Mistrz bladych świętych

Okładka książki Mistrz bladych świętych Marco Santagata
Okładka książki Mistrz bladych świętych
Marco Santagata Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Inne Historie literatura piękna
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Inne Historie
Tytuł oryginału:
Maestro dei santi pallidi
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2008-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2008-01-01
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374144223
Tłumacz:
Alina Pawłowska-Zampino
Tagi:
literatura włoska talent sztuka
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
47 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
685
93

Na półkach: ,

Niewiarygodny ten mistrz i jego przygody. Niewiarygodna książka. Aczkolwiek dość przyjemna i czyta się ją lekko. Jest tu ten przyjemny klimat dawności, który nadaje zazwyczaj powieściom smak egzotyki i atrakcyjności. Ale który może też wieść na manowce, zwłaszcza jeśli się zawierzy autorowi w jego umiejętność rekonstrukcji ducha epoki, a od książki oczekuje się pewnej rzetelności jako wehikułu w czasie. Tutaj pod tym względem parę rzeczy zgrzyta. W jednym miejscu pisze się o tym, że malarz używa błękitu pruskiego - a to barwnik raczej nieznany, a na pewno już nie nazywany w ten sposób w XV w. (jak sama nazwa wskazuje i jak poświadczają źródła, stosowany był on od XVIII w.)... czyżby niedopatrzenie autora, a może błąd w polskim przekładzie?
W innym z kolei miejscu wyraża się zaskoczenie, że msza w jakimś kościele odprawiana jest po łacinie... A w jakim języku ma być odprawiana? Jest XV w., czasy przed wystąpieniem Lutra. W tym czasie nie są popularne msze w językach narodowych. Zwłaszcza ten problem nie byłby podnoszony w Italii, gdzie język (a raczej języki, czy różne dialekty) aż tak bardzo od łaciny nie odbiegają. Chyba że o czymś nie wiem i niepotrzebnie się czepiam...?
Wszak autora należałoby obdarzyć wiarygodnością, bo to literaturoznawca, specjalista od Dantego i Petrarki. Ale może nie musi za tym wcale iść w parze rzetelność w obrazowaniu epoki. Na marginesie - w książce jest jeszcze parę naiwności i niewiarygodności, które plasują ją raczej w szeregu luźnych powieści przygodowych, nic poważnego, trochę z przymrużeniem oka...
Tak wiem, to beletrystyka, a nie literatura naukowa. Nie można oczekiwać rekonstrukcji, tym bardziej, że to nie przytaczanie faktów, a fikcja. Jest jednak zawsze pewien problem z powieściami historycznymi. Oczekuje się od nich pewnego atutu: albo rzetelności w charakterystyce epoki (próby oddania jej ducha, takiej trochę 'historiozofii'),albo szczególnie ważnej idei lub też wyrafinowanego języka literackiego, który atrakcyjność przenosi na szalę formy, trochę kosztem treści. Jeśli żaden z tych warunków nie jest spełniony, pozostaje czysta rozrywka. I tak jest chyba w tym przypadku. Bo książka ta jest godna polecenia, jako dość łatwa i nawet przyjemna - mimo że w gruncie rzeczy smutna.

Niewiarygodny ten mistrz i jego przygody. Niewiarygodna książka. Aczkolwiek dość przyjemna i czyta się ją lekko. Jest tu ten przyjemny klimat dawności, który nadaje zazwyczaj powieściom smak egzotyki i atrakcyjności. Ale który może też wieść na manowce, zwłaszcza jeśli się zawierzy autorowi w jego umiejętność rekonstrukcji ducha epoki, a od książki oczekuje się pewnej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

„Mistrz bladych świętych” to poprawna opowieść o tym, że matematyka i sztuka są wieczne, a miłość i człowiek nie bardzo. Santagata, profesor literatury włoskiej na uniwersytecie w Pizie i znawca Petrarki, przyjmuje wyjątkową perspektywę jak na powieść inicjacyjną, a zbieżność niektórych elementów każe się doszukiwać pokrewieństwa jego dzieła z „Solfatarą” Macieja Hena. W obu znaczną rolę odgrywa sztuka, a także sama Italia i jej niepowtarzalny, ściśle związany z architekturą klimat. Oczywiście, Hen lokuje akcję w wieku siedemnastym, Santagata ponad trzysta lat wcześniej, ale mimo wiarygodności i dbałości o szczegół obu autorów, współczesny czytelnik nie dostrzeże między tymi epokami przepaści.

