Mity Cthulhu
- Kategoria:
- komiksy
- Tytuł oryginału:
- Los Mitos de Cthulhu
- Wydawnictwo:
- Non Stop Comics
- Data wydania:
- 2019-09-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-09-25
- Liczba stron:
- 124
- Czas czytania
- 2 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381109239
- Tłumacz:
- Iwona Michałowska-Gabrych
- Tagi:
- groza Cthulhu komiks
Alberto Breccia to jeden z najważniejszych artystów w historii komiksu. Ogromny wpływ jaki wywarł na pokolenie rysowników z lat 70. i 80. XX wieku jest niezaprzeczalny. Jego adaptacje prozy Lovecrafta wydają się pochodzić z innego wymiaru. Rysunki przepełniają dziwne faktury, kolaże, wizje zrodzone z niezwykłej wyobraźni zaskakują i porażają oryginalnością nawet 50 lat po ich stworzeniu. Szeroki wachlarz technik graficznych pozwolił wspaniale oddać klimat opowiadań arcymistrza kosmicznego horroru, H.P. Lovecrafta.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Biały horror
Są artyści tak charakterystyczni, że zawsze kojarzą się ze swoją unikatową twórczością. Są też dzieła tak trudne do adaptacji na inne formy kultury, że wydaje się to wręcz niemożliwe. Teoretycznie oba te warunki zostały spełnione w przypadku utworów H.P. Lovecrafta, a jednak nie raz i nie dwa porywano się na jego ponurą prozę – z różnymi skutkami. Alberto Breccia postanowił dokonać czegoś wyjątkowego, co można nazwać wariacją na temat dzieł Lovecrafta. Z genialnym skutkiem.
Lovecraft, zwany czasem Samotnikiem z Providence, to jeden z najbardziej znanych pisarzy horrorów na świecie, zwłaszcza z gatunku tzw. weird tales. Zainspirował niezliczone rzesze artystów, ma tysiące fanów na całym globie, którzy wciąż fascynują się jego prozą i życiem, skupiając się zwłaszcza na tzw. mitologii Cthulhu. Samego terminu nie ukuł Lovecraft, ale jego następca, August Derleth, który opracował dzieła mistrza po jego śmierci. Dopiero wtedy rozpoczęła się nieprzemijająca sława twórcy.
Lovecraft pisał zarówno opowiadania, jak i niedługie powieści, które w większości, poza bardzo specyficznym stylem, łączy obecność przerażających, wrogich człowiekowi bogów z kosmosu. Najbardziej znanym jest tytułowy Cthulhu – jeden z tzw. Wielkich Przedwiecznych, który nie jest ani tym najpotężniejszym, ani najbardziej strasznym, przy czym wygląda prawdopodobnie jak skrzyżowanie ośmiornicy i smoka z ludzkimi kończynami. Prawdopodobnie – bo pewną cechą, która warunkuje rozpoznawalność stylu Lovecrafta, ale i jego siłę, jest nagminne stosowanie niedomówień i ogólników. Osobiście uważam, że wynika to z pewnej niedoskonałości wyobraźni autora, który nie był w stanie zobrazować sobie dostatecznie porażających potworów, stąd ucieka się bardzo często do opisywania ich jednym, tak wiele znaczącym przymiotnikiem: niewyobrażalne. Co wyglądać może na mankament, okazuje się plusem – nie od dziś wiadomo, że nikt nas tak nie nastraszy, jak własna wyobraźnia. A uciekanie się do jej pomocy jest chwytem wyjątkowo sprytnym.
Inną kwestią, która może utrudniać adaptację opowiadań Lovecrafta, są jego specyficzne zbitki epitetów, powtarzane jak mantry, nadające bardzo charakterystyczny, ale i niekiedy zabawny klimat, np. „lepki odgłos szatańskiego i plugawego ssania” czy „przeklęte obrzędy ludzkich bluźnierstw”. Nie da się tego pomylić z nikim innym! Oczywiście w komiksie, jako utworze stawiającym na równi obraz i słowo, artysta ma trudne zadanie zilustrowania tego, co niewyobrażalne, i dołączenia przymiotników, które w sumie są zbędne.
