EWOLUCJA, DEWOLUCJA, NAUKA

- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Wydawnictwo:
- Fronda
- Data wydania:
- 2016-01-29
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-01-29
- Liczba stron:
- 192
- Czas czytania
- 3 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380790278
„ZAŁOŻENIE, że życie powstało przypadkowo niczym się nie różni od rozumowania, że tornado przechodzące przez samolotowe złomowisko potrafi złożyć boinga 747, gotowego do lotu.”
Sir Fred Hoyle, astronom, The Intelligent Universe, 1983
BRAKUJĄCE OGNIWO
O postulowanych przez Darwina brakujących ogniwach wiemy tylko tyle, że są nadal brakujące. Dlaczego większość kopalnych odkryć, które miały potwierdzić teorię ewolucji, okazały się albo pomyłkami, albo ewidentnymi fałszerstwami?
MUTACJE
DNA jest jak zapis programu komputerowego. Może się sam przypadkowo zepsuć, ale się sam nie naprawi. Dlaczego genetyka nie potrafi dostarczyć dowodów na ewolucję?
WIELKIE WYMIERANIE
Dlaczego nie jesteśmy w stanie zaobserwować ewolucji, natomiast na co dzień śledzimy w mediach proces odwrotny - postępującą dewolucję; stałe wymieranie gatunków i degradację biosfery?
WIELKIE KATASTROFY
Dlaczego wciąż odnajdywane są skamieniałe drzewa, które utkwiły pomiędzy warstwami geologicznymi, odległymi od siebie o miliony lat? Czy czekały kilka milionów lat na powolne zasypanie? A może zostały zasypane w ramach jakiejś globalnej katastrofy, zmieniającej warunki życia na całej planecie?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 40
- 17
- 8
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Niesamowite, że w Polsce można próbować wcisnąć taki stek bzdur. Pomijając ewidentne manipulacje w stylu: datowanie radiowęglowe kości dinozaurów wykazały ich wiek na 22000 do 39000 lat (sic!). Szanowny Panie Profesorze od drzew - mnie uczyli na studiach, że metoda radiowęglowa może być stosowana maksymalnie do określania wieku materiałów nie starszych niż 50 000 lat. Jeśli ktoś zastosuje to datowanie do kości mających 65 mln lat otrzyma wynik z zakresu od 1 do 50 000 lat. I wszystko się zgadza.
Szkoda czasu na polemikę z zawartością tego arcydzieła. Dla mnie są interesujące trzy kwestie:
1. Autor powołuje się na noblistów, tak jakby byli wyposażeni (wraz z tym noblem) z automatu w dogmat nieomylności w każdej sprawie a zwłaszcza w tych poza ich dziedziną specjalizacji. Tak na poważnie, w jaki sposób naukowo można polemizować z wypowiedzią na temat ewolucji np. noblisty Abdusa Salama, który twierdzi tu cyt. "Święty Koran wzywa nas do uznana prawdy, że Allach ustanowił prawa natury"
Jak możemy w jakikolwiek sposób odnieść się naukowo do tej wypowiedzi? Prowadzić polemikę i próbować takiej osobie wytłumaczyć, że ewolucja to fakt naukowy?
2. Druga sprawa, która niestety mnie bardzo zmartwiła to to, że część tej książki została zaprezentowana na konferencji w Parlamencie Europejskim. Autor w jakiś sposób mnie reprezentował w nim i pieprzył te głupoty. Wstyd na całą Europę !!!
3. Trzeci aspekt dotyczy tych osób, które poniżej opisały tę książkę jaką ciekawą itd. dając 10 punktów i z definicji uważając to za arcydzieło. No cóż niektórzy lubią czytać ze zrozumieniem, niektórzy tylko lubią czytać...
Zastanawiałem się kto odważył to dzieło wydać - na szczęście żadne wydawnictwo w Polsce tego nie tknęło i chwała im za to!
Pan Giertych sam sobie to wydał (Wydawnictwo Giertych, Fronda jest tylko patronatem ewentualnie dystrybutorem). Podsumowując: gdyby jeszcze naziści mieli coś palić z makulatury w przyszłości to" EWOLUCJA, DEWOLUCJA, NAUKA” jak znalazł...
PS Naziści - to w nawiązaniu do tego dzieła, w którym pojawia się wspaniała logika wywodu dendrologa mianowicie: Ewolucja - Eugenika- Eutanazja - Naziści
Niesamowite, że w Polsce można próbować wcisnąć taki stek bzdur. Pomijając ewidentne manipulacje w stylu: datowanie radiowęglowe kości dinozaurów wykazały ich wiek na 22000 do 39000 lat (sic!). Szanowny Panie Profesorze od drzew - mnie uczyli na studiach, że metoda radiowęglowa może być stosowana maksymalnie do określania wieku materiałów nie starszych niż 50 000 lat....
więcej Pokaż mimo toBardzo dobra, ciekawa i prawdziwa książka. Polecam każdemu. Ja przeczytałem na raz.
