rozwińzwiń

Obóz koncentracji

Okładka książki Obóz koncentracji Thomas M. Disch
Okładka książki Obóz koncentracji
Thomas M. Disch Wydawnictwo: Solaris fantasy, science fiction
193 str. 3 godz. 13 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
193
Czas czytania
3 godz. 13 min.
Język:
polski
ISBN:
8389951851
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Wielkie dzieło czasu Terry Bisson, Pat Cadigan, Ted Chiang, John Crowley, Thomas M. Disch, Cory Doctorow, Jan Lars Jensen, Kelly Link, Robert Reed, Lucius Shepard, Wayne Wightman, Kate Wilhelm
Ocena 0,0
Wielkie dzieło... Terry Bisson, Pat C...
Okładka książki Nowa Fantastyka 313 (10/2008) Thomas M. Disch, Wadim Panow, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Jaga Rydzewska, Bruce Sterling, Marcin Szerenos, Michał Urban
Ocena 6,5
Nowa Fantastyk... Thomas M. Disch, Wa...
Okładka książki Czarujące obiekty latające Piers Anthony, Robert Bloch, Nelson Bond, Fredric Brown, Angela Carter, Arthur C. Clarke, John Collier, Roald Dahl, Thomas M. Disch, Peter Haining, Harry Harrison, Eric Knight, Stephen Leacock, C.S. Lewis, William F. Nolan, Mervyn Peake, Terry Pratchett, Fletcher Pratt, Robert Sheckley, Cordwainer Smith, Kurt Vonnegut, P.G. Wodehouse, John Wyndham, L. Sprague de Camp, praca zbiorowa
Ocena 6,3
Czarujące obie... Piers Anthony, Robe...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
106 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
88
86

Na półkach: ,

Książka zaskakuje fabułą - jest do zupełnie inne fantasy niż to, które czytałam do tej pory.
Opowiada historię poety L. Sacchettiego, która zaczyna się w więzieniu (zasłużył on sobie na nie odmawiając służby wojskowej).
Po jakimś czasie zostaje przeniesiony do obozu Archimedes pod pretekstem pisania dziennika, który miałby zawierać fakty i spostrzeżenia dotyczące tego miejsca. Louis spisuje się dobrze. Coraz lepiej poznaje więźniów, personel oraz... prawdziwy cel jego przybycia.
Okazuje się, że w ośrodku prowadzone są badania z udziałem Pallidynu, który powoduje rozwój geniuszu przy równoczesnym uśmiercaniu osoby nim zarażonej. Co więcej, Sacchetti również bierze w nich udział - jako królik doświadczalny w ludzkiej skórze.
Dalsze jego losy i wpisy w dzienniku opiewają pogorszenie zdrowia oraz całkiem nieprzewidywalne zakończenie - przejęcie ośrodka.
Zachęcam do przeczytania. :)

Książka zaskakuje fabułą - jest do zupełnie inne fantasy niż to, które czytałam do tej pory.
Opowiada historię poety L. Sacchettiego, która zaczyna się w więzieniu (zasłużył on sobie na nie odmawiając służby wojskowej).
Po jakimś czasie zostaje przeniesiony do obozu Archimedes pod pretekstem pisania dziennika, który miałby zawierać fakty i spostrzeżenia dotyczące tego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
2734
614

Na półkach: ,

Powieść, w której dobre są... cztery ostatnie strony, wyjaśniające pewne węzłowe punkty intrygi. Poza tym - przykro to pisać - jest to pretensjonalne pogranicze bełkotu, wykładające się na tym samym, na czym wyłożył się Card - na braku umiejętności ukazania geniuszu. Jak takie rzeczy powinno się pisać, pokazał dwa lata przed oryginalnym wydaniem "Obozu koncentracji" Keyes, wypuszczając na rynek doskonałe "Kwiaty dla Algernona".