Choć mogłoby się wydawać, że historia bękarta i świniopasa, który został mistrzem pędzla, jest dla autora tylko pretekstem do snucia rozważań o tym, iż każdy jest kowalem swojego losu, a epoki i związane z nimi paradygmaty zmieniają się w wielkich bólach i przy ogromnym oporze twardogłowego czynnika ludzkiego, trzeba pamiętać, że sama fabuła oraz jej płynność stanowią bardzo istotne elementy podobnej historycznej fikcji. Za przykład mogą tu służyć choćby wspomniana „Solfatara” czy, by spojrzeć ku literackiemu Olimpowi, „Baudolino” Umberto Eco. Santagata nie umywa się jednak ani do swojego rodaka, ani do naszego – wielowątkowym opowieściom swych rywali przeciwstawia dzieło powierzchowne i nieszczególnie angażujące. Jest tu polityka, jest miłość (choć w wydaniu lekko skrzywionym),ale perypetie Cinina pozostawiły mnie obojętnym.

Być może to wina zastosowanych środków wyrazu, co kazałoby przyjrzeć się bliżej pracy tłumaczki. Tym, co uderza przede wszystkim, jest bowiem brak jakiejkolwiek stylizacji. Rodzi on nieuchronne porównania z wysmakowanym językiem „Solfatary” i budzi spory zawód. Schyłek czternastego wieku opisany językiem współczesnym może i wpisuje się w nową literacką modę, ale traci zdecydowaną większość ze swej magii.

Nie można wykluczyć, że Santagata traktuje pisanie literatury pięknej jako odpoczynek od pracy naukowej i celowo rezygnuje z większych ambicji. „Mistrz bladych świętych” nie jest zresztą powieścią złą i z pewnością bije na głowę większość współczesnych produktów zwanych eufemistycznie „fenomenami literackimi”. Mnie sprawił jednak zawód, przez co miłośnikom dawnych dziejów rekomenduję raczej bądź oryginalne teksty z epoki, bądź dzieła autorów bieglejszych w sztuce mimikry, a przede wszystkim tkania opowieści.

„Mistrz bladych świętych” to poprawna opowieść o tym, że matematyka i sztuka są wieczne, a miłość i człowiek nie bardzo. Santagata, profesor literatury włoskiej na uniwersytecie w Pizie i znawca Petrarki, przyjmuje wyjątkową perspektywę jak na powieść inicjacyjną, a zbieżność niektórych elementów każe się doszukiwać pokrewieństwa jego dzieła z „Solfatarą” Macieja Hena. W...

więcej Pokaż mimo to

avatar
31
26

Na półkach:

Ciekawy jest w książce aspekt feudalny i różnych związanych z tym faktem powiązań i wynikających wprost koterii. Dobrze się czyta i jednocześnie nie ocieka krwią tak jak to bywało w czasach kiedy dzieje się akcja. Powieść może nie wybitna, ale moim zdaniem dobra.

Ciekawy jest w książce aspekt feudalny i różnych związanych z tym faktem powiązań i wynikających wprost koterii. Dobrze się czyta i jednocześnie nie ocieka krwią tak jak to bywało w czasach kiedy dzieje się akcja. Powieść może nie wybitna, ale moim zdaniem dobra.

Pokaż mimo to

avatar
69
20

Na półkach: ,

Książka wyjątkowa naprawdę. Czytało mi się ją bardzo dobrze. Wspomnienia przeplatały się w taki sposób, że bardzo zżyłam się z bohaterem. Może na początku sprawiało mi mały problem zorientowanie kiedy co się dzieje dokładnie, ale bardzo szybko się z tym uporałam i potem nie mogłam się doczekać wieczoru, gdy sięgnę po książkę. Polecam ją wrażliwym ludziom, interesującym się sztukom oraz tylko tym którzy lubią patrzeć na obrazy, wiedza z historii sztuki nie jest tu niezbędna :) Bohater wrażliwym, wyjątkowy, sceneria przepiękna, historia poruszająca.

Książka wyjątkowa naprawdę. Czytało mi się ją bardzo dobrze. Wspomnienia przeplatały się w taki sposób, że bardzo zżyłam się z bohaterem. Może na początku sprawiało mi mały problem zorientowanie kiedy co się dzieje dokładnie, ale bardzo szybko się z tym uporałam i potem nie mogłam się doczekać wieczoru, gdy sięgnę po książkę. Polecam ją wrażliwym ludziom, interesującym się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
50
31