Bardzo dobra, ciekawa i prawdziwa książka. Polecam każdemu. Ja przeczytałem na raz.
Pokaż mimo toBardzo ciekawa i dobrze napisana książka do tego pięknie ilustrowana.
Bardzo ciekawa i dobrze napisana książka do tego pięknie ilustrowana.
Pokaż mimo toHola ese!
Ewentualnie cześć.
Książkę tą można analizować i traktować dwojako.
1 Jako książkę naukową ( tfu)
2 próbę kogoś, kro próbował wykrzesać z jakieś już zmurszałej hipotezy tyle ile się da na przekór rozsądkowi.
Jeśli traktować tą książkę w wersji pierwszej ocena ląduje na 1( zera dać nie można).
Jeśli jako wersje drugą to można dać ciut wyżej. Próba obalenia najważniejszego paradygmatu współczesnej biologi, medycyny i wszystkich nauk przyrodniczych choć skazana na porażkę może być ciekawych wyzwaniem, zwłaszcza jeśli ją ciekawie opisać. Niestety w tym wydaniu napisane to ciekawie nie jest. Czyta się to moim zdaniem ciężko i szybko. Szybko bo język prosty. Ciężko bo jest to topornie napisane.
Cytaty wyrwane z kontekstu. Rzucone bez rozwinięcia i jakiegoś wytłumaczenia.
Wygląda jakby ktoś przeczytał kawałek erystyki Schopenhauera i rzucał losowo wybrane metody np. autorytety. Ad absurdum.
No cóż nie polecam.
ps. Najgorsze w tym całym dziele jest to, że zostało napisane z zamysłem przekonania ludzi do jakieś idei (która sztyni) i to po najmniejszej lini oporu. Bez żadnej merytorki. Chamsko.
Hola ese!
więcej Pokaż mimo toEwentualnie cześć.
Książkę tą można analizować i traktować dwojako.
1 Jako książkę naukową ( tfu)
2 próbę kogoś, kro próbował wykrzesać z jakieś już zmurszałej hipotezy tyle ile się da na przekór rozsądkowi.
Jeśli traktować tą książkę w wersji pierwszej ocena ląduje na 1( zera dać nie można).
Jeśli jako wersje drugą to można dać ciut wyżej. Próba obalenia...
Spór o ewolucję trwa nadal!
Dewolucja to dla mnie nowe słowo i pojęcie. Chciałam wiedzieć więcej, więc z zaciekawieniem przyjęłam ją od mojej koleżanki, która uczy biologii w szkole. Dała mi ją bez komentarza, a ja, biorąc ją, byłam przekonana, że to podręcznik szkolny, bo do złudzenia go przypomina. Nawet odruchowo zaczęłam szukać numeru dopuszczenia MEN do użytku szkolnego.
A tu niespodzianka!
Nie znalazłam go. Według Wydawcy jest podręcznikiem, bo takiego określenie używa w opisie książki na swojej stronie, ale tak naprawdę to ujęte w tę przystępną formę przekazu pokłosie konferencji w Parlamencie Europejskim z dnia 11 października 2006 roku na temat nauczania teorii ewolucji w szkołach europejskich zorganizowanej z inicjatywy autora. Ówcześnie europosła, ale również profesora, naukowca, badacza i wykładowcy akademickiego mającego merytoryczne i naukowe podstawy do zaproszenia do dyskusji myślących podobnie, innych naukowców z różnych dziedzin nauki. Ich wystąpienia pozwoliły na sformułowanie jednego, ale za to rewolucyjnego wniosku – „najwyższy już czas odrzucić teorię ewolucji w formie przedstawionej w europejskich szkołach. Uczy się nieudowodnionej teorii bardziej jako dogmatu czy przesądu zamiast prawdy naukowej. Czas, by spojrzeć na zagadnienie z czysto naukowego punktu widzenia i uwzględnić najnowsze odkrycia”.
Ok – pomyślałam – z ochotą spojrzę z proponowanego punktu widzenia!
