Mort Cinder

Okładka książki Mort Cinder Alberto Breccia, Héctor Germán Oesterheld
Okładka książki Mort Cinder
Alberto BrecciaHéctor Germán Oesterheld Wydawnictwo: Non Stop Comics komiksy
224 str. 3 godz. 44 min.
Kategoria:
komiksy
Wydawnictwo:
Non Stop Comics
Data wydania:
2018-09-12
Data 1. wyd. pol.:
2018-09-12
Liczba stron:
224
Czas czytania
3 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381106207
Tłumacz:
Patrycja Zarawska, Iwona Michałowska-Gabrych
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Perramus Alberto Breccia, Juan Sasturain
Ocena 7,3
Perramus Alberto Breccia, Ju...
Okładka książki Mity Cthulhu Alberto Breccia, Norberto Buscaglia, H.P. Lovecraft
Ocena 7,1
Mity Cthulhu Alberto Breccia, No...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki 100 Naboi - Tom 3 Brian Azzarello, Eduardo Risso
Ocena 7,9
100 Naboi - Tom 3 Brian Azzarello, Ed...
Okładka książki Śmierć Stalina Fabien Nury, Thierry Robin
Ocena 7,2
Śmierć Stalina Fabien Nury, Thierr...
Okładka książki Ex Machina. Tom 1 Tony Harris, Brian K. Vaughan
Ocena 7,3
Ex Machina. Tom 1 Tony Harris, Brian ...
Okładka książki Hellblazer. Brian Azzarello 1 Brian Azzarello, Richard Corben, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Lee Loughridge, Pamela Rambo, James Sinclair, Dave V. Taylor
Ocena 7,4
Hellblazer. Br... Brian Azzarello, Ri...
Okładka książki 100 Naboi - Tom 4 Brian Azzarello, Eduardo Risso
Ocena 7,7
100 Naboi - Tom 4 Brian Azzarello, Ed...

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
74 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1179
1147

Na półkach:

Komiks to nadal stosunkowo młode medium, na tle innych dzieł literackich. Tak naprawdę pośród badaczy literatury nadal panuje spór o to, kiedy komiks powstał. Zresztą jego definicja jest dość niejednoznaczna, a sama forma bardzo się rozwinęła od przełomu XIX i XX wieku, czyli okresu gdy komiksy zaczęły coraz mocniej się usamodzielniać. Dlatego chętnie sięgam po stare komiksy, które wznowiono, aby spojrzeć na nie trochę z historycznego punktu widzenia. "Mort Cinder" to argentyński komiks, publikowany w początkowo w tygodniku komiksowym Misterix. Zagościł tam w latach 1962-1964 i zdobył spora popularność. Jak wypada po tylu latach? Wizualnie naprawdę dobrze, ale scenariusz już niestety nie przetrwał w moich oczach próby czasu.

Wedle opisu prezentującego komiks, należałoby go zakwalifikować do horroru i fantastyki naukowej. Z pewnością w latach 60-tych XX wieku zaskakiwał on swoją niecodziennością. Domyślam się, że mógł u czytelnika wywołać poczucie grozy, gdy ten śledził losy powstającego z martwych Morta Cindera i towarzyszącego mu antykwariusza Ezrę Winstona. T z perspektywy tej drugiej postaci poznajemy całą fabułę, a zaczyna się ona jak rasowy, stary horror. Nie te krwawe pomyje, które dziś dominują w popkulturze. Nie. "Mort Cinder" to klasyk swego gatunku. Za pomocą opisów i fenomenalnego, nawet po dziś dzień, rysunku, budował atmosferę grozy. Tajemnicze postacie, odradzający się wiecznie Mort, czy szalony naukowiec, który na niego polował. Niby brzmi płytko, ale wtedy musiało to robić piorunujące wrażenie.

