rozwińzwiń

Błazen. Dzieje postaci i motywu

Okładka książki Błazen. Dzieje postaci i motywu Mirosław Słowiński
Okładka książki Błazen. Dzieje postaci i motywu
Mirosław Słowiński Wydawnictwo: Replika Seria: Wierzenia i zwyczaje historia
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Wierzenia i zwyczaje
Wydawnictwo:
Replika
Data wydania:
2021-09-21
Data 1. wyd. pol.:
1993-01-01
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366989344
Tagi:
wierzenia i zwyczaje wierzenia zwyczaje Replika
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nie powtarzałem siebie Waldemar Chrostowski, Mirosław Słowiński
Ocena 8,0
Nie powtarzałe... Waldemar Chrostowsk...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
36 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
200
196

Na półkach:

„Błazen. Dzieje postaci i motywu” Michała Słowińskiego, czyli z kogo się śmiejecie…?

„Błazen pojawił się w chwili, kiedy człowiek zauważył, że ten obok myśli inaczej, mało że od niego, ale inaczej od ich fratrii, inaczej od całego premiera - i wtedy ów bystry obserwator zdziwił się, może zaśmiał, potem zaczął przekonywać, złościć się i w końcu albo dziwaka wypędził, albo zabił. Ten „inny” , w dodatku słabszy i mniejszy, zrozumiał w nagłej chwili olśnienia, że ten śmiech to jego ostatnia szansa. Błazen to społeczny archetyp […]. To także bohater numer jeden, by nie powiedzieć dziecko ludowej kultury śmiechu”. [s.25]

No i jest to bardzo, ale to bardzo przyjemna lektura. Mogłaby być nowocześniejsza w formie, przekazie i języku (książkę Słowiński napisał w drugiej połowie lat 80, ta edycja to rok 2021),ale faktograficznie? Kapitalnie zbiera wiele wątków, historii i analiz w jednym miejscu.

Błazen to taki słodko-gorzki temat. Nigdy nie pojawia się w naszej świadomości tylko w jednej postaci - śmiechu. Zawsze, ale to zawsze konotuje także gorycz, bezradność, jakąś głębszą mądrość, którą rzadko kojarzy się z beztroską.
Jest coś dojmującego w fakcie, że - jak podkreśla autor - z końcem renesansu instytucja błazna przekształciła się w Europie w fikcję/zawód twórcy, filozofa, pisarza. Coś dojmującego, ale i trochę obraźliwego, zwłaszcza dla niektórych przedstawicieli trzech wspomnianych zawodów.

„Kroniki historyczne pełne są relacji o represjach, jakie spadały na ludzi śmiechu. Śmiech uznawano za rodzaj agresji, za formę ataku na system obowiązujących norm społecznych i wartości, stanowił groźną, bo obezwładniającą potencjalnych przeciwników formę podania prawdy”. [s.69]

Tymczasem, co podkreśla Słowiński, na dworach królewskich i magnackich fikcję błazna zdarzało się pełnić i szlachcicom, i duchownym. Dużo zależało od potrzeb konkretnego dworu, od warunków socjoekonomicznych, wreszcie - od czasów.

No dobrze, rozpędziłam się, nie wyjaśniając, czym jest „Błazen” Słowińskiego.

A jest sporych rozmiarów monografią tej wszechobecnej postaci od czasów starożytnych po jej zanik (w Europie to panowanie Ludwika XIV, w Polsce - Stanisława Augusta),oraz tego, jak pojawiała się w literaturze. Jakie funkcje pełniła, co mówiła? Książka - jak można wyczytać z mojego opisu - składa się z dwóch części. W pierwszej autor kreśli studium postaci błazna, podkreślając jego dwuznaczny charakter. W drugiej części Słowiki pokazuje jak o postaci tej pisano w literaturze europejskiej oraz - co ciekawe - opisując pojawienie się gatunków literackich, które funkcje błazna przejęły.

To gorzka w lekturze książka.