Pomysł wyjściowy był niezły. Na terenie USA, w jednej ze starych kopalni, prywatna firma zaczyna testować na wyselekcjonowanych więźniach zmodyfikowaną bakterię syfilisu, licząc na gwałtowny wzrost inteligencji u badanych. Co też ma miejsce, aczkolwiek kosztem ich zdrowia, bo syfilis w galopującym tempie niszczy ich organizmy. Przemiany dotykające więźniów obserwuje i spisuje w specjalnym dzienniku inny więzień, posiadający literacki talent. Wszystko wygląda więc dobrze, bo możemy być świadkami stopniowego wzrostu twórczych mocy opisywanych osób i nakręcania się spirali odkryć czy eksplozji nowych idei. A tu nic z tego.

Zamiast geniuszu, mamy bełkot przesiąknięty mistycyzmem (również tym religijnym) i wypchany po brzegi cytatami z wielkich, albo chociaż ambitnych dzieł. Tak jakby autor liczył na to, że mniej wytrawny czytelnik szybko się podda, uwierzy, że w powieści zawarte są same uniwersalne mądrości, i zacznie wszystko łykać jak wyposzczony pelikan, budując w przerwach między kolejnymi kęsami ołtarzyk z wizerunkiem Discha. Zero przemian. Zero ewolucji. Zero olśnień. Jest tylko mniej lub bardziej zakręcona paplanina, która na ogół istnieje sama dla siebie, nie wnosząc nic nowego do fabuły.

Co do efektów tytanicznej pracy umysłowej przynajmniej dwóch dziesiątek geniuszy - no cóż. Nie jest to nowy lek, nie jest to nowa broń, nie są to nowe, doskonałe dzieła literackie (choć autor usiłuje nas przekonać, że oznaką geniuszu jest napisanie sztuki teatralnej czy garści wierszy). Otóż cały zespół pracuje nad... eliksirem długowieczności. Takim pichconym w piecu, jaki ongiś używali alchemicy. Owszem, finał prostuje kilka wyobrażeń, ale nawet mimo niego nie sposób uwierzyć, żeby ktokolwiek z trzeźwo myślących właścicieli korporacji pchał gigantyczne pieniądze w projekt, którego głównym zadaniem miałoby być babranie się w staroświeckiej, mętnej alchemii.

Ogólnie książka jest miałka, niezbyt ciekawa, chwilami wręcz bełkotliwa (nie raz, i nie dwa, można sobie swobodnie przeskoczyć kilka kartek, i to bez żadnego uszczerbku dla biegu intrygi),a zborne i ciekawe zakończenie nasuwa myśl, że całość znacznie lepiej by się obroniła w formie niezbyt obszernego opowiadania. Bo w obecnym kształcie książka jest po prostu jak napompowany wątpliwej jakości powietrzem balon. I to przy objętości niecałych dwustu stron.

Powieść, w której dobre są... cztery ostatnie strony, wyjaśniające pewne węzłowe punkty intrygi. Poza tym - przykro to pisać - jest to pretensjonalne pogranicze bełkotu, wykładające się na tym samym, na czym wyłożył się Card - na braku umiejętności ukazania geniuszu. Jak takie rzeczy powinno się pisać, pokazał dwa lata przed oryginalnym wydaniem "Obozu koncentracji"...

więcej Pokaż mimo to

avatar
174
81

Na półkach: , ,

Moja opinia ma trzy gwiazdki zamiast jednej za pomysł Obozu Koncetracji. Cała reszta - monologi głównego bohatera, jego pseudofilozoficzno-etyczno-teologiczno-poetyckie przemyślenia - mnie położyła. 100 stron zajęło mi 4 wieczory, pozostałe 90 czytałam skacząc. Nie polecam nikomu.

Moja opinia ma trzy gwiazdki zamiast jednej za pomysł Obozu Koncetracji. Cała reszta - monologi głównego bohatera, jego pseudofilozoficzno-etyczno-teologiczno-poetyckie przemyślenia - mnie położyła. 100 stron zajęło mi 4 wieczory, pozostałe 90 czytałam skacząc. Nie polecam nikomu.

Pokaż mimo to

avatar
1561
913

Na półkach:

Nie jest to zła książka ale niczym szczególnym się nie wyróżnia. Rzetelny średniak, trochę przegadany z kilkoma fajnymi pomysłami. Czytałem bez przykrości.

