rozwińzwiń

NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy.

Okładka książki NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy. Theodore Dalrymple
Okładka książki NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy.
Theodore Dalrymple Wydawnictwo: FREEDOM PUBLISHING nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
312 str. 5 godz. 12 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Life At the Bottom. The Worldview That Makes the Underclass
Wydawnictwo:
FREEDOM PUBLISHING
Data wydania:
2016-10-31
Data 1. wyd. pol.:
2016-10-31
Liczba stron:
312
Czas czytania
5 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364599408
Tłumacz:
Bogusz Pawiński
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
52 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
44
3

Na półkach:

Bardzo ciekawa tematyka. Duża wiedza autora. Mało poprawna politycznie, co nadaje publikacji wiekszej transparentnosci. Przeczytałam szybko, niejednokrotnie łapiąc się za głowę z niedowierzania. Polecam!

Bardzo ciekawa tematyka. Duża wiedza autora. Mało poprawna politycznie, co nadaje publikacji wiekszej transparentnosci. Przeczytałam szybko, niejednokrotnie łapiąc się za głowę z niedowierzania. Polecam!

Pokaż mimo to

avatar
120
46

Na półkach:

Świetna książka, w większości bardzo celna. Prawda, autor się nie szczypie i jest dla motywacji swoich bohaterów bezlitosny.

Ale i tak najbardziej obrywa się tu liberalnym środowiskom, które kierują się poczuciem wyższości i fałszywym współczuciem, czego efekty są katastrofalne dla najniższych warstw społeczeństwa.

I ważne - to zbiór esejów pisanych w latach 90. i na przełomie wieków, ale po 20-30 latach nic nie stracił na aktualności!

Warto.

Świetna książka, w większości bardzo celna. Prawda, autor się nie szczypie i jest dla motywacji swoich bohaterów bezlitosny.

Ale i tak najbardziej obrywa się tu liberalnym środowiskom, które kierują się poczuciem wyższości i fałszywym współczuciem, czego efekty są katastrofalne dla najniższych warstw społeczeństwa.

I ważne - to zbiór esejów pisanych w latach 90. i na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
16

Na półkach: ,

Anegdotki z życia klasistowskiej świni, zwolennika podziału na kulturę wysoką i niską, rasowego liberała niekryjącego się z opinią, że liberalizm nie powstał dla równości szans tylko rozwinięcia skrzydeł klasie uprzywilejowanej finansowo.

Obrazowanie systemu społecznego w jakim nam przyszło żyć jest trafne i brzmi wiarygodnie, spójnie i logicznie a przez całą resztę książki staje na głowie żeby udowodnić nam, że klasa robotnicza jest sama sobie winna. Przez pierwszą setkę stron to odwracanie poczucia umiejscowienia kontroli do wewnątrz jest całkiem skuteczne.

Można tym przesiąknąć na wstępie ale potem natrafiamy na pierwszy akapit, w którym autor płakusia, że już nikt nie słucha Mozarta tylko rapu a czarę goryczy przelewa gdy wspomni, że Kościół Katolicki powinien się bardziej przejmować grzechem niż problemami Trzeciego Świata (zupełnie jakby nieuzasadnione było powstanie Caritasu).

Mniej więcej 1/4 stron od końca jest napisane, że wyjazdy szkolne do muzeów, na koncerty, do kina czy teatru celem "wyposażenia kulturowego" powinny być dostępne wyłącznie dla dzieci najinteligentniejszych i o najlepszych wynikach w szkole a nie dla wszystkich. Zupełnie jakby tą biędną klasę należało zostawić na swoją pastwę na dnie i wyciągać rękę tym z poukładanych rodzin, którym niczego nie brakuje.

Następna sprawa: autor pisze o hedonistycznym trybie życia pokolenia Z kiedy przecież po statystykach widać, że rzadziej niż poprzednie pokolenia wychodzi z domu ze znajomymi, rzadziej imprezuje, rzadziej pije alkohol, rzadziej zażywa wszystkie inne używki, ma najmniejszą w historii poprzednich 5 pokoleń skłonność do podejmowania ryzyka i generalnie jest najmniej skora korzystać z życia i bawić się. Ewidentnie tutaj autorowi peron odjechał.