Słowiński pokazuje, jak śmiano się z osób z niepełnosprawnościami fizycznymi czy psychicznymi. Jak sprzedawano je, dawano w prezencie, jak je bito, szczuto psami - wszystko w ramach zabawy. Pisze o szkołach błaznów, o całych rodzinach zajmujących się „modyfikacjami” ciał dzieci, by te mogły stać się źródłem rozrywki. Coś, czego współczesność raczej nie zrozumie. Chociaż - i o tym nie zapominajmy, że w wielu miejscach świata, także w Europie, są ludzie okaleczający niemowlęta po torby te mogły zarabiać żebrając. Pytanie: „jak bardzo się zmieniliśmy?” zostawiłabym na razie otwarte.
Niezależnie od wszystkiego - błaznowie zawsze było traktowani źle, raczej jak inwentarz żywy, niż jak ludzie. Historia, którą przytaczam poniżej skończyła się dobrze, ale ile było takich, które miały inne zakończenie?

„Człowiek ten [niejaki Bertoldo - dopisek autorki opinii] w 503 roku został przedstawiony królowi Lombardii, Albinowi, na jego dworze w Pavii. […] Był karłem - mierzył 120 cm, miał garb, pałąkowate nogi i przeraźliwie szpetną gębę. Na jego widok dwór oniemiał, by po chwili ryknąć śmiechem. Damy rzucały w karła kąskami jadła, mężczyźni szczuli psami. „Myślałem, że król jest mądrzejszy” - powiedział Bertoldo głośno i zawrócił do wyjścia. Król, dotknięty obelgą do żywego, skazał karła na śmierć przez powieszenie. Bertoldo poprosił, by okazał mu ostatnią łaskę i pozwolił samemu wybrać drzewo, na którym ma zawisnąć. Król się zgodził. Po pewnym czasie dowódca gwardii królewskiej powiadomił swego pana, że karzeł już sobie wybrał drzewo: była to zaledwie odrosła od ziemi wątła sosenka”. [s.113]

No dobrze, wróćmy do książki

Jak pisałam - warta czasu, który nad nią spędziłam. Dobrze napisana, rzetelnie podbudowana pracami naukowymi Bachtina, Freuda, Junga, Bachtina, Krzyżanowskiego, Geremka, Bachtina, Żygulskiego. Wspominałam już o Bachtinie? Trochę sobie żartuję, bo obudziły mi się wspomnienia ze studiów, kiedy to raz, słysząc nazwisko „Bachtin”, dostałam czkawki ze stresu. Na szczęście mój organizm reaguje teraz nieco inaczej i doceniłam poniekąd walory Bachtina.

Jedną z najciekawszych konkluzji, która została mi po lekturze Słowińskiego jest to, że ogólnie o błaznach wiemy całkiem sporo. O ich historii, recepcji literackiej, znaczeniu, roli itp itd. Ale o pojedynczych, konkretnych osobach - nic. Kim był Bertoldo? Kim były błazny z „Las Meninas” Velazqueza? Co wiemy o ich rodzinach, pochodzeniu, o tym, co lubili, czego się bali? Nic. Błazen zdaje się być rzeczownikiem zbiorowym, nawet jeśli ma liczbę pojedynczą i mnogą.
Patrzmy choćby na takiego „naszego” Stańczyka. Ile o nim wiemy? Niewiele, ot, że miał na imię Stanisław i nie był biedny na starość.

Bardzo polecam „Błazna. Dzieje postaci i motywu” Michała Słowińskiego. To nie tylko fakty i ich drobiazgowa, zrozumiała i pięknie prowadzona analiza, ale i piękne smaczki (np. o błaznach jako szpiegach Krzyżaków na Litwie).

„Błazen. Dzieje postaci i motywu” Michała Słowińskiego, czyli z kogo się śmiejecie…?