Charles Darwin też miał pod górkę ze swoimi poglądami, o czym przekonałam się, czytając biograficzną „Opowieść o Darwinie” Irvinga Stone’a. Jak widać, po 150 latach, nadal ma. Dlaczego więc nie dać szansy wypowiedzenia się tym razem jego upartym przeciwnikom? Dałam taką szansę Richardowi Dawkinsowi i jego „Najwspanialszemu widowisku świata”, dam i przedstawicielowi dewolucjonizmu. Zwłaszcza że środowisko kreacjonistów, wbrew powszechnej opinii, to również obóz naukowców, badaczy i specjalistów znanych i uznanych w swoich dziedzinach.
Autor swój referat podzielił na sześć rozdziałów.
Pierwszy poświęcił teorii ewolucji, wskazując na słabe punkty w jej założeniach w powstawaniu ras, mutacjach, dowodach paleontologicznych, filogenezie, sedymentologii, stratygrafii i metodzie datowania. W każdej z tych dziedzin obala przyjętą za pewniki wiedzę, a cały rozdział podsumowuje jednym wnioskiem – to nie ewolucja, to dewolucja. W przeciwieństwie do ewolucji, widoczny proces w odwrotnym kierunku. Muszę przyznać, że kontrargumenty i dowody je popierające są bardzo rzeczowe i przynajmniej zmuszające do krytycznego myślenia. Powołuje się przy tym na nie byle jakie autorytety, bo na dwudziestu noblistów z różnych dziedzin nauki, którzy co najmniej sceptycznie, jeśli nie krytycznie, wypowiedzieli się na temat ewolucji. Najciekawszym dla mnie rozdziałem był ten poświęcony etyce wyrosłej na gruncie darwinizmu. Eugenika to jego pochodna.
Ale nie tylko!
Według autora darwinizm można używać i, jak historia pokazała, używano go do usprawiedliwiania ludobójstwa, eksperymentów medycznych czy komercjalizacji rozrodczości człowieka.
Swoją teorię wpisuje w kreacjonizm, który twierdzi, że życie to nie tylko chemia, a „tajemnica życia jest niewątpliwie najtrwalszym problemem dla umysłu ludzkiego” – jak powiedział noblista z fizyki z 1909 roku, Guglielmo Marconi. Stąd kolejny rozdział o stosunku religii świata do ewolucjonizmu, który waha się pomiędzy negacją a kompromisem.
Ostatni rozdział poświęca dewolucji, ukazując jej przejaw na konkretnych zjawiskach – wymieraniu gatunków i mutacjach genetycznych pod wpływem czynników mutagennych, by całość treści zakończyć mocnym zdaniem – „Ewolucja to teoria, dewolucja to fakt”. I coś w tym jest, kiedy przeczyta się cały wywód.
Ale, czy powinien być kierowany pośrednio do uczniów?
Autor rozdał książkę nieodpłatnie nauczycielom biologii w całej Polsce. Wyraźnie chciał swoją wiedzę i stanowisko ukazać środowisku chłonącym ją, ale najsłabiej do tego przygotowanym pod kątem merytorycznym, jak i krytycznego myślenia. To dlatego książka przybrała formę podręcznika. Tekst pisany dużymi literami zawiera podkreślone na kolorowo zdania ważne. Myśli szczególne są wyrzucone na margines z wykrzyknikiem. Ikonografia jest bardzo kolorowa i często dominująca nad tekstem. Czasami stanowi wręcz tło dla treści. Bardzo przyjemnie czyta się ją i ogląda. Zwłaszcza że jest wydana na elastycznym papierze, miękko układającym się w dłoniach.
Ale, czy powinna być wprowadzana do szkół kuchennymi drzewami?
Uczeń nie jest partnerem w dyskusjach naukowych, a nauczyciel musi realizować podstawę programową. Moja koleżanka nawet jej nie przeczytała, odrzucając ją po zobaczeniu nazwiska autora. Sądząc po komentarzach i głosach obdarowanych nauczycieli (polecam artykuł - Biolog o książce prof. Macieja Giertycha: "To (pseudo)naukowy sabotaż"),środowisko jest raczej oburzone. Chociaż nie wykluczam, że znajdzie się wśród nich biolog, który mądrze zapozna uczniów z dewolucją w ramach koła biologicznego jako alternatywę teorii oficjalnej. Wolałabym jednak, aby spory naukowe toczyły się wśród naukowców na sympozjach, wśród równych sobie, a wypracowane wspólnie wnioski dopiero wtedy przenikały do obowiązującego programu nauczania młodzieży. Omijanie tej drogi i pójście na skróty nie jest najlepszym pomysłem.