Mamy tu pamiętniczek sfrustrowanego liberała, któremu powoli z roku na rok odbiera się coraz więcej możliwości chełpienia się prestiżem wykonywanego zawodu. Pewnie dlatego, że pojęcie prestiżu przestaje być uznawane przez pokolenie Z. Prawnik, lekarz, nauczycielka, hydraulik czy woźny, wszystkie wymienione zawody zasługują na ten sam szacunek.

W jednym temacie muszę mu natomiast przyznać rację - szkodliwości rewolucji seksualnej i jej wpływu na niestabilność związków w XXI wieku. Wszystko co o tym napisał ma swoje podparcie w badaniach naukowych i rosnącej statystyce rozwodów.

Całkiem zabawny typ z perspektywy niebieskiej ćwiartki kompasu politycznego. Wstawiłem sporo długawych (jak na lubimyczytać.pl) fragmentów z tej książki żeby uzmysłowić kim jest autor więc nie będę się jeszcze dłużej produkować na jego temat.

Anegdotki z życia klasistowskiej świni, zwolennika podziału na kulturę wysoką i niską, rasowego liberała niekryjącego się z opinią, że liberalizm nie powstał dla równości szans tylko rozwinięcia skrzydeł klasie uprzywilejowanej finansowo.

Obrazowanie systemu społecznego w jakim nam przyszło żyć jest trafne i brzmi wiarygodnie, spójnie i logicznie a przez całą resztę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2051
280

Na półkach: , ,

Rewelacyjna książka, dawno nie czytałam tak dobrej i z taką pasją pisanej analizy. Theodore Dalrypmle, angielski psychiatra z wieloletnią praktyką wśród najuboższych, z ogromną przenikliwością diagnozuje przyczyny, dla których mimo ogromnych sum inwestowanych w Anglii w pomoc społeczną, jego pacjenci nie są w stanie wydostać się z zaklętego kręgu ubóstwa, nieszczęść, nadużyć i bezsensu. W jednostkowych przypadkach potrafi dostrzec element szerszej całości, odsłania ukryte mechanizmy powielania destrukcyjnych postaw i sprawiające, że – jak sam to określa – klasa społeczna zamieniła się w kastę niedotykalnych. Autor podchodzi do problemu z różnych stron, analizując różne aspekty zjawiska – punkt dojścia zawsze jednak okazuje się ten sam: utopia liberalizmu i całkowity fałsz skrajnie zideologizowanej, liberalno-lewicowej koncepcji pomocy społecznej. W przeciwieństwie do tworzących ów system lewicowych intelektualistów i polityków, Darlymple nieustannie konfrontuje się w swojej pracy z katastrofalnymi skutkami wprowadzenia go w życie.
Nie chcę psuć przyszłym czytelnikom przyjemności lektury – dodam tylko, że choć teksty składające się na „Na dnie” pochodzą sprzed z górą dwudziestu lat, jednak ani trochę nie straciły na aktualności. Wprost przeciwnie: mogą i powinny stanowić memento dla tych, którzy decydując (np. w Polsce) o kształcie pomocy społecznej, mają jeszcze wybór.

Rewelacyjna książka, dawno nie czytałam tak dobrej i z taką pasją pisanej analizy. Theodore Dalrypmle, angielski psychiatra z wieloletnią praktyką wśród najuboższych, z ogromną przenikliwością diagnozuje przyczyny, dla których mimo ogromnych sum inwestowanych w Anglii w pomoc społeczną, jego pacjenci nie są w stanie wydostać się z zaklętego kręgu ubóstwa, nieszczęść,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
695
233

Na półkach: ,

Znakomita pozycja, która może nie w sposób naukowy, lecz na podstawie doświadczeń autora, przedstawia od środka problemy, z którymi boryka się najbiedniejsza część społeczeństwa Wielkiej Brytanii. Jest to zbiór esejów powstałych pod koniec XX wieku, zaskakująco aktualnych z perspektywy dzisiejszych czasów. Czytając tę książkę, ma się wrażenie, że to co Wielka Brytania doświadczała prawie 30 lat temu, zaczyna coraz częściej pojawiać się również w Polsce.