Na półkach: , ,

Zaciekawił i poruszył mnie los Cinina- bohatera książki pt. „Mistrz Bladych Świętych”. Książka Marco Santagata to retrospektywna opowieść o życiu wiejskiego chłopaka, znajdy, pastucha, popychadła obdarowanego talentem, który wyrósł ponad przeciętność i stał się artystą. Poznajemy Cinina w momencie kiedy zamierza popełnić samobójstwo i wspomina swoje życie. Przez kolejne rozdziały śledzimy zdarzenia, które doprowadziły Cinina do krytycznego momentu, żeby ostatecznie przekonać się, że tak naprawdę nic nie zostało jeszcze przesądzone.
Z przyjemnością śledziłam przedstawioną w książce drogę artystycznego rozwoju mistrza Genaro nazywanego Cinin z powodu niskiego wzrostu, którego miłość do sztuki i pasja uczyniły artystę zyskującego przydomek Mistrza Bladych Świętych. Dramatyzm postaci Cinina polegał na tym, że kiedy już stał się mistrzem Genaro i zaczął tworzyć dzieła nieprzeciętne, jego artystyczne wizje nie znalazły uznania, bo nie były zrozumiane. Nowy sposób myślenia nie od razu jest bezproblemowo przyjmowany przez innych, ze strachu przed tym co nieznane i z lęku przed zmianami. Pisarz uświadamia czytelnikowi, że tak było również z nowatorstwem w malarstwie renesansowym, które przeszło długi proces eksperymentowania z perspektywą nim dokonano zmian w tej dziedzinie. Wydawałoby się, że odrzucenie zacofanych ideałów średniowiecza i przejście do postępowej myśli renesansu nie było trudne. Nic bardziej błędnego przekonuje nas autor opowiadając historię mistrza Genaro, artysty odważnego i upartego, którego dzieła przerosły odbiorcę.
Opowieść i bohater książki to literacka fikcja, w której spotykamy również postacie autentyczne artystów okresu renesansu. Poznajemy Giotta, Masaccia, Masoliniego, Paolo Uccello, Andrea del Castagno, a opisy dzieł malarskich przedstawione są w taki sposób, że ma się ochotę natychmiast je zobaczyć.
Z dużym znawstwem autor udziela czytelnikowi lekcji malarskiego rzemiosła epoki renesansu. Dowiadujemy się do czego w artystycznej pracowni służył karton, z jakich materiałów uzyskiwano kolory, jakimi posługiwano się technikami. Więcej czytaj na blogu-http://mojewloskieimpresje.blogspot.it/2014/09/mistrz-bladych-swietych-marco-santagata.html

Zaciekawił i poruszył mnie los Cinina- bohatera książki pt. „Mistrz Bladych Świętych”. Książka Marco Santagata to retrospektywna opowieść o życiu wiejskiego chłopaka, znajdy, pastucha, popychadła obdarowanego talentem, który wyrósł ponad przeciętność i stał się artystą. Poznajemy Cinina w momencie kiedy zamierza popełnić samobójstwo i wspomina swoje życie. Przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
70
54

Na półkach:

"Włoski dream", droga do malarstwa. Książki nie zaliczam do wciągających i ciekawych. Dla miłośników malarstwa i włoskich, wiejskich klimatów.

"Włoski dream", droga do malarstwa. Książki nie zaliczam do wciągających i ciekawych. Dla miłośników malarstwa i włoskich, wiejskich klimatów.

Pokaż mimo to

avatar
909
215

Na półkach:

Cinin zakochany w kościelnych freskach, zapomina o pracy przy pilnowaniu krów, czym naraża się swojemu chlebodawcy. Chłopak ucieka i trafia na dwór Hrabiego, gdzie ulega czarowi pięknej Hrabiny. W niedługim czasie Cinin odkrywa w sobie zdolności plastyczne i zaczyna tworzyć niezliczone portrety Hrabiny - na murach, kamieniach i deskach. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze Mistrza Gilberta, który przygarnia go do swojego domu, w którym unosi się zapach barwników, a podłoga pokryta jest kolorowymi plamami. Cinin uczy się malować świętych, a po kilku latach w jego życiu ponownie pojawia się Hrabina...Cała historia przedstawiona została z perspektywy głównego bohatera, który wspomina swoje życie, siedząc na drzewie z zamiarem popełnienia samobójstwa.

Bardzo zawiła historia. Spora dawka informacji, która w głowie stworzyła koktajl nienadający się do spożycia. Autor przesadził z danymi dotyczącymi dziejącej się akcji. Czułam się tak, jakbym przeglądała atlas, wszystkie miejsca były dokładnie opisane pod względem topografii, sąsiedztwa z innymi miastami czy ważniejszymi wypukłościami terenu. Czyli suche fakty, być może wartościowe dla osób, które z palcem na mapie śledzą poczynania bohaterów, dla mnie niepotrzebne i nużące. Kolejny mankament to rozległe opisy koneksji pomiędzy poszczególnymi rodami, hrabiami, wielkimi panami z jeszcze większymi ambicjami. Zawsze staram się skupiać na lekturze, wręcz czasami siadam z zatyczkami do uszu, odcinam się i wchodzę pomiędzy kartki książek niczym ufne dziecko w ramiona matki. Tym razem wpadłam w otchłań, w której chaotycznie krążyły półsłówka i całe zdania, wpadając na siebie i na mnie, czasami nic nie rozumiałam. Smutna to godzina, w której przestaję rozumieć czytaną powieść.