Dziś nadal potrafi zachwycić, jeśli skupimy się na rysunku. Jest on czarno-biały, ponury i wyraża znacznie więcej emocji niż tekst. Gdy patrzymy na cmentarz skąpany w świetle księżyca, naprawdę możemy poczuć się tak, jakbyśmy tam byli. Tajemnicze postacie o ołowianych oczach, sekretne znamię, podziemne laboratorium walniętego naukowca. Tak, rysunek Alberto Breccia ma w sobie ogromną moc. Potrafi, wybaczcie mi użycie takich słów, ożywać na oczach czytelnika. Przynajmniej ja miałem takie wrażenie, a czytanie tego komiksu w nocy przy zapalonej małej lampce koło łóżka, tylko potęgowało doznania.

Niestety od strony tekstu i scenariusza, całość już się tam bardzo nie broni. Historia jest dość prosta, co w tym wypadku można uznać za zaletę, ale użyty do jej opowiedzenia język, mocno się zestarzał. od groma tutaj powtórzeń czy w kółko powtarzania czegoś, na co czytelnik już dawno wpadł. Miejscami też gryzie się tekst narratora z wypowiedziami postaci w dymkach, które się papugują. Jeszcze gorzej wypada to w połączeniu z Ezrą opowiadającym nam historię Morta Cindera. Najpierw czytam dany element gdy Ezra jest narratorem, a potem dostaję dokładnie to samo w jego wypowiedzi. Niestety ten zabieg powtarza się nader często.

Niemniej "Mort Cinder" to na swój sposób ciekawa lektura. Pozwala nam spojrzeć w przeszłość i zobaczyć czym kiedyś był komiks i jak bardzo się zmienił. To ciekawe doświadczenie i kolekcjonerzy na pewno je docenią. Podobnie badacze literatury lub osoby ją studiujące. Nie jestem jednak pewien czy tytuł trafi do zwykłego zjadacza komiksowych wypieków dzisiejszych czasów. Jak pisałem, od strony wizualnej broni się mocno, ale fabularnie już niezbyt. Niemniej na pewno wyróżnia się na tle popkulturowych dzieł, pełnych kolorów oraz niezbyt wymyślnych horrorów.

Komiks to nadal stosunkowo młode medium, na tle innych dzieł literackich. Tak naprawdę pośród badaczy literatury nadal panuje spór o to, kiedy komiks powstał. Zresztą jego definicja jest dość niejednoznaczna, a sama forma bardzo się rozwinęła od przełomu XIX i XX wieku, czyli okresu gdy komiksy zaczęły coraz mocniej się usamodzielniać. Dlatego chętnie sięgam po stare...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1953
1384

Na półkach: ,

Alberto Breccia to postać kultowa w świecie argentyńskiego komiksu. Ten rysownik zaczął działać już w 1939 r., głównie tworząc dla gazet i czasopism. Jego najsłynniejszym dziełem jest właśnie „Mort Cinder”. W Polsce ten artysta był długo nieznany i dopiero stosunkowo niedawno wydawnictwo Non Stop Comics sięgnęło po jego prace. Jak więc prezentuje się komiks uznawany za opus magnum tego rysownika?
Tom zbiera odcinki serii „Mort Cinder” publikowane na łamach magazynu „Misterix” w latach 1962-1964. Tytułowy bohater to żyjący współcześnie nieśmiertelny mężczyzna na co dzień pomagający antykwariuszowi Ezrze Winstonowi. Każda z historii to albo niezwykła opowieść z przeszłości Morta albo współczesna przygoda.

Tom otwiera historia zerowa, bez udziału tytułowego bohatera. Ezra ma tutaj niezwykłą wizję, która doprowadzi go pewnego odkrycia.

Opowieść ta pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Niemal nic nie zostaje wyjaśnione, a czytelnik może jedynie snuć domysły. Nie jest nawet pewne czy nie jest to jedynie fantazja starszego antykwariusza. Ogólnie jest to całkiem dobry wstęp pokazujący z jakiego typu komiksem czytelnik będzie miał do czynienia.