Odbieram to jako akt rozpaczliwej desperacji.
http://naostrzuksiazki.pl/
Spór o ewolucję trwa nadal!
więcej Pokaż mimo toDewolucja to dla mnie nowe słowo i pojęcie. Chciałam wiedzieć więcej, więc z zaciekawieniem przyjęłam ją od mojej koleżanki, która uczy biologii w szkole. Dała mi ją bez komentarza, a ja, biorąc ją, byłam przekonana, że to podręcznik szkolny, bo do złudzenia go przypomina. Nawet odruchowo zaczęłam szukać numeru dopuszczenia MEN do użytku...
Dostałem za darmo, przeczytałem z ciekawości. Myślałem, że będzie po prostu zabawnie, jednak im więcej czytałem, tym bardziej byłem przerażony.
Kreacjonistów wrzucam bez cienia wahania do tej samej grupy, co płaskoziemców, wyznawców starożytnych astronautów, i geocentrystów. Zazwyczaj czytanie wypocin tych grup ludzi to niezła rozrywka, są to zazwyczaj nieoczytani ludzie, których ktoś nakręcił i teraz powtarzają jak mantrę tezę o płaskiej ziemi stworzonej w sześć dni.
Ale to jest zupełnie inny kaliber. Giertych jest było nie było profesorem, posługuje się naukową terminologią i odwołuje się do konkretnych badań, eksperymentów i prawdziwych cytatów prawdziwych naukowców. Manipuluje co prawda tym wszystkim okrutnie, a wnioski, które wyciąga z danych naukowych często są naciągane czy wręcz sprzeczne z tym, co mówią sami dostarczyciele tych danych - jednak pisze poważnie, profesjonalnym stylem i boję się, ze niejeden może to chwycić.
Oszczędzę wam czytania i powiem, że przez całą książkę przewijają się następujące tezy:
- nie ma ewolucji, tylko dewolucja - wszak nikt jeszcze nie zaobserwował pojawiających się nowych gatunków, za to jesteśmy świadkami nieustannego ich wymierania;
- mutacje dzielimy na negatywne i neutralne. Nie istnieje coś takiego, jak pozytywna mutacja, więc nie ma opcji, aby jeden gatunek zmienił się w inny, lepiej przystosowany;
- ewolucję autor przedstawia jedynie jako jakąś ideologię, na dodatek chorą, bo prowadzącą m.in. do eugeniki, eksperymentów na ludziach czy aborcji selektywnej. W argumentacji autora nie brakuje oczywiście reductio ad Hitlerum;
Do tego jeszcze kilka humorystycznych konkluzji, takich, że świat ożywiony wyraźnie zdaje się być zaprojektowany, że dinozaury żyły współcześnie do ludzi (ponoć nawet znajdowane są w tych samych warstwach wykopalisk),a neandertalczycy to nie odrębny gatunek, tylko jeden z fenotypów człowieka; wielu ludzi do dziś wykazuje neandertalskie cechy.
W swoim zacietrzewieniu autor, wierzący przecież, posuwa się nawet do tego, że walczy ze stanowiskiem Kościoła w tej sprawie. Najpierw próbuje zdewaluować słowa Jana Pawła II głoszącego, że ewolucja to więcej niż hipoteza, a następnie ubolewa nad rozpowszechnieniem poglądu teistycznego ewolucjonizmu (wiara w ewolucję, ale sterowaną przez Boga).
Jeszcze zabawniej robi się dopiero pod koniec, kiedy Giertych odwołuje się do szarlatanów pokroju M.A. Cremo, przez cały rozdział (TAK!) próbuje znaleźć oparcie w religiach (z Hare Krishna włącznie) traktując to jako poważny argument, a na koniec zostawia wisienkę na torcie i finalnie się ośmiesza przedstawiając kamienie z Ica, powszechnie znane fałszerstwo. Dziękuję bardzo, do widzenia.
Kompletny gniot.
Dostałem za darmo, przeczytałem z ciekawości. Myślałem, że będzie po prostu zabawnie, jednak im więcej czytałem, tym bardziej byłem przerażony.
więcej Pokaż mimo toKreacjonistów wrzucam bez cienia wahania do tej samej grupy, co płaskoziemców, wyznawców starożytnych astronautów, i geocentrystów. Zazwyczaj czytanie wypocin tych grup ludzi to niezła rozrywka, są to zazwyczaj nieoczytani ludzie,...
Książka pseudonaukowa = każda książka przecząca ewolucji. Dlaczego? Kto wie. Może ktoś bardzo lubi swój światopogląd i nie ma zamiaru go zmieniać.
Książka pseudonaukowa = każda książka przecząca ewolucji. Dlaczego? Kto wie. Może ktoś bardzo lubi swój światopogląd i nie ma zamiaru go zmieniać.