„Błazen pojawił się w chwili, kiedy człowiek zauważył, że ten obok myśli inaczej, mało że od niego, ale inaczej od ich fratrii, inaczej od całego premiera - i wtedy ów bystry obserwator zdziwił się, może zaśmiał, potem zaczął przekonywać, złościć się i w końcu albo dziwaka wypędził, albo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
191
191

Na półkach: , ,

Lisioł Błaznem

Może być to dla Was pewnym zaskoczeniem, ale Lisioł bardzo poważnie podchodzi do zagadnienia błaznów. Wbrew pozorom trefniś to nie tylko dworski śmieszek, ale również najbardziej interesujący i najbardziej niebezpieczny zawód na świecie. Przynajmniej jeżeli wierzyć błaznom, a im wierzyć nie wolno. Aby oddzielić ziarno od plew, futrzak sięgnął po książkę wydawnictwa Replika autorstwa Mirosława Słowińskiego pod tytułem „Błazen – dzieje postaci i motywu”. Na okładce jest jegomość z oślimi uszami i kurzym łbem na głowie oraz… – Lisioł wytęża oczka – malutki facet z gołym tyłkiem, wystającym z trąby. Nieźle się zaczyna.
.
Opowieść o błaźnie zaczyna się wraz ze stworzeniem świata, więc można powiedzieć, że figle to sprawa najwyższej wagi. Lisioł z uwagą patrzył na powstające z nicości panteony, w których zawsze pojawia się jakiś przebiegły bożek. Od Kampuczy po Mezopotamię futrzak napotykał tych, którzy myśleli inaczej, na przekór ustalonemu porządkowi świata. W dużym skrócie błazen to osoba, która po wrzuceniu do rzeki w worku, popłynie w górę nurtu – tak z przekory, na złość albo po prostu „bo tak”. Lisioł patrzy znacząco w stronę pewnego Trefnisia na dworze Kholinów.
.
Futrzak z zadowoleniem odkrył, że błazenady oraz święta głupców stanowiły normalny widok w średniowiecznych miastach, a nawet istniał rycerski Zakon Błazna! To dopiero gratka, Lisioł już złożył podanie o przyjęcie! Zmęczony piciem wina oraz piszczeniem na temat władców, futrzak musi przyznać, że autor kompleksowo wprowadza czytelnika w świat błaznów. Poznajemy różne wątki, które z czasem stworzyły obraz postaci, jaki znamy dziś. Lisioł zatem oglądał przedstawienia wędrownych muzyków i akrobatów, podgryzł Arlekina po kostkach i rozrabiał w kościołach podczas karnawału. Można się zmęczyć!
.
Ale Lisioł musi z łapką na sercu wypiszczeć, że bycie błaznem to nie tylko swawole. Dla ludzi z minionych wieków postać błazna nigdy nie miała jedynie rozrywkowego wydźwięku. Człowiek, który żartował ze wszystkiego i wszystkich, którego nie obowiązywały surowe normy prawa świeckiego oraz sakralnego stanowił ideał kogoś absolutnie wolnego. Błazen był głosem wolności. Lisioł w pełni popiera ten postulat, chociaż nie ma zamiaru trafić na statek głupców, który wywozi niepożądanych ludzi w nieznanym kierunku! Wszak w renesansowej Europie nie ma większej słabości niż głupota. Mimo tego błazen – głupiec zawodowy – ma się całkiem nieźle. W rygorystycznym świecie dworskiej etykiety, gdzie krochmalony kołnierz zaciska się na szyi nie gorzej niż szubieniczny węzeł, błazen stał się idolem usychającej szlachty. Lisioł za kołnierzami nie przepada – niejeden raz unikał przerobienia na część garderoby – toteż tupta dalej w swojej błazeńskiej czapeczce.
.
Książka Mirosława Słowińskiego stanowi znakomite kompendium wiedzy o wszystkich odcieniach błazeńskiego żywota. Śledzimy ewolucję tej postaci, od mitologicznych początków i odgrywania roli głupca, po dworskiego trefnisia, który na przemian służył dobrą radą oraz obrażał wszystkich wkoło. Lisiołowi książka bardzo przypadła do gustu i z dużym żalem pożegnał błazna w dobie monarchii absolutnej, gdy okazało się, że biurokratyczna maszyna nie zezwala na istnienie takich lekkoduchów. Futrzak z całego, lisiego serca poleca tę książkę nie tylko fascynatom historii, ale również szeroko pojętej kultury oraz fantastyki.

