Wracam z epoki kamiennej

Okładka książki Wracam z epoki kamiennej Heinrich Harrer
Okładka książki Wracam z epoki kamiennej
Heinrich Harrer Wydawnictwo: Stapis literatura podróżnicza
Kategoria:
literatura podróżnicza
Tytuł oryginału:
Ik komme aus der Steinzeit
Wydawnictwo:
Stapis
Data wydania:
2015-04-22
Data 1. wyd. pol.:
2015-04-22
Język:
polski
ISBN:
9788361050971
Tłumacz:
Małgorzata Kiełkowska
Tagi:
wyprawa Nowa Gwinea ekspedycja natura góry wspinaczka alpinizm literatura górska literatura podróżnicza
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
9 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1241
1227

Na półkach: , ,

7/10

7/10

Pokaż mimo to

avatar
94
10

Na półkach:

"Wracam z epoki kamiennej" to dziennik z wyprawy do Nowej Gwinei, jaką autor - Heinrich Harrer odbył w 1962 roku. Wszystkie wydarzenia z tamtego czasu spisał właśnie nie byle kto, bo słynny podróżnik, alpinista, uczestnik pierwszego przejścia niezwykle trudnej północnej ściany Eigeru w 1938 r. i niemieckiej wyprawy na Nanga Parbat w 1939 r.
Sięgając po tę książkę obawiałam się trochę ciężkiego, naukowego stylu, jakichś analiz antropologicznych, "suchej" relacji. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że to lektura bardzo przystępna, lekka w odbiorze, a do tego nad wyraz wciągająca i fascynująca.
Harrer barwnym językiem opisuje własne niezwykłe przygody i co najważniejsze - relacjonuje to na bieżąco, by nic potem mu nie umknęło, a fakty nie zostały przeinaczone.
A dzieje się naprawdę wiele. Na każdym kroku na wędrowców czyhają niebezpieczeństwa wszelkiego sortu - od napaści ze strony tubylców, przez rozmaite choroby, aż po możliwość utonięcia w wartkim nurcie rzeki. Ileż to trzeba mieć w sobie odwagi, by przemierzać tak dzikie tereny, gdzie nie wiadomo, co może nas spotkać za chwilę, czy nie zgubimy się, czy ten teren w ogóle da się przejść. Ten Austriak wraz z garstką towarzyszy przemierzał jednak ogromnie podekscytowany tę wyspę i nie przerażał go brak wytyczonych ścieżek. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się też bardzo dużo o ludzie Dani, który zamieszkuje to miejsce. Często są to informacje wywołujące uczucie niedowierzania, choćby np. to, jak wygląda tam żałoba i co mężczyzna czyni, kiedy ktoś porwie mu żonę. Z książki dowiemy się również tego, czy to plemię szanuje prawo własności, jak odnosi się do obcych, ile wódz może posiadać żon, jak wyglądają polowania i z czego składają się posiłki. Tak samo ciekawie przedstawia się kwestia "ubioru", a już w szczególności męskiego.
Podziwiam Harrera za determinację w realizacji swego planu, za to, że w ogóle podjął się tak ogromnego przedsięwzięcia i nie tracił zapału pomimo chociażby trudności w pozyskaniu tragarzy, rozmaitych przeszkód ze strony przyrody, wypadków. A panowały tam przecież tak surowe warunki, że każdy nieodpowiedni krok mógł skończyć się tragicznie, każdy dzień mógł być tym ostatnim. Natura nie zna litości, nie sprzyja w żaden sposób eksploratorom, ale jednocześnie kusi swym bogactwem.
