rozwińzwiń

Brassel

Okładka książki Brassel Tomasz Kocowski
Okładka książki Brassel
Tomasz Kocowski Wydawnictwo: Oficynka fantasy, science fiction
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Oficynka
Data wydania:
2021-03-15
Data 1. wyd. pol.:
2021-03-15
Język:
polski
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
881
735

Na półkach: ,

Ciekawa, lecz nie wciągająca powieść. Zbyt mało było opisów miast podziemnych, zbyt dużo akcji toczyło się nad ziemią. Opis wojen dający do myślenia.
Nie można było niestety utożsamić się z bohaterem.
Ciekawe nawiązania do dialektu śląskiego.

Ciekawa, lecz nie wciągająca powieść. Zbyt mało było opisów miast podziemnych, zbyt dużo akcji toczyło się nad ziemią. Opis wojen dający do myślenia.
Nie można było niestety utożsamić się z bohaterem.
Ciekawe nawiązania do dialektu śląskiego.

Pokaż mimo to

avatar
967
453

Na półkach:

„Brassel” to całkiem dobra powieść fantastyczno-historyczna. Opowiada o perypetiach mieszkańców tytułowego miasta, czyli Wrocławia, którzy żyli w nim w połowie XIX wieku. Poznajemy ówczesną sytuację geopolityczną w Europie oraz historię o tym, jak onegdaj Brassel prosperowało dzięki handlowi z krasnoludami, zamieszkującymi magiczną krainę w podziemiach miasta, lecz z powodu zaprzestania go popadło w biedę.
Książka podzielona jest na dwie części – pierwsza z nich opowiada o niezadowoleniu mieszkańców, którzy przeprowadzają rewolucję w celu wyrwania się z okowów pruskiej władzy i przywrócenia handlu ze Zwergami, dzięki czemu miasto ostatecznie zaczyna rozkwitać jako niezależna kompania handlowa. Ta część bardzo mi się podobała i nawet trochę wciągnął mnie opis wędrówki kilku bohaterów w głąb Ziemi w celu odnowienia kontaktów handlowych z krasnoludami, podczas której autor plastycznie opisał wygląd podziemnego świata i grasujących w nim potworów.
Część druga natomiast ma charakter obyczajowo-historyczno-wojenny i przedstawia walkę mieszkańców z armią pruską, która chce znów objąć władzę nad miastem. Element fantastyczny został tutaj całkowicie zepchnięty na margines, krasnoludy występują jedynie jako statyści w kilku wzmiankach, a głównym wątkiem są działania wojenne. Część ta zatem nie przypadła mi do gustu, gdyż ogólnie nie przepadam za zagadnieniami historycznymi ani wojennymi, które z reguły mnie nudzą. Pozbawienie fabuły motywu fantasy sprawiło, że powieść w moich oczach znacznie straciła na atrakcyjności i doczytałam książkę do końca bez wielkiej przyjemności, nieco nawet znużona.
Uważam, że to wielka szkoda, iż Kocowski zdecydował się na takie rozwiązanie fabularne, gdyż w części pierwszej dał popis swych umiejętności w pisarstwie fantastycznym, a wychodzi mu ono na tyle dobrze, że cała powieść według mnie tylko by zyskała, gdyby nie pozbawiać ją tych elementów. Stworzony bowiem przez niego podziemny świat krasnoludów aż się prosił o dalszą eksplorację i rozwinięcie, oferując mnóstwo ciekawych wątków, jakie można by z nim powiązać – schodząc z bohaterami do podziemi czułam niedosyt i chętnie bym odkryła jeszcze jakieś jego zaskakujące cechy.
Ogólnie jednakże „Brassel” napisane jest bardzo poprawnie, opisy są logiczne, a dialogi niewymuszone. Plusem także był dla mnie wątek miłosny – Kocowskiemu udało się uniknąć pretensjonalności i uczucie między dwójką młodych ludzi opisał w sposób bardzo szczery, naturalny i ciepły. Rzadko się zdarza, aby jakieś love-story, wplecione w fabułę, nie zalatywało naiwnym romansidłem, a tu autorowi udało się zachować równowagę i opisać miłość, że tak to ujmę, bez plastiku.
W moim odczuciu zatem „Brassel” jest książką z nieco zmarnowanym potencjałem, ale myślę, że jeśli ktoś interesuje się tematyką historyczną, a do tego lubi fantasy, nie będzie zawiedziony.