Ciekawie się złożyło, że w Polsce możemy porównać sobie adaptację Lovecrafta pochodzącą z dwóch kręgów kulturowych, w których sztuka komiksu jest bardzo odmienna. Mowa o mangach Tanabe Gou i „Mitach Cthulhu” opracowanych przez Buscaglię a zilustrowanych przez genialnego Breccię. Podczas gdy Gou stawia na hiperrealizm i hiperdetalizm, Breccia skupia się na oddaniu niezwykłego klimatu horrorów Samotnika. Breccia to artysta, którego kojarzyć można m.in. z rewelacyjnego „Morta Cindera” – już tam daje się poznać jako nietuzinkowy talent, ale w „Mitach…” po prostu oszałamia. Wydaje się, jakby rysował samymi plamami Rorschacha, ukrywając w nich potwory niezauważalne na pierwszy rzut oka. Zestawia ze sobą różne faktury pędzla, różne jego grubości, stosuje kolaż, zbliżając się do psychodelii rodem z koszmaru. Czasem jego postaci przypominają Nosferatu, kiedy indziej blisko im do zwariowanych „Krzyków” Muncha. Nie da się obok tego szaleństwa przejść obojętnie – każdy kadr, choć dla zmyłki tak zwyczajnie wtłoczony w standardowe ramki, to wariacja bez ograniczeń, która każe utyskiwać na to, że są takie małe! Czy to jednak znaczy, że Breccia jest lepszy od Gou? Niekoniecznie.
Breccia na interpretację danego utworu przeznacza o wiele mniej miejsca niż Gou, u którego jedno opowiadanie zajmuje czasem cały tomik. Jednocześnie Breccia wydany jest w formacie A4, a Gou jako powiększony format zeszytowy – i ta różnica ewidentnie wpływa na odbiór całości. Jak bowiem wiadomo, komiks nie działa tylko jako pojedyncze kadry, ale też plansze i ich zestawienia – z tego też powodu Breccia wydaje się o wiele mniej… mroczny. Spora w tym wina niemałych marginesów na kartkach wydania – ta biel zmniejsza oddziaływanie poszczególnych kadrów. Poza tym Breccia nigdy nie wychodzi poza ramki, z czego natomiast chętnie korzysta Gou, tworząc w czytelniku uczucie zanurzania się w ciemności. Breccia stosuje za to inną taktykę, podobną do ducha Lovecraftowskiej prozy – nie jest dosłowny. Pozwala sobie na różne odejścia od tekstu, przez co tworzy zaskakujący dysonans: tam, gdzie bohater wchodzi w mrok, Breccia wrzuca go w oślepiającą biel, idealnie stosując kontrast. Breccia to geniusz, który uczy nas bać się bieli.
Są przy tym opowiadania, które według mnie na pewno lepiej zilustrował Gou – np. „Zapomniane miasto” (w „Mitach Cthulhu” tytuł brzmi: „Bezimienne miasto”). To zależy zresztą także od tego, czego oczekujemy po komiksowej adaptacji. Pełna dosłowność nie jest możliwa – z tej prostej przyczyny, że Lovecraft zbyt często stosował uniki w opisach. Gou jednak trzyma się wersji literackiej niemal nabożnie, co w zasadzie często wychodzi na plus: jest bardziej czytelny, mniej zagmatwany. Poza tym nie można mu odmówić odwagi i tytanicznej pracy – jego hiperdetaliczne obrazy zachwycają już choćby samą ilością kładzionego tuszu.