Nie jest to zła książka ale niczym szczególnym się nie wyróżnia. Rzetelny średniak, trochę przegadany z kilkoma fajnymi pomysłami. Czytałem bez przykrości.

Pokaż mimo to

avatar
175
162

Na półkach: , ,

Z nazwiskiem Thomasa Discha spotkałam się przy okazji pisania pracy magisterskiej. Obóz koncentracji kupiłam z myślą, żeby o niej wspomnieć przy okazji motywu apokaliptycznej utopii, a że plany w międzyczasie uległy zmianie, to zabrałam się za to dopiero ostatnio.

Czytając na okładce słowa Ursuli K. le Guin, że "ta książka to prawdziwe dzieło sztuki. Jeśli ją przeczytasz, odmieni cię" byłam przekonana, że oto nadeszła wiekopomna chwila, w której moje horyzonty ulegną niesamowitemu poszerzeniu, a ja do końca moich dni wspominać będę moje pierwsze spotkanie z dziełami Disch'a.

Tajemniczy obóz, w którym więźniowie poddawani są eksperymentom medycznym, które czynią z nich geniuszów, jednocześnie rujnując ich fizyczne zdrowie - motyw wręcz rewelacyjny, tyle możliwości, tyle perspektyw...

I w sumie na tym koniec z moim zachwytem. Krótko mówiąc: totalna porażka. Pretensjonalne słownictwo, długie dyskusje o niczym i tak powolny rozwój jakiejkolwiek akcji, że nawet po czterech mocnych kawach i dwóch energy drinkach człowiek zasypia po przeczytaniu jednego akapitu.

Nie mam zamiaru podchodzić do tej powieści po raz drugi, dlatego z ulgą na sercu oddam ją do biblioteki, może akurat ktoś inny znajdzie w sobie siłę geniuszu, by się nią zachwycić. Jedyne nad czym ja się jeszcze zastanowię to to, czy dać Panu Disch'owi jeszcze jedną szansę.

Z nazwiskiem Thomasa Discha spotkałam się przy okazji pisania pracy magisterskiej. Obóz koncentracji kupiłam z myślą, żeby o niej wspomnieć przy okazji motywu apokaliptycznej utopii, a że plany w międzyczasie uległy zmianie, to zabrałam się za to dopiero ostatnio.

Czytając na okładce słowa Ursuli K. le Guin, że "ta książka to prawdziwe dzieło sztuki. Jeśli ją przeczytasz,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
635
243

Na półkach:

Jest taka półka w mojej wewnętrznej biblioteczce, którą roboczo nazwałem:

Gdyby (tu wstawić nazwisko Wielkiego, Klasycznego i Rozpoznawalnego Pisarza) porządnie się nawalił, to napisałby coś takiego.

Dziś na tej półeczce stawiamy powieść Thomasa Discha pt. "Obóz koncentracji" - książka, którą zwykło się traktować jako jeden z kamieni milowych tzw. Nowej Fali (cokolwiek to znaczy...),stawia przed czytelnikiem nieprawdopodobne wręcz wymagania. Nikt, kto na bierzmowaniu nie otrzymał od Ducha Świętego daru cierpliwości, nie dotrze do końca powieści i nie rzuci nią wcześniej o ścianę z głośnym okrzykiem rozpaczy...

Sam pomysł wyjściowy jest intrygujący (Disch od początku konsekwentnie buduje klaustrofobiczną, dławiącą atmosferę) - bohater z racji swoich pacyfistycznych przekonań trafia do więzienia(?),gdzie jego literacki talent zostaje wykorzystywany do prowadzenia obserwacji zachowań innych osadzonych. Dzień po dniu stara się wywiązywać ze swoich w sumie nieco donosicielskich powinności, starannie wypełnia karty dziennika, a my czytamy te zapiski, poniekąd wcielając się w kogoś, kto stoi na wyższym szczeblu hierarchii obozowej.