„Brassel” to całkiem dobra powieść fantastyczno-historyczna. Opowiada o perypetiach mieszkańców tytułowego miasta, czyli Wrocławia, którzy żyli w nim w połowie XIX wieku. Poznajemy ówczesną sytuację geopolityczną w Europie oraz historię o tym, jak onegdaj Brassel prosperowało dzięki handlowi z krasnoludami, zamieszkującymi magiczną krainę w podziemiach miasta, lecz z powodu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
704
43

Na półkach:

Do “Brassel” Tomasza Kocowskiego podeszłam z dużym entuzjazmem, ponieważ rzecz dzieje się w moim rodzinnym mieście - z tym że prawie dwieście lat temu, a krasnoludy nie są tam tylko rzeźbami spotykanymi w miejskich zaułkach, ale faktycznie żyją pod ziemią i chętnie kupują beczki z piwem. Czy autorowi udało się podtrzymać mój zapał? Po odpowiedź zapraszam do recenzji.

Fabuła nie jest skomplikowana i rozgrywa się w Brassel (czyli Wrocławiu, nazywanym tak w dialekcie dolnośląskim języka niemieckiego),a skupia się na konflikcie z królem Prus oraz na próbach przywrócenia kontaktów handlowych z żyjącą w podziemiach rasą Zwergów. Mieszkańcom pod rządami pruskimi nie wiedzie się bowiem dobrze - wiele zakładów i fabryk zamknięto, ponieważ transakcje z sąsiadami spod powierzchni zostały zakazane, a wejście łączące oba światy, Oderthor, zawalone. Dodatkowo ludzie są obciążeni podatkami na utrzymanie stacjonującego tu wojska i w końcu, doprowadzeni do ostateczności, buntują się przeciwko władzom i ruszają tłumnie pod ratusz walczyć o swoje prawa.

Nasi bohaterowie to przywódcy rebelii oraz osoby mocno w nią zaangażowane. Bernard jest mózgiem operacji, a Bolko (syn jego najbliższego przyjaciela) młodym chłopakiem zamieszanym w przemyt ze Zwergami. Z tymi dwoma mamy największą styczność, ale poza nimi jest jeszcze cała galeria postaci drugoplanowych. Moim zdaniem trochę ich za dużo, jak na książkę liczącą trzysta pięćdziesiąt stron, dlatego że ciężko nakreślić na takiej przestrzeni jakieś wyraźniejsze charakterystyki. Przykładowo Bernard, Otto (ojciec Bolka) i Johan (brat Ottona) niezbyt się według mnie różnią między sobą, a wszyscy, których poznajemy, są raczej zwyczajni i nie budzą specjalnych emocji. Osobiście najbardziej polubiłam Agnes, mądrą żonę Bernarda, i choć nie zostało jej poświęcone dużo uwagi, to doceniałam fragmenty, gdzie wprowadzała ciepły, domowy klimat. Mam też skargę, że tak niewiele miejsca zostało dla Augusta Füllfederhalterdorfa - poety i złodzieja tuby.