Książka ta przenosi czytelnika do całkiem innej epoki, gdzie ludzie nie znają naszych udogodnień i w rzeczywistości wcale nie potrzebują ich do szczęścia. Wszelkie niewygody są wpisane w ich życie i im samym wydają się czymś naturalnym. Cały czas zastanawiam się, na ile to się zmieniło przez ostatnich pięćdziesiąt lat, czyli od momentu tej wyprawy. Przypuszczam, że i tam w jakimś stopniu dotarła już cywilizacja. Ciekawi mnie ogromnie, czy zachowały się nakręcone wtedy kamerą przez Harrera relacje z tej podróży i czy gdzieś można je zobaczyć.
Lektura tego dziennika zachwyciła mnie przepięknymi, dziewiczymi krajobrazami Nowej Gwinei, zabrała do miejsca, gdzie powstają kamienne siekiery, a ludność nie przejmuje się tym, co przyniesie jutro. Przerażające za to było to, iż nikt z podróżników nie wiedział, czego można spodziewać się po tych mieszkańcach, którzy np. wywoływali duchy podczas czarów i wierzyli w różne dziwne rzeczy. A co ciekawsze - ekspedycja jeszcze dodatkowo dostarczała tym plemionom broń jako formę wynagrodzenia za pracę. Przyznam, że w takich warunkach, w obliczu ciągłego zagrożenia nie zdołałabym w nocy zmrużyć oka. A do tego przecież dochodziły jeszcze trudności w komunikacji i tym samym problemy wynikające ze złego zrozumienia się. I jak wyczytać z twarzy człowieka jego zamiary, stosunek do mnie, jeśli nie jest on w stanie okazywać emocji? W jaki sposób we właściwym momencie wyczuć niebezpieczeństwo?
A jeśli chodzi o samo wydanie tej książki... Bardzo podoba mi się pomysł Wydawnictwa Stapis na to, iż można ją kupić w dwóch wersjach okładkowych, wybrać sobie po prostu tę, która bardziej nam odpowiada. Plusem są też liczne zdjęcia wewnątrz niej pokazujące ciekawe miejsca z tej wyprawy, ludność, jak i samego autora. Jedynym mankamentem, który psuł mi potem odbiór treści, był wstęp stworzony przez Jerzego Kostrzewę. Został napisany interesująco, ale niestety zdradza zbyt wiele faktów z samych wspomnień Harrera, właściwie jest to streszczenie jego dziennika. Tym samym z grubsza już wiedziałam, co spotka bohatera jeszcze zanim przeszłam do właściwego tekstu, a potem ciągle odnajdywałam w nim fragmenty z wprowadzenia. Trochę to psuło zabawę, bo brakowało nieraz elementu zaskoczenia, gdy czytałam to samo, co wcześniej, jedynie rozbudowane i opisane innymi słowami.
Książkę serdecznie polecam każdemu, kto chce przenieść się do dziewiczej krainy, przedzierać się przez chaszcze, wejść na różne górskie szczyty, poznać tamtejsze plemiona, ale i tego wspaniałego człowieka z pasją, jakim był Heinrich Harrer. "Wracam z epoki kamiennej" to rzecz naprawdę warta poznania. Jestem tą historią dosłownie urzeczona i przypuszczam, że na jednokrotnym czytaniu się nie skończy, z pewnością z czasem sięgnę po nią ponownie.

"Wracam z epoki kamiennej" to dziennik z wyprawy do Nowej Gwinei, jaką autor - Heinrich Harrer odbył w 1962 roku. Wszystkie wydarzenia z tamtego czasu spisał właśnie nie byle kto, bo słynny podróżnik, alpinista, uczestnik pierwszego przejścia niezwykle trudnej północnej ściany Eigeru w 1938 r. i niemieckiej wyprawy na Nanga Parbat w 1939 r.
Sięgając po tę książkę obawiałam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    31
  • Przeczytane
    11
  • Posiadam
    4
  • Literatura górska na świecie
    1
  • Papier
    1
  • Papierowe
    1
  • Góry
    1
  • 2024
    1
  • 2021
    1
  • Biografie/Życie/Przetrwanie/Hobby
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wracam z epoki kamiennej


Podobne książki

Przeczytaj także