Na uwagę zwraca również fakt, że zgodnie z tytułem, autor nie stroni od opinii niepoprawnych politycznie, dzięki czemu książka wydaje się być bardziej prawdziwa.

Moją uwagę przykuły zwłaszcza dwa fragmenty, które mam wrażenie, doskonale opisują dzisiejszą sytuację na całym świecie:
"w Wielkiej Brytanii jest więcej radości z bankructwa jednego milionera, niż ze wzbogacenia się dziewięćdziesięciu dziewięciu biedaków.",
"Przy obecnym klimacie opinii, każdy biały jest rasistą, dopóki nie udowodni, że jest inaczej."

Znakomita pozycja, która może nie w sposób naukowy, lecz na podstawie doświadczeń autora, przedstawia od środka problemy, z którymi boryka się najbiedniejsza część społeczeństwa Wielkiej Brytanii. Jest to zbiór esejów powstałych pod koniec XX wieku, zaskakująco aktualnych z perspektywy dzisiejszych czasów. Czytając tę książkę, ma się wrażenie, że to co Wielka Brytania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1030
131

Na półkach:

Lektura obowiązkowa. Gdyby istniał kanon literatury otwierającej oczy na świat, ta książka powinna doń należeć. Bardzo dobitnie pokazuje całe spektrum ludzi, którzy w państwie dobrobytu chętnie sięgają po ryby, ale nie czują potrzeby samodzielnego ich łowienia. W takich kręgach to podejście stało sie już nową świecką tradycją, przekazywaną bezrefleksyjnie, czyli tak, jak ci ludzie prowadzą całe swoje życie.
Z wielu smaczków tej książki został mi w głowie zwłaszcza jeden - otóż Autor jako psychiatra miał zwyczaj przez wiele lat pytać pacjentów o to, w jakich latach miała miejsce II Wojna Światowa - przez lata odpowiedział na to poprawnie bodajże jeden pytany. Oczywiście taka niewiedza ma związek ze złym stanem psychicznym, ale bez wątpienia u nas także w grupie pacjentow psychiatrycznych byłoby nieporównanie więcej poprawnych odpowiedzi.

Lektura obowiązkowa. Gdyby istniał kanon literatury otwierającej oczy na świat, ta książka powinna doń należeć. Bardzo dobitnie pokazuje całe spektrum ludzi, którzy w państwie dobrobytu chętnie sięgają po ryby, ale nie czują potrzeby samodzielnego ich łowienia. W takich kręgach to podejście stało sie już nową świecką tradycją, przekazywaną bezrefleksyjnie, czyli tak, jak ci...

więcej Pokaż mimo to

avatar
106
21

Na półkach: ,

Porażające studium brytyjskiego upadku moralnego.

Porażające studium brytyjskiego upadku moralnego.

Pokaż mimo to

avatar
8
6

Na półkach:

Zastanawia mnie dlaczego polscy, tak zwani prawicowi, publicyści nie odwołują się do zagranicznych autorów. Wytłumaczeniem nie jest brak znajomości języka w sytuacji dostępności tłumaczeń. Pozostaje jedynie lenistwo intelektualne dziennikarzy. Bo to, że nie wspomina o Dalrymple’u Rafał Woś, ani nie wydaje go Krytyka Polityczna staje się oczywiste w kontekście poglądów autora.