Z kolei historia „Ołowianoocy” już samą swoją formą budzi zdziwienie – początek jest w formacie poziomym, co jest spowodowane tym, że „Misterix” był wówczas inaczej wydany. W tej opowieści właśnie po raz pierwszy pojawia się Mort Cinder. Antykwariusz Ezra Winston po otrzymaniu tajemniczego amuletu wybiera się do lekarza, co doprowadza do paru niezwykłych zdarzeń.

Początkowo można naprawdę się wciągnąć w fabułę. Jest tu dużo tajemnic i nie wiadomo co jest rzeczywistością. Jednakże tak naprawdę najbardziej intrygująca zagadka nie zostanie tutaj wyjaśniona. Za to motywacja głównego antagonisty jest dosyć kiczowata, ale być może miał to być element konwencji.

Następna historia czyli „Matka Charliego” to opowieść z czasów I wojny światowej. Pokazany jest tu cały brud wojennej zawieruchy, ale można się też wzruszyć. Nie podobało mi się jednak wprowadzanie znikąd pewnego elementu fantastycznego – nie było wcześniej wspomniane, że Mort dysponuje takimi zdolnościami.

Kolejny rozdział to „Wieża Babel” czyli pierwsza z opowieści
Morta o jego zamierzchłej przeszłości. Zostają tutaj wprowadzone motywy znane z teorii Ericha von Dänikena czyli przybysze z gwiazd jako źródło mitów. Podobało mi się jak zmieniono tutaj motywy religijne na science-fiction, które zaskakująco zgrabnie łączy się tu z motywami starożytnymi. Dochodzi tu do pewnej reinterpretacji historii o biblijnej wieży Babel, która moim zdaniem jest ciekawsza niż oryginał.

Następne dwa rozdziały są ze sobą powiązane tematycznie – ich akcja osadzona jest w więzieniu Blue Dove. Zarówno w jednym, jak i drugim właściwie nie ma elementów fantastyki. Obie to porządne historie sensacyjne, które mi przywodziły na myśl najlepsze momenty serialu „Skazany na śmierć”.

Głównym bohaterem rozdziału „Witraż” jest Ezra Winston, który nabywa witraż o niezwykłych właściwościach. Jest to dosyć prosta historyjka grozy, która jednak potrafi wywrzeć wrażenie.

W zupełnie inne klimaty przenosi „Statek niewolniczy”. Jest to historia z czasów jak Mort Cinder pływał na tytułowym statku. Można się tu wzruszyć, chociaż opowieść nie przekazuje niczego nowego na temat zjawiska niewolnictwa.

Bardzo obiecująca była opowieść „Grobowiec Lisis”. Liczyłem, że uchyli rąbka tajemnicy skrywającej pochodzenie Morta Cindera. Okazuje się jednak, że jest to historia niezwiązana bezpośrednio z Mortem Cinderem. Ogólnie jest w porządku, ale liczyłem na więcej.

Tom kończy opowieść „Bitwa pod Termopilami”, która przedstawia okoliczności legendarnej bitwy z 480 r p.n.e. Podobnie jak komiksie „300” jest tutaj bardzo epicko i dużo jest patosu. Jest tu parę zadających w pamięć scen, ale całość w pewnym momencie zaczęła mi się dłużyć.

Największym plusem komiksu są rysunki. Alberto Breccia rysuje naprawdę niesamowicie i jest w stanie wydobyć zarówno grozę pewnych scen, jak i pokazać epickie starcia. Czasami jednak niektóre postacie w jego wykonaniu były zbyt podobne do siebie i nie mogłem ich odróżnić.

Tom prezentuje bardzo szeroki wachlarz tematyczny. Niemal każda opowieść jest inna. Szkoda jednak, że za całością nie kryje się nic większego, a o samym tytułowym bohaterze tak naprawdę niewiele wiadomo. Ogólnie jednak porządna lektura.