Więc komiks czy manga – co jest lepsze? Na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Ktoś, kto boi się japońskiego stylu, może spokojnie sięgnąć po Tanabe Gou, tworzącego „po europejsku”. Breccia jest zdecydowanie eksperymentatorem. Najciekawsze wnioski nasuwają się po porównaniu jednego z dłuższych opowiadań, pt. „Kolor z przestworzy”. Breccia nie wspomina o trzech synach Gardnera, w dodatku w obu dziełach poszczególni synowie zupełnie inaczej kończą. Choć w tym jednym aspekcie do oryginału bliżej Brecci, to nie pokazuje on wielu ważnych, a wręcz kluczowych scen dla fabuły, a więc np. przerażającej chmury nieziemskiego koloru na strychu czy powrotu owego morderczego obłoku do studni. W mandze jedna z najwspanialszych ilustracji to świecący dom Gardnera nocą – sceny tej zupełnie brakuje u Brecci. Obie wersje są różne, ale równie intensywne.
„Mity Cthulhu” wydane są świetnie: elegancki papier, gruba okładka. W tomiku znajdziemy adaptację 9 opowiadań. Daje się zauważyć niewielką zmianę stylu Brecci – od najbardziej zwykłego piórkowania tuszem po walki plam czerni i bieli z grubą kreską. Jest na co popatrzeć, a wręcz trudno odwrócić wzrok.
Choć adaptacja horrorów na komiks to zadanie bardzo trudne i rzadko równie udane jak literacki oryginał, to „Mity Cthulhu” można spokojnie polecić każdemu fanowi Lovecrafta. Są przesiąknięte jego niezwykłym duchem, którego oddziaływanie udało się jeszcze wzmocnić przez niesamowite obrazy Brecci. Dostajemy nową receptę na strach i dreszcze, czyli to, co lubimy najbardziej.
Agata Majchrowicz
Oceny
Książka na półkach
- 166
- 129
- 50
- 16
- 15
- 5
- 5
- 4
- 4
- 3
OPINIE i DYSKUSJE
Twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta doczekała się różnych adaptacji komiksowych. Dobrym przykładem są mangi autorstwa Gou Tanabe, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Również Alberto Breccia, autor „Morta Cindera”, postanowił zająć się tematem i zaadaptował dziewięć tekstów Samotnika z Providence.
W zbiorze znajdują się zarówno bardzo popularne teksty jak „Zgroza w Dunwich” czy „Zew Cthulhu”, jak i mniej znane utwory pokroju „Festynu” czy „Coś na progu”. Moim zdaniem trochę szkoda, że autor nie skupił się na tych mniej popularnych, bo „Widmo nad Insmouth” doczekało się już tylu adaptacji, że ciężko powiedzieć w tej kwestii coś nowego.
Poszczególne opowieści przypominają w swojej strukturze ilustrowane opowiadania. Dużo jest tutaj tekstów narratora, a rysunki jedynie pokazują to, co już jest opisane. Przy tym jednak nie jest to w całości tekst oryginalnego opowiadania. Czasami więc można było odnieść wrażenie, że niektóre teksty jak „Zew Cthulhu” czy „Zgroza w Dunwich” zostały niepotrzebnie skrócone i przez to straciły na budowanej atmosferze. Jednakże pomimo pewnej skrótowości „Kolor z przestworzy” czy „Nawiedziciel mroku” zachowały swój klimat. Moim zdaniem nawet pewne cięcia wyszły na dobre w „Festynie”.
Rysunki Alberto Brecci są bardzo specyficzne. W kanciastych i powykrzywianych budynkach można dojrzeć wpływy niemieckiego ekspresjonizmu. Nadnaturalne istoty przypominają pacnięcia farby i ciężko uchwycić ich szczegóły. Jest to ciekawy zabieg mający oddać nieopisaną potworność stworów z mitologii Cthulhu.
Lektura tej adaptacji twórczości Lovecrafta była ciekawym doznaniem. Warstwa graficzna jest naprawdę niesamowita. Szkoda tylko, że to przede wszystkim narracja, a nie rysunki opowiadają tu poszczególne historie.
Twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta doczekała się różnych adaptacji komiksowych. Dobrym przykładem są mangi autorstwa Gou Tanabe, które wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Również Alberto Breccia, autor „Morta Cindera”, postanowił zająć się tematem i zaadaptował dziewięć tekstów Samotnika z Providence.
więcej Pokaż mimo toW zbiorze znajdują się zarówno bardzo popularne teksty jak „Zgroza w...
Dobra ludziska, lecimy z opinią o kolejnym komiksie, będącym adaptacją klasycznej grozy. Tym razem na warsztat wleciały utwory jednego z największych, słynnego Samotnika z Providence czyli H.P. Lovecrafta, w opracowaniu Alberto Breccii i Norberto Buscaglii. Zapraszam.
"Mity Cthulhu" to zbiór dziewięciu opowiadań, stanowiących naprawdę bardzo mocny zestaw, jeżeli chodzi o przekrój twórczości Lovecrafta. Mnie w nim zabrakło mojej ulubionej "Muzyki Ericha Zanna", no ale jak to tłumaczę mojemu młodszemu dziecku, nie zawsze dostajemy to co byśmy chcieli.
Jeżeli chodzi o fabułę, to tutaj nie będę się zbytnio rozpisywał. Każdy, kto choć przez moment miał styczność z dziełami Samotnika z Providence, wie doskonale czego się spodziewać. Pokrótce, jak przystało na mistrza weird fiction i kosmicznego horroru, utwory wprost emanują niesamowitością, niezwykle gęstym i psychodelicznym klimatem oraz pełną rozmachu wizją kosmicznych bytów, siejących postrach wśród zwykłych śmiertelników. Ogólnie zauważyłem, że z twórczością Lovecrafta jest tak, że albo ją się kocha albo nienawidzi. Osobiście jestem w tej pierwszej grupie, aczkolwiek lubię sobie dawkować jego opowiadania, czytając je powoli i bez pośpiechu. Uważam, że pędząc z nimi na złamanie karku, można zatracić tą mroczną i przytłaczającą atmosferę, którą są przesiąknięte.
Natomiast tym, na co należy zwrócić największą uwagę, są genialne grafiki Alberto Breccii. Ok powiedzmy sobie wprost, nie znam się na technikach rysowania/malowania, jestem w tym temacie kompletnym laikiem. Ale wiem kiedy coś mi się podoba i dlaczego. A prace Breccii robią piorunujące wrażenie. Szczególnie, że potrafił on zmienić formę/technikę tworzenia kadrów, dopasowując ją indywidualne do każdego opowiadania. I to jest piękne w tym albumie, bo każda historia przynosi nam wizualnie inne wrażenia. Czy mamy do czynienia ze zwykłym szkicem, czy dostajemy mocno surrealistyczne wizje, wszystko to daje nam kompletny obraz geniuszu i niezwykłych umiejętności autora. Poza tym dodają one potężną dawkę mrocznego i gęstego klimatu, idealne oddając to, co czytelnikom chciał przekazać Lovecraft swoimi opowieściami.
Podsumowując, nie jest to łatwy w odbiorze album. Naprawdę potrafi przytłoczyć, zarówno warstwą fabularną, jak i graficzną. Dlatego też warto go sobie dozować, a wtedy odkrywa on przed nami wszystko to, o czym wspomniałem w mojej opinii.
Zachęcam zatem do sięgnięcia po "Mity Cthulhu" i zatopienie się w ten pełen grozy i niesamowitości świat...
Tyle ode mnie!!! Do usłyszenia!!!
Dobra ludziska, lecimy z opinią o kolejnym komiksie, będącym adaptacją klasycznej grozy. Tym razem na warsztat wleciały utwory jednego z największych, słynnego Samotnika z Providence czyli H.P. Lovecrafta, w opracowaniu Alberto Breccii i Norberto Buscaglii. Zapraszam.
więcej Pokaż mimo to"Mity Cthulhu" to zbiór dziewięciu opowiadań, stanowiących naprawdę bardzo mocny zestaw, jeżeli chodzi o...
