rozwińzwiń

Dzień, w którym umarł Kapuściński

Okładka książki Dzień, w którym umarł Kapuściński Ramón Lobo
Okładka książki Dzień, w którym umarł Kapuściński
Ramón Lobo Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna
360 str. 6 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
El día que murió Kapuściński
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2022-06-14
Data 1. wyd. pol.:
2022-06-14
Liczba stron:
360
Czas czytania
6 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382950793
Tłumacz:
Aleksandra Wiktorowska, Małgorzata Kolankowska
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3138
1426

Na półkach:

Powieść z tytułowym “polskim” wątkiem poświęcona jest dziennikarzom - korespondentom wojennym. Otrzymujemy w niej przekrój konfliktów z całego świata, z lat między 80-tymi XX wieku, a drugą dekadą XXI wieku (wojna w Syrii, konflikt w Somalii). Główny bohater, Roberto Mayo to reporter jeszcze starej daty - niewątpliwie, skoro karierę zaczynał w latach 70-tych. Jak wskazuje tytuł, dla tych osób Kapuściński był wzorem, pewnego rodzaju guru - czy ja wiem jednak, czy dobrym, biorąc pod uwagę fakt, iż Kapuściński był tyleż dziennikarzem, co pisarzem i wiele jego “relacji” było podkoloryzowanych.

Autor perypetie głównego bohatera relacjonuje jednak w dosyć suchym, jak dla mnie tonie, pędząc do przodu i szybko przeskakując między kolejnymi datami i miejscówkami, większą uwagę poświęcając relacjom z trwających akurat konfliktów, zawodowym poczynaniom bohaterów, niż ich emocjom, czy dylematom. Te ostatnie kwestie zostały potraktowane bardzo powierzchownie moim zdaniem, przez co powieść - o bardzo ciekawym temacie - mocno traci. Mayo sam nie dopuszcza do siebie zbyt wielu refleksji, nigdy nie zastanawia się, po co robi to, co robi. Jednak powieść to coś innego, niż artykuł, czy nawet reportaż.

Powieść z tytułowym “polskim” wątkiem poświęcona jest dziennikarzom - korespondentom wojennym. Otrzymujemy w niej przekrój konfliktów z całego świata, z lat między 80-tymi XX wieku, a drugą dekadą XXI wieku (wojna w Syrii, konflikt w Somalii). Główny bohater, Roberto Mayo to reporter jeszcze starej daty - niewątpliwie, skoro karierę zaczynał w latach 70-tych. Jak wskazuje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
690
10

Na półkach:

Ależ nudna! Odpadłem po 40 stronach. Po co pisać takie książki?

Ależ nudna! Odpadłem po 40 stronach. Po co pisać takie książki?

Pokaż mimo to

avatar
92
43

Na półkach: ,

Świetna książka pozwalająca z bliska spojrzeć na pracę korespondentów wojennych i fotoreporterów. Ciekawy obraz relacji między grupą przyjaciół ich problemów czy to zawodowych czy osobistych, na tle konfliktów zbrojnych. Czyta się doskonale, a im dłużej się ją czyta, tym trudniej się od niej oderwać. Jest to fikcja literacka, ale trudno odnieść takie wrażenie. Polecam każdemu, kto interesuje się tą tematyką, nie będzie zawiedzony.

Świetna książka pozwalająca z bliska spojrzeć na pracę korespondentów wojennych i fotoreporterów. Ciekawy obraz relacji między grupą przyjaciół ich problemów czy to zawodowych czy osobistych, na tle konfliktów zbrojnych. Czyta się doskonale, a im dłużej się ją czyta, tym trudniej się od niej oderwać. Jest to fikcja literacka, ale trudno odnieść takie wrażenie. Polecam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
914
455

Na półkach: , ,

Przestroga na przyszłość...przeczytaj opis książki na odwrocie jeśli wcześniej o niej nie słyszałeś. Spodziewałam się reportażu o Ryszardzie Kapuścińskim, a dostałam prozę, w której pisarz został wspomniany może dwa razy.

Przestroga na przyszłość...przeczytaj opis książki na odwrocie jeśli wcześniej o niej nie słyszałeś. Spodziewałam się reportażu o Ryszardzie Kapuścińskim, a dostałam prozę, w której pisarz został wspomniany może dwa razy.

