-09-11
Data 1. wyd. pol.:
2023-09-11
Liczba stron:
286
Czas czytania
4 godz. 46 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383136097
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
659
337

Na półkach:

Ogromny podziw za wiedzę o mieście i jego historii. Jako reportaż książka byłaby świetna, natomiast jako beletrystyka wydaje się być trochę słaba. Słabo rozwinięci bohaterowie, trudno się związać z którymkolwiek z nich. Mam wrażenie, że pomimo wielu osób występujących w książce, głównym bohaterem było miasto. I gdyby nie to, że jako mieszkanka Białegostoku dość chętnie zajęłam się zawartymi ciekawostkami, to będąc z innego miasta uznałabym to za próbę napisania przewodnika z kryminalną otoczką.

Ogromny podziw za wiedzę o mieście i jego historii. Jako reportaż książka byłaby świetna, natomiast jako beletrystyka wydaje się być trochę słaba. Słabo rozwinięci bohaterowie, trudno się związać z którymkolwiek z nich. Mam wrażenie, że pomimo wielu osób występujących w książce, głównym bohaterem było miasto. I gdyby nie to, że jako mieszkanka Białegostoku dość chętnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
220
200

Na półkach:

„W normalnym życiu społecznym wciąż zderzamy się z decydowaniem o losie drugiego człowieka. Zakres władzy i stopień hierarchii społecznej na ogół jest proporcjonalny do wagi decyzji. Jest ona tym ważniejsza, im dotyczy większej grupy osób i im większy wpływ na ich los wywiera”

W ogarniętym pandemią Białymstoku prokurator Narwiański właśnie mierzy się z najtrudniejszym rozdziałem kariery zawodowej. Zostały odnalezione zwłoki młodej kobiety, które były zabarwione na jaskrawy róż. Jest to początek mrocznej gry, do której rozwiązania prowadzi szlak z kolejnych ciał. Wkrótce Narwiański z pomocą pewnej dziennikarki natrafia na trop, który wiąże się z mroczną przeszłością Białegostoku.

Do napisania tej recenzji zbierałam się ponad tydzień. Już kilka razy pisałam, że nie lubię pisać negatywnych recenzji. Jest to według mnie bardzo trudne, bo trzeba to zrobić z wyczuciem. W tym wypadku przyszło mi właśnie napisać negatywną recenzję i bardzo długo układałam sobie w myślach to, co chciałabym napisać.

Zacznę może od pozytywnej rzeczy. Mianowicie jest to pomysł na fabułę. Już dawno nie spotkałam się z takim motywem poruszonym w kryminale. Połączenie przeszłości i przyszłości było świetnym posunięciem, a same główne wątki fabuły śledziłam z zaciekawieniem. Szczególnie gdy bohaterowie odnosili się do historii. W tych fragmentach czuć było pasję i niesamowitą wiedzę autorki, która z wykształcenia jest historykiem. Od razu było to czuć w każdym zdaniu.

Natomiast przez całą książkę odnosiłam wrażenie, że autorka nie do końca wie, w jaki sposób wprowadzić nowe postacie i wątki tak, aby było to naturalne. Jest to debiut autorki, więc podchodzę do tego delikatniej i na więcej przymykam oko. Uważam, że ta umiejętność jest do wyrobienia. Aktualnie wprowadzenie ważnego wątku zajmuje dwie strony niepotrzebnego spotkania i rozmowy, która nic nie wnosi do fabuły, a jedynie daje wymówkę podrzucenia gazety, w której jest ważna informacja. Można byłoby to zrobić bardziej spójnie z pozostałymi wydarzeniami i cała rozmowa mogła wnieść coś więcej do historii. To nieumiejętne wprowadzenie wątków i bohaterów sprawia, że często dostajemy całe akapity albo i rozdziały, które skupiają się tylko na tym, a całość dałoby się zamknąć inaczej.