Pokaż mimo toMaciej Giertych ewidentnie rywalizuje z Januszem Bieszkiem w kategorii umieszczania jak największej ilości nieprawd w obrębie jednej strony tekstu. I cóż - wygrywa.
Książka ma trzy zalety. Pierwsza to fragment o konieczności zaprzestania rabunkowej eksploatacji planety. Pozostałe dwie to kolorowe obrazki i prostokątny kształt (to znaczy książka wyrównująca nam kiwającą się kanapę nie będzie wystawać poza mebel). Do czytania książka się nie nadaje.
Treścią jest pseudonauka w najgorszej możliwej postaci. Przy tym doprecyzuję - krytyka luk, niedopowiedzeń czy nieścisłości teorii ewolucji nie jest sama w sobie pseudonauką, a staje się nią dopiero w momencie angażowania metod, od których Maciej Giertych nie stroni:
1. Pisanie nieprawdy. Mylenie czytelnika nieobeznanego ze stanem badań genetyki, paleontologii, geologii, fizyki, teorii informacji. Nie podejmuję się ocenić, na ile autor nie ma wiedzy, a na ile kieruje nim zła wola.
2. Argument do nieśmiałości - zasypanie czytelnika nazwiskami noblistów, jakby ich wypowiedzi dotyczące ich wiary (rzadko dziedziny, z którą byli związani) sprzed pół wieku (jeśli nie sprzed wieku) stanowiły merytoryczny wkład w dyskusję o ewolucji.
3. Argument z Hitlera - znaczna część książki jest próbą związania teorii ewolucji ze zbrodniami nazistów, komunistów, z przeróżnymi działaniami nienaukowymi, odchyłami Mengele czy Łysenki, aż po serwowanie zdjęć dzieci z obozów.
4. Argument oblężonej twierdzy (jak to chrześcijaństwo jest atakowane najbardziej na świecie). Zrównanie ateizmu, nazizmu, marksizmu, łysenkizmu w jeden wielki ruch chcący zwalczyć chrześcijaństwo.
5. Cała gama błędów poznawczych, których w nauce trzeba się wystrzegać, a które pseudonauce pozwalają dochodzić zawsze do z góry zaplanowanych wniosków (Maciej Giertych nie kryje się z tym właśnie, że wnioski już ma, a drogę do nich stara się dopiero opracować).
6. Bazowanie na młodości czytelnika. Nieprawdy są łatwe i chwytliwe, dotyczą jednak tematów, w których wyjaśnienie dziecku rzeczywistego stanu wiedzy jest dla nauczyciela wyzwaniem, podobnie jak dla ucznia zrozumienie wyjaśnień rzetelnych.
7. Powtarzanie przez całe dekady tych samych, dawno obalonych argumentów. Giertycha nie interesuje dojście do prawdy. Celem jest przekonanie czytelnika do założonej z góry ideologii, wobec czego opłaca się powtarzać obalone już argumenty, może nowy czytelnik o obaleniu nie wie.
Podsumowując - Giertych w ordynarny sposób podszywa się pod naukę (żargon, publikacje, przypisy, tytuły naukowe),nie ma jednak żadnego szacunku dla naukowej prawdy i naukowej metody. Z pewnością robi krzywdę młodemu czytelnikowi, który nie jest w stanie weryfikować z naukowymi źródłami dostarczonych mu tez. Rykoszetem dostaje się religii, bo o ile tezy o zaświatach nie są przedmiotem zainteresowania nauki i nie mogą być z nauką sprzeczne, o tyle ideologiczne zrównanie nauki z ateizmem i nazizmem skutkuje związaniem religii z paranauką. Odradzam Kościołowi taki związek, a czytelnikowi - bardzo - sięganie po wytwory Macieja Giertycha.
Maciej Giertych ewidentnie rywalizuje z Januszem Bieszkiem w kategorii umieszczania jak największej ilości nieprawd w obrębie jednej strony tekstu. I cóż - wygrywa.
więcej Pokaż mimo toKsiążka ma trzy zalety. Pierwsza to fragment o konieczności zaprzestania rabunkowej eksploatacji planety. Pozostałe dwie to kolorowe obrazki i prostokątny kształt (to znaczy książka wyrównująca nam kiwającą się...
Jako młody zoologiem jestem zażenowany całkowitym niezrozumienie procesu biologicznego który jest podstawą biologii
Jako młody zoologiem jestem zażenowany całkowitym niezrozumienie procesu biologicznego który jest podstawą biologii
Pokaż mimo toPseudonaukowy bełkot
Pseudonaukowy bełkot
Pokaż mimo to