Cobalt Red: How the Blood of the Congo Powers Our Lives

Okładka książki Cobalt Red: How the Blood of the Congo Powers Our Lives Siddharth Kara
Okładka książki Cobalt Red: How the Blood of the Congo Powers Our Lives
Siddharth Kara Wydawnictwo: St. Martin's Press reportaż
279 str. 4 godz. 39 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Cobalt Red: How the Blood of the Congo Powers Our Lives
Wydawnictwo:
St. Martin's Press
Data wydania:
2023-01-31
Data 1. wydania:
2023-01-31
Liczba stron:
279
Czas czytania
4 godz. 39 min.
Język:
angielski
Średnia ocen

8,3 8,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,3 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
89
1

Na półkach:

Żadna książka nie wstrząsnęła mną tak, jak ta. I żadna nie sprowokowała tak bardzo do myślenia.

Żadna książka nie wstrząsnęła mną tak, jak ta. I żadna nie sprowokowała tak bardzo do myślenia.

Pokaż mimo to

avatar
168
168

Na półkach:

Afryka wiele wycierpiała za czasów kolonializmu Jego skutki widoczne są do dziś. Są jak jątrząca się rana na tym kontynencie. Demokratyczna Republika Konga przez wieki cierpiała z powodu niewolnictwa i bezwzględnego wyzysku. Teraz ten ogromny kraj dręczą plagi, z których kobaltowe szaleństwo zdaje się być na szczycie listy, jeśli by się o taką pokusić. Bo tak się składa, że DRK to kraj niesamowicie bogaty w surowce mineralne. Były one zawsze w cenie jak miedź, jednak wszystko zmieniło się, kiedy na rynek weszły pierwsze smartfony. Pewnie nie zdajecie sobie sprawy, ale abyśmy codziennie mogli korzystać z produktów technologii, bez której nie wyobrażamy sobie życia, musimy mieć dostęp do złóż kobaltu. Tak się składa, że większość tego metalu znajduje się w DRK. Jego wydobycie i dystrybucja do takich gigantów technologicznych jak Apple czy Tesla są okupione zdrowiem i życiem tysięcy robotników także dzieci. Ten reportaż to próba zwrócenia uwagi świata na ten proceder, który jak możemy się przekonać jest formą współczesnego niewolnictwa, w które koniec końców wszyscy jesteśmy zamieszani, a nawet o tym nie wiemy, czy nie chcemy wiedzieć. Nie myślimy o ludziach żyjących, pracujących i umierających dla kobaltu, kiedy zachwycamy się nowymi elektronicznymi gadżetami i tym jak usprawniają one nasze życie. Krwawy kobalt to historie ludzi, którzy nie mają innego wyjścia jak pracować za grosze lub zupełnie za darmo, bez prawa do opieki zdrowotnej czy edukacji. To opowieść o spustoszeniach w ludzkim życiu i środowisku naturalnym. To smutna relacja, niosąca moralne implikacje dla każdego. Szokująca, brutalna, wywołująca gniew i bezsilność na to, że są jeszcze rejony świata, gdzie życie ludzkie nic nie znaczy, a wszystkim rządzi pieniądz, ale także wzbudzjaąca poczucie winy. Po lekturze Krwawego kobaltu już nigdy nie spojrzę na swój telefon w ten sam sposób i wiem, że Wy także jeśli pokusicie się o przeczytanie tego reportażu. Serdecznie polecam!!!
Za książkę dziękuję @wydawnictwo_wab

Afryka wiele wycierpiała za czasów kolonializmu Jego skutki widoczne są do dziś. Są jak jątrząca się rana na tym kontynencie. Demokratyczna Republika Konga przez wieki cierpiała z powodu niewolnictwa i bezwzględnego wyzysku. Teraz ten ogromny kraj dręczą plagi, z których kobaltowe szaleństwo zdaje się być na szczycie listy, jeśli by się o taką pokusić. Bo tak się składa, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
51