Niemniej przemilczanie książek Dalrymple’a zubaża publiczny dyskurs. Theodore Dalrymple to pseudonim brytyjskiego lekarza psychiatrii, praktykującego przez kilkanaście lat w Birmingham. Na podstawie tysięcy rozmów z pacjentami, wizyt w ich domach, pracy jako lekarz więzienny Dalrymple, w przeciwieństwie do uniwersyteckich intelektualistów, zbudował „od dna”, wychodząc od historii poszczególnych ludzi obraz współczesnego społeczeństwa i problemów go trawiących.

Siłą tego zbioru esejów, napisanych pod koniec lat 1990 i na początku 2000, jest prawda. Nie – „jak powinno być” czy „jak wydaje mi się, że jest”, ale jak w rzeczywistości wygląda codzienne życie większości brytyjskiego społeczeństwa.

„Czy ja to wszystko zmyśliłem? Pytanie to wielokrotnie zadawali mi liberalni intelektualiści z klasy średniej, którzy zapewne mają nadzieję, że opisywane przeze mnie tydzień w tydzień przemoc, zaniedbanie, okrucieństwo, wypaczone myślenie, zupełna beznadzieja i czysty nihilizm są wytworami mojej rozgorączkowanej wyobraźni. W pewnym sensie czuję się zaszczycony, że zadający mi pytanie myślą, że potrafiłbym sam wymyślić absurdalne, ale i dziwnie poetyckie opowieści moich pacjentów. Ale równocześnie to pytanie niepokoi mnie i przypomina o tym, co Thackeray powiedział o pismach Mayhew’a, kronikarza londyńskiej biedoty ‘Wystarczyłoby, żebyśmy przeszli sto jardów i sami zobaczyli, ale nigdy tego nie zrobiliśmy’. Zatem na pytanie, czy wszystko zmyśliłem odpowiadam, że nie tylko nie zmyśliłem, ale raczej łagodzę najbardziej przerażające sytuacje i pomijam najbardziej drastyczne przypadki aby nie wystraszyć za bardzo czytelnika.”

Głównym tematem diagnozy Dalrymple’a jest ubóstwo. Nie ubóstwo materialne lecz bieda duchowa. W przeciwieństwie do liberalnej, establishmentowej opinii Dalrymple uważa ubóstwo duchowe (w tym kulturowe, cywilizacyjne) za przyczynę, a nie skutek niedoli ludzi z dołów społecznych.

Rozpad rodziny i seksualny chaos, przestępczość i przyzwolenie na nią, uzależnienia, hazard, zależność od opieki społecznej, bezdomność, katastrofa edukacyjna – te wszystkie tematy poznajemy poprzez losy konkretnych ludzi. Historie tym bardziej smutne, że identyczne i powracające w kolejnych pokoleniach.

Ale Dalrymple’owi nie chodzi o epatowanie okropnościami jakkolwiek językiem posługuje się sprawnie i umie, a raczej – rzeczywistość umie – szokować.

„Wyraźnie ostrzegałem ją [pacjentkę], że znajduje się na jednokierunkowej ulicy prowadzącej do biedy i nieszczęścia. Mówiłem, że jeśli nie zrobi czegoś ze swoim życiem czeka ją ciąg zaborczych i agresywnych chłopaków, którzy będą ją regularnie wykorzystywać. W szczegółach opisałem jej kilka przypadków z ostatnich dni. Dwie kobiety, które podtapiano w muszlach klozetowych, inną, której głową ktoś postanowił wybić szybę i w rezultacie poderżnęła sobie gardło o kawałek szkła, kolejną ofiarę, której połamano rękę, szczękę i czaszkę.
- Potrafię o siebie zadbać – to była odpowiedź mojej siedemnastolatki [pacjentki]
- Ale mężczyźni są silniejsi niż kobiety – powiedziałem – w kontakcie bezpośrednim mają przewagę.
- Nie można tak mówić. To seksizm.
Dziewczynie, która nie wyniosła ze szkoły kompletnie nic, udało się jednak nauczyć bzdur o poprawności politycznej – czy też konkretniej o feminizmie.”