Lisioł Błaznem

Może być to dla Was pewnym zaskoczeniem, ale Lisioł bardzo poważnie podchodzi do zagadnienia błaznów. Wbrew pozorom trefniś to nie tylko dworski śmieszek, ale również najbardziej interesujący i najbardziej niebezpieczny zawód na świecie. Przynajmniej jeżeli wierzyć błaznom, a im wierzyć nie wolno. Aby oddzielić ziarno od plew, futrzak sięgnął po książkę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
509
343

Na półkach:

Co widzicie oczami wyobraźni, gdy słyszycie słowo "błazen"?

Większość z nas zapewne widzi śmiesznie przebranego mężczyznę, z mnóstwem dzwoneczków i charakterystyczną czapką. I choć w dzisiejszych czasach ich żarty mają za zadanie bawić, kiedyś wyglądało to nieco inaczej.

Niemal każdy król trzymał w swoim dworze błazna. Traktowany jak część inwentarza, często w pewien sposób ułomny, był idealnym kandydatem na adresata wszelkich złośliwości i szykan. Jednocześnie miał rzadki przywilej- dosadnie mógł mówić królowi jak głupie błędy popełnia.

W końcu jest tylko błaznem, prawda?

Nie mylcie proszę błazeństwa z głupotą. Często zdarzało się, że ci nadworni trefnisie byli biegłymi poetami i grajkami, umieli pisać i czytać, a także znali się na polityce. W końcu ktoś taki jak król wymagał wszystkiego co najlepsze.

Popyt na usługi błaznów był tak duży, że powstały specjalne ich "hodowle". Dzieci zamykano w wazonach o przeróżnych kształtach, by zdeformować je zgodnie z życzeniem wielmożnego Pana. Takie okaleczone dzieci nie zawsze przeżywały, a te którym się to udało miały duże problemy zdrowotne.

W książce "Błazen. Dzieje postaci i motywu" znajdziecie jeszcze więcej, czasem mało przyjemnych, ciekawostek właśnie o tytułowych błaznach. Poznacie miejsce, które zajmowały na dworze, ich historię, a kilku najbardziej znanym przyjrzymy się z bliska.

Podoba mi się zaangażowanie Autora w dogłębne zbadanie dziejów błazna. Z pewnością jest to przygoda, która zaciekawi.

Jeśli jesteście zainteresowani nieco innym spojrzeniem na historię, dajcie szansę tej książce. Wiele może Was tu zaskoczyć!

Co widzicie oczami wyobraźni, gdy słyszycie słowo "błazen"?

Większość z nas zapewne widzi śmiesznie przebranego mężczyznę, z mnóstwem dzwoneczków i charakterystyczną czapką. I choć w dzisiejszych czasach ich żarty mają za zadanie bawić, kiedyś wyglądało to nieco inaczej.

Niemal każdy król trzymał w swoim dworze błazna. Traktowany jak część inwentarza, często w pewien...

więcej Pokaż mimo to

avatar
708
683

Na półkach:

Książka bardzo bogata w informacje i analizy, łącząca postać błazna z wierzeniami pierwotnymi, średniowieczno-renesansową kulturą śmiechu, nowożytną satyrą społeczno-polityczną. Nie do końca tylko jestem przekonana do podziału analizy na "błazna w historii" i "błazna w literaturze" - te dwie sfery przenikają się na tyle, że są właściwie obecne w obu częściach, a podział skutkuje głównie powtórzeniami.