Jeśli chodzi o odbiór powieści, to ma ona swoje plusy i minusy i zacznę od tych drugich. Spora ilość rozdziałów poświęconych romansowi Bolka z ukochaną Mathilde w moim odczuciu była niepotrzebna, gdyż wątek ten ani nie wnosił niczego do historii, ani nie rozwijał postaci. W dialogach, w których uczestniczyło wiele osób, miałam trudności ze zrozumieniem, kto aktualnie mówi, parę razy niezbyt jasno zostało również zaznaczone, ile upłynęło czasu pomiędzy rozdziałami. Dostrzegłam też nieco potknięć w redakcji i korekcie, najczęściej w postaci literówek i powtórzeń wyrazowych, a zakończenie, jak na mój gust, poszło za bardzo w kierunku deus ex machina. Przechodząc do plusów, to największym była dla mnie możliwość przeniesienia się do dawnego Wrocławia. Przedmieścia i okoliczne wsie wspominane w książce to teraz centrum miasta lub jego dzielnice. Wzmianki o moich najbliższych okolicach, czyli Rosenthal i Carlowitz, przywołały oczywiście uśmiech na mojej twarzy, a te dotyczące nieistniejących już: Kładki Białoskórniczej, Mostu Czterofenigowego czy Międzymurza - nieodpartą nostalgię. Podobało mi się też zróżnicowanie narodowościowe mieszkańców Brassel, mamy tu bowiem Niemców, Polaków, Prusaków i Ślązaków. Korzenie Bolka na przykład sięgają kilku z tych grup i chłopak próbuje odnaleźć przynależność do którejś z nich.

Podsumowując, “Brassel” to lekka lektura i mogę ją polecić czytelnikom, którzy lubią poczuć ducha przeszłości doprawionego odrobiną fantastyki, a także tym znającym Wrocław i jego zakątki.

Recenzja powstała dla klubu recenzenta na facebookowej grupie Książki Fantasy
https://www.facebook.com/groups/399240960159910/posts/4194230033994298

Do “Brassel” Tomasza Kocowskiego podeszłam z dużym entuzjazmem, ponieważ rzecz dzieje się w moim rodzinnym mieście - z tym że prawie dwieście lat temu, a krasnoludy nie są tam tylko rzeźbami spotykanymi w miejskich zaułkach, ale faktycznie żyją pod ziemią i chętnie kupują beczki z piwem. Czy autorowi udało się podtrzymać mój zapał? Po odpowiedź zapraszam do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

Książka „Brassel” Tomasza Kocowskiego to powieść typu historia alternatywna wzbogacona o elementy fantastyczne – żyjących pod ziemią Zwergów. Akcja dzieje się w połowie XIX wieku i nawiązuje do wydarzeń tzw. Wiosny Ludów. Możemy znaleźć tu wszystkie jej przejawy. Mieszkańcy Brassel, czyli po naszemu Wrocławia – chcą wyrwać się spod pruskiego panowania. Ludzie są niezadowoleni i dążą do otwarcia Oderthoru i wznowienia kontaktów z podziemnym ludem, które zapewniały rozwój handlu. Pojawiają się też dysputy o przynależności narodowej. Niemiec, Polak, Ślązak – bohaterowie zadają sobie pytanie, kim właściwie są.

Akcja zaczyna się w momencie, kiedy w mieście wybucha bunt. Jego przywódcy, Bernard i Bolko, z determinacją walczą o realizację postawionych celów. Główny to ponowne nawiązanie kontaktów handlowych ze Zwergami. Z dwójki głównych bohaterów to Bolko zajmuje w powieści więcej miejsca, chociaż Bernard wydaje się tym ważniejszym. Ten pierwszy jest chętny do działa, do tego jego ojciec od lat mieszka wraz z żyjącymi pod ziemią krasnoludami, więc ma osobiste pobudki, aby odwiedzić ich korytarze. Pojawia się też wątek miłosny, wszak to młody chłopak i krew mu w żyłach buzuje. Bernard natomiast to dojrzały mężczyzna i realny przywódca. Jest opanowany i ma – nazwijmy to – polityczne umiejętności i charyzmę, aby poruszyć tłum.

Od początku miałam ogromne trudności, żeby poczuć klimat tej powieści. Czułam się, jakbym czytała którąś z kolejnych części cyklu. Zostałam wrzucona w wir wydarzeń i nie potrafiłam zrozumieć z czego one wynikają – chociażby dlaczego stosunki ze Zwergami zostały zerwane. Pierwszy rozdział jest napisany fatalnie. Skaczemy po mieście i obserwujemy bunt raz z perspektywy wojska, a raz protestujących. Połapać się w tym kto jest kim jest bardzo ciężko. Nie wiemy na czym się skupić i co będzie istotne w toku wydarzeń.