Duszna, mroczna aura miejsc przymusowego odosobnienia zostaje dodatkowo zagęszczona, gdy pojawia się motyw substancji, której działanie zamienia więźniów w geniuszy. Kilka miesięcy pracującej pełną parą mózgownicy zamyka agonia delikwenta, którego ciało nie wytrzymuje przeciążeń związanych z przekraczaniem ludzkich możliwości. Naszemu bohaterowi, dodajmy dla uczciwości, też zaaplikowano rzeczony specyfik.

Tutaj jednak zaczyna się jazda, której komfortu nie zapewnią nawet najlepsze resory. Disch, będąc wiernym przyjętej metodzie twórczej, z punktu widzenia zarażonego geniuszem śmiertelnika pokazuje nam proces budowania się nie-ludzkiego intelektu. A my, biedni czytelnicy, zmuszeni jesteśmy do przedzierania się przez coraz bardziej i bardziej enigmatyczne, chaotyczne, bełkotliwe, niezorganizowane partie tekstu. Jasne, być może w żyjących języku nie ma na to głosu, i inaczej nie dałoby się opisać materii, z którą mierzy się autor. No bo jak zdać relację z życia wewnętrznego turbointeligentnej bestii, gdy ma się do dyspozycji pierwszoosobową prozę?

Ja jednak nie dałem Dischowi taryfy ulgowej, bowiem wydawało mi się, że ktoś mnie tu wodzi za nos. Sprzedaje mi towar niepełnowartościowy, którego wszelkie mankamenty tłumaczy celowym zabiegiem artystycznym. Nie, za stary chyba jestem na to, by fałszujący śpiewak potrafił mnie przekonać, że beczy i gnie skalę, by uzyskać zaskakujący efekt.

W tej rozedrganej opowieści uda nam się wypatrzeć i nawiązania do "Fausta", któremu również zdarzyło się posiąść olbrzymią, niemal nadczłowieczą wiedzę, i jakieś dalekie echo Kafkowskich ocierających się o groteskę onirycznych wizji, a nawet grobową klaustrofobiczną atmosferę dzieł Becketta. Jednak Disch nie radzi sobie z tak bogatym zapleczem - "Obóz koncentracji" jest typowym postmodernistycznym dziełem, zlepionym z odwołań, ech, sygnałów, które przyklejone do pomazanej klejem linii fabularnej mają tworzyć w założeniu powieść nietuzinkową, wielowymiarową i rewolucyjną.

PS

W drugiej linijce recenzji proszę sobie wstawić nazwisko Goethe, Kafka lub Beckett. Będzie jak znalazł!

Jest taka półka w mojej wewnętrznej biblioteczce, którą roboczo nazwałem:

Gdyby (tu wstawić nazwisko Wielkiego, Klasycznego i Rozpoznawalnego Pisarza) porządnie się nawalił, to napisałby coś takiego.

Dziś na tej półeczce stawiamy powieść Thomasa Discha pt. "Obóz koncentracji" - książka, którą zwykło się traktować jako jeden z kamieni milowych tzw. Nowej Fali (cokolwiek to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
135
41

Na półkach: , , , ,

Jakoś przeczytałam, ale łatwo nie było. Książka pisana w formie dziennika. Na początku miałam kłopot z rozróżnianiem postaci, bo autor dziennika pisze go dla kierownika obozu Archimedes więc nie ma potrzeby dokładnie opisywać swojej sytuacji. Mam wrażenie, że nic nie jest powiedziane tak do końca wprost ale to może i dobrze. Trzeba wytężyć mózgownicę, gdyż mamy tu do czynienia z przemyśleniami i dialogami geniuszy, a jak to z geniuszami bywa zazwyczaj wydają się sensowni wyłącznie dla siebie samych. Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza obfituje w rozwlekłe dialogi i zawiłe monologi oraz przemyślenia mężczyzny, piszącego dziennik. Druga zawiera króciutkie wpisy i znacznie łatwiej przez nią przebrnąć.
Pomysł jak najbardziej intrygujący, jednak wykorzystanie tych genialnych umysłów wydaje mi się wręcz zbędne. Większość z nich oddaje się swoim zwykle pisarskim pasjom i przyswaja ogromną ilość teoretycznej wiedzy z wielu dziedzin nauki, lub wystawia własne sztuki teatralne. Przez cały czas nie opuszczało mnie pytanie : po co? Nie lepiej byłoby wykorzystać ten czas na np szukanie lekarstwa na raka? Na coś bardziej praktycznego, pożytecznego. Dopiero pod koniec coś takiego się pojawia.
Napisana porządnym językiem,zawiera wiele ciekawych przemyśleń i cytatów do przepisania.
Wydaje mi się, iż jestem po prostu za głupia na tego typu literaturę i przez to nie potrafię jej należycie docenić :)Odnoszę jednak wrażenie, że książka jest bardzo dobra.

