Samotny wędrowiec
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Cykl:
- Rodzina Hollandów (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Wayfaring Stranger
- Wydawnictwo:
- Papierowy Księżyc
- Data wydania:
- 2017-06-28
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-06-28
- Liczba stron:
- 550
- Czas czytania
- 9 godz. 10 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365568052
- Tłumacz:
- Donata Olejnik
Znakomita powieść, która wyszła spod pióra geniusza literatury kryminalnej, Jamesa Lee Burke’a. W swojej, jak dotąd, najbardziej ambitnej powieści, bestsellerowy autor „New York Timesa“ opowiada historię Ameryki widzianą oczami wyjątkowego człowieka.
Jest 1934 rok, szesnastoletni Weldon Avery Holland przypadkowo spotyka cieszących się złą sławą kryminalistów – Bonnie Parker i Clyde’a Barrowa – tuż po jednym z ich napadów na bank. W konfrontacji z przestępcami młody Weldon oddaje strzał, jednak nie ma pojęcia, czy kula trafiła do celu.
Dziesięć lat później podporucznik Weldon Holland ledwo uchodzi z życiem podczas bitwy o Ardeny, jednocześnie ratując życie sierżantowi Hershelowi Pine’owi oraz młodej hiszpańskiej więźniarce, Rosicie Lowenstein – kobiecie, która wywiera na niego podobny wpływ jak wcześniej jasnowłosa Bonnie Parker, i jest przy tym równie tajemnicza. Cała trójka przyjeżdża do Teksasu, gdzie Weldon i Hershel uczestniczą w budowie rodzącego się dopiero przemysłu naftowego.
Nie minie kilka lat i Weldon stanie w szranki z niebezpieczniejszymi ludźmi w branży, otrze się o osoby podejrzanej konduity i dwukrotnie straci, po czym odzyska swój majątek. Dopiero jednak perspektywa utraty jedynej i prawdziwej miłości – Rosity – popchnie go do najbardziej odważnego i lekkomyślnego czynu, zainspirowanego spotkaniem pary banitów w czasach młodości.
Samotny wędrowiec, romantyczna historia miłosna i mrożący krew w żyłach thriller w jednym, zabiera czytelnika w podróż pomiędzy kontynentami oraz epokami dziejów Ameryki. To monumentalna epopeja historyczna, pełna bohaterskich czynów, wyrazów lojalności, optymizmu i przejawów dobrego serca, będąca swoistą odą do amerykańskiego snu.
„Moją pierwszą reakcją po lekturze najnowszej powieści Jamesa Lee Burke’a było przekonanie, że za pięćdziesiąt lat ludzie będą ją czytać, omawiać i analizować tak samo, jak obecnie robią to z Wielkim Gatsbym“.
Book Reporter
„Samotny Wędrowiec to apoteoza dobra w obliczu zła, monumentalna saga, na kartach której roi się od gangsterów, ludzi z Hollywood, nafciarzy, dawnych towarzyszy broni nękanych decyzjami podjętymi na polu walki, skorumpowanych policjantów i sztywnych biurokratów. […] To, co podnosi świetnie opowiedzianą historię do rangi prawdziwego dzieła literackiego, to liryczna proza Jamesa Lee Burke’a.“
Pittsburgh Post-Gazette
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 74
- 38
- 23
- 4
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Powieść zapowiadała się bardzo dobrze. Ale z każdą stroną ulatywał z niej charakter.
Treść męczyła a sposób narracji odbierał mi chęci do czytania. Fabuła od pewnej chwili była powierzchowna i pozbawiona napięcia. A ukryty wróg "Oni" typowy dla takich historii.
Raczej nie polecam
Powieść zapowiadała się bardzo dobrze. Ale z każdą stroną ulatywał z niej charakter.
Pokaż mimo toTreść męczyła a sposób narracji odbierał mi chęci do czytania. Fabuła od pewnej chwili była powierzchowna i pozbawiona napięcia. A ukryty wróg "Oni" typowy dla takich historii.
Raczej nie polecam
"Samotny wędrowiec" to cudowna i romantyczna historia miłosna oraz mrożący krew w żyłach thiller, połączone w jedno dzieło. Autor- James Lee Burke, zabiera czytelnika w podróż pomiędzy kontynentami oraz epokami dziejów Ameryki. Książka ta jest hołdem dla "amerykańskiego snu". Opowiada o lojalności, miłości, odwadze, pełna jest optymizmu i przejawów dobrego serca.