Podobnie rozczarowało mnie zakończenie. Autorka nie wyważyła całości i początek był bardzo rozciągnięty i strasznie się dłużył, a końcówka popędziła tak, że nie starczyło czasu na sensowne wytłumaczenie i zamknięcie wszystkich wątków. Czytając ostatnie strony, byłam poirytowana, bo dostałam kilka stron opisu Strajku Kobiet z 2020 roku, a nie starczyło czasu na sensowne wytłumaczenie. I jeżeli to był celowy zabieg, to także nie zadziałał, bo zamiast niecierpliwie czekać na kolejne części (o ile takie będą) to zagryzałam zęby, że skończyło się to w taki sposób — bez zakończenia, na które liczyłam, a nawet takiego, który wszystko by podsumował.

Podobnie rzecz się ma z językiem, jakim napisana jest ta książka. Co chwila po kilka razy czytałam tekst, bo nie wiedziałam, co czytam. „Na wstępie Olga nie widzi wnętrza dworca. Jeszcze nie został pierwszorzędnie odnowiony”. To znaczy, że go odnowili, ale słabo, czy go jeszcze nie odnowili? „-Miałem, powiedzmy, obywatelskie zatrzymanie.
- Chyba obatelskie — zaśmiał się prokurator”. Czyli jakie to zatrzymanie? Próbowałam znaleźć odpowiedź w internecie, ale nikt nie chciał wytłumaczyć. Może ktoś z Was mi pomoże?
Już chyba wiecie, o jaki sposób pisania mi chodziło. Zdania były koślawo napisane, ciężko się je czytało i często gubiłam wątek. Gdyby dopracować tę książkę byłaby naprawdę świetna. Natomiast tak się zmęczyłam czytając tę książkę, że z ulgą ją odłożyłam.

Jak zwykle w przypadku takich recenzji — zachęcam do samodzielnego zapoznania się z tym tytułem. Może akurat Wam się spodoba i spędzicie z nią miłe chwile.

„W normalnym życiu społecznym wciąż zderzamy się z decydowaniem o losie drugiego człowieka. Zakres władzy i stopień hierarchii społecznej na ogół jest proporcjonalny do wagi decyzji. Jest ona tym ważniejsza, im dotyczy większej grupy osób i im większy wpływ na ich los wywiera”

W ogarniętym pandemią Białymstoku prokurator Narwiański właśnie mierzy się z najtrudniejszym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
725
706

Na półkach:

"Pochłonięte" zaciekawiają nie tylko tytułem, ale również intrygują mroczną okładką. To klimat, który lubię i chętnie sięgam po ten gatunek, chociaż można się nieźle naciąć, bazując wyłącznie na tych wytycznych. Szczególnie w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z debiutem, jak w przypadku tej powieści. Jest to debiut napisany w ramach stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Białegostoku z 2020 roku. Czy warto było po nią sięgnąć?

Akcja powieści rozgrywa się na ulicach Białegostoku. Kiedy w tunelu łączącym dwa budynki szpitalne zostają znalezione zwłoki kobiety, na miejscu zbrodni pojawia się prokurator Robert Narwiański. Na ciele ofiary nie widać żadnych siniaków, nacięć czy innych śladów przemocy. Ma ono natomiast nietypową różową barwę. Wraz z prokuratorem sprawą zajmują się komisarz Sławomir Krupa oraz aspirantka Marta Zalewska. Oprócz policjantów zajmujących się śledztwem poznajemy również Olgę Bukowską. Dziennikarka przyjeżdża do Białegostoku z Warszawy i dołącza do ekipy śledczych w charakterze historyczki, która szperając po archiwach, wyszukuje odpowiedzi na pojawiające się podczas pracy policji pytania. Bo śledztwo prowadzi policjantów w konkretnym kierunku, mocno związanym z czasami II wojny światowej.

Szybko okazuje się, że zabita kobieta leczyła się onkologicznie. Liczba ofiar rośnie. Kolejne ofiary znajdowane są w różnych miejscach miasta. Ich ciała zostają w określony sposób ułożone, a ustawki zawierają podpowiedzi dla śledczych. Morderca ma wszystko zaplanowane i konsekwentnie realizuje kolejne punkty, które prowadzą do czegoś, co powoli odkrywają śledczy dzięki historycznym poszukiwaniom Olgi.