Pokaż mimo to

avatar
508
508

Na półkach:

Teraźniejszość to czas literatury faktu. Coraz więcej ukazuje się jej na rynku, czytelnicy też w niej gustują. Być może dlatego, że wiadomości w Internecie są dość enigmatyczne, często powielane i nie bardzo mamy do nich zaufanie. Wydawnictwa tworzą całe serie, z rozpoznawalną szatą graficzną. To duża zmiana od czasów Ryszarda Kapuścińskiego. Zmienia się też styl reportaży oraz podejście do specyficznych cech gatunkowych i roli reportażu. Dyskutujemy również nad ogromnym obciążeniem psychicznym. Wielu reporterów wojennych swoją pracę, którą tak uwielbia, przypłaca załamaniem psychicznym, alkoholizmem, samotnością, zdarza się, że i samobójstwem. Czym innym jest bowiem czytanie o konfliktach zbrojnych, a czym innym patrzenie na spustoszenie i śmierć, starając się jednocześnie unikać zbłąkanej kuli.

I choć Ramon Lobo, autor książki „Dzień, w którym umarł Ryszard Kapuściński”, zarzeka się już na samym początku, że wszystko jest tu fikcją literacką, to jakoś mu nie wierzę. Sam jest bowiem reporterem, jak mówi „korespondentem konfliktów”, od ponad 20 lat, więc z pewnością przemycił tu sporo własnych przeżyć, doświadczeń i przemyśleń. Może więc pójdźmy na kompromis i przyjmijmy określenie „powieść na poły autobiograficzna”, przynajmniej na potrzeby tej recenzji.

Mamy tu wszystkie największe konflikty ostatnich 30-tu lat na świecie. Od Bejrutu z początku lat 80-tych, przez Bałkany, Rwandę, Afganistan, Irak… Lot samolotem, adrenalina, przesiadka do jeepów, a w konwoju cała duża grupa dziennikarzy, reporterzy z kamerami przy oku, z palcami na spuście migawki aparatu, ekscytacja. Czy ktoś z nich myśli wówczas o śmierci? „Wjeżdżamy do miasta ogarniętego plemienną nienawiścią, przekonani, że jesteśmy niezniszczalni. Uważamy, że przysługuje nam prawo pierwszej nocy. Przyjeżdżamy, pytamy, fotografujemy, filmujemy i piszemy, a po jakimś czasie wracamy do naszego szczęśliwego świata, jak gdyby nigdy nic.” Zestawmy to ze słowami Tobiasa Hope`a, jednego z wymyślonych bohaterów, który zapewne jest kompilacją kilku znanych autorowi postaci: „Jestem uzależniony od cudzego nieszczęścia, jestem cholernym podglądaczem.” I zastanówmy się, czy to zarzut, wyrzut sumienia, a może stwierdzenie faktu? Albo nic z tych rzeczy…

Na czym polega praca reportera wojennego, bo o takim dziennikarstwie jest tutaj mowa? Na co naraża się on, podejmując decyzję o wyjeździe do strefy działań wojennych? W książce ciągle coś się dzieje. Formuła powieści doskonale się tu sprawdza, można podkręcać tempo, dozować napięcie. Dodatkowo, jako, że jest to powieść oparta na prawdziwych historiach, które wydarzyły się w różnych okresach czasu, a rozpiętość ta to około 30 lat, można też zrobić retrospektywę wydarzeń i przywołać, choćby te najbardziej spektakularne przykłady porwań dziennikarzy. Przetrzymywania ich w niewoli, nawet i przez kilka lat. To właśnie przydarzyło się Langerowi, który „Zapadł się pod ziemię na ulicach Bejrutu dwa tygodnie po ataku na centrum prasowe. Zaginął on na prawie siedem lat, 2454 dni siedział uwięziony w piwnicy, w której układał pasjanse przy świetle świecy. Kiedy go wypuścili w 1991 roku, był ciągle żartownisiem, ale miał zepsute zęby, rzadkie włosy i czuł się zagubiony.”

Opowieść obfituje w wydarzenia, a przecież opisuje po prostu codzienność reportera wojennego. Nawet przejazd przez szlabany rozstawione na ulicach może się różnie zakończyć. Dziennikarze mają pewną ilość różnych dokumentów, którymi się legitymują w zależności od rodzaju ugrupowania, na jakie w danej chwili natrafiają.