Na półkach: ,

Po lekturze tej książki czuję przede wszystkim bezsilność i bezradność. Uzależniliśmy się od technologii, zachłysnęliśmy się postępem ludzkości nie zauważając, że na nasze tablety, smartfony i mnóstwo innych produktów harują dzieci w Demokratycznej Republice Konga.
Zapomnijcie o czystych ścieżkach pozyskiwania kobaltu tak chętnie deklarowanych przez największych technologicznych gigantów. Takich ścieżek po prostu nie ma. Każdy gram kobaltu w naszych telefonach okupiony jest krwią, łzami, wyzyskiem, degradacją środowiska naturalnego i wszystkimi możliwymi plagami.
Jeśli piekło istnieje, to adres ma Pasie Miedzionośnym w Demokratycznej Republice Konga.

Po lekturze tej książki czuję przede wszystkim bezsilność i bezradność. Uzależniliśmy się od technologii, zachłysnęliśmy się postępem ludzkości nie zauważając, że na nasze tablety, smartfony i mnóstwo innych produktów harują dzieci w Demokratycznej Republice Konga.
Zapomnijcie o czystych ścieżkach pozyskiwania kobaltu tak chętnie deklarowanych przez największych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
474
385

Na półkach:

Reporterzy nie są mile widziani w Demokratycznej Republice Konga, o czym Siddharth Kara przekonuje się w niedługim czasie po przybyciu do Afryki. Większość z nich węszy podstęp i zadaje niewygodne pytania, na które nikt nie chce odpowiadać, zwłaszcza gdy dotyczą kulis wydobycia kobaltu. W sprawie niesłabnącego wyzysku Afryki panuje zmowa milczenia, mimo iż od czasów europejskiego kolonializmu niewiele uległo poprawie. Paradoks opisanej sytuacji polega na tym, że o ile była kolonia belgijska uzyskała niepodległość, o tyle nadal nie jest suwerennym państwem, do czego przyczynili się sygnatariusze powojennego porządku. Miejsce Leopolda II zajęli inni wyzyskiwacze, którzy swoją bezkarnością i zuchwałością dorównują jednemu z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości.

wykazie obecnych grabieżców Siddharth Kara umieszcza polityków, górnicze spółdzielnie, wojsko, jak również ajentów z Chin, co potwierdza stanowisko o dążeniu Państwa Środka do hegemonii gospodarczej. Autor postrzega bieżące problemy Demokratycznej Republiki Konga jako system naczyń połączonych. Między wewnętrzną destabilizacją kraju, a obecnością zagranicznych wyzyskiwaczy zachodzi wyraźna współzależność. Sprzyja jej oparcie przemysłu górniczego na systemie pracy niewolniczej Kongijczyków, na których w całości przerzucono ryzyko procesów wydobywczych. Niewielkie nakłady gwarantują łupieżcom wymierne zyski bez względu na chwilowe niepowodzenia. Siddharth Kara nie wierzy w hasła o poszanowaniu praw człowieka na terenie niektórych kopalni, skoro codziennością większości Kongijczyków są skrajne warunki pracy i płacy, zatrucie metalami ciężkimi, zbiorowa śmierć pod gruzami tuneli oraz trwałe kalectwo wskutek wypadku przy pozyskiwaniu surowców. Gorączka kobaltu, dzięki której możliwe jest zaopatrzenie świata w baterie do wszelkiej elektroniki, zbiera okrutne żniwo.