Albo

„Bardzo niewielu szesnastolatków spośród moich pacjentów potrafi płynnie czytać i pisać. Nie dziwią się nawet i nie obrażają gdy ich o to pytam. Ostatnio miałem pacjenta, którego brat popełnił samobójstwo, gdyż nie był w stanie znieść poniżenia jakiego doznał w biurze pomocy społecznej nie umiejąc przeczytać przedstawionych mu do wypełnienia formularzy. Rzut oka na sposób w jaki młodzież radzi sobie obecnie z trzymaniem w ręku pióra lub książki pokazuje, że są to dla nich obce przedmioty. Nawet ci, którym wydaje się, że potrafią czytać i pisać całkiem nieźle poddają się przy trzysylabowych słowach.”

Dalrymple, lekarz, po opisaniu symptomów szuka przyczyn choroby społeczeństwa. I dochodzi do wniosku, że fundamentalnym powodem nieszczęścia ludzi jest pozbawienie ich poczucia osobistej odpowiedzialności w połączeniu ze zniszczeniem jakiejkolwiek hierarchii wartości przez elity intelektualne.

Połączenie relatywizmu i niechęci do tradycyjnej kultury odegrało znaczną rolę w tworzeniu brytyjskiej underclass, a przez to w przemianę ze społeczeństwa klasowego w kastowe. Najbiedniejsi pozbawieni zostali zarówno poczucia kulturowej hierarchii jak i moralnego nakazu poddania się jakimkolwiek standardom zachowania. Zatem cokolwiek mieli i cokolwiek robili było to tak samo dobre jak wszystko inne, gdyż wszystkie kultury i ich przejawy są równorzędne. Nie było więc sensu posiadania ambicji by osiągnąć coś więcej. W ten sposób pozbawiono ich możliwości wydobycia się z biedy materialnej, ubóstwa duchowego i umysłowego a los ich porównać można tylko z przeklętymi z piekła Dantego.

Niemniej co nas, w Polsce, obchodzą brytyjskie problemy? Na ile Dalrymple jest kronikarzem brytyjskiej codzienności, a na ile prorokiem przyszłej polskiej rzeczywistości? Obawiam się, że chodzi już nie tylko o zrozumienie (?) zachowania brytyjskich „gości” w Krakowie.

„Dlaczego Brytyjczycy stoczyli się do poziomu bezwstydnych chamów w ciągu zaledwie trzech lub czterech dekad? Dlaczego, niczym według jakiegoś dziwnego przypadku prawa Greshama, złe zachowanie wypiera dobre? Jak wiele ze współczesnych bolączek duchowe prostactwo i wulgarne zachowanie wylęgło się z idei powstałych na uniwersytetach, wśród intelektualistów, które przeciekłszy do rzeczywistości wywierają realny wpływ na resztę społeczeństwa. Relatywizm, królujący przez tyle lat na salach wykładowych, panuje obecnie także nad umysłami mas. Brytyjska klasa średnia kupiła obłudne frazesy multi-kulti, że w przypadku kultury można mówić tylko o różnicach, nie można natomiast stwierdzić że coś jest gorsze, a coś – lepsze. W wymiarze praktycznym oznacza to, że nie ma żadnej różnicy między dobrymi manierami a złym zachowaniem, między wyrafinowaniem a prostactwem, dobrym gustem lub jego brakiem, subtelnością a dosłownością, wdziękiem a ordynarnością. Zatem powstrzymywanie się przed oddawaniem moczu w bramie niczym się nie różni od niepowstrzymywanie się od tego. Są to po prostu dwie różne czynności. A pozytywne wartościowanie bram nieśmierdzących moczem wynika po prostu z burżuazyjnych uprzedzeń nieposiadających żadnego intelektualnego lub moralnego uzasadnienia. Ponieważ brak powściągliwości jest łatwiejszy oraz przynosi natychmiastową gratyfikację (czego nie można powiedzieć o umiarze) i ponieważ nie istnieją już powszechnie akceptowane argumenty, znika możliwy punkt wsparcia dla krytyki wulgarności.”

Najlepszych kronikarzy, oby nie proroków, nie potrzeba streszczać - wystarczy cytować.