W kolejnych rozdziałach Tomasz Kocowski uspokaja się i zaczyna relacjonować historię dłuższymi fragmentami. Krystalizują się główne postacie i wątki. Akcja jest wartka. Jeżeli ktoś da się ponieść jej nurtowi może świetnie się bawić. Ja niestety ledwie pomoczyłam stopy na brzegu tej rzeki. Z dwóch powodów.

Po pierwsze, to co mi się najbardziej podobało, tego było najmniej. Bardzo ciekawiło mnie jak autor opisze podwrocławskie krasnoludy. Kiedy bohaterowie wkroczyli w podziemne korytarze moje rumieńce mogłyby rozświetlać im drogę. Tak nie mogłam doczekać się spotkania z małym ludem. Szkoda, że w ogólnym rozrachunku Tomasz Kocowski postawił na politykę a nie fantastykę.

Po drugie, z jednej strony odniesienia do Wiosny Ludów są jasne, ale mi podczas czytania towarzyszyła myśl, że wystarczy zmienić, daty, miejsca, nazwiska i przeniesiemy się do innej epoki. Dodać również chcę, że jedni mają większą inni mniejszą wiedzę historyczną i nie każdy te powiązania zauważy. Myślę, że autor mógł zrobić nieco więcej, aby jego intencja była jasna, lepiej oddać opisywany czas, aby powieść z dumą nosiła miano historii alternatywnej.

Wrocław i krasnoludy skusiły mnie do przeczytania „Brassel”, jednak nie okazały się gwarantem sukcesu – w moich oczach. Niewątpliwie zaletą powieści jest wartka akcja. Tomasz Kocowski wymyślił dużo wątków, jednak potencjał wszystkich nie został wykorzystany. Może w tym przypadku mniej okazałoby się czytelniej i ciekawiej? Trudno powiedzieć. Ja niestety klimatu tej powieści nie poczułam. Nie porwała mnie ani fabuła, ani pisarski warsztat autora (swoją drogą redakcja/korekta też nie błyszczy w tej książce). Krótko mówiąc nie miała tej charyzmy co Bernard, porywający do buntu mieszkańców Brassel.

Książka „Brassel” Tomasza Kocowskiego to powieść typu historia alternatywna wzbogacona o elementy fantastyczne – żyjących pod ziemią Zwergów. Akcja dzieje się w połowie XIX wieku i nawiązuje do wydarzeń tzw. Wiosny Ludów. Możemy znaleźć tu wszystkie jej przejawy. Mieszkańcy Brassel, czyli po naszemu Wrocławia – chcą wyrwać się spod pruskiego panowania. Ludzie są...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15
16

Na półkach:

Tomasz Kocowski napisał ciekawą, wciągającą powieść, ale nie tyle fantasy, co bardziej z jej wątkami. Jak to w życiu bywa, nie zawsze się dogodzi każdemu. Tak też jest w tym przypadku. Znajdą się zapewne czytelnicy zadowoleni w 100 % , ale znajdą się też tacy jak ja, zawiedzeni, że tego fantasy było tak mało. Wyobrażenia jakie mamy nie zawsze będą odzwierciedlone. Przyznaję jednak, że cała historia ma swój urok, ale autor mógłby śmiało kilka wątków rozwinąć sprawiając, że pozycja byłaby dużo bardziej interesująca. Tajemniczy Zwergowie od razu skojarzyły mi się z krasnoludkami rozmieszczonymi w całym mieście, dlatego brakuje mi większej ilości ich opisów. Napisana jest jednak bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu czyta się ją łatwo. Ogólne wrażenia po przeczytaniu mam pozytywne, dlatego chętnie polecam ją dalej. We Wrocławiu byłam już wiele razy dlatego też chętnie ją przeczytałam.