Alberto Breccia to postać kultowa w świecie argentyńskiego komiksu. Ten rysownik zaczął działać już w 1939 r., głównie tworząc dla gazet i czasopism. Jego najsłynniejszym dziełem jest właśnie „Mort Cinder”. W Polsce ten artysta był długo nieznany i dopiero stosunkowo niedawno wydawnictwo Non Stop Comics sięgnęło po jego prace. Jak więc prezentuje się komiks uznawany za opus...

więcej Pokaż mimo to

avatar
744
681

Na półkach: ,

Album pierwotnie był publikowany w odcinkach w latach 1962-64 - wspominam o tym, gdyż ma to znaczenie dla oceny tego albumu. Tu mamy ładne zbiorcze wydanie, które w formie może męczyć. Pół wieku temu fragmenty tej opowieści grozy musiały robić niemałe wrażenie.
https://salomonik.eu/recenzje-wg-ocen/2-masakra

Album pierwotnie był publikowany w odcinkach w latach 1962-64 - wspominam o tym, gdyż ma to znaczenie dla oceny tego albumu. Tu mamy ładne zbiorcze wydanie, które w formie może męczyć. Pół wieku temu fragmenty tej opowieści grozy musiały robić niemałe wrażenie.
https://salomonik.eu/recenzje-wg-ocen/2-masakra

Pokaż mimo to

avatar
115
3

Na półkach:

Bardzo nie równy zbiór, koniec trochę wymęczyłem ale klimat na plus

Bardzo nie równy zbiór, koniec trochę wymęczyłem ale klimat na plus

Pokaż mimo to

avatar
1055
1019

Na półkach: ,

W ramach nadrabiania komiksowych zaległości sięgnęłam po ,,Mort Cinder” od wydawnictwa Non Stop Comics. I muszę przyznać, że żal mi było odkładać ten tytuł na półkę – Alberto Breccia zabrał mnie bowiem w nad wyraz klimatyczną podróż przez czas i śmierć.

Ezro zapewne nie jest bohaterem do jakiego przywykła większość czytelników. To liczący już swoje lata antykwariusz, zamiłowany w zbieraniu i katalogowaniu antyków. Traf chce, że za sprawą jednego z owych antyków zostaje on powiernikiem Morta Cindera – człowieka który za każdym razem powstaje z martwych. Czytelnikowi zaś przyjdzie obserwować wędrówkę tych dwóch bohaterów, która odkryje nie tylko mroczne zakamarki ludzkiej duszy, ale także zabierze w podróż w czasie.

Na album składa się dziesięć historii plus kilka stron dodatków, do których należy między innymi fragment niewykorzystanego scenariusza Dyliżans do Cuchillo. Poszczególne historie dzielą się na krótkie rozdziały, które pierwotnie były publikowane w odcinkach w latach 1962-1964. Poszczególne odcinki nie są zbyt długie – liczą sobie zaledwie kilka stron i osobiście cieszę się, że przeczytałam je dopiero jako zbiorcze wydanie inaczej ciężko byłoby wytrwać w oczekiwaniu na ciąg dalszy opowieści. Bowiem, mimo krótkiej formy ograniczającej nieco historię Ezra i Morta Cindera, jest ona tak klimatyczna, że trudno się od niej oderwać.

Przyznam szczerze, że Ezra polubiłam już od pierwszych stron, a pierwsza dłuższa historia z jego udziałem, w której poznaje tytułowego Morta (druga w albumie zatytułowana Ołowianoocy) po prostu skradła moje serce. Nasz bohater miotany przez siły których nie rozumie, starający się odnaleźć w świecie, który coraz bardziej przypomina fantazje ogarniętego szaleństwem umysłu stanowiła fantastyczną mieszankę kryminału i horroru, przywodzącego na myśl dzieła Lovecrafta, co stanowiło dla mnie kolejny atut. Bardzo przypadł mi również motyw antyków, które jakoby wymuszają kolejne wędrówki Ezra i Morta.