Zastanawia mnie dlaczego polscy, tak zwani prawicowi, publicyści nie odwołują się do zagranicznych autorów. Wytłumaczeniem nie jest brak znajomości języka w sytuacji dostępności tłumaczeń. Pozostaje jedynie lenistwo intelektualne dziennikarzy. Bo to, że nie wspomina o Dalrymple’u Rafał Woś, ani nie wydaje go Krytyka Polityczna staje się oczywiste w kontekście poglądów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
205
155

Na półkach:

RECENZJA KRÓTKA:
Na początek trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka naukowa, nie jest to analiza, nie jest to też badanie sytuacji klasy niższej w Anglii na koniec XXI wieku. Jest to zbiór esejów, które przez brutalne i często drastyczne przykłady, chcą udowodnić, że:
- liberałowie to zło, które sprawiło, że w Anglii jest coraz gorzej, w szczególności wśród najbiedniejszych
- biedni faceci to alkoholicy, ćpuni, złodzieje i mordercy, a kobiety są puszczalskie i nie potrafią myśleć
- ludzie nie chcą widzieć, że jest źle
- będzie tylko gorzej
Nie można zaprzeczyć, że autor był w wielu przykrych sytuacjach, dużo widział i przeżył. Jednak po pierwszych dwóch rozdziałach,kiedy książka faktycznie uderza swoją realnością, to przez następne 200 stron jest w sumie powtarzane to samo tylko innymi słowami. Jedynie dwa ostatnie rozdziały są inne, mówiące o problemach w policji i służbach socjalnych. Można więc wziąć książkę do ręki, przeczytać dwa pierwsze i dwa ostatnie rozdziały, przemyśleć to wszystko i być może poszukać autora, który podszedł do sprawy bardziej naukowo i od którego faktycznie da się czegoś dowiedzieć.

RECENZJA DŁUŻSZA
Absolutnie nie rozumiem zachwytów nad tą książką, również wśród czytelników lubimyczytać. Mam wrażenie, że książka jest popularna z tego samego powodu, co filmy o Rambo albo polskie Psy - jest tu dużo brutalności, krwi, przykrych historii, głupoty ludzkiej i przemocy.
Zdecydowanie jednak książka nie jest tym, za co uważa ją wydawca. Nie jest "charakterystyką postawy życiowej współczesnej klasy niższej", a już na pewno nie "pozwala zrozumieć, na czym polega pułapka "współczesnej biedy"" (cytaty z okładki). Na okładce jest jeszcze kilka smaczków, które nijak nie odnoszą się do książki.
To, co jest najważniejsze, to NIE JEST TO KSIĄŻKA NAUKOWA, nie jest analityczna, nie wnika w temat - to znaczy wnika znakomicie tłumacząc, że większość biednych to ćpuny, nieroby, złodzieje i pijacy, a reszta to nieuki. Właśnie - z tym powiązany jest następny znaczący problem książki - przymiotniki wartościujące. Mamy więc "często, nigdy i zawsze", ale również "zazwyczaj, czasami, co jakiś czas", są "wszyscy i nikt" ale też "większość i niektórzy". Nie dowiemy się z książki, o jakiej skali rozmawiamy, i nieważne, czy dotyczy to grupy społecznej (ilu tych biednych właściwie jest?),wydarzeń (zdarzają się często - tzn. jak? codziennie, raz na tydzień, co godzinę? jaka jest skala tych zdarzeń?) problemem nie interesuje się nikt (czy na pewno? autor z kimś rozmawiał? przeprowadził wywiad? zgłaszał pytanie?). Można tak długo wymieniać, ale chodzi o jedno - książka jest opisowa, ale nie znajdziemy w niej żadnych dat, statystyk, informacji, które mają jakieś odzwierciedlenie w rzeczywistości. Szczytem jest rozdział w Nowej Zelandii, gdzie dowiadujemy się, że "w ciągu 10 lat liczba przestępstw wzrosła pięciokrotnie". Starałem się, ale nigdzie nie znalazłem takich informacji.
Na końcu poruszę najważniejszy problem - książka nie odpowiada na pytania DLACZEGO? i CO Z TYM ZROBIĆ? Czy to wina systemu edukacji? Wychowanie w domu? Telewizji? Konsumpcyjnego stylu życia? Kultury picia alkoholu (angielskie puby)? Czy winę ponoszą tylko i wyłącznie liberałowie? Mam wrażenie, że wszyscy potrafią oskarżać (czy to w polityce, czy w internecie),ale nikt nie potrafi wyjaśnić, skąd problem się wziął i co zrobić, żeby zniknął. A tego oczekiwałem po tej książce - wytłumaczenia i sugestii na przyszłość, jak uniknąć takich problemów. Skoro autor od 20 czy 30 lat pracuje w slumsach, to zapewne widział, co się stało - o tym za bardzo nie pisze, jedynie o tym, że wszystkiemu winni są liberałowie i politycy, i wszystkie służby zamiatają problem pod dywan.
PODSUMOWUJĄC, książka porusza ciekawy problem, ale na ten moment może już być trochę przestarzała (w końcu eseje, w niej się znajdują, maja średnio po 20 lat). Szkoda, że nie jest to faktyczna analiza tylko "zbiór strasznych opowiadań doświadczonego lekarza". Wyciągnąłem z tej książki jedno - problem slumsów, biedoty i "pułapki biedy" istnieje. Ale to już wiedziałem wcześniej. Poszukam książki, która faktycznie odpowiada na pytania "dlaczego tak jest" i " jak z tego wybrnąć".