Autorka poświęciła bardzo dużo miejsca opisom miasta, w którym toczy się akcja. Może nawet momentami było ich za dużo. Inaczej będą reagować na nie osoby, które znają miasto i podążają za pisarką wymienianymi ulicami, a inaczej czytelnicy, którzy Białegostoku nie znają. Mnie trochę wytrącały z wątku kryminalnego.

Pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy i muszę przyznać, że nie spotkałam się wcześniej z sytuacją, kiedy pisarz wykorzystuje ten raczej rzadko opisywany fragment wojennej historii obozowej. Nie zdradzę konkretów, żeby nie psuć Wam przyjemności z lektury.

Oprócz wątku kryminalno-historycznego mamy tu też wstawki obyczajowe, dzięki którym poznajemy bliżej głównie prokuratora Narwiańskiego.

Zdziwił mnie trochę wykorzystany przez autorkę język. Nie znam gwary z tamtego regionu, więc nie wiem, czy to na przykład nie jest słownictwo i składnia wykorzystywane właśnie w okolicach Białegostoku. Jaśniste misy lamp, dworzec, który nie został pierwszorzędnie odnowiony, czy dół wypływający zza zakrętu to jedno, ale już "zatrzymania obatelskiego" kompletnie nie zrozumiałam...

Finał mnie chyba trochę rozczarował. Nie miałam konkretnych oczekiwań, jednak lubię zamknięte zakończenia, a tutaj jest tak jakby nie do końca wszystko wyjaśnione. Jakby autorka nie miała pomysłu na końcowy fajerwerk, więc zostawiła sprawę wyobraźni czytelników. Jednak z uwagi na ciekawy wątek historyczny uważam, że warto po nią sięgnąć.

"Pochłonięte" zaciekawiają nie tylko tytułem, ale również intrygują mroczną okładką. To klimat, który lubię i chętnie sięgam po ten gatunek, chociaż można się nieźle naciąć, bazując wyłącznie na tych wytycznych. Szczególnie w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z debiutem, jak w przypadku tej powieści. Jest to debiut napisany w ramach stypendium artystycznego Prezydenta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
441
323

Na półkach:

Jak już wiecie, lubię sięgać po debiuty! Dlatego skusiłam się na kryminał „Pochłonięte”. To powieść w której znajdziemy wiele zwrotów akcji, czasem dość mocno zaskakujacych. Ciekawym zabiegiem było pokazanie Białegostoku podczas rozwiązywania zagadki z głównym bohaterem, w ten sposób autorka przeplatała wątek kryminalny z historycznym. Dodatkowo wszystko dzieje się podczas pandemii, kiedy miasta były wyludnione, co dodawało historii klimatu.
Ciekawy pomysł na fabułę, czasem dość realistyczne opisy zdarzeń to coś co mi się tutaj podobało. Troszkę na minus dodałabym przydługie opisy, przez co chwilami się gubiłam. Ale koniec końców bardzo mi się podobało :)

Dodam, że okładka zasługuje na pochwałę. Jest mroczna i zachęcająca!


W tunelu, który łączy budynki szpitala znaleziono nagie zwłoki kobiety. Żeby było ciekawie, jej ciało ma zabarwienie. Różowe! Podczas śledztwa okazuje się, że to pacjentka oddziału onkologicznego.
Kobieta nie jest ostatnią ofiarą mordercy …
Polecam!
Jeśli lubicie ciekawy kryminał przeplatany wątkami historycznymi - z pewnością spodoba Wam się ta powieść :)

Jak już wiecie, lubię sięgać po debiuty! Dlatego skusiłam się na kryminał „Pochłonięte”. To powieść w której znajdziemy wiele zwrotów akcji, czasem dość mocno zaskakujacych. Ciekawym zabiegiem było pokazanie Białegostoku podczas rozwiązywania zagadki z głównym bohaterem, w ten sposób autorka przeplatała wątek kryminalny z historycznym. Dodatkowo wszystko dzieje się podczas...