Rozczarowanie. Znając pierwowzór fabularnie jest ubogo, na skróty i wiernie w zły sposób. Rysunek nieczytelny, zamazany, tak rozmyty, że nie poczułem za bardzo klimatu grozy. Męczyłem się żeby skończyć, a myślałem, że połknę w pół wieczoru, a 3 podejścia robiłem żeby przebrnąć.
Rozczarowanie. Znając pierwowzór fabularnie jest ubogo, na skróty i wiernie w zły sposób. Rysunek nieczytelny, zamazany, tak rozmyty, że nie poczułem za bardzo klimatu grozy. Męczyłem się żeby skończyć, a myślałem, że połknę w pół wieczoru, a 3 podejścia robiłem żeby przebrnąć.
Pokaż mimo to# Wyzwanie LC 2022 na sierpień – przeczytam komiks.
„Mity Cthulhu” to zbiór dziewięciu graficznych opowiadań mistrza grozy H.P. LOVECRAFTA o przedwiecznych, pradawnych czy jeszcze inaczej zwanych bogach. Powstał w latach 70-tych XX wieku, ale w Polsce wydany po raz pierwszy dopiero w 2019r. Komiks stworzony przez jednych z najważniejszych artystów tego gatunku, rysownika Alberto Breccii i skryby Norberto Buscaglii.
Zawiera 9 krótkich, ale rzeczywiście MROCZNYCH i MAKABRYCZNYCH historii, które mocno trzymają czytelnika w napięciu, a wynika to m.in. z tego, że trzeba je czytać z wielką uwagą i w pełnym skupieniu, jak na klasykę GROZY przystało. MAKABRY dopełniają sugestywne rysunki POTWORÓW i różnych STRASZYDEŁ. Czytając komiksowe dymki czujemy narastającą grozę, a uczucie to pogłębiają mroczne i sugestywne CZARNO-BIAŁE obrazy, wykonane w różnych technikach (ostrej kreski, kolażu, plamy, kleksów i różnych faktur). Emocje jednak nie trwają długo, kończą się wraz z zakończeniem czytania i oglądania.
Jeśli chodzi o ocenę techniczną, to uważam, że to BARDZO DOBRY komiks:
- treści krwawe, proste, brutalne, które mają zaszokować i zaskoczyć czytelnika;
- bardzo dobrze wykonana szata graficzna,
- różne techniki plastyczne, rysunki wyraziste i sugestywne, wyrażające emocje bohaterów;
- kreska rysownika jest wyrazista i sugestywna.
- niestety NIECZYTELNA i ZA MAŁA WIELKOŚĆ CZCIONKI, szybko powodująca zmęczenie u osób o słabszym wzroku;
Dla mnie to BARDZO DOBRE komiksowe dzieło, które jest streszczeniem dość trudnych w odbiorze opowiadań Lovercrafta. Stanowią świetne przypomnienie przerobionych utworów epickich.
GORĄCO POLECAM fanom GROZY i fanom komiksów!
# Wyzwanie LC 2022 na sierpień – przeczytam komiks.
więcej Pokaż mimo to„Mity Cthulhu” to zbiór dziewięciu graficznych opowiadań mistrza grozy H.P. LOVECRAFTA o przedwiecznych, pradawnych czy jeszcze inaczej zwanych bogach. Powstał w latach 70-tych XX wieku, ale w Polsce wydany po raz pierwszy dopiero w 2019r. Komiks stworzony przez jednych z najważniejszych artystów tego gatunku, rysownika...
„W tym domu w R'lyeh czeka w uśpieniu martwy Cthulhu”
Czym są „Mity Cthulhu”? To efekt współpracy Alberta Breccii i Norberta Buscaglii. Jak podaje opis, pierwszy z panów jest jednym z najważniejszych artystów w historii komiksu. Wywarł ogromny wpływ na pokolenie rysowników z lat 70. i 80. XX wieku. Jego współpracownik Norberto sam przyznaje, że wszelkie zasługi za omawiane dzieło trzeba przypisać Breccii, scenarzysta wyłącznie przekształcił tekst mistrza Lovecrafta, który rysownik następnie powołał do życia.