RECENZJA KRÓTKA:
Na początek trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka naukowa, nie jest to analiza, nie jest to też badanie sytuacji klasy niższej w Anglii na koniec XXI wieku. Jest to zbiór esejów, które przez brutalne i często drastyczne przykłady, chcą udowodnić, że:
- liberałowie to zło, które sprawiło, że w Anglii jest coraz gorzej, w szczególności wśród...

więcej Pokaż mimo to

avatar
32
26

Na półkach: ,

Chyba najlepsza książka jaką czytałem opisująca stan rzeczywisty współczesnej klasy niższej, średniej i wyższej. Fakt, że książka opisuje przemiany społeczne w Wielkiej Brytanii to łatwo można to przerzucić na inne zakątki kraju. Autor generalnie sprzedaje tezę, że wzrost biedy, agresji, przemocy, analfabetyzmu i braku umiejętnego im przeciwdziałania to efekt niczego innego jak liberalnego i socjalnego podejścia do zarządzania światem, przez siłową próbę zwalczania ubóstwa za pośrednictwem szeroko pojętego właśnie socjalu. Z każdą stroną moje oczy otwierały się coraz bardziej ze zdumienia dzięki świetnym, dla mnie nawet nie do podważenia argumentom autora, który skurulatnie na potwierdzenie swoich tez przytacza liczne przykłady ze swojego życia i pracy jako lekarza psychiatry. Pierwszy raz daje 10/10.

Chyba najlepsza książka jaką czytałem opisująca stan rzeczywisty współczesnej klasy niższej, średniej i wyższej. Fakt, że książka opisuje przemiany społeczne w Wielkiej Brytanii to łatwo można to przerzucić na inne zakątki kraju. Autor generalnie sprzedaje tezę, że wzrost biedy, agresji, przemocy, analfabetyzmu i braku umiejętnego im przeciwdziałania to efekt niczego innego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    152
  • Przeczytane
    60
  • Posiadam
    22
  • Ekonomia
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Do kupienia
    3
  • Nauki społeczne
    3
  • 2021
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Ludzka natura
    1

Cytaty

Więcej
Theodore Dalrymple NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy. Zobacz więcej
Theodore Dalrymple NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy. Zobacz więcej
Theodore Dalrymple NA DNIE. Niepoprawna politycznie charakterystyka współczesnej biedy. Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także