Przenosimy się do roku 1934, aby poznać szesnastoletniego Weldon'a Avery Holland'a. Spotyka on przypadkowo na swej drodze cieszących się złą sławą kryminalistów- Bonnie Parker i Clyde'a Barrowa. Są oni chwilę po jednym ze swoich słynnych napadów na bank. W konfrontacji ze zbirami młody Weldon oddaje strzał, niestety jednak nie ma pojęcia czy kula trafiła któregoś z włamywaczy. Dziesięć lat później podporucznik Weldon Holland ledwo uchodzi z życiem podczas bitwy o Ardeny, jednocześnie ratując życie sierżantowi Herschelowi Pine'owi oraz młodej hiszpańskiej więźniarce, Rosicie Lowenstein, która stanie się miłością jego życia. Podobny wpływ na jego życie miała w przeszłości tylko Bonnie Parker, jasnowłosa i tajemnicza włamywaczka, którą spotkał w wieku szesnastu lat. Cała trójka po bitwie o Ardeny wyrusza w podróż do Teksasu, gdzie angażują się w dopiero co rozwijający się przemysł naftowy. W ciągu kilku lat Weldon stanie w szranki z ludźmi z branży, otrze się o podejrzane konduity i kilkukrotnie straci, po czym odzyska swój majątek. Dopiero jednak utrata jedynej i prawdziwej miłości, Rosity, popchnie go do najbardziej odważnego i lekkomyślnego czynu, zainspirowanego spotkaniem dwójki bandytów z przeszłości.
Powieść "Samotny wędrowiec" wyszła spod rąk jednego z najulubieńszych autorów kryminalnych Ameryki. Książka trzyma w napięciu, wciąga i sprawa, że czytelnik angażuje się w wydarzenia w niej opisane. Mamy tu do czynienia z połączeniem romantycznej opowieści i trzymającej w napięciu akcji. Historia opisana w książce wchłania czytelnika od pierwszych stron.
Polecam tę pozycję każdemu, kto ma ochotę przeżyć trzymającą w napięciu przygodę oraz tym, którzy spragnieni są niebanalnych historii miłosnych.
Książka ma około 520 stron, które bardzo szybko się czyta. Okraszona jest genialną okładką projektu Krzysztofa Krawca. Polecam książkę z czystym sumieniem, każdemu kto marzy o tym by oderwać się od rzeczywistości i przeżyć genialną przygodę.
Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
"Samotny wędrowiec" to cudowna i romantyczna historia miłosna oraz mrożący krew w żyłach thiller, połączone w jedno dzieło. Autor- James Lee Burke, zabiera czytelnika w podróż pomiędzy kontynentami oraz epokami dziejów Ameryki. Książka ta jest hołdem dla "amerykańskiego snu". Opowiada o lojalności, miłości, odwadze, pełna jest optymizmu i przejawów dobrego...
więcej Pokaż mimo toWspaniała i wciągająca opowieść o Ameryce lat 30. i 40. XX w., od której ciężko się oderwać, nawet po dotarciu do ostatniej strony. Nieco nostalgiczna i romantyczna historia o tym, jak American dream może z łatwością przeistoczyć się w American nightmare. Jeśli ktoś ma ochotę przenieść się w czasie i wybrać w podróż po niebezpiecznym powojennym południu USA, spotkać Bonnie i Clyde'a, Bugsiego Siegela i zobaczyć Hollywood, bez wątpienia powinien sięgnąć po tę lekturę. Wydawca, Papierowy Księżyc, wydał książkę w bardzo ładnej oprawie. Tłumaczenie na polski jest na bardzo wysokim poziomie, ale jak ktoś nie znosi literówek i błędów ortograficznych, niech uzbroi się w cierpliwość lub kiepskie okulary, bo błędy są praktycznie na każdej stronie! Redakcja leży i woła o pomstę...
Wspaniała i wciągająca opowieść o Ameryce lat 30. i 40. XX w., od której ciężko się oderwać, nawet po dotarciu do ostatniej strony. Nieco nostalgiczna i romantyczna historia o tym, jak American dream może z łatwością przeistoczyć się w American nightmare. Jeśli ktoś ma ochotę przenieść się w czasie i wybrać w podróż po niebezpiecznym powojennym południu USA, spotkać Bonnie...
więcej Pokaż mimo toVademecum skauta w stylu vintage, nawet mega vintage. Stary mistrz postanowił zbudować sobie pomnik. Upozował się do niego tak, by przypominać mistrza mistrzów, największego z wielkich (przynajmniej dla amerykańskich pisarzy) – Williama Faulknera. Zmienił tylko nazwisko opisywanego rodu – z Sartoris na Holland – i nieco podkręcił stylistykę, tak by czuć się pewniej, i wplątał członków rodziny w intrygi kryminalnej. Niestety, James Lee Bourke, nie jest rzeźbiarzem. To tylko (i aż) gigant prozy detektywistycznej, niedościgły król (i twórca) gatunku dixie noir, kryminałów rozgrywających się na pograniczu Teksasu i Luizjany, doskonale oddający duszną atmosferę, społeczne konflikty tego fascynującego swoim pod każdym względem dusznym klimatem, egzotycznego dla Europejczyków (i pewnie większości Amerykanów) regionu Stanów Zjednoczonych.