Samo wydanie zasługuje wyłącznie na pochwałę – twarda okładka i powiększony format pozwalają w pełni docenić rysunki, które robią piorunujące wrażenie raz uderzając gęstą, mroczną atmosferą bijąca z ciemnych kadrów, to przechodząc w pozbawione szczegółów tła gdzie możemy podziwiać szczegółowe i bardzo realistycznie narysowane sylwetki bohaterów. Bardzo ciekawym, choć jednocześnie nieco utrudniającym lekturę, zabiegiem było pozostawienie oryginalnego układu poszczególnych odcinków historii Morta Cibdera, które w pewnym momencie zmieniły orientację na poziomą. Osobiście cieszę się jednak, że później zrezygnowano z tego zabiegu.

,,Mort Cinder” mimo upływu lat pozostaje świetną serią przygodową z elementami horroru i cudownymi ilustracjami. Nie będę ukrywać, że lektura historii widzianych oczami antykwariusza Ezra przyniosła mi więcej frajdy niż nie jedna rynkowa nowość. Dlatego z czystym sumieniem zachęcam Was do sięgania również po starsze pozycje – kryje się wśród nich nie jedna perełka, a ,,Mort Cinder” zdecydowanie zasługuje na to miano.

https://koszzksiazkami.pl/mort-cinder-recenzja/

W ramach nadrabiania komiksowych zaległości sięgnęłam po ,,Mort Cinder” od wydawnictwa Non Stop Comics. I muszę przyznać, że żal mi było odkładać ten tytuł na półkę – Alberto Breccia zabrał mnie bowiem w nad wyraz klimatyczną podróż przez czas i śmierć.

Ezro zapewne nie jest bohaterem do jakiego przywykła większość czytelników. To liczący już swoje lata antykwariusz,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1112
120

Na półkach: , , ,

Droga przez mękę. Zacząłem z przyjemnością, skończyłem z obowiązku.

Droga przez mękę. Zacząłem z przyjemnością, skończyłem z obowiązku.

Pokaż mimo to

avatar
1270
1001

Na półkach: ,

Choć polski rynek komiksowy poszedł ostatnimi czasy bardzo mocno do przodu, wciąż możemy znaleźć kilku artystów, którzy gościli na nim rzadko albo w ogóle. Jednym z nich jest Alberto Breccia, argentyński plastyk, którego styl mocno inspirował innych twórców, w tym takich tuzów komiksu jak Mike Mignola czy Frank Miler. Jednym z najbardziej znanych tytułów nad jakimi pracował, jest właśnie „Mort Cinder”, który jednak, mimo ogólnoświatowego uznania, nigdy dotąd nie ukazał się w kraju nad Wisłą. Ten stan rzeczy uległ w końcu zmianie, a na księgarskich półkach wylądował pięknie wydany, elegancki wolumin.

Ezra Winston jest antykwariuszem w podeszłym wieku. Pewnego dnia w jego życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, od momentu gdy klient przynosi do jego zakładu stary amulet. Przedmiot zdaje się prowadzić starszego mężczyznę w różne miejsca i najwidoczniej ma jakiś cel. Faktycznie, bardzo szybko okazuje się, że dzięki niemu Ezra nawiązuje kontakt z niejakim Mortem Cinderem, osobnikiem którego z braku lepszego określenia można nazwać nieśmiertelnym. Podróżuje on przez wieki, wiele razy umiera i odradza się w nowych okolicznościach. Czy to klątwa, czy dar – tego nie wie nikt, liczy się to, że Cinder jest świadkiem historycznych wydarzeń i chce o nich opowiadać.