Każdy z rozdziałów to przedstawienie za pomocą komiksu jednego z opowiadań najpopularniejszej kosmicznej grozy. Dla współczesnego czytelnika przyzwyczajonego do przygód superbohaterów może to być zaskakujące doświadczenie, bowiem często więcej tu tekstu niż obrazu, a i same rysunki bywają bardzo oszczędne. Styl rysownika jest dosyć charakterystyczny i niestety nie trafił w mój gust. Dla mnie te kadry są zbyt chaotyczne, szybkie, niezrozumiałe, czasami bardziej przypominają kleksy niż zarys czegokolwiek. Prawdopodobnie przez taką porywczość widoczną w rysunku artysta próbował przelać na papier wygląd potworów, które w końcu miały być tak straszne, że aż niewyobrażalne.
W budowaniu grozy nie pomaga nawet tekst samego Lovecrafta. Samo zadanie przekształcenia opowiadań na inną formę jest bardzo trudne, w końcu oryginał kwiecistym gotyckim językiem stopniowo wywołuje w czytelniku lęk. Tutaj opisy zostały skrócone do minimum, tak aby tylko zachować ciąg przyczynowo-skutkowy. W efekcie dwa lub trzy zdania są podpisem dla minimalistycznego czarno-białego obrazka, w którym, gdy zaczyna się dziać jakaś akcja, ciężko cokolwiek rozpoznać.
Komiks polecam fanom Samotnika z Providence i w zasadzie nikomu więcej. Na pewno nie warto od niego zaczynać, jeżeli ktoś nie ma pojęcia, kim jest Cthulhu i jemu podobni, bo czytając tego rodzaju streszczenie opowiadań, nie dostaniemy tego, co według mnie było w nich najlepsze. Można się z „Mitami...” zapoznać w ramach ciekawostki, odkrycia w jaki sposób innych artystów inspirował Lovecraft.
„W tym domu w R'lyeh czeka w uśpieniu martwy Cthulhu”
więcej Pokaż mimo toCzym są „Mity Cthulhu”? To efekt współpracy Alberta Breccii i Norberta Buscaglii. Jak podaje opis, pierwszy z panów jest jednym z najważniejszych artystów w historii komiksu. Wywarł ogromny wpływ na pokolenie rysowników z lat 70. i 80. XX wieku. Jego współpracownik Norberto sam przyznaje, że wszelkie zasługi za omawiane...
Moi Drodzy
➡️Wiadomo, że co jakiś czas koniecznie trzeba wrócić do Lovecrafta w jakiejś formie, inaczej to lipa. Czy to powieść czy zbiór opowiadań, gra fabularna a może komiks. No i macie komiks. Komiks bardzo oryginalny, interesująco narysowany i pięknie wydany. Twarda oprawa, bardzo klimatyczna grafika, 124 strony.
➡️Dostajemy tutaj dziewięć, (uznawanych za najsłynniejsze) opowiadań H.P., w, przyznaję bez bicia - mocno oszałamiających ale trudnych obrazach Brecci. Groza przebija z każdego rysunku, nic nie jest dosłowne, wszystko jest rozmyte, domniemane i mroczne.
➡️Powiem od razu - miałem obawy, czy mi się to spodoba - zwykle preferuję staranną, wyraźną kreskę i częściowo te obawy się potwierdziły. Ta kompozycja opowieści H.P. i niezwykłych prac Brecci zagrała dobrze, ale dla mnie ciut zanadto psychodelicznie. Dostajemy opowiadania zilustrowane nastrojowymi, acz rozmazanymi obrazami - zdecydowanie wymaga to uruchomienia wyobraźni.
➡️Klimat jest dobry. Jeśli znacie opowiadania H.P. a zapewne znacie - poczujecie się jak w domu. Mamy tu dużo tekstu, jest to raczej powieść graficzna aniżeli klasyczny komiks - dymków nie uświadczycie. A czcionka choć mała - jest bardzo wyraźna. I wydaje mi się słusznym rozwiązaniem narysowanie tego w czerni i bieli - kolor nie zdałby tu egzaminu.