Tomasz Kocowski napisał ciekawą, wciągającą powieść, ale nie tyle fantasy, co bardziej z jej wątkami. Jak to w życiu bywa, nie zawsze się dogodzi każdemu. Tak też jest w tym przypadku. Znajdą się zapewne czytelnicy zadowoleni w 100 % , ale znajdą się też tacy jak ja, zawiedzeni, że tego fantasy było tak mało. Wyobrażenia jakie mamy nie zawsze będą odzwierciedlone. Przyznaję...

więcej Pokaż mimo to

avatar
398
143

Na półkach: , , ,

Książką, którą dzięki Wydawnictwu Oficynka udało mi się przeczytać i dla Was recenzować.A chodzi mi o...
"Zwergi i ludzie - dwa światy, jeden honor. Jest połowa XIX wieku. Zbuntowani mieszkańcy Brassel, dzisiejszego Wrocławia, walczą o wolność i prawa dla siebie, a także o otwarcie Oderthor - miejsca, w którym odbywał się kiedyś handel z tajemniczą rasą Zwergów - krasnoludów mieszkających pod powierzchnią miasta. Przywódcy buntu, Bernard i Bolko, zmuszeni są do wielu wyrzeczeń i heroicznej walki, by doprowadzić do ponownego porozumienia między ludźmi a Zwergami.(...)".

Zacznijmy od tego, że o autorze jak i tej książce nic nie wiedziałam. I jeśli ta książka jest debiutem Tomasza Kocowskiego, a z tego co wiem to tak, to muszę powiedzieć, że "Brassel" jest książką bardzo dobrze napisana.
Na samym początku chcę zaznaczyć, że jest to fantastyka.
Autor w świetny sposób przedstawił nam Wrocław z tamtego okresu, jak żyli ludzie etc.
Co mnie osobiście uderzyło od samego początku to powolny bieg wydarzeń i bohaterów, i ich historie. Bo mamy Bolko, którego historię poznajemy nie od razu tylko stopniowo. Jego ojca, który zniknął 10 lat temu i nie wiadomo co się z nim dzieje (wiadomo tylko, że jest w podziemiach tam gdzie znajdują się Zwergowie),ale po jakimś czasie w dość ciekawych wydarzeniach wychodzi na powierzchnię i w mniejszy lub w większy sposób pomaga Bolkowi i Bernardowi.
Plusem tej książki jest na pewno jest przedstawienia świata podziemnego Zwergów, ich historii, technologii, którą posiadają i z niezbyt pozytywną chęcią pokazania ludziom, a tym bardziej udostępnić na światło dzienne.
Co chcę zaznaczyć to to, że ta książka nie jest idealna. Są wątki, sceny, które turbo się wleczą i nie wnoszą nic do fabuły książki.
Co zauważyłam w jednej scenie na samym początku to brak tekstu lub wycięcie danego fragmentu (nie wiem?),a mianowicie rozmowy Bernarda z grupką ludzi na jakiś tam temat i gdy wchodzi Bolko to Bernard wyskakuje z tekstem "O dobrze, że już jesteś, bo mówiliśmy o tobie". Kiedy mówiliśmy o nim? Bo ja niestety nie zauważyłam?
Druga kwestia to literówki, które co jakiś czas się zdarzały i biły po oczach.
Trzeci minus to okładka, a mianowicie to, że nie ma zakładek przy brzegach i oto mam ALE do Wydawnictwa Oficynka.
Ocena ode mnie to 8/10 🌟.

Książką, którą dzięki Wydawnictwu Oficynka udało mi się przeczytać i dla Was recenzować.A chodzi mi o...
"Zwergi i ludzie - dwa światy, jeden honor. Jest połowa XIX wieku. Zbuntowani mieszkańcy Brassel, dzisiejszego Wrocławia, walczą o wolność i prawa dla siebie, a także o otwarcie Oderthor - miejsca, w którym odbywał się kiedyś handel z tajemniczą rasą Zwergów -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
95
91

Na półkach:

O tym media milczą! Krasnoludy we Wrocławiu. Co nie wierzycie? Przeczytajcie koniecznie Brassel ;-). Pomimo paru potknięć, historia jest bardzo wciągająca, a świat wykreowany przez Tomasza Kocowskiego bardzo... rzeczywisty. Polecam.