Bywa, że zdarza się też miłość, godziny, czy choćby minuty kradzione dla wzajemnej bliskości. Czy miłość w kraju ogarniętym wojną jest inna? Bardziej szalona, gorączkowa?

Jednym przełożeniem strony przenosimy się z wojny na wojnę, jedną okrutniejszą od drugiej. Dziennikarze dokumentują to, co się dzieje, by ludzie mieli na bieżąco rozeznanie w sytuacji, a nie musieli opierać się na przekłamanej propagandzie. Chcą także pobudzić do myślenia, wstrząsnąć, wywołać reakcję rządów czy organizacji.

Dziennikarstwo, które opisuje Ramon Lobo, to jeszcze dziennikarstwo zaangażowane, jakie pamięta on ze swoich wyjazdów reporterskich, dziennikarstwo, jakie pokazywali Kapuściński, Jagielski, Bater. Nienakierowane na potrzeby tabloidów, żądzę sensacji, epatowanie okrucieństwem w mediach, gdyż inne obrazy już się opatrzyły i nie robią wrażenia.

Liczy się rzetelność opisu, prawda, przekazana nawet bardzo emocjonalnie, gdyż inaczej się nie da, ale nie podkoloryzowana w żaden sposób. Dlatego oprócz ekscytacji i ciekawości przy lekturze książki towarzyszy nam wzruszenie. Bo to po prostu bardzo ciężka i niebezpieczna praca w terenie. Nie opowie się wiarygodnie o ostrzale, ucieczce cywilów, oblężeniu, samemu tam nie będąc, tylko posiłkując się informacjami z drugiej, czy nawet trzeciej ręki, ewentualnie skonfabulowanymi newsami: „Bez ludzi nie ma tekstu, tylko farsa.”

I to nie strach przed niebezpieczeństwem tutaj dominuje, lecz „lęk przed tym, że nie potrafi się opowiedzieć historii.” Niesamowicie odbiera się frustrację reporterów zamkniętych w obrębie lotniska w Kigali, którzy wiedzą, że za ścianą toczy się krwawa rzeź Tutsi. „Puta Esperanza krążył niczym zwierzę zamknięte w klatce: - Stary, potrzebuję zdjęć. Chcę, kurwa, robić zdjęcia!”

Reporterzy jadą robić materiał i nie wiedzą, czy wrócą. Tu nie wolno szarżować. Jadąc w Iraku samochodem z przyciemnionymi szybami, przyglądają się ulicy, zgadując, „które z mijających aut było wypełnione ładunkami wybuchowymi.” Fragmenty opisujące moment, który może okazać się ich ostatnim, ich myśli, usiłujące okiełznać lęk, zrywanie się, by popędzić natychmiast, albo jeszcze szybciej tam, gdzie właśnie coś ważnego się dzieje, bo to już odruch, któremu nie sposób się oprzeć. Wówczas niepokój wycofuje się gdzieś, by wychynąć, gdy przyjdzie jego czas. Właśnie te wycinki są najbardziej emocjonujące, bo czuć w nich ogromną szczerość i jakieś poczucie bezradności, niemożności przeciwstawienia się silnemu impulsowi.

W tej książce jest skomasowane wszystko, o czym mogliśmy dowiedzieć się z czytanych wcześniej pojedynczych reportaży i biografii. Czasem wydaje się, że to dla czytelnika zbyt wiele. Jednocześnie zaś powieść Ramona Lobo jest po prostu nieodkładalna, jakby przyklejona do ręki.

I jak to jest napisane! Z jakim nerwem, jak najlepsza sensacja, wzbogacona wątkiem psychologicznym, elementami non-fiction i odrobiną miłosnej aury. Niesamowity flow, który porywa nas z sobą i nie wypuszcza. Jednocześnie zaczynamy bardziej rozumieć pracę reportera wojennego, jej kulisy, to, co kryje się za gazetowymi newsami i artykułami.

Miejmy zatem nadzieję, że owa zmiana jakościowa, o której ze smutkiem i rozczarowaniem pisze autor, nie stanie się normą, że dziennikarstwo, do jakiego przyzwyczaili nas wielcy reporterzy nie odejdzie w cień, dając miejsce sensacji i szybkim, niekoniecznie rzetelnym relacjom. Trzeba wierzyć, że ci, którzy rozumieją istotę pracy dziennikarza jako misję, nigdy na to nie pozwolą.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Teraźniejszość to czas literatury faktu. Coraz więcej ukazuje się jej na rynku, czytelnicy też w niej gustują. Być może dlatego, że wiadomości w Internecie są dość enigmatyczne, często powielane i nie bardzo mamy do nich zaufanie. Wydawnictwa tworzą całe serie, z rozpoznawalną szatą graficzną. To duża zmiana od czasów Ryszarda Kapuścińskiego. Zmienia się też styl reportaży...

więcej Pokaż mimo to

avatar
452
422

Na półkach:

To oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o życiu korespondentów wojennych, których relacje z konfliktów wojennych śledził cały świat. Poznajemy w niej głównie losy reportera Roberto Mayo oraz jego przyjaciela od czasu Bejrutu Tobiasa Hopea, który jest fotografem. To fikcyjna oparta w dużej mierze na autentycznych wydarzeniach powieść zabiera czytelnika w najważniejsze fronty świata. Jesteśmy w Mogadiszu, Syrii, Kabulu, Somalii czy w Sarajewie. Podążamy za wojennymi reporterami i fotografami, których praca polega na dokumentowaniu świata, a ich całe życie mieści się często w jednej walizce. Zawsze gotowi do drogi, ani na moment nie wychodzą ze swojej roli przez co mają utrudniony kontakt z rodziną czy z przyjaciółmi. Jednak chęć przygody i adrenalina sprawiają, że Mayo czy Hope zawsze gotowi byli podążać w przeciwną stronę od tej, którą podpowiadał zdrowy rozsądek. Ta książka to też hołd złożony korespondentom wojennym i ich poświęceniu. Gorąco polecam.

To oparta na prawdziwych wydarzeniach opowieść o życiu korespondentów wojennych, których relacje z konfliktów wojennych śledził cały świat. Poznajemy w niej głównie losy reportera Roberto Mayo oraz jego przyjaciela od czasu Bejrutu Tobiasa Hopea, który jest fotografem. To fikcyjna oparta w dużej mierze na autentycznych wydarzeniach powieść zabiera czytelnika w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
71
64

Na półkach:

"Dzień w którym umarł Kapuściński" to, jak sam autor zastrzega, fikcyjna powieść, aczkolwiek bazująca w dużej mierze na autentycznych wydarzeniach. Pomimo wykreowania fikcyjnych postaci, to sam dostrzegam w niektórych z nich faktycznych mistrzów reporterskiego pióra, bądź postaci legendarnych fotoreporterów. Powieść ta, to również hołd złożony korespondentom wojennym, ich poświęceniu, zasadom i rzemiosłu – stąd też nieprzypadkowe nawiązanie autora w tytule do postaci Ryszarda Kapuścińskiego.

Autor, będący również korespondentem, zabiera nas w krótkie podróże po świecie konfliktów na przestrzeni trzydziestu lat (1983-2012 od niemal całego Bliskiego Wschodu przez Bałkany, Rwande i Afganistan po Somalię),ukazując w szczególności cierpienie im towarzyszące.

Labo, w snuciu opowieści, nie tylko posługuje się wyrazistym obrazem, który świetnie oddaje to, co czują i przeżywają bohaterowie, ale przede wszystkim, bazując na własnym doświadczeniu i znając środowisko, znakomicie zarysowuje portret psychologiczny tych wyjątkowych ludzi, dzięki którym świat dowiaduje się prawdy. Niemal od kuchni pokazuje na czym polega rzetelne dziennikarstwo, poświęcenie się dla zdobycia materiału i jak ważna jest prawda, również z czym zmagają się po powrocie z strefy konfliktu, gdy obrazy przeżytych wydarzeń, kontrastują z zwykłą codziennością. Bo to oni najbardziej dostrzegają kontrast pomiędzy tym jak w spokoju żyją bogaci, gdy tymczasem w innych krajach trwa wojna, głód i inne nieszczęścia.

"Dzień w którym umarł Kapuściński" to, jak sam autor zastrzega, fikcyjna powieść, aczkolwiek bazująca w dużej mierze na autentycznych wydarzeniach. Pomimo wykreowania fikcyjnych postaci, to sam dostrzegam w niektórych z nich faktycznych mistrzów reporterskiego pióra, bądź postaci legendarnych fotoreporterów. Powieść ta, to również hołd złożony korespondentom wojennym, ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
271

Na półkach:

Odpadłam przy zboczeniach. Ogólnie książka o pracy reporterskiej i jej niebezpieczeństwach, a także ich życiu prywatnym. Gdzieś słyszałam opinie, że jest wulgarna. Choć na LC są też głosy zachwytu.