W wydaniu zbiorczym „Mort Cinder” podzielony jest na dziesięć epizodów (licząc króciutki prolog),traktujących o różnych okresach w życiu tytułowego bohatera. Zawarta w każdym z tych rozdziałów opowieść dzieli się z kolei na krótkie, najczęściej trzystronicowe segmenty, które oryginalnie ukazywały się cyklicznie na łamach magazynu „Misterix”. Zabieg pozwala nam spojrzeć na Morta z różnych perspektyw, poznać okoliczności, które go kształtowały. Nie wiem, być może powoduje to pierwotna forma wydawania tych historii, ale kolejne perypetie Cindera nie sprawiają wrażenia zbyt skomplikowanych. Większość z nich okazuje się stosunkowo prosta i liniowa, co utwierdza w przekonaniu, że najistotniejsza nie jest tu wcale warstwa fabularna.

Mimo tej prostoty opowiadania o doświadczeniach Morta i Ezry nie są na pewno rozczarowujące. Oesterheld dość sprawnie miesza gatunki i style, co sprawia, że kolejne rozdziały oferują coś ciekawego, choć często różnią się od siebie klimatem. Różnorodność – to słowo jest kluczem do dobrego odbioru „Morta Cindera”. Na kolejnych kartach poznamy więc historię budowy wieży Babel, zawędrujemy pod Termopile, gdzie będziemy towarzyszyć Spartanom w ich desperackiej ostatniej walce, trafimy na statek niewolniczy czy też dowiemy się co nieco o starożytnym Egipcie. Ta rozpiętość w ukazywaniu różnych historycznych okresów jawi się jako dobry wybór scenarzysty, pozwala bowiem docenić skalę doświadczenia tytułowego bohatera.

W późniejszych rozdziałach można odczuć pewną schematyczność kolejnych opowieści – intryga często zawiązywana jest w podobny sposób, poprzez badanie kolejnego przedmiotu znajdującego się w antykwariacie Ezry Winstona, przechodząc we wspomnienie Morta Cindera. Inaczej rzecz się ma w przypadku pierwszego, i na szczęście, najdłuższego epizodu. „Ołowianoocy” to prawdziwy horror, w którym na pierwszym planie stoi niesamowita atmosfera. Fabuła jest pełna dziwnych zdarzeń, często sprawiających dość oniryczne wrażenie, a dominuje w nich namacalne zagrożenie, które nieustannie wisi nad bohaterami i motywuje ich kolejne poczynania. Nastrój jest prawdziwie dojmujący – często ze świecą szukać takiego w historiach grozy – co stanowi największą zaletę tego, bez dwóch zdań najlepszego segmentu „Morta Cindera”.

Wspominałem wcześniej, że to nie fabuła stoi tu na pierwszym planie. I faktycznie, główną atrakcją omawianego tytułu wydaje się jego warstwa plastyczna. Jej autorem jest Alberto Breccia, powszechnie ceniony argentyński rysownik. Uwagę zwraca przede wszystkim jego wspaniała zdolność operowania cieniem i pokazanie kontrastu ze światłem. Prace są przy tym bardzo realistyczne, co przejawia się zwłaszcza w pięknym rysowaniu twarzy, zwłaszcza tej należącej do Ezry Winstona. Niektóre kadry przywodzą na myśl niemiecki ekspresjonizm, co doskonale sprawdza się zwłaszcza w historiach mocniej nawiązujących do estetyki grozy. Już dla samej warstwy graficznej warto mieć ten album w swojej kolekcji.

Po lekturze „Morta Cindera” można z łatwością zrozumieć dlaczego jest on wymieniany jako jedna z największych inspiracji wielkich komiksowych twórców. Choć całościowo nie jest arcydziełem, to w momencie wydawania nie bez powodu stanowił na rynku komiksowym prawdziwą rewolucję. Sprawny scenariusz w połączeniu z wizjonerskimi rysunkami dał tytuł, który musiał zapisać się w historii gatunku. Istotny jest także fakt, że po sześćdziesięciu latach od premiery nie trąci on za bardzo myszką, ale wciąż czaruje specyficznym klimatem, który początkowo ma w sobie wiele z weird fiction i horroru, a w kolejnych, spokojniejszych momentach przechodzi w także dość satysfakcjonującą, tematyczną różnorodność. Jednym słowem – warto.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - https://zlapany.blogspot.com/2018/10/mort-cinder-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/15218