Książka bardzo bogata w informacje i analizy, łącząca postać błazna z wierzeniami pierwotnymi, średniowieczno-renesansową kulturą śmiechu, nowożytną satyrą społeczno-polityczną. Nie do końca tylko jestem przekonana do podziału analizy na "błazna w historii" i "błazna w literaturze" - te dwie sfery przenikają się na tyle, że są właściwie obecne w obu częściach, a podział...

więcej Pokaż mimo to

avatar
856
659

Na półkach: , ,

"Błazen" od Mirosława Słowińskiego, to bardzo dogłębny i szczegółowy przekrój poprzez postać błazna od mitologii aż do literatury dawnej Polski.

Możemy się tutaj dowiedzieć wiele o błaznach dworskich, błaznach wiejskich, a nawet o błaznach doradcach. Całość jest bogato ilustrowana i pięknie oprawiona w twardą okładkę.

Jest to na prawdę ciekawa pozycja, w szczególności dla ludzi zafascynowanych tą czasem komiczną, czasem tragiczną, aczkolwiek wszechobecną postacią.

"Błazen" od Mirosława Słowińskiego, to bardzo dogłębny i szczegółowy przekrój poprzez postać błazna od mitologii aż do literatury dawnej Polski.

Możemy się tutaj dowiedzieć wiele o błaznach dworskich, błaznach wiejskich, a nawet o błaznach doradcach. Całość jest bogato ilustrowana i pięknie oprawiona w twardą okładkę.

Jest to na prawdę ciekawa pozycja, w szczególności dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
295
127

Na półkach:

Jako pasjonatka literatury oczywistym było, że nie przejdę obojętnie obok książki Mirosława Słowińskiego, "Błazen. Dzieje postaci i motywu".
Autor jest doktorem nauk humanistycznych, dzięki czemu czytelnik na pewność, że jest to książka której rzetelność sięga najwyższej półki. Przedstawia w niej drogę, jaką w świecie historycznym i literackim na przestrzeni wieków przeszła instytucja błazna.

Słowiński podzielił książkę na dwie części. Pierwsza to ukazanie błazna w kulturze, w wymiarze filozoficznym i socjologicznym. W drugiej części, autor przedstawia tę postać w ujęciu historycznym i genealogicznym, jako jedną z najstarszych profesji opisanych w literaturze.
Możemy zatem prześledzić przemiany, jakie zaszły w tej postaci, poczynając od literatury starożytnej.
Dzięki dbałości o szczegóły i głęboką analizę dzieł literackich i świadectw historycznych autor, z wielkim zaangażowaniem, zabiera czytelnika w pasjonującą podróż do świata, w którym śmiech i zabawa przynosiły ludziom oczyszczanie i wyzwolenie od grzechu, a człowiek w czapeczce z dzwoneczkami uosabiał ludzkie przywary.

Ta praca naukowa momentami może i nie jest łatwa w odbiorze, ale przez to skłania czytelnika do wnikliwego i uważnego czytania. Do refleksji i do własnych poszukiwań. Nie jest to na pewno pozycja stricte popularnonaukowa. Czy uznaję to za wadę tej książki? Absolutnie nie! To tylko dowodzi wysokiemu poziomowi merytorycznemu tej pozycji.

"Błazen. Dzieje postaci i motywu" to źródło wiedzy, które powinno znaleźć się na półce u każdego miłośnika literatury i badacza oraz pasjonata historii kultury.
Polecam!

Współpraca recenzencka z wydawnictwem.

Jako pasjonatka literatury oczywistym było, że nie przejdę obojętnie obok książki Mirosława Słowińskiego, "Błazen. Dzieje postaci i motywu".
Autor jest doktorem nauk humanistycznych, dzięki czemu czytelnik na pewność, że jest to książka której rzetelność sięga najwyższej półki. Przedstawia w niej drogę, jaką w świecie historycznym i literackim na przestrzeni wieków przeszła...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    163
  • Przeczytane
    57
  • Posiadam
    22
  • Chcę w prezencie
    2
  • Do kupienia
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Historia
    2
  • Mam
    2
  • Podglądając świat
    1
  • 🔎Szukam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Błazen. Dzieje postaci i motywu


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne