rozwińzwiń

Prochy świętych. Afganistan czas wojny

Okładka książki Prochy świętych. Afganistan czas wojny Radosław Sikorski
Okładka książki Prochy świętych. Afganistan czas wojny
Radosław Sikorski Wydawnictwo: Plus Group literatura piękna
390 str. 6 godz. 30 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Plus Group
Data wydania:
2007-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1995-01-01
Liczba stron:
390
Czas czytania
6 godz. 30 min.
Język:
polski
ISBN:
9788360532034
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
259 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
143
28

Na półkach:

Ciekawa książka

Ciekawa książka

Pokaż mimo to

avatar
557
391

Na półkach: ,

W dwóch aspektach rozpatruję tą książkę. Po pierwsze - jako swoisty rewers do “Cynkowych chłopców” Aleksijewicz, bo tu na konflikt afgański patrzymy oczyma obrońców tamtej ziemi. I patrzymy oczyma ówczesnej polskiej opozycji demokratycznej, a ta działaniami mudżahedinów wymierzonych w sowieckiego okupanta była zachwycona. Przynajmniej ten awanturniczy młodzik-reporter, który książkę napisał, choć zachwyt jego nie jest bezkrytyczny.
No i po drugie obserwuję tą opowieść korespondenta wojennego jak historię niemal szpiegowską, podaną z perspektywy kogoś z własnym, pięknym i odważnym życiorysem, gdy innym w tym czasie mamusie wycierały noski i słały do kościoła, nieświadomych, że w tą niedzielę nie dawali od rana teleranka…
Zresztą Sikorski snuje też ciekawe rozważania bardziej ogólnej natury (nie zawsze oryginalne, zaskakujące i nieznane),jak na przykład te, że miłość polskich opozycjonistów do Afgańczyków brała się i z tego, że tym razem to oni “za wolność waszą i naszą”, a ich spięcię w uścisku z Sowietami być może uchroniło nasz kraj przed powtórzeniem losu Węgier z 1956 roku czy Czechosłowacji z 1968. Dodatkowo też zastanawia się, na ile kryzys związany z wydatkami wojennymi zaważył na braku możliwości przemian gospodarczych, co już wkrótce miało zadecydować o rozpadzie ZSRR? I na ile możliwy byłby inny scenariusz dla Europy Środkowo-Wschodniej bez tego - azjatyckiego w istocie, a więc odległego geograficznie - konfliktu?
Czytając opowieść Sikorskiego-korespondenta - zarówno jego samego dotyczącą, jak i innych opisywanych ludzi, często już nieżyjących - nieraz przyjdzie nam zastanowić się nad kruchością ludzkiego życia i nad ślepym trafem, który każdorazowo decyduje o naszym przeżyć/zginąć. Aż nie chce się wierzyć, że taką dozą ironii posługuje się nie żywy byt, a mechaniczna ruletka wypluwająca poszczególnym graczom ich własne - nomen-omen - kulki…
Książka ma też - dla mnie przynajmniej - wiele wartości poznawczych. Nie będąc fanem telewizji w ogóle, a przy tym i czasem dość wartościowych produkcji spod znaku History, National Geographic czy BBC, dopiero z książki Sikorskiego dowiedziałem się o istnieniu Heratu (o istnieniu Samarkandy - jako perły Orientu, nie mającego sobie równych w wiekach średnich miasta - jakoś tam mam świadomość),której to wielkość w czasach europejskiego Renesansu przewyższała wspaniałość Florencji, a ród Timurydów w niczym nie ustępował Medyceuszom (zresztą z podobnymi przyczynami i mechanizmem upadku). Mamy więc po lekturze książki sporo wiedzy do zdobycia już w ramach samokształcenia.
Ciekawy epilog dopisuje życie, pozwalając już ówczesnemu wiceministrowi gościć w wolnej Polsce dawnych towarzyszy wyprawy, a obecnie przedstawicieli wolnego Afganistanu. Również nieprzewidywalnie potoczyły się losy wielu z nich.
Dobra książka. Ciekawie opisująca realia tamtej wojny, kolejny upadek tamtego świata, w odpowiedniej proporcji ukazując zachwyt młodego reportera nad pięknem przyrody i sztuki Orientu, no i z dużą wrażliwością rysująca poszczególne postaci pojawiające się na jej kartach. Trochę tu stylu opowieści łotrzykowskich, trochę pure-reportażu, trochę rozważań historiozoficznych i geopolitycznych. Brak za to niemal kobiet - prawie nieobecnych w opisie czasu walk, a za to pojawiających się - w nawet już znaczącej liczbie - w czasach bliższych współczesności.

W dwóch aspektach rozpatruję tą książkę. Po pierwsze - jako swoisty rewers do “Cynkowych chłopców” Aleksijewicz, bo tu na konflikt afgański patrzymy oczyma obrońców tamtej ziemi. I patrzymy oczyma ówczesnej polskiej opozycji demokratycznej, a ta działaniami mudżahedinów wymierzonych w sowieckiego okupanta była zachwycona. Przynajmniej ten awanturniczy młodzik-reporter,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
179
176

Na półkach:

Nie będę kłamał jeśli powiem, że wybrałem tę pozycję głównie ze względu na autora. Byłem bardzo ciekawy, w jaki sposób o swojej młodości pisał jeden z głównych polityków w rządzie Donalda Tuska. I nie chcę tutaj zagłębiać się w kwestie polityczne. Jednak znamiennym jest, że cała pozycja brzmi raczej jak "W pustyni i w puszczy" pisane sto lat później niż dogłębna analiza reporterska.

Sikorski jest narratorem przez całą opowieść. Jedziemy z nim przez Afganistan aż do Heratu przy granicy z Iranem. Wszystkie zdarzenia są przez niego opisywane są jednak mocno naznaczone subiektywnym spojrzeniem na rzeczywistość. Cała pozycja to pozbawiona kobiet opowieść militarna, w której nie liczą się kwestie przyszłości kraju, praw człowieka ani demokracji. Autor pojechał na młodzieńczą przygodę, opisał to co zobaczył i nie pozostawił miejsca do refleksji. Pojedyncze wstawki historyczne są jedynie zbiorem faktów. Miejscowi otrzymują głos wtedy gdy opowiadają o rzeczywistych zdarzeniach. Nie ma tu miejsca na dialog, dyskusje i opinie.

Porównuję książkę Sikorskiego z "Depeszami" Michaela Herra, które czytałem kilka miesięcy temu. No i niestety to ta druga pozycja wywołała we mnie masę przemyśleń i rozsterek. Była o wiele bardziej liryczna, a mimo to dostarczała czytelnikowi mnóstwo faktów i opowieści o rzeczywistych zdarzeniach. Szkoda, że przyszły minister nie wzorował się na najlepszych pisarzy w swoim gatunku, bo potencjał na to był dość spory.

Nie będę kłamał jeśli powiem, że wybrałem tę pozycję głównie ze względu na autora. Byłem bardzo ciekawy, w jaki sposób o swojej młodości pisał jeden z głównych polityków w rządzie Donalda Tuska. I nie chcę tutaj zagłębiać się w kwestie polityczne. Jednak znamiennym jest, że cała pozycja brzmi raczej jak "W pustyni i w puszczy" pisane sto lat później niż dogłębna analiza...

więcej Pokaż mimo to

avatar
449
449

Na półkach: , , , , ,

Portret Afganistanu od lat 70 tych w ciekawym reportażu Radka Sikorskiego. Wraz z autorem przemierzamy ten doświadczony przez wojnę i liczne starcia wojskowe, a potem talibów kraj, który mógłby być wspaniałym miejscem do życia. Główną część książki stanowi podróż autora przez Afganistan w czasie inwazji związku radzieckiego, doświadczenia i znajomości jakie w jej czasie zdobył, a które w czasach gdy był już ministrem okazały się przydatne w działaniach dyplomatycznych. Książkę kończy epilog, w którym poznajemy okoliczności pojawienia się talibów i próby odrodzenia tego doświadczonego przez los kraju. Warto przeczytać.

Portret Afganistanu od lat 70 tych w ciekawym reportażu Radka Sikorskiego. Wraz z autorem przemierzamy ten doświadczony przez wojnę i liczne starcia wojskowe, a potem talibów kraj, który mógłby być wspaniałym miejscem do życia. Główną część książki stanowi podróż autora przez Afganistan w czasie inwazji związku radzieckiego, doświadczenia i znajomości jakie w jej czasie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
976
430

Na półkach:

Kawał historii Afganistanu. Książka mega prawdziwa, zachwyca szacunek z jakim Sikorski traktuje swoich afgańskich, islamskich przyjaciół, współtowarzyszy, rozmówców. Książka kończy się w 2014 roku gdy Sikorski ponownie odwiedza Afganistan i zostawia go wolnym, po pierwszych demokratycznych wyborach, z możliwością nauki i pracy kobiet, a nawet z działającym w Heracie internetem. Przykro, że obecnie znów rządzą talibowie, kobiety nie mają praw, a wolność o którą walczyli Afgańczycy została zaprzepaszczona. Szkoda. A książka świetna.

Kawał historii Afganistanu. Książka mega prawdziwa, zachwyca szacunek z jakim Sikorski traktuje swoich afgańskich, islamskich przyjaciół, współtowarzyszy, rozmówców. Książka kończy się w 2014 roku gdy Sikorski ponownie odwiedza Afganistan i zostawia go wolnym, po pierwszych demokratycznych wyborach, z możliwością nauki i pracy kobiet, a nawet z działającym w Heracie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
103

Na półkach:

Świetnie się czyta, warto poświęcić na nią czas.

Świetnie się czyta, warto poświęcić na nią czas.

Pokaż mimo to

avatar
380
379

Na półkach:

(1989 + 2007)
[Dust of the Saints: A Journey to Herat in Time of War]

„Opuściłem Polskę w 1981 roku, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. W ciągu owych szesnastu miesięcy nadziei [?] byliśmy zbyt zajęci tym, co działo się wokół nas, by zwracać większą uwagę na odgłosy wojny dobiegające z Afganistanu. Kiedy podziwialiśmy przemawiającego do tłumu Wałęsę, nie przyszło nam do głowy, że to dzięki poświęceniu pasterzy i chłopów w dalekim Afganistanie Breżniew powstrzymał się od wysłania przeciw nam czołgów” (str. 28)*.

„Pierwszy raz pojechałem do tego kraju na rekonesans w lecie 1986 roku. W głębi Afganistanu byłem wówczas dwukrotnie: najpierw przez dziesięć dni w prowincji Kabul, gdzie uczestniczyłem w partyzanckiej zasadzce na drodze łączącej Kabul z Dżalalabadem, potem przez miesiąc w Tora Bora, górskiej bazie Abudla Kadira w prowincji Nangarhar, na południe od Dżalalabadu. Towarzyszyłem wtedy oddziałowi w ataku na lokalny garnizon. Mój podziw dla partyzantów rósł. Zdobyłem ich zaufanie, poznałem i przyzwyczaiłem się do trudnych warunków terenowych, brałem udział w swojej pierwszej potyczce. I dopiero wtedy uznałem, że jestem gotów do wyprawy w głąb okupowanego kraju. Tym razem – w 1987 roku – chciałem się dostać do Heratu, trzeciego co do wielkości miasta Afganistanu” (str. 29). Radosław Sikorski (1963),wolny strzelec, miał wtedy 24 lata – rodzinie zadeklarował wakacyjny wyjazd do Indii** (!). Łącznie, w okresie letnim, spędził na terenie Afganistanu 102 dni: przemierzał niebezpieczne trasy, niekiedy tuż pod nosem Armii Czerwonej, wojsk reżimu i wrogich frakcji, uszedł z życiem z bombardowania, brał udział w strzelaninach i przyswajał rekordowe ilości obcych, nierzadko szkodliwych drobnoustrojów. Oprócz tego, bratając się z mudżahedinami, fotografował, rejestrował rozmowy i prowadził zapiski. Wrócił w jednym kawałku, a potem opublikował rzetelną, sensowną relacje, w której wypowiedział się uczciwie o każdej ze stron.

To co pisze, mimo młodego wieku, jest bardzo wyważone. Nie pozuje na Rambo, nie zgrywa ważniaka; tam gdzie trzeba, wplata odrobinę humoru, w innych miejscach szczerze współczuje lub wyraża zdrowe wątpliwości. Oczywiście ma swoje poglądy, ale są one zdecydowanie umiarkowane***.

Dopisany po latach wstęp, rozdział 14 i epilog – czyta się lepiej niż tekst tłumaczenia****. Przekład wymaga doszlifowania: poprawek w interpunkcji, drobnych zmian stylistycznych, usunięcia oczywistych błędów i potknięć. Są też niejasności merytoryczne – kilka wyłapał tłumacz, ale drugie tyle pozostało bez komentarza (na szczęście nie ma tego za wiele).

W skrócie: literatura podróżnicza. Jak na typowy reportaż, zbyt dużo tutaj autora i szczegółów ze szlaku. Kojarzy się z podobnymi tytułami brytyjskich podróżników, z XIX stulecia, które będąc w Anglii, musiał wertować z zainteresowaniem.

______
* „Mimo stosunkowo wysokich kwot przeznaczonych przez lata trwania konfliktu na finansowanie wojny, zaangażowanie militarne ZSRR i obciążenia finansowe budżetu wojskowego podczas interwencji w Afganistanie pozostawały względnie niskie – na prowadzenie wojny przeznaczano corocznie od 1,5 do 2,5 procent budżetu wojskowego ZSRR, a liczebność kontyngentu wojskowego stanowiła 3% całości sił zbrojnych ZSRR. [...] W Afganistanie stacjonowało przeważnie 100 samolotów bojowych i 300 śmigłowców (3,5% całości sił radzieckiego lotnictwa). Około trzech czwartych wojsk armii radzieckiej stacjonujących w Afganistanie pełniło służbę garnizonową, pilnując kluczowych miast, baz wojskowych oraz sieci dróg, organizując konwoje (siły wojskowe ZSRR w szczytowym momencie kontrolowały nie więcej niż 20% powierzchni państwa). Jedynie pozostała ich część złożona z wojsk elitarnych (powietrznodesantowych, desantowo-szturmowych oraz Specnazu) była stale zaangażowana w bezpośrednie walki z partyzantami razem z rządową armią afgańską” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Radziecka_interwencja_w_Afganistanie).
** Walka przeciw Moskwie! W Afganistanie i na Ukrainie - Radosław Sikorski i Piotr Zychowicz [2022]
https://www.youtube.com/watch?v=D02fKh8-7XM
*** Młody, dwudziestoparoletni Sikorski, deklaruje się jako żarliwy katolik. Traci tym trochę na powadze, ale w zderzeniu z islamem, prowokuje to wiele dialogów – cennych dla reportażu. Poza tym, ta żarliwość nie jest fanatyczna. Były minister obrony narodowej i spraw zagranicznych jest postacią barwną, niekiedy kontrowersyjną, a ta religijność wchodzi po prostu do pakietu – bez niej, nie byłby tym kim jest.
****„Rozdziały 1-13 przełożył z angielskiego Grzegorz Sowula. Wstęp, rozdział 14 i epilog zostały napisane po polsku” (stopka redakcyjna).



„Na wysokości mniej więcej połowy zbocza klatkę teleobiektywu wypełnił łuk bramy wejściowej do kaplicy Chodży Galtana, popularnego świętego Heratu. Legenda mówi, że gdy przed wiekami stanął na szczycie wzgórza i ogarnął wzrokiem leżące przed nim w dole miasto, wykrzyknął: »Oto prochy świętych!«[.] Pozostał znany jako »Tocznik«, ponieważ nie chciał stąpać po tak niepokalanej ziemi i przetoczył się do miejsca, gdzie umarł i gdzie wybudowano wspomnianą kaplicę. Mieszkańcy Heratu zwali odtąd swoje miasto »Prochami Świętych«. Nazwa ta okazała się teraz bardziej aktualna niż kiedykolwiek” (str. 272) – wszyscy którzy polegli z rąk Sowietów, uznawani byli za męczenników, „[…] nie tylko trafiają prosto do raju z jego niewyobrażalnymi rozkoszami, ale, dzięki swemu poświęceniu, dysponują »wpływami« podobnie jak chrześcijańscy święci […]” (str. 197).

Tytuł książki, kojarzy się przede wszystkim z grobowcami muzułmańskich mistyków – mędrców i wizjonerów – gwarnymi miejscami pielgrzymek i lokalnymi sanktuariami, ukrytymi przed oczami postronnych.



„Dostrzegłem cztery śmigłowce. Płynęły po niebie niczym wieloryby; odfruwały bez pośpiechu i zawracały nad pagórkiem powyżej osady. Ich [pancerne] brzuchy przywodziły na myśl pojazdy kosmiczne z filmów science fiction: stalowe powierzchnie, z których sterczały drążki, anteny, pokrętła i uchwyty. Helikoptery płynęły majestatycznie, odwracając się do mnie bokiem. Z tyłu, za krótkimi lotkami, do których były podwieszone rakiety, widniała wymalowana na podkładzie barw ochronnych wielka czerwona gwiazda” (str. 67).

Ми-24, „latający czołg”. W trzeciej odsłonie Rambo (1988),którego akcja rozgrywa się w Afganistanie, udaje go francuski Aerospatiale SA 330 Puma z dospawanymi skrzydłami (!).



W kalendarium, trzeba by dodać jeszcze jedną datę: 31 sierpnia 2021 – wojska USA opuszczają Afganistan. Kraj wpada w ręce Talibów, tysiące Afgańczyków ucieka, ewakuowane przez wojsko lub na własną rękę; milionom, które zostały, nie wiedzie się dobrze – Afganistan ponownie cofa się do średniowiecza. Wszystkie ofiary jakie poniesiono, poszły na marne.

Epilog jest optymistyczny, ale po wydarzeniach z roku 2021 czyta się go z przygnębieniem. Afganistan ponownie został emiratem, po raz kolejny zmienił flagę i gładko wrócił do ortodoksji, zamordyzmu i patologii. W internecie, nadal wisi stara, zapomniana strona warszawskiej ambasady Islamskiej Republiki Afganistanu (https://www.afghanembassy.com.pl/). Tam czas się zatrzymał.

Everything is lost.



MATERIAŁY DODATKOWE (lista subiektywna):

„Między miejscami. Z psem przez Afganistan” [The Places in Between] – Rory Stewart (2004+2012?). Spacerkiem z Heratu do Kabulu, raptem kilka miesięcy po amerykańskim blitzkriegu.

Cynkowi chłopcy [Цинковые мальчики] – Swiatłana Aleksijewicz (1989). Książka o Afgańcach – doświadczenia sowieckich żołnierzy i ich rodzin.

Modlitwa o deszcz – Wojciech Jagielski (2002+2009). Lata bałaganu oraz rządy Talibów (tj. od ‘89 do trzeciego millenium).

Wielka Gra. Sekretna wojna o Azję Środkową [The Great Game: On Secret Service in High Asia] – Peter Hopkirk (1990+2006). Oprócz rywalizacji o wpływy w Turkiestanie, mamy tutaj również historię brytyjskich interwencji w sąsiednim Afganistanie, wówczas kluczowym dla interesów Imperium. Zdecydowanie sporo rozjaśnia, również w temacie niezłomności górali.

Żmija – Andrzej Sapkowski (2009). Powieść, kiepsko przyjęta, ale głównie dlatego, że odbiorcy oczekiwali kolejnego „Wiedźmina”. Z drugiej strony, nie jest to mistrzostwo świata.

Braterstwo [Братство] (2019) – angielski tytuł – Leaving Afghanistan – jest zdecydowanie bardziej adekwatny. Realistyczny, dojrzały film o końcu radzieckiej interwencji. Bez patosu, bez propagandy. Świetne kostiumy i efekty, piękne zdjęcia.

9 kompania [9 рота] (2005) – film ku pokrzepieniu serc. Przekłamuje historię, wprowadza sporo patosu, nurza się w odmętach „rosyjskiej duszy” i razi jednym, solidnym błędem montażowym – ale oddaje klimat interwencji. Nie odmalowano tu wszystkich aspektów, ale to i owo pokazuje.



UWAGI MERYTORYCZNE (wyd. z 2007, A.M.F. Plus Group Sp. z o.o.):

Od wiosny 2010 r. Północno-Zachodnia Prowincja Pograniczna (Graniczna) to Chajber Pasztunchwa, a posągi w Bamjan wysadzono zimą 2001. Przydałby się przypisy (!).

Str. 25 – ta „brytyjska panterka” wygląda na zdjęciach jak amerykański kamuflaż Woodland z ‘81, a „rybacka kamizelka” to kamizelka wędkarska; str. 39 – ponownie „rybacka” kamizelka.

Str. 48 (mapka) – zaznaczony trasa pomija Tajwarę i Saragh, a w drodze powrotnej Sangin; środkowy i górny bieg rzeki Helmand – znacząco odbiega od rzeczywistego.

Str. 132 – „W Dżamie, na północ od Heratu, znajduje się inny słynny minaret, […] jedyna ocalała budowla położonej nad rzeką Herat letniej stolicy dynastii [Ghorydów], Firozkuh” – 1) Dżam leży na wschód od miasta Herat, dokładnie na wprost, na tej samej szerokości geograficznej; 2) rzeka Herat (Herat River) – częściej określa się ją Hari (Hari Rod).

Str. 137 – wbrew temu co pisze młody Radek Sikorski, Jezus nie postulował jedynie nastawiania drugiego policzka: „Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy” (ewangelia Mateusza, https://wbiblii.pl/szukaj/Mt+10%2C34-11%2C6); wszyscy znamy słynną scenę rozróby w świątyni, której dokonał rzekomo solo, są i inne świadectwa, a finalnie, za generowanie społecznych niepokojów, Rzymianie Jezusa ukrzyżowali. Jeśli kogoś interesuje bardziej realistyczny obraz Chrystusa, niech zajrzy do „Zeloty” (2013) Rezy Aslana.

Str. 138 – Islam obmyślono pierwotnie dla kupców i pasterzy, w takich środowiskach nauczał Mahomet, rolnicze społeczności będą dopiero w trzeciej kolejności.

Str. 160 – biblijne „oko za oko, ząb za ząb” ma rodowód mezopotamski, i jest znacznie starsze niż dzieje Hebrajczyków, uwzględniał je np. kodeks Hammurabiego (ok. 1772 p.n.e.):
„Jeśli pełnoprawny obywatel wybił oko członkowi klasy pełnoprawnych obywateli, wyrwą mu oko.
Jeśli złamał kość pełnoprawnego obywatela, złamią mu kość”.

Str. 170 – Harirud to ta sama rzeka o której pisze na str. 132 (tam nazywa ją rzeką Herat, wypada to tak, jakby nie miał świadomości że to jedno i to samo).

Str. 273 (podpis pod fotografią) – „Sowiecki konwój w cieniu minaretów” – konwój przemieszcza się daleko za minaretami, na wzniesieniu.

Str. 286 – w przysadka sufizmu, mówimy o mistycznym nurcie – nie o konkretnej sekcie (co zresztą sugerują wzmianki o różnych grupach, frakcjach...).

Str. 314/315 – rosyjski „jeep” w Afganistanie? Mudżahedinowi (albo RS) chodzi zapewne o UAZa 469, który faktycznie przypomina amerykański samochód terenowy.

Str. 321 – Heratu (prowincji Herat).

+

UWAGI TECHNICZNE: str. 4/177/185/198 x 2/274/198/325 – brak kropi na końcu zdania (po cudzysłowach, nie zawsze zasadnych); str. 12 – ratuje się [jako] jedyny (zjedzone słowo); str. 24 – je (ich – myśliwce: l. mn., r. m.); str. 26 – publiczną tajemnicą (tajemnica poliszynela); str. 157 – pozwolenie zwiedzania (pozwolenie na zwiedzanie); str. 182 – wcześniej Nadir był już wspomniany jako służący; str. 213 – po „torturować powinien być przecinek i słowo „tak”; str. 217 – ulewa pocisków (grad pocisków); str. 218 – Nie pozostało po nich śladu („Nie pozostało po nich ŻADNEGO śladu” lub „Nie pozostał po nich ŻADEN ŚLAD”) + sosy (szosy); str. 222 – natężeniu (ale jakim?); str. 233 – nim się cieszyć (cieszyć się nimi); str. 242 – Guy Fawkes’ Night (Guy Fawkes Night – skoro to nazwisko, i jednocześnie odwołanie do jednej konkretnej osoby – po co apostrof na końcu?); str. 269 – nabrał znaczenia świątyni (nabrał charakteru miejsca świętego) + „do dawnego ZSRR” – chyba z perspektywy tłumacza (?); str. 303 – „Na swoim koncie zapisał cztery czołgi” („Na swoim koncie miał cztery czołgi” lub „Zapisał na swoje konto cztery czołgi”); str. 304 – Przygotować się (Przygotowanie); str. 309 – „Nad całym miastem rozległa się strzelanina […]” (Strzelanina rozgorzała w całym mieście?); str. 317 – puszkowaną 7up (puszkowanym 7up); str. 328 – wyrwanych (wyciętych); str. 337 – połamanym czy pogiętym zawieszeniem? (Po chwili mowa o jego prostowaniu); str. 341 – „[…] by spędzić czas, łowiąc ryby, studiując filozofię i cieszyć się rodziną” (albo cudzysłów po „spędzić czas”, albo „by spędzić czas na łowieniu ryb, studiowaniu filozofii i cieszeniu się rodziną”); str. 347 – sprawą czasu (kwestią czasu).

Wstęp, rozdział 14 i epilog, napisane już po latach, po polsku, wypadają znacznie lepiej niż tekst tłumaczenia. Szczególnie pierwsze 50 stron. Szwankuje interpunkcja: miejscami przecinków jest za dużo, w innych miejscach ich brakuje, tu i tam trzeba by zamienić przecinek na myślnik, myślnik na dwukropek, itd.

(1989 + 2007)
[Dust of the Saints: A Journey to Herat in Time of War]

„Opuściłem Polskę w 1981 roku, tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego. W ciągu owych szesnastu miesięcy nadziei [?] byliśmy zbyt zajęci tym, co działo się wokół nas, by zwracać większą uwagę na odgłosy wojny dobiegające z Afganistanu. Kiedy podziwialiśmy przemawiającego do tłumu Wałęsę, nie przyszło nam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2708
1800

Na półkach:

Nie miałam pojęcia, że Radosław Sikorski ma takie doświadczenia i tak dobrze o nich pisze. Podziwiam i szanuję.

Nie miałam pojęcia, że Radosław Sikorski ma takie doświadczenia i tak dobrze o nich pisze. Podziwiam i szanuję.

Pokaż mimo to

avatar
37
31

Na półkach:

Super reportaż, warto przeczytać

Super reportaż, warto przeczytać

Pokaż mimo to

avatar
567
104

Na półkach:

To jest rewelacyjna książka i że względu na talent pisarski i że względu na przeżycia autora. W kontekście obecnej agresji Rosji na Ukrainę pozwala wierzyć, że Dawid może wygrać z Goliatem.

To jest rewelacyjna książka i że względu na talent pisarski i że względu na przeżycia autora. W kontekście obecnej agresji Rosji na Ukrainę pozwala wierzyć, że Dawid może wygrać z Goliatem.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    335
  • Chcę przeczytać
    240
  • Posiadam
    111
  • Teraz czytam
    11
  • Reportaż
    8
  • Chcę w prezencie
    7
  • Ulubione
    5
  • Literatura faktu
    4
  • Audiobook
    4
  • Literatura polska
    3

Cytaty

Więcej
Radosław Sikorski Prochy świętych. Afganistan czas wojny Zobacz więcej
Radosław Sikorski Prochy świętych. Afganistan czas wojny Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także