Niedola Kongijczyków stanowi zasadniczy temat reportażu, ponieważ warci są tyle, ile w danym momencie zaspokajają potrzeby łupieżczej gospodarki. Największymi ofiarami totalnej grabieży pozostają dzieci, które zmuszane są wesprzeć rodziców w katorżniczej pracy albo przejąć rolę żywicieli, albowiem fiskalnie niewydolne państwo nie gwarantuje im bezpłatnej edukacji oraz dostępu do podstawowej opieki medycznej. Siddharth Kara opiera się na pisemnych źródłach, jak również na świadectwach wybranych Kongijczyków. Ich słowa mrożą krew w żyłach, zwłaszcza obojętność w głosie niektórych rozmówców, tak jakby pogodzili się ze swoim dramatycznym położeniem. Nic dziwnego, że nieufnie spoglądają na autora. Nie wierzą, aby napisanie reportażu o Pasie Miedzionośnym przywróciło komuś życie lub poprawiło sytuację Kongijczyków. Lista problemów, o których mowa w „Krwawym kobalcie”, jest długa. Z pewnością byłoby ich więcej, gdyby brutalne wojsko bądź nieprzejednani urzędnicy pozwolili autorowi zajrzeć do miejsc, skąd zabronione jest przemycanie obrazów, cudzych wspomnień oraz innych dowodów niewyobrażalnych zbrodni.

Reporterzy nie są mile widziani w Demokratycznej Republice Konga, o czym Siddharth Kara przekonuje się w niedługim czasie po przybyciu do Afryki. Większość z nich węszy podstęp i zadaje niewygodne pytania, na które nikt nie chce odpowiadać, zwłaszcza gdy dotyczą kulis wydobycia kobaltu. W sprawie niesłabnącego wyzysku Afryki panuje zmowa milczenia, mimo iż od czasów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
151
141

Na półkach:

Czy wiecie w jakich warunkach pozyskiwane są metale niezbędne do tworzenia baterii naszych telefonów?

Jeśli tak jak ja nie macie o tym zielonego pojęcia i życie ludzkie jest dla Was ważne, ta książka jest dla Was.

Chyba żadna książka o Afryce nie będzie dla czytelnika łatwa. Historia i polityka nigdy nie była łatwa dla tego regionu. W tej książce autor przedstawia nam historie rozgrywające się w Demokratycznej Republice Konga. Jedyne co Kongo ma to bogactwa naturalne, które w nadmiarze bywają przekleństwem.

Wielkie koncerny, których produkty opierają się na kobalcie z Afryki (potrzebnym do większości baterii np. w naszych telefonach czy autach elektrycznych),twierdzą, że wprowadzając zrównoważony rozwój w swoich firmach, działa to wszystko jak w bajce. Pracownicy dobrze zarabiają, są szczęśliwi, natura nie cierpi i tym podobne. Autor pojechał do Konga sprawdzić, czy przy wydobyciu tego metalu jest to rzeczywiście sen czy jednak koszmar.

Jak się możecie domyślić koszmar, ale jego skala przerosła moje wyobrażenia i pewnie wyobrażenia większości ludzi, którzy sięgną po ten reportaż. Praca dzieci, wyzysk, bieda, zanieczyszczenie powietrza i wszechobecna śmierć w pracy, od której zachodnie koncerny umywają ręce.

Nie mówię, że jestem przeciw konsumpcjonizmowi, bo sama w tym tkwię. Ale wiem też, że każdy kto sięgnie po tę książkę przez chwilę zastanowi się zanim kupi kolejną elektronikę. W tym ja.

Jest to reportaż potrzebny, rzetelny, dostarczający czasem zbyt dużo emocji, ale niezbędne są one do zrozumienia jak ludzie w Kongo są zmuszeni żyć. Polecam każdemu bez wyjątku, bo pewnie każdy telefon w swojej kieszeni/torebce ma.

Czy wiecie w jakich warunkach pozyskiwane są metale niezbędne do tworzenia baterii naszych telefonów?

Jeśli tak jak ja nie macie o tym zielonego pojęcia i życie ludzkie jest dla Was ważne, ta książka jest dla Was.

Chyba żadna książka o Afryce nie będzie dla czytelnika łatwa. Historia i polityka nigdy nie była łatwa dla tego regionu. W tej książce autor przedstawia nam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    465
  • Przeczytane
    14
  • Posiadam
    7
  • Do kupienia
    6
  • Teraz czytam
    6
  • Reportaż
    5
  • Chcę w prezencie
    3
  • E-book
    3
  • Afryka
    2
  • Do zdobycia
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Cobalt Red: How the Blood of the Congo Powers Our Lives


Podobne książki

Przeczytaj także