więcej Pokaż mimo to

avatar
433
433

Na półkach:

Kiedy odnalezione zostają zwłoki kobiety, a kolor jej ciała zmienił się na różowo, prokurat Narwiański wie że czeka go mnóstwo pracy i nie będzie to łatwa sprawa do rozwiązania. Nie trzeba długo czekać by odnalezione zostało kolejne ciało z takim samym zabarwieniem. Wszystko wskazuje na to, że ofiarami są pacjentki z oddziału onkologicznego. Co wspólnego z obecnymi wydarzeniami mają sceny z bolesnej i mrocznej przeszłości?

"Pochłonięte" to debiut autorstwa Martyny Bielskiej. Wydarzenia w książce mieszają ze sobą fikcję z rzeczywistością, z momentami dotyczącymi przeszłości i tej niedalekiej, bolesnej dla kobiet i tej dotyczącej naszych przodków. Nie są to przyjemnej wspomnienia, plus więc ogromny dla autorki że zdecydowała się załączyć te fragmenty w swojej powieści. Tytuł również nie jest tu przypadkowy i podczas lektury nadejdzie moment kiedy zrozumiecie jego znaczenie.
Ciężko mi się jednak było skupić na samej sprawie morderstw ze względu na rozciągnięte opisy miejsc, osób czy sytuacji. Bywało tak że wybijało mnie to z rytmu i ciężko było mi wrócić myślami do zagadki. To było takie czasami niepotrzebne zbaczanie z toru.
Nie mogę jednoznacznie określić czy książkę polecam czy nie. Uważam, że warto dawać szansę, tym bardziej debiutantom, ale czy przypadnie Wam do gustu czy nie, polecam samemu ocenić.

Kiedy odnalezione zostają zwłoki kobiety, a kolor jej ciała zmienił się na różowo, prokurat Narwiański wie że czeka go mnóstwo pracy i nie będzie to łatwa sprawa do rozwiązania. Nie trzeba długo czekać by odnalezione zostało kolejne ciało z takim samym zabarwieniem. Wszystko wskazuje na to, że ofiarami są pacjentki z oddziału onkologicznego. Co wspólnego z obecnymi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
82

Na półkach:

Mało ciekawy, moim zdaniem nieudany debiut pisarski... Mocno się zmęczyłem próbując przeczytać ją do końca. I na dodatek wplecione wątki polityczne, które ostatecznie zniechęciły mnie do tej książki.

Mało ciekawy, moim zdaniem nieudany debiut pisarski... Mocno się zmęczyłem próbując przeczytać ją do końca. I na dodatek wplecione wątki polityczne, które ostatecznie zniechęciły mnie do tej książki.

Pokaż mimo to

avatar
1047
931

Na półkach: ,

„Pochłonięte” Martyny Bielskiej to debiut z gatunku powieści kryminalnych. Zdecydowałam się na nią głównie dlatego, że lubię kryminały I lubię też poznawać nowych autorów, szczególnie naszych rodzimych. Opis historii zawartej na kartach książki również mnie zaintrygował, więc rozpoczęłam lekturę z niemałym entuzjazmem.

Pomimo panującej wokoło pandemii, zamknięci w domach ludzie nie czują się bezpieczni. Gdzieś na ulicach Białegostoku grasuje morderca. Prokurator Narwiński dostaje dość trudną sprawę do rozwikłania. Odnalezione ciało zamordowanej kobiety, zabarwione na różowo, jest początkiem wyrachowanej gry mordercy z organami ścigania. Gry, w której każde kolejne ciało naprowadza na trop najmroczniejszych kart historii miasta. Czy Narwiński zdoła odkryć, kto i dlaczego na swoje ofiary wybiera pacjentki oddziału onkologicznego?