O tym media milczą! Krasnoludy we Wrocławiu. Co nie wierzycie? Przeczytajcie koniecznie Brassel ;-). Pomimo paru potknięć, historia jest bardzo wciągająca, a świat wykreowany przez Tomasza Kocowskiego bardzo... rzeczywisty. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
439
437

Na półkach: ,

Zapraszam na moją opinię
https://mojefikusnezycieblog.blogspot.com/2021/06/brassel.html

Zapraszam na moją opinię
https://mojefikusnezycieblog.blogspot.com/2021/06/brassel.html

Pokaż mimo to

avatar
637
221

Na półkach: ,

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2021/06/brassel-tomasz-kocowski.html

Historie alternatywne mają to do siebie, że są ciekawym spojrzeniem na naszą przeszłość i sposobem, by zadać sobie pytanie – a co by było, gdyby... Chyba właśnie dlatego ten gatunek budzi spore zainteresowanie wśród czytelników i sprawia, że czyta się go z ogromną ciekawością. A w moje ręce, dzięki uprzejmości wydawnictwa Oficynka, trafiła właśnie taka opowieść, czyli Brassel Tomasza Kocowskiego.

Wrocław, czy raczej Brassel po śląsku, końcówka I połowy XIX wieku. Miasto jest opanowane przez stagnację, handel i rzemiosło zamarły, a ludzie mają problem ze znalezieniem środków na życie. Grupa buntowników, którym przewodzi jeden z rzemieślników, Bernard, rozpoczyna rebelię, by obalić władzę pruską w mieście, a ponadto otworzyć na powrót bramy Oderthoru. To zejścia do świata Zwergów, tajemniczych postaci przypominających skądinąd krasnoludy, które żyją pod ziemią i są dużo bardziej rozwinięte technologicznie w porównaniu do ludzi. Niestety, Fryderyk Wilhelm IV Pruski, król Prus, nie zamierza tak po prostu odpuścić miastu i wysyła na nie swoją armię, a to nie wróży niczego dobrego dla mieszkańców Brassel.

Zacznę od jaśniejszych punktów w całej książce. Pomysł na świat Zwergów, mieszkających pod XIX-wiecznym Wrocławiem, był naprawdę ciekawy i można wokół niego wybudować interesującą fabułę. Niestety, na dobrym pomyśle się skończyło. Zwergów dostajemy jak na lekarstwo, nie dowiadujemy się o nich właściwie nic, tyle tylko, że są grubiańscy, aroganccy, uważają się za lepszych od ludzi i bardzo rozwinęli się technologicznie, ale produkty jak piwo i żywność muszą kupować od mieszkańców powierzchni. Poza tym same Zwergi pojawiają się raz albo dwa i właściwie są tylko ozdobnikiem do całej fabuły.

Jeśli chodzi o fabułę, to, niestety, sama nie do końca rozumiem, o czym chciał napisać powieść autor. Samo osadzenie akcji w okolicach Wiosny Ludów to dobry zabieg, ale mógłby zostać pociągnięty i sama rewolta w Brassel mogłaby zostać świetnie osadzona na tle ówczesnych ruchów narodowowyzwoleńczych. Dodatkowo sam Kocowski w treści porusza kwestię narodowościową Ślązaków, którzy nie czują się ani Polakami, ani Prusakami czy Niemcami, tylko właśnie mieszkańcami Śląska. Niestety, ten problem zostaje tylko raz wspomniany i zapomniany, a mógłby być świetną podstawą do rozwinięcia fabuły.