Jakoś przeczytałam, ale łatwo nie było. Książka pisana w formie dziennika. Na początku miałam kłopot z rozróżnianiem postaci, bo autor dziennika pisze go dla kierownika obozu Archimedes więc nie ma potrzeby dokładnie opisywać swojej sytuacji. Mam wrażenie, że nic nie jest powiedziane tak do końca wprost ale to może i dobrze. Trzeba wytężyć mózgownicę, gdyż mamy tu do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1181
57

Na półkach: , ,

Czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że jej autor pisząc ją albo sam był pod wpływem Pallidynu, dopalaczy lub jakiegoś innego świństwa albo jest psychicznie chory. Książka to jeden wielki pseudofilozoficzny, pseudopsychologiczny oraz pseudoteologiczny bełkot. Chyba nie muszę wspominać, że tej pozycji nie polecam, ale jeśli już ktokolwiek zaczął ją czytać, niech czym prędzej rzuci to wszystko w cholerę i trzyma się od niej z daleka.
Jest to chyba najgłupsza książka, jaką w życiu dane mi było czytać. Nie będę tutaj wypisywać wszystkich wad tego utworu - szkoda na to miejsca i czasu. Mam jednak nadzieję, że moja ocena w sposób oczywisty uzupełnia mój komentarz i to, co przez litość zostało w nim pominięte.

Czytając tę książkę odniosłam wrażenie, że jej autor pisząc ją albo sam był pod wpływem Pallidynu, dopalaczy lub jakiegoś innego świństwa albo jest psychicznie chory. Książka to jeden wielki pseudofilozoficzny, pseudopsychologiczny oraz pseudoteologiczny bełkot. Chyba nie muszę wspominać, że tej pozycji nie polecam, ale jeśli już ktokolwiek zaczął ją czytać, niech czym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1050
51

Na półkach: ,

Bez oceny. Albo jest to jeden wielki bełkot, albo jej po prostu nie zrozumiałam.

Bez oceny. Albo jest to jeden wielki bełkot, albo jej po prostu nie zrozumiałam.

Pokaż mimo to

avatar
398
58

Na półkach: , , ,

[...]

Disch napisał tę książkę jak sam chciał, bez żadnych ułatwień i kompromisów z odbiorcą. No i dobrze. Może pewnych elementów nie dopracował, ale stworzył rzecz niebanalną i taką, którą sprawdzić po prostu wypada.

Całość recenzji na:

http://ciche-wieczory-czytelnika.blogspot.com/2013/02/koncentrat-szalenstwa-w-yzce-wody.html

[...]

Disch napisał tę książkę jak sam chciał, bez żadnych ułatwień i kompromisów z odbiorcą. No i dobrze. Może pewnych elementów nie dopracował, ale stworzył rzecz niebanalną i taką, którą sprawdzić po prostu wypada.

Całość recenzji na:

http://ciche-wieczory-czytelnika.blogspot.com/2013/02/koncentrat-szalenstwa-w-yzce-wody.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    134
  • Chcę przeczytać
    67
  • Posiadam
    61
  • Fantastyka
    6
  • Science-fiction
    3
  • Ulubione
    3
  • 2010
    2
  • Science Fiction
    2
  • 2011
    2
  • Przeczytane 2012
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Obóz koncentracji


Podobne książki

Przeczytaj także