Debiutancka powieść Martyny Bieleckiej to ciekawie skonstruowany kryminał, w którym nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji i ciągłego napięcia. Prowadzone śledztwo z każdą kolejną stroną wciąga coraz bardziej, krok po kroku próbujemy rozwikłać zagadkę tajemniczych morderstw. Co mnie bardzo zaskoczyło w tej książce to fakt, że autorka nawiązuje do II wojny światowej, a przy okazji przedstawia nam historię Białegostoku, przeplatając wątek kryminalny z historycznym. Mnóstwo w tej historii niewiadomych, mrocznych sekretów i tajemnic. Momentami jest dość brutalnie, więc nie każdy będzie w stanie przebrnąć przez lekturę, jednak mnie w żadnym wypadku takie sceny nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, lubię, kiedy jest mrocznie i przerażająco.
Jak na debiut, uważam, że „Pochłonięte” to historia warta przeczytania. Dla fanów mrocznych, brutalnych i przede wszystkim wciągających historii, ta książka może okazać się wyborną lekturą. Z pewnością będę śledziła karierę pisarską Martyny Bieleckiej, mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać na kolejną powieść autorki.

„Pochłonięte” Martyny Bielskiej to debiut z gatunku powieści kryminalnych. Zdecydowałam się na nią głównie dlatego, że lubię kryminały I lubię też poznawać nowych autorów, szczególnie naszych rodzimych. Opis historii zawartej na kartach książki również mnie zaintrygował, więc rozpoczęłam lekturę z niemałym entuzjazmem.

Pomimo panującej wokoło pandemii, zamknięci w domach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
757
756

Na półkach: , , , , ,

''Pochłonięte'' autorstwa Pani Martyny Bielskiej to książka z gatunku kryminał, którą zechciałam przeczytać ze względu na debiut.

Lubię czytać kryminały debiutujących na rynku wydawniczym autorów zmagających się w niełatwym opisywanym mrocznym, tajemniczym kryminologicznym świecie pełnym dużej dawki emocji, niedomówień, a chwilami nie do końca zostaje on wyjaśniony z obawy, że morderca da o sobie znać lub nie w powstających po kilku latach w kolejnych kontynuacjach książki. Z łatwością mogę stwierdzić, czy chcę w dalszym ciągu ocenić czytaną po zapoznaniu się z kilkoma pierwszymi rozdziałami w książce, czy mogę poznawać dalsze losy bohaterów. Taka sytuacja może nastąpić, bo pozory mogą, nas często mylą, pomimo tego, że opis treści książki zapowiada się interesująco.

Rozpoczynając, zaznajomienie się z debiutującą twórczością autorki Pani Martyny Bielskiej spodziewałam się, że zachwyci mnie ona czymś szczególnym, abym mogła, poznawać losy wszystkich występujących bohaterów to miałam bardzo mieszane uczucia po przeczytaniu kilku początkowych stron.

Stworzenie głównych występujących w kryminale bohaterów bywa niełatwym centralnym punktem do wykreowania i pokazania czytelnikom, że mogą im zaufać, polubić ich, zachwycić się nim lub nie, mogą być nudni, męczący, niemili, a być może są sympatyczni, niesztuczni, a może boją się być oceniani, gdyż spotykają na swojej drodze ludzi we współpracy trudnych, a potem okazują się mili, ponieważ mają coś w sobie z ukrytej przeszłości, której nie chcą ujawniać, nie czują takiej konieczności, by o niej opowiadać.

Czytanie tego kryminału nie sprawiało mi radości, ponieważ spodziewam się tego, że autorka pisząca ma wiedzę na temat kryminału, bo odnosiłam takie wrażenie, że nie.

Brakowało mi w tym kryminale opisów szczegółowych dotyczących zwrotów akcji.

Zbyt dużą uwagę autorka skupiła na prokuratorze, który był, jak dla mnie mało kreatywny, określiłabym go jako zwykły karierowicz pozwalający pracować dużo policji. Nie zawsze można było poznać ich efektywność, bo musieli wykonać polecone zadanie bardzo szybko. Widoczny był u ich brak bezpośredniej dialogowej konwersacji.