Cinin jako bohater ma swoje wady i zalety. Dlaczego siedzi na drzewie ze sznurem zawiązanym wokół szyi? Moim zdaniem zbyt mocno przejął się swoją porażką, a raczej brakiem akceptacji ze strony otaczających go tradycjonalistów. Gdybym za każdym razem, gdy ponoszę porażkę biegła na drzewo, żeby odebrać sobie życie, to umarłabym już w wieku 5 lat, gdy po wielu godzinach błagania, mama nie kupiła mi zabawki...Po cóż tyle emocji? Z drugiej strony z przyjemnością śledziłam jego ścieżkę życiową, rodzącą się miłość do sztuki, sukcesy osiągane na tym polu, wewnętrzną przemianę - z świniopasa do sławnego malarza. Świat sztuki w każdym wydaniu jest dla mnie interesujący, nic nie jest w stanie tego zmienić.

Santagata stworzył bardzo przeciętną książkę, średnią fabułę, która niczym mnie nie zaskoczyła. Bohaterzy bezbarwni, albo przejaskrawieni, główny bohater serwilistyczny, akcja flegmatyczna, a fe, cóż to ma być? Poza tym ostrzegam, Cinin miewał sny erotyczne - naga hrabina z pejczem w dłoni...Według mnie świetny temat uciekł z garści i utknął w dzikich odmętach czasoprzestrzeni, skąd tylko krok w stronę bagnistego terenu, w którym powinny znaleźć się wszystkie kiepskie powieści.

Cinin zakochany w kościelnych freskach, zapomina o pracy przy pilnowaniu krów, czym naraża się swojemu chlebodawcy. Chłopak ucieka i trafia na dwór Hrabiego, gdzie ulega czarowi pięknej Hrabiny. W niedługim czasie Cinin odkrywa w sobie zdolności plastyczne i zaczyna tworzyć niezliczone portrety Hrabiny - na murach, kamieniach i deskach. Pewnego dnia spotyka na swojej drodze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
128
11

Na półkach:

Bardzo dobrze napisana ksiazka ze swietnymi odniesieniami do renesansowego swiata artystow i realiow rzadzacych rynkiem sztukiw tym czasie. Autor wykazuje sie wielka znajomoscia tematu.
Sama ksiazka pozostawia wiele niedpowiedzen (orienacji glownego bohatera, na przyklad),jednak dodaja one tylko smaku calosci.

Bardzo dobrze napisana ksiazka ze swietnymi odniesieniami do renesansowego swiata artystow i realiow rzadzacych rynkiem sztukiw tym czasie. Autor wykazuje sie wielka znajomoscia tematu.
Sama ksiazka pozostawia wiele niedpowiedzen (orienacji glownego bohatera, na przyklad),jednak dodaja one tylko smaku calosci.

Pokaż mimo to

avatar
322
101

Na półkach:

Książka ciekawa, ale pozostawiająca lekki niedosyt. Coś jej brakuje, tylko co?

To retrospektywa wiejskiego chłopaka-sieroty, który staje się wielkim malarzem. Oto stojąc na krawędzi życia wspomina wszystko to, co mu się przydarzyło, co go doprowadziło do tego miejsca.

Czyta się przyjemnie. Polecam tym, którzy lubią włoskie klimaty, szczególnie czasów historycznych, acz nie starożytnych a nowożytnych. Pewnie każdy uważny czytelnik w Gennaro odnajdzie coś z siebie :-)

Książka ciekawa, ale pozostawiająca lekki niedosyt. Coś jej brakuje, tylko co?

To retrospektywa wiejskiego chłopaka-sieroty, który staje się wielkim malarzem. Oto stojąc na krawędzi życia wspomina wszystko to, co mu się przydarzyło, co go doprowadziło do tego miejsca.

Czyta się przyjemnie. Polecam tym, którzy lubią włoskie klimaty, szczególnie czasów historycznych, acz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
64
30

Na półkach: ,

Zagalopowałem się....

Zagalopowałem się....

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    67
  • Chcę przeczytać
    48
  • Posiadam
    33
  • Teraz czytam
    2
  • Powieść historyczna
    2
  • Beletrystyka
    2
  • Sztuki plastyczne
    1
  • 2013
    1
  • Chciałabym mieć!
    1
  • Kupione/wymienione czekają na przeczytanie- wersja papierowa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mistrz bladych świętych


Podobne książki

Przeczytaj także