➡️O Lovecrafcie wszystko już napisano, zatem nie będę się wymądrzał - tak, to już koniec 😁 Oceniam ten komiks na 6,5/10 i każdy fan H.P. przeczytać go powinien 🙂 Ja osobiście preferuję książki Lovecrafta, dymki w komiksach i mimo wszystko bardziej dosłowną kreskę - finalnie ta maniera Brecci mnie zmęczyła.
Moi Drodzy
więcej Pokaż mimo to➡️Wiadomo, że co jakiś czas koniecznie trzeba wrócić do Lovecrafta w jakiejś formie, inaczej to lipa. Czy to powieść czy zbiór opowiadań, gra fabularna a może komiks. No i macie komiks. Komiks bardzo oryginalny, interesująco narysowany i pięknie wydany. Twarda oprawa, bardzo klimatyczna grafika, 124 strony.
➡️Dostajemy tutaj dziewięć, (uznawanych za...
Lovecraft to nie do końca moja bajka. Przegadane komiksy, w których dominuje narracja, a nie dialog - tym bardziej, choć wiem, że w tak krótkich formach trudno byłoby to rozwiązać inaczej. Jednak to, co tu się dzieje na poziomie ilustracji wynagradza wszelkie niedogodności z nawiązką. Jestem pełen podziwu jak z tak artystycznych kadrów, które często mogłyby istnieć jako oddzielne byty, autorzy tworzą spójną i angażującą czytelnika całość. Do podziwiania
Lovecraft to nie do końca moja bajka. Przegadane komiksy, w których dominuje narracja, a nie dialog - tym bardziej, choć wiem, że w tak krótkich formach trudno byłoby to rozwiązać inaczej. Jednak to, co tu się dzieje na poziomie ilustracji wynagradza wszelkie niedogodności z nawiązką. Jestem pełen podziwu jak z tak artystycznych kadrów, które często mogłyby istnieć jako...
więcej Pokaż mimo toScenariusz jest bardzo dobry, autor wyciagnal najistotniejsze rzeczy z kazdego z opowiadan, nie pozbawiajac ich przy tym klimatu i grozy. Swienie oddany Lovecraftowy swiat.
Rysunki sa strasznie abstarakcyjne i ciezko zobaczyc w nich to co autor chcial przekazac. Piewsze opowiadanie jest zilustrowane fenomenalnie. Pozostale osobiscie mi sie nie spodobaly. Dzieki narracji domyslalam sie co rysunki przedstawiaja badz maja przedstawiac.
Scenariusz tego komiksu oceniam na mocne 8, kreska bardzo slabe 5, a nawet 4.
Mozna przeczytac dla klimatu bardzo dobrych opowiadan Lovecrafta.
Scenariusz jest bardzo dobry, autor wyciagnal najistotniejsze rzeczy z kazdego z opowiadan, nie pozbawiajac ich przy tym klimatu i grozy. Swienie oddany Lovecraftowy swiat.
więcej Pokaż mimo toRysunki sa strasznie abstarakcyjne i ciezko zobaczyc w nich to co autor chcial przekazac. Piewsze opowiadanie jest zilustrowane fenomenalnie. Pozostale osobiscie mi sie nie spodobaly. Dzieki narracji...
Bryk z Lovecrafta dla tych, którym nie chce się czytać kilkudziesięciostronicowych opowiadań. Ma swój charakter.
Bryk z Lovecrafta dla tych, którym nie chce się czytać kilkudziesięciostronicowych opowiadań. Ma swój charakter.
Pokaż mimo toCzasami całość traci trochę na treści przez jednak o krojoną narrację, ale nadrabia rewelacyjną grafiką.
Czasami całość traci trochę na treści przez jednak o krojoną narrację, ale nadrabia rewelacyjną grafiką.
Pokaż mimo to