Przesłuchania pana prokuratora Roberta Narwiańskiego były jak dla mnie w odbiorze dobre, ale nie zawsze przypadały do gustu osobom, z którymi on rozmawiał.

Kryminał ten składa się z 11 rozdziałów.

Elementami szczegółowymi, które podobają, mi się w tym kryminale są: okładka książki nawiązująca do nadanego przez autorkę tytułu oraz tytuł.

Czy autorka zaskoczy jeszcze czytelnika, czy w rozwiązaniu sprawy dokonywanych morderstw pomaga, im ktoś jeszcze o tym warto, się przekonać czytając ten kryminał?

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

''Pochłonięte'' autorstwa Pani Martyny Bielskiej to książka z gatunku kryminał, którą zechciałam przeczytać ze względu na debiut.

Lubię czytać kryminały debiutujących na rynku wydawniczym autorów zmagających się w niełatwym opisywanym mrocznym, tajemniczym kryminologicznym świecie pełnym dużej dawki emocji, niedomówień, a chwilami nie do końca zostaje on wyjaśniony z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1034
899

Na półkach: , ,

„Demony mrocznej przeszłości Białegostoku wracają, by upomnieć się o tych, o których nikt nie chce pamiętać...”

Wszyscy doskonale pamiętamy pandemiczne lata, gdy w pierwszej fazie koronowirusa musieliśmy dostosować się do ograniczeń związanych m.in. z wychodzeniem z domu. Był to czas, gdy na ulicach brakowało tłumów, a świat wydawał się być pogrążony we śnie. Ten okres naszych czasów posłużył autorce do stworzenia na tym tle powieści „Pochłonięte” z mroczną okładką, groźnie brzmiącym tytułem i intrygującym opisem.

W tunelu łączącym dwa budynki szpitalne stojącego dwóch stronach tej samej ulicy zostają znalezione zwłoki młodej kobiety, której ciało ma jasnoróżową barwę. Ofiara nie ma sobie żadnych śladów przemocy, ani cięć, siniaków, a do tego pozbawione jest ubrań. Na miejsce zbrodni przyjeżdża prokurator Robert Narwiański, a chwilę później zjawia się komisarz Sławomir Krupa z komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Do nich dołącza aspirantka Marta Zalewska. Wstępne wyniki śledztwa wykazują, że zamordowana kobieta była pacjentką oddziału onkologicznego, a wkrótce giną kolejne osoby leczące się w białostockim szpitalu.

„Pochłonięte” to kryminał zdecydowane inny od znanych mi do tej pory, zaskakujący, z nietypowym motywem i charakterem popełnianych zbrodni, oraz klimatem białostockich ulic, zabytków i miejsc. Wynika to zapewne z tego, że pani Marta Bielska ukończyła historię na Uniwersytecie w Białymstoku oraz fakt, że książka została napisana w ramach stypendium artystycznego Prezydenta Miasta Białegostoku z 2020 roku, więc w swojej debiutanckiej książce autorka w nietypowy sposób postanowiła przybliżyć historię Białegostoku, dawną i obecną architekturę, oraz klimat miasta. Nie jestem do końca przekonana, co do takiego pomysłu, gdyż sięgając po książkę zaliczaną do kryminału, spodziewam się atmosfery przypisanej właśnie temu gatunkowi.

Z tego względu fabuła mnie trochę znużyła, gdyż zabrakło mi tempa pojawiających się zdarzeń. Na plus mogę zaliczyć prowadzenie wątku kryminalnego, który śledzimy i próbujemy rozwiązać sprawę razem ze śledczymi. Od pierwszych stron do chwili, gdy znaleziona zostaje ofiara zbrodni mija kilkanaście stron, gdyż najpierw poznajemy Olgę Bukowską, która przyjechała do Białegostoku z Warszawy. Podążamy z nią drogą do domu, która wiedzie przez miasto, a my otrzymujemy opisy, jakie miejsca mija, gdzie skręca i czym się zachwyca.