Choć polski rynek komiksowy poszedł ostatnimi czasy bardzo mocno do przodu, wciąż możemy znaleźć kilku artystów, którzy gościli na nim rzadko albo w ogóle. Jednym z nich jest Alberto Breccia, argentyński plastyk, którego styl mocno inspirował innych twórców, w tym takich tuzów komiksu jak Mike Mignola czy Frank Miler. Jednym z najbardziej znanych tytułów nad jakimi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1129
1128

Na półkach: ,

Tu mam delikatny problem. Rysunki w tym zbiorze to kosmos, coś co powinien zobaczyć każdy i co zasługuje na jeszcze większy format. Znaczenie dla historii komiksu, jeśli wierzyć opowieściom o wpływie na Millera czy Mignolę, spore. Poszczególne rozdziały różnorodne, a jednak jakieś takie niezbyt pogłębione. Chciałoby się czegoś dłuższego, bardziej pogmatwanego i złożonego. Chciałbym, żeby scenarzysta bardziej wykorzystał możliwości medium, skoro ma u boku tak kompletnego rysownika.

Tu mam delikatny problem. Rysunki w tym zbiorze to kosmos, coś co powinien zobaczyć każdy i co zasługuje na jeszcze większy format. Znaczenie dla historii komiksu, jeśli wierzyć opowieściom o wpływie na Millera czy Mignolę, spore. Poszczególne rozdziały różnorodne, a jednak jakieś takie niezbyt pogłębione. Chciałoby się czegoś dłuższego, bardziej pogmatwanego i złożonego....

więcej Pokaż mimo to

avatar
7944
6799

Na półkach: , ,

HISTORIA NIE JEST MARTWA

Alberto Breccia to jeden z tych mistrzów komiksu, który niemal nieznany pozostaje nie tylko na naszym rynku. A przecież jego wpływy na opowieści graficzne są nieocenione, bo eksperymenty ilustratorskie jakich się podejmował, stały się inspiracją nie tylko dla Mike’a Mignoli i Franka Millera, którzy zostali wymienieni na okładce tego albumu, ale także i np. Billa Sienkiewicza czy Dave’a McKeana. Dlatego wydanie „Morta Cindera” w Polsce to nie lada wydarzenie i gratka dla miłośników tego medium, a przy okazji kawał dobrego komiksu, dla miłośników thrillerów, horrorów i szeroko pojmowanej fantastyki.

Ezra Winston to antykwariusz, który przekonuje się, że historia wcale nie jest martwa. Za każdym razem, kiedy w jego ręce trafia jakiś nietypowy przedmiot o archeologicznym znaczeniu, Ezra potrafi doświadczać związanej z nim przeszłości na własnej skórze, co nie zawsze jest przyjemnym czy też bezpiecznym przeżyciem.. Ale jest coś jeszcze dziwniejszego w jego życiu. A raczej ktoś, on, Mort Cinder. Mężczyzna, który raz za razem powraca do życia, a który osobiście przeżył największe wydarzenia w dziejach…

Całość recenzji na moim blogu: http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2018/09/mort-cinder-hector-german-oesterheld.html

HISTORIA NIE JEST MARTWA

Alberto Breccia to jeden z tych mistrzów komiksu, który niemal nieznany pozostaje nie tylko na naszym rynku. A przecież jego wpływy na opowieści graficzne są nieocenione, bo eksperymenty ilustratorskie jakich się podejmował, stały się inspiracją nie tylko dla Mike’a Mignoli i Franka Millera, którzy zostali wymienieni na okładce tego albumu, ale...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    89
  • Chcę przeczytać
    37
  • Posiadam
    36
  • Komiksy
    25
  • Komiks
    10
  • 2018
    5
  • 2019
    2
  • Papierowa
    2
  • Komiksy
    2
  • Komiks
    2

Cytaty

Więcej
Alberto Breccia Mort Cinder Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...

Przeczytaj także