Odpadłam przy zboczeniach. Ogólnie książka o pracy reporterskiej i jej niebezpieczeństwach, a także ich życiu prywatnym. Gdzieś słyszałam opinie, że jest wulgarna. Choć na LC są też głosy zachwytu.

Pokaż mimo to

avatar
980
507

Na półkach:

Natrafiłem na nią zupełnie przypadkiem, zaintrygowany dobrymi opiniami na LC oraz co tu ukrywać tytułem i okładką ;)
Rewelacyjne combo reportażu wojennego i powieści sensacyjnej!
Swoisty hołd złożony korespondentom wojennym, opisujący tło zachodzących zmian w mediach w okresie przejściowym między "papierem a internetem"
Soczysty i barwny, często również wulgarny język nie przeszkadza w znakomitym odbiorze lektury.
Jesteśmy wraz z bohaterami w samych epicentrach wojen, kryzysów oraz klęsk żywiołowych. Doskonałe uzupełnienie wiedzy na temat min. konfliktów XX i XXI wieku.
Kawał doskonałego czytadła, z czystym sercem polecam!

Natrafiłem na nią zupełnie przypadkiem, zaintrygowany dobrymi opiniami na LC oraz co tu ukrywać tytułem i okładką ;)
Rewelacyjne combo reportażu wojennego i powieści sensacyjnej!
Swoisty hołd złożony korespondentom wojennym, opisujący tło zachodzących zmian w mediach w okresie przejściowym między "papierem a internetem"
Soczysty i barwny, często również wulgarny język nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
558
89

Na półkach:

Pierwsze, co mnie przyciągnęło w tej książce to oczywiście nazwisko w tytule i piękna okładka! Niby nie ocenia się książek po okładkach… ale jednak moje pierwsze wrażenie było słuszne. Co ważne: nie jest to reportaż, a powieść o reporterach wojennych z prawdziwymi wydarzeniami w tle. Na początku dość ostrożnie podchodziłam do tego typu narracji, zwłaszcza że Lobo nie oszczędza na wulgaryzmach i scenach naładowanych seksem. Z czasem jednak bardzo polubiłam się z Mayo, Puta Esperanzą, Amandą i Delphine, którzy nie cofną się przed niczym, by zdobyć materiały lub zdjęcia do artykułu. Reporterzy z krwi i kości, poświęcili życie prywatne, by podróżować po regionach objętych konfliktami czy katastrofami. Nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu, wciąż ciągnie ich do „akcji”, mimo mnóstwa bezpośrednich niebezpieczeństw. Świetna lektura zarówno dla miłośników reportażu, jak i powieści sensacyjnej. Szkoda, że nie jest bardziej rozreklamowana, bo naprawdę zdobyłaby wielu fanów. Jest wciągająca, przystępnie napisana, ani trochę się nie dłuży. Przybliża czytelnikowi zarówno pracę reportera wojennego, jak i jego prywatne życie i przepychanki z kolegami po fachu czy samą gazetą, dla której pracuje. Do tego przegląd wszystkich najważniejszych wydarzeń ze świata z ostatnich 30 lat - rzeź w Rwandzie, tsunami u wybrzeży Indonezji, wojny na Bliskim Wschodzie… Naprawdę bardzo polecam!

Pierwsze, co mnie przyciągnęło w tej książce to oczywiście nazwisko w tytule i piękna okładka! Niby nie ocenia się książek po okładkach… ale jednak moje pierwsze wrażenie było słuszne. Co ważne: nie jest to reportaż, a powieść o reporterach wojennych z prawdziwymi wydarzeniami w tle. Na początku dość ostrożnie podchodziłam do tego typu narracji, zwłaszcza że Lobo nie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    62
  • Przeczytane
    41
  • Posiadam
    9
  • Teraz czytam
    2
  • 4. Nieprzeczytane w całości
    2
  • Audiobook
    2
  • Legimi audio
    1
  • Przeczytane 2023
    1
  • Audioteka
    1
  • Dziennikarstwo
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dzień, w którym umarł Kapuściński


Podobne książki

Przeczytaj także