Byłam bardziej ciekawa śledztwa i jego prowadzenia, niż historycznych opisów, które odciągały moją uwagę od tego wątku. Kluczymy pośród zbieranych faktów, śladów i krok po kroku podążamy ku finałowym rozstrzygnięciom. Wątek kryminalny przeplata się tu z licznymi opisami opowiadającymi nam o różnych wydarzeniach i miejscach prowadząc jednocześnie śledztwo w sprawie morderstw kobiet. Pod tym względem nie powieść nie spełniła moich oczekiwań, a motyw popełnianych zbrodni mnie nie przekonał. Pojawiają się też elementy obyczajowe, w których są zarysowane problemy osób prowadzących śledztwo, ale nikną one pośród innych spraw i historii miejsca akcji. Zaletą, bowiem tej powieści jest odkrywanie wraz z policjantami, kim jest osoba zabijająca kobiety z oddziału onkologicznego.

Jeżeli zatem lubicie nieoczywiste kryminalne sprawy przeplatane faktami historycznymi z delikatną dokładką obyczajowych wątków, to z pewnością będziecie zadowoleni z lektury.

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Novae Res

„Demony mrocznej przeszłości Białegostoku wracają, by upomnieć się o tych, o których nikt nie chce pamiętać...”

Wszyscy doskonale pamiętamy pandemiczne lata, gdy w pierwszej fazie koronowirusa musieliśmy dostosować się do ograniczeń związanych m.in. z wychodzeniem z domu. Był to czas, gdy na ulicach brakowało tłumów, a świat wydawał się być pogrążony we śnie. Ten okres...

więcej Pokaż mimo to

avatar
222
220

Na półkach:

W Białymstoku panuje zaraza...
Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu...

Prokurator Narwiański coś czuje, że to będzie trudny okres w jego życiu zawodowym ale i nie tylko. Przypadkowe odnalezienie zwłok kobiety mówi samo za siebie, morderca zaczyna swoją grę, grę, która być może nie ma końca... a tajemnice i demony z przeszłości powoli zaczynają wychodzić na światło dzienne.

Czy Narwiański rozwiąże tę zagadkę?
Dlaczego morderca wytypował sobie kobiety z oddziału onkologicznego?
Najwidoczniej przeszłość i mroczna historia Białegostoku ma z tym bardzo dużo wspólnego...




"Pochłonięte" to na prawdę dobry kryminał z intrygującą fabułą i dynamicznymi zwrotami akcji, każde kolejne morderstwo tylko podsyca wyobraźnię i nie pozwala nam odłożyć lektury dopóki jej nie skończymy. Ta książka to debiut zdecydowanie warty uwagi i przede wszystkim nadzwyczajny, gdyż mamy możliwość poznać historię Białegostoku tę z przeszłości i tę współczesną.
Tajemnice i zagadki wychodzą z tych najgłębszych zakamarków, mroczna, brutalna i wciągająca!
Jednak mam jedno małe zastrzeżenie, czytając gubiłam się w danych wątkach, być może było ich trochę za dużo? A może tylko ja miałam takie odczucie?
Tak czy inaczej, całość wyszła doskonale, widać, że autorka dała z siebie wszystko, więc jak napisałam wyżej, książka jest warta uwagi, ten debiut zasługuje na nią!
Dla fanów kryminałów z wątkiem historycznym w tle będzie idealna 🙂

W Białymstoku panuje zaraza...
Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu...

Prokurator Narwiański coś czuje, że to będzie trudny okres w jego życiu zawodowym ale i nie tylko. Przypadkowe odnalezienie zwłok kobiety mówi samo za siebie, morderca zaczyna swoją grę, grę, która być może nie ma końca... a tajemnice i demony z przeszłości powoli zaczynają wychodzić na światło dzienne....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    39
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    6
  • 2023
    2
  • Brak Legimi A
    1
  • Lektury 2023
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Ebook do kupienia
    1
  • W planach ebook
    1
  • KRYMINAŁ, SENSACJA, THRILLER
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pochłonięte


Podobne książki

Przeczytaj także