Bourke nie tylko nie jest rzeźbiarzem. Nie potrafi też pisać prozy epickiej. Jego kawałki detektywistyczne o odstawionym od butelki detektywie Robicheaux to prawdziwe kryminalno-obyczajowe perły. Mającym pretensje do Bardzo Wielkiej Prozy kawałkom o rodzie Hollandów (w Polsce ukazali się dotąd „Bogowie deszczu” – druga z trzech historii o teksaskim szeryfie Hackberrym Hollandzie) bliżej do określenia wieprze.
W przypadku „Samotnego wędrowca” – pierwszej powieści o Weldonie Hollandzie (w stanach już się ukazała druga),prawdopodobnie ojcu Hackberry’ego lub jego kuzyna, prawnika Billy”go Boba Hollanda (cztery powieści) – ostrzeżeniem dla czytelnika powinien być już pretensjonalny tytuł. Mało spostrzegawczych lub niezrażonych nim czeka zaskakująca i niezbyt miła przygoda. Oto czeka ich spotkanie niepokalaną moralnym brudem, mentalnym prawiczkiem, doskonale wykształconym bohaterem wojennym który próbuje prowadzić swój biznes niczym chór chłopięcy – bez żadnych brudnych podtekstów. Na dodatek nadzorując budowy kolejnych ropociągów rozmyśla o literaturze klasycznej, najczęściej o „Pieśni o Rolandzie”, ale pojawia się też m.in. słynny Smok Williama Blake’a nie wspominając już o Szekspirze. Brzmi to trochę jak skecz Mony Pytchona o australijskich filozofach, ale Bourke jest od nich zabawniejszy, bo nie stroi głupich min tylko podaje nam teks z kamienną twarzą Bustera Keatona.
Ponieważ twórca postaci Dave’a Robicheaux nie jest rzeźbiarzem na miarę Faulknera, musi kuć tak, jak potrafi – w wymagający materiał prozy sensacyjnej. Ale już chyba nie potrafi. Wokół Weldona Hollanda pojawia się zło, ale tym razem to raczej niedookreślona magma – źli bogacze czyhający nawet nie na pieniądze a duszę bohatera. Pojawiają się oczywiście szantażyści, przekupni gliniarze, piękne łatwe kobiety, szlachetni nieudacznicy i tym podobni halabardnicy z arsenału prozy noir, ale stanowią tu bardzo dalekie, pobieżnie nakreślone tło dla duchowych rozterek rycerza bez skazy.
Oczywiście dość szybko można się zorientować, że Weldon to symbol starej dobrej Ameryki – szlachetnej i robotnej, zdolnej do poświęceń i głębokich uczuć, za które gotowa jest oddać życie, zaś zło to współczesność i – chciwość, egoizm, przemoc, jednym słowem – pieniądze jako jedyny bożek. Aby podkreślić to współczesne zdziczenie Bourke wprowadza postaci autentyczne – autentycznych złych z romantycznych hollywoodzkich pop legend, Bonnie i Clyde’a oraz Bugsy’ego Siegela Przy ludziach zagrażających to co najwyżej niegrzeczne dzieciaki.
Słabe to. Po pisarzu o takim dorobku i ,jednak, klasie można oczekiwać czegoś więcej niż mądrości, głębi i wyrafinowania rodem ze szkolnych czytanek. A jednak, choć chwilami można się naiwnością i pretensjonalnością „Samotnego wędrowca” irytować, wręcz czuć zakłopotanym, powieść Bourke’a „czyta się”. Może to kwestia jego warsztatu – umiejętności budowania historii, a może po prostu utajona tęsknota za prostymi sytuacjami bez szarości, gdzie białe jest białe a czarne czarnym? Trudno orzec. W każdym razie na pewno nie jest to dobra powieść. Niech Bóg strzeże Jamesa Lee Bourke’a przed Hollandami.
Vademecum skauta w stylu vintage, nawet mega vintage. Stary mistrz postanowił zbudować sobie pomnik. Upozował się do niego tak, by przypominać mistrza mistrzów, największego z wielkich (przynajmniej dla amerykańskich pisarzy) – Williama Faulknera. Zmienił tylko nazwisko opisywanego rodu – z Sartoris na Holland – i nieco podkręcił stylistykę, tak by czuć się pewniej, i...
więcej Pokaż mimo to