Historie alternatywne pozwalają na popuszczenie wodzów wyobraźni i, chociaż wypadałoby trzymać się pewnych realiów historycznych, to można zaszaleć. Szkoda, że autor postanowił po prostu przenieść w XIX wiek broń z wieku XX i na tym skończyła się jego kreatywność. Karabiny samopowtarzalne, czołgi, zeppeliny... Nic nowego, nawet bez wielkich zmian w nazwach i wyglądzie, więc czytelnik od razu domyśla się, cóż to za uzbrojenie. Oczywiście, chociażby w steampunkowej Wojnie Lotosowej Jay'a Kristoffa mamy bardzo podobny zabieg, ale tam przynajmniej wyposażenie armii zostaje zmodyfikowane do napędu na czerwony lotos, więc zyskuje nowy wymiar.

Bohaterowie też nie zachwycają. Opis na okładce głosi, że przywódcami rebelii są Bernard i Bolko, wuj i bratanek. Tak naprawdę głównym rebeliantem jest ten pierwszy, z prostej przyczyny – nikt nie będzie słuchał kilkunastoletniego chłopaka, którego największym problemem jest zabranie dziewczyny na randkę. Przy postaci Bolka znowu mamy to samo, co przy kwestiach narodowościowych – można było pogłębić jego portret psychologiczny i mocniej rozbudować konflikt na linii ojciec-syn (Otto, ojciec Bolka, dziesięć lat przed rozpoczęciem fabuły odszedł do Zwergów i już tam został),a zostaje to raz czy dwa wspomniane i wątek się urywa. Ponadto wątek romantyczny jest wciśnięty w historię na siły, a rozdziały z udziałem Bolka i jego ukochanej, Mathilde, miały na celu chyba tylko napompowanie objętości książki. Dokładnie tak samo, jak w przypadku postaci Mathiasa, strażnika więzienia, który nie wiadomo po co ugania się za nastolatkiem po całym Brassel i próbuje skrzywdzić jego albo Mathilde.

Ta powieść to jest w ogóle koszmar redakcyjny chyba. W trakcie akcji postaci zmieniają nagle płeć ni z tego, ni z owego, imiona bohaterów są przekręcane, a dialogi zajmują całą stronę bez żadnych dodatkowych informacji, kto wypowiada daną kwestię. Nie wiem, czy redaktor i korekta zaspani ogarniali treść, czy po prostu już im się nie chciało, ale błędy ortograficzne trafiające się co kilka stron był dla mnie tylko gwoździem do trumny.

Streszczając maksymalnie cały ten przydługi wywód – Brassel mogłoby być dobrą książką, gdyby tylko autor nie poucinał wielu wątków w połowie, a reszty nie pozostawił samym sobie. Sporo tu do dopracowania, szczególnie zakończenie z gatunku deus ex machina mnie w ogóle do siebie nie przekonało. Światełko w tunelu jednak widzę – czy zdecyduję się na kolejne książki autora, jeśli się ukażą, tego nie wiem, ale podejrzewam, że wielu osobom powieść może się spodobać. Zresztą, sami się przekonajcie.

https://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2021/06/brassel-tomasz-kocowski.html

Historie alternatywne mają to do siebie, że są ciekawym spojrzeniem na naszą przeszłość i sposobem, by zadać sobie pytanie – a co by było, gdyby... Chyba właśnie dlatego ten gatunek budzi spore zainteresowanie wśród czytelników i sprawia, że czyta się go z ogromną ciekawością. A w moje ręce,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
19
5

Na półkach:

Naiwna, prosta historia z jednowymiarowymi bohaterami.

http://pscriptum.pl/literatura/17.Recenzja-Brassel-Tomasz-Kocowski.html

Naiwna, prosta historia z jednowymiarowymi bohaterami.

http://pscriptum.pl/literatura/17.Recenzja-Brassel-Tomasz-Kocowski.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    38
  • Chcę przeczytać
    11
  • Posiadam
    4
  • 2021
    4
  • Polska
    1
  • Przeczytane w 2021r.
    1
  • Literatura polska
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • Audiobook
    1
  • Audiobook
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Brassel


Podobne